Nieszczęścia chodzą stadami. U was też?

[zakonna]

Kto da więcej? Musiałam wziąć kredyt bo kot się tak pochorował, że konieczna była operacja. lekką ręką będzie mnie to kosztować ponad tysiąc złotych.
A dzisiaj padły mi hamulce w aucie i musiałam zawieźć do mechanika. Nie wiem jakie koszta.
Od początku tego tygodnia mój TŻ na mnie warczy bo ma stresa związanego z kotem a od dzisiaj z autem.
KTO DA WIĘCEJ?

[_ema_]

Napisane przez zakonna

Kto da więcej? Musiałam wziąć kredyt bo kot się tak pochorował, że konieczna była operacja. lekką ręką będzie mnie to kosztować ponad tysiąc złotych.
A dzisiaj padły mi hamulce w aucie i musiałam zawieźć do mechanika. Nie wiem jakie koszta.
Od początku tego tygodnia mój TŻ na mnie warczy bo ma stresa związanego z kotem a od dzisiaj z autem.
KTO DA WIĘCEJ?

Współczuję, ale głowa do góry, tak to zawsze jest
U mnie też zawsze najpierw wszystko się układa, jak sobie pomyślę 'ojej, jak fajnie się zaczęło prostować' to nagle wali się wszystko na raz. Chyba się nie zdarzyło, żeby problemy wystąpiły pojedynczo

[chwast]

No to fakt, zawsze jeśli coś mi się dzieje to nie jedna rzecz tylko od razu cały dzień jest nie tak :/ zawsze wtedy wierzę, że jestem takim Trumanem.

[Suvia]

szczęścia czasem też tak chodzą (przykład mój własny i ostatnie 2 tygodnie, fart za fartem, na każdym polu). Trzeba wierzyć, ze się wkrótce trafi na pozytywną (tym razem) kumulację

Kciuki za koteła i auto

a TZ przejdzie, przecież to też jego kot i jego samochód, czemu warczy na Ciebie?



ooo, praca - tak. Jak się czasem zaczyna cos pierniczyć to po całości - merytorycznie jestem tumanem, wszystkie sprzęty odmawiają posłuszeństwa, rzeczy wylatują z rąk. Boję się w takich dniach czegokolwiek tykać

[201604250941]

Taak, jak mi sie dzieja dwie dobre rzeczy na raz to juz wiem, ze cos sie dzieje. Czekam wtedy az cos sie rypnie i jak bardzo mnie to uderzy.
Doznalam kontuzji, za ktora zaplacilam i tak sporo pieniedzy, ktora w dodatku uniemozliwila mi prace i wywiazanie sie z wielu zobowiazan. Rozmowa w sprawie pracy marzen poszla dobrze ale byla picem, bo juz zwyciezca byl z gory ustalony, a ja sie napalilam.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

U mnie też się akurat teraz wszystko zaczyna sypać.

[skazana_na_bluesa]

szkoda, że nie jesteś z mojego miasta, bo dałoby się obniżyć kotowe koszty leczenia

[Vivienne]

Mam to non stop, szczególnie z finansami, jak pojawi sie jeden problem, to zaraz następny. Kamyk walnął mi w szybę auta, musiałam wymienić. Jeszcze powiedzialam TŻowi, że musi sobie szybe ubezpieczyć... kilka dni póxniej jemu kamyk strzelił. Złosliwość losu

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez zakonna

Kto da więcej? Musiałam wziąć kredyt bo kot się tak pochorował, że konieczna była operacja. lekką ręką będzie mnie to kosztować ponad tysiąc złotych.
A dzisiaj padły mi hamulce w aucie i musiałam zawieźć do mechanika. Nie wiem jakie koszta.
Od początku tego tygodnia mój TŻ na mnie warczy bo ma stresa związanego z kotem a od dzisiaj z autem.
KTO DA WIĘCEJ?

Dałabym więcej,ale mniejsza o to

w każdym razie powodzenia ,i nawarcz na TŻ,żeby nie warczał

[sante]

Przez te upały to wszyscy sie pozabijajmy ,a moze przez brak kasy

[Gloriaaa]

Hmm...nie jestes samaKilka dni przed wyjazdem do Hiszpanii dostalam silnego kontaktowego zapalenia skory.Wizyta u dermatologa plus leki kosztowaly mnie 500 zlotych...bilet juz byl zabukowany...wakacje mam "przecudowne"bowiem musze unikac slonca,skora jest czerwona i luszczy sie-stan lichenizacji moze potrwac do kilku tygodni.Stad tez siedze bezczynnie w 4 scianach z twarza potwora i dostaje szalu.Na pocieszenie zapragnalem wina.Otwierajac je polowa wyladowala na scianie-wlasciciel domu mnie zabije...bowiem jutro przychodzi po czynsz...a na dodatek dzis roleta przy mojej ingerencji spadla i rozbila sie na podlodze....a wiec jutro czeka mnie trudno rozmowa z pedantycznym wlascicielem i czuje,ze bede musiala pokryc wszelkie koszty naprawy mych szkod....

[Karinio]

Nop,najpierw jedna rzecz poszła w aucie,potem druga.Tadam

[zakonna]

Dziewczyny, dzięki za pociechę. Ale ja liczę na wasze dramatyczne przykłady i opisy chcę poczuć, że ktoś jeszcze ma pecha. Będzie mi raźniej.
TŻ warczy na mnie bo nie może przecież powiedzieć, że się martwi, nie?

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez zakonna

TŻ warczy na mnie bo nie może przecież powiedzieć, że się martwi, nie?

mój ma ten sam syndrom

chcesz dramatycznych opisów?

Przeprowadzka,dzieki której miało być lepiej a nie jest,ciężka choroba TZ (ale póki co jest lepiej ) ,międzyczasie dwa poronienia,dołek finansowy jak stąd na Alaskę,mało fajny czas w związku (duze obciążenia psychiczne robią swoje...). Operacja mamy,rozbite auto,śmierć psa. I tak od roku.Ale ja tam optymistką jestem i widzę zawsze światełko w tunelu ( i nie jest to pociąg ).

[delfix10]

w życiu sa gorsze problemy niz kłopoty finansowe,kiedyś narzekałam tak jak ty, poszłam do szpitala napatrzyłam się ,nasłuchałam

zrozumiałam że prawdziwe nieszczęścia to choroba swoja lub najbliższych,patrzenie na ich cierpienie i świadomość że nie można im pomóc,nowotwory ,chemia,udary,wypadki itd to są powody do zmartwienia,kłopoty finansowe to akurat najmniejszy problem bo do póki masz zdrowie to sobie jakoś poradzisz,zapracujesz itd

[_ema_]

Napisane przez zakonna

Dziewczyny, dzięki za pociechę. Ale ja liczę na wasze dramatyczne przykłady i opisy chcę poczuć, że ktoś jeszcze ma pecha. Będzie mi raźniej.
TŻ warczy na mnie bo nie może przecież powiedzieć, że się martwi, nie?

Ehhh dobra, nie będę się tu zwierzać
Zakonna pamiętaj o tym, że nie docenialibyśmy słońca, gdybyśmy nie wiedzieli co to deszcz i mróz

[201705250955]

Napisane przez delfix10

w życiu sa gorsze problemy niz kłopoty finansowe,kiedyś narzekałam tak jak ty, poszłam do szpitala napatrzyłam się ,nasłuchałam

zrozumiałam że prawdziwe nieszczęścia to choroba swoja lub najbliższych,patrzenie na ich cierpienie i świadomość że nie można im pomóc,nowotwory ,chemia,udary,wypadki itd to są powody do zmartwienia,kłopoty finansowe to akurat najmniejszy problem bo do póki masz zdrowie to sobie jakoś poradzisz,zapracujesz itd

Zgadzam się

Ja podzielę się takim hiper-pechem - pisałam egzamin wstępny na II wydziały, na te II wydziały zabrakło mi dokładnie po jednym punkcie (skala to 15), także wiecie... Nawet przez godzinę płakałam, bo się mocno wkurzyłam i miałam poczucie bezsilności, ale przeszło samo. We wrześniu mam kolejną szansę i nastawiam się na mocną naukę i na to, że teraz mnie przyjmą

[zakonna]

ha ha ha dzięki ema, w sumie chciałam żeby ten wątek był bardziej informacyjny a nie filozoficzny. Ja wiem, że pieniądze to nie wszystko, ale brutalne fakty w moim życiu teraz są takie, że się kilka rzeczy źle poszło TERAZ, TUTAJ. I tym się przejmuje i to mnie frustruje.

[grubella]

Kilka dni temu.
Poszłam do przychodni, czekam w rejestracji w długiej kolejce. Jestem ostatnia, przychodzi starsza ode mnie pani i prosi by jej popilnować wielkiej torby z pampersami dla ojca bo jeszcze chce pójść tu obok do apteki bo zapomniała czegoś kupić. Wraca po chwili. Zaczyna rozmowę, tak ogólnie i między innymi martwi się czy zdąży na busa bo kolejka długa.
Gdy dochodzi do nas kolejka wpuszczam ją przed siebie. Trudno, o jedną pacjentkę czasu więcej stracę ale zrobię dobry uczynek.
Pani się zarejestrowała, dostała numerek.
Proszę o numerek dla mnie. Okazuje się , że akurat limit na dziś do tego lekarza wyczerpany, pani przede mną wzięła ostatni. Mogę do innego lub zapraszamy jutro.
Nie chcę innego, wracam do domu.

Zaczynam myć okno bo jakiś ptak narobił i ogólnie jakieś okurzone. Schodząc z parapetu omal nie nadeptałabym kota , który nagle się pojawił pod oknem więc błyskawicznie przestawiam nogę wprost na krawędź miski z wodą. Ląduję na podłodze w kałuży bo miska się przewraca.
Dywan nie miał być zdejmowany ale musi bo mokry. Niosę na trzepak do wyschnięcia. I czas na wytarcie podłogi z wody.
Pogoda piękna idę z psem na spacer.
Z małej chmury duży deszcz, nagle zaczęło padać, wróciliśmy ociekając wodą podobnie jak dywan, którego nie było komu schować.Suszy się do dzisiaj.
Wieczorem gotuję kukurydzę. Cały gar, kilkanaście kolb Dzwoni teść aby przyjść szybko bo cukier mu opada . Biegnę, zapomniałam wyłączyć gazu.
Gdy wracam to sobie przypominam, dom zadymiony, nowy garnek za 120zł drugi raz użyty do wyrzucenia, kukurydza się nie nadaje do jedzenia.

[zakonna]

Ha ha ha, widzę, że ja nie mam tak źle. Chociaż dzisiaj znowu TŻ na mnie warczy a mi się już cierpliwość kończy do tego.

[Sorbet]

Kilka tygodni temu dostałam w pracy okres i podle się czułam. W ten sam dzień rozwaliłam odkurzacz. W domu krany były od jakiegoś czasu zatkane więc przyszedł land lord ( mieszkam w Szkocji) i podczas gdy on sobie grzebał w rurach ja odgrzewałam sobie sojowego kotleta wmikrofali - spalił się. Dym uruchomił alarm i nie wiedziałam jak go wyłączyć. Land lord się smiał, ale pomyślał pewnie, że franca mu prawie dom zjarała. Dokładnie w tym momencie moja siostra była u weterynarza z kotem bo dostał kociego kataru i oko mu wyłaziło - zapłaciła 50 funtów za kropelki. Na sam koniec poszłam do banku i nie chcieli mi czeku zrealizować, bo był nabazgrolony przez szefa. Zrealizowałam na szczęście w innej placówce. Uf.

[zakonna]

i w tym kierunku dążmy w tym wątku. Bardzo ładne skupienie pecha sorbet

[Sorbet]

Odkurzacz rozpitoliłam na dzień przed przyjściem Lorda, bo trzeba było chatę wypucować. Na ciemnym dywanie jest sporo kocich kłaków (sierściuchy mają jasne futerko). No i na kolanach te kłaki zbierałam dosłownie włos po włosku. Ło matko. A bank jakoś kilka dni potem nastąpił.
Przypomniało mi się jeszcze, że kilka dni potem pilnowałam kotów w mieszkaniu znajomej rodziny, bo wybyli na dwa tygodnie. No i wracam jednego dnia po pracy, odpalam tv a tu sygnału nie ma. Tak po prostu :/ czyli odkurzacz, mikrofala i na koniec tv. Ale pech już minął. Teraz jak po masełku

[Mileva_]

Na ogół stadami, czasem też robią sobie maratony :S Kilka takich trudno opisywać, bo to temat na kilkanaście stron, ale jako przykład - w ostatniej chwili okazuje się, że potrzebny mi jest do załatwienia papierek który albo mogę zdobyć w innym urzedzie, albo innym mieście, potem jeszcze psuje się drukarka a okoliczne ksera okazują się być zamknięte...

[Mijanou]

Napisane przez zakonna

Dziewczyny, dzięki za pociechę. Ale ja liczę na wasze dramatyczne przykłady i opisy chcę poczuć, że ktoś jeszcze ma pecha. Będzie mi raźniej.
TŻ warczy na mnie bo nie może przecież powiedzieć, że się martwi, nie?

A proszę:
1. straciłam plombę z połową zęba (odbudowane w ubiegłą niedzielę, bo oczywiście musiało się stać w sobotę w nocy)

2. rzucił mnie facet (co prawda nie przeżywam tego, bo zrobił to w taki sposób, że czuję tylko absmak)

3. ojciec ma ostatnie stadium raka

[Vicana]

Od siebie dorzucę pogrzeby przynajmniej raz w roku, od czterech lat, w każdym przypadku naprawdę bliskie osoby, większość samobójcy...
do tego ciągły dołek finansowy, burzliwy związek, stresująca rekrutacja.
W tym roku jeszcze ani jednego pogrzebu, boję się, że znowu przyjdzie zupełnie nieoczekiwanie.