Odchudzamy się dla zdrowia i urody - razem damy radę!

[expectativa]

Cześć Dziewczyny Choć żadne znaki na niebie i ziemi na to nie wskazują mroźna, zimowa pogoda ustąpi w końcu miejsca wiośnie, a my zrzucimy grube ubrania zastępując je lżejszymi, a tym samym eksponującymi wszelkie niedoskonałości naszej sylwetki. I właśnie dlatego postanowiłam założyć ten wątek - mam nadzieję, że wspólne odchudzanie zmotywuje nas dużo bardziej do pracy. PRZYŁĄCZAJCIE SIĘ! Razem zawalczymy nie tylko o ładną figurę, ale także poprzez zmianę nawyków żywieniowych całe staniemy się piękniejsze (w końcu człowiek jest tym, co je ). W grupie zawsze raźniej, no i łatwiej (można w końcu powymieniać się przepisami, ćwiczeniami i wszelkimi innymi pomysłami) Więc kto zaczyna razem ze mną?
Na początek sama napiszę coś o sobie. Więc: mam 170 cm wzrostu i ważę 63 kg - waga niby prawidłowa, ale... niezadowalająca . Oczywiście waga to nie wszystko - ważniejsze są wymiary i niebawem je podam. Interesuję się medycyną, lubię czytać, podróżować i poznawać nowych ludzi oraz ich poglądy i obyczaje. Chcę zmienić coś w swoim życiu i może właśnie dlatego rozpoczęłam dietę. Mój cel to
I. 60 kg
II. 55 kg - w sumie 8 kg - mam nadzieję, że z Wami mi się uda!

[Magdaa911]

Hej
Ja też chcę zgubić trochę kilogramów i chętnie dołączę
Waga- 68kg
Wzrost- 168
Cel I- 60
Cel II-56
Także sporo pracy przede mną ! Dzisiaj chyba spędzę kilka h na ćwiczeniach, bo zebrało mi się na smaczki i trochę sobie za dużo pozwoliłam. Ale dam radę!

[expectativa]

Napisane przez Magdaa911

Hej
Ja też chcę zgubić trochę kilogramów i chętnie dołączę
Waga- 68kg
Wzrost- 168
Cel I- 60
Cel II-56
Także sporo pracy przede mną ! Dzisiaj chyba spędzę kilka h na ćwiczeniach, bo zebrało mi się na smaczki i trochę sobie za dużo pozwoliłam. Ale dam radę!

Witaj Świetnie Jaką dietę zamierzasz stosować? I jakie ćwiczenia?

[Magdaa911]

Kiedyś schudłam dosyć dużo na diecie 1200 kcl, ale zero ruchu. Chyba pójdę w tym kierunku tylko dodam ruch a Ty jakim sposobem?

[nise23]

...

[expectativa]

Ja generalnie nie liczę kcal Po prostu jem produkty dietetyczne, ograniczam wszystko, co szkodliwe dla mojego zdrowia i figury i staram się trzymać zasady 5 posiłków dziennie Nie radzę chorobliwie liczyć kcal, bo długo nie wytrzymasz w ten sposób -wiem to z doświadczenia. Co do ruchu - włącz koniecznie. Ja ze swojej strony polecam 8 minute legs/arms/buns/strecht/abs oraz turbo fire. Ale na internecie znajdziesz sporo ćwiczeń - na pewno dopasujesz coś do siebie. Poza tym staraj się ruszać jak najwięcej- spacery, bieganie, może łyżwy, a za niedługo rowerek?

[Magdaa911]

Powiem Ci szczerze, że ja tak czy siak je liczę. Tak wtedy do tego przywykłam, że teraz czy jestem na diecie czy nie mam to w głowie, że muszę je policzyć, bo nie daje mi to spokoju:P Tym bardziej, że wszystkie podstawowe kaloryczności mam w głowie a co do ruchu to robię sobie aerobik w domu, staram się tak około h ćwiczyć. Jestem dosyć leniwa jeśli chodzi o aktywność fizyczną, więc na początek to zawsze coś

[numb05]

Cześć dziewczyny, jak fajnie że świeży wątek, mogę się przyłączyć
O mnie: 164 cm wzrostu, od zawsze na pseudo-dietach (wpojone w dzieciństwie JESTEŚ GRUBA), w maju minionego roku przeżyłam mini-załamanie nerwowe (rozstanie), przez jakichś 10-14 czy coś (naprawdę, nie liczyłam dni ^^) całkowicie nie mogłam jeść, schudłam do niecałych 54 kg i teraz WIEM, że to moja waga, przynajmniej tyle, a lepiej ciut mniej ^^ Oczywiście wszystko wróciło, z nadwyżką, od jakiegoś tyg. się nie ważę, ale ostatnio było 58-59 kg (wieczorem, rano pod 58)
O mnie? Liceum, dobre, masa kucia, mało czasu na życie, raz na jakichś czas impreza, a jak impreza, to już ostra, zeby się zresetować. Sport lover, czekam na wiosnę, codzienne biegi, 10km rowerem i przyjemne schnięcie włosów na wietrze po basenie, póki co mam w domu ROWER ELIPTYCZNY, więc na nim się skupiam do pierwszych ciepłych dni

CEL I : 54 kg (do końca marca? BŁAGAM)
CEL II: 52 kg (do urodzin, początek maja) <3 <3 <3

Sposób? To nie będzie zmiana, bo przynajmniej 3-4x tyg godzina na tymże sprzęcie (pot się najpierw lał, teraz większe obciążenie, a już mniej zmęczenia, organizm ludzki, fascynująca sprawa) było, obecnie postaram się codziennie GODZINA (obciążenie 8/12, w ok 54 minuty nalicza mi 800 spalonych kcal, oczywiście nie ma co wierzyć, ale jakby tak z 500...), do tego od wczoraj: ZERO SŁODYCZY, kolacja przed 19, śniadanie: 5-łyżkowa porcja owsianki pomieszanej z musli śniadaniowym, potem koło 10.30 trochę cytrusów, 13.30 jabłko, koło 15.30 niewielki obiad (tu po prostu ograniczenie ilości/tłustości, z tym problemu nie będzie, bo nie jada się u mnie w domu tłusto, wczoraj przykładowo - 2 gołąbki, dziś średnio-mała porcja zupki + kotlet), potem koło 18 jogurcik na kolację. W międzyczasie ew. marcheweczka, trochę sałaty do pojadania. Największa zmiana, to ma być BRAK SŁODYCZY. I nie oczekuję szybkiego chudnięcia, 4kg w dwa miesiące przy sporcie, to chyba nie jest dużo.

Błagam dziewczyny, trzymajmy się nawzajem trochę!
Co do brzucha, szczerze polecam 6 weidera, nigdy nie skończyłam bo z brzuchem duzych problemów nie miałam, ale efekty widać już 4-5 dnia (!) , ew. 8 min ABS (nie obiecuję że taka nazwa, ale wyguglujcie i się uda) i pamiętajcie - kalorie spala się nie od ćwiczeń siłowych (takich jak wyżej wymieniłam), a aerobowych - biegamy, tańczymy, żeby pot KAPAŁ I naprawdę, lubić sport można się nauczyć, a gwarantuję wam, nawet nie chudnąc dużo a włączając sport ciało zmienia się niesamowicie, więc nie ma lenistwa!
Póki co wydrukowałam sobie kilka zdjęć ładnych chudych laleczek + jednego modela który z pewnością oglądałby się za mną gdybym wazyła te 52, wieszam nad łóżkiem i idę ćwiczyć.
Ach, i jeszcze, z doświadczenia (tak, dopiero ostatnio sobie popuściłam, w lato naprawdę cudownie się odżywiałam, tryb życia 3xTAK), zwłaszcza ćwicząc, włączcie do diety jak najwięcej białka, sprzyja rzeźbieniu ciałka
I NIE MA LENISTWA, TAK? Ach, proszę, jeszcze wrzucajcie raz na jakichś czas jakieś Motywatory

[Magdaa911]

Numbo5 jestem pełna podziwu i zazdroszczę Ci tego, że aż garniesz się do ruchu i aktywności fizycznej.
Co do motywatorów to http://kwejk.pl/obrazek/836239/wszys...od,ciebie.html
) Mam nadzieję, że dotrwamy i że ten watek nam nie upadnie. Starajmy się codziennie chociaż na chwilkę tu zaglądać.
A co do 6 weidera to kiedyś też próbowałam, dotrwałam chyba do 12 dnia Przypomniałaś mi o niej i chyba też zacznę od jutra

[expectativa]

Napisane przez numb05

do tego od wczoraj: ZERO SŁODYCZY, kolacja przed 19, śniadanie: 5-łyżkowa porcja owsianki pomieszanej z musli śniadaniowym, potem koło 10.30 trochę cytrusów, 13.30 jabłko, koło 15.30 niewielki obiad (tu po prostu ograniczenie ilości/tłustości, z tym problemu nie będzie, bo nie jada się u mnie w domu tłusto, wczoraj przykładowo - 2 gołąbki, dziś średnio-mała porcja zupki + kotlet), potem koło 18 jogurcik na kolację. W międzyczasie ew. marcheweczka, trochę sałaty do pojadania.

Przy trybie życia, jaki opisywałaś jadasz stanowczo ZBYT mało! Śniadanie - owsianka - jest okej, ale na drugie śniadanie oprócz owoców powinna być np. kanapka z pełnoziarnistego chleba. Z dietą nie ma, co przesadzać, tym bardziej, że prowadzisz naprawdę aktywny tryb życia Dobrze, że jesz dużo owoców i warzyw - polecam cukinię, ogórki oraz fasolkę - fakt, że teraz dość ciężko o nie, ale są bardzo mało kcal (kilogram ogórków to mniej niż połowa pączka!), a do tego wspaniale podkrecają metabolizm (szczególnie fasolka, ze względu na wysoką zawartość błonnika)

[dziki_kot]

Hej, szukam dla siebie jakiegoś nowego watku, żeby nie wcinać się dziewczynom które już się znają...
Schudłam już 6 kg, ale teraz mam zastój i jest mi z tym trochę źle, bo zrzucałam te kilogramy chyba z pół roku
Mogę dołączyć?

[expectativa]

Napisane przez dziki_kot

Hej, szukam dla siebie jakiegoś nowego watku, żeby nie wcinać się dziewczynom które już się znają...
Schudłam już 6 kg, ale teraz mam zastój i jest mi z tym trochę źle, bo zrzucałam te kilogramy chyba z pół roku
Mogę dołączyć?

Pewnie Witaj Napisz nam coś o sobie

[dziki_kot]

Napisane przez expectativa

Pewnie Witaj Napisz nam coś o sobie

Hmmm, co by tu napisać... Kończę studia, mieszkam od ponad dwóch lat z moim TŻcikiem, mam ponad 170 wzrostu i obecnie ważę 58 kg (a wazyłam 64) i... myśle co chcę w życiu robić (bo studia to była pomyłka i nie chcę pracować w zawodzie)... Aaa i chciałam powiedzieć, że roztyłam się jak zamieszkałam z TŻ-tem Na szczęście on schudł ponad 20 kg a teraz ja walczę

[numb05]

expectativa - spokojnie, wiem że jem za mało żeby zdrowo chudnąć, a na pewno za mało żeby to było 2kg/miesiąc i żebym do maja dotrwała, to dopiero 2 dzień, więc chciałam póki mogę ograniczyć, bo wiem że nawet tydzień nie wytrzymam tak i prędzej czy później w szkole będę się domagała kanapki, ale może choć trochę odzwyczaję w tym czasie organizm od obżarstwa... Ogórki wsuwam, o fasolce marzę jakoś od tygodnia, ale w mojej cudownej mieścinie nie udało mi się póki co dorwać
dziki_kot , i tak bardzo bardzo gratuluję, tym bardziej, że te 6kg w kilka miesięcy daje pewną gwarancję że nie będzie jojo, u mnie właśnie to działa zrywami, że chciałabym NA JUŻ. A mając ponad 170 to chyba i tak wyglądasz przy tej wadze naprawdę dobrze.

Właśnie zeszłam z rowerka, 21km/60min/890kcal (wg oczywiście NIEGO), i czuję się jak Młoda Bogini, i będę tutaj tą złą nękającą Was do ruchu. W ciągu tej godziny dziennie (w wakacje bywały i 3, po szkole bywa że przez 3 dni wcale ;/) przemyślałam więcej spraw niż kiedykolwiek wcześniej, endorfiny - to jest to, nawet mam motywację żeby zrobić sobie coś konkretnego jutro na obiad, a nie z doskoku jajecznicę

[Magdaa911]

dziki_kot zastanawiam się dlaczego Ty chcesz jeszcze zrzucać jakiekolwiek kilogramy ja dużo bym dała, żeby tyle ważyć! ( I będę :P !!)

numb05 nawet proszę Cię o to żebyś nas nękała( a przynajmniej mnie), bo potrzebuje czasami kopa w tyłek żeby się wziąć za ćwiczenia

[expectativa]

Napisane przez dziki_kot

Hmmm, co by tu napisać... Kończę studia, mieszkam od ponad dwóch lat z moim TŻcikiem, mam ponad 170 wzrostu i obecnie ważę 58 kg (a wazyłam 64) i... myśle co chcę w życiu robić (bo studia to była pomyłka i nie chcę pracować w zawodzie)... Aaa i chciałam powiedzieć, że roztyłam się jak zamieszkałam z TŻ-tem Na szczęście on schudł ponad 20 kg a teraz ja walczę

No to wielkiego problemu nie ma Jaka jest Twoja wymarzona waga?

[numb05]

Dzisiaj jestem po wielkiej kłótni zapoczątkowanej przez "chcę schudnąć do maja 4 kg, dieta", i to bynajmniej nie wśród domowników, a dalszego członka rodziny - jestem egoistyczna i płytka, skoro moje urodzinowe postanowienie dotyczy tylko mnie. Trudno, mają ochotę czepiać się do wszystkiego, chociaż do wagi nie będą mogli, jak już się odtłuszczę

Lecę ćwiczyć. I jestem pewna że za godzinkę będzie po frustracji

[expectativa]

Napisane przez numb05

Dzisiaj jestem po wielkiej kłótni zapoczątkowanej przez "chcę schudnąć do maja 4 kg, dieta", i to bynajmniej nie wśród domowników, a dalszego członka rodziny - jestem egoistyczna i płytka, skoro moje urodzinowe postanowienie dotyczy tylko mnie. Trudno, mają ochotę czepiać się do wszystkiego, chociaż do wagi nie będą mogli, jak już się odtłuszczę

Lecę ćwiczyć. I jestem pewna że za godzinkę będzie po frustracji

Nie ma się, co przejmować - ludzie mają to do siebie, że lubią innym uprzykrzać życie... A jak tam dzisiaj z jedzeniem? U mnie było całkiem okej, ale tylko pod względem kcal...

śniadanie (10.30 - mam ferie )
placuszki (omleciki?) warzywne - polecam! pychota (różne warzywa np. pomidora, paprykę, cebulę, ogórka itd. - wedle uznania - kroimy bardzo drobno. Mąkę, jajko i mleko mieszamy, aby uzyskać ciasto mniej więcej, jak na naleśniki (mleko można zastąpić wodą ) Łączymy z warzywami, doprawiamy i pieczemy małe placuszki. Fajny pomysł, kiedy nie ma nic ciekawego do zjedzenia, a tu możecie wykorzystać praktycznie wszystko, bo jakaś marchew (można zetrzeć), czy coś w tym stylu zawsze w domu jest. Ja robiłam już w przeróżnych wersjach z ryżem, makaronem itd. Dzisiejsze były z porem, ogórkiem kiszonym, oliwkami i parówką. Na wierzch położyłam odrobinkę żółtego sera, a inne posmarowałam z wierzchu serkiem twarogowym

II śniadanie (ok.14?)
jabłko

obiad (16)
ziemniaki z sosem, kotlet rybny (ryba + ryż), fasolka

podwieczorek (17)
kakao na wodzie (nie lubię takiego zupełnie na mleku, ew. dodaję odrobinkę mleka)

kolacja (19)
1/4 dużego jogurtu naturalnego z warzywami (takimi samymi, jakie wykorzystałam do placuszków )

Wiem, że pory posiłków nie są najlepsze, jakościowo też tak sobie. Ale mam ferie, no i chcę sobie pospać. Potem jak zjadam tak późno śniadanie, nie mam ochoty na obiad wcześniej niż o 15-16. A jedząc go tak późno też nie mogę już sobie pozwolić na zbyt wiele później. Ogólnie poprawię się, jak tylko pójdę do szkoły, a to już w poniedziałek.
A jak wyglądają Wasze jadłospisy?

[numb05]

Myślę, że pory posiłków masz całkiem nieźle, bo co 2-3 h praktycznie, no nie licząc kakao czy coś, ale bez przesady, skoro wstajesz o 10.30 to przecież całokształt aktywności w ciągu dnia się przesuwa, to nie tak że zawsze trzeba jeść najpóźniej o 8 śniadanie bo tylko do 11 palimy węgle czy coś, przecież wstając o 10.30 później idziesz spać, i cały cykl trochę się przesuwa, a kolację to pewnie w ogóle za wcześnie jesz, bo wątpię żebyś chodziła spać o 22 wstając o 10.30, ale w sumie dla diety pewnie nie zaszkodzi
Ok, to ja dzisiaj:
I śniadanie (ok. 8.00) - 150g jogurtu naturalnego + 2 łyżeczki płatków gryczanych + 2 łyżeczki muesli śniadaniowego
II śniadanie (1 cz. o 10.30, a potem w ramach 5 posiłków dziennie druga o 13.30 ) - trochę pamelo (pewnie koło 200g), jabłko
obiad (15.40)- bigos ze słodkiej kapusty (z sosem pomidorowym i kiełbasą), taka średnia porcja, ale mało w tym wszystkim kiełbachy, więc nieźle
podwieczorek (koło 17) - pomidor, mandarynka
kolacja - jogurt 150g ananasowy

Więc w sumie chociaż w miarę... zdrowo? Bez niepotrzebnych tłuszczów nasyconych, zero słodyczy (chyba żeby liczyć i jogurty, i popaść w paranoję).

Poprosiłam dzisiaj moją mamę, lekarza z podyplomówką z dietetyki, żeby ułożyła mi dietę 1200 kcal. Niby taka optymalna, żeby powoli chudnąć przy niewielkim ruchu. Ułożyła, i okazało się, że to mniej więcej tyle ile jadam codziennie, ot taka norma u mnie w domu. Okazało się, że jemy naprawdę bardzo dietetycznie, jakoś tak podliczając że nie wżeram czekolady dziennie a jedynie 2 cukierki, a i czekolada raz w tygodniu , to i tak wyszło że zjadam max. 1600 kcal. Przy czym ruszam się intensywnie przynajmniej 4xtyg. Moja podstawowa przemiana materii to ponad 1400, a nawet podliczając jako niską aktywność ponad 1800. Tyle to mi sie chyba udaje zjeść tylko w wigilię. Powiedzcie mi, gdzie sprawiedliwość, czemu nie chudnę, a tyję?! I naprawdę, owoce, warzywa, inne tam błonnikowe produkty, jak tak można?!
No nic, dzisiaj już biegałam jakieś 15 minutek + 5 min marszu, szkoda ze to tak mało pali, no ale nic, idę zaraz poćwiczyć, ale czuję się już trochę głodnawa, ważę się w przyszłą środę, jak waga mi nie drgnie, chociaż o tą cząstkę kilograma (a dieta+ćwiczenia codziennie od poniedziałku, przy czym jem max. tyle co dziś, albo i mniej) to już sama nie wiem
A właśnie, ważyłam się w środę koło 10.30 (ostatni posiłek we wt. przed 19, niewielki) więc trochę przegłodzona, i było 57,3.
Bolą mnie te wszystkie przeszczupłe dziewczynki jedzące na moich oczach codziennie drożdżówki i czekolady, eh.

[Magdaa911]

Heej
Co tutaj tak "cicho" ?
Ja się muszę przyznać, że wczoraj baardzo mnie poniosło, dlatego że mam gości i trudno było mi sobie odmówić..:P ale dzisiaj zjem mniej i porządnie poćwiczę( nie ma co się poddawać jednym dniem grzeszków:P)
A jak wam idzie?

[numb05]

wczoraj byłam na imprezie, i zdecydowanie dużo wypiłam, a alkohol = kcal, + słodkie soki do popicia, więc też zadowolona nie jestem, ale przynajmniej potańczyłam więc powiedzmy coś się spaliło ^^ Dzisiaj cały dzień w porządku, zjadłam co prawda kawałek ciasta (świeżutkie, mamine, nie mogłam!) ale niewielki i to w ramach posiłku. Problem to tylko owoce u mnie ostatnio, bracia-studenci przyjechali na ferie, więc w domu nagle kulinarne bogactwo, i tak wżeram je w nielimitowanych ilościach, i niby owoce, to spoko, a jednak w nadmiarze nie za dobrze... ale nic to, jutro jeszcze skuszę się na pewno na ten jeden kawałek, ale to sobie wybaczę w ramach śniadania, kolejny słodycz w tłusty czwartek, nie ma innej opcji! w środę się ważę, mam nadzieję że coś ruszy. No, w każdym razie teraz ja się ruszam. Piszcie dziewczyny jak Wam idzie

[expectativa]

Jak tam u Was Dziewczyny? U mnie, jakoś idzie - nie grzeszę
Mam tylko ogromny problem z przemianą materii... Ostatnimi czasy załatwiam się raz na 3-5 dni... (prawidłowo jest codziennie). Co najdziwniejsze - zmieniłam moją dietę na lepsze; nie ma dnia, w którym nie zjadłabym jakiegoś owocu, podobnie jest z jogurtami... Niby jak wypiję taką ziołową herbatkę na przeczyszczenie to trochę się wypróżniam, ale niezupełnie... Nie wiem, co jest. Zastanawiam się czy nie zrobić badań na tarczycę.

[numb05]

Może zanim będziesz te badania robiła, postaraj się po prostu włączyć do diety więcej błonnika... to chyba normalne, że redukując ilość jedzenia metabolizm może trochę wariować. Ten błonnik odpowiedzialny za przemianę materii znajduje się głównie w warzywach, więc zacznij może jeść jak najwięcej surowych, do tego otręby, i poczekaj jeszcze trochę zanim zdiagnozujesz u siebie poważniejsze problemy a te herbatki to gra nie warta świeczki, pomagają jednorazowo i jeszcze rozleniwiają nasz organizm, że bez nich w ogóle "nie idzie".
Ja od 3 dni całkowicie STRASZNIE sobie odpuściłam. Rano ok, ale potem... masakra, wszystko przez to że bracia byli w domu i ciasta/ciasteczka/obiady 2-daniowe. Od jutra wszystko wraca do normy. Zastanawiam się czy nie zrobić sobie nawet tłustego czwartku bez pączków. Ale jutro i pojutrze muszę się trzymać. Szło tak pięknie, aż tu nagle BUM, fatalnie się z tym czuję. Idę chociaż poćwiczyć. Eh.

[Anka2307]

Witam serdecznie, to ja też się dołączę Mam 159 i ważę 53kg, nie jest tak źle no ale niestety jestem typową gruszka i bioderka to ja mam Mój cel waga 48 i zgubić choć kilka cm. Od poniedziałku nie jem słodyczy, zero fast foodów które tak kocham, pije ocet jabłkowy codziennie rano i oczywiście herbate zieloną ale od niej to jestem uzalezniona Do tego ćwiczenia, staram sie codziennnie choc nie zawsze wychodzi... męczę się trochę na skakance, do tego ćwiczonka na biodra ale z nimi to jest najgorzej... Poluje też na hula hop ale jakoś tak wstydzę się iść z takim kołem przez całe miasto:d