posądzenie o zdradę, ciąża, samotność - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Kobieta 30+

Notka

Kobieta 30+ Forum dla trzydziestolatek, czterdziestolatek i innych -latek. Tutaj możesz podzielić się swoimi problemami, poradami i doświadczeniem.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-11-06, 15:12   #1
mamDosc
Raczkowanie
 
Avatar mamDosc
 
Zarejestrowany: 2011-10
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 179

posądzenie o zdradę, ciąża, samotność


Witajcie, szukam przede wszystkim przemówienia do rozsądku. Kogoś kto przeszedł przez coś podobnego i dał radę.
Z moim chyba już ex Tżtem byłam ponad 1,5 roku. Wielka miłość. Było super. Kiedy dostał delegację do miasta oddalonego o 400 km podjęliśmy decyzję, że ja rezygnuję z pracy i jadę z nim. Wszystko układało się świetnie do pewnego dnia, kiedy Tżt rano zadzwonił do mnie z pytaniem co robie. Zdziwiło mnie to, bo wiedział, że długo śpię i zwykle nie dzwonił tak wcześnie. Pogadaliśmy chwilę. Potem zadzwonił znowu. Chciał żebym czegoś poszukała. I nagle spytał się czy jest u mnie jego kolega R bo on usłyszał, jak R. rozmawia przez telefon. W kwestii wyjaśnienia R. to kolega Tżta którego on ściągnął do pracy i który był naszym sąsiadem z klatki obok. Zamieniłam z nim może z parę zdań. Koleś zdradza swoją żonę, o czym opowiadał mojemu Tżtowi. Tak wiec Tżt zadzwonił kolejny raz z awanturą, że co ja robie z R i że go na pewno zdradzam! Tłumaczenia nic nie dały. Wieczorem wrócił z pracy nabuzowany. Krzyczał, że ma dowody na to, że go zdradzałam. Jakieś nagrania, rozmowy, wiadomości. Na drugi dzień wieczorem puścił mi nagranie na którym słychać jak płaczę. Jakieś stukania i pukania, normalne życie w bloku. Na drugim nagraniu było słychać jakieś dwa sapnięcia faceta, mnie gdzieś z oddali, krzątanie się po mieszkaniu, zamykanie drzwi. Pytał co to za facet był u mnie. Że to na pewno R. Był jak w amoku. Ja płakałam, tłumaczyłam, że nie wiem co to. Kazał mi przyrzec na moją bratanicę i rodziców, że jeśli go zdradziłam to oni umrą!! Każdy odgłos to był dla niego odgłos seksu, stukanie w ścianę to z sąsiadem dawaliśmy sobie znaki, ze Tzt poszedł do pracy. Ściany są cienkie także jak sąsiedzi zamykali czy otwierali u siebie drzwi to miało się wrażenie że to u nas. Tak więc w każdym odgłosie słyszał jak ja gdzieś wychodzę. Odgłos podjeżdżającego samochodu pod blok i otwierane drzwi to był dowód na to że go zdradzam. Nie ważne że całymi dniami siedziałam w domu, że nigdy nie sprowokowałam go żeby miał powody do obaw. Potem przyznał się ,że ten meski głos to on. Że po prostu go zmienił. Chciał żebym przyznała się do czegokolwiek!! Kolejne dni to było znęcanie psychiczne. Nie spodziewałam się, że takiego dobrego i kochanego faceta stać na takie coś. To tak jakbym miała do czynienia z całkiem obcą osobą. Obelg i upokorzenia było wiele, od tekstów że się zeszmaciłam, po zarzucanie że chodziłam po sąsiadach i im dawałam. To co w tamtym czasie przeżywałam to był istny koszmar. Pewnego dnia zamknął mnie w domu i pojechał do pracy. Postanowiłam że wezmę gorącą kąpiel i się zrelaksuje. Jak leżałam w wannie to przyjechał. Leżeliśmy na łóżku przytuleni i nagle czuję że coś mi leci. Spojrzałam a to upławy. A on oczywiście z awanturą ze to na pewno sperma!! Powiedziałam mu że jest facetem i wie jak wygląda sperma. Posmakował, a potem sprawdzał palcem czy mam spermę w środku. To było takie upokarzające, a ja byłam taka głupia, ze na to pozwoliłam. Tłumaczyłam mu że jak ktoś miał wejść skoro on mnie zamknął. To powiedział, że po balkonie na pewno. Nie ważne że balkony są od siebie w odległości metra.. Innego dnia byłam w toalecie i słyszę że telefon dzwoni. No to ja ze spodniami w kolanach lecę do pokoju po ten telefon. To był Tżt, chciał żebym otworzyła. Myślałam że jest pod klatką a okazało się że stoi już pod drzwiami i jak tylko przekręciłam zamek on wszedł do mieszkania. No to ja szybko biegiem do łazienki się schować. On za mną, dobijał mi się do drzwi. Tłumaczyłam mu że się załatwiam i nie chcę żeby mnie oglądał w takiej sytuacji. Stwierdził że to nic nadzwyczajnego. No ale oczywiście to wydało mu się tak dziwne że uznał że zacierałam tam jakieś ślady. Wchodzę do kuchni patrzę a on grzebie w koszu na śmieci. Potem mi wykrzykiwał, że znalazł tam jakieś papierki z czymś śliskim i to na pewno była sperma. I dlaczego ja wyrzuciłam śmieci tamtego dnia. W łazience wisiały moje majtki to też się przyczepił, że jakieś mokre są, no i wiadomo czemu. Tak wiec totalnie naturalne rzeczy sprowadzał do dziwnych i podejrzanych sytuacji. Oczywiście zarzucając mi że ja stwarzam takie sytuacje. Nawet facet kręcący się pod blokiem był dla niego moim kochankiem. W międzyczasie manipulował mną, kazał się przyznać do zdrady, prosił, groził. Raz nawet w tym swoim szale stanął nade mną i powiedział, żebym go nie prowokowała jak nie chcę wylądować w szpitalu.
W sumie to mama zmusiła mnie do tego żebym przyjechała do domu. Ja nie chciałam bo wierzyłam że to wszystko jakoś się ułoży. Pojechałam do koleżanki. Dzwonił codziennie, ale był niemiły, oskarżał mnie, ranił. Oczywiście robił to wszystko pod pretekstem że zasłużyłam bo go zdradziłam. Kiedy wróciłam do domu, zadzwonił i powiedział, że to koniec bo ma jakieś nowe nagranie, na którym słychać jak ktoś wchodzi do domu i mówi „rób swoje” i słychać seks. Najbardziej ciekawe jest to, że wyskoczył z tym nagraniem po 3 czy 4 tygodniach od dnia afery. Wiec się go spytałam, czemu dopiero teraz mówi o tym nagraniu. To stwierdził, że dopiero teraz je zgrał z telefonu na komputer. A potem kiedy mu powiedziałam, żeby mi przysłał to nagranie i że ktoś mi je sprawdzi czy nie zostało sfingowane to stwierdził że ja już tego słuchałam, tylko on po prostu je wyciszył tak że teraz wszystko dobrze słychac. Stwierdził też, że dobrze że mnie nie było wtedy jak on tego słuchał bo nie patrzyłby że ja wyląduje w szpitalu a on w więzieniu i by mnie pobił!!
Nie odzywałam się do niego. Po 3 dniach zadzwonił. Z pretensją czemu się do niego nie odzywam skoro niby tak bardzo go kocham. Mówił, że tęsknił i kocha. Kolejne dni odzywał się ale było dużo zgrzytów i obrażania mnie.
2 tygodnie przed tą aferą planowaliśmy ślub. Tżt stwierdził, że jest gotowy na dziecko i chciałby już mieć. Od niego to wyszło, ja nigdy go nie namawiałam. Tak więc nie martwiliśmy się ewentualną ciążą. Kiedy to wszystko zaczęło się dziać, przestałam jeść schudłam do 48 kg. On widać było też to strasznie przeżywał bo też schudł zmizerniał. Wiedziałam, że okres mi się spóźni przez te wszystkie stresy ale coś mnie tknęło i zrobiłam test. Okazało się że jestem w ciąży. Łudziłam się, że to coś zmieni. Że on się ogarnie, przecież tak bardzo chciał mieć dziecko. Nic z tego. Kiedy go poinformowałam to najpierw miał pretensje że dowiaduje się ostatni. Jego reakcja była dla mnie strasznym policzkiem bo stwierdził, że się cieszy ale będzie chciał badań na ojcostwo bo to może nie być jego dziecko. I jeśli to jego to będzie miało raj a jeśli nie to ja będę miała piekło!!
Pewnej soboty przyjechał do mnie bez zapowiedzi. Dał mi kwiaty niby z okazji ciąży i powiedział że byłby frajerem, gdyby zostawił swoją kobietę w ciąży. Przywiózł też moje rzeczy. Pojechaliśmy do naszej ulubionej knajpki i tam próbowaliśmy dojść do porozumienia. Ale on nadal był uparty i wierzył w to, że go zdradziłam. Poprosił żebyśmy zostali na noc w miasteczku obok. Dopóki się nie napił (kupił sobie alkohol) było dobrze, mówił jak bardzo mnie kocha, jak tęsknił, tulił, całował, głaskał. Potem jak już był podpity włączył mu się film na temat zdrady, I znowu to samo. Oskarżenia, wypytywania czy ja na pewno go kocham i że jak się dowie że go zdradzam to mnie zabije itd. Na następny dzień razem pojechaliśmy do niego do rodzinnego domu (jest z innego miasta niż ja). Wieczorem poszłam się myć ale coś mnie tknęło. Wchodzę do pokoju, patrzę nie ma mojego telefonu i Tżta. Schował się w kuchni i zaczął przeglądać mój telefon. Zabrałam mu go. Był wściekły i twierdził, ze na pewno coś ukrywam. Powiedziałam, że może ktoś sobie nie życzy, żeby czytał jego wiadomości. Położyliśmy się i zaczęłam sama mu pokazywać smsy. Ale zaczął mi wyrywać ten telefon. Zaczęliśmy się szarpać. Bolało, rzucał mnie po łóżku. Zaczęłam krzyczeć, żeby mnie nie bił, bo pomyślałam że jak zacznę krzyczeć to jego mama przyjdzie, która już położyła się spać. I faktycznie przybiegła. Wstaliśmy z łóżka i nadal wyrywaliśmy sobie telefon. W końcu on chciał uciec z nim do łazienki i w przedpokoju tak mnie popchnął, że poleciałam na ścianę. Wprawdzie nie uderzyłam się mocno, ale mimo wszystko. Jego mama przez ten cały czas prosiła go żeby się uspokoił a on nic, jak w szale. Zamknął się w łazience z telefonem. Oczywiście nic tam nie znalazł. Miałam całe czerwone ręce. Przy mamie mnie przeprosił. Całą noc mnie mocno przytulał i chyba zdawał sobie sprawę że przegiął. To był dobry moment, żeby wrócić do domu, może jeszcze wtedy była szansa, że się ogarnie. Ale byłam naiwna i sądziłam, że samo jakoś się ułoży. Na drugi dzień oczywiście mówił, że to moja wina, że to ja stwarzam takie podejrzane sytuacje. I powiedział, że jeśli sobie nie zasłużę to na pewno już nigdy nie podniesie na mnie ręki. Tego dnia poszliśmy do ginekologa, żeby sprawdzić czy faktycznie jestem w ciąży. Wszystko zostało potwierdzone. Jego mama strasznie się ucieszyła i kazała mi się nie martwić, ze wszystko będzie dobrze. On po wyjściu po prostu mnie przytulił. Bez entuzjazmu, bez radości. Pojechaliśmy do mojego miasta, bo tego dnia miałam umówioną wizytę z panią psycholog. Zgodził się być ze mną na tej wizycie. Pani psycholog po wysłuchaniu tego co się dzieje od razu mu powiedziała, że wg niej on cierpi na obsesyjną zazdrość, coś tam jeszcze z psychozą. Generalnie stanęła w mojej obronie wytykając jemu problem. Miałam wtedy wrócić z nim to tamtego miasta, jednak ona zasugerowała, żebym jeszcze tego nie robiła. Po wizycie Tżt się popłakał, przeprosił moją mamę, powiedział, że już będzie dobrze, że pójdzie na terapie. Uzgodniliśmy, że jeszcze zostanę u rodziców. Dał pieniądze na witaminy, kazał o siebie dbać, mówił że kocha itd. Przez jakiś czas było dobrze. Na terapii był raz. Potem wszystko zaczęło wracać do normy. Kolejne oskarżenia, że ja się ciągle z kimś spotykam. Ciągle mi mówił, że chyba wyjedzie za granicę, bo ktoś tam coś mu zaproponował i że jeszcze nie wie co zrobi. Jeździł niby na jakieś spotkania, spał w hotelach. Ja poszłam na kolejną wizytę do psychologa ale już do innego. Wyszłam stamtąd z decyzją, że muszę to zakończyć i że tylko to może jeszcze pomóc. Nie zdążyłam, bo on mnie uprzedził. Stwierdził, że będzie lepiej dla naszej trójki jak się rozstaniemy. Weszłam mu w słowo i powiedziałam wszystko co psycholog kazała mi powiedzieć, włącznie z tym że będzie płacił też alimenty na mnie. Wkurzyło go to bardzo, wykrzykiwał, że ja to wszystko zaplanowałam, ze mi chodziło tylko o kasę, ze byłam z nim z wygody i dla pieniędzy. Ja się nie dałam sprowokować i powiedziałam co o nim sądzę. Tak się wzburzył, że aż się rozłączył. Ale za chwilę zadzwonił znowu i już na spokojnie próbował porozmawiać. Na drugi dzień zadzwonił z przeprosinami. Przyrzekał i przysięgał, że już nie zrobi ani nie powie nic co by mnie zabolało. Że nie wydarowałby sobie gdyby przez niego dziecku coś było. Że nie chce się ciągać po sądach bo dla niego to patologia. Przyznał mi nawet rację w paru kwestiach. Mówił, że wierzy że będziemy rodziną i będzie dobrze, tylko że teraz potrzebujemy czasu. Wysłuchałam go z otwartą buzią, tak mnie zatkało. I tak właśnie od tamtego dnia wydawało mi się, że jest coraz lepiej. Malutkie kroczki ale jednak coś się działo. Dzwonił do mnie prawie co godzinę. Słodził, mówił jak bardzo kocha, ale jednocześnie podejrzewał nadal. Chciał do telefonu moją mamę żeby przekonać się czy na pewno jestem z nią w domu. Kazał chodzić po domu i otwierać poszczególne drzwi, spuszczać wodę w toalecie. Przyjechał, spędziliśmy 2 dni razem. Z jednej strony było fajnie, blisko siebie przytuleni, a z drugiej strony wciąż mnie ranił. Mówił, że rozmawiał z R., ale on się nie przyznaje, że miał ze mną romans. Każde spojrzenie, czy jakieś zdnaie R było dla Tżta demaskujące nasz romans.Tżt stwierdził, że R jest we mnie strasznie zakochany i że ja w nim też i że on nie bezie stawał nam na przeszkodzie. Wkręcał mi, że wyjeżdża za granicę. Doprowadzał do łez. Jak wyjeżdżałam, to powiedział, że mam zakończyć wszystkie dziwne znajomości. Na moje pytanie o jakie znajomości mi chodzi odpowiedział ze ja już wiem jakie. Potem znowu było dobrze. Ciągle dzwonił, zapewniał o miłości. Ale wybuchy też mu się zdarzały. Rozmawiałam z nim godzinę przez telefon, było miło, nagle on mówi że coś stuka. Ja mówię, że nic nie słyszę. I zaczął się na mnie drzeć, że z kimś seks uprawiam!!! Strasznie było. Potem znów przyjechał, niezapowiedziany. Został u mnie. Było dziwnie. Miał taką minę jakby coś kombinował, nie chciał mnie dotknąć, pocałować. Zastanawiałam się po przyjechał. Na drugi dzień było lepiej. Mówił że kocha i uwielbia itd. Pojechał. Jeden dzień było ok. Późnym wieczorem zadzwonił zły, wracał z pracy. Miał jeszcze zadzwonić. Na drugi dzień dzwoniłam, pisałam a on nic cisza. Na następny dzień napisał, że długo pracował i nie miał czasu się odezwać i żebym się nie gniewała. Napisał jeszcze, że myśli o mnie i o naszym Maleństwie. Napisałam mu maila, że mnie olał i co czuje. Odebrał go na drugi dzień i odpisał że do końca tygodnia jest zarobiony i nie ma na nic czasu. Nie odpowiedziałam mu już nic bo wszystko co miałam do powiedzenia na temat jego milczenia było w mailu. Nie odezwał się do dzisiaj. Minęły prawie 2 tygodnie. Dwa dni temu napisałam do niego smsa czy jeszcze długo ma zamiar udawać, że nie istniejemy, ale nie odpowiedział.
Nie wiem co mam robić. Byłam u jego mamy i wszystko jej opowiedziałam. Była przerażona i obiecała z nim porozmawiać jak przyjedzie. Niestety nawet ją wystawił i nie przyjechał na ten długi weekend. Liczę na to, ze pojawi się teraz. Ciągle zastanawiam się co jeszcze mogę zrobić. Do kogo się zwrócić o pomoc. Nie zasłużyłam na to. Kochałam go strasznie i kocham nadal. Nie zdradziłam. Boli mnie to, że doskonale wie, ze ja przeżywam to wszystko a dziecko razem ze mną, a mimo to nawet się nie zainteresuje. Nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić. Nie rozumiem tego co się stało, dlaczego dostałam po dupie tylko za to, że bardzo kochałam i chciałam być szczęśliwa? On mi nie wierzy że go kocham, ciągle to powtarza. A czy to że nadal chcę z nim być po tym wszystkim nie jest wystarczajacym dowodem mojej miłości?
mamDosc jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-06, 16:00   #2
preetamsingh
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: z pępka świata
Wiadomości: 1 422
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

omg

Nie wiem, czy któraś wizażanka doczyta do końca, długaśny post...

Na chwilę obecną jeszcze mieszkacie razem czy już nie?
preetamsingh jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-06, 17:18   #3
hecate
Zakorzenienie
 
Avatar hecate
 
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Manchester
Wiadomości: 9 121
GG do hecate
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Doczytalam i wspolczuje.

Twoj ex ma powazne problemy z glowa - Ty chcesz z kims takim byc? dziecko wychowywac? Grozby, posadzenia o zdrade, przeciez tak sie nie da zyc!

Pogon go w diably i zastanow sie, czy chcesz by taki ktos mial kontakt z Twoim dzieckiem. On sie nie zmieni. Cale zycie bedziesz musiala mu cos udowadniac i nigdy Ci nie uwierzy.

Przyszlo mi tez na mysle, ze ktos z taka paranoja musi miec cos za uszami. Sadze Ciebie wedlug siebie...
__________________
__
foto


Corey 15.04.12

Mudvayne - Happy?
hecate jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-06, 18:34   #4
XxXJuSstiii
Zakorzenienie
 
Avatar XxXJuSstiii
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 17 243
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Kobieto uciekaj i nie wracaj do tego tyrana!
Myśl o sobie i dziecku, nie daj mu się zmanipulować!!!
__________________
Justi






XxXJuSstiii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-06, 19:03   #5
201608040942
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2003-08
Wiadomości: 9 957
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Jestem tego samego zdania co pozostale wizazanki.
Kiedys bedzie tak jak ci nie raz powiedzial, ze sprowokowalas i dlatego ci walna, jak dlugo bedziesz skakac tak jak ci zagra tak dlugo cie nie pobije, to jego slowa, wiec zastanow sie czy chcesz zeby dziecko potem wychowywalo sie w takiej patologicznej rodzinie, bo normalne to to nie jest tylko patologia. Mial chodzic na terapie a byl tylko raz i dalej robi to samo.
Daj sobie z nim spokoj, pomysl o sobie i o dziecku. Z tego stresu jeszcze urpdzi sie jakies uposledzone. Tfuj, tfuj pluje przez lewe ramie... ale kto tam wie, co moze sie wydazyc oprocz poronienia. teraz ty i dziecko jestescie najwazniejsi.
201608040942 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-06, 21:43   #6
karolinaP103
Zadomowienie
 
Avatar karolinaP103
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Górny Śląsk
Wiadomości: 1 312
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Uciekaj od niego jak najdalej! Z tego co opisujesz to facet ma powazne problemy z oceną rzeczywistości ( lekarz to potwierdził). Czy chcesz by wymyślał podobne bzdury o dziecku? Czy chcesz by użył przemocy wobec dziecka??? Z Twojego opisu wynika ,że jest do tego zdolny.
Jesteś mamą- chroń dziecko przed takim tyranem
Niestety dopiero jak zagrozi czyjemuś życiu lub zdrowiiu można go przymusowo zamnkąć na oddziale psychiatrycznym- napewno by mu sie to przydało
karolinaP103 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-07, 10:09   #7
margota 2
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 31
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

jezeli teraz masz takie sceny z nim to po latach będzie gorzej i gorzej aż dojdzie do tragedii , lepiej Ci będzie samej z dzieckiem życie jeszcze sobie ułożysz
margota 2 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-07, 12:32   #8
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 16 384
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Cytat:
Napisane przez mamDosc Pokaż wiadomość
Witajcie, szukam przede wszystkim przemówienia do rozsądku. Kogoś kto przeszedł przez coś podobnego i dał radę.
Z moim chyba już ex Tżtem byłam ponad 1,5 roku. Wielka miłość. Było super. Kiedy dostał delegację do miasta oddalonego o 400 km podjęliśmy decyzję, że ja rezygnuję z pracy i jadę z nim. Wszystko układało się świetnie do pewnego dnia, kiedy Tżt rano zadzwonił do mnie z pytaniem co robie. Zdziwiło mnie to, bo wiedział, że długo śpię i zwykle nie dzwonił tak wcześnie. Pogadaliśmy chwilę. Potem zadzwonił znowu. Chciał żebym czegoś poszukała. I nagle spytał się czy jest u mnie jego kolega R bo on usłyszał, jak R. rozmawia przez telefon. W kwestii wyjaśnienia R. to kolega Tżta którego on ściągnął do pracy i który był naszym sąsiadem z klatki obok. Zamieniłam z nim może z parę zdań. Koleś zdradza swoją żonę, o czym opowiadał mojemu Tżtowi. Tak wiec Tżt zadzwonił kolejny raz z awanturą, że co ja robie z R i że go na pewno zdradzam! Tłumaczenia nic nie dały. Wieczorem wrócił z pracy nabuzowany. Krzyczał, że ma dowody na to, że go zdradzałam. Jakieś nagrania, rozmowy, wiadomości. Na drugi dzień wieczorem puścił mi nagranie na którym słychać jak płaczę. Jakieś stukania i pukania, normalne życie w bloku. Na drugim nagraniu było słychać jakieś dwa sapnięcia faceta, mnie gdzieś z oddali, krzątanie się po mieszkaniu, zamykanie drzwi. Pytał co to za facet był u mnie. Że to na pewno R. Był jak w amoku. Ja płakałam, tłumaczyłam, że nie wiem co to. Kazał mi przyrzec na moją bratanicę i rodziców, że jeśli go zdradziłam to oni umrą!! Każdy odgłos to był dla niego odgłos seksu, stukanie w ścianę to z sąsiadem dawaliśmy sobie znaki, ze Tzt poszedł do pracy. Ściany są cienkie także jak sąsiedzi zamykali czy otwierali u siebie drzwi to miało się wrażenie że to u nas. Tak więc w każdym odgłosie słyszał jak ja gdzieś wychodzę. Odgłos podjeżdżającego samochodu pod blok i otwierane drzwi to był dowód na to że go zdradzam. Nie ważne że całymi dniami siedziałam w domu, że nigdy nie sprowokowałam go żeby miał powody do obaw. Potem przyznał się ,że ten meski głos to on. Że po prostu go zmienił. Chciał żebym przyznała się do czegokolwiek!! Kolejne dni to było znęcanie psychiczne. Nie spodziewałam się, że takiego dobrego i kochanego faceta stać na takie coś. To tak jakbym miała do czynienia z całkiem obcą osobą. Obelg i upokorzenia było wiele, od tekstów że się zeszmaciłam, po zarzucanie że chodziłam po sąsiadach i im dawałam. To co w tamtym czasie przeżywałam to był istny koszmar. Pewnego dnia zamknął mnie w domu i pojechał do pracy. Postanowiłam że wezmę gorącą kąpiel i się zrelaksuje. Jak leżałam w wannie to przyjechał. Leżeliśmy na łóżku przytuleni i nagle czuję że coś mi leci. Spojrzałam a to upławy. A on oczywiście z awanturą ze to na pewno sperma!! Powiedziałam mu że jest facetem i wie jak wygląda sperma. Posmakował, a potem sprawdzał palcem czy mam spermę w środku. To było takie upokarzające, a ja byłam taka głupia, ze na to pozwoliłam. Tłumaczyłam mu że jak ktoś miał wejść skoro on mnie zamknął. To powiedział, że po balkonie na pewno. Nie ważne że balkony są od siebie w odległości metra.. Innego dnia byłam w toalecie i słyszę że telefon dzwoni. No to ja ze spodniami w kolanach lecę do pokoju po ten telefon. To był Tżt, chciał żebym otworzyła. Myślałam że jest pod klatką a okazało się że stoi już pod drzwiami i jak tylko przekręciłam zamek on wszedł do mieszkania. No to ja szybko biegiem do łazienki się schować. On za mną, dobijał mi się do drzwi. Tłumaczyłam mu że się załatwiam i nie chcę żeby mnie oglądał w takiej sytuacji. Stwierdził że to nic nadzwyczajnego. No ale oczywiście to wydało mu się tak dziwne że uznał że zacierałam tam jakieś ślady. Wchodzę do kuchni patrzę a on grzebie w koszu na śmieci. Potem mi wykrzykiwał, że znalazł tam jakieś papierki z czymś śliskim i to na pewno była sperma. I dlaczego ja wyrzuciłam śmieci tamtego dnia. W łazience wisiały moje majtki to też się przyczepił, że jakieś mokre są, no i wiadomo czemu. Tak wiec totalnie naturalne rzeczy sprowadzał do dziwnych i podejrzanych sytuacji. Oczywiście zarzucając mi że ja stwarzam takie sytuacje. Nawet facet kręcący się pod blokiem był dla niego moim kochankiem. W międzyczasie manipulował mną, kazał się przyznać do zdrady, prosił, groził. Raz nawet w tym swoim szale stanął nade mną i powiedział, żebym go nie prowokowała jak nie chcę wylądować w szpitalu.
W sumie to mama zmusiła mnie do tego żebym przyjechała do domu. Ja nie chciałam bo wierzyłam że to wszystko jakoś się ułoży. Pojechałam do koleżanki. Dzwonił codziennie, ale był niemiły, oskarżał mnie, ranił. Oczywiście robił to wszystko pod pretekstem że zasłużyłam bo go zdradziłam. Kiedy wróciłam do domu, zadzwonił i powiedział, że to koniec bo ma jakieś nowe nagranie, na którym słychać jak ktoś wchodzi do domu i mówi „rób swoje” i słychać seks. Najbardziej ciekawe jest to, że wyskoczył z tym nagraniem po 3 czy 4 tygodniach od dnia afery. Wiec się go spytałam, czemu dopiero teraz mówi o tym nagraniu. To stwierdził, że dopiero teraz je zgrał z telefonu na komputer. A potem kiedy mu powiedziałam, żeby mi przysłał to nagranie i że ktoś mi je sprawdzi czy nie zostało sfingowane to stwierdził że ja już tego słuchałam, tylko on po prostu je wyciszył tak że teraz wszystko dobrze słychac. Stwierdził też, że dobrze że mnie nie było wtedy jak on tego słuchał bo nie patrzyłby że ja wyląduje w szpitalu a on w więzieniu i by mnie pobił!!
Nie odzywałam się do niego. Po 3 dniach zadzwonił. Z pretensją czemu się do niego nie odzywam skoro niby tak bardzo go kocham. Mówił, że tęsknił i kocha. Kolejne dni odzywał się ale było dużo zgrzytów i obrażania mnie.
2 tygodnie przed tą aferą planowaliśmy ślub. Tżt stwierdził, że jest gotowy na dziecko i chciałby już mieć. Od niego to wyszło, ja nigdy go nie namawiałam. Tak więc nie martwiliśmy się ewentualną ciążą. Kiedy to wszystko zaczęło się dziać, przestałam jeść schudłam do 48 kg. On widać było też to strasznie przeżywał bo też schudł zmizerniał. Wiedziałam, że okres mi się spóźni przez te wszystkie stresy ale coś mnie tknęło i zrobiłam test. Okazało się że jestem w ciąży. Łudziłam się, że to coś zmieni. Że on się ogarnie, przecież tak bardzo chciał mieć dziecko. Nic z tego. Kiedy go poinformowałam to najpierw miał pretensje że dowiaduje się ostatni. Jego reakcja była dla mnie strasznym policzkiem bo stwierdził, że się cieszy ale będzie chciał badań na ojcostwo bo to może nie być jego dziecko. I jeśli to jego to będzie miało raj a jeśli nie to ja będę miała piekło!!
Pewnej soboty przyjechał do mnie bez zapowiedzi. Dał mi kwiaty niby z okazji ciąży i powiedział że byłby frajerem, gdyby zostawił swoją kobietę w ciąży. Przywiózł też moje rzeczy. Pojechaliśmy do naszej ulubionej knajpki i tam próbowaliśmy dojść do porozumienia. Ale on nadal był uparty i wierzył w to, że go zdradziłam. Poprosił żebyśmy zostali na noc w miasteczku obok. Dopóki się nie napił (kupił sobie alkohol) było dobrze, mówił jak bardzo mnie kocha, jak tęsknił, tulił, całował, głaskał. Potem jak już był podpity włączył mu się film na temat zdrady, I znowu to samo. Oskarżenia, wypytywania czy ja na pewno go kocham i że jak się dowie że go zdradzam to mnie zabije itd. Na następny dzień razem pojechaliśmy do niego do rodzinnego domu (jest z innego miasta niż ja). Wieczorem poszłam się myć ale coś mnie tknęło. Wchodzę do pokoju, patrzę nie ma mojego telefonu i Tżta. Schował się w kuchni i zaczął przeglądać mój telefon. Zabrałam mu go. Był wściekły i twierdził, ze na pewno coś ukrywam. Powiedziałam, że może ktoś sobie nie życzy, żeby czytał jego wiadomości. Położyliśmy się i zaczęłam sama mu pokazywać smsy. Ale zaczął mi wyrywać ten telefon. Zaczęliśmy się szarpać. Bolało, rzucał mnie po łóżku. Zaczęłam krzyczeć, żeby mnie nie bił, bo pomyślałam że jak zacznę krzyczeć to jego mama przyjdzie, która już położyła się spać. I faktycznie przybiegła. Wstaliśmy z łóżka i nadal wyrywaliśmy sobie telefon. W końcu on chciał uciec z nim do łazienki i w przedpokoju tak mnie popchnął, że poleciałam na ścianę. Wprawdzie nie uderzyłam się mocno, ale mimo wszystko. Jego mama przez ten cały czas prosiła go żeby się uspokoił a on nic, jak w szale. Zamknął się w łazience z telefonem. Oczywiście nic tam nie znalazł. Miałam całe czerwone ręce. Przy mamie mnie przeprosił. Całą noc mnie mocno przytulał i chyba zdawał sobie sprawę że przegiął. To był dobry moment, żeby wrócić do domu, może jeszcze wtedy była szansa, że się ogarnie. Ale byłam naiwna i sądziłam, że samo jakoś się ułoży. Na drugi dzień oczywiście mówił, że to moja wina, że to ja stwarzam takie podejrzane sytuacje. I powiedział, że jeśli sobie nie zasłużę to na pewno już nigdy nie podniesie na mnie ręki. Tego dnia poszliśmy do ginekologa, żeby sprawdzić czy faktycznie jestem w ciąży. Wszystko zostało potwierdzone. Jego mama strasznie się ucieszyła i kazała mi się nie martwić, ze wszystko będzie dobrze. On po wyjściu po prostu mnie przytulił. Bez entuzjazmu, bez radości. Pojechaliśmy do mojego miasta, bo tego dnia miałam umówioną wizytę z panią psycholog. Zgodził się być ze mną na tej wizycie. Pani psycholog po wysłuchaniu tego co się dzieje od razu mu powiedziała, że wg niej on cierpi na obsesyjną zazdrość, coś tam jeszcze z psychozą. Generalnie stanęła w mojej obronie wytykając jemu problem. Miałam wtedy wrócić z nim to tamtego miasta, jednak ona zasugerowała, żebym jeszcze tego nie robiła. Po wizycie Tżt się popłakał, przeprosił moją mamę, powiedział, że już będzie dobrze, że pójdzie na terapie. Uzgodniliśmy, że jeszcze zostanę u rodziców. Dał pieniądze na witaminy, kazał o siebie dbać, mówił że kocha itd. Przez jakiś czas było dobrze. Na terapii był raz. Potem wszystko zaczęło wracać do normy. Kolejne oskarżenia, że ja się ciągle z kimś spotykam. Ciągle mi mówił, że chyba wyjedzie za granicę, bo ktoś tam coś mu zaproponował i że jeszcze nie wie co zrobi. Jeździł niby na jakieś spotkania, spał w hotelach. Ja poszłam na kolejną wizytę do psychologa ale już do innego. Wyszłam stamtąd z decyzją, że muszę to zakończyć i że tylko to może jeszcze pomóc. Nie zdążyłam, bo on mnie uprzedził. Stwierdził, że będzie lepiej dla naszej trójki jak się rozstaniemy. Weszłam mu w słowo i powiedziałam wszystko co psycholog kazała mi powiedzieć, włącznie z tym że będzie płacił też alimenty na mnie. Wkurzyło go to bardzo, wykrzykiwał, że ja to wszystko zaplanowałam, ze mi chodziło tylko o kasę, ze byłam z nim z wygody i dla pieniędzy. Ja się nie dałam sprowokować i powiedziałam co o nim sądzę. Tak się wzburzył, że aż się rozłączył. Ale za chwilę zadzwonił znowu i już na spokojnie próbował porozmawiać. Na drugi dzień zadzwonił z przeprosinami. Przyrzekał i przysięgał, że już nie zrobi ani nie powie nic co by mnie zabolało. Że nie wydarowałby sobie gdyby przez niego dziecku coś było. Że nie chce się ciągać po sądach bo dla niego to patologia. Przyznał mi nawet rację w paru kwestiach. Mówił, że wierzy że będziemy rodziną i będzie dobrze, tylko że teraz potrzebujemy czasu. Wysłuchałam go z otwartą buzią, tak mnie zatkało. I tak właśnie od tamtego dnia wydawało mi się, że jest coraz lepiej. Malutkie kroczki ale jednak coś się działo. Dzwonił do mnie prawie co godzinę. Słodził, mówił jak bardzo kocha, ale jednocześnie podejrzewał nadal. Chciał do telefonu moją mamę żeby przekonać się czy na pewno jestem z nią w domu. Kazał chodzić po domu i otwierać poszczególne drzwi, spuszczać wodę w toalecie. Przyjechał, spędziliśmy 2 dni razem. Z jednej strony było fajnie, blisko siebie przytuleni, a z drugiej strony wciąż mnie ranił. Mówił, że rozmawiał z R., ale on się nie przyznaje, że miał ze mną romans. Każde spojrzenie, czy jakieś zdnaie R było dla Tżta demaskujące nasz romans.Tżt stwierdził, że R jest we mnie strasznie zakochany i że ja w nim też i że on nie bezie stawał nam na przeszkodzie. Wkręcał mi, że wyjeżdża za granicę. Doprowadzał do łez. Jak wyjeżdżałam, to powiedział, że mam zakończyć wszystkie dziwne znajomości. Na moje pytanie o jakie znajomości mi chodzi odpowiedział ze ja już wiem jakie. Potem znowu było dobrze. Ciągle dzwonił, zapewniał o miłości. Ale wybuchy też mu się zdarzały. Rozmawiałam z nim godzinę przez telefon, było miło, nagle on mówi że coś stuka. Ja mówię, że nic nie słyszę. I zaczął się na mnie drzeć, że z kimś seks uprawiam!!! Strasznie było. Potem znów przyjechał, niezapowiedziany. Został u mnie. Było dziwnie. Miał taką minę jakby coś kombinował, nie chciał mnie dotknąć, pocałować. Zastanawiałam się po przyjechał. Na drugi dzień było lepiej. Mówił że kocha i uwielbia itd. Pojechał. Jeden dzień było ok. Późnym wieczorem zadzwonił zły, wracał z pracy. Miał jeszcze zadzwonić. Na drugi dzień dzwoniłam, pisałam a on nic cisza. Na następny dzień napisał, że długo pracował i nie miał czasu się odezwać i żebym się nie gniewała. Napisał jeszcze, że myśli o mnie i o naszym Maleństwie. Napisałam mu maila, że mnie olał i co czuje. Odebrał go na drugi dzień i odpisał że do końca tygodnia jest zarobiony i nie ma na nic czasu. Nie odpowiedziałam mu już nic bo wszystko co miałam do powiedzenia na temat jego milczenia było w mailu. Nie odezwał się do dzisiaj. Minęły prawie 2 tygodnie. Dwa dni temu napisałam do niego smsa czy jeszcze długo ma zamiar udawać, że nie istniejemy, ale nie odpowiedział.
Nie wiem co mam robić. Byłam u jego mamy i wszystko jej opowiedziałam. Była przerażona i obiecała z nim porozmawiać jak przyjedzie. Niestety nawet ją wystawił i nie przyjechał na ten długi weekend. Liczę na to, ze pojawi się teraz. Ciągle zastanawiam się co jeszcze mogę zrobić. Do kogo się zwrócić o pomoc. Nie zasłużyłam na to. Kochałam go strasznie i kocham nadal. Nie zdradziłam. Boli mnie to, że doskonale wie, ze ja przeżywam to wszystko a dziecko razem ze mną, a mimo to nawet się nie zainteresuje. Nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić. Nie rozumiem tego co się stało, dlaczego dostałam po dupie tylko za to, że bardzo kochałam i chciałam być szczęśliwa? On mi nie wierzy że go kocham, ciągle to powtarza. A czy to że nadal chcę z nim być po tym wszystkim nie jest wystarczajacym dowodem mojej miłości?
omg.

uciekać.
f36f09c64670dbbf8506d7b7195631196fb4f2ce_65c2c8198d77a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-07, 20:03   #9
UrbanWarrior
Zakorzenienie
 
Avatar UrbanWarrior
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Z betonowej dzungli ...
Wiadomości: 4 608
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Po co zakładałaś ten sam wątek w dwóch działach?
__________________


Cytat:
Napisane przez emememsik Pokaż wiadomość
Im mniej rzeczy mnie denerwuje tym lepiej się czuję
UrbanWarrior jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-07, 22:16   #10
margotka80
Raczkowanie
 
Avatar margotka80
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: z domu ;)
Wiadomości: 96
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

mamDosc, uciekaj póki jeszcze możesz...to co opisałaś to jakiś horror. Widzę, że masz rodziców, którzy Ci pomogą. Nie bój się, dasz sobie radę z dzieckiem.
__________________
margotka80 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-08, 08:14   #11
Kalabus
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Zagranica
Wiadomości: 373
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Cytat:
Napisane przez mamDosc Pokaż wiadomość
Witajcie, szukam przede wszystkim przemówienia do rozsądku. Kogoś kto przeszedł przez coś podobnego i dał radę.
Z moim chyba już ex Tżtem byłam ponad 1,5 roku. Wielka miłość. Było super. Kiedy dostał delegację do miasta oddalonego o 400 km podjęliśmy decyzję, że ja rezygnuję z pracy i jadę z nim. Wszystko układało się świetnie do pewnego dnia, kiedy Tżt rano zadzwonił do mnie z pytaniem co robie. Zdziwiło mnie to, bo wiedział, że długo śpię i zwykle nie dzwonił tak wcześnie. Pogadaliśmy chwilę. Potem zadzwonił znowu. Chciał żebym czegoś poszukała. I nagle spytał się czy jest u mnie jego kolega R bo on usłyszał, jak R. rozmawia przez telefon. W kwestii wyjaśnienia R. to kolega Tżta którego on ściągnął do pracy i który był naszym sąsiadem z klatki obok. Zamieniłam z nim może z parę zdań. Koleś zdradza swoją żonę, o czym opowiadał mojemu Tżtowi. Tak wiec Tżt zadzwonił kolejny raz z awanturą, że co ja robie z R i że go na pewno zdradzam! Tłumaczenia nic nie dały. Wieczorem wrócił z pracy nabuzowany. Krzyczał, że ma dowody na to, że go zdradzałam. Jakieś nagrania, rozmowy, wiadomości. Na drugi dzień wieczorem puścił mi nagranie na którym słychać jak płaczę. Jakieś stukania i pukania, normalne życie w bloku. Na drugim nagraniu było słychać jakieś dwa sapnięcia faceta, mnie gdzieś z oddali, krzątanie się po mieszkaniu, zamykanie drzwi. Pytał co to za facet był u mnie. Że to na pewno R. Był jak w amoku. Ja płakałam, tłumaczyłam, że nie wiem co to. Kazał mi przyrzec na moją bratanicę i rodziców, że jeśli go zdradziłam to oni umrą!! Każdy odgłos to był dla niego odgłos seksu, stukanie w ścianę to z sąsiadem dawaliśmy sobie znaki, ze Tzt poszedł do pracy. Ściany są cienkie także jak sąsiedzi zamykali czy otwierali u siebie drzwi to miało się wrażenie że to u nas. Tak więc w każdym odgłosie słyszał jak ja gdzieś wychodzę. Odgłos podjeżdżającego samochodu pod blok i otwierane drzwi to był dowód na to że go zdradzam. Nie ważne że całymi dniami siedziałam w domu, że nigdy nie sprowokowałam go żeby miał powody do obaw. Potem przyznał się ,że ten meski głos to on. Że po prostu go zmienił. Chciał żebym przyznała się do czegokolwiek!! Kolejne dni to było znęcanie psychiczne. Nie spodziewałam się, że takiego dobrego i kochanego faceta stać na takie coś. To tak jakbym miała do czynienia z całkiem obcą osobą. Obelg i upokorzenia było wiele, od tekstów że się zeszmaciłam, po zarzucanie że chodziłam po sąsiadach i im dawałam. To co w tamtym czasie przeżywałam to był istny koszmar. Pewnego dnia zamknął mnie w domu i pojechał do pracy. Postanowiłam że wezmę gorącą kąpiel i się zrelaksuje. Jak leżałam w wannie to przyjechał. Leżeliśmy na łóżku przytuleni i nagle czuję że coś mi leci. Spojrzałam a to upławy. A on oczywiście z awanturą ze to na pewno sperma!! Powiedziałam mu że jest facetem i wie jak wygląda sperma. Posmakował, a potem sprawdzał palcem czy mam spermę w środku. To było takie upokarzające, a ja byłam taka głupia, ze na to pozwoliłam. Tłumaczyłam mu że jak ktoś miał wejść skoro on mnie zamknął. To powiedział, że po balkonie na pewno. Nie ważne że balkony są od siebie w odległości metra.. Innego dnia byłam w toalecie i słyszę że telefon dzwoni. No to ja ze spodniami w kolanach lecę do pokoju po ten telefon. To był Tżt, chciał żebym otworzyła. Myślałam że jest pod klatką a okazało się że stoi już pod drzwiami i jak tylko przekręciłam zamek on wszedł do mieszkania. No to ja szybko biegiem do łazienki się schować. On za mną, dobijał mi się do drzwi. Tłumaczyłam mu że się załatwiam i nie chcę żeby mnie oglądał w takiej sytuacji. Stwierdził że to nic nadzwyczajnego. No ale oczywiście to wydało mu się tak dziwne że uznał że zacierałam tam jakieś ślady. Wchodzę do kuchni patrzę a on grzebie w koszu na śmieci. Potem mi wykrzykiwał, że znalazł tam jakieś papierki z czymś śliskim i to na pewno była sperma. I dlaczego ja wyrzuciłam śmieci tamtego dnia. W łazience wisiały moje majtki to też się przyczepił, że jakieś mokre są, no i wiadomo czemu. Tak wiec totalnie naturalne rzeczy sprowadzał do dziwnych i podejrzanych sytuacji. Oczywiście zarzucając mi że ja stwarzam takie sytuacje. Nawet facet kręcący się pod blokiem był dla niego moim kochankiem. W międzyczasie manipulował mną, kazał się przyznać do zdrady, prosił, groził. Raz nawet w tym swoim szale stanął nade mną i powiedział, żebym go nie prowokowała jak nie chcę wylądować w szpitalu.
W sumie to mama zmusiła mnie do tego żebym przyjechała do domu. Ja nie chciałam bo wierzyłam że to wszystko jakoś się ułoży. Pojechałam do koleżanki. Dzwonił codziennie, ale był niemiły, oskarżał mnie, ranił. Oczywiście robił to wszystko pod pretekstem że zasłużyłam bo go zdradziłam. Kiedy wróciłam do domu, zadzwonił i powiedział, że to koniec bo ma jakieś nowe nagranie, na którym słychać jak ktoś wchodzi do domu i mówi „rób swoje” i słychać seks. Najbardziej ciekawe jest to, że wyskoczył z tym nagraniem po 3 czy 4 tygodniach od dnia afery. Wiec się go spytałam, czemu dopiero teraz mówi o tym nagraniu. To stwierdził, że dopiero teraz je zgrał z telefonu na komputer. A potem kiedy mu powiedziałam, żeby mi przysłał to nagranie i że ktoś mi je sprawdzi czy nie zostało sfingowane to stwierdził że ja już tego słuchałam, tylko on po prostu je wyciszył tak że teraz wszystko dobrze słychac. Stwierdził też, że dobrze że mnie nie było wtedy jak on tego słuchał bo nie patrzyłby że ja wyląduje w szpitalu a on w więzieniu i by mnie pobił!!
Nie odzywałam się do niego. Po 3 dniach zadzwonił. Z pretensją czemu się do niego nie odzywam skoro niby tak bardzo go kocham. Mówił, że tęsknił i kocha. Kolejne dni odzywał się ale było dużo zgrzytów i obrażania mnie.
2 tygodnie przed tą aferą planowaliśmy ślub. Tżt stwierdził, że jest gotowy na dziecko i chciałby już mieć. Od niego to wyszło, ja nigdy go nie namawiałam. Tak więc nie martwiliśmy się ewentualną ciążą. Kiedy to wszystko zaczęło się dziać, przestałam jeść schudłam do 48 kg. On widać było też to strasznie przeżywał bo też schudł zmizerniał. Wiedziałam, że okres mi się spóźni przez te wszystkie stresy ale coś mnie tknęło i zrobiłam test. Okazało się że jestem w ciąży. Łudziłam się, że to coś zmieni. Że on się ogarnie, przecież tak bardzo chciał mieć dziecko. Nic z tego. Kiedy go poinformowałam to najpierw miał pretensje że dowiaduje się ostatni. Jego reakcja była dla mnie strasznym policzkiem bo stwierdził, że się cieszy ale będzie chciał badań na ojcostwo bo to może nie być jego dziecko. I jeśli to jego to będzie miało raj a jeśli nie to ja będę miała piekło!!
Pewnej soboty przyjechał do mnie bez zapowiedzi. Dał mi kwiaty niby z okazji ciąży i powiedział że byłby frajerem, gdyby zostawił swoją kobietę w ciąży. Przywiózł też moje rzeczy. Pojechaliśmy do naszej ulubionej knajpki i tam próbowaliśmy dojść do porozumienia. Ale on nadal był uparty i wierzył w to, że go zdradziłam. Poprosił żebyśmy zostali na noc w miasteczku obok. Dopóki się nie napił (kupił sobie alkohol) było dobrze, mówił jak bardzo mnie kocha, jak tęsknił, tulił, całował, głaskał. Potem jak już był podpity włączył mu się film na temat zdrady, I znowu to samo. Oskarżenia, wypytywania czy ja na pewno go kocham i że jak się dowie że go zdradzam to mnie zabije itd. Na następny dzień razem pojechaliśmy do niego do rodzinnego domu (jest z innego miasta niż ja). Wieczorem poszłam się myć ale coś mnie tknęło. Wchodzę do pokoju, patrzę nie ma mojego telefonu i Tżta. Schował się w kuchni i zaczął przeglądać mój telefon. Zabrałam mu go. Był wściekły i twierdził, ze na pewno coś ukrywam. Powiedziałam, że może ktoś sobie nie życzy, żeby czytał jego wiadomości. Położyliśmy się i zaczęłam sama mu pokazywać smsy. Ale zaczął mi wyrywać ten telefon. Zaczęliśmy się szarpać. Bolało, rzucał mnie po łóżku. Zaczęłam krzyczeć, żeby mnie nie bił, bo pomyślałam że jak zacznę krzyczeć to jego mama przyjdzie, która już położyła się spać. I faktycznie przybiegła. Wstaliśmy z łóżka i nadal wyrywaliśmy sobie telefon. W końcu on chciał uciec z nim do łazienki i w przedpokoju tak mnie popchnął, że poleciałam na ścianę. Wprawdzie nie uderzyłam się mocno, ale mimo wszystko. Jego mama przez ten cały czas prosiła go żeby się uspokoił a on nic, jak w szale. Zamknął się w łazience z telefonem. Oczywiście nic tam nie znalazł. Miałam całe czerwone ręce. Przy mamie mnie przeprosił. Całą noc mnie mocno przytulał i chyba zdawał sobie sprawę że przegiął. To był dobry moment, żeby wrócić do domu, może jeszcze wtedy była szansa, że się ogarnie. Ale byłam naiwna i sądziłam, że samo jakoś się ułoży. Na drugi dzień oczywiście mówił, że to moja wina, że to ja stwarzam takie podejrzane sytuacje. I powiedział, że jeśli sobie nie zasłużę to na pewno już nigdy nie podniesie na mnie ręki. Tego dnia poszliśmy do ginekologa, żeby sprawdzić czy faktycznie jestem w ciąży. Wszystko zostało potwierdzone. Jego mama strasznie się ucieszyła i kazała mi się nie martwić, ze wszystko będzie dobrze. On po wyjściu po prostu mnie przytulił. Bez entuzjazmu, bez radości. Pojechaliśmy do mojego miasta, bo tego dnia miałam umówioną wizytę z panią psycholog. Zgodził się być ze mną na tej wizycie. Pani psycholog po wysłuchaniu tego co się dzieje od razu mu powiedziała, że wg niej on cierpi na obsesyjną zazdrość, coś tam jeszcze z psychozą. Generalnie stanęła w mojej obronie wytykając jemu problem. Miałam wtedy wrócić z nim to tamtego miasta, jednak ona zasugerowała, żebym jeszcze tego nie robiła. Po wizycie Tżt się popłakał, przeprosił moją mamę, powiedział, że już będzie dobrze, że pójdzie na terapie. Uzgodniliśmy, że jeszcze zostanę u rodziców. Dał pieniądze na witaminy, kazał o siebie dbać, mówił że kocha itd. Przez jakiś czas było dobrze. Na terapii był raz. Potem wszystko zaczęło wracać do normy. Kolejne oskarżenia, że ja się ciągle z kimś spotykam. Ciągle mi mówił, że chyba wyjedzie za granicę, bo ktoś tam coś mu zaproponował i że jeszcze nie wie co zrobi. Jeździł niby na jakieś spotkania, spał w hotelach. Ja poszłam na kolejną wizytę do psychologa ale już do innego. Wyszłam stamtąd z decyzją, że muszę to zakończyć i że tylko to może jeszcze pomóc. Nie zdążyłam, bo on mnie uprzedził. Stwierdził, że będzie lepiej dla naszej trójki jak się rozstaniemy. Weszłam mu w słowo i powiedziałam wszystko co psycholog kazała mi powiedzieć, włącznie z tym że będzie płacił też alimenty na mnie. Wkurzyło go to bardzo, wykrzykiwał, że ja to wszystko zaplanowałam, ze mi chodziło tylko o kasę, ze byłam z nim z wygody i dla pieniędzy. Ja się nie dałam sprowokować i powiedziałam co o nim sądzę. Tak się wzburzył, że aż się rozłączył. Ale za chwilę zadzwonił znowu i już na spokojnie próbował porozmawiać. Na drugi dzień zadzwonił z przeprosinami. Przyrzekał i przysięgał, że już nie zrobi ani nie powie nic co by mnie zabolało. Że nie wydarowałby sobie gdyby przez niego dziecku coś było. Że nie chce się ciągać po sądach bo dla niego to patologia. Przyznał mi nawet rację w paru kwestiach. Mówił, że wierzy że będziemy rodziną i będzie dobrze, tylko że teraz potrzebujemy czasu. Wysłuchałam go z otwartą buzią, tak mnie zatkało. I tak właśnie od tamtego dnia wydawało mi się, że jest coraz lepiej. Malutkie kroczki ale jednak coś się działo. Dzwonił do mnie prawie co godzinę. Słodził, mówił jak bardzo kocha, ale jednocześnie podejrzewał nadal. Chciał do telefonu moją mamę żeby przekonać się czy na pewno jestem z nią w domu. Kazał chodzić po domu i otwierać poszczególne drzwi, spuszczać wodę w toalecie. Przyjechał, spędziliśmy 2 dni razem. Z jednej strony było fajnie, blisko siebie przytuleni, a z drugiej strony wciąż mnie ranił. Mówił, że rozmawiał z R., ale on się nie przyznaje, że miał ze mną romans. Każde spojrzenie, czy jakieś zdnaie R było dla Tżta demaskujące nasz romans.Tżt stwierdził, że R jest we mnie strasznie zakochany i że ja w nim też i że on nie bezie stawał nam na przeszkodzie. Wkręcał mi, że wyjeżdża za granicę. Doprowadzał do łez. Jak wyjeżdżałam, to powiedział, że mam zakończyć wszystkie dziwne znajomości. Na moje pytanie o jakie znajomości mi chodzi odpowiedział ze ja już wiem jakie. Potem znowu było dobrze. Ciągle dzwonił, zapewniał o miłości. Ale wybuchy też mu się zdarzały. Rozmawiałam z nim godzinę przez telefon, było miło, nagle on mówi że coś stuka. Ja mówię, że nic nie słyszę. I zaczął się na mnie drzeć, że z kimś seks uprawiam!!! Strasznie było. Potem znów przyjechał, niezapowiedziany. Został u mnie. Było dziwnie. Miał taką minę jakby coś kombinował, nie chciał mnie dotknąć, pocałować. Zastanawiałam się po przyjechał. Na drugi dzień było lepiej. Mówił że kocha i uwielbia itd. Pojechał. Jeden dzień było ok. Późnym wieczorem zadzwonił zły, wracał z pracy. Miał jeszcze zadzwonić. Na drugi dzień dzwoniłam, pisałam a on nic cisza. Na następny dzień napisał, że długo pracował i nie miał czasu się odezwać i żebym się nie gniewała. Napisał jeszcze, że myśli o mnie i o naszym Maleństwie. Napisałam mu maila, że mnie olał i co czuje. Odebrał go na drugi dzień i odpisał że do końca tygodnia jest zarobiony i nie ma na nic czasu. Nie odpowiedziałam mu już nic bo wszystko co miałam do powiedzenia na temat jego milczenia było w mailu. Nie odezwał się do dzisiaj. Minęły prawie 2 tygodnie. Dwa dni temu napisałam do niego smsa czy jeszcze długo ma zamiar udawać, że nie istniejemy, ale nie odpowiedział.
Nie wiem co mam robić. Byłam u jego mamy i wszystko jej opowiedziałam. Była przerażona i obiecała z nim porozmawiać jak przyjedzie. Niestety nawet ją wystawił i nie przyjechał na ten długi weekend. Liczę na to, ze pojawi się teraz. Ciągle zastanawiam się co jeszcze mogę zrobić. Do kogo się zwrócić o pomoc. Nie zasłużyłam na to. Kochałam go strasznie i kocham nadal. Nie zdradziłam. Boli mnie to, że doskonale wie, ze ja przeżywam to wszystko a dziecko razem ze mną, a mimo to nawet się nie zainteresuje. Nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić. Nie rozumiem tego co się stało, dlaczego dostałam po dupie tylko za to, że bardzo kochałam i chciałam być szczęśliwa? On mi nie wierzy że go kocham, ciągle to powtarza. A czy to że nadal chcę z nim być po tym wszystkim nie jest wystarczajacym dowodem mojej miłości?

Jak słysze takie opowieści to odnoszę dwa wrażenia:
1. Jak mogłaś z nim być i "było cudownie", skoro piszesz o osobie psychicznie chorej i to poważnie - schizofrenik.
2. Opowieść jest nierealna i przekolorowana, a uwierz mi - ja nawet "Gwiezdne wojny" w kinie znosiłam.
__________________
Kalabus jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-08, 12:18   #12
Oliath
Zakorzenienie
 
Avatar Oliath
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 5 013
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Cytat:
Napisane przez Kalabus Pokaż wiadomość
Jak słysze takie opowieści to odnoszę dwa wrażenia:
1. Jak mogłaś z nim być i "było cudownie", skoro piszesz o osobie psychicznie chorej i to poważnie - schizofrenik.
2. Opowieść jest nierealna i przekolorowana, a uwierz mi - ja nawet "Gwiezdne wojny" w kinie znosiłam.
Wypowiedz ponizej wszelkiego poziomu.
Primo, nie diagnozuj przez neta, a jesli juz diagnozujesz, to niech sie to choc z pozoru kupy trzyma. Odsylam do Wiki, moze przebrniesz.
Secundo, ile masz lat, 14? 15? bo na tyle brzmisz, a nie chce mi sie sprawdzac w profilu. Nie obrazajac czternastek i pietnastek.

Autorko, Twoja historia jest makabryczna i bardzo wspolczuje.
Dopoki maz nie zacznie leczenia i terapii, unikaj jakiegokolwiek z nim kontaktu.
Na terapie dla par przyjdzie czas po zaleczeniu/ wyciszeniu obsesji meza, w tej chwili nie ma sensu racjonalnie argumentowac i wierzyc, ze stanie sie cud. Jesli masz dobry kontakt z tesciami, moze niech oni sprobuja uzmyslowic synowi, ze albo podda sie leczeniu, albo - odejdziesz i odbierzesz mu prawa do dziecka jako osobie niepoczytalnej?
__________________
Iza
Diablicja
Lilo
Kubulek
Oliath jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-08, 19:39   #13
LUCRETIA82
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 255
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

tez mailam zazdrosnego męża i powiem jedno-uciekaj, poki czas i nigdy nei wracaj.
ja pozwolilam jeden jedyny raz wrocic i mailam pieklo wlacznie z przyciskaniem mnei dos ciany przez pare godzin, rzucaniem nozami itd.
to co opisalas to istny horror .wspolczuje ale dasz rade na poczatku ejst ciezko jak cholera ale z kazdym dniem czlowiek odżywa i rodzi sie na nowo.
powodzenia

---------- Dopisano o 19:39 ---------- Poprzedni post napisano o 19:36 ----------

Cytat:
Napisane przez Kalabus Pokaż wiadomość
2. Opowieść jest nierealna i przekolorowana, a uwierz mi - ja nawet "Gwiezdne wojny" w kinie znosiłam.

Ty chyba nei wiesz jakie rzeczy w zyuciu sie zdarzaja..pare lat temu tez bym tak napisala..ale zycie czasem jest bardziej zaskakujące niz film i to nie zawsze pozytywnie. i czesto bez happy endu
LUCRETIA82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-08, 21:33   #14
mamDosc
Raczkowanie
 
Avatar mamDosc
 
Zarejestrowany: 2011-10
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 179
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Dziewczyny nie odzywałam się, bo byłam w szpitalu. STRACIŁAM MOJEGO ANIOŁKA
Tamtego dnia, kiedy pisałam post bolało mnie podbrzusze, ale myślałam, że to nic takiego, że tak ma być szczególnie, że nie plamiłam. To był 12 tydzień. Kiedy wróciłam do domu zobaczyłam, że leci mi krew, więc biegiem pojechałam o szpitala. I tam okazało się najgorsze. Maleństwo po prostu przestało się rozwijać. Nie żyło już od jakiegoś czasu. A ja nawet o tym nie wiedziałam Wczoraj łyżeczkowanie. Jestem na nie totalnym. Zostawił mnie ukochany mężczyzna i moje Dzieciątko też mnie zostawiło. A tylko dzięki mojej Fasolce jeszcze się trzymałam i miałam motywację w tej całej sytuacji z Tżtem.
Jego poinformowałam dopiero na drugi dzień. I to też jak dzwoniłam nie odbierał. Więc zadzwoniłam do jego matki. A dopiero ona do niego i on łaskawie oddzwonił. Jego zachowania w tamtym momencie nie można usprawiedliwić nawet chorobą psychiczną. Oczywiście powiedział, że mu przykro, po czym kiedy powiedziałam, że go teraz potrzebuje, stwierdził, że gdyby mógł to by przyjechał, ale ma ważne sprawy w pracy. A urlopu raczej nie dostanie. Na moje pytanie dlaczego tyle się nie odzywał zaczął mi wyrzygiwać, że on do mnie dzownił i pisał a ja w tym czasie go oszukiwałam itd. Jak można być takim ch..jem i kobiecie, która właśnie straciła dziecko (i on też je stracił) robić jazdy na temat domniemanych zdrad???
Nie mogę się pogodzić z odejściem mojego Maleństwa. Cały mój świat się zawalił

---------- Dopisano o 21:33 ---------- Poprzedni post napisano o 21:27 ----------

[QUOTE=LUCRETIA82;30398425]tez mailam zazdrosnego męża i powiem jedno-uciekaj, poki czas i nigdy nei wracaj.
ja pozwolilam jeden jedyny raz wrocic i mailam pieklo wlacznie z przyciskaniem mnei dos ciany przez pare godzin, rzucaniem nozami itd.

Tacy ludzie się nie zmieniają? Ja cały czas się łudziłam, bo wiedziałam, że potrafi być kochanym , dobrym partnerem. Jak dałaś radę to skończyć?
mamDosc jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-09, 23:22   #15
dawidowskasia
Zakorzenienie
 
Avatar dawidowskasia
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Dziewczyno jest tzw syndrom otella - masakra. idź do psychiatry i powiedz o mężu, zobaczysz co Ci odpowie.
Co Ty jeszcze z nim robisz i na co liczysz?!
To się nigdy nie skończy a będzie się rozwijać
__________________
Cytat:
Napisane przez SALIX Pokaż wiadomość
a dla mnie liczą się intencje. facet, który nie zdradzi tylko dlatego, że nie ma z kim jest dla mnie taką samą szmatą jak facet zdradzający
dawidowskasia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-10, 17:08   #16
33owieczka
Zadomowienie
 
Avatar 33owieczka
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 958
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Może niech moderatorzy połaczą dwa wątki, bo odpwioiedzi Autorki sa identyczne- tu i na "Intymnie", a wypowiedzi wizażanek- sa rózne...
__________________

Wiem, że pisze długie posty, jednak skracając je w cytatach postaraj się nie zgubić sensu.
Przykład:
"Monika nie jest zwolennikiem kary śmierci"
Cytat
Cytat:
Monika jest zwolenikiem kary śmierci"

33owieczka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-10, 21:50   #17
LUCRETIA82
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 255
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

[QUOTE=mamDosc;30401757]

---------- Dopisano o 21:33 ---------- Poprzedni post napisano o 21:27 ----------

Cytat:
Napisane przez LUCRETIA82 Pokaż wiadomość
tez mailam zazdrosnego męża i powiem jedno-uciekaj, poki czas i nigdy nei wracaj.
ja pozwolilam jeden jedyny raz wrocic i mailam pieklo wlacznie z przyciskaniem mnei dos ciany przez pare godzin, rzucaniem nozami itd.

Tacy ludzie się nie zmieniają? Ja cały czas się łudziłam, bo wiedziałam, że potrafi być kochanym , dobrym partnerem. Jak dałaś radę to skończyć?
po 1sze wyrazy wspołczucia z powodu straty dziecka......wiesz moze i oni potrafia byc kochani, ale to tylko na chwile, by osiagnac cel czyli zebys kolejny raz mu wyb aczyla. tacy ludzie sie nei zmien iaja, moj eks jeszcze po rowozdzie straszyl mnie ze mam nigdy juz z nikim nei byc bo rozwali mnie , cala moja rodzine i tego kogos. ze nawet jak zobaczy mnei w sklepie z kims to zabije.wysylala tez smsy. zglosilam to na policje, odcielam sie zupelnie, on jeszcze zcasem sie odzywa gada jak to mnei kocha i ze jestesmy sobie przeznaczeni my i tylko my i on nie bedzie mial nikogo i ja tez nie moge (!!!!!) ale ja nei reaguje, wypuszcam to z siebie i zyje po swojemu powtarzajac mu jedynie ze juz NIGDY nic miedzy nami nei bedzie i ze zycze mu co najlepsze .chociaz w glebi serca wcale mu nie zycze
LUCRETIA82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-11, 00:26   #18
margotka80
Raczkowanie
 
Avatar margotka80
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: z domu ;)
Wiadomości: 96
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

mamDosc, rozumiem rozpacz i rozumiem ogrom tragedii, jaka Cię spotkała.
Wierz mi, nic się nie zawaliło. Świat toczy się dalej...a Ty musisz żyć, bo musisz ocalić jedyne życie, jakie jeszcze możesz - swoje!!!!!!!
On się nie zmieni, wypije z Ciebie całą radość. Przez jego chore jazdy możesz tracić kolejne ciąże, bo widzę, że jesteś wrażliwą osobą.
Nie pchaj się tak do "teściów", bo oni koniec końcem nigdy nie staną do końca po Twojej stronie. Syn zawsze pozostanie synem. Dzisiaj kiwają głowami, jaki to on jest zły. Jutro będą wieszać na Tobie psy.
Weź się w garść, wyzdrowiej i ruszaj w świat...na pewno gdzieś czeka na Ciebie coś dobrego
__________________
margotka80 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-11, 13:40   #19
mamDosc
Raczkowanie
 
Avatar mamDosc
 
Zarejestrowany: 2011-10
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 179
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Cytat:
Napisane przez margotka80 Pokaż wiadomość
mamDosc, rozumiem rozpacz i rozumiem ogrom tragedii, jaka Cię spotkała.
Wierz mi, nic się nie zawaliło. Świat toczy się dalej...a Ty musisz żyć, bo musisz ocalić jedyne życie, jakie jeszcze możesz - swoje!!!!!!!
On się nie zmieni, wypije z Ciebie całą radość. Przez jego chore jazdy możesz tracić kolejne ciąże, bo widzę, że jesteś wrażliwą osobą.
Nie pchaj się tak do "teściów", bo oni koniec końcem nigdy nie staną do końca po Twojej stronie. Syn zawsze pozostanie synem. Dzisiaj kiwają głowami, jaki to on jest zły. Jutro będą wieszać na Tobie psy.
Weź się w garść, wyzdrowiej i ruszaj w świat...na pewno gdzieś czeka na Ciebie coś dobrego
No własnie, a propo "teściowej" (ojciec ex Tżta nie żyje) to strasznie się zawiodłam na niej. Po prostu mnie zdradziła. Pojechałam do niej, wszystko opowiedziałam, obiecała pomóc. Nie wiem, czy próbowała, ale exTżt jak byłam w szpitalu wyrzygał mi, że za jego plecami jeździłam do jego matki. A miała mu nie mówić, że byłam..
On miał schize na punkcie tego, że ja mam nikomu nie mówić co się u nas dzieje. Chciał żeby nikt się nie dowiedział, jaki z niego psychol
mamDosc jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-11, 23:38   #20
LUCRETIA82
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 255
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

....
Cytat:
Napisane przez mamDosc Pokaż wiadomość
No własnie, a propo "teściowej" (ojciec ex Tżta nie żyje) to strasznie się zawiodłam na niej. Po prostu mnie zdradziła. Pojechałam do niej, wszystko opowiedziałam, obiecała pomóc. Nie wiem, czy próbowała, ale exTżt jak byłam w szpitalu wyrzygał mi, że za jego plecami jeździłam do jego matki. A miała mu nie mówić, że byłam..
On miał schize na punkcie tego, że ja mam nikomu nie mówić co się u nas dzieje. Chciał żeby nikt się nie dowiedział, jaki z niego psychol
co do teściowych-ja bym nie liczyla na pomoc, moze sie mylę ale wiesz to jej syn, zawsze bedzie zanim chyba ze faktycznie jest mądra kobietą, czego Ci życzę ... u mnie jak wszytsko bylo niby ok to tesciowa tez mnie "kochala", mowila ze jestem jakby jej corka itd itp..gdy męzulek zaczal robic sceny, jatki itp to gdy zwroiclam sie o pomoc do tesciow uslyszałam bardzo przykre slowa ,że "oo miłośc juz ci sie skonczyla?", "wiedzialas co bralas", odmowe pomocy, gdy dzownilam o 5ej rano z blaganiem o pomoc zeby cos z nim zrobili bo sie balam o siebie i siostre (mieszkalismy we trojke), to slyszalam, ze jestesmy dorosli i mam to sama zalatwic , ze "przeciez jeszcze nic sie nei stalo o co mi chodzi", a jak rzucal we mnei nozem i zadzwonilam do tesciowej to ta odrzekla"no ale przeciez nie trafil wiec o co chodzi"...masakra .przepraszam ze ci tak napsialam w Twoim wątku ale no widzisz ona powiedziala ze u niej bylas, mimo ze ją prosilas -i tak pewnie bedzie bo to jej syn i zawzse mu powie, tez tesciow prosilam zeby nic nei mowili, po czym oni dzwonili do b. i mialam awanture kolejną....brrr
cięzką sytuacja, ale dasz rade-musisz na spokojnie pomyslec o zyciu, czy faktycznei chcesz to dalej ciągnąc, czy chcesz w koncu cos z tym zrobic nie bedzie to łatwe, ale przede wszystkim mysl o sobie-mąz bedzie Cie straszyl itd pewnie ale to tylko straszenie, to twoje zycie, pamietaj ze masz tylko jedno, po co je marnowac i życ w nieszczęściu
powodzenia!!!!!!
LUCRETIA82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-11-12, 00:03   #21
mamDosc
Raczkowanie
 
Avatar mamDosc
 
Zarejestrowany: 2011-10
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 179
Dot.: posądzenie o zdradę, ciąża, samotność

Cytat:
Napisane przez LUCRETIA82 Pokaż wiadomość
....

co do teściowych-ja bym nie liczyla na pomoc, moze sie mylę ale wiesz to jej syn, zawsze bedzie zanim chyba ze faktycznie jest mądra kobietą, czego Ci życzę ... u mnie jak wszytsko bylo niby ok to tesciowa tez mnie "kochala", mowila ze jestem jakby jej corka itd itp..gdy męzulek zaczal robic sceny, jatki itp to gdy zwroiclam sie o pomoc do tesciow uslyszałam bardzo przykre slowa ,że "oo miłośc juz ci sie skonczyla?", "wiedzialas co bralas", odmowe pomocy, gdy dzownilam o 5ej rano z blaganiem o pomoc zeby cos z nim zrobili bo sie balam o siebie i siostre (mieszkalismy we trojke), to slyszalam, ze jestesmy dorosli i mam to sama zalatwic , ze "przeciez jeszcze nic sie nei stalo o co mi chodzi", a jak rzucal we mnei nozem i zadzwonilam do tesciowej to ta odrzekla"no ale przeciez nie trafil wiec o co chodzi"...masakra .przepraszam ze ci tak napsialam w Twoim wątku ale no widzisz ona powiedziala ze u niej bylas, mimo ze ją prosilas -i tak pewnie bedzie bo to jej syn i zawzse mu powie, tez tesciow prosilam zeby nic nei mowili, po czym oni dzwonili do b. i mialam awanture kolejną....brrr
cięzką sytuacja, ale dasz rade-musisz na spokojnie pomyslec o zyciu, czy faktycznei chcesz to dalej ciągnąc, czy chcesz w koncu cos z tym zrobic nie bedzie to łatwe, ale przede wszystkim mysl o sobie-mąz bedzie Cie straszyl itd pewnie ale to tylko straszenie, to twoje zycie, pamietaj ze masz tylko jedno, po co je marnowac i życ w nieszczęściu
powodzenia!!!!!!
Dziękuję LUCRETIA82 na szczęście nie mieliśmy ślubu. Dla mnie sprawa jest już zakonczona, zresztą tak jak dla niego, więc już nic nie będzie ciagnięte. Chociaż psycholog powiedział, że prawdopodobnie on jeszcze się odezwie, żeby uderzyć w czuły punkt jakim jest strata dziecka. To jak się zachował kiedy byłam w szpitalu, przekreśliło go jako człowieka. Okazał się bezdusznym gnojem. Nawet choroba psychiczna tego nie tłumaczy. Nie oznacza to jednak, ze nie jest mi żal i że nie już od niego nie czuję.
Widzę,że też przeszłaś niezłe piekło..
Nie wiem czy zaglądałaś na mój wątek na Intymnym..
mamDosc jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Kobieta 30+


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:16.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.