Uniknąć sprowadzenia związku tylko do seksu.

[kinney]

Mimo że czytam to forum od dawna, jest to mój pierwszy post tutaj, więc zacznę standardowo: dzień dobry

A teraz do rzeczy. Piszę tu z pewnym problemem, który może wydać się wam banalny, ale męczy mnie od jakiegoś czasu. Od paru miesięcy jestem ze świetnym facetem. To mój pierwszy poważniejszy związek, więc pewnie w dużej mierze dlatego uważam, że mój chłopak jest najlepszy na świecie ;-), ale faktem jest, że daje mi on wszystko, czego kiedykolwiek od związku oczekiwałam - sprawia, że czuję się bezpieczna, wspiera mnie zarówno w trudnych chwilach, jak i wtedy, gdy szaleję z radości. Dużo ze sobą rozmawiamy i uwielbiam spędzać z nim czas. Jesteśmy ze sobą blisko również fizycznie, wprawdzie seksu jeszcze nie uprawialiśmy (dla nas obojga będzie to pierwszy raz), ale wszystko ku temu zmierza i bynajmniej nie czekamy na to trzymając ręce przy sobie

Szkopuł tkwi w tym, że przez ponad rok obserwowałam związek przyjaciółki który skończył się tak, że facet był z nią tylko i wyłącznie dla seksu, mimo że już nic do niej nie czuł. I choć ufam mojemu w stu procentach, wiem, że jestem dla niego ważna i że nie zależy mu tylko i wyłącznie na moim ciele, siedzi we mnie obawa, że jeśli nie będziemy "uważać" (choć nie wiem, co to "uważanie" konkretnie miałoby oznaczać), to sprowadzimy nasz związek do tego samego. Być może wynika to z mojej niskiej samooceny, a może z czegoś, czego ja nie jestem w stanie dostrzec siedząc w środku, a co z boku widać na pierwszy rzut oka, nie wiem, dlatego zwracam się z pytaniem do was.

Dodam jeszcze, że nie miałam tych obaw wcześniej, że dopiero gdy rzeczona przyjaciółka zaczęła mi zadawać pytania typu "a rozmawiacie ze sobą, czy tylko się dotykacie?", zaczęłam się nad tym zastanawiać i chyba trochę szukać dziury w całym. Bo na dzień dzisiejszy wątpliwości nie mam, te obawy dotyczą tego, co może się w przyszłości stać...

Zdaję sobie sprawę, że dla kogoś może się to wydawać wynajdywaniem sobie problemów na siłę, ale mimo to, proszę o życzliwość i powiedzenie mi, jak ta sytuacja wygląda z boku i doradzenie, co mogę zrobić, aby się tych irracjonalnych obaw pozbyć.

Pozdrawiam!

[lilkana]

Jeśli się kochacie czujecie to oboje, że tego chcecie. To ja nie widzę problemu owszem zdarzają się faceci, którym zależy tylko na tym , ale przecież Ty jesteś swojego faceta pewna, że Cię Kocha! Sądzę , również , że jeśli facet nie kocha to odchodzi, bo może sobie znaleźć inną z którą notabene też może uprawiać seks.
Nie radziłabym Ci wszystkiego sprowadzać do takiego myślenia , bo będziesz sobie niepotrzebnie zaprzątać głowę , czy aby nie jest z Tobą tylko dlatego

Pozdrawiam

[normalnyFacet]

Napisane przez kinney

Mimo że czytam to forum od dawna, jest to mój pierwszy post tutaj, więc zacznę standardowo: dzień dobry

A teraz do rzeczy. Piszę tu z pewnym problemem, który może wydać się wam banalny, ale męczy mnie od jakiegoś czasu. Od paru miesięcy jestem ze świetnym facetem. To mój pierwszy poważniejszy związek, więc pewnie w dużej mierze dlatego uważam, że mój chłopak jest najlepszy na świecie ;-), ale faktem jest, że daje mi on wszystko, czego kiedykolwiek od związku oczekiwałam - sprawia, że czuję się bezpieczna, wspiera mnie zarówno w trudnych chwilach, jak i wtedy, gdy szaleję z radości. Dużo ze sobą rozmawiamy i uwielbiam spędzać z nim czas. Jesteśmy ze sobą blisko również fizycznie, wprawdzie seksu jeszcze nie uprawialiśmy (dla nas obojga będzie to pierwszy raz), ale wszystko ku temu zmierza i bynajmniej nie czekamy na to trzymając ręce przy sobie

Szkopuł tkwi w tym, że przez ponad rok obserwowałam związek przyjaciółki który skończył się tak, że facet był z nią tylko i wyłącznie dla seksu, mimo że już nic do niej nie czuł. I choć ufam mojemu w stu procentach, wiem, że jestem dla niego ważna i że nie zależy mu tylko i wyłącznie na moim ciele, siedzi we mnie obawa, że jeśli nie będziemy "uważać" (choć nie wiem, co to "uważanie" konkretnie miałoby oznaczać), to sprowadzimy nasz związek do tego samego. Być może wynika to z mojej niskiej samooceny, a może z czegoś, czego ja nie jestem w stanie dostrzec siedząc w środku, a co z boku widać na pierwszy rzut oka, nie wiem, dlatego zwracam się z pytaniem do was.

Dodam jeszcze, że nie miałam tych obaw wcześniej, że dopiero gdy rzeczona przyjaciółka zaczęła mi zadawać pytania typu "a rozmawiacie ze sobą, czy tylko się dotykacie?", zaczęłam się nad tym zastanawiać i chyba trochę szukać dziury w całym. Bo na dzień dzisiejszy wątpliwości nie mam, te obawy dotyczą tego, co może się w przyszłości stać...

Zdaję sobie sprawę, że dla kogoś może się to wydawać wynajdywaniem sobie problemów na siłę, ale mimo to, proszę o życzliwość i powiedzenie mi, jak ta sytuacja wygląda z boku i doradzenie, co mogę zrobić, aby się tych irracjonalnych obaw pozbyć.

Pozdrawiam!

Po co doszukiwać się drugiego dna? Jak podoba Ci się jego czułość i tej czułości chcesz, to nawet jakbyście się kochali jak króliki wszędzie i zawsze to nie oznacza, że jest z Tobą dla seksu. W ogóle to krzywdząca opinia dla kogoś kto po prostu może mieć wysoki temperament w aspekcie czułości JEST CI OK to tak trzymaj i koniec. Nie porównuj tego z tym co koleżanka miała, bo ludzie są inni. Poza tym sama mówisz, że nie wahasz się. Skup się na przyjemnościach to Ci radzę.

Swoją drogą - najpierw zacznijcie go uprawiać

[Puchatek0807]

Napisane przez kinney

Mimo że czytam to forum od dawna, jest to mój pierwszy post tutaj, więc zacznę standardowo: dzień dobry

A teraz do rzeczy. Piszę tu z pewnym problemem, który może wydać się wam banalny, ale męczy mnie od jakiegoś czasu. Od paru miesięcy jestem ze świetnym facetem. To mój pierwszy poważniejszy związek, więc pewnie w dużej mierze dlatego uważam, że mój chłopak jest najlepszy na świecie ;-), ale faktem jest, że daje mi on wszystko, czego kiedykolwiek od związku oczekiwałam - sprawia, że czuję się bezpieczna, wspiera mnie zarówno w trudnych chwilach, jak i wtedy, gdy szaleję z radości. Dużo ze sobą rozmawiamy i uwielbiam spędzać z nim czas. Jesteśmy ze sobą blisko również fizycznie, wprawdzie seksu jeszcze nie uprawialiśmy (dla nas obojga będzie to pierwszy raz), ale wszystko ku temu zmierza i bynajmniej nie czekamy na to trzymając ręce przy sobie

Szkopuł tkwi w tym, że przez ponad rok obserwowałam związek przyjaciółki który skończył się tak, że facet był z nią tylko i wyłącznie dla seksu, mimo że już nic do niej nie czuł. I choć ufam mojemu w stu procentach, wiem, że jestem dla niego ważna i że nie zależy mu tylko i wyłącznie na moim ciele, siedzi we mnie obawa, że jeśli nie będziemy "uważać" (choć nie wiem, co to "uważanie" konkretnie miałoby oznaczać), to sprowadzimy nasz związek do tego samego. Być może wynika to z mojej niskiej samooceny, a może z czegoś, czego ja nie jestem w stanie dostrzec siedząc w środku, a co z boku widać na pierwszy rzut oka, nie wiem, dlatego zwracam się z pytaniem do was.

Dodam jeszcze, że nie miałam tych obaw wcześniej, że dopiero gdy rzeczona przyjaciółka zaczęła mi zadawać pytania typu "a rozmawiacie ze sobą, czy tylko się dotykacie?", zaczęłam się nad tym zastanawiać i chyba trochę szukać dziury w całym. Bo na dzień dzisiejszy wątpliwości nie mam, te obawy dotyczą tego, co może się w przyszłości stać...

Zdaję sobie sprawę, że dla kogoś może się to wydawać wynajdywaniem sobie problemów na siłę, ale mimo to, proszę o życzliwość i powiedzenie mi, jak ta sytuacja wygląda z boku i doradzenie, co mogę zrobić, aby się tych irracjonalnych obaw pozbyć.

Pozdrawiam!

Postaraj się odgonić od siebie takie myśl "że możecie sprowadzić związek tylko do seksu". Po co zatruwać sobie myśli takim sprawami skoro jest między Wami dobrze? Jeśli to prawdziwe i szczere uczucie to kiedyś seks może to tylko przypieczętować i sprawić, ze będzie tylko lepiej.
Na przykład przyjaciółki patrz trochę przez palce, jej facet to nie Twój facet .
Jeśli jesteś pewna tego co napisałaś to jesteś szczęściarą
A o obawach zawsze możesz porozmawiać ze swoim mężczyzną.

[kinney]

normalnyFacecie, to nie jest tak, że mój facet ma jakieś kosmiczne libido, które mnie przerasta, wręcz przeciwnie, chyba to ja mam większe, albo on się hamuje, żeby mnie nie zranić, żeby nic za szybko i na siłę się nie działo więc tym bardziej, nie mam czym się martwić.
dzięki za odpowiedzi i za sprowadzenie mnie na ziemię

[All That Jazz]

Napisane przez kinney

Mimo że czytam to forum od dawna, jest to mój pierwszy post tutaj, więc zacznę standardowo: dzień dobry

A teraz do rzeczy. Piszę tu z pewnym problemem, który może wydać się wam banalny, ale męczy mnie od jakiegoś czasu. Od paru miesięcy jestem ze świetnym facetem. To mój pierwszy poważniejszy związek, więc pewnie w dużej mierze dlatego uważam, że mój chłopak jest najlepszy na świecie ;-), ale faktem jest, że daje mi on wszystko, czego kiedykolwiek od związku oczekiwałam - sprawia, że czuję się bezpieczna, wspiera mnie zarówno w trudnych chwilach, jak i wtedy, gdy szaleję z radości. Dużo ze sobą rozmawiamy i uwielbiam spędzać z nim czas. Jesteśmy ze sobą blisko również fizycznie, wprawdzie seksu jeszcze nie uprawialiśmy (dla nas obojga będzie to pierwszy raz), ale wszystko ku temu zmierza i bynajmniej nie czekamy na to trzymając ręce przy sobie

Szkopuł tkwi w tym, że przez ponad rok obserwowałam związek przyjaciółki który skończył się tak, że facet był z nią tylko i wyłącznie dla seksu, mimo że już nic do niej nie czuł. I choć ufam mojemu w stu procentach, wiem, że jestem dla niego ważna i że nie zależy mu tylko i wyłącznie na moim ciele, siedzi we mnie obawa, że jeśli nie będziemy "uważać" (choć nie wiem, co to "uważanie" konkretnie miałoby oznaczać), to sprowadzimy nasz związek do tego samego. Być może wynika to z mojej niskiej samooceny, a może z czegoś, czego ja nie jestem w stanie dostrzec siedząc w środku, a co z boku widać na pierwszy rzut oka, nie wiem, dlatego zwracam się z pytaniem do was.

Dodam jeszcze, że nie miałam tych obaw wcześniej, że dopiero gdy rzeczona przyjaciółka zaczęła mi zadawać pytania typu "a rozmawiacie ze sobą, czy tylko się dotykacie?", zaczęłam się nad tym zastanawiać i chyba trochę szukać dziury w całym. Bo na dzień dzisiejszy wątpliwości nie mam, te obawy dotyczą tego, co może się w przyszłości stać...

Zdaję sobie sprawę, że dla kogoś może się to wydawać wynajdywaniem sobie problemów na siłę, ale mimo to, proszę o życzliwość i powiedzenie mi, jak ta sytuacja wygląda z boku i doradzenie, co mogę zrobić, aby się tych irracjonalnych obaw pozbyć.

Pozdrawiam!

Ja bym się nie przejmowała, przyjaciółka chyba próbuje sobie pokazać że to nie tak, że jej się nie udało, tylko że świat jest zły

Moim zdaniem jeżeli w związku wszystko jest ok to nie potrzeba żadnego "uważania" żeby relacja nie sprowadziła się tylko do seksu. A jeśli Ci zależy na chłopaku i przyjaciółka wytwarza i podsyca w Tobie (nie mówię, że celowo) to zaczynasz się nakręcać, a to nigdy do niczego dobrego nie prowadzi. Związki nie zmieniają się w układy dla seksu ot tak, bo się zaczęło go uprawiać albo bo się nie uważało (też zresztą, podobnie jak Ty, nie mam pojęcia na czym miałoby to uważanie polegać ). Nie wkręcaj się w to a przyjaciółkę poproś żeby przestała zadawać Ci takie pytania, skoro Cię one stresują.

[klempaa]

Napisane przez All That Jazz

Ja bym się nie przejmowała, przyjaciółka chyba próbuje sobie pokazać że to nie tak, że jej się nie udało, tylko że świat jest zły

Moim zdaniem jeżeli w związku wszystko jest ok to nie potrzeba żadnego "uważania" żeby relacja nie sprowadziła się tylko do seksu. A jeśli Ci zależy na chłopaku i przyjaciółka wytwarza i podsyca w Tobie (nie mówię, że celowo) to zaczynasz się nakręcać, a to nigdy do niczego dobrego nie prowadzi. Związki nie zmieniają się w układy dla seksu ot tak, bo się zaczęło go uprawiać albo bo się nie uważało (też zresztą, podobnie jak Ty, nie mam pojęcia na czym miałoby to uważanie polegać ). Nie wkręcaj się w to a przyjaciółkę poproś żeby przestała zadawać Ci takie pytania, skoro Cię one stresują.

Zgadzam się, w szczególnosci z pogrubionym
W NORMALNEJ relacji dwojga KOCHAJACYCH SIĘ ludzi takie rzeczy się nie dzieją i juz - nie trzeba na to uważac jakos specjalnie to po prostu rozumie się samo przez się i tyle

[Ryska88]

Po co porównywać swoją sytuację do sytuacji przyjaciółki? To, że ona miała pecha, w żadnym wypadku nie znaczy, że Ty też znajdziesz się w takiej sytuacji. Każdy związek jest inny.

[Navika]

Wiesz, rozumiem Twoje obawy, to, że przykład przyjaciółki tak na Ciebie działa, ale chyba nie masz się czym przejmować.
Z własnego doświadczenia powiem Ci, że też takie obawy miałam na początku swojego obecnego (i jak dotąd jedynego) związku. Ale u mnie było to związane z wychowaniem stricte katolickim i wpajaniem, że jak jest seks to facet nie szanuje kobiety itp. bzdety. Poza tym, niestety, u mnie były to obawy, które miały realne podstawy, bo mój TŻ wcale mnie tak nie wspierał we wszystkich sferach jak Twój Ciebie i po jakimś czasie ten seks faktycznie wysunął się na pierwsze miejsce w naszym związku. Musieliśmy dużo razem przejść, żeby się to zmieniło. A zawodziła przede wszystkim komunikacja. I, mimo, że Twoje obawy są wg. mnie bezpodstawne to to, co możesz zrobić, żeby do takiej sytuacji nie doszło to duuużo rozmów na wszelkie tematy, spędzanie wspólnego czasu poza domem, znalezienie wspólnej z TŻ-tem pasji, tak żeby łączyło was jak najwięcej sfer, nie tylko seksualna. Między dwojgiem kochających się ludzi seks jest przecież bardzo ważny i nie ma miejsca na myślenie, czy nie jest on dominujący, ale żeby do takich myśli nie doszło trzeba dbać o związek, po prostu.

[Weronikapr]

Seks to jeden ze składników udanego związku. Obok zaufania i miłości (i wielu innych rzeczy, ale te to wg mnie pierwsza trójca, niekoniecznie w tej kolejności). Moim zdaniem nie masz na co uważać, a już na pewno nie martwić się na zapas.
U Ciebie to takie trochę demonizowanie seksu i jego wpływu na wszystko na co się da, często spotykane u ludzi, którzy jeszcze go nie uprawiali. Wyluzuj.
A przykład Twojej koleżanki nie jest żadną regułą. Po prostu przypadek. Gdyby chłopak zdradził Twoją przyjaciółkę po tym jak stracił z nią/ona z nim dziewictwo, to bałabyś się, że to samo spotka Ciebie? Bez sensu, prawda?

[PearlJam]

Tak jak poprzedniczki napisały, nie warto martwić się na zapas. Najważniejsze, abyś Ty się z nim dobrze czuła.

Jako facet mogę dodatkowo napisać, że zdrowy partner posunie się w sferze intymnej tak daleko, jak pozwoli mu jego partnerka. I myślę że tutaj powinna ujawnić się mądrość kobiety, żeby zadbać o właściwą proporcję seksu do innych sfer. Seks jest ważny, ale jak się nie zadba o całą otoczkę to prawdziwa bliskość zamienia się w egoizm.

[Madelaine87]

Napisane przez kinney

I choć ufam mojemu w stu procentach, wiem, że jestem dla niego ważna i że nie zależy mu tylko i wyłącznie na moim ciele, siedzi we mnie obawa, że jeśli nie będziemy "uważać" (choć nie wiem, co to "uważanie" konkretnie miałoby oznaczać), to sprowadzimy nasz związek do tego samego.

Jeśli nie będziecie uważać to doprowadzicie czy on doprowadzi związek do tego samego. Raczej ty nie bedziesz chciala samego seksu?

Rozmawiać ile można, rozmowa jest najważniejsza. Rozumiem, że widząc co się stało z Twoją przyjaciółką masz obawy ale wątpię aby nie widziała sygnałów przez rok czasu. Raczej wmawiała sobie że jest ok więc sama sobie winna.

[Kaja-ja]

Za bardzo zasugerowałaś się koleżanką. Jej nie wyszło - trudno, w sumie nie Twoja sprawa.
Wydaje mi się też, że jeśli to dla Was obojga będzie pierwszy raz, to nie ma się co martwić. Łączy Was coś fajnego, pięknego... a seks będzie tego dopełnieniem.
Raczej bardziej prawdopodobne jest, że "tylko dla seksu" będą ze sobą osoby, które mają już doświadczenia w tej materii. A dla tych, dla których to będzie nowość, to jest po prostu piękne nowe doświadczenie z osobą, którą kochają.
Poza tym - nie ryzykujesz, nie żyjesz - nie wiesz jak się Wasz związek rozwinie. Może pojawi się inny problem, w ogóle nie związany z seksem? Ale tak można gdybać w nieskończoność... bez "ryzyka" nie istniałby żaden udany związek, bo ludzie baliby się "co to będzie, co to będzie". Szkoda czasu na takie rozkminy, jeśli jesteś szczęśliwa

[normalnyFacet]

Autorko związek sprowadzony do seksu, to jest taki związek gdzie facet z Tobą oficjalnie jest. Umawia się na konkretną godzinę albo u Ciebie albo u siebie i jest słowo wstępu -> seks -> chwila rozmowy -> cześć, cześć. Dzień olewki bez kontaktu czy tam dwa, potem znów telefon ->seks -> cześć cześć.


Ale kiedy w związku jest WSZYSTKO co dobre to nie ma podstawy do obaw choćbyście kochali się codziennie.

[ama4]

I jeszcze cykl ciocia dobra rada: jeśli bardzo na Ciebie wpływają takie opowieści to nie czytaj za dużo wizażu, tu problemów do wyboru do koloru

[Kaja-ja]

Napisane przez ama4

I jeszcze cykl ciocia dobra rada: jeśli bardzo na Ciebie wpływają takie opowieści to nie czytaj za dużo wizażu, tu problemów do wyboru do koloru

Bardzo słuszna rada

[ama4]

Napisane przez Kaja-ja

Bardzo słuszna rada

Bo przećwiczona na sobie, jeszcze chwila i zostałabym wojującą feministką

A z drugiej strony można się naczytać różowych historii i wpaść w kompleksy

[Kaja-ja]

Napisane przez ama4

Bo przećwiczona na sobie, jeszcze chwila i zostałabym wojującą feministką

A z drugiej strony można się naczytać różowych historii i wpaść w kompleksy

Daj spokój. Ja odkąd sobie przesiaduję tu na forum, to mam taką sinusoidę emocji Raz mi się wydaje, że jestem w absolutnie udanym związku, z facetem którego świadomie sobie wybrałam itp. A chwilę potem stwierdzam, że już co najmniej 5 razy powinnam się z nim rozstać! I bądź tu człowieku mądry...

[impegata]

Mam wrażenie, ze kiedy ludzie są długo razem często mylą przywiązanie z miłością... Twoi znajomi po prostu przestali się kochać, więc ich związek to był tylko seks. Według mnie w relacji, w której dwie osoby się kochają praktycznie nie ma na to szans
A odnośnie czytania różnych historii na wizażu- to bardzo dobra uwaga

[ama4]

Napisane przez Kaja-ja

Daj spokój. Ja odkąd sobie przesiaduję tu na forum, to mam taką sinusoidę emocji Raz mi się wydaje, że jestem w absolutnie udanym związku, z facetem którego świadomie sobie wybrałam itp. A chwilę potem stwierdzam, że już co najmniej 5 razy powinnam się z nim rozstać! I bądź tu człowieku mądry...

Ja się rozstałam i teraz przeżywam etap "wszyscy są szczęśliwi tylko nie ja"

Także rozumiem trochę autorkę tematu

[normalnyFacet]

Napisane przez impegata

Mam wrażenie, ze kiedy ludzie są długo razem często mylą przywiązanie z miłością...

Miłość i przywiązanie idą w parze i RAZEM są elementami związku (długoletniego) bez przywiązania też ciężko...

[chwast]

Ale to zależy od faceta, a nie od jakiegoś uważania.

[Kaja-ja]

Napisane przez ama4

Ja się rozstałam i teraz przeżywam etap "wszyscy są szczęśliwi tylko nie ja"

Nie ma tego złego, co by do łóżka nie wlazło. Pomyśl jakbyś się czuła rozstając się wiosną. Kiedy fala przyklejonych do siebie bliźniaków syjamskich dwujajowych wyłazi na ulice, ławki, parki, ścieżki, trawę i w ogóle wszędzie się pałętają

[201703160948]

Napisane przez Ryska88

Po co porównywać swoją sytuację do sytuacji przyjaciółki? To, że ona miała pecha, w żadnym wypadku nie znaczy, że Ty też znajdziesz się w takiej sytuacji. Każdy związek jest inny.

Zakochałam się w Twoim awatarze

Autorko, nie przejmuj się tym, co mówi przyjaciółka. Może po prostu zazdrości Ci szczęścia. Jeśli jesteś zakochana i pewna tej miłości, to nie szukaj przeszkód, bo to w niczym nie pomoże

[ama4]

Napisane przez Kaja-ja

Nie ma tego złego, co by do łóżka nie wlazło. Pomyśl jakbyś się czuła rozstając się wiosną. Kiedy fala przyklejonych do siebie bliźniaków syjamskich dwujajowych wyłazi na ulice, ławki, parki, ścieżki, trawę i w ogóle wszędzie się pałętają

A do łóżka to pełno chce wchodzić, zwłaszcza zimą gdy nie da się siedzieć w parku i łazić po ścieżkach

I w tym kontekście należy uważać na facetów i tego, jak szybko chcą seksu

[kinney]

Po przeczytaniu waszych wypowiedzi i rozmowie z moim mężczyzną widzę, że faktycznie, nie mam się czym martwić.
Dziękuję wszystkim za pomoc

[platekrozy]

Gdy facet będzie z Tobą tylko dla seksu raczej to zauważysz wtedy nie ma wielkich rozmów,spędzania czasu tylko jest seks i nara.

[Joline]

Napisane przez normalnyFacet

Autorko związek sprowadzony do seksu, to jest taki związek gdzie facet z Tobą oficjalnie jest. Umawia się na konkretną godzinę albo u Ciebie albo u siebie i jest słowo wstępu -> seks -> chwila rozmowy -> cześć, cześć. Dzień olewki bez kontaktu czy tam dwa, potem znów telefon ->seks -> cześć cześć.


Ale kiedy w związku jest WSZYSTKO co dobre to nie ma podstawy do obaw choćbyście kochali się codziennie.

Ja właśnie miałam taką relację niedawno, z tymże nie opierała się ona na seksie, a na pocałunkach, przytulankach etc.. Szczerze mówiąc, nie oczekiwałam nic więcej i było mi tak dobrze, bo dużo się dzięki temu nauczyłam: np. czego oczekiwać od przyszłego partnera, czego nie robić etc.. więc napewno nie był to czas zmarnowany.

Dlaczego cytuję fragment Twojej wypowiedzi? Bo zastanawiam sie, jak inaczej ma wygladac zwiazek? Bylam wczesniej w bardzo szczesliwej, cudownej relacji, wiec mniej wiecej wiem jak to powinno wygladac, ale z tego co piszesz, to jak inaczej wg. ciebie taka prawdziwa relacja powinna wygladac?
SMS'y non-stop ? Przeciez to normalne, ze 2 ludzi umawia sie na spotkanie, ogladaja np. film, potem troche rozmawiaja, przytulaja się, całuja i on odprowadza ją do domu. - Przynjemniej tak wygladalo to w mojej poprzedniej relacji. Pewnie, brakowało mi większego elementu emocjonalego, ale oboje wiedzielismy, ze predzej czy pozniej sie to skonczy (byl na moim uniwersytecie tylko na jeden semestr, wiec to mialo rowniez duzy wplyw, poniewaz oboje widzielismy, ze jest to, mila, ale przelotna znajomosc, wiec nikt tak naprawde nie chcial sie zbytnio zaangazowac)

[normalnyFacet]

Napisane przez Joline

Ja właśnie miałam taką relację niedawno, z tymże nie opierała się ona na seksie, a na pocałunkach, przytulankach etc.. Szczerze mówiąc, nie oczekiwałam nic więcej i było mi tak dobrze, bo dużo się dzięki temu nauczyłam: np. czego oczekiwać od przyszłego partnera, czego nie robić etc.. więc napewno nie był to czas zmarnowany.

Dlaczego cytuję fragment Twojej wypowiedzi? Bo zastanawiam sie, jak inaczej ma wygladac zwiazek? Bylam wczesniej w bardzo szczesliwej, cudownej relacji, wiec mniej wiecej wiem jak to powinno wygladac, ale z tego co piszesz, to jak inaczej wg. ciebie taka prawdziwa relacja powinna wygladac?
SMS'y non-stop ? Przeciez to normalne, ze 2 ludzi umawia sie na spotkanie, ogladaja np. film, potem troche rozmawiaja, przytulaja się, całuja i on odprowadza ją do domu. - Przynjemniej tak wygladalo to w mojej poprzedniej relacji. Pewnie, brakowało mi większego elementu emocjonalego, ale oboje wiedzielismy, ze predzej czy pozniej sie to skonczy (byl na moim uniwersytecie tylko na jeden semestr, wiec to mialo rowniez duzy wplyw, poniewaz oboje widzielismy, ze jest to, mila, ale przelotna znajomosc, wiec nikt tak naprawde nie chcial sie zbytnio zaangazowac)

Mój post był na zasadzie takiej, że jak w związku istnieje WIĘŹ to wtedy nie ma co sobie głowy zawracać i szukać drugiego dna. Ludzie umieją spędzać czas w różnoraki sposób, nawet jakby mieli kochać się dzień w dzień, to POZA SEKSEM coś jeszcze robią innego z kolei jak facet przychodzi tylko na seks, nie ma głębszych rozmów o uczuciach, wspólnego spędzania czasu inaczej niż w łóżku, jak nie ma zainteresowania ZWIĄZKIEM to pojawiają się rozkminki.


Tu nie chodzi o popadanie ze skrajności w skrajność. Tu nie chodzi o ROZMAWIANIE NON STOP, czy pisanie non stop.

Tu chodzi O ŚWIADOMOŚĆ, że "aha no pokochamy się, potem coś się porobi" (oczywiście to są myśli zazwyczaj)

[Mademoiselle94]

Z miłością jak z ogrodem- jak nie będziesz systematycznie dbać to ci zwiędnie.