Przeczytaj dziś, zanim nadejdzie Jutro - akcja promująca czytelnictwo

[seduction]

Dziś dostałam taką oto informację z Wyd. Znak:

"Ostanie badania czytelnictwa potwierdzają tezę, że Polacy przestają czytać. Szkoła – najbardziej naturalne miejsce – nie wyrabia nawyków czytelniczych – co trzeci uczeń i student nie sięgnął w ubiegłym roku po książkę.


Musimy to zmienić! Znak, jako wydawnictwo gromadzące wokół siebie środowisko wybitnych pisarzy, filozofów i naukowców, czuje się szczególnie zobowiązany do promocji kultury czytania. Dlatego przed zbliżającym się Światowym Dniem Książki rozpoczniemy akcję wspierającą czytelnictwo wśród młodzieży Przeczytaj dziś, zanim nadejdzie Jutro.


Zainspirowały nas działania, jakie przeprowadzono w Szwecji w ramach Läsrörelsen [Ruch Czytelnictwa]. Jego twórcy uznali, że wysoki poziom kultury czytania jest niezbędnym warunkiem istnienia demokracji. Początkowo była to inicjatywa intelektualistów i edukatorów, jednak z czasem akcja nabrała rozpędu i włączyły się w nią kolejne instytucje, ministerstwa i rząd Szwecji.
W trakcie projektu uruchomiono ponad 120 programów, w tym Ge dina barn ett språk, czyliDajmy dzieciom język.
Dzieci i młodzież poproszono o wybranie książek, które mają największe szanse, by zachęcić ich rówieśników do czytania. Jutro Johna Marsdena znalazła się w tym zestawieniu jako jedyna książka spoza Szwecji. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się rozpocząć akcję w momencie wydania tej książki w Polsce.
Akcję przeprowadzono także w miejscach niekojarzonych dotąd z czytaniem – wybrane tytuły były między innymi dołączane w McDonald's do zestawów Happy Meal. Łącznie rozdano 1,2 mln egzemplarzy książek.


Przedstawiliśmy nasz projekt uczniom i nauczycielom. Rozmawialiśmy z młodzieżą o tym, co podoba im się w książkach. Dyskutowaliśmy z pedagogami o tym, jak mogą wykorzystać Jutro do rozmowy o uniwersalnych wartościach. Chcemy pokazać, że można o tych wartościach mówić współczesnym, przystępnym językiem. Że lektury szkolne nie muszą być nudne, a czytanie może być po prostu fajne.
W wyniku współpracy z dr Gabrielą Olszowską, recenzentką ministerialną i dyrektor krakowskiego gimnazjum, powstał szereg materiałów dydaktycznych ułatwiających przeprowadzenie lekcji [m.in. z języka polskiego, języka angielskiego, wiedzy o społeczeństwie].
W ramach akcji chcemy przekazać każdemu gimnazjum i szkole ponadgimnazjalnej zestaw materiałów edukacyjnych, egzemplarz powieści Johna Marsdena Jutro oraz materiały informujące o konkursie dla uczniów – przesłane materiały stanowić będą komplet narzędzi potrzebnych do przeprowadzenia lekcji.

Wszystkie osoby, które chciałyby zgłosić swoją szkołę do udziału w akcji, prosimy o kontakt mailowy: jutro@znak.com.pl
Wkrótce ruszy również oficjalna strona www.seriajutro.pl

---------- Dopisano o 13:30 ---------- Poprzedni post napisano o 13:29 ----------

założyłam wątek, bo myślę, że wiele osób mogłoby skorzystać i wziąć udział w tej świetnej akcji, ja niestety już nie mogę - liceum, gimnazjum... te szkoły już za mną.

[_Matilde_]

Bardzo fajna akcja, ale ja też już nie ten etap. Powiem siostrzenicy

[Futbolowa]

Mam nadzieję, że ta akcja sprowokuje Wizażanki do dyskusji i przemyśleń, hm?

Bo ja się tak zastanawiam... Jasne - pomysł ze szkołami jest super i popieram go całym sercem, ale wiele powinno się również zmienić w naszych domach. Uważam, że rodzice powinni w dzieciach wyrabiać dobre nawyki i zachęcać je do czytania. Młodzi powinni przestać się wstydzić czytania, choć wiem, że ze śmiechem otoczenia ciężko walczyć. Wyobraźcie sobie, że nawet u mnie na studiach (IV rok polonistyki) osoby czytające wywołują kpiące uśmieszki. Nie przejmuję się tym wcale, ale trochę mnie złość ogarnia na tych wszystkich ludzi, którzy będą mówić o sobie 'magister polonistyki', a z czytania będą się przy tym wyśmiewać...

[invisible_01]

Napisane przez Futbolowa

Młodzi powinni przestać się wstydzić czytania, choć wiem, że ze śmiechem otoczenia ciężko walczyć. Wyobraźcie sobie, że nawet u mnie na studiach (IV rok polonistyki) osoby czytające wywołują kpiące uśmieszki. Nie przejmuję się tym wcale, ale trochę mnie złość ogarnia na tych wszystkich ludzi, którzy będą mówić o sobie 'magister polonistyki', a z czytania będą się przy tym wyśmiewać...

Poważnie? Ja jestem rocznik '90 i nigdy w życiu nie spotkałam się ze śmiechem, drwinami czy zdziwieniem z powodu tego, że lubię czytać, a obracam się nie tylko w kręgu moli książkowych Moim zdaniem niski poziom czytelnictwa to efekt tego, że ludzie zrobili się wygodniccy. Obejrzeć 2-godzinny film jest łatwiej i szybciej niż przeczytać kilkusetstronnicową książkę. Co do czytania przez rodziców - mam siostrę bliźniaczkę, byłyśmy jednakowo wychowywane, chodziłyśmy do tych samych szkół, rodzice nam czytali, ja uwielbiałam czytać, a moja siostra nienawidziła. Więc nie wiem, czy to ma aż tak wielkie znaczenie...

[Futbolowa]

Musicie się uzupełniać
Chodzi mi po prostu o to, że jak się w dziecku nie zaszczepia miłości do książek od małego, może już nigdy nie nadejść dobra pora. Nie mam tu bynajmniej na myśli zmuszania, ale raczej zachęcania, czy inspirowania. Niestety, znam ludzi, którzy swoje dzieci do czytania wręcz zniechęcają, uważając to za stratę czasu. Pewne nawyki jednak wynosi się z domu, co by nie mówić.

Nie każdy musi lubić książki, tak jak nie każdy musi lubić zupę pomidorową, albo piłkę nożną, ale dobrze jest chociaż stwarzać warunki do ich polubienia. A lepiej jak dziecko pozna w domu kilka ciekawych i po prostu fajnych książek, zanim zaczną go w szkole do lektur zmuszać...

---------- Dopisano o 21:48 ---------- Poprzedni post napisano o 21:47 ----------

Przy okazji, mój ulubieniec: http://www.youtube.com/watch?v=7PQstnnLscU

[Dosiak]

Podzielam zdanie Futbolowej. Miłość do książek najczęściej wynosi się z domu rodzinnego, niechęć do czytania niestety też. Rodzice powinno czytać swoim dzieciom, później czytać razem z nimi, rozmawiać o lekturze. U mnie w domu tak było i uważam, że to świetny sposób na zachęcenie do książek i budowanie więzi między rodzicami a dziećmi.

Szkoła oczywiście też powinna coś robić w tym kierunku. Taka akcja jak ta zorganizowana przez Znak jest jak najbardziej potrzebna. Myślę też, że odświeżenie listy lektur zmieniłoby nastawienie uczniów. Pamiętam niestety z LO, że niektórzy myśleli kategoriami: książka = nudna jak lektura szkolna. Oczywiście pewnych klasyków powinno się znać, ale wprowadzenie nieco nowość mogłoby uczniów do czytania zachęcić.

Bardzo smutne jest to, że na polonistyce ludzie stronią od książek. Na moim kierunku większość lubi czytać i widok kogoś z książką nie jest rzadki, ale oczywiście też zdarzają się opinie, że poświęcanie czasu na czytanie to jego marnowanie.

[invisible_01]

Napisane przez Futbolowa

Musicie się uzupełniać
Chodzi mi po prostu o to, że jak się w dziecku nie zaszczepia miłości do książek od małego, może już nigdy nie nadejść dobra pora. Nie mam tu bynajmniej na myśli zmuszania, ale raczej zachęcania, czy inspirowania. Niestety, znam ludzi, którzy swoje dzieci do czytania wręcz zniechęcają, uważając to za stratę czasu. Pewne nawyki jednak wynosi się z domu, co by nie mówić.

A z tym się oczywiście zgadzam Ja też myślę, że bardzo dużą rolę odgrywa szkoła. Ja zawsze dobrze czytałam, nie miałam z tym większych problemów, ale u mnie już w pierwszych klasach podstawówki odbywało się to tak, że jedna osoba podchodziła do biurka nauczyciela i czytała na głos na ocenę, a reszta klasy słuchała... Wybaczcie, ale to było strasznie stresujące i chyba każdy uważa tak samo. Wiele razy myliłam się właśnie z nerwów, że cała klasa na mnie patrzy. Takie sprawdzanie czytania absolutnie nie powinno się odbywać w takiej formie. Na dodatek byliśmy w klasie 1-3, a pani oceniała nas już bardzo surowo. Ja cały tekst przeczytałam płynnie, nie poradziłam sobie tylko ze słowem "uklęknął", które było dla mnie trudne nawet do wymówienia w tamtym czasie. W końcu jednak dałam radę, ale pani i tak o to jedno słowo obniżyła mi ocenę. Troszkę to było niesprawiedliwe, bo wystarczyło 4 razy przeczytać coś źle albo się pomylić, żeby dostać jedynkę! Ja tą sytuację pamiętam do dzisiaj i wcale się nie dziwię, jak po takim czymś ktoś nabrał wstrętu do czytania. Tak samo lektury szkolne, które są skrajnie nudne.

[Futbolowa]

Zgadzam się z Wami co do lektur - również uważam, że powinno się coś w kanonie zmienić. Wszystkie 'Lalki', 'Dziady' i inne 'wielkie dzieła' zaczęłabym dopiero na poziomie szkoły średniej. Do tego czasu młodzież mogłaby zaznajamiać się z książkami ciekawymi i inspirującymi, typowymi dla ich wieku. Myślę, że przez lata podstawówki i gimnazjum z książkami naprawdę ciekawymi, wyrobili by sobie oni nawyk czytania, zapał i sympatię do niego. Bo nic tak człowieka nie zniechęca, jak nudne książki sprzed wieków. Nie oszukujmy się, ale 15-latkowie Prusa, Mickiewicza i Żeromskiego i tak nie pojmują, więc jaki jest sens wciskać im to na siłę?

[seduction]

Napisane przez _Matilde_

Bardzo fajna akcja, ale ja też już nie ten etap. Powiem siostrzenicy

Rozpowiadać komu się da Ja powiem rodzince

Napisane przez Futbolowa

Mam nadzieję, że ta akcja sprowokuje Wizażanki do dyskusji i przemyśleń, hm?

Bo ja się tak zastanawiam... Jasne - pomysł ze szkołami jest super i popieram go całym sercem, ale wiele powinno się również zmienić w naszych domach. Uważam, że rodzice powinni w dzieciach wyrabiać dobre nawyki i zachęcać je do czytania. Młodzi powinni przestać się wstydzić czytania, choć wiem, że ze śmiechem otoczenia ciężko walczyć. Wyobraźcie sobie, że nawet u mnie na studiach (IV rok polonistyki) osoby czytające wywołują kpiące uśmieszki. Nie przejmuję się tym wcale, ale trochę mnie złość ogarnia na tych wszystkich ludzi, którzy będą mówić o sobie 'magister polonistyki', a z czytania będą się przy tym wyśmiewać...

Ludzie, myślałam że już nic mnie nie zdziwi, ale jednak Ty dałaś radę A raczej ludzie z Twojego kierunku naśmiewający się z czytających
Moje czytanie szczerze mówiąc nie wiem skąd się wzięło, w moim domu nie czytało się dużo. Tata jakieś kryminały lub historyczne i to od czasu do czasu, a mama b. rzadko ze względu na inne zainteresowania i brak czasu. Rodzice mówili, że ja po prostu sama chciałam zawsze dużo "książeczek". No, może od mojej chrzestnej, u której wówczas spędzałam dużo czasu i widziałam, że ona czyta? Taki rasowy mól książkowy była i jest

Napisane przez Futbolowa

Musicie się uzupełniać
Chodzi mi po prostu o to, że jak się w dziecku nie zaszczepia miłości do książek od małego, może już nigdy nie nadejść dobra pora. Nie mam tu bynajmniej na myśli zmuszania, ale raczej zachęcania, czy inspirowania. Niestety, znam ludzi, którzy swoje dzieci do czytania wręcz zniechęcają, uważając to za stratę czasu. Pewne nawyki jednak wynosi się z domu, co by nie mówić.

Nie każdy musi lubić książki, tak jak nie każdy musi lubić zupę pomidorową, albo piłkę nożną, ale dobrze jest chociaż stwarzać warunki do ich polubienia. A lepiej jak dziecko pozna w domu kilka ciekawych i po prostu fajnych książek, zanim zaczną go w szkole do lektur zmuszać...

---------- Dopisano o 21:48 ---------- Poprzedni post napisano o 21:47 ----------

Przy okazji, mój ulubieniec: http://www.youtube.com/watch?v=7PQstnnLscU

Filmik kozacki, a raczej jego bohater
Co do zachęcania w domu to się zgadzam, mam zamiar moje przyszłe dziecko nakierunkować odpowiednio w wiadomym temacie Chociaż powiem szczerze, że część lektur wspominam miło, szczególnie te w podstawówce. I sądzę, że to zależy też dużo od nauczyciela, który uczy polskiego - bo jak przypomnę sobie babę z gimnazjum to szkoda słów

Napisane przez Dosiak

Podzielam zdanie Futbolowej. Miłość do książek najczęściej wynosi się z domu rodzinnego, niechęć do czytania niestety też. Rodzice powinno czytać swoim dzieciom, później czytać razem z nimi, rozmawiać o lekturze. U mnie w domu tak było i uważam, że to świetny sposób na zachęcenie do książek i budowanie więzi między rodzicami a dziećmi.

Szkoła oczywiście też powinna coś robić w tym kierunku. Taka akcja jak ta zorganizowana przez Znak jest jak najbardziej potrzebna. Myślę też, że odświeżenie listy lektur zmieniłoby nastawienie uczniów. Pamiętam niestety z LO, że niektórzy myśleli kategoriami: książka = nudna jak lektura szkolna. Oczywiście pewnych klasyków powinno się znać, ale wprowadzenie nieco nowość mogłoby uczniów do czytania zachęcić.

Bardzo smutne jest to, że na polonistyce ludzie stronią od książek. Na moim kierunku większość lubi czytać i widok kogoś z książką nie jest rzadki, ale oczywiście też zdarzają się opinie, że poświęcanie czasu na czytanie to jego marnowanie.

Może ktoś mnie zjedzie, ale nawet ja uwielbiająca czytać, pewnych lektur nie zdołałam rade przeczytać tak mnie nużyły i zniechęcały do siebie. Nawet banię dostałam - pamiętam jak dziś

Napisane przez Futbolowa

Zgadzam się z Wami co do lektur - również uważam, że powinno się coś w kanonie zmienić. Wszystkie 'Lalki', 'Dziady' i inne 'wielkie dzieła' zaczęłabym dopiero na poziomie szkoły średniej. Do tego czasu młodzież mogłaby zaznajamiać się z książkami ciekawymi i inspirującymi, typowymi dla ich wieku. Myślę, że przez lata podstawówki i gimnazjum z książkami naprawdę ciekawymi, wyrobili by sobie oni nawyk czytania, zapał i sympatię do niego. Bo nic tak człowieka nie zniechęca, jak nudne książki sprzed wieków. Nie oszukujmy się, ale 15-latkowie Prusa, Mickiewicza i Żeromskiego i tak nie pojmują, więc jaki jest sens wciskać im to na siłę?

Nie wiem jak jest teraz, ale "Lalki", "Dziady" i inne "wielkie dzieła" miałam dopiero w liceum - nie wcześniej. Poza "Panem Tadeuszem" i "Quo Vadis", które lubię i cenię
A czy nie są przypadkiem te lektury powoli, stopniowo zmieniane? Choćby HP, o którym słyszałam już dawno, że czytało się go jako lekturę ( i nie mogłam tego pojąć, że miałby mnie ktoś nim katować)

---------- Dopisano o 17:20 ---------- Poprzedni post napisano o 17:13 ----------

Przeglądam cały kanon lektur szkolnych po kolei na każdym etapie nauczania i w konkretnej klasie.
Zostałam rozwalona na łopatki, że w VI! klasie podstawówki jest "Ogniem i mieczem" - zlitujcie się, w tamtym wieku, gdzie ja bym myślała o takich pozycjach...
Bardzo dużo się zmieniło, albo moja pamięć jest aż tak słaba i ja nie pamiętam, żebym miała - ale już od początku gimnazjum są faktycznie - choćby fragmenty - Lalki, Chłopów, Dziadów... i tylko jedna lektura na dany rok z literatury młodzieżowej... A w trzeciej klasie dodatkowo zaproponowana przez uczniów/nauczyciela jedna powieść współczesna. Szaleństwo

[klatka]

Napisane przez Dosiak

Podzielam zdanie Futbolowej. Miłość do książek najczęściej wynosi się z domu rodzinnego, niechęć do czytania niestety też. Rodzice powinno czytać swoim dzieciom, później czytać razem z nimi, rozmawiać o lekturze. U mnie w domu tak było i uważam, że to świetny sposób na zachęcenie do książek i budowanie więzi między rodzicami a dziećmi.

Na pewno masz rację, że to świetny sposób na budowanie więzi między rodzicami a dziećmi ale nie zgodzę się, że jeśli rodzice nie zaszczepią zamiłowania do książek to już koniec i nie ma szans. Moi rodzice nie czytali. Pewnie przeze mnie i obowiązki, może z wygodny i lenistwa nie wiem (może moja mama zacznie czytać kiedy będzie miała mniej obowiązków).
Mimo to uwielbiam czytać, znikąd tego nie wyniosłam , wyszło samo z siebie.

[orange_sky]

Mnie też wyszło "samo z siebie" czytam namiętnie, szczególnie w LO dużo czytałam, wszystko ... poza lekturami. Jak już wspominałyście, lektury po prostu mnie nużyły. Nie znaczy to, że nie czytałam klasyki, jednakże Potopu czy innych jemu podobnym po prostu nie zdzierżę I tak sobie myślę, że może tak to jest, że ludzie zaczynający od lektur (bo trzeba etc) zniechęcają sie przez nie. A przecież tyle jest o niebo lepszych...

[ileana]

Zgadzam się z Wami, co do wpływu rodziców, choć to też nie jest takie oczywiste. Mnie nikt nie zachęcał, moi rodzice wogle nic nie czytają, a jak zamykałam się w pokoju, albo czytałam książki po nocach, to też się ze mnie podśmiewali. A potem nastał czas komputerów i czytałam mniej. I myślę, że w dzisiejszych czasach właśnie rodziców trzeba uświadamiać, bo oni wolą postawić dziecko przed telewizorem czy komputerem. Wtedy mają więcej czasu dla siebie, bo dziecko zapatrzone, zadowolone.
W bibliotekach teraz wszędzie są komputery i dzieciaki przychodzą tylko na komputer, niestety. Przy takich rozrywkach literaturze trudno jest się przebić.
Próbowałam jakoś wpłynąć na mojego młodszego brata, sama mu czytałam do poduszki, kupuje mu zawsze książki w prezencie, zachęcam do czytania, ale to przynosi marne efekty. Sama nie wiem, jak to jest z tym czytaniem.

I zgadzam się co do lektur. Zmiana, odświeżenie kanonu bardzo by się przydała. Ja sama wielu nie przeczytałam, ale przeczytam na pewno, bo do niektórych książek trzeba dorosnąć.

[mapet_show]

Bardzo mi się podoba ta akcja! Dużo się mówi, o tym że ludzie czytają co raz mniej książek, ale poza "czytaj dzieciom 20 min dziennie" nie słyszałam o akcji, która by czytanie na większą skale propagowała.

Co do wyniesienia miłości do książek z domu to się zgadzam. Ja się wychowałam w takim, gdzie nikt sobie nie wyobrażał, że można przeżyć bez ksiązki dłużej niż pare dni. Chociaż przyznam, że np. mi do czytania książek z wyższej półki potrzebny był bodziec w postaci mojego wychowawcy z gimnazjum.Któregoś dnia wręczył mi "Zbyt głośną samotność" i kazał przeczytać. Do końca życia będe mu za to wdzięczna

Jeszcze co do wpływu domu i otoczenia: Moje młodsze siostry czytały dużo mniej niż ja i mój brat kiedy byliśmy w ich wieku. Spędzały sporo czasu przed telewizorem i komputerem. Ale od pewnego czasu kiedy zauważyły, że się je chwali za czytanie, widać je było z książką co raz częściej. W pewnym momencie nawet umyślnie siadały tam gdzie byli wszyscy domownicy żeby się pochwalić co nowego dorwały Ale od książki do książki, same się wkręciły w czytanie i chociaż nie są molami książkowymi to jednak złapały bakcyla.

[seduction]

Ja marzę o tym, aby moje przyszłe dziecko pokochało czytać, choć w połowie tak jak ja. Na pewno będę próbować w nim to zainteresowanie rozwijać od malucha. Co do "zarażania czytaniem" to muszę szczerze przyznać, że mój TŻ czyta dzięki mnie o wiele więcej, niż czytał te kilka lat temu, kiedy jeszcze nie byliśmy razem. A z przyjaciółką mimo tego, że mieszka kilkaset kilometrów ode mnie to, co rusz piszemy sms-y i dzwonimy, co też kupiłyśmy/wypożyczyłyśmy/przeczytałyśmy i dyskutujemy

[NibyNic]

przeczytałam Wasze wypowiedzi i w sumie nie wiem jakie mam zdanie, bo np nie specjalnie wiem jak w moim maluchu mam zaszczepić miłość do czytania, owszem ma dużo książeczek, przed snem mu czytam ale gdy mu mówię w ciągu dnia, że poczytamy to słyszę "nie mami, nie tejaś" a przed snem słyszę "dobzie, bo bajdzio chcieś" czyli ja bardzo chcę - nie on, nie wiem czy z tego wykiełkuje zamiłowanie do literatury - czarno to widzę mimo że ja i TZ czytamy bardzo dużo, widok czytających rodziców dla niego jest częstym widokiem

gdy byłam dzieckiem to widziałam czytającą babcię i rodziców ale i sama lubiłam kartkować książeczki, tak samo mój brat i siostra, siostra jest takim samym molem książkowym jak ja, natomiast brat - z nim było gorzej, dopiero jak trafił na "swoją książkę" - wtedy dopiero nabrał chęci na czytanie ale zanim sięgnie po pozycję to przewertuje setki recenzji na jej temat (z siostrą się śmiejemy że szybciej by przeczytał tą książkę niż te recenzje) a i tak wybiera tylko fantastykę

więc chyba najlepszą zachętą do czytania jest trafienie na perełki na samym początku

[witch_18]

Super akcja

Ehh pamiętam jak moja Mama daawno temu zamawiała sobie książki ze Świata Książki,a ja byłam pierwsza do otwierania paczki i było tylko 'która moja,która moja'.Choć wtedy musiałam zadowolić się książkami z biblioteki,bo do tych,które były w domu trzeba było dorosnąć W mojej szkole też na koniec roku dawano książki jako nagrody za oceny,ahh jak ja nie lubiłam żadnych atlasów itp.,w których były tylko obrazki