protest maturzystki.

[WhiteCherry]

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne...wiadomosc.html


czy zgadzacie się z tym? mnie najbardziej 'rozwalił' ten fragment:

''- W szkole podstawowej i gimnazjum zawsze miałam świadectwo z paskiem, definiowano mnie jako najlepszą uczennicę w klasie. Uczestniczyłam w olimpiadzie z biologii i języka polskiego. Z matury próbnej z języka polskiego dostałam szóstkę, moje wyniki z próbnych egzaminów oscylowały w granicach 90 proc. Natomiast na maturze z języka angielskiego zdobyłam 98 proc. punktów. Ocena, jaką otrzymałam z matury z języka polskiego na poziomie rozszerzonym była szokiem nie tylko dla mnie, ale też dla moich nauczycieli i znajomych. Dlatego postanowiłam zaprotestować.''

z moich obserwacji z czasów szkolnych zawsze wynikało, że typowe kujonki zawsze na tego typu egzaminach wypadały gorzej od tych, którzy byli przeciętni i lecieli na trójczynach.

[sylwia_19]

Również jestem tegoroczną maturzystką i z ręką na sercu mogę powiedzieć,że rzeczywiście w wielu przypadkach Ci z trójkami na świadectwie napisali lepiej od 'piątkowych' uczniów.
Jak to powiedziała moja polonistka "Na maturze nie tylko wiedza potrzebna ale również szczęście i umiejętność logicznego myślenia".

[agateq]

Egzamin to wypadkowa wielu czynników. Ludzie inteligentni, zdolni i pracowici mogą dostać gorszą ocenę od farciarzy, którzy akurat trafili na tematy, o które otarli się w czasie nauki.

Jak świat światem oceny nie są sprawiedliwe, a liczy się to, co w głowie
A ponieważ nikt jeszcze nie wymyślił uczciwego w 100% sprawdzania wiedzy, pozostaje pokora do ocen, dystans do ocen i zdrowy do nich rozsądek.

[sine.ira]

Napisane przez WhiteCherry

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne...wiadomosc.html


czy zgadzacie się z tym? mnie najbardziej 'rozwalił' ten fragment:

''- W szkole podstawowej i gimnazjum zawsze miałam świadectwo z paskiem, definiowano mnie jako najlepszą uczennicę w klasie. Uczestniczyłam w olimpiadzie z biologii i języka polskiego. Z matury próbnej z języka polskiego dostałam szóstkę, moje wyniki z próbnych egzaminów oscylowały w granicach 90 proc. Natomiast na maturze z języka angielskiego zdobyłam 98 proc. punktów. Ocena, jaką otrzymałam z matury z języka polskiego na poziomie rozszerzonym była szokiem nie tylko dla mnie, ale też dla moich nauczycieli i znajomych. Dlatego postanowiłam zaprotestować.''

z moich obserwacji z czasów szkolnych zawsze wynikało, że typowe kujonki zawsze na tego typu egzaminach wypadały gorzej od tych, którzy byli przeciętni i lecieli na trójczynach.

Ale zdaje się, że głowny problem jaki stawia ta dziewczyna to to, że jej zdaniem ocena z jej pracy została zaniżona, a nie ma prawa się od tej oceny odwołać. Pomijając to, że trudno o rzetelny wgląd do swojej pracy (co to jest pół godziny ?) oraz że nie można jej w żaden sposób skopiować, czy tam w jakikolwiek inny sposób "wynieść" na zewnątrz jej treść - dziwne, przecież to własność intelektualna maturzysty więc kto jak nie on ma do tej pracy większe "prawo" ?
Ja tam ją popieram, dlaczego ma mieć problemy tylko dlatego, że ktoś być może nierzetelnie sprawdził jej pracę ? Fajna dziewczyna, daleko w życiu zajdzie. Podoba mi sie jej postawa.

[201801022117]

Co do matury, to przypomnieli mi się tegoroczni maturzyści z mojego miasta, Ostrowca, 53 osobom z dwóch liceów chcą unieważnić maturę z chemii, bo ponoć "ściągali". Przezabawne... Chyba telepatycznie. Oni też zwrócili się do fundacji helsinskiej.
W maturze z polskiego, myślę, że wszystko psuje klucz. Wiem po sobie, mam wiedzę, i jeżeli piszę pracę na dany temat, muszę bardzo uważać, żeby nie przedobrzyć, bo jeszcze ktoś stwierdzi, że moje myślenie jest niezgodne z kluczem (co jest totalnie idiotyczne, bo jeżeli moje spostrzeżenia są prawidłowe, ale niezgodne z kluczą, z automatu mam mniej punktów).

[mushroomhunter]

Napisane przez WhiteCherry

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne...wiadomosc.html


czy zgadzacie się z tym? mnie najbardziej 'rozwalił' ten fragment:

''- W szkole podstawowej i gimnazjum zawsze miałam świadectwo z paskiem, definiowano mnie jako najlepszą uczennicę w klasie. Uczestniczyłam w olimpiadzie z biologii i języka polskiego. Z matury próbnej z języka polskiego dostałam szóstkę, moje wyniki z próbnych egzaminów oscylowały w granicach 90 proc. Natomiast na maturze z języka angielskiego zdobyłam 98 proc. punktów. Ocena, jaką otrzymałam z matury z języka polskiego na poziomie rozszerzonym była szokiem nie tylko dla mnie, ale też dla moich nauczycieli i znajomych. Dlatego postanowiłam zaprotestować.''

z moich obserwacji z czasów szkolnych zawsze wynikało, że typowe kujonki zawsze na tego typu egzaminach wypadały gorzej od tych, którzy byli przeciętni i lecieli na trójczynach.

Moje zdanie jest takie - trzeba umieć walczyć o swoje. Jeżeli dziewczyna uważa, że została potraktowana niesprawiedliwie, jej świętym prawem jest dochodzić swoich racji i to bardzo dobrze, że ma w sobie tyle odwagi, żeby to zrobić .

[Callitus]

Napisane przez FreakChic

Co do matury, to przypomnieli mi się tegoroczni maturzyści z mojego miasta, Ostrowca, 53 osobom z dwóch liceów chcą unieważnić maturę z chemii, bo ponoć "ściągali". Przezabawne... Chyba telepatycznie. Oni też zwrócili się do fundacji helsinskiej.
W maturze z polskiego, myślę, że wszystko psuje klucz. Wiem po sobie, mam wiedzę, i jeżeli piszę pracę na dany temat, muszę bardzo uważać, żeby nie przedobrzyć, bo jeszcze ktoś stwierdzi, że moje myślenie jest niezgodne z kluczem (co jest totalnie idiotyczne, bo jeżeli moje spostrzeżenia są prawidłowe, ale niezgodne z kluczą, z automatu mam mniej punktów).

hmm, z tego co wiem, jesli napiszesz cos zgodnego z tematem, ale nie ma tego w kluczu to dostajesz punkty za tzw. 'walor'. Nie jestem pewna, czy akurat tak to sie nazywa

[tobiaszowa]

Najbardziej mnie rozwalają ludzie,którzy wykuwają się czegoś na pamięć,mają same 5 a przychodzi egzamin i piszą go tak słabo,że łohohoho...



Pewnie zaraz ktoś napisze,że walczy o prawa,sprawiedliwość...no ale sprawiedliwości niema,nikt tak samo Ci nie oceni wypracowania z polskiego
Ja też przez jedną nauczycielkę byłam wiecznie chwalona,sama uważałam,że piszę świetne teksty a teraz najlepsza ocena to 3+...

[damngirl90]

Ja się odniosę ogólnie - nie konkretnie do tej dziewczyny.
Fakt, denerwuje mnie jak osoba mająca na świadectwie przez 3 lata w liceum same 5 i 6, a powinie się jej noga na maturze, obwinia zawsze nauczycieli, egzaminatorów itp. - bo przecież to "nie możliwe". Myślę, że w szkole średniej po prostu jest nie dużo materiału do nauczenia się na sprawdzian, kartkówkę itp. Nie ma problemu, żeby go przyswoić. Ucząc się na maturę materiału jest bardzo dużo, "kujonki" po prostu zdają sprawę, że nie są wstanie zapamiętać niczego - klepią na pamięć, a wiadomo to do niczego nie prowadzi. Na maturach rozszerzonym wymagają racjonalnego myślenia, a nie wyklepanych regułek.
Widzę to na przykładzie egzaminów gimnazjanych. Mój brat to uczeń no 3-4. Zdal egzamin na 80 pkt, a najwięsze kujonki z klasy co mają średnie po 5,5 miały po 50 pkt.
Takie osoby za bardzo chcą i przekombinowują z odopowiedziami -czasami bardzo dziwnymi "naukowymi".
Oczywiście nie mówię tu o wszystkich uczniach Bo są na prawdę inteligentne osoby

[Nija_]

Moim zdaniem jedynym sprawiedliwym sprawdzianem wiedzy jest test jednokrotnego lub wielokrotnego wyboru. Oczywiście test z logicznie sformułowanymi pytaniami i odpowiedziami

Na maturze taka forma jest jak najbardziej możliwa do zastosowania. Dzięki temu wyniki byłyby bardziej obiektywne, egzaminatorzy mieliby mniej pracy itd.

Co to za problem zrobić test z każdego przedmiotu, np. 100 pytań, każde pytania - 1%. Na 30-40% pytania bardzo proste, potem trudniejsze, dalej trudne i bardzo trudne. A jak ktoś nie ma pojęcia o danym przedmiocie to albo będzie miał szczęście (jak w przypadku obecnej matury) albo nie zda - testu też można nie zdać.

Ja mam podobną sytuację jak autorka tego protestu. Maturę zdawałam kilka lat temu, na studia dzienne i tak nie składałam papierów, więc nic z tym dalej nie robiłam. Ważne, że zdałam. Można pomylić się o kilka %, ale o 20-26%? Taka była różnica pomiędzy tym co sama sobie obliczyłam jak sprawdzałam odpowiedzi z kluczem, a oceną egzaminatora.

Nie wierzę, że egzaminatorzy rzetelnie sprawdzają każdą pracę, analizują każde zdanie w pytaniach otwartych / analizach wykresów, schematów, wypracowaniu z polskiego czy historii, itd. Jeżeli egzaminator wie, że i tak jego ocena jest ostateczna i nic z nią nie można zrobić, to dla wielu jest to zachęta do bardziej lajtowego podejścia do obowiązków. A wiadomo, że w przypadku rekrutacji na najlepsze uczelnie każdy punkt jest ważny.

[damngirl90]

Napisane przez tobiaszowa

Najbardziej mnie rozwalają ludzie,którzy wykuwają się czegoś na pamięć,mają same 5 a przychodzi egzamin i piszą go tak słabo,że łohohoho...

Swoją drogą...dla mnie "szopka". Nie każdemu musi się podobać jej styl pisania. Bez przesady,skoro ma takie świetne wyniki z innych przedmiotów to myślę,że bez problemu dostałaby się na studia o jakich marzy. Swoją drogą 63 procent z rozszerzenia to dla mnie też nie jest najmniej.

Pewnie zaraz ktoś napisze,że walczy o prawa,sprawiedliwość...no ale sprawiedliwości niema,nikt tak samo Ci nie oceni wypracowania z polskiego

Niskie wyniki z matury są skutkiem uczenia się na pamięć w szkole średniej

---------- Dopisano o 14:22 ---------- Poprzedni post napisano o 14:17 ----------

Napisane przez Nija_

Moim zdaniem jedynym sprawiedliwym sprawdzianem wiedzy jest test jednokrotnego lub wielokrotnego wyboru. Oczywiście test z logicznie sformułowanymi pytaniami i odpowiedziami

Na maturze taka forma jest jak najbardziej możliwa do zastosowania. Dzięki temu wyniki byłyby bardziej obiektywne, egzaminatorzy mieliby mniej pracy itd.

Co to za problem zrobić test z każdego przedmiotu, np. 100 pytań, każde pytania - 1%. Na 30-40% pytania bardzo proste, potem trudniejsze, dalej trudne i bardzo trudne. A jak ktoś nie ma pojęcia o danym przedmiocie to albo będzie miał szczęście (jak w przypadku obecnej matury) albo nie zda - testu też można nie zdać.

Ja mam podobną sytuację jak autorka tego protestu. Maturę zdawałam kilka lat temu, na studia dzienne i tak nie składałam papierów, więc nic z tym dalej nie robiłam. Ważne, że zdałam. Można pomylić się o kilka %, ale o 20-26%? Taka była różnica pomiędzy tym co sama sobie obliczyłam jak sprawdzałam odpowiedzi z kluczem, a oceną egzaminatora.

Nie wierzę, że egzaminatorzy rzetelnie sprawdzają każdą pracę, analizują każde zdanie w pytaniach otwartych / analizach wykresów, schematów, wypracowaniu z polskiego czy historii, itd. Jeżeli egzaminator wie, że i tak jego ocena jest ostateczna i nic z nią nie można zrobić, to dla wielu jest to zachęta do bardziej lajtowego podejścia do obowiązków. A wiadomo, że w przypadku rekrutacji na najlepsze uczelnie każdy punkt jest ważny.

Czytałam ostatnio, że dziewczyna po maturze sprawdziła odpowiedzi i wyszło jej mniej więcej pond 80%, po wynikach okazało się, że ma coś ok 65%. Lekkie zdziwnienie bo % różnicy? Okzało się, że nie policzyli jej zadań zamkniętych i miała w sumie 90%.
Miała to szczeście, że w tym systemie gdzie sprawdzała wyniki były podane punkty za każde zadanie i zobaczyla ze przy zamkniętych miała wszędzie 0 mimo poprawnych odpowiedzi.
Ja niestety nie miałam takiej możliwości a mój wynik też średnio róznił się o jakies 10
%

[flowofrainbow]

Podpisuję się pod stwierdzeniem, że najlepszym i najbardziej sprawiedliwym sposobem sprawdzania wiedzy na maturze są zadania zamknięte- przynajmniej z niektórych przedmiotów. Na maturze zdawałam biologię rozszerzoną, chodziłam na korepetycje do nauczycielki, która jest także egzaminatorem. I sama mi przyznała, że ten klucz to jedne wielkie oszukaństwo. Egzaminatorzy czasami z bólem serca nie mogą przyznać punktu osobie, która pisze prawidłową odpowiedź na pytanie, ale tej odpowiedzi nie ma niestety w kluczu. Jeszcze dużo zależy od podejścia sprawdzającego- jeden uzna odpowiedź, drugi nie. Moja korepetytorka mówiła mi także, że kiedyś pojechała na sprawdzanie prac i w jakimś zadaniu duża grupa osób miała jednakowe odpowiedzi, których nie było w kluczu. Więc wystosowali pismo do CKE, żeby tą odpowiedź wrzucić w klucz. CKE niestety odmówiło. Więc egzaminatorzy nie przyznawali punktów. Jednak za 2 tygodnie CKE zmieniło zdanie i stwierdzili, że jednak można tą odpowiedź uznawać. Jaki skutek? Część osób dostała punkt,a część miała pecha i punktów nie otrzymali. Niestety z nimi trudno wygrać, gdyż jeżeli jedzie się na oglądanie pracy do OKE, to ocena egzaminatora nie podlega dyskusji, można ewentualnie ewentualnie zdobyć punkt, jeśli egzaminator źle podliczył punkty.

[tobiaszowa]

Napisane przez damngirl90

Niskie wyniki z matury są skutkiem uczenia się na pamięć w szkole średniej

---------- Dopisano o 14:22 ---------- Poprzedni post napisano o 14:17 ----------


Czytałam ostatnio, że dziewczyna po maturze sprawdziła odpowiedzi i wyszło jej mniej więcej pond 80%, po wynikach okazało się, że ma coś ok 65%. Lekkie zdziwnienie bo % różnicy? Okzało się, że nie policzyli jej zadań zamkniętych i miała w sumie 90%.
Miała to szczeście, że w tym systemie gdzie sprawdzała wyniki były podane punkty za każde zadanie i zobaczyla ze przy zamkniętych miała wszędzie 0 mimo poprawnych odpowiedzi.
Ja niestety nie miałam takiej możliwości a mój wynik też średnio róznił się o jakies 10
%

O tym właśnie 'mówię'

[damngirl90]

Napisane przez flowofrainbow

Podpisuję się pod stwierdzeniem, że najlepszym i najbardziej sprawiedliwym sposobem sprawdzania wiedzy na maturze są zadania zamknięte- przynajmniej z niektórych przedmiotów. Na maturze zdawałam biologię rozszerzoną, chodziłam na korepetycje do nauczycielki, która jest także egzaminatorem. I sama mi przyznała, że ten klucz to jedne wielkie oszukaństwo. Egzaminatorzy czasami z bólem serca nie mogą przyznać punktu osobie, która pisze prawidłową odpowiedź na pytanie, ale tej odpowiedzi nie ma niestety w kluczu. Jeszcze dużo zależy od podejścia sprawdzającego- jeden uzna odpowiedź, drugi nie. Moja korepetytorka mówiła mi także, że kiedyś pojechała na sprawdzanie prac i w jakimś zadaniu duża grupa osób miała jednakowe odpowiedzi, których nie było w kluczu. Więc wystosowali pismo do CKE, żeby tą odpowiedź wrzucić w klucz. CKE niestety odmówiło. Więc egzaminatorzy nie przyznawali punktów. Jednak za 2 tygodnie CKE zmieniło zdanie i stwierdzili, że jednak można tą odpowiedź uznawać. Jaki skutek? Część osób dostała punkt,a część miała pecha i punktów nie otrzymali. Niestety z nimi trudno wygrać, gdyż jeżeli jedzie się na oglądanie pracy do OKE, to ocena egzaminatora nie podlega dyskusji, można ewentualnie ewentualnie zdobyć punkt, jeśli egzaminator źle podliczył punkty.

MYślisz, że test odzwierciedlałby nasza wiedzę? Przyjdzie Pan X nastrzela sobie na maturce i też będzie miał wiecej % o takiej co się uczyła 3 lata. Co do klucza, podczas sprawdzania - jeśli pojawi się odpowiedź, której nie ma w kluczu a też uważa się ją za poprawną, to ją się dopisuje do klucza.


Ja uważam, że najlepiej by było, żeby matury zostały takie jak zostały - ale nie posiadały ściśle okreslonego klucza odpowiedzi Egzaminatorzy sprawdzali by mature normalnie tak jak sprawdziany swoich uczniów

[blekitne_niebo]

A mnie się podoba postawa tej dziewczyny Ja miałam zadowalające mnie wyniki z matury, ale z ciekawości udałam się do CKE - i jak zobaczyłam za co odjęli mi punkty to aż mi ciśnienie skoczyło.
I nie wiem czemu czepiacie się "kujonków" - u mnie to właśnie oni dostali wyniki z matury rzędu niemalże 100% i studiują na najlepszych uczelniach w kraju i za granicą.

[mm444]

Treść usunięta

[blekitne_niebo]

Napisane przez mushroomhunter

Moje zdanie jest takie - trzeba umieć walczyć o swoje. Jeżeli dziewczyna uważa, że została potraktowana niesprawiedliwie, jej świętym prawem jest dochodzić swoich racji i to bardzo dobrze, że ma w sobie tyle odwagi, żeby to zrobić .

Zgadzam się w pełni

[flowofrainbow]

Napisane przez damngirl90

Ja uważam, że najlepiej by było, żeby matury zostały takie jak zostały - ale nie posiadały ściśle okreslonego klucza odpowiedzi Egzaminatorzy sprawdzali by mature normalnie tak jak sprawdziany swoich uczniów

Tak, to jest dobre rozwiązanie. Ale pewnie i tak każdy egzaminator sprawdzałby po swojemu, jeden by coś uznał za prawidłowe, drugi nie. Jeśli chodzi o matury z zadaniami zamkniętymi. Piszecie, że by nastrzelał i miał świetny wynik. Ale jeżeli napisałby tak wspaniale, to pewnie ten ktoś chciałby iść na dobre studia, np. medycynę. A tam jego niewiedza szybko się ujawni i po prostu sobie nie poradzi.

[damngirl90]

Napisane przez flowofrainbow

Tak, to jest dobre rozwiązanie. Ale pewnie i tak każdy egzaminator sprawdzałby po swojemu, jeden by coś uznał za prawidłowe, drugi nie. Jeśli chodzi o matury z zadaniami zamkniętymi. Piszecie, że by nastrzelał i miał świetny wynik. Ale jeżeli napisałby tak wspaniale, to pewnie ten ktoś chciałby iść na dobre studia, np. medycynę. A tam jego niewiedza szybko się ujawni i po prostu sobie nie poradzi.

W sumie tak Ale byliby tacy, którzy by to docenili
Bynajmniej nie wyobrażam sobie przyszłego lekarza, który pisał maturę abcd

[flowofrainbow]

Napisane przez damngirl90

W sumie tak Ale byliby tacy, którzy by to docenili
Bynajmniej nie wyobrażam sobie przyszłego lekarza, który pisał maturę abcd

Aż parsknęłam śmiechem i oplułam monitor jak przeczytałam o tym abcd
Ale pamiętaj o LEPie, który jest... abcd

[damngirl90]

Napisane przez flowofrainbow

Aż parsknęłam śmiechem i oplułam monitor jak przeczytałam o tym abcd
Ale pamiętaj o LEPie, który jest... abcd

No na LEPie to raczej nie da się postrzelać z resztą ilu dochodzi do tego egzaminu niewielu
a na studia medyczne trzeba zasłużyć hahaha

[blekitne_niebo]

Napisane przez damngirl90

W sumie tak Ale byliby tacy, którzy by to docenili
Bynajmniej nie wyobrażam sobie przyszłego lekarza, który pisał maturę abcd

Kiedyś egzaminy wstępne na uczelnie medyczne były testowe

[flowofrainbow]

Napisane przez blekitne_niebo

Kiedyś egzaminy wstępne na uczelnie medyczne były testowe

A były I jeszcze była fizyka, która robiła niesamowity przesiew

[damngirl90]

Napisane przez blekitne_niebo

Kiedyś egzaminy wstępne na uczelnie medyczne były testowe

No tak, ale matura też obowiązywała.

[Aramintha]

Napisane przez Callitus

hmm, z tego co wiem, jesli napiszesz cos zgodnego z tematem, ale nie ma tego w kluczu to dostajesz punkty za tzw. 'walor'. Nie jestem pewna, czy akurat tak to sie nazywa

Za tzw. walory dodatkowe można dostać max. chyba 4 punkty, a to nie jest dużo.

Napisane przez Nija_

Moim zdaniem jedynym sprawiedliwym sprawdzianem wiedzy jest test jednokrotnego lub wielokrotnego wyboru. Oczywiście test z logicznie sformułowanymi pytaniami i odpowiedziami

Też tak uważam. Choć z drugiej strony żaden test nie zastąpi wypracowania - nie chodzi o wiedzę w nim zawartą (np. czy maturzysta przeczytał daną lekturę), ale o umiejętność formułowania dłuższych wypowiedzi pisemnych, sposób budowania zdań itd.

Napisane przez damngirl90

MYślisz, że test odzwierciedlałby nasza wiedzę? Przyjdzie Pan X nastrzela sobie na maturce i też będzie miał wiecej % o takiej co się uczyła 3 lata. Co do klucza, podczas sprawdzania - jeśli pojawi się odpowiedź, której nie ma w kluczu a też uważa się ją za poprawną, to ją się dopisuje do klucza.

Strzelać można kiedy pytań nie jest dużo. W teście jednokrotnego wyboru, który składa się ze 100 pytań, a na każde jest np. 6 możliwych odpowiedzi (z których tylko jedna jest prawidłowa) prawdopodobieństwo trafienia (wystrzelania) 30% spada.

Napisane przez damngirl90

Ja uważam, że najlepiej by było, żeby matury zostały takie jak zostały - ale nie posiadały ściśle okreslonego klucza odpowiedzi Egzaminatorzy sprawdzali by mature normalnie tak jak sprawdziany swoich uczniów

Z tym, że u jednego nauczyciela za wypracowanie można dostać 6, a inny za to samo postawi 3.

[damngirl90]

Napisane przez Aramintha

Za tzw. walory dodatkowe można dostać max. chyba 4 punkty, a to nie jest dużo.


Też tak uważam. Choć z drugiej strony żaden test nie zastąpi wypracowania - nie chodzi o wiedzę w nim zawartą (np. czy maturzysta przeczytał daną lekturę), ale o umiejętność formułowania dłuższych wypowiedzi pisemnych, sposób budowania zdań itd.


Strzelać można kiedy pytań nie jest dużo. W teście jednokrotnego wyboru, który składa się ze 100 pytań, a na każde jest np. 6 możliwych odpowiedzi (z których tylko jedna jest prawidłowa) prawdopodobieństwo trafienia (wystrzelania) 30% spada.



Z tym, że u jednego nauczyciela za wypracowanie można dostać 6, a inny za to samo postawi 3.

Ja nie mówię o polskim, mówię o innych przedmiotach. Sory ale ja nie wyobrażam sobie matury rozszerzonej ABCD. Uwierz, że da się nawet nastrzelać i na 100 pytać po 10 odpowiedzi

[flowofrainbow]

Wiecie co, teraz mi się przypomniało, że ostatnio w wiadomościach usłyszałam, że od 2014 ma zostać zniesione to, że przepustką na studia będzie wynik maturalny, tylko mają powrócić egzaminy wstępne. Tak to jest u nas. Znoszą to, co było dobre, namącą, a potem znowu wracają do dawnego porządku.

[damngirl90]

Napisane przez flowofrainbow

Wiecie co, teraz mi się przypomniało, że ostatnio w wiadomościach usłyszałam, że od 2014 ma zostać zniesione to, że przepustką na studia będzie wynik maturalny, tylko mają powrócić egzaminy wstępne. Tak to jest u nas. Znoszą to, co było dobre, namącą, a potem znowu wracają do dawnego porządku.

Ja też jestem za egzaminami wstępnymi na studia. Wtedy studiowali naprawdę dobrzy studenci, bo tylko dobry "materiał" się dostawał
Oraz tamta matura + egzaminy świetnie weryfikowały wiedzę
Nasza matura teraz to jest śmiech. Jak teraz matma podstawowa wygląda? A nawet takiej nie potrafią zdać na 30%. Z roku na rok jest coraz gorzej.

[blueskye]

Napisane przez damngirl90

Bynajmniej nie wyobrażam sobie przyszłego lekarza, który pisał maturę abcd

Jak ktoś wyżej pisał, były też egzaminy wstępne które były testowe i powodowały niezły odsiew. Ale na samych studiach medycznych wiedza jest weryfikowana właśnie na podstawie różnych testów. Znam to z autopsji

[flowofrainbow]

Napisane przez damngirl90

Ja też jestem za egzaminami wstępnymi na studia. Wtedy studiowali naprawdę dobrzy studenci, bo tylko dobry "materiał" się dostawał
Oraz tamta matura + egzaminy świetnie weryfikowały wiedzę
Nasza matura teraz to jest śmiech. Jak teraz matma podstawowa wygląda? A nawet takiej nie potrafią zdać na 30%. Z roku na rok jest coraz gorzej.

Najgorsze jest to, że ci, co się nie znają na edukowaniu młodzieży ciągle zmieniają programy nauczania. To jest paranoja. Tak kombinują z tym materiałem, że chyba sami się pogubili. Przecież ten stary program był dobry, ludzie, którzy kończyli liceum wcale nie byli głupsi od tych, co dzisiaj kończą.