Matura z polskiego

[Karola8999]

Boże, siedzę dziś chora w domu i dopadają mnie wątpliwości.

Otóż, moja polonistka wręcz kazała zdawać mi rozszerzenie z tego języka, mówi, że po prostu mam talent do interpretowania. Zresztą, sama to widzę, gdy piszę maturę z podstawy mam mniej procent niż na rozszerzeniu, gdzie trzeba napisać tylko wypracowanie i zamiast opierać się na wiedzy z lektur, analizować i stosować naukowe słownictwo, nazywać zabiegi itd. Interesuję się tym, czytanie vadmecum z polskiego to nawet dla mnie można powiedzieć przyjemność więc zdecydowałam się na ten poziom.
Jednak, tu moje wątpliwości. Jestem taka zabiegana, że zawsze wybierałam streszczenia szczegółowe zamiast lektur. Przeczytałam może ze dwie, z czego dwa razy Wertera (wiem, wszyscy mówią, że tragedia to jest), a mi się właśnie podobał Więc go przeczytałam ze dwa razy. Sorka zawsze nam robiła sprawdziany z treści, wszystkie zaliczałam bez problemu, nawet z wyróżnieniem, ale teraz przygotowuję się z dziewczyną do tego rozszerzenia w szkole, która no po prostu jest fanką czytania i nie zdaje matury z niczego innego (matma i język na podstawie) więc po prostu przygotowuje się tylko do polskiego i czyta te lektury.

Może po prostu jestem leniem, ale są dni, w które wracam od 8 do 20 do domu no i jak sobie pomyślę, że mam siąść i czytać np. ,,Chłopów'' to aż mi niedobrze, nie czuję zupełnie fascynacji takimi książkami. Uwielbiam za to literaturę współczesną, za to mam jakąś barierę przed tymi lekturami.

Myślicie, że jest o co się stresować? Pytam maturzystów jak i tych, którzy są po. Siedzę i obgryzam paznokcie jak głupia. Zależy mi na dobrym wyniku, bo jestem osobą dosyć ambitną, jednak serio, wolę 3 razy przeczytać streszczenie szczegółowe i mieć w małym palcu lekturę, niż czytać książkę, odłożyć i mieć wszystko niepoukładane. Bo wiem, że po prostu tak mam, czytając książkę w stresie, że będę miała sprawdzian z najmniejszych szczegółów.

Jak myślicie? Co robić? Spiąć dupę, odpuścić inne przedmioty i zacząć czytać, czy skupić się np. nad angielskim, który też zdaję w rozszerzeniu i wiem co muszę poprawić, pracuję nad nim bardzo dużo od wakacji, a ciągle mam problemy z formami leksykalno-gramatycznymi..
A i muszę powiedzieć, że matematykę też muszę dobrze zdać (minimum 65 procent) a jestem kompletna noga, więc już uskuteczniłam koreczki i robię 40 zadań tygodniowo (znaczy w tym tygodniu robię pierwsze , bo dopiero zaczęłam).. Po prostu, brakuje mi trochę czasu. A nie jestem osobą, która da radę siedzieć od 16 do 21 w książkach. Po prostu nie umiem. Chce mieć też czas dla TŻta..
Po prostu nie chce się zamęczyć. Tu się odzywa trochę mój leń, wiem.. Ale uczę się systematycznie całe liceum, może jakoś dam radę.

Poproszę jakieś obiektywne opinie, jest sens czytać, czy pozostać przy dobrych, szczegółowych streszczeniach i się wyluzować?
Z góry dzięki za każdą opinie. !

[Ivy123]

Ucz się tego, co najbardziej będzie brane pod uwagę przy wyborze kierunku studiów.

[klempaa]

Napisane przez Karola8999

Boże, siedzę dziś chora w domu i dopadają mnie wątpliwości.

Otóż, moja polonistka wręcz kazała zdawać mi rozszerzenie z tego języka, mówi, że po prostu mam talent do interpretowania. Zresztą, sama to widzę, gdy piszę maturę z podstawy mam mniej procent niż na rozszerzeniu, gdzie trzeba napisać tylko wypracowanie i zamiast opierać się na wiedzy z lektur, analizować i stosować naukowe słownictwo, nazywać zabiegi itd. Interesuję się tym, czytanie vadmecum z polskiego to nawet dla mnie można powiedzieć przyjemność więc zdecydowałam się na ten poziom.
Jednak, tu moje wątpliwości. Jestem taka zabiegana, że zawsze wybierałam streszczenia szczegółowe zamiast lektur. Przeczytałam może ze dwie, z czego dwa razy Wertera (wiem, wszyscy mówią, że tragedia to jest), a mi się właśnie podobał Więc go przeczytałam ze dwa razy. Sorka zawsze nam robiła sprawdziany z treści, wszystkie zaliczałam bez problemu, nawet z wyróżnieniem, ale teraz przygotowuję się z dziewczyną do tego rozszerzenia w szkole, która no po prostu jest fanką czytania i nie zdaje matury z niczego innego (matma i język na podstawie) więc po prostu przygotowuje się tylko do polskiego i czyta te lektury.

Może po prostu jestem leniem, ale są dni, w które wracam od 8 do 20 do domu no i jak sobie pomyślę, że mam siąść i czytać np. ,,Chłopów'' to aż mi niedobrze, nie czuję zupełnie fascynacji takimi książkami. Uwielbiam za to literaturę współczesną, za to mam jakąś barierę przed tymi lekturami.

Myślicie, że jest o co się stresować? Pytam maturzystów jak i tych, którzy są po. Siedzę i obgryzam paznokcie jak głupia. Zależy mi na dobrym wyniku, bo jestem osobą dosyć ambitną, jednak serio, wolę 3 razy przeczytać streszczenie szczegółowe i mieć w małym palcu lekturę, niż czytać książkę, odłożyć i mieć wszystko niepoukładane. Bo wiem, że po prostu tak mam, czytając książkę w stresie, że będę miała sprawdzian z najmniejszych szczegółów.

Jak myślicie? Co robić? Spiąć dupę, odpuścić inne przedmioty i zacząć czytać, czy skupić się np. nad angielskim, który też zdaję w rozszerzeniu i wiem co muszę poprawić, pracuję nad nim bardzo dużo od wakacji, a ciągle mam problemy z formami leksykalno-gramatycznymi..
A i muszę powiedzieć, że matematykę też muszę dobrze zdać (minimum 65 procent) a jestem kompletna noga, więc już uskuteczniłam koreczki i robię 40 zadań tygodniowo (znaczy w tym tygodniu robię pierwsze , bo dopiero zaczęłam).. Po prostu, brakuje mi trochę czasu. A nie jestem osobą, która da radę siedzieć od 16 do 21 w książkach. Po prostu nie umiem. Chce mieć też czas dla TŻta..
Po prostu nie chce się zamęczyć. Tu się odzywa trochę mój leń, wiem.. Ale uczę się systematycznie całe liceum, może jakoś dam radę.

Poproszę jakieś obiektywne opinie, jest sens czytać, czy pozostać przy dobrych, szczegółowych streszczeniach i się wyluzować?
Z góry dzięki za każdą opinie. !

ucz się tego, co Ci potrzebne do dostania sie na studia i tyle maturę z polskiego naprawdę jest sztuka nie zdac...

[Karola8999]

no zależy jaki kierunek wybiorę, ale polski rozszerzony właśnie się liczy w każdym, dlatego tak mi na nim zależy.

boję się 'umiejscowienia fragmentu w całości tekstu' ..

[milka8686]

Ale Ty tez rozszerzony polski zdajesz dla siebie,bo jest potrzebny na studia, czy dla nauczycielki? Bo jak tylko dla nauczycielki i nie jest Ci to dalej potrzebne to zostan przy streszczeniach, jak będziesz potrzebować dobrze zdac maturę, żeby się dostac na studia to radzę czytać wszystko, w szczegolnosci, ze to nie jest chyba,az taki wysilek. Z drugiej strony ja byłam 1 rocznikiem zdawajacym nową maturę i wtedy po pisaniu matury podstawowej decydowało się czy sie piszę rozszerzoną. Razem z kolegą dla jaj zostalismy na rozszerzonej jako jedyni z naszej klasy, zadnego z tekstow, ktore interpretowałam nie znałam, ani nie czytałam wczesniej,a miałam jakos pod 70 %, juz nie pamietam. Ale mi to w założeniu nie było do niczego potrzebne, dlatego jesli Ty wiązesz studia z dobrze zdana matura z rozszerzenia to radze się solidnie do niej przygotować
Wiesz co...moze zaloz wątek na spolecznosciach (szkolna ławka czy jakos tak), gdzie sa osoby, ktore niedawno zdawały rozszerzony polski i mają większe rozeznanie w temacie?

[klempaa]

Napisane przez milka8686

Ale Ty tez rozszerzony polski zdajesz dla siebie,bo jest potrzebny na studia, czy dla nauczycielki? Bo jak tylko dla nauczycielki i nie jest Ci to dalej potrzebne to zostan przy streszczeniach, jak będziesz potrzebować dobrze zdac maturę, żeby się dostac na studia to radzę czytać wszystko, w szczegolnosci, ze to nie jest chyba,az taki wysilek. Z drugiej strony ja byłam 1 rocznikiem zdawajacym nową maturę i wtedy po pisaniu matury podstawowej decydowało się czy sie piszę rozszerzoną. Razem z kolegą dla jaj zostalismy na rozszerzonej jako jedyni z naszej klasy, zadnego z tekstow, ktore interpretowałam nie znałam, ani nie czytałam wczesniej,a miałam jakos pod 70 %, juz nie pamietam. Ale mi to w założeniu nie było do niczego potrzebne, dlatego jesli Ty wiązesz studia z dobrze zdana matura z rozszerzenia to radze się solidnie do niej przygotować
Wiesz co...moze zaloz wątek na spolecznosciach, gdzie sa osoby, ktore niedawno zdawały rozszerzony polski i mają większe rozeznanie w temacie?

raczej popros moderatora o przeniesienie tego

[Karola8999]

Napisane przez milka8686

Ale Ty tez rozszerzony polski zdajesz dla siebie,bo jest potrzebny na studia, czy dla nauczycielki? Bo jak tylko dla nauczycielki i nie jest Ci to dalej potrzebne to zostan przy streszczeniach, jak będziesz potrzebować dobrze zdac maturę, żeby się dostac na studia to radzę czytać wszystko, w szczegolnosci, ze to nie jest chyba,az taki wysilek. Z drugiej strony ja byłam 1 rocznikiem zdawajacym nową maturę i wtedy po pisaniu matury podstawowej decydowało się czy sie piszę rozszerzoną. Razem z kolegą dla jaj zostalismy na rozszerzonej jako jedyni z naszej klasy, zadnego z tekstow, ktore interpretowałam nie znałam, ani nie czytałam wczesniej,a miałam jakos pod 70 %, juz nie pamietam. Ale mi to w założeniu nie było do niczego potrzebne, dlatego jesli Ty wiązesz studia z dobrze zdana matura z rozszerzenia to radze się solidnie do niej przygotować
Wiesz co...moze zaloz wątek na spolecznosciach (szkolna ławka czy jakos tak), gdzie sa osoby, ktore niedawno zdawały rozszerzony polski i mają większe rozeznanie w temacie?

Zdaję go dla siebie, a nauczycielka po prostu poparła moje wybory. Teraz jest tak, że podstawę piszę jednego dnia, a zdeklarowane wcześniej rozszerzenie drugiego.

Teraz rozszerzenie wygląda trochę inaczej, znaczy zazwyczaj pojawia się tekst, którego nie powinnam znać, ale kto wie, co sobie wymyślą.
Chodzę na kółko, na którym analizujemy obce nam teksty i serio, wychodzi mi to całkiem nieźle.
Przygotowuję się do tej matury właśnie pod kątem tych wszystkich pojęć, epok, zagadnień, ale teraz doszła mnie ta wątpliwość co do lektur.

A bardziej wyrzut sumienia, przecież nie nadrobię 3 lat w 3 miesiące, to nie są cienkie książki, a no mówię, nie tylko na polskim mi zależy.

[201604200942]

Napisane przez Karola8999

no zależy jaki kierunek wybiorę, ale polski rozszerzony właśnie się liczy w każdym, dlatego tak mi na nim zależy.

boję się 'umiejscowienia fragmentu w całości tekstu' ..

ale umiejscowienia fragmentu w całości tekstu nie ma na poziomie rozszerzonym.
Powiem Ci, że na rozszerzeniu nie ma nawet lektur, lektury ponadprogramowe mogą Ci być jedynie potrzebne, by przywołać przykład z jakiejś lektury.
Nie stresuj się tym polskim. Ja poszłam na rozszerzenie na totalnym spontanie, nie wiedziałam nawet na jakiej zasadzie oceniane jest wypracowane, a jednak zdałam go bez problemu

Na jakiej zasadzie zdajesz polski rozszerzony? Jest to Twój obowiązkowy przedmiot czy dodatkowy?

[201801022117]

Kurczę, ja mam zamiar zdawać rozszerzony polski, ale nawet przez chwilę nie miałam takich obaw... Chyba jestem dziwna, bo akurat tego przedmiotu wcale się nie obawiam.

[wisienka_na_torcie]

Rozszerzona matura z polskiego jest dość specyficzna i , co najważniejsze, nie ma się do niej za bardzo czego uczyć. Ja zdawałam dwa lata temu, dostałam dwa teksty , o których istnieniu nie miałam pojęcia, żadnego z nich nigdy nie czytałam. I tak jest na rozszerzeniu najczęściej.
Podejdź do tego na luzie, rozszerzenie nie jest obowiązkowe, jak go nie zdasz, to nic się nie stanie, chociaż szczerze mówiąc, nie zdać jest sztuką.

Poza tym moja rada jest taka: matura to naprawdę nic strasznego. Wiadomo, jak się jest w tej klasie maturalnej, to wydaje nam się, ze to niewiadomo co, ale uwierz, zaczniesz studia, pierwsza sesja i wyda Ci się, że matura to był właściwie jakiś drobny sprawdzian... patrząc obiektywnie, żeby nie zdać matury w naszym kraju, trzeba być naprawdę wybitnym orłem.

Kurczę, ja mam zamiar zdawać rozszerzony polski, ale nawet przez chwilę nie miałam takich obaw... Chyba jestem dziwna, bo akurat tego przedmiotu wcale się nie obawiam.

Nie jesteś, miałam tak samo i moim zdaniem to bardzo zdrowe i normalne podejście. Naprawdę wkurzało mnie w liceum, jak część klasy przeżywała tę maturą, jak mrówka okres, a ci, którzy robili to w największym stopniu, chodzili na biliony kursów i korepedycji i tak nie podostawali się na takie studia, jak by chcieli.

no zależy jaki kierunek wybiorę, ale polski rozszerzony właśnie się liczy w każdym, dlatego tak mi na nim zależy.

Chyba nie. Ja studiuję prawo na Uniwerku Wrocławskim i jestem chyba jedyną osobą w grupie (a nie, jest jeszcze koleżanka), które w ogóle zdawały rozszerzony polski... absolutnie nie jest konieczny, chyba, ze zasady teraz jakoś radykalnie się zmieniły, w co wątpię.

[Karola8999]

Ja właśnie padłam ofiarą takiego gadania, bo do tej pory wierzyłam w swoje siły i też mówiłam to tylko matura. Ale gdy się człowiek tak nasłucha, że tu jeden robi milion zadań, tu drugi już korki z 4 przedmiotów, bo nie zdąży.. A ja siedzę na dupci i tylko sobie czasem coś zajrzę, ale serio nic nie robię I tak uważam, że nauka zostanie mi na marzec/kwiecień, po prostu nie wezmę się w garść do tego czasu, taki mam odkładający wszystko charakter.

Rozszerzenie jest dla mnie nawet zabawą z tego co już pisałam, po prostu serio, kocham wyszukiwać takie detale w tekstach Potrzebne mi do studiów, bo studia wybrałam ze względu na zainteresowania i możliwości.
Będę chyba zarabiać niższą krajową ale OJTAM OJTAM

[wisienka_na_torcie]

Napisane przez Karola8999

Ja właśnie padłam ofiarą takiego gadania, bo do tej pory wierzyłam w swoje siły i też mówiłam to tylko matura. Ale gdy się człowiek tak nasłucha, że tu jeden robi milion zadań, tu drugi już korki z 4 przedmiotów, bo nie zdąży.. A ja siedzę na dupci i tylko sobie czasem coś zajrzę, ale serio nic nie robię I tak uważam, że nauka zostanie mi na marzec/kwiecień, po prostu nie wezmę się w garść do tego czasu, taki mam odkładający wszystko charakter.

Dziewczyno, spokojnie. U mnie też tak wszyscy gadali, co ciekawe, niektóRzy chodzili np. na korepetycje z historii ( zawsze sie zastanawiam , jAk takie korepetycje mogą wyglądać ktoś się za Ciebie uczy dat na pamięć czy jak...). Ja zaczęłam się uczyć od początku kwietnia, bo miałam świadomość , że wcześniejsza nauka skończy się tym, że do matury wszystkiego zapomnę (niestety, pamięć dobra, ale krótka). Co dzień po cztery godzinki, czasem więcej, bo do szkoły wtedy praktycznie już przestałam chodzić. I co, zdałam tę maturę naprawdę dobrze i jako jedna z nielicznych osób z klasy dostałam się na studia tam, gdzie chciałam. Nie daj się zwariować, serio.

Rozszerzenie jest dla mnie nawet zabawą z tego co już pisałam, po prostu serio, kocham wyszukiwać takie detale w tekstach Potrzebne mi do studiów, bo studia wybrałam ze względu na zainteresowania i możliwości.
Będę chyba zarabiać niższą krajową ale OJTAM OJTAM

Uwierz, że w naszym kraju zarobki naprawdę bardzo rzadko zależą od jakichkolwiek wyników w nauce, a już na pewno nie od wyników matur. Niestety, albo stety, ale taka jest prawda.

[Kiki van Goth]

a ja powiem tak - lektury czytałam na bieżąco, chociaż wychodzę z założenia, że Sienkiewicz to grafoman i chętnie podpisałabym petycję, żeby zniknął z kanonu lektur szkolnych.
fakt faktem, wszystkie nudne lektury, jako oczywisty kanon, znać trzeba, bo po prostu trzeba i już, są za mocno zakorzenione w kulturze, żeby nie mieć o nich kompletnie pojęcia,a jednak elementarne braki to wstyd - jeżeli wiążesz swoją przyszłość w jakikolwiek sposób z rodzimym językiem.

kolejna sprawa - nie wszystkie lektury,to wyżej wspomniany grafoman Sienkiewicz; powiem więcej - "Quo vadis" JEST do przeczytania i niekoniecznie powoduje torsje, mnóstwo jest innych lektur, które są zwyczajnie przyswajalne, że tak wspomnę Bułhakowa i Dostojewskiego - zasiądź chociaż przy niektórych, ale tylko w ramach uzupełniania braków elementarnych - na maturze przypuszczalnie nic Ci się nie przyda.

ja do matury z polskiego nie przygotowywałam się w ogóle, nie tknęłam streszczeń ani żadnych bryków/opracowań, o gramatyce czy innych detalach kosmetycznych nie wspominając - wyglądasz na osobę, która wie co w trawie piszczy, więc podejrzewam, że i Tobie nauka się średnio przyda.
jeżeli odczuwasz presję, że 'głupio tak nic nie robić przed maturą', to poprzeglądaj te streszczenia, ale tak naprawdę na rozszerzeniu istotne będzie to, jakie porównania i wnioski uda Ci się wydłubać z podanego tekstu.

na wszelki wypadek, jeśli nie ufasz swojej pamięci i szybkiemu kojarzeniu faktów, zrób sobie taki indeks toposów - wypisz np. topos matki, topos domu, drogi, miłości, samotności, wyrzutów sumienia, itd. i dobierz do tych toposów odpowiednie lektury - na wypadek, gdyby trafiła Ci się np. symbolika matki, będziesz umiała odwołać się do innej książki (niekoniecznie lektury szkolnej!) i pokazać podobieństwa/różnice przedstawiania tego samego symbolu.

[blekitne_niebo]

Ja zauważyłam że teraz modny jest trochę taki luźny stosunek do matury Fakt faktem trudno matury nie zdać, zresztą jak ktoś jest inteligentny, uczył się systematycznie to nie ma co histeryzować. Jednak sa kierunki studiów które wymagają wybitnie wysokiego wyniku i wtedy przysiąść trzeba zwłaszcza nad arkuszami i nauczyć się pisać pod klucz. U mnie w liceum ludzi zgubiła nadmierna pewność siebie, zbyt późne otworzenie książek i niestety właśnie tacy nie dostali się na wymarzone kierunki.

[wisienka_na_torcie]

Napisane przez blekitne_niebo

Ja zauważyłam że teraz modny jest trochę taki luźny stosunek do matury Fakt faktem trudno matury nie zdać, zresztą jak ktoś jest inteligentny, uczył się systematycznie to nie ma co histeryzować. Jednak sa kierunki studiów które wymagają wybitnie wysokiego wyniku i wtedy przysiąść trzeba zwłaszcza nad arkuszami i nauczyć się pisać pod klucz. U mnie w liceum ludzi zgubiła nadmierna pewność siebie, zbyt późne otworzenie książek i niestety właśnie tacy nie dostali się na wymarzone kierunki.

Ja zauważyłam dokładnie odwrotny trend. Modne jest stresować się, chodzić na dodatkowe zajęcia z każdego przedmiotu i marudzić , jak to ciężko będzie zdać ten egzamin.

[201801022117]

Napisane przez Kiki van Goth

kolejna sprawa - nie wszystkie lektury,to wyżej wspomniany grafoman Sienkiewicz; powiem więcej - "Quo vadis" JEST do przeczytania i niekoniecznie powoduje torsje, mnóstwo jest innych lektur, które są zwyczajnie przyswajalne, że tak wspomnę Bułhakowa i Dostojewskiego - zasiądź chociaż przy niektórych, ale tylko w ramach uzupełniania braków elementarnych - na maturze przypuszczalnie nic Ci się nie przyda.

Z pogrubionym się zgadzam , jednak przyznam się, że nie przeczytałam "Pana Tadeusza". Doszłam do 14 strony, i powiedziałam sobie dość. Quo Vadis przeczytałam jednego dnia, po od 15 godziny do 24, w sumie z przymusu, ale było nawet nawet. Bułhakow i Dostojewski to są akurat świetne pozycje w kanonie lektur, zgadzam się.

[blekitne_niebo]

Napisane przez wisienka_na_torcie

Ja zauważyłam dokładnie odwrotny trend. Modne jest stresować się, chodzić na dodatkowe zajęcia z każdego przedmiotu i marudzić , jak to ciężko będzie zdać ten egzamin.

Zdać to żaden problem, tu się chyba wszyscy zgodzimy Jednak zdanie poziomu rozszerzonego na naprawdę wysoki wynik (za taki uznaję co najmniej 95% - w takie wyniki celowałam jak zdawałam maturę) wymaga wyrzeczeń. Fakt faktem że jednak nie wszystkim jest to potrzebne i dla kogoś wystarczy 60% żeby już się dostać na zaplanowane studia.
Pisze z perspektywy własnej licealnej klasy, gdzie mało kto przeżywał maturę - niestety na wymarzone kierunki dostały się 3 osoby z klasy na 24, właśnie te które najwięcej się uczyły i wcześnie zaczęły powtórki. Co innego jednak być pieniaczem i panikować rok wcześniej jaka ta matura trudna i ciężka, ale przecież nie jest to jednoznaczne z rozsądna nauką. Korepetycje korepetycjom też nierówne, ja byłam na takich naprawdę rzetelnie prowadzonych i to mi zapewniło pełny sukces

[wisienka_na_torcie]

Napisane przez blekitne_niebo

Zdać to żaden problem, tu się chyba wszyscy zgodzimy Jednak zdanie poziomu rozszerzonego na naprawdę wysoki wynik (za taki uznaję co najmniej 95% - w takie wyniki celowałam jak zdawałam maturę) wymaga wyrzeczeń. Fakt faktem że jednak nie wszystkim jest to potrzebne i dla kogoś wystarczy 60% żeby już się dostać na zaplanowane studia.

Dla mnie 95 z rozszerzenia to jest wynik wręcz idealny, "co najmniej 95" to moim zdaniem bardzo wygórowane oczekiwania. Moje trzy rozszerzone matury były na poziomie 90 %, plus minus jeden procent i dostałam się na prawo do Wrocławia gdzieś na początku listy przyjętych. Jak rozmawiamy w grupie czy na roku, to jest to jeden z wyższych wyników. No, ale pewnie są studia, na które trzeba mieć naprawdę idealny wynik, ale wtedy lepszym wyjściem jest chyba załapać sie na laureata olimpiady, bo niestety, matura jest jaka jest , trochę to loteria i nieraz nawet z największą wiedzą nie uda się zebrać tyle punktów.

[blekitne_niebo]

Napisane przez wisienka_na_torcie

Dla mnie 95 z rozszerzenia to jest wynik wręcz idealny, "co najmniej 95" to moim zdaniem bardzo wygórowane oczekiwania. Moje trzy rozszerzone matury były na poziomie 90 %, plus minus jeden procent i dostałam się na prawo do Wrocławia gdzieś na początku listy przyjętych. Jak rozmawiamy w grupie czy na roku, to jest to jeden z wyższych wyników. No, ale pewnie są studia, na które trzeba mieć naprawdę idealny wynik, ale wtedy lepszym wyjściem jest chyba załapać sie na laureata olimpiady, bo niestety, matura jest jaka jest , trochę to loteria i nieraz nawet z największą wiedzą nie uda się zebrać tyle punktów.

Mnie korepetycje nauczyły jak zdobywać takie właśnie wygórowane wyniki, bo na takich mi zależało i nie przeczę że chciałam widzieć swoje nazwisko jak najwyżej na liście przyjętych Chciałam tez udowodnić sobie, że jak się chce to można, że wynik rzędu 98-100% to nie abstrakcja tylko całkiem realny do osiągnięcia cel. Natomiast zamiast tak jak niektórzy chodzić, narzekać, stresować siebie i innych po prostu zakasałam rękawy i do roboty
Jednak zdaję sobie sprawę że niektórym bardzo wysokie wyniki są niepotrzebne, że na niektóre kierunki 70% to już bardzo dużo i pisząc na tyle maturę już się ma miejsce na liście przyjętych.

[wisienka_na_torcie]

A zdradzisz cos więcej na temat kierunku? Bo zaciekawiłaś mnie
Bo mam wrażenie, że chyba bardziej chodzi o nauki ścisłe, jakby nie patrzeć z humanistycznymi przedmiotami to wygląda trochę inaczej.
Ambicja to bardzo dobra cecha, jeśli się oczywiście nie przesadza . Mnie chyba szkoda byłoby nerwów, czasu i własnych spokojnych myśli na zastanawianie się czy uda mi się być na pierwszej stronie listy czy nie, ale każdy ma swoje cele i grunt, to czuć się z nimi dobrze.

[Karola8999]

a ja nie stawiam sobie jakiegoś progu, na ile napiszę, na tyle napiszę. Oczywiście chcę jak najlepiej, ale niech się dzieje wola nieba
Mi z rozszerzenia potrzeba co najmniej 80, ale co będzie to będzie

[blekitne_niebo]

Napisane przez wisienka_na_torcie

A zdradzisz cos więcej na temat kierunku? Bo zaciekawiłaś mnie

Ambicja to bardzo dobra cecha, jeśli się oczywiście nie przesadza . Mnie chyba szkoda byłoby nerwów, czasu i własnych spokojnych myśli na zastanawianie się czy uda mi się być na pierwszej stronie listy czy nie, ale każdy ma swoje cele i grunt, to czuć się z nimi dobrze.

Medycyna Oczywiście mając chyba nawet kilkanaście punktów mniej z każdego przedmiotu i tak bym się dostała, ale chciałam dostać jak najwięcej
Zdaję sobie sprawę że może to być różnie oceniane, ale kurczę lubię się angażować na całego w coś co jest moja pasją i w coś o czym marze całe życie. Teraz też tak mam, ale nie dotyczy to już egzaminów (chyba zmądrzałam? albo zrozumiałam co jest ważne a co wazniejsze) - więc teraz nie walczę już tak zaciekle o to by na roku jak najlepiej zdać egzamin, a walczę o pacjenta, o dostęp do badań, o dofinansowania leczenia, siedzę czasem w poradni dwie godziny i namawiam kogoś na terapię albo dzwonię po całej Polsce, organizuję akcje społeczne - oczywiście wszystko w ramach kół zainteresowań i na tyle na ile mogę jako studentka... Jestem strasznie uparta, jak się na coś uprę to nie ma siły TŻ wie że nie mogę spokojnie usiedzieć na tyłku tylko nos stop coś załatwiam i w coś się angażuję

Napisane przez Karola8999

a ja nie stawiam sobie jakiegoś progu, na ile napiszę, na tyle napiszę. Oczywiście chcę jak najlepiej, ale niech się dzieje wola nieba
Mi z rozszerzenia potrzeba co najmniej 80, ale co będzie to będzie

Z nią się zawsze zgadzać trzeba Życzę wszystkiego dobrego

[rochelle_]

Napisane przez Karola8999

no zależy jaki kierunek wybiorę, ale polski rozszerzony właśnie się liczy w każdym, dlatego tak mi na nim zależy.

boję się 'umiejscowienia fragmentu w całości tekstu' ..

czyżby coś się zmieniło od czasu mojego zdawania rozsz. polskiego? Na rozsz. nie dostajesz tekstu z kanonu, nie każą ci wskazać miejsca fragm. w całości. Ale terminologię, środki wyrazu itp. na rozszerzeniu znać trzeba.

I nie, nie wszędzie honorują rozsz. polski.

Zepnij poślady i przygotuj się - nie tylko do polskiego. Poza tym, o ile już wybrałaś, a raczej powinnaś, kładź nacisk na przedmioty, które honoruje uczelnia, na którą chcesz startować.

[wisienka_na_torcie]

Medycyna- to dużo zmienia. W takim razie matura z przedmiotów humanistycznych nie była Ci raczej potrzebna. A to tutaj właśnie często wiele niestety zależy od sprawdzającego, "trafienie w klucz", który przecież układają tylko ludzie, a ludzką cechą jest to, ze różnie się pewne rzeczy interpretuje.
Z przedmiotami ścisłymi rzeczywiście dużo łatwiejsze jest nauczenie się na tyle, żeby mieć pewność, że sama wiedza, bez pomocy szczęścia zagwarantuje taki wynik, jaki chcemy osiągnąć.

[blekitne_niebo]

Napisane przez wisienka_na_torcie

Medycyna- to dużo zmienia. W takim razie matura z przedmiotów humanistycznych nie była Ci raczej potrzebna. A to tutaj właśnie często wiele niestety zależy od sprawdzającego, "trafienie w klucz", który przecież układają tylko ludzie, a ludzką cechą jest to, ze różnie się pewne rzeczy interpretuje.
Z przedmiotami ścisłymi rzeczywiście dużo łatwiejsze jest nauczenie się na tyle, żeby mieć pewność, że sama wiedza, bez pomocy szczęścia zagwarantuje taki wynik, jaki chcemy osiągnąć.

No wiesz, biologia polegała właśnie głównie na trafieniu w klucz
Najprzyjemniejsza była fizyka, bo tam liczysz i masz, mało zadań gdzie trzeba się wypowiadać Ale z kolei najsłabsze wyniki były właśnie z fizy. Najbardziej problematyczna pod względem pisania była biologia, bo klucz faktycznie robił spory odsiew - koleżanka była pewna że dostanie 90% a dostała... 62%. Chemia taka średnia - mnie odjęli punkt bo napisałam że roztwór barwi się na kolor granatowy, a w kluczu było ciemnoniebieski Co z tego że w słowniku języka polskiego granatowy to ciemny odcień niebieskiego, tylko klucz ma rację!
Dlatego najważniejsze było dla mnie nauczenie się pisania pod klucz, właśnie dlatego żeby nikt nie obcinał mi punktów za pierdółki co jest możliwe w każdym przedmiocie.

[wisienka_na_torcie]

Napisane przez blekitne_niebo

No wiesz, biologia polegała właśnie głównie na trafieniu w klucz

Ciekawe Chodziło mi o to, że przedmioty ścisłe dają mniejsze pole manewru , jeśli chodzi o różne interpretacje.
Ja chyba jestem zbyt dużą oportunistką , żeby uczyć się pod klucz A tak poważnie, straszne jest to, że maturę przeprowadza się w takiej formie, która naprawdę strasznie ogranicza ludzi.

[blekitne_niebo]

Napisane przez wisienka_na_torcie

Ciekawe Chodziło mi o to, że przedmioty ścisłe dają mniejsze pole manewru , jeśli chodzi o różne interpretacje.

Owszem, ale generalnie wyniki są i tak lepsze z polskiego niż z matematyki

Napisane przez wisienka_na_torcie

Ja chyba jestem zbyt dużą oportunistką , żeby uczyć się pod klucz A tak poważnie, straszne jest to, że maturę przeprowadza się w takiej formie, która naprawdę strasznie ogranicza ludzi.

Też tak myślę, zwłaszcza jeśli chodzi o język polski. Uważam że to zabija oryginalność i lotność myślenia oraz wtłacza pomysłowość w sztywne ramy. Matura w takiej formie to porażka

[Tort]

Lektury nie są potrzebne do rozszerzenia, większość tekstów które się na nim pojawiają są spoza spisu. Zresztą skoro je znasz, to o co chodzi? Nie rozumiem trochę twojego problemu.

[platekrozy]

Napisane przez Karola8999

A nie jestem osobą, która da radę siedzieć od 16 do 21 w książkach. Po prostu nie umiem.

To słabo widzę Twoje studiowanie...

[rochelle_]

Napisane przez wisienka_na_torcie

Ciekawe Chodziło mi o to, że przedmioty ścisłe dają mniejsze pole manewru , jeśli chodzi o różne interpretacje.
Ja chyba jestem zbyt dużą oportunistką , żeby uczyć się pod klucz A tak poważnie, straszne jest to, że maturę przeprowadza się w takiej formie, która naprawdę strasznie ogranicza ludzi.

Powiem tak - zgadzam się i dlatego (w wieku lat 18 byłam strasznie bojowo nastawiona do świata) do rozsz. polskiego nie uczyłam się w ogóle. No bo i czego? Na podstawę pewnie trzeba poprzypominać sobie lektury, ale na rozsz. ten problem znika. Koniec końców w klucz trafiłam w 83%, co nie jest rewelacją, ale mnie satysfakcjonowało:brzydal : I z tego, co się orientowałam, na rozszerzeniu jakoś łagodniej patrzyli na odpowiedzi i "zasięg" punktowy był bardziej liberalny.

Autorko, na twoim miejscu podeszłabym do rozszerzonej z polskiego bez specjalnego przygotowania (jeśli tak świetnie trzaskasz próbne), a swój cenny czas przeznaczyła na naukę chemii, fizyki i biologii
No i matmy.