Co waszym zdaniem powinnam zrobić?

[Disy]

Wynajmuję mieszkanie studenckie z trzema osobami (kazdy ma własny pokój; dwie dziewczyny-w tym ja- i chłopak).
Moja koleżanka (X) od dawna planowała wyjazd na wakacje (3 miesiące) do domu, ja do ostatnich dni sesji nie wiedziałam co ze mną będzie, zaś nasz kolega(Y) planował zostać.
X dogadała się z Y, że ten znajdzie kogoś do jej pokoju na okres wakacji, aby ta nie musiała niepotrzebnie płacić za ten czas kiedy jej nie będzie. Nie miałam nic przeciwko ( w międzyczasie okazało się, że ja również zostaję) aż tu nagle przed wyjazdem X pokłóciła się Y, więc zapytała mnie czy w ogłoszeniach o wynajem może podawać mój numer i czy ogólnie się tym zajmę (ona miała zająć się wystawianiem ogłoszenia będąc już u siebie)-
zgodziłam się ze względu na to, że miałyśmy naparwdę dobre, a nawet wręcz przyjacielskie stosunki.
Chetnych było sporo, miałam wiele telefonów i wiele ludzi przychodziło oglądać mieszkanie, jednak ogłoszenie mojej koleżanki było mało rzetelne- nie podała wszytskich informacji; często wiele nieścisłości wychodziło w kontakcie telefonicznym, a nawet podczas oglądania... Było to dla mnie męczące. Nikt się nie zdecydował.
Zresztą kontakt z X też był znikomy, ani razu nie zadzwoniła, jedynie kontaktowała się przez fb, ciagłe pisanie było denerwujące, ale...
Postanowiłam wziąć sparwy w swoje ręce- zrobiłam zdjęcia, opisałam dokładnie mieszkanie, pokój, podałam wszelkie informacje. Z racji tego, że był to już któryś dzień lipca dałam cenę wyższą o 26 zł- stwierdziłam, że ktoś z pewnością zechce się targować (a jeśli nie to wezmę pieniądze dla siebie- co planowałm w przypadku pozostałych dwóch miesiecy), bo chciałam zrobić tak, aby X wyszła na zero, żeby nic nie straciła (musiała wcześniej zapłacić za lipiec), ale żebym ja też cokolwiek na tym zyskała.
W końcu jakoś udało znaleźć mi się chętnego i o dziwo od razu zgodził się na cenę. Przelałam pieniądze koleżance, ale dokladnie taką kwotę jaką ona zapłaciła za mieszkanie, zostawiając dla siebie te 26 zł... i rozpętałam w ten sposób wojnę. X uważa, że te pieniądze są jej, że się jej należą.
Uargumentowałam swój czyn tym, że: poświęciłam temu wiele czasu, nerwów i stresu, ale też pieniędzy (na telefony), bo przez ponad tydzień całe dnie planowałam tak, aby kogoś w końcu znależć, pomijając fakt, że musiałam utrzymać mieszkanie w idealnym porządku ( co w normalnym tygodniu pracy nie jest łatwe), ale przede wszystkim tym, że miała olewczy stosunek do wszystkiego, że nie wystawiła rzetelnego ogłoszenia i że nawet nie raczyła do mnie ani razu zadwonić, że zostawiła mnie z tym samą...
Na to wszystko stwierdziła, że te pieniądze są jej, bo teoretycznie ona wynajmuje ten pokój, że miała zamiar jakoś mi podziękować, ale skoro chcę to załatwić w taki spoób to w taki załatwimy i że tyle pieniędzy to jest dla niej bardzo dużo, pinformowała mnie dokladnie ile godzin musi pracować zeby tyle zarobić.
Skwitowałam to tym, że gdybym była na jej miejscu i tak sobie po prostu pojechała do domu, nie musząc się o nic martwić i nie płacić za wakację za mieszkanie to byłabym jej wrecz wdzięczna, że mi to umożliwiła, a tego, że jeszcze coś na tym zarobiła bym jej pogratulowała.
Napisałam jeszcze, że żałuję, że w ogole się tego podjęłam, że te pieniądze nie były tego warte i ze równie dobrze mogła zostać tydzien dłuzej i sama kogoś znaleźć.

Mimo wszystko nadal obstawiam przy swoim, ale chciałabym poznać wasze zdanie na ten temat: jak byście się zachowały na moim miejscu?

[chwast]

Napisane przez Disy

Wynajmuję mieszkanie studenckie z trzema osobami (kazdy ma własny pokój; dwie dziewczyny-w tym ja- i chłopak).
Moja koleżanka (X) od dawna planowała wyjazd na wakacje (3 miesiące) do domu, ja do ostatnich dni sesji nie wiedziałam co ze mną będzie, zaś nasz kolega(Y) planował zostać.
X dogadała się z Y, że ten znajdzie kogoś do jej pokoju na okres wakacji, aby ta nie musiała niepotrzebnie płacić za ten czas kiedy jej nie będzie. Nie miałam nic przeciwko ( w międzyczasie okazało się, że ja również zostaję) aż tu nagle przed wyjazdem X pokłóciła się Y, więc zapytała mnie czy w ogłoszeniach o wynajem może podawać mój numer i czy ogólnie się tym zajmę (ona miała zająć się wystawianiem ogłoszenia będąc już u siebie)-
zgodziłam się ze względu na to, że miałyśmy naparwdę dobre, a nawet wręcz przyjacielskie stosunki.
Chetnych było sporo, miałam wiele telefonów i wiele ludzi przychodziło oglądać mieszkanie, jednak ogłoszenie mojej koleżanki było mało rzetelne- nie podała wszytskich informacji; często wiele nieścisłości wychodziło w kontakcie telefonicznym, a nawet podczas oglądania... Było to dla mnie męczące. Nikt się nie zdecydował.
Zresztą kontakt z X też był znikomy, ani razu nie zadzwoniła, jedynie kontaktowała się przez fb, ciagłe pisanie było denerwujące, ale...
Postanowiłam wziąć sparwy w swoje ręce- zrobiłam zdjęcia, opisałam dokładnie mieszkanie, pokój, podałam wszelkie informacje. Z racji tego, że był to już któryś dzień lipca dałam cenę wyższą o 26 zł- stwierdziłam, że ktoś z pewnością zechce się targować (a jeśli nie to wezmę pieniądze dla siebie- co planowałm w przypadku pozostałych dwóch miesiecy), bo chciałam zrobić tak, aby X wyszła na zero, żeby nic nie straciła (musiała wcześniej zapłacić za lipiec), ale żebym ja też cokolwiek na tym zyskała.
W końcu jakoś udało znaleźć mi się chętnego i o dziwo od razu zgodził się na cenę. Przelałam pieniądze koleżance, ale dokladnie taką kwotę jaką ona zapłaciła za mieszkanie, zostawiając dla siebie te 26 zł... i rozpętałam w ten sposób wojnę. X uważa, że te pieniądze są jej, że się jej należą.
Uargumentowałam swój czyn tym, że: poświęciłam temu wiele czasu, nerwów i stresu, ale też pieniędzy (na telefony), bo przez ponad tydzień całe dnie planowałam tak, aby kogoś w końcu znależć, pomijając fakt, że musiałam utrzymać mieszkanie w idealnym porządku ( co w normalnym tygodniu pracy nie jest łatwe), ale przede wszystkim tym, że miała olewczy stosunek do wszystkiego, że nie wystawiła rzetelnego ogłoszenia i że nawet nie raczyła do mnie ani razu zadwonić, że zostawiła mnie z tym samą...
Na to wszystko stwierdziła, że te pieniądze są jej, bo teoretycznie ona wynajmuje ten pokój, że miała zamiar jakoś mi podziękować, ale skoro chcę to załatwić w taki spoób to w taki załatwimy i że tyle pieniędzy to jest dla niej bardzo dużo, pinformowała mnie dokladnie ile godzin musi pracować zeby tyle zarobić.
Skwitowałam to tym, że gdybym była na jej miejscu i tak sobie po prostu pojechała do domu, nie musząc się o nic martwić i nie płacić za wakację za mieszkanie to byłabym jej wrecz wdzięczna, że mi to umożliwiła, a tego, że jeszcze coś na tym zarobiła bym jej pogratulowała.
Napisałam jeszcze, że żałuję, że w ogole się tego podjęłam, że te pieniądze nie były tego warte i ze równie dobrze mogła zostać tydzien dłuzej i sama kogoś znaleźć.

Mimo wszystko nadal obstawiam przy swoim, ale chciałabym poznać wasze zdanie na ten temat: jak byście się zachowały na moim miejscu?

tzn wiesz dla mnie dziwne jest to, że jej tego po prostu nie powiedziałaś, że weźmiesz sobie tyle i tyle tylko po prostu sobie bierzesz. Nie uważam, że ci się nie należy, ale takiego podejścia nie lubię

[gfpink]

ja bym nie odpuściła.
Może i poinformować powinnaś ale że tamta się szarpie o 26zł miesięcznie to już lekka przesada. Ja rozumiem studenci itp. Sama zacznę studiować i każdy grosz będzie się liczył, ale poświęciłaś temu kupę czasu i nerwów jak już sama napisałaś.
A ona siedziała z założonymi rękami. Ja bym przemilczała sprawę teraz wzięła kasę i powiedziała jej w twarz co o tym myślę.
Albo po prostu podzielcie się na pół. Też jakieś wyjście.

[Disy]

Napisane przez chwast

tzn wiesz dla mnie dziwne jest to, że jej tego po prostu nie powiedziałaś, że weźmiesz sobie tyle i tyle tylko po prostu sobie bierzesz. Nie uważam, że ci się nie należy, ale takiego podejścia nie lubię

Poinformowałam ją przed dokonaniem przelwu, wiadomością na fb.
Gdyby do mnie choć raz zadzwoniła dokładnie pionformowałabym ją o swoich planach w trakcie ich realizacji ( co jej też wyjaśniłam).

[chwast]

Ja w tym przypadku bym oddała.
Mogłabyś napisać wiadomość "słuchaj zrobię tak i tak bo ty masz to gdzieś, ale wezmę dla siebie te 30 zł" I koniec.
A teraz widzisz no poczuła się oszukana bo w sumie troszkę jakby ją oszukałaś. Może faktycznie chciała ci się inaczej odwdzięczyć, nie wiesz tego.

A jak nie chcesz oddawać to po prostu wyjaśnij, nie wdawaj się w dyskusje niepotrzebne i tyle, po 3 miesiącach pewnie zapomni ;P

Aha

no to nie oddawaj i ciesz się wakacjami

[balletoevs]

Moim zdaniem przed wystawieniem ogłoszenia powinnaś ją poinformować, że zawyżyłaś cenę o te 26 zł. żeby móc uregulować rachunek za telefon. I tyle.

[af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc]

Ja bym nic jej nie oddawała i nie wiem w ogóle jakim prawem ona się o to burzy
Poświęciłaś swój czas, pieniądze na telefony, etc, ona nie musi nic płacić za wynajem i jeszcze wielkie pretensje. Masakra. To nie ona wynajęła, tylko Ty - przede wszystkim.

[Disy]

Napisane przez balletoevs

Moim zdaniem przed wystawieniem ogłoszenia powinnaś ją poinformować, że zawyżyłaś cenę o te 26 zł. żeby móc uregulować rachunek za telefon. I tyle.

W sumie masz rację, mogłam ją poinformować przed...
Nawet tego wszystkiego dokładnie nie przemyślałam w trakcie. To był też mój pierwszy tydzień pracy, byłam wszystkim przytłoczona.
Więc jak powinnam się zachować teraz?

[krolowa_kosmosu]

Ja bym oddała połowę tej kwoty, ale tylko po to by załagodzić sprawę. Jednak moim zdaniem pieniądze należą się Tobie, za dbanie o jej interes, stracony czas, odwiedziny oglądających mieszkanie, chociaż faktycznie, mogłaś ja poinformować. Nie wiem na jakiej podstawie koleżanka żąda tej kwoty, skoro sama chciała wynająć taniej. Przykro mi, że taka sprawa wyszła... Pieniądze potrafią poróżnić ludzi...

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez krolowa_kosmosu

Ja bym oddała połowę tej kwoty, ale tylko po to by załagodzić sprawę. Jednak moim zdaniem pieniądze należą się Tobie, za dbanie o jej interes, stracony czas, odwiedziny oglądających mieszkanie, chociaż faktycznie, mogłaś ja poinformować. Nie wiem na jakiej podstawie koleżanka żąda tej kwoty, skoro sama chciała wynająć taniej. Przykro mi, że taka sprawa wyszła... Pieniądze potrafią poróżnić ludzi...

jak dla mnie oddawanie nawet połowy tej smiesznej kwoty to jakiś brak asertywności.
wyśmiałabym ją, bo ona wyszła na zero jeśli chodzi o wynajem, a to i tak świetna sprawa.

[Disy]

Napisane przez skazana_na_bluesa

jak dla mnie oddawanie nawet połowy tej smiesznej kwoty to jakiś brak asertywności.
wyśmiałabym ją, bo ona wyszła na zero jeśli chodzi o wynajem, a to i tak świetna sprawa.

Też tak uważam, ale jestem wewnętrznie rozdarta, bo będziemy mieszkać ze sobą jeszcze rok, a to może zniszczyć nasze dobre stosunki. Z drugiej strony myślę, że ona w takiej sytuacji postąpiłaby dokładnie tak samo jak ja.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Moim zdaniem koleżanka nic nie straciła, bo miała zamiar wynająć za niższą kwotę, a Tobie to przecież wcale by nie szkodziło, żeby pokój stał pusty - nie traciłabyś na tym - więc w imię czego miałaś się męczyć, tracić czas, pieniądze i nerwy za darmo? Może i powinnaś ją wcześniej poinformować jaki masz plan, ale ja bym jej w tym momencie nic nie oddawała, bez przesady.

[Morgana25]

Napisane przez chwast

tzn wiesz dla mnie dziwne jest to, że jej tego po prostu nie powiedziałaś, że weźmiesz sobie tyle i tyle tylko po prostu sobie bierzesz. Nie uważam, że ci się nie należy, ale takiego podejścia nie lubię

Nieładnie zrobiłaś. Tu nawet nie chodzi o kwotę, ale o zasadę. To jej pokój jest wynajmowany, nie twój, ona nie może z niego korzystać przez wakacje, nawet gdyby zmieniła zdanie i chciała przyjechać, wiec tak naprawdę to jej należą się pieniądze.

Rozumiem, że poświęciłaś czas na szukanie lokatorów, ale sama się na to zgodziłaś. Takie ustaliłyście wcześniej zasady, a potem za jej plecami wzięłaś część pieniędzy z wynajmu dla siebie. Na pewno to bardzo nadwyręży zaufanie między wami.

[bulka114]

Hmm ja bym jej oddała. Po 1, bo sama wzięlaś sprawę w swoje ręce, po 2. kwestia honoru, po 3. może faktycznie chciała się jakoś inaczej odwdzięczyć. Po 4, czy w tych czasach nie można zrobić już nic bezinteresownie? :| Co prawda 26zł to nie milion, ale no.. każdy grosz się dla studenta liczy, mogłaś jej zapytać/powiedzieć.
Na jej miejscu bym Ci powiedziała, żebyś dla siebie zachowała, tak jak napisałaś- za te nerwy,telefony itp. Ale, ludzie są różni. Może gdybyś ją wcześniej poinformowała to nie było by sprawy.
Oddaj jej te 26zł. Nie zubożejesz od tego wiele, a jak by nie było, to będziecie mieszkać jeszcze ze sobą rok i szkoda by było, żebyście się pokłóciły o takie pieniądze.

Zrobisz jak uważasz, choć widzę, że zdania są podzielone.

[Disy]

Napisane przez Morgana25

Rozumiem, że poświęciłaś czas na szukanie lokatorów, ale sama się na to zgodziłaś. Takie ustaliłyście wcześniej zasady, a potem za jej plecami wzięłaś część pieniędzy z wynajmu dla siebie. Na pewno to bardzo nadwyręży zaufanie między wami.

Przed samym wyjazdem, gdy już miała zarezerwowane miejsce w autobusie przyszła i zapytała czy może podać mój numer i czy się tym zajmę- powiedziałam, że tak- dokładnie tak wyglądała cała rozmowa, nie było żadnej umowy/zasad gdyby coś tam... Myślałam, że z racji tego, że się jej spieszy nie obgadałysmy szczegółów, byłam pewna, że gdy juz dotrze do domu to zadzwoni. Jednie co to na drugi dzień dostałam tuzin telefonów, ani jednego od niej, a po kilku dnich wiadomosc na fb: " jak tam?", odpisałam ze było tyle i tyle chętnych, tyle osob powiedziało ze dadza znac gdy sie zdecydują- nic nie odpisała, dopiero po kilku dniach, napisała do naszego kolegi czy już wynajęłam- kazał się jej odezwac do mnie, ale milczała. Gdy wreszcie wynajęłam ten pokój na swoich zasadach sama do niej napisałam, że zwróci sie jej cała suma ale, że wynajełam pokoj za więcej niż ona płaci to resztę biorę dla siebie.
Poza tym wcale nie zrobiłam tego za jej placami, bo gdyby tak było to nawet by się o niczym nie dowiedziała, albo wyszłoby to dużo później.

---------- Dopisano o 17:15 ---------- Poprzedni post napisano o 17:10 ----------

Napisane przez bulka114

. Po 4, czy w tych czasach nie można zrobić już nic bezinteresownie? :|
.

Można, oczywiście, że można, ale jej stosunek do całej sparwy był bardzo lekceważacy, gdybym kogos poprosiła o taką przysługę starałabym się ze swojej strony zrobic wszystko co mogę, tzn. wystawić rzetelne ogłoszenie i przede wszystkim zadzwoniłabym zapytać o moją sparwę.
Aczkolwiek nie wiem co zrobiłabym gdyby choć raz zadzwoniła- na pewno powiedziałabym jej o ogłoszeniu i kwocie- być może wtedy wspolnie ustalilybyśmy komu się ona nalezy.

[angela2602]

Według mnie nie ma w tym nic złego. Ona olała całą sprawę. Gdyby nie Ty, płaciła by całą sumę za pokój i straciłaby dużo więcej niż to 26 zł. Oddałaś jej tyle ile potrzeba, skoro nie interesowała się resztą to co jej chodzi? Poinformowałaś ją o wszystkim, więc robi aferę z niczego...

[coffee]

Napisane przez Disy

Przed samym wyjazdem, gdy już miała zarezerwowane miejsce w autobusie przyszła i zapytała czy może podać mój numer i czy się tym zajmę- powiedziałam, że tak- dokładnie tak wyglądała cała rozmowa, nie było żadnej umowy/zasad gdyby coś tam... Myślałam, że z racji tego, że się jej spieszy nie obgadałysmy szczegółów, byłam pewna, że gdy juz dotrze do domu to zadzwoni. Jednie co to na drugi dzień dostałam tuzin telefonów, ani jednego od niej, a po kilku dnich wiadomosc na fb: " jak tam?", odpisałam ze było tyle i tyle chętnych, tyle osob powiedziało ze dadza znac gdy sie zdecydują- nic nie odpisała, dopiero po kilku dniach, napisała do naszego kolegi czy już wynajęłam- kazał się jej odezwac do mnie, ale milczała. Gdy wreszcie wynajęłam ten pokój na swoich zasadach sama do niej napisałam, że zwróci sie jej cała suma ale, że wynajełam pokoj za więcej niż ona płaci to resztę biorę dla siebie.
Poza tym wcale nie zrobiłam tego za jej placami, bo gdyby tak było to nawet by się o niczym nie dowiedziała, albo wyszłoby to dużo później.

---------- Dopisano o 17:15 ---------- Poprzedni post napisano o 17:10 ----------


Można, oczywiście, że można, ale jej stosunek do całej sparwy był bardzo lekceważacy, gdybym kogos poprosiła o taką przysługę starałabym się ze swojej strony zrobic wszystko co mogę, tzn. wystawić rzetelne ogłoszenie i przede wszystkim zadzwoniłabym zapytać o moją sparwę.
Aczkolwiek nie wiem co zrobiłabym gdyby choć raz zadzwoniła- na pewno powiedziałabym jej o ogłoszeniu i kwocie- być może wtedy wspolnie ustalilybyśmy komu się ona nalezy.

Ja bym się poczuła jednak trochę oszukana na miejscu koleżanki.
Dziwny biznes sobie zrobiłaś z jej pokoju. Szczerze mówiąc nie do końca rozumiem na jakiej podstawie zawyżyłaś tę kwotę za wszystkie 3 miesiące i różnicę chciałaś brać dla siebie.
Zapytała czy jej pomożesz - skoro był to taki wysiłek dla Ciebie - trzeba było się nie zgadzać, albo od razu powiedzieć, że oczekujesz jakiejś zapłaty za zajęcie się tą sprawą. A Ty na własną rękę wzięłaś różnicę "bo Ci się należy". Może i się należy, wg mnie na pewno się należy jakieś podziękowanie, ale nie w taki sposób.

[Disy]

Dziękuję za wszystkie wypowiedzi, przede wszystkim za te które potępiają moje postępowanie. Pokazało mi to też trochę jej punkt widzenia. Na pewno będziemy jeszcze wyjasniać sparwę, ale na obecną chwilę pieniądze zostawiam na swoim koncie, aż do jej przyjazdu.
Choć znalazłam chyba już dość dobre rozwiązanie- do mieszkania przydałoby się kupić kilka drobnych rzeczy, nie są one niezbędne więc nikt nie kwapił się żeby je kupić, a te pieniądze moznaby na taki wspólny cel przeznaczyć.
Chociaż szczerze przyzanm, że prawdopodobnie robię to tylko dlatego, że będziemy mieszkać jeszcze rok razem i nie zniosłabym złej atmosfery.

[cholernarejestracja]

Przeczytałam cały wątek myśląc, że autorka się poprawi i powie, że to było 260zł albo coś, ale nic takiego nie widzę - serio ta afera jest o 26, słownie dwadzieścia sześć złotych?

[Disy]

Napisane przez cholernarejestracja

Przeczytałam cały wątek myśląc, że autorka się poprawi i powie, że to było 260zł albo coś, ale nic takiego nie widzę - serio ta afera jest o 26, słownie dwadzieścia sześć złotych?

Tak, ale przez trzy miesiące kwota ta wyniesie 78 zł.
Z racji tego, że studiuję i utrzymuję się praktycznie sama to dla mnie duża kwota.

[201803290936]

Napisane przez angela2602

Według mnie nie ma w tym nic złego. Ona olała całą sprawę. Gdyby nie Ty, płaciła by całą sumę za pokój i straciłaby dużo więcej niż to 26 zł. Oddałaś jej tyle ile potrzeba, skoro nie interesowała się resztą to co jej chodzi? Poinformowałaś ją o wszystkim, więc robi aferę z niczego...

Jak wyżej.

Pokój wcale nie jest "jej" (tamtej koleżanki) - nie przez te 3 miesiące. Został na ten czas wynajęty komuś innemu. Tamta dziewczyna w tej sprawie nie ruszyła palcem. Za to autorka wątku poświęciła tej sprawie czas, energię, miała pomysł na to. I 26 zł się jej zwyczajnie należy.

[ad574]

Kazda z Was ma troche racji. Ty, bo wszystko porzadnie zalatwilas. Ona, bo w sumie, odwalila fuszerke, ale moze sobie sprawy z tego nie zdala, no i chyba powinnas jej byla powiedziec pieniezne szczegoly wynajmu pokoju (rozumiem ze dowiedziala sie pozniej). Nie ma co sie klocic o 26zl. Jezeli tak bardzo jej na tym zalezy to daj jej te 26zl. Moze jak zobaczy taki gest z Twojej strony to Cie przeprosi i bedzie po sprawie. Na przyszlosc bedzie pamietala zeby nie zostawiac niezalatwionych spraw na czyjejs glowie.

[chwast]

Napisane przez ad574

Kazda z Was ma troche racji. Ty, bo wszystko porzadnie zalatwilas. Ona, bo w sumie, odwalila fuszerke, ale moze sobie sprawy z tego nie zdala, no i chyba powinnas jej byla powiedziec pieniezne szczegoly wynajmu pokoju (rozumiem ze dowiedziala sie pozniej). Nie ma co sie klocic o 26zl. Jezeli tak bardzo jej na tym zalezy to daj jej te 26zl. Moze jak zobaczy taki gest z Twojej strony to Cie przeprosi i bedzie po sprawie. Na przyszlosc bedzie pamietala zeby nie zostawiac niezalatwionych spraw na czyjejs glowie.

[bezpaniki]

Tak zupełnie btw - rozumiem, że właściciel mieszkania nie ma nic przeciwko podnajmowaniu pokojów w jego mieszkaniu i czerpaniu z tego zysków...?

[Disy]

Napisane przez bezpaniki

Tak zupełnie btw - rozumiem, że właściciel mieszkania nie ma nic przeciwko podnajmowaniu pokojów w jego mieszkaniu i czerpaniu z tego zysków...?

Tylko czekałam aż padnie to pytanie
Póki sąsiedzi nie dzwonią, policja nie przyjeżdża, pieniądze przychodzą na czas to właściciel się nie wtrąca. Sam stwierdził, że gdy wszystko bedzie ok, on nie będzie miał nic do gadania, jak mieszkamy i w jaki sposób dzielimy się kosztami najmu.

[201710120930]

Nie rób komuś dobrze, a nie będzie Ci źle

Ile koleżanka płaci za pokój ? 100 ? 300 ? 500 ?
Gdybys to Ty nie zajeła się sprawą musiałaby zapłacić całość i wszystko byłoby w porząsiu.Nie pisnełaby ani słowa bo tak musiało by być
Ale że dane Ci było zarobić całe 26 zł na msc to teraz masz.Boli ją to

Jeśli chodzi o pieniądze (nawet takie drobne) to z niektórych ludzi takie mendy sie robią ze ręce opadają

---------- Dopisano o 22:33 ---------- Poprzedni post napisano o 22:29 ----------

Na przyszlosc bedzie pamietala zeby nie zostawiac niezalatwionych spraw na czyjejs glowie.

akurat

[Hultaj]

uważam, że bdb postąpiłaś, przy okazji dowiedziałaś się, jakie z Twojej koleżanki jest ziółko.

[Autumnleaves]

Moim zdaniem Autorka powinna zatrzymać dla siebie pierwsze 26 zł ' za wysiłek i telefon' , a kolejne powinny trafić do właścicielki pokoju, gdyż poszukiwania lokatora się zakończyły i dlaczego by miała pobierać te 26 zł przez kolejne 2 miesiące?

[olenkasz]

nie rozumiem dlaczego nie uprzedziłaś jej o zawyżeniu kwoty wcześniej?
uważam, że źle zrobiłaś, bo zataiłaś to wszystko.

[Disy]

Napisane przez olenkasz

nie rozumiem dlaczego nie uprzedziłaś jej o zawyżeniu kwoty wcześniej?
uważam, że źle zrobiłaś, bo zataiłaś to wszystko.

Przede wszystkim dlatego, że ona wcale się do mnie nie odzywała, czekałam na jakikolwiek kontakt z jej strony. Gdyby się odezwała wszystko bym jej powiedziała. W międzyczasie podjęłam też pracę, wiele się u mnie zmieniło, myślałam, że choćby z tego wzgledu, żeby wiedzieć co u mnie bedzie miała ochotę utrzymywac kontakt podczas wakacji. A z racji tego, że to ja robiłam dla niej przysługę czekałam na jej inicjatywę.

---------- Dopisano o 22:59 ---------- Poprzedni post napisano o 22:57 ----------

Napisane przez Autumnleaves

Moim zdaniem Autorka powinna zatrzymać dla siebie pierwsze 26 zł ' za wysiłek i telefon' , a kolejne powinny trafić do właścicielki pokoju, gdyż poszukiwania lokatora się zakończyły i dlaczego by miała pobierać te 26 zł przez kolejne 2 miesiące?

a dlaczego Twoim zdaniem te pieniądze z pozostałych dwóch miesiecy bardziej należą sie jej niż mi? Wiem już co zrobię z tymi pieniędzmi, ale cała ta sytuacja jeszcze mnie zastanawia, zwłaszcza, że zdania sa tak skrajnie podzielone.