Proszę o radę w sprawie rozpadającego się związku - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-03-02, 22:34   #1
MarzenMoc
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 50
Exclamation

Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!


Witajcie !
Istnieje już wiele wątków o tym, jak po zakończeniu związku "przejść do codzienności" lub "wrócić do życia".. U mnie sprawa wygląda inaczej.

Mamy po 22 lata, poznaliśmy sie wiele lat temu w sieci, pisaliśmy całymi wieczorami przez komunikator, czytaliśmy sobie w myślach, wypracowaliśmy "swój język", swego rodzaju kod, przez wszystkie te lata mimo, że brakowało troche odwagi do spotkania w tzw. realu, staliśmy sie przyjaciółmi. Wsparcie w trudnych chwilach, długie rozmowy telefoniczne po których czuło się, że nie jest sie samym itp. Wiosną ubiegłego roku spotkanie. W wybranym przez nas mieście. Ryp! Oczarowanie, rozumiemy się tak samo świetnie jak w sieci, "kradniemy sobie myśli" i wyjmujemy słowa z ust, po kilku dniach stajemy sie parą. Potem wracamy do swoich miast (dzieli nas odległość ponad 300km), szaleństwo jednak trwa, co około 10-14 dni wizyty, poznajemy swoje rodziny, dla nich także to coś nowego bo - to mój i Jego pierwszy taki związek. W jego i moim życiu było i nadal jest wiele problemów, które jednak uważam – da sie przejść. Obowiązki (on pochodzi z miasteczka A gdzie na niego zapisane jest gospodarstwo i dom, często musi tam jeździć by dopilnować spraw a studiuje w mieście B a ja w mieście C, wszystkie miasta dzieli ponad 300km, zachorowała mi bliska osoba, studiuję dziennie + opiekowałam się nią, było trudno..)

Po kilku miesiącach fajnego związku, był często niedostępny. Jakby myślami gdzieś daleko. gdy pytałam co sie dzieje odpowiadał, że nie chce mnie martwic, że jest ok, ale jest przemęczony. Nic sie nie dzieje ale po prostu czuje że nie radzi sobie z rzeczywistością. Za dużo odpowiedzialności i spraw. Kilka razy powiedziałam jasno, że to mnie boli trochę, że czuję jakby to że ma wiele spraw na głowie – nam zaczynało dzielić. Wtedy dostawał „kopa” ale to w sytuacji gdy stawałam sie zła/smutna/niedostępna. To samo było gdy rozmawialiśmy przez telefon. Gdy u mnie było dobrze, żartował, rozmowa była o niczym, nie mówił czy jestem dla niego cos warta, czy tęskni itp. Gdy miałam gorszy dzień to zawsze stawał na wysokości zadania i byłam najcudowniejsza dziewczyną pod słońcem. Pisał i powtarzał, że jestem silna, wartościowa, niepowtarzalna i wszystko będzie dobrze ! Obojętnie na okoliczności. Czułam szczerość. Naprawdę wierzyłam, że mogę na niego co jak co liczyć ! Koniec sesji egzaminacyjnej, miał mnie odebrać z ostatniego egzaminu w środę. Nie może bo obowiązki w rodzinnym mieście, tata nie jest już w pełni sił a gospodarstwo czeka, umowa, że widzimy sie w weekend, zaproszenie do niego, zgodziłam się. W piątek nic nie wspomina. Nie wiem co mam robić – mam sie napraszać ?! I ciągle tylko mówi o tym ile jeszcze maja pracy. Sobota, cały dzień cisza, wieczorem telefon. Nic nie wspomina o spotkaniu, we mnie cos nie pozwala zapytać bo czuje jakbym się napraszała, byłam przekonana, że na Walentynki się widzimy. Wieczorem w sobote rozmowa inna niż poprzednie, był jakiś zmęczony i markotny („po całym dniu pracy za miastem”) a ja czułam sie coraz bardziej zapomniana i że jestem na ostatnim miejscu jego listy.. Mój ton może nie był miły, ale nie byłam złośliwa czy opryskliwa bo nie reaguję w ten sposób. On to wyczuwa – „wiesz co? no to dobranoc.” Stanowcze niemiłe. Czułam, że „nie wierzę własnym oczom” ale byłam spokojna, nie mam w zwyczaju „focha” Zawsze pisaliśmy sobie dobranoc i dzień dobry a tu następnego dnia nic. Od około 2 miesięcy walczyłam z uczuciem że jestem „pod koniec listy” ale też naprawdę były momenty w których odczuwałam, że on mnie bardzo kocha. Jednak tym razem tego było za dużo, myślałam nad tym długo i postanowiłam zadzwonić.. W tym samym momencie on zadzwonił do mnie jakby nigdy nic. Ha ha hi hi żarty i humor. Powiedziałam, że chcę cos wyjaśnić, rozmowa potoczyła sie tak że powiedziałam że to koniec. W tym samym momencie totalnie go zatkało i powiedział tylko yy ok.. Niestety musiał odwieźć mamę na autobus i oddzwonił po godzinie. Pogodzony, spokojny i opanowany. Przystał na to. Rozstaliśmy się niby w przyjaźni, popłakałam sie wieczorem gdy rozmawialiśmy kolejny raz tego dnia (13.02) i mu drżał głos. Obiecaliśmy sobie, że zawsze możemy na siebie liczyć, nie zerwiemy kontaktu itp. Ciepło, miło i spokojnie. Dwa dni ciszy. Napisał jak sie mam. Odpisałam krótko ale ciepło, tez zapytałam jak on sie trzyma. Też „jakoś”. Kolejnego dnia rozmowa telefoniczna – że świat zwalił sie na głowy, że nie może tak być, że jestem jego naj, że będzie dobrze obojętnie na wszystko i damy radę ! Piszczę i skaczę jak nastolatka. Na dobranoc „nasze słówka” – cud miód i orzeszki.. Pomysł, że koniecznie musimy się zobaczyć. Tak jak było postanowione, u niego by mieć spokój do rozmowy i czas tylko dla siebie. Znowu żartujemy i razem sie śmiejemy. W drodze do niego on znów pisze dosyć oficjalnym tonem, nie tak jak kilka dni wcześniej. Czuję sie zagubiona w tym wszystkim. Odbiera mnie na stacji, podnosi i ściska, do obiadu wszystko pięknie, przytulanki i wyraz tego jak mocno tęskniliśmy. Potem postanowiliśmy poważniej porozmawiać. Im trudniejsze tematy tym on bardziej zamyka sie w sobie. Powiedział, że czuje że serce mu mówi jedno a rozum drugie – że to nie wyjdzie. Dalej już tylko gorzej, bo nie umie odp. na pytanie dlaczego tak mu podpowiada rozsądek. Powiedział, że kocha mnie nad życie ale nie może to juz chyba trwać.. Im ja bardziej smutnieje ale daję znać że naprawdę wierze w nas – tym bardziej on poddany. Płakaliśmy oboje do późna. Śpimy osobno. Postanowiłam wyjechać nad ranem. Nie zatrzymuje mnie „skoro takie jest moje życzenie”. Nad ranem nie rozmawiamy, on płacze, mi łzy cisna sie do oczu, wsiadam w pociąg bez pożegnania. On nie pisze ani nie dzwoni, ja tez nie, gdy dojechałam do domu napisał czy juz dotarłam, nie odpisałam. Serce mi pękało. Nie potrafiłam. Na drugi dzień pisze jak sie czuję. Nie potrafię, ból, nie umiem.. nie wiem co napisać. kilka dni później mój tata myli sie wysyłając smsa – wysyła do niego! Od razu odpowiedział, że sms pomyłka. Dzwoni do mojego taty. Pyta o mnie. tata miło ale konkretnie odpowiada, że to nasze sprawy bo jesteśmy dorośli.. Ale mówi by może spróbował zadzwonić. Po godzinie telefon od niego. Trzęsie mu sie głos, mówi, że się cholernie boi, że nie chce mnie stracić do końca..Mówię, że nie można się bać. W takich sytuacjach powinno się zastanowic co robić, że chyba jestem, postaram sie być, jeśli on chce by to ratować, znajomośc , już raczej nie związek..
Od tamtej pory smsy, codziennie w innym tonie, raz miłe, ciepłe a raz oficjalne i obce, nie w jego stylu, jakies takie z dystansem. Kolejne telefony. Postanawiamy sie spotkać, tym razem u mnie. W dzień wyjazdu on.. ma rewolucje żołądkowe. Nie wiem czy mam w to wierzyć czy nie, kolejne telefony do mojego taty, że ja pewnie nie wierzę.. że naprawdę on ledwo żyje. Nie wiem co mam myslec bo akurat tak reagował często na stres. Kolejne rozmowy, raz takie raz inne, umawiamy sie na ten weekend. Dzisiejsza rozmowa zmienna. Raz kręci ze mna i śle aluzje, żartuje (a że jest bardzo inteligentną osobą to doskonale prowadzi grę słowną) a raz tonem przekory mówi, że teraz juz nie możemy pozwalac sobie na pewne słowa, stara sie wprowadzac dystans z racji tego co zaszło.

Drogie Wizażanki, bardzo prosze was o pomoc. Wiem, że część z was jest troszke uprzedzona i po licznych złych doświadczeniach poradzi pewnie "zostaw go i tyle" ale to związek który jest moim pierwszym na powaznie, to człowiek, którego pokochałam zanim go poznałam w realu, osoba dla mnie wyjątkowa a sytuacja.. niezrozumiała.

Co robić ? Jak z nim rozmawiać teraz ? Nawet - jak przywitać ? Może za wiele analizuję ?

Z jednej strony on jest pewny siebie, uważam go za bardzo inteligentnego i zdolnego a przy tym umiejącego być delikatnym i wrażliwym. Jest dobrze wychowany, jak pisałam pochodzimy z wartościowych rodzin Ale czuję, że czasami on czuje sie niepewny siebie i widzi to tak, że ja jestem "naj" a on jest zwykłym chłopakiem..

Bardzo dziękuję za rady i wsparcie !
MarzenMoc jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-02, 22:47   #2
MarzenMoc
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 50
Question Proszę o radę w sprawie rozpadającego się związku

Witajcie !
Istnieje już wiele wątków o tym, jak po zakończeniu związku "przejść do codzienności" lub "wrócić do życia".. U mnie sprawa wygląda inaczej.

Mamy po 22 lata, poznaliśmy sie wiele lat temu w sieci, pisaliśmy całymi wieczorami przez komunikator, czytaliśmy sobie w myślach, wypracowaliśmy "swój język", swego rodzaju kod, przez wszystkie te lata mimo, że brakowało troche odwagi do spotkania w tzw. realu, staliśmy sie przyjaciółmi. Wsparcie w trudnych chwilach, długie rozmowy telefoniczne po których czuło się, że nie jest sie samym itp. Wiosną ubiegłego roku spotkanie. W wybranym przez nas mieście. Ryp! Oczarowanie, rozumiemy się tak samo świetnie jak w sieci, "kradniemy sobie myśli" i wyjmujemy słowa z ust, po kilku dniach stajemy sie parą. Potem wracamy do swoich miast (dzieli nas odległość ponad 300km), szaleństwo jednak trwa, co około 10-14 dni wizyty, poznajemy swoje rodziny, dla nich także to coś nowego bo - to mój i Jego pierwszy taki związek. W jego i moim życiu było i nadal jest wiele problemów, które jednak uważam – da sie przejść. Obowiązki (on pochodzi z miasteczka A gdzie na niego zapisane jest gospodarstwo i dom, często musi tam jeździć by dopilnować spraw a studiuje w mieście B a ja w mieście C, wszystkie miasta dzieli ponad 300km, zachorowała mi bliska osoba, studiuję dziennie + opiekowałam się nią, było trudno..)

Po kilku miesiącach fajnego związku, był często niedostępny. Jakby myślami gdzieś daleko. gdy pytałam co sie dzieje odpowiadał, że nie chce mnie martwic, że jest ok, ale jest przemęczony. Nic sie nie dzieje ale po prostu czuje że nie radzi sobie z rzeczywistością. Za dużo odpowiedzialności i spraw. Kilka razy powiedziałam jasno, że to mnie boli trochę, że czuję jakby to że ma wiele spraw na głowie – nam zaczynało dzielić. Wtedy dostawał „kopa” ale to w sytuacji gdy stawałam sie zła/smutna/niedostępna. To samo było gdy rozmawialiśmy przez telefon. Gdy u mnie było dobrze, żartował, rozmowa była o niczym, nie mówił czy jestem dla niego cos warta, czy tęskni itp. Gdy miałam gorszy dzień to zawsze stawał na wysokości zadania i byłam najcudowniejsza dziewczyną pod słońcem. Pisał i powtarzał, że jestem silna, wartościowa, niepowtarzalna i wszystko będzie dobrze ! Obojętnie na okoliczności. Czułam szczerość. Naprawdę wierzyłam, że mogę na niego co jak co liczyć ! Koniec sesji egzaminacyjnej, miał mnie odebrać z ostatniego egzaminu w środę. Nie może bo obowiązki w rodzinnym mieście, tata nie jest już w pełni sił a gospodarstwo czeka, umowa, że widzimy sie w weekend, zaproszenie do niego, zgodziłam się. W piątek nic nie wspomina. Nie wiem co mam robić – mam sie napraszać ?! I ciągle tylko mówi o tym ile jeszcze maja pracy. Sobota, cały dzień cisza, wieczorem telefon. Nic nie wspomina o spotkaniu, we mnie cos nie pozwala zapytać bo czuje jakbym się napraszała, byłam przekonana, że na Walentynki się widzimy. Wieczorem w sobote rozmowa inna niż poprzednie, był jakiś zmęczony i markotny („po całym dniu pracy za miastem”) a ja czułam sie coraz bardziej zapomniana i że jestem na ostatnim miejscu jego listy.. Mój ton może nie był miły, ale nie byłam złośliwa czy opryskliwa bo nie reaguję w ten sposób. On to wyczuwa – „wiesz co? no to dobranoc.” Stanowcze niemiłe. Czułam, że „nie wierzę własnym oczom” ale byłam spokojna, nie mam w zwyczaju „focha” Zawsze pisaliśmy sobie dobranoc i dzień dobry a tu następnego dnia nic. Od około 2 miesięcy walczyłam z uczuciem że jestem „pod koniec listy” ale też naprawdę były momenty w których odczuwałam, że on mnie bardzo kocha. Jednak tym razem tego było za dużo, myślałam nad tym długo i postanowiłam zadzwonić.. W tym samym momencie on zadzwonił do mnie jakby nigdy nic. Ha ha hi hi żarty i humor. Powiedziałam, że chcę cos wyjaśnić, rozmowa potoczyła sie tak że powiedziałam że to koniec. W tym samym momencie totalnie go zatkało i powiedział tylko yy ok.. Niestety musiał odwieźć mamę na autobus i oddzwonił po godzinie. Pogodzony, spokojny i opanowany. Przystał na to. Rozstaliśmy się niby w przyjaźni, popłakałam sie wieczorem gdy rozmawialiśmy kolejny raz tego dnia (13.02) i mu drżał głos. Obiecaliśmy sobie, że zawsze możemy na siebie liczyć, nie zerwiemy kontaktu itp. Ciepło, miło i spokojnie. Dwa dni ciszy. Napisał jak sie mam. Odpisałam krótko ale ciepło, tez zapytałam jak on sie trzyma. Też „jakoś”. Kolejnego dnia rozmowa telefoniczna – że świat zwalił sie na głowy, że nie może tak być, że jestem jego naj, że będzie dobrze obojętnie na wszystko i damy radę ! Piszczę i skaczę jak nastolatka. Na dobranoc „nasze słówka” – cud miód i orzeszki.. Pomysł, że koniecznie musimy się zobaczyć. Tak jak było postanowione, u niego by mieć spokój do rozmowy i czas tylko dla siebie. Znowu żartujemy i razem sie śmiejemy. W drodze do niego on znów pisze dosyć oficjalnym tonem, nie tak jak kilka dni wcześniej. Czuję sie zagubiona w tym wszystkim. Odbiera mnie na stacji, podnosi i ściska, do obiadu wszystko pięknie, przytulanki i wyraz tego jak mocno tęskniliśmy. Potem postanowiliśmy poważniej porozmawiać. Im trudniejsze tematy tym on bardziej zamyka sie w sobie. Powiedział, że czuje że serce mu mówi jedno a rozum drugie – że to nie wyjdzie. Dalej już tylko gorzej, bo nie umie odp. na pytanie dlaczego tak mu podpowiada rozsądek. Powiedział, że kocha mnie nad życie ale nie może to juz chyba trwać.. Im ja bardziej smutnieje ale daję znać że naprawdę wierze w nas – tym bardziej on poddany. Płakaliśmy oboje do późna. Śpimy osobno. Postanowiłam wyjechać nad ranem. Nie zatrzymuje mnie „skoro takie jest moje życzenie”. Nad ranem nie rozmawiamy, on płacze, mi łzy cisna sie do oczu, wsiadam w pociąg bez pożegnania. On nie pisze ani nie dzwoni, ja tez nie, gdy dojechałam do domu napisał czy juz dotarłam, nie odpisałam. Serce mi pękało. Nie potrafiłam. Na drugi dzień pisze jak sie czuję. Nie potrafię, ból, nie umiem.. nie wiem co napisać. kilka dni później mój tata myli sie wysyłając smsa – wysyła do niego! Od razu odpowiedział, że sms pomyłka. Dzwoni do mojego taty. Pyta o mnie. tata miło ale konkretnie odpowiada, że to nasze sprawy bo jesteśmy dorośli.. Ale mówi by może spróbował zadzwonić. Po godzinie telefon od niego. Trzęsie mu sie głos, mówi, że się cholernie boi, że nie chce mnie stracić do końca.. Byłam spokojna bo chaos nigdy nie prowadzi do dobrego. Zapytałam czego tak sie obawia, że owszem jestem, ale sama mam natłok mysli w głowie, że tez sie boję, ale nie powinno sie bać bo strach paraliżuje, miłe pożegnanie na dobranoc. Kolejne rozmowy raz takie raz inne. Nie umiem już przewidzieć.. Umówiliśmy sie na weekend, tym razem u mnie, w dzień wyjazdu - rozchorował się. Rewolucja żołądkowa. Często tak miał z nerwów. Kolejny telefon do mojego taty, że ja chyba nie wierzę, że on naprawde jest ledwo żyjący.. Przeniesione spotkanie na ten weekend.
Dziś rozmowa dosyc oficjalna i znowu czuje dystans w jego głosie. Ale tez żarty i aluzje. Jestem zagubiona. Wiem, ze starac sie za dwoje nie moge, ale tez znam go na tyle, że wiem, iż fighterem nie jest mimo że często chce.

Jak postępować z takim człowiekiem ? To osoba która pokochałam zanim poznałam ja w realu, w naszym związku zawsze był szacunek w potocznym rozumieniu tego słowa, nie chce tracić tej wyjątkowej dla mnie osoby, 1/3 życia przepełniona była jego istnieniem. Mamy też nadal wyjątkowa telepatię, łączy nas coś co nie łączy mnie z nikim innym.

Prosze o radę, co robić dalej ? Czuje że siła sie we mnie powoli kończy, czuję się zagubiona i niepewna, tata powiedział mi, że on powiedział, że bardzo mu zależy na mnie. To co czuję to jak więź dusz, nie tylko miłość/zakochanie.

Edytowane przez MarzenMoc
Czas edycji: 2011-03-02 o 22:57
MarzenMoc jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-02, 23:17   #3
Buenaestrella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 582
Dot.: Proszę o radę w sprawie rozpadającego się związku

Nic nie robić dalej - skoro oboje lubicie melodramaty, żyjcie w melodramacie ))

Ale.. Rozpad związku to coś, co zdarzało się każdej z nas. Każdą bolało i każda przeżyła, trzymaj się więc

Edytowane przez Buenaestrella
Czas edycji: 2011-03-02 o 23:21
Buenaestrella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-02, 23:20   #4
howdoi
Zadomowienie
 
Avatar howdoi
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Wrocław.
Wiadomości: 1 014
Dot.: Proszę o radę w sprawie rozpadającego się związku

Widać, że się kochacie...
Chciałabym aby ktoś kiedyś mnie tak pokochał...

Dajcie sobie szansę. Jeśli to prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Pokonacie wszelkie przeciwności losu.
howdoi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-02, 23:28   #5
Alice in Wonderland
Wtajemniczenie
 
Avatar Alice in Wonderland
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Pomorskie
Wiadomości: 2 093
Dot.: Proszę o radę w sprawie rozpadającego się związku

Ale w czym tkwi problem??? że z czym nie dacie rady?

Ja byłam kiedyś w 4,5letnim związku, na odległość 450 km
kochaliśmy się jak szaleni,
ale rozstaliśmy się z przyczyn do dziś mi nieznanych

aktualnie jestem w szczęśliwym związku i wiem, że dobrze się stało
__________________
23.12.2014
23.04.2016

Edytowane przez Alice in Wonderland
Czas edycji: 2011-03-02 o 23:30
Alice in Wonderland jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 00:01   #6
201608251020
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
Dot.: Proszę o radę w sprawie rozpadającego się związku

Cytat:
Napisane przez MarzenMoc Pokaż wiadomość
Witajcie !
Istnieje już wiele wątków o tym, jak po zakończeniu związku "przejść do codzienności" lub "wrócić do życia".. U mnie sprawa wygląda inaczej.

Mamy po 22 lata, poznaliśmy sie wiele lat temu w sieci, pisaliśmy całymi wieczorami przez komunikator, czytaliśmy sobie w myślach, wypracowaliśmy "swój język", swego rodzaju kod, przez wszystkie te lata mimo, że brakowało troche odwagi do spotkania w tzw. realu, staliśmy sie przyjaciółmi. Wsparcie w trudnych chwilach, długie rozmowy telefoniczne po których czuło się, że nie jest sie samym itp. Wiosną ubiegłego roku spotkanie. W wybranym przez nas mieście. Ryp! Oczarowanie, rozumiemy się tak samo świetnie jak w sieci, "kradniemy sobie myśli" i wyjmujemy słowa z ust, po kilku dniach stajemy sie parą. Potem wracamy do swoich miast (dzieli nas odległość ponad 300km), szaleństwo jednak trwa, co około 10-14 dni wizyty, poznajemy swoje rodziny, dla nich także to coś nowego bo - to mój i Jego pierwszy taki związek. W jego i moim życiu było i nadal jest wiele problemów, które jednak uważam – da sie przejść. Obowiązki (on pochodzi z miasteczka A gdzie na niego zapisane jest gospodarstwo i dom, często musi tam jeździć by dopilnować spraw a studiuje w mieście B a ja w mieście C, wszystkie miasta dzieli ponad 300km, zachorowała mi bliska osoba, studiuję dziennie + opiekowałam się nią, było trudno..)

Po kilku miesiącach fajnego związku, był często niedostępny. Jakby myślami gdzieś daleko. gdy pytałam co sie dzieje odpowiadał, że nie chce mnie martwic, że jest ok, ale jest przemęczony. Nic sie nie dzieje ale po prostu czuje że nie radzi sobie z rzeczywistością. Za dużo odpowiedzialności i spraw. Kilka razy powiedziałam jasno, że to mnie boli trochę, że czuję jakby to że ma wiele spraw na głowie – nam zaczynało dzielić. Wtedy dostawał „kopa” ale to w sytuacji gdy stawałam sie zła/smutna/niedostępna. To samo było gdy rozmawialiśmy przez telefon. Gdy u mnie było dobrze, żartował, rozmowa była o niczym, nie mówił czy jestem dla niego cos warta, czy tęskni itp. Gdy miałam gorszy dzień to zawsze stawał na wysokości zadania i byłam najcudowniejsza dziewczyną pod słońcem. Pisał i powtarzał, że jestem silna, wartościowa, niepowtarzalna i wszystko będzie dobrze ! Obojętnie na okoliczności. Czułam szczerość. Naprawdę wierzyłam, że mogę na niego co jak co liczyć ! Koniec sesji egzaminacyjnej, miał mnie odebrać z ostatniego egzaminu w środę. Nie może bo obowiązki w rodzinnym mieście, tata nie jest już w pełni sił a gospodarstwo czeka, umowa, że widzimy sie w weekend, zaproszenie do niego, zgodziłam się. W piątek nic nie wspomina. Nie wiem co mam robić – mam sie napraszać ?! I ciągle tylko mówi o tym ile jeszcze maja pracy. Sobota, cały dzień cisza, wieczorem telefon. Nic nie wspomina o spotkaniu, we mnie cos nie pozwala zapytać bo czuje jakbym się napraszała, byłam przekonana, że na Walentynki się widzimy. Wieczorem w sobote rozmowa inna niż poprzednie, był jakiś zmęczony i markotny („po całym dniu pracy za miastem”) a ja czułam sie coraz bardziej zapomniana i że jestem na ostatnim miejscu jego listy.. Mój ton może nie był miły, ale nie byłam złośliwa czy opryskliwa bo nie reaguję w ten sposób. On to wyczuwa – „wiesz co? no to dobranoc.” Stanowcze niemiłe. Czułam, że „nie wierzę własnym oczom” ale byłam spokojna, nie mam w zwyczaju „focha” Zawsze pisaliśmy sobie dobranoc i dzień dobry a tu następnego dnia nic. Od około 2 miesięcy walczyłam z uczuciem że jestem „pod koniec listy” ale też naprawdę były momenty w których odczuwałam, że on mnie bardzo kocha. Jednak tym razem tego było za dużo, myślałam nad tym długo i postanowiłam zadzwonić.. W tym samym momencie on zadzwonił do mnie jakby nigdy nic. Ha ha hi hi żarty i humor. Powiedziałam, że chcę cos wyjaśnić, rozmowa potoczyła sie tak że powiedziałam że to koniec. W tym samym momencie totalnie go zatkało i powiedział tylko yy ok.. Niestety musiał odwieźć mamę na autobus i oddzwonił po godzinie. Pogodzony, spokojny i opanowany. Przystał na to. Rozstaliśmy się niby w przyjaźni, popłakałam sie wieczorem gdy rozmawialiśmy kolejny raz tego dnia (13.02) i mu drżał głos. Obiecaliśmy sobie, że zawsze możemy na siebie liczyć, nie zerwiemy kontaktu itp. Ciepło, miło i spokojnie. Dwa dni ciszy. Napisał jak sie mam. Odpisałam krótko ale ciepło, tez zapytałam jak on sie trzyma. Też „jakoś”. Kolejnego dnia rozmowa telefoniczna – że świat zwalił sie na głowy, że nie może tak być, że jestem jego naj, że będzie dobrze obojętnie na wszystko i damy radę ! Piszczę i skaczę jak nastolatka. Na dobranoc „nasze słówka” – cud miód i orzeszki.. Pomysł, że koniecznie musimy się zobaczyć. Tak jak było postanowione, u niego by mieć spokój do rozmowy i czas tylko dla siebie. Znowu żartujemy i razem sie śmiejemy. W drodze do niego on znów pisze dosyć oficjalnym tonem, nie tak jak kilka dni wcześniej. Czuję sie zagubiona w tym wszystkim. Odbiera mnie na stacji, podnosi i ściska, do obiadu wszystko pięknie, przytulanki i wyraz tego jak mocno tęskniliśmy. Potem postanowiliśmy poważniej porozmawiać. Im trudniejsze tematy tym on bardziej zamyka sie w sobie. Powiedział, że czuje że serce mu mówi jedno a rozum drugie – że to nie wyjdzie. Dalej już tylko gorzej, bo nie umie odp. na pytanie dlaczego tak mu podpowiada rozsądek. Powiedział, że kocha mnie nad życie ale nie może to juz chyba trwać.. Im ja bardziej smutnieje ale daję znać że naprawdę wierze w nas – tym bardziej on poddany. Płakaliśmy oboje do późna. Śpimy osobno. Postanowiłam wyjechać nad ranem. Nie zatrzymuje mnie „skoro takie jest moje życzenie”. Nad ranem nie rozmawiamy, on płacze, mi łzy cisna sie do oczu, wsiadam w pociąg bez pożegnania. On nie pisze ani nie dzwoni, ja tez nie, gdy dojechałam do domu napisał czy juz dotarłam, nie odpisałam. Serce mi pękało. Nie potrafiłam. Na drugi dzień pisze jak sie czuję. Nie potrafię, ból, nie umiem.. nie wiem co napisać. kilka dni później mój tata myli sie wysyłając smsa – wysyła do niego! Od razu odpowiedział, że sms pomyłka. Dzwoni do mojego taty. Pyta o mnie. tata miło ale konkretnie odpowiada, że to nasze sprawy bo jesteśmy dorośli.. Ale mówi by może spróbował zadzwonić. Po godzinie telefon od niego. Trzęsie mu sie głos, mówi, że się cholernie boi, że nie chce mnie stracić do końca.. Byłam spokojna bo chaos nigdy nie prowadzi do dobrego. Zapytałam czego tak sie obawia, że owszem jestem, ale sama mam natłok mysli w głowie, że tez sie boję, ale nie powinno sie bać bo strach paraliżuje, miłe pożegnanie na dobranoc. Kolejne rozmowy raz takie raz inne. Nie umiem już przewidzieć.. Umówiliśmy sie na weekend, tym razem u mnie, w dzień wyjazdu - rozchorował się. Rewolucja żołądkowa. Często tak miał z nerwów. Kolejny telefon do mojego taty, że ja chyba nie wierzę, że on naprawde jest ledwo żyjący.. Przeniesione spotkanie na ten weekend.
Dziś rozmowa dosyc oficjalna i znowu czuje dystans w jego głosie. Ale tez żarty i aluzje. Jestem zagubiona. Wiem, ze starac sie za dwoje nie moge, ale tez znam go na tyle, że wiem, iż fighterem nie jest mimo że często chce.

Jak postępować z takim człowiekiem ? To osoba która pokochałam zanim poznałam ja w realu, w naszym związku zawsze był szacunek w potocznym rozumieniu tego słowa, nie chce tracić tej wyjątkowej dla mnie osoby, 1/3 życia przepełniona była jego istnieniem. Mamy też nadal wyjątkowa telepatię, łączy nas coś co nie łączy mnie z nikim innym.

Prosze o radę, co robić dalej ? Czuje że siła sie we mnie powoli kończy, czuję się zagubiona i niepewna, tata powiedział mi, że on powiedział, że bardzo mu zależy na mnie. To co czuję to jak więź dusz, nie tylko miłość/zakochanie.
Pogrubione fragmenty - moja historia z ex. Co do joty. Ile wytrzymałaś z nim? Mi sił starczyło na niecałe 3 miesiące huśtawki emocjonalnej. Miało być pięknie, a było piekło.
Tak, też czułam niby więź, miłość, a on cudnie manipulował mną. Ja w dodatku parokrotnie usłyszałam co nieco o sobie, nie potrafiąc odejść. W końcu rozstaliśmy się za porozumieniem stron. Płakaliśmy wtedy oboje, rozdzierająca scena jak z wyciskacza łez.
Tydzień później byłam jak nowo narodzona, aż nie wierzyłam w to. A miesiąc później poznałam mojego obecnego TŻa.
Nie uciągniesz tego związku za Was dwoje, tak się nie da. Pomyśl czy naprawdę warto się tak spalać by gonić za czymś co raz teoretycznie jest, a raz nie ma.

---------- Dopisano o 01:01 ---------- Poprzedni post napisano o 00:59 ----------

Cytat:
Napisane przez howdoi Pokaż wiadomość
Widać, że się kochacie...
Chciałabym aby ktoś kiedyś mnie tak pokochał...

Dajcie sobie szansę. Jeśli to prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Pokonacie wszelkie przeciwności losu.
Ja nie uważam że facet kocha Autorkę. Jak dla mnie ma poważne problemy z psychiką, samooceną itp.
201608251020 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 07:26   #7
limonka1983
Zakorzenienie
 
Avatar limonka1983
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 6 255
GG do limonka1983
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Chętnie wypowiedziałabym się, bo lubię udzielać się na forum, jednak całość napisałaś tak mała czcionką, że po prostu wysiadam. Gdyby jeszcze tekst był krótszy, zacisnęłabym zęby i spróbowała to przeczytać, ale przy takiej ilości nie będę się wysilać i podejrzewam, że mnóstwo dziewczyn zrobi to samo. Poproszę o większy rozmiar tekstu
limonka1983 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 08:22   #8
eeela
Raczkowanie
 
Avatar eeela
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 332
GG do eeela
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Ja wcisnęłam control oraz + i udało mi się przeczytać
Moja rada jest taka: olałabym gościa. Nie jest wart zachodu, nie potrafi się zachować jak dorosły człowiek, a za takiego się uważa.
__________________
http://www.pustamiska.pl
eeela jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 08:38   #9
srebrnykot
stary jednooki dachowiec
 
Avatar srebrnykot
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 2 327
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Jeśli nie chcesz odpuścić, to dałabym jedną jedyną szansę.

Zadzwoń i powiedz, że chcesz porozmawiać szczerze. Umówcie się na spotkanie i zapytaj, co się dzieje, dlaczego raz chce, a innym razem nie chce związku. Nie daj się zbyć wyświechtanym tłumaczeniem o rozsądku i sercu - jeśli mu zależy, to niech raz będzie z Tobą naprawdę szczery i powie, co wg niego stanowi problem (odległość? różnice charakterów? inna dziewczyna? dlaczego sądzi, że Wasz związek nie miałby szans przetrwać?). Postanówcie coś: albo próbujecie jeszcze raz, dając sobie ostatnią (zaznacz, że ostatnią i trzymaj się tego) szansę, staracie się wszystko naprawić i traktować się poważnie, albo to koniec, bo nie zamierzasz być z kimś, kto zmienia stosunek do Ciebie w zależności od tego, jak wiatr zawieje.

Później czas pokaże, jak to się skończy: jeśli mu na Tobie zależy, będzie z Tobą szczery, postara się wszystko naprawić i przestanie fundować Ci emocjonalne huśtawki. Jeśli nie - cóż, na Twoim miejscu powiedziałabym mu, że to koniec, nie wykorzystał swojej szansy i skasowała jego numer telefonu. To lepsze, niż prosić o uwagę kogoś, kto nie wie, czy mu na Tobie zależy.
__________________
"Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." A. Sapkowski
srebrnykot jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 08:51   #10
201608251020
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-04
Wiadomości: 15 304
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

większa czcionka jest tu : https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=512443
201608251020 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 08:55   #11
ston3d
Zadomowienie
 
Avatar ston3d
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1 538
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

No ja nie widzę nic niezwykłego w Twoim związku

Dla mnie to co opisałaś to jakaś dziecinada. Mi by się nie chciało tak męczyć.
__________________
Włosomaniaczka
Obecnie: ~60 cm
Cel I: do ziemi
Cel II: żeby ukochany mógł wejść po nich na 3 piętro



Fakty nie przestają istnieć z powodu ich ignorowania.

ston3d jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-03-03, 08:57   #12
Madzialenka_21
Zadomowienie
 
Avatar Madzialenka_21
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: zewsząd
Wiadomości: 1 115
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Chciałabym Ci coś doradzić, dobrnęłam nawet do połowy, ale niestety moje oczy nie były w stanie dotrwać do końca, więc nie wiem w czym problem. Napisz to odrobinę większą czcionką.
__________________
Nie obiecam Ci, że będę bezbłędna, ale obiecam, że będę zawsze.


Madzialenka_21 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 09:17   #13
ewula87
Rozeznanie
 
Avatar ewula87
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 633
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Nie wiem może to błędne wrażenie, ale podobną sytuację miałam z moim TŻ na początku znajomości. Dla niego właśnie to ja byłam tą naj a on zwykłym chłopakiem niczym się nie wyróżniającym, w dodatku mieszkającym na wsi i też musi pomagać rodzicom w gospodarstwie(dla mnie nie miało to znaczenia!). Jak teraz mówi bał się tego związku, nie chciał uwierzyć, że ktoś może go pokochać (jestem jego pierwszą dziewczyną) a na dodatek wstydził się powiedzieć mi o swoich faktycznych obawach. Udało nam się to przetrwać tylko i wyłącznie dlatego, że ja ciągle zapewniałam go o swoich uczuciach, pokazywałam mu, że to, że on musi pomagać rodzicom nie musi oznaczać, że musimy się spotykać mniej, a dla mnie praca na przykład przy truskawkach nie jest czymś dziwnym i ja też mogę to robić
Jesteśmy ze sobą dwa lata i poważnie planujemy wspólną przyszłość.
ewula87 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 09:17   #14
Krakovianka
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 647
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Ja przeczytalam, bo zaciekawila mnie ta niezwyklosc zwiazku
Niestety to chyba byla sila markietingu i autorka walnela tytul watka w ktorym bylo napiecie " niezwykly zwiazek". Mocny tytul, ale napiecie po przeczytaniu spada
I co najgorsze, ja nawet nie widze problemu.
Krakovianka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 09:30   #15
wandaweranda
Zakorzenienie
 
Avatar wandaweranda
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 227
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Cytat:
Napisane przez Krakovianka Pokaż wiadomość
ja nawet nie widze problemu.
ani ja, a tym bardziej nie widzę niczego niezwykłego w tej znajomości.
Historia jakich wiele, i mocno banalna. Ona wciąż zakochana, a on już się odkochał. Czas iść każde w swoją stronę. Pierwsza młodzieńcza idealistyczna miłość-pierwsze koty za płoty
Autorko, życie przed Tobą, nie dramatyzuj.
wandaweranda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 09:44   #16
Tapioka
Raczkowanie
 
Avatar Tapioka
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Holandia
Wiadomości: 213
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Ja tu nawet szczerze mowiac nie widze za wiele zwiazku, w tym "zwiazku". A w tym poprzednim watku nie dostalas satysfakcjonujacej odpowiedzi, ze musialas zalozyc drugi?
Tapioka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 09:50   #17
sine.ira
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 15 264
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Miejże trochę godności, kobieto, i zakończ to w końcu definitywnie. Facet gra Ci na nosie, a Ty mu na to bezkarnie pozwalasz.
Skoro kończysz związek, to kończ - nie rób z gęby cholewy, pokaż, ze to Ty masz w tym układzie większe jaja. Inaczej Cię zadręczy, popapraniec jeden.

---------- Dopisano o 10:50 ---------- Poprzedni post napisano o 10:46 ----------

Cytat:
Napisane przez paollino Pokaż wiadomość
Cholera, nie wlazłam w tego linka, wcześniej Przebrnęłam przez ten maczek z pierwszego posta od początku do końca aż mnie oczy rozbolały. Stawiasz mi okulistę autorko wątku
sine.ira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 11:28   #18
dotka85
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: St.Julians/Malta
Wiadomości: 1 124
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Moim zdaniem chlopak sie odkochal, ale zwyczajnie sentyment pozostal i czasem daje o sobie znac, wtedy sie odzywa, sle aluzje a Ty skaczesz z radosci. Zwyczajnie mu Ciebie czasem brakuje (przyzwyczajenie), a potem owy rozsadek przypomina mu, ze jednak nie chce. Utnij to bo sie zameczysz.
dotka85 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 12:43   #19
Katy_
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: Gdynia
Wiadomości: 108
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Cytat:
Napisane przez MarzenMoc Pokaż wiadomość
Witajcie !
Istnieje już wiele wątków o tym, jak po zakończeniu związku "przejść do codzienności" lub "wrócić do życia".. U mnie sprawa wygląda inaczej.

Mamy po 22 lata, poznaliśmy sie wiele lat temu w sieci, pisaliśmy całymi wieczorami przez komunikator, czytaliśmy sobie w myślach, wypracowaliśmy "swój język", swego rodzaju kod, przez wszystkie te lata mimo, że brakowało troche odwagi do spotkania w tzw. realu, staliśmy sie przyjaciółmi. Wsparcie w trudnych chwilach, długie rozmowy telefoniczne po których czuło się, że nie jest sie samym itp. Wiosną ubiegłego roku spotkanie. W wybranym przez nas mieście. Ryp! Oczarowanie, rozumiemy się tak samo świetnie jak w sieci, "kradniemy sobie myśli" i wyjmujemy słowa z ust, po kilku dniach stajemy sie parą. Potem wracamy do swoich miast (dzieli nas odległość ponad 300km), szaleństwo jednak trwa, co około 10-14 dni wizyty, poznajemy swoje rodziny, dla nich także to coś nowego bo - to mój i Jego pierwszy taki związek. W jego i moim życiu było i nadal jest wiele problemów, które jednak uważam – da sie przejść. Obowiązki (on pochodzi z miasteczka A gdzie na niego zapisane jest gospodarstwo i dom, często musi tam jeździć by dopilnować spraw a studiuje w mieście B a ja w mieście C, wszystkie miasta dzieli ponad 300km, zachorowała mi bliska osoba, studiuję dziennie + opiekowałam się nią, było trudno..)

Po kilku miesiącach fajnego związku, był często niedostępny. Jakby myślami gdzieś daleko. gdy pytałam co sie dzieje odpowiadał, że nie chce mnie martwic, że jest ok, ale jest przemęczony. Nic sie nie dzieje ale po prostu czuje że nie radzi sobie z rzeczywistością. Za dużo odpowiedzialności i spraw. Kilka razy powiedziałam jasno, że to mnie boli trochę, że czuję jakby to że ma wiele spraw na głowie – nam zaczynało dzielić. Wtedy dostawał „kopa” ale to w sytuacji gdy stawałam sie zła/smutna/niedostępna. To samo było gdy rozmawialiśmy przez telefon. Gdy u mnie było dobrze, żartował, rozmowa była o niczym, nie mówił czy jestem dla niego cos warta, czy tęskni itp. Gdy miałam gorszy dzień to zawsze stawał na wysokości zadania i byłam najcudowniejsza dziewczyną pod słońcem. Pisał i powtarzał, że jestem silna, wartościowa, niepowtarzalna i wszystko będzie dobrze ! Obojętnie na okoliczności. Czułam szczerość. Naprawdę wierzyłam, że mogę na niego co jak co liczyć ! Koniec sesji egzaminacyjnej, miał mnie odebrać z ostatniego egzaminu w środę. Nie może bo obowiązki w rodzinnym mieście, tata nie jest już w pełni sił a gospodarstwo czeka, umowa, że widzimy sie w weekend, zaproszenie do niego, zgodziłam się. W piątek nic nie wspomina. Nie wiem co mam robić – mam sie napraszać ?! I ciągle tylko mówi o tym ile jeszcze maja pracy. Sobota, cały dzień cisza, wieczorem telefon. Nic nie wspomina o spotkaniu, we mnie cos nie pozwala zapytać bo czuje jakbym się napraszała, byłam przekonana, że na Walentynki się widzimy. Wieczorem w sobote rozmowa inna niż poprzednie, był jakiś zmęczony i markotny („po całym dniu pracy za miastem”) a ja czułam sie coraz bardziej zapomniana i że jestem na ostatnim miejscu jego listy.. Mój ton może nie był miły, ale nie byłam złośliwa czy opryskliwa bo nie reaguję w ten sposób. On to wyczuwa – „wiesz co? no to dobranoc.” Stanowcze niemiłe. Czułam, że „nie wierzę własnym oczom” ale byłam spokojna, nie mam w zwyczaju „focha” Zawsze pisaliśmy sobie dobranoc i dzień dobry a tu następnego dnia nic. Od około 2 miesięcy walczyłam z uczuciem że jestem „pod koniec listy” ale też naprawdę były momenty w których odczuwałam, że on mnie bardzo kocha. Jednak tym razem tego było za dużo, myślałam nad tym długo i postanowiłam zadzwonić.. W tym samym momencie on zadzwonił do mnie jakby nigdy nic. Ha ha hi hi żarty i humor. Powiedziałam, że chcę cos wyjaśnić, rozmowa potoczyła sie tak że powiedziałam że to koniec. W tym samym momencie totalnie go zatkało i powiedział tylko yy ok.. Niestety musiał odwieźć mamę na autobus i oddzwonił po godzinie. Pogodzony, spokojny i opanowany. Przystał na to. Rozstaliśmy się niby w przyjaźni, popłakałam sie wieczorem gdy rozmawialiśmy kolejny raz tego dnia (13.02) i mu drżał głos. Obiecaliśmy sobie, że zawsze możemy na siebie liczyć, nie zerwiemy kontaktu itp. Ciepło, miło i spokojnie. Dwa dni ciszy. Napisał jak sie mam. Odpisałam krótko ale ciepło, tez zapytałam jak on sie trzyma. Też „jakoś”. Kolejnego dnia rozmowa telefoniczna – że świat zwalił sie na głowy, że nie może tak być, że jestem jego naj, że będzie dobrze obojętnie na wszystko i damy radę ! Piszczę i skaczę jak nastolatka. Na dobranoc „nasze słówka” – cud miód i orzeszki.. Pomysł, że koniecznie musimy się zobaczyć. Tak jak było postanowione, u niego by mieć spokój do rozmowy i czas tylko dla siebie. Znowu żartujemy i razem sie śmiejemy. W drodze do niego on znów pisze dosyć oficjalnym tonem, nie tak jak kilka dni wcześniej. Czuję sie zagubiona w tym wszystkim. Odbiera mnie na stacji, podnosi i ściska, do obiadu wszystko pięknie, przytulanki i wyraz tego jak mocno tęskniliśmy. Potem postanowiliśmy poważniej porozmawiać. Im trudniejsze tematy tym on bardziej zamyka sie w sobie. Powiedział, że czuje że serce mu mówi jedno a rozum drugie – że to nie wyjdzie. Dalej już tylko gorzej, bo nie umie odp. na pytanie dlaczego tak mu podpowiada rozsądek. Powiedział, że kocha mnie nad życie ale nie może to juz chyba trwać.. Im ja bardziej smutnieje ale daję znać że naprawdę wierze w nas – tym bardziej on poddany. Płakaliśmy oboje do późna. Śpimy osobno. Postanowiłam wyjechać nad ranem. Nie zatrzymuje mnie „skoro takie jest moje życzenie”. Nad ranem nie rozmawiamy, on płacze, mi łzy cisna sie do oczu, wsiadam w pociąg bez pożegnania. On nie pisze ani nie dzwoni, ja tez nie, gdy dojechałam do domu napisał czy juz dotarłam, nie odpisałam. Serce mi pękało. Nie potrafiłam. Na drugi dzień pisze jak sie czuję. Nie potrafię, ból, nie umiem.. nie wiem co napisać. kilka dni później mój tata myli sie wysyłając smsa – wysyła do niego! Od razu odpowiedział, że sms pomyłka. Dzwoni do mojego taty. Pyta o mnie. tata miło ale konkretnie odpowiada, że to nasze sprawy bo jesteśmy dorośli.. Ale mówi by może spróbował zadzwonić. Po godzinie telefon od niego. Trzęsie mu sie głos, mówi, że się cholernie boi, że nie chce mnie stracić do końca..Mówię, że nie można się bać. W takich sytuacjach powinno się zastanowic co robić, że chyba jestem, postaram sie być, jeśli on chce by to ratować, znajomośc , już raczej nie związek..
Od tamtej pory smsy, codziennie w innym tonie, raz miłe, ciepłe a raz oficjalne i obce, nie w jego stylu, jakies takie z dystansem. Kolejne telefony. Postanawiamy sie spotkać, tym razem u mnie. W dzień wyjazdu on.. ma rewolucje żołądkowe. Nie wiem czy mam w to wierzyć czy nie, kolejne telefony do mojego taty, że ja pewnie nie wierzę.. że naprawdę on ledwo żyje. Nie wiem co mam myslec bo akurat tak reagował często na stres. Kolejne rozmowy, raz takie raz inne, umawiamy sie na ten weekend. Dzisiejsza rozmowa zmienna. Raz kręci ze mna i śle aluzje, żartuje (a że jest bardzo inteligentną osobą to doskonale prowadzi grę słowną) a raz tonem przekory mówi, że teraz juz nie możemy pozwalac sobie na pewne słowa, stara sie wprowadzac dystans z racji tego co zaszło.

Drogie Wizażanki, bardzo prosze was o pomoc. Wiem, że część z was jest troszke uprzedzona i po licznych złych doświadczeniach poradzi pewnie "zostaw go i tyle" ale to związek który jest moim pierwszym na powaznie, to człowiek, którego pokochałam zanim go poznałam w realu, osoba dla mnie wyjątkowa a sytuacja.. niezrozumiała.

Co robić ? Jak z nim rozmawiać teraz ? Nawet - jak przywitać ? Może za wiele analizuję ?

Z jednej strony on jest pewny siebie, uważam go za bardzo inteligentnego i zdolnego a przy tym umiejącego być delikatnym i wrażliwym. Jest dobrze wychowany, jak pisałam pochodzimy z wartościowych rodzin Ale czuję, że czasami on czuje sie niepewny siebie i widzi to tak, że ja jestem "naj" a on jest zwykłym chłopakiem..

Bardzo dziękuję za rady i wsparcie !
Facet to musi twardo stąpać po ziemi i nosić spodnie, a ten Twoj to sam nie wie czego chce.
Jeśli siebie szanujesz to postaw sprawę na końcu noża i żądaj konkretnej dorosłej odpowiedzi bądż deklaracji, bo inaczej się dziewczyno wykończysz nerwowo!
Ja bym nie umiała tak, a on Ci funduje istną karuzelę emocjonalną! raz tak, raz tak! przecież to jest nie normalne.
Co to znaczy, że serce mowi tak, a rozsądek nie, w czym problem? no chyba nie w odległości? bo 300km to nic!
Wątpie by z Tobą było coś nie tak, więc on ma chyba problem sam z sobą?
Ile on ma lat? tzn ile macie lat?
p.s odstaw go, bo nie ma nic gorszego niż zakochana dziewczyna "latająca" za facetem!

Edytowane przez Katy_
Czas edycji: 2011-03-03 o 12:45
Katy_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 13:02   #20
33owieczka
Zadomowienie
 
Avatar 33owieczka
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 958
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

A moim zdaniem chłopak ma poprostu duzo na głowie- tu gospodarka, gdzie jest gospodarzem, chory ojciec, matka, której pomaga, a do kompletu studia gdzies daleko.
Ambitny i fajny chłopak.

Związek przez net był Mu wygodny- pisać można kiedykolwiek porozmawiac przez tel- także.
Zaczeło się psuc, gdy się spotkami i Autorka nabrala ochoty na kolejne spotkania, a tu.... nie ma lekko bo chłopak ma obowiązki.
Określenie "Nakońcu listy". Coz... może i jesteś na końcu listy po ojcu, matce, gospodarce i studiach no i? Czy to źle? To świadczy o Jego odpowiedzialności.
wolałabys żeby powiedział matce "Dzis Cie nie podwiozę, bo chce się z dziewczyna spotkać?, albo "Spotlkam się z toba, a egzamin... może poczekac" i go oblał?
Teraz jest sesja, chłopakowi namnozyło się obowiązków i najnormalniej w świecie nie ogarnia, a jeszcze Mu kobita fochy strzela.
Nie dziwne, że nie ma juz do tego siły.
__________________

Wiem, że pisze długie posty, jednak skracając je w cytatach postaraj się nie zgubić sensu.
Przykład:
"Monika nie jest zwolennikiem kary śmierci"
Cytat
Cytat:
Monika jest zwolenikiem kary śmierci"

33owieczka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 17:52   #21
Corvette
Zadomowienie
 
Avatar Corvette
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Tam,Tu i Teraz, Nie Raz
Wiadomości: 1 028
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Cytat:
Napisane przez 33owieczka Pokaż wiadomość
A moim zdaniem chłopak ma poprostu duzo na głowie- tu gospodarka, gdzie jest gospodarzem, chory ojciec, matka, której pomaga, a do kompletu studia gdzies daleko.
Ambitny i fajny chłopak.

Związek przez net był Mu wygodny- pisać można kiedykolwiek porozmawiac przez tel- także.
Zaczeło się psuc, gdy się spotkami i Autorka nabrala ochoty na kolejne spotkania, a tu.... nie ma lekko bo chłopak ma obowiązki.
Określenie "Nakońcu listy". Coz... może i jesteś na końcu listy po ojcu, matce, gospodarce i studiach no i? Czy to źle? To świadczy o Jego odpowiedzialności.
wolałabys żeby powiedział matce "Dzis Cie nie podwiozę, bo chce się z dziewczyna spotkać?, albo "Spotlkam się z toba, a egzamin... może poczekac" i go oblał?
Teraz jest sesja, chłopakowi namnozyło się obowiązków i najnormalniej w świecie nie ogarnia, a jeszcze Mu kobita fochy strzela.
Nie dziwne, że nie ma juz do tego siły.
Ja dokladnie widze to samo co kolezanka powyzej napisala.
Corvette jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 18:18   #22
justkabebe
Raczkowanie
 
Avatar justkabebe
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Hulaj dusza,piekła nie ma
Wiadomości: 274
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Niestety,nie mogę odpowiedzieć,bo za dużo czytania...
__________________
69,99 - 69,6 - 69,3 - 68,4 - 66,6
justkabebe jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-03, 18:31   #23
MarzenMoc
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 50
Dot.: Proszę o radę w sprawie rozpadającego się związku

Właśnie też nie widzę tu konkretnej przyczyny a gdy pytam On odpowiada "To nie jest takie proste..." Smutny i jakby niedostępny. wzrok mnie woła, cała jego postawa daje znac cos innego - stop.

Uczucie to nie same słowa, które deklarował. Deklaracje uhh nawet szkoda pisać, ludzie mówią wiele rzeczy.. A tu trzeba działaś. Fighterem nigdy nie był czy chodziło o wadliwy produkt zakupiony w pobliskim sklepie czy o miłość. Heh a może on to tak traktuje ? Ludzi - jak wadliwe produkty które mu nie odpowiadają ?

Za dużo myślę ? Interpretuję ?

Sprawdzał mnie kilka razy, żartując że niby sie odgradza czy czegoś nie chce. Akurat mam do siebie dystans, umiałam odpowiedzieć żartem ale z klasą a że jest inteligentny to tez łapał wszystko w locie Zawsze jednak oboje dawaliśmy sobie znać, że mozemy na siebie liczyć.

Też czuję że coś tu nie tak z samooceną. Raz żartuje (min z siebie), nawet z innych ale na poziomie, a innym razem cos z czego ja bym się smiała - traktuje śmiertelnie poważnie. Mówił też że ja jestem wspaniałą dziewczyną, na która nie do końca zasługuje bo jest "zwykłym chłopakiem" a raz powtarzał "ależ Ty jeszcze musisz się nauczyć/dorosnąć.."

Choćby rozmowy o studiach wśród znajomych i rodziny - swoje stylizował na mega powazne - bo ścisłe, a moje - takie sobie bo humanistyczne. To tak na zmianę z zachwytem jaka jestem NAJ.

Ciągle czułam dezorientację.
Jednocześnie czułam, że jest to jedyna osoba która tak mocno mnie zawsze rozumiała.

On ambitny ale dosyć słaby fizycznie, ciagle przemęczony i wieczorami tylko by spał, umysł ścisły, marzyciel romantyk też troche, cierpiący Werter, czesto dramatyzował, ale zawsze stawał sie konkretny i wspierający gdy u mnie cos się działo, potrzebowałam go. Dobrze wychowany, inteligentny i w środku klucha-cieplucha. gdy sam sobie z czyms nie radzi zawsze chowa się w sobie, zamyka.

Ja ambitna, inteligentna, zdystansowana, ale też wrażliwa i ciepła, zawsze pokazuję akceptację na ludzi na których mi zalezy, cierpliwa ale i szalona / zwariowana gdy mogę Ah jeszcze skromna hehe Ale naprawde uważam siebie za "zwykłą dziewczynę" i nie umiem zrozumiec dlaczego on sie przy mnie czuje jak szarak. Zawsze starałam sie pokazac że tez jestem przy nim, nawet gdy nie chce o czyms mówić. Nie naciskam. Czasami za wiele analizuję. Konkretna gdy trzeba. Romantyczna i tez marzycielka, wierząca w ludzi, nie skreślam od razu, daję szanse, staram sie zrozumieć.

Co o tym sądzicie ?

Serdecznie dziękuję za odpowiedzi !

Edytowane przez Lexie
Czas edycji: 2011-03-04 o 19:47
MarzenMoc jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2011-03-03, 19:00   #24
AnQś
Zadomowienie
 
Avatar AnQś
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 109
Dot.: Proszę o radę w sprawie rozpadającego się związku

Cytat:
Napisane przez MarzenMoc Pokaż wiadomość
Właśnie też nie widzę tu konkretnej przyczyny a gdy pytam On odpowiada "To nie jest takie proste..." Smutny i jakby niedostępny. wzrok mnie woła, cała jego postawa daje znac cos innego - stop.

Uczucie to nie same słowa, które deklarował. Deklaracje uhh nawet szkoda pisać, ludzie mówią wiele rzeczy.. A tu trzeba działaś. Fighterem nigdy nie był czy chodziło o wadliwy produkt zakupiony w pobliskim sklepie czy o miłość. Heh a może on to tak traktuje ? Ludzi - jak wadliwe produkty które mu nie odpowiadają ?

Za dużo myślę ? Interpretuję ?

Sprawdzał mnie kilka razy, żartując że niby sie odgradza czy czegoś nie chce. Akurat mam do siebie dystans, umiałam odpowiedzieć żartem ale z klasą a że jest inteligentny to tez łapał wszystko w locie Zawsze jednak oboje dawaliśmy sobie znać, że mozemy na siebie liczyć.

Też czuję że coś tu nie tak z samooceną. Raz żartuje (min z siebie), nawet z innych ale na poziomie, a innym razem cos z czego ja bym się smiała - traktuje śmiertelnie poważnie. Mówił też że ja jestem wspaniałą dziewczyną, na która nie do końca zasługuje bo jest "zwykłym chłopakiem" a raz powtarzał "ależ Ty jeszcze musisz się nauczyć/dorosnąć.."

Choćby rozmowy o studiach wśród znajomych i rodziny - swoje stylizował na mega powazne - bo ścisłe, a moje - takie sobie bo humanistyczne. To tak na zmianę z zachwytem jaka jestem NAJ.

Ciągle czułam dezorientację.
Jednocześnie czułam, że jest to jedyna osoba która tak mocno mnie zawsze rozumiała.

On ambitny ale dosyć słaby fizycznie, ciagle przemęczony i wieczorami tylko by spał, umysł ścisły, marzyciel romantyk też troche, cierpiący Werter, czesto dramatyzował, ale zawsze stawał sie konkretny i wspierający gdy u mnie cos się działo, potrzebowałam go. Dobrze wychowany, inteligentny i w środku klucha-cieplucha. gdy sam sobie z czyms nie radzi zawsze chowa się w sobie, zamyka.

Ja ambitna, inteligentna, zdystansowana, ale też wrażliwa i ciepła, zawsze pokazuję akceptację na ludzi na których mi zalezy, cierpliwa ale i szalona / zwariowana gdy mogę Ah jeszcze skromna hehe Ale naprawde uważam siebie za "zwykłą dziewczynę" i nie umiem zrozumiec dlaczego on sie przy mnie czuje jak szarak. Zawsze starałam sie pokazac że tez jestem przy nim, nawet gdy nie chce o czyms mówić. Nie naciskam. Czasami za wiele analizuję. Konkretna gdy trzeba. Romantyczna i tez marzycielka, wierząca w ludzi, nie skreślam od razu, daję szanse, staram sie zrozumieć.

Co o tym sądzicie ?

Serdecznie dziękuję za odpowiedzi !
Wydajesz mi się naprawdę wartościową i mądrą dziewczyną,a on zakompleksionym chłopaczkiem. Obawiam się ,że takie sytuacje i słowa jak w pogrubionym fragmencie zdarzałyby się coraz częściej. I wydaje mi się,że Ty się będziesz jeszcze długo rozwijać, a on to typ, co już się wygodnie rozsiadł z samym sobą. Myślę,że na dłuższą metę ten związek byłby dla Ciebie destrukcyjny. Pomyśl sobie, co by było gdybyście ze sobą zamieszkali? Śmiem podejrzewać,że to Ty byś miała na barkach cały ciężar dorosłego życia, a on wyręczałby się Tobą.
Podejmij dorosłą decyzję i zakończ ten związek.Ja wychodzę z założenia,że facet ma być właśnie fighterem i otaczać kobietę opieką.
PS.Bardzo masz fajny styl pisania-przyjemnie się czyta-może zacznij książki pisać
__________________
Kiedy podchodzę do dziecka, wzbudza ono we mnie dwa rodzaje uczuć: czułość wobec tego, kim jest i szacunek dla tego, kim może się stać.
Maryniu
Niania Ogg zwykle kładła się spać wcześnie. W końcu miała już swoje lata. Czasami szła do łóżka nawet o szóstej rano.

Edytowane przez AnQś
Czas edycji: 2011-03-03 o 19:07
AnQś jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-04, 08:14   #25
Buenaestrella
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 582
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Eeech. Zerwałaś z nim przez telefon, bo pracował i się uczył zamiast ciągle do Ciebie wydzwaniać a teraz pytasz "co robić?"
No, nie zrywać więcej z chłopakami przez telefon i być dla chłopaków bardziej wyrozumiałą

"pokochałaś go zanim poznałaś go w realu", jak sama piszesz.
Może pokochałaś swoje o nim wyobrażenie, a nie jego i teraz jesteś niezadowolona, że jest sobą, a nie Twoim wymarzonym księciem zza klawiatury?

Za to Twoje dwa długie, stylizowane na dziewiętnastowieczne romanse posty sugerują, że niebezpiecznie podoba Ci się kreowanie się na młodego Wertera.
Przecież tak naprawdę ta historia wyglądała tak - poznałaś chłopaka przez internet, okazało się, że chłopak ma dużo obowiązków i nie może poświęcać Ci całego swojego czasu, zerwałaś z nim a teraz trochę żałujesz. Może jeśli wyrzucisz ze swojej opowieści wszystkie bóle serca i opowieści o waszej niezwykłości i wyjątkowości będzie Ci łatwiej spojrzeć na nią z dystansem?

Edytowane przez Buenaestrella
Czas edycji: 2011-03-04 o 08:21
Buenaestrella jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-04, 13:25   #26
WieraM
Przyczajenie
 
Avatar WieraM
 
Zarejestrowany: 2011-03
Lokalizacja: Żary
Wiadomości: 4
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

Zgadzam się z dziewczynami., ze facet ma dużo na głowie. Co więcej trzeba zdać sobie sprawę z tego że mężczyźni bardzo, ale to bardzo różnią się od kobiet przede wszystkim pod względem zachowań i anatomicznym rzecz jasna

Świetnie jest to opisane w ksiązce Kobiety są z Wenus a mężczyźni z Marsa, gdzie np. kiedy facet ma jakiś problem, trudność, dużo spraw na glowie, to musi się zastanowić SAM! jak ma je rozwiązać i idzie do tzw. Jaskini, ( miejsce gdzie moze pobyć sam- w dzisiejszych warunkach np. pokój) i myśli, myśli aż się uspokoi, nabierze dystansu, rozwiąze problem i znów pojawi się energia do dzialania.

My Kobiety z kolei w sytuacji problemowej koniecznie chcemy z kimś pogadać, wygadac się, ponieważ mamay milion mysli na minute i wymyślamy co sekunda nowy problem, pretekst i łączymy wszystkie elementy w przedziwne, bekształtne całości. ... taka nasza natura, że rządzą nami emocje jak chcą! Jedna z dziweczyn dobrze napisała, ze powinnaś na chłodno podejść do teamatu z uwzględnieniem tego, ze facet myśli też b. logicznie: dla niego musi być poczatek i koniec. Dla faceta 2+2=4 i koniec! Dla kobiety 2+2=4, i 2x2=4 i się zaczyna ...a jak by 2-2=0 i jakie jeszcze kombinacje mozna z tego zrobic, co z tego wynika, dlaczego tak jest, po co? gdzie można to wykorzystać co z tym zrobić, z kim o tym pogadać.... totalnie inne myślenie i zachowania, nie gorsze, tylko inne-kobiece

Pomyśl o faktach, o jego obowiązkach, spróbuj wejsc w jego buty, zobaczyc to z jego perspektywy i pamiętaj, ze jak facet jest "w jaskini" to pracuje nad rozwiązanie problemu i za żadne skarby nie wolno mu wtedy przeszkadzac i się kontaktować

powodzenia
WieraM jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-04, 19:04   #27
MarzenMoc
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 50
Dot.: Proszę o radę w sprawie rozpadającego się związku

Przeczytałam wszystkie odpowiedzi, bardzo Wam dziękuję Różne perspektywy i wiele sposobów patrzenia na tę sama sytuację.
Wątek zakładany po raz pierwszy nie pojawił mi się, nawet wpisywałam w wyszukiwarkę, też go nie było, a że mam zwyczaj kopiowania to wpisu nie utraciłam. Dlatego są dwa wątki. Absolutnie nie chce zaśmiecać forum
Wybaczcie za małe litery.

Dałyście mi dużo do myślenia, ale nie zamierzam przerabiac już części pierwszych z osobna..

Tak, być może "pierwsze koty za płoty" ale budujące doświadczenie, dlatego zapytałam Was o zdanie.

Jeszcze raz dziękuję.
MarzenMoc jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-04, 20:01   #28
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Proszę o radę w sprawie rozpadającego się związku

Hm, moim zdaniem masz dość wyidealizowany obraz tego chłopaka.

Możliwe, że faktycznie jest przemęczony, zapracowany, ma wiele na głowie...
Ale z tego co piszesz wychyla się też obraz brzydkiego manipulowania i dowartościowywania się Twoim kosztem (z jednej strony się zachwyca, z drugiej strony deprecjonuje Twoje studia albo rzuca tekst, że jeszcze się wiele musisz nauczyć, jakby chcąc pokazać, że on jest dojrzały a Ty nie).

Powiem Ci, że kiedyś się spotkałam z podobnym zachowaniem ze strony faceta, który z jednej strony się zachwycał tym jaka jestem cudowna, najcudowniejsza na świecie , a z drugiej - traktował mnie z góry. Tak, wiesz, trochę jak słodkie do bólu, urocze małe zwierzątko, które jest wprawdzie urocze, ale jednocześnie naiwne i trochę głupiutkie. Miałam wrażenie, że on mnie tak właśnie widzi. Jako istotkę słodką, cudowną, uroczą, ale mało poważną, nie znającą życia, "która się musi wiele nauczyć".
Do tego dochodziła zazdrość i ciągłe obawy, że znajdę sobie kogoś innego niż on.
Mimo całego przepotężnego zakochania z mojej strony, bezgranicznej wierności i uwielbienia, zaczęły mi wtedy spadać klapki z oczu. Irytowały mnie różne kwestie. Facet był niezdecydowany, też fundował mi huśtawkę emocji, wytrzymałam 3 miesiące. Uważam, że finalnie po prostu okazał się niepewnym siebie tchórzem, który wolał swoje "stare śmieci" niż zaryzykowanie związku ze mną.

Moim zdaniem takie zachowanie wynika przede wszystkim z niepewności siebie. Ze słów tego Twojego też wynika, że pewności siebie mu brakuje. Może dlatego ma skłonność do manipulowania Tobą.

Szczerze mówiąc ja Ci radzę solidne zastanowienie się czy na pewno chcesz żyć w takiej huśtawce. Bo myślę, że on ją może ciągnąć jeszcze długo, długo. To jest bardzo emocjonalnie wyczerpujące doświadczenie, ja po "moich" 2 miesiącach huśtawki byłam po prostu wykończona i musiałam dochodzić do siebie emocjonalnie. Więc dobrze to przemyśl... Teraz na pewno myślisz, że on jest tego wart, ale spróbuj podejść do tego trochę bardziej racjonalnie. Zakochanie piękna rzecz, szczególnie to pierwsze, nieporównywalne jeszcze do niczego innego. Chyba zawsze w pierwszym związku ma się wrażenie, że to już jest TEN, jedyny i wybrany z całego świata, przeznaczony przez los itp itd. Ale to taka romantyczna wizja, a codzienne życie w związku jest jednak w większej części oparte na tym, co racjonalne, a nie romantyczne. Związek z kimś powinien dawać Ci szczęście, a nie ból i łzy. Jeśli daje ból i łzy, to najwyraźniej to jednak nie jest miłość, to nie jest właściwy partner.

Ten chłopak sam nie do końca wie czego od Ciebie chce, czego oczekuje. Niby z jednej strony chce, kocha, ale z drugiej Cię odtrąca. Raz robi nadzieję, a raz się odsuwa. To okrutne zachowanie z jego strony i nie powinnaś się na nie godzić, bo robisz tym sobie krzywdę. Jeśli chcesz mu dać szansę, możesz powiedzieć mu czego od niego oczekujesz: jednoznacznej decyzji i deklaracji, oraz wzięcia za nie odpowiedzialności. Że nie chcesz żyć w takiej emocjonalnej huśtawce.

Wierz mi, lepszy jest brak związku niż życie ciągłym dramatem w pół-związku.

Edytowane przez Lexie
Czas edycji: 2011-03-04 o 20:03
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 10:50   #29
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Proszę o radę w sprawie rozpadającego się związku

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Hm, moim zdaniem masz dość wyidealizowany obraz tego chłopaka.

Możliwe, że faktycznie jest przemęczony, zapracowany, ma wiele na głowie...
Ale z tego co piszesz wychyla się też obraz brzydkiego manipulowania i dowartościowywania się Twoim kosztem (z jednej strony się zachwyca, z drugiej strony deprecjonuje Twoje studia albo rzuca tekst, że jeszcze się wiele musisz nauczyć, jakby chcąc pokazać, że on jest dojrzały a Ty nie).

Powiem Ci, że kiedyś się spotkałam z podobnym zachowaniem ze strony faceta, który z jednej strony się zachwycał tym jaka jestem cudowna, najcudowniejsza na świecie , a z drugiej - traktował mnie z góry. Tak, wiesz, trochę jak słodkie do bólu, urocze małe zwierzątko, które jest wprawdzie urocze, ale jednocześnie naiwne i trochę głupiutkie. Miałam wrażenie, że on mnie tak właśnie widzi. Jako istotkę słodką, cudowną, uroczą, ale mało poważną, nie znającą życia, "która się musi wiele nauczyć".
Do tego dochodziła zazdrość i ciągłe obawy, że znajdę sobie kogoś innego niż on.
Mimo całego przepotężnego zakochania z mojej strony, bezgranicznej wierności i uwielbienia, zaczęły mi wtedy spadać klapki z oczu. Irytowały mnie różne kwestie. Facet był niezdecydowany, też fundował mi huśtawkę emocji, wytrzymałam 3 miesiące. Uważam, że finalnie po prostu okazał się niepewnym siebie tchórzem, który wolał swoje "stare śmieci" niż zaryzykowanie związku ze mną.

Moim zdaniem takie zachowanie wynika przede wszystkim z niepewności siebie. Ze słów tego Twojego też wynika, że pewności siebie mu brakuje. Może dlatego ma skłonność do manipulowania Tobą.

Szczerze mówiąc ja Ci radzę solidne zastanowienie się czy na pewno chcesz żyć w takiej huśtawce. Bo myślę, że on ją może ciągnąć jeszcze długo, długo. To jest bardzo emocjonalnie wyczerpujące doświadczenie, ja po "moich" 2 miesiącach huśtawki byłam po prostu wykończona i musiałam dochodzić do siebie emocjonalnie. Więc dobrze to przemyśl... Teraz na pewno myślisz, że on jest tego wart, ale spróbuj podejść do tego trochę bardziej racjonalnie. Zakochanie piękna rzecz, szczególnie to pierwsze, nieporównywalne jeszcze do niczego innego. Chyba zawsze w pierwszym związku ma się wrażenie, że to już jest TEN, jedyny i wybrany z całego świata, przeznaczony przez los itp itd. Ale to taka romantyczna wizja, a codzienne życie w związku jest jednak w większej części oparte na tym, co racjonalne, a nie romantyczne. Związek z kimś powinien dawać Ci szczęście, a nie ból i łzy. Jeśli daje ból i łzy, to najwyraźniej to jednak nie jest miłość, to nie jest właściwy partner.

Ten chłopak sam nie do końca wie czego od Ciebie chce, czego oczekuje. Niby z jednej strony chce, kocha, ale z drugiej Cię odtrąca. Raz robi nadzieję, a raz się odsuwa
. To okrutne zachowanie z jego strony i nie powinnaś się na nie godzić, bo robisz tym sobie krzywdę. Jeśli chcesz mu dać szansę, możesz powiedzieć mu czego od niego oczekujesz: jednoznacznej decyzji i deklaracji, oraz wzięcia za nie odpowiedzialności. Że nie chcesz żyć w takiej emocjonalnej huśtawce.

Wierz mi, lepszy jest brak związku niż życie ciągłym dramatem w pół-związku.
Coś w tym jest, co pisze Lexie. Pogrubione: wypisz, wymaluj mój ex i związek, który przypłaciłam czymś w rodzaju załamania nerwowego.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-05, 16:05   #30
maszToCoChcesz
Zakorzenienie
 
Avatar maszToCoChcesz
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: podlasie
Wiadomości: 4 220
Dot.: Prosze o mądrą radę w sprawie rozpadającego się niezwykłego związku!

może nie męczcie się tak na razie i zróbcie sobie przerwę, bo póki co te spotkania na dobre nie wychodzą. Nie jesteście parą,więc zobaczysz czy będziesz tęsknić i w ogóle.
__________________
it's a fool's game
maszToCoChcesz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:42.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.