Studia

[DakotaK]

Hej dziewczyny!
Jestem na pierwszym roku studiow i kompletnie sie z nikim nie dogaduje. Jestem zalamana. Zawsze bylam osoba komunikatywna i otwarta, a z tymi ludzmi kompletnie nie moge nawiazac blizszej znajomosci. Nawet czasami nie mam ochoty sie starac i wole po prostu zrobic swoje i wyjsc, wiec moze wina lezy tez po mojej stronie.
Drugi problem jest taki, ze mieszkam daleko od uczelni wiec raczej nie chodze na zadne imprezy z ludzmi w tym miescie. Niektorzy razem mieszkaja wiec poznali sie juz lepiej i niepotrzebuja innych blizszych kontaktow takze nie wiem co robic w tej sytuacji Przeprowadzic tez narazie sie nie chce bo mam tutaj blisko siebie rodzine, chlopaka i przyjaciolke. Doradzcie mi prosze co zrobic w tej sytuacji? Olac to, czy starac sie bardziej? Nie lubie sie narzucac ludziom wiec nie chce sie nigdzie wpraszac.

[kcia161991]

Olać ludzi. Nauczyć się myśleć samodzielnie. Studia to nie szkoła średnia, że się chodzi w grupkach...

[No_To_Co]

Jestem na 4 roku studiow a z NIKIM nie nawiazalam za bardzo kontaktu. Bo po co? Chlopaka mam, przyjaciolke tez, wiec nie widze potrzeby by na sile podazac za innymi. Ide na zajecia, robie swoje i uciekam. Trzeba zrobic cos w grupie- robie i tyle. Nie szukam nowych przyjaciol, wystarcza mi zwykli znajomi. Studia to juz nie to samo co poprzednie szkoly. Tu jest wyscig szczurow, ludzie sa dorosli i kazdy dba o swoje interesy. Taka prawda.

[Krystal_26]

Może właśnie w tym leży problem, za bardzo się alienujesz i nie masz czasu na spotkania? Ja myślę, że jednak warto trochę się postarać. Nie musisz się zaraz zaprzyjaźniać, ale warto zadbać przynajmniej o poprawne, przyjazne kontakty z kilkoma osobami w grupie. Będziesz na pewno chciała kiedyś pożyczyć notatki albo będziesz potrzebowała, żeby ktoś ci coś dokładniej wytłumaczył, będzie jakaś praca zespołowa i co wtedy? Nikt ci nawet notatek z wykładu nie pożyczy. Zaproponuj komuś kawę na przerwie, albo wspólny obiad, zagadaj do kogoś na korytarzu, wybierz się też na jakąś imprezę integracyjną, na pewno po bliższym poznaniu kogoś jednak polubisz.

Napisane przez No_To_Co

Jestem na 4 roku studiow a z NIKIM nie nawiazalam za bardzo kontaktu. Bo po co? Chlopaka mam, przyjaciolke tez, wiec nie widze potrzeby by na sile podazac za innymi. Ide na zajecia, robie swoje i uciekam. Trzeba zrobic cos w grupie- robie i tyle. Nie szukam nowych przyjaciol, wystarcza mi zwykli znajomi. Studia to juz nie to samo co poprzednie szkoly. Tu jest wyscig szczurow, ludzie sa dorosli i kazdy dba o swoje interesy. Taka prawda.

Ja właśnie mam przeciwne wrażenia. W szkole była bardzo niezdrowa atmosfera, dziewczyny obgadywały się za plecami, za to na studiach poznałam naprawdę ciekawych, bardziej dojrzałych i przyjaznych ludzi, którzy mają ciekawe zainteresowania i szerokie horyzonty. Nie zauważyłam specjalnie wyścigu szczurów, może to na prawie tak mają ;-)

Poza tym autorka napisała, że "kompletnie z nikim się nie dogaduje" a nie, że "ma znajomych." To już jest dość niepokojące.

[mm444]

Treść usunięta

[201605300922]

Napisane przez No_To_Co

Jestem na 4 roku studiow a z NIKIM nie nawiazalam za bardzo kontaktu. Bo po co? Chlopaka mam, przyjaciolke tez, wiec nie widze potrzeby by na sile podazac za innymi. Ide na zajecia, robie swoje i uciekam. Trzeba zrobic cos w grupie- robie i tyle. Nie szukam nowych przyjaciol, wystarcza mi zwykli znajomi. Studia to juz nie to samo co poprzednie szkoly. Tu jest wyscig szczurow, ludzie sa dorosli i kazdy dba o swoje interesy. Taka prawda.

Mam zupełnie, zupełnie inne obserwacje. Gorszy wyścig szczurów miałam w liceum czy gimnazjum, niż tutaj, gdzie wspólnie sikamy ze strachu przed kolokwium. I mam sporo dobrych znajomych ze studiów, razem się trzymamy, miło spędzamy czas po zajęciach. Ale w innych grupach są osoby, które się trzymają na uboczu. Jak dla mnie, Autorka albo źle trafiła, albo po prostu tak gna codziennie do domu, do chłopaka i przyjaciółki, że nie ma ochoty na wspólne wyjścia integracyjne. Taką koleżankę też mam, której chłopak zabronił chodzić na imprezy bez niego Trzeba coś dać od siebie, zaproponować wyjście, a nie czekać aż ktoś je wymyśli. Ja po dwóch tygodniach studiów miałam urodziny i zaprosiłam całą grupę na pizzę, mimo że z niektórymi osobami nawet nie rozmawiałam. I wszyscy zgodnie twierdzą, że wtedy się zintegrowaliśmy najbardziej

[No_To_Co]

Różnice w opiniach mnie nie dziwią. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko zależy od miasta, uczelni, ilości studentów, wydziału i wielu wielu innych czynników. Powiem tylko, że moje obserwacje dotyczą UŁ - i wielu moich znajomych z innych wydziałów, również odniosło takie wrażenie jak ja.
No ale... nie ma co generalizować - ilu ludzi, tyle różnych poglądów.

[201605300922]

Napisane przez No_To_Co

Różnice w opiniach mnie nie dziwią. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko zależy od miasta, uczelni, ilości studentów, wydziału i wielu wielu innych czynników. Powiem tylko, że moje obserwacje dotyczą UŁ - i wielu moich znajomych z innych wydziałów, również odniosło takie wrażenie jak ja.
No ale... nie ma co generalizować - ilu ludzi, tyle różnych poglądów.

Mój TŻ jest na prawie na niby prestiżowym uniwerku i też ma podobne spostrzeżenia do Twoich. Włącznie z tym, że ludzie robią notatki jasnozielonym długopisem, żeby nikt ich nie spisywał. Myślałam, że to miejska legenda, ale zrobił zdjęcie na wykładzie
No i jest kilku kolegów chodzących w garniturach, coś w stylu Barney`a z HIMYM . Chyba zależy, jaki wydział, jakie miasto i jaki kierunek. Myślałam, że u mnie będzie tak meega snobistycznie i kujońsko, ale akurat u mnie w grupie wszyscy mało co ogarniają i nikt się nie wychyla

[minika_69]

Napisane przez Nadis

Mój TŻ jest na prawie na niby prestiżowym uniwerku i też ma podobne spostrzeżenia do Twoich. Włącznie z tym, że ludzie robią notatki jasnozielonym długopisem, żeby nikt ich nie spisywał. Myślałam, że to miejska legenda, ale zrobił zdjęcie na wykładzie
No i jest kilku kolegów chodzących w garniturach, coś w stylu Barney`a z HIMYM . Chyba zależy, jaki wydział, jakie miasto i jaki kierunek. Myślałam, że u mnie będzie tak meega snobistycznie i kujońsko, ale akurat u mnie w grupie wszyscy mało co ogarniają i nikt się nie wychyla

A ja studiuję prawo w warszawie i mam zupełnie inne odczucia. Pewnie, że są osoby, które za Chiny Ludowe Ci nie pomogą, ale zauważyłam przewagę takich, co jednak z chęcią a to podzielą się notatkami, a to podpowiedzą na kolosie, a przed nim jeszcze umówią się z Tobą na wspólne opracowywanie materiałów

co do Autorki - jeżeli czujesz, że chciałabyś mieć jednak znajomych na studiach, z którymi mogłabyś utrzymywać kontakt i po prostu się kolegować, to nie zaszkodzi wyjść z inicjatywą i bardziej się postarać. Jeśli jednak Ci to "zwisa" bo masz chłopaka i przyjaciółkę, to nie ma sensu.

Swoją drogą studiowałam też drugi kierunek na innej uczelni i tam z ludźmi było inaczej. Kompletnie ich nie rozumiałam, po pomoc chętnie wszyscy łapki wyciągali jak czegoś nie wiedzieli, ale 99% nic z siebie w zamian nie dawała. I z tymi ludźmi nic wspólnego miec nie chciałam.

[normalnyFacet]

Na studia idzie się po zdobywanie wiedzy a nie zawieranie znajomości.
Znajomości to tylko BONUS i nie musi być obligatoryjny...

Chcesz poznawać ludzi? Możesz poznać wszędzie niekoniecznie TYLKO na uczelni..

[DakotaK]

Dziekuje wszystkim za odpowiedzi. Moze rzeczywiscie za malo sie staram, ale jakos nikt szczegolnie nie zainteresowal mnie swoja osoba. Mam chlopaka - rzeczywiscie Ale on mi niczego nie zabrania, wrecz przeciwnie. Cieszy sie z tego jak jestem szczesliwa i gdzies wychodze. Postaram sie jakos nawiazac blizszy kontakt. Ida teraz swieta wiec niedlugo bedzie czas wolny wiec moze po.

I uwierzcie mi, ze dla mnie osobiscie podroz jaka musze przebywac na studia jest okropnie meczaca, wiec jak koncze zajecia to juz chce jak najszybciej wracac zeby miec to za soba. Ale kupilam samochod wiec od stycznia bede samochodem jezdzila wiec tez bedzie inaczej. Szybciej i wygodniej !