Jak zrzucić zbędne kilogramy w miesiąc

[karolka195]

Cześć !
Dziewczyny, sprawa wygląda tak: i ja i mój szwagier mamy sporo kilogramów do zrzucenia, w końcu postanowiliśmy się na siebie wziąć, a żeby się jeszcze bardziej zmotywować to w ruch poszedł zakład. Rzecz w tym, że Szwagier pracuje w Afryce, jest miesiąc tam i miesiąc w domu, zakład jest o to, kto więcej schudnie w tym czasie. Czas zakładu liczy się od niedzieli 5.02 do 7.03. Generalnie rzecz biorąc, od zawsze uprawiam jakiś sport, poczynając od tenisa ziemnego, a kończąc na koszykówce. Teraz z powodu kontuzji (coś z plecami, albo naciągnięty jakiś mięsień, albo początkowa, lekka dyskopatia ) nie mogę normalnie trenować kosza, więc zaczęłam chodzić na basen, a w związku z tym, że pływanie ponoć w pewnym sensie odciąża kręgosłup to nawet z zalecenia lekarza. Na basenie mam pewien schemat, a mianowicie: basen ma 25m, więc za pierwszym razem było tak, że przepłynęłam 25x25 później na 10-15 minut do sauny i po saunie kolejne 25x25. Przy następnej wizycie na basenie było 25x27, sauna, 25x27. Dziś przepłynęłam 25x30, sauna 25x30 w sumie wyszło, że dzisiaj 1500 km pokonałam w wodzie. Od trzech dni chodzę i mam zamiar chodzić codziennie, ew. z wykluczeniem niedziel. Co do tego dołożyć, żeby schudnąć jak najwięcej, jak najszybciej ?
Pozdrawiam

[EdytaPrzybysz]

Sport jest ok, ale musi iść w parze z dietą.
Napisz jak się odżywiasz, ile dziennie jesz posiłków i jakie, ile pijesz płynów i coś więcej o sobie i o wadze...

[peggy7]

Dokładnie, sam sport nie odchudzi Cię. Żeby schudnąć 1 kg trzeba przepłynąć 20 godzin! Dieta - polecam South Beach.

[karolka195]

Posiłki jem 4-5 w zależności, o której wracam do domu. Śniadanie to z reguły bułka z ziarnami, później w szkole jakiś banan albo jabłko, obiad w domu zależy od tego co mama ugotuje później też jakiś owoc, a jak jem kolację to podobnie jak na śniadanie z tym, że pół bułki. Płyny wypijam średnio 1.5-2 l dziennie, a pije albo zwykłą wodę niegazowaną, albo w tej wodzie rozpuszczam magnez. Co do wagi, to mam 170 wzrostu i ważę 76 kg... :-(

[joanna_ba]

Zrezygnuj z pieczywa na rzecz warzyw, kawałka protein ( mięso, ryby ) i tłuszczu.

[martikaj]

Tak, to prawda, ja na diecie biakowe schudłam 15kg w 3 miesiące. Bialko odchudza, chude mięsko, serki ziarniste, twaróg oczywiście chudy, rybki w sumie w każdej postaci, ja jem nawet tłuste wędzone.

[Bottega]

Napisane przez karolka195

Posiłki jem 4-5 w zależności, o której wracam do domu. Śniadanie to z reguły bułka z ziarnami, później w szkole jakiś banan albo jabłko, obiad w domu zależy od tego co mama ugotuje później też jakiś owoc, a jak jem kolację to podobnie jak na śniadanie z tym, że pół bułki. Płyny wypijam średnio 1.5-2 l dziennie, a pije albo zwykłą wodę niegazowaną, albo w tej wodzie rozpuszczam magnez. Co do wagi, to mam 170 wzrostu i ważę 76 kg... :-(

zły schemat. Śniadanie: pełnowartościowe, duże, aby dało nam siłę na cały dzień. Musi zawierać dużo węglowodanów (najlepiej oczywiście złożonych, np. płatków owsianych), oprócz tego białko (twaróg, chuda szynka) i zdrowy tłuszcz (tj. np. słonecznik, pestki dyni lub orzechy; odrobina masła). Za mało płynów wypijasz. Jeśli pływasz = ruszasz się powinno być tego więcej. Minimum 2 l.
Pieczywo jedz razowe lub inne ciemne (możesz także jeść chrupkie - ja polecam Sonko z błonnikiem), uważaj na ziarna - są zdrowe, ale mają dużo kalorii i mogą Cię zgubić. Przede wszystkim jedz dużo warzyw, tj. 500-750g dziennie. Poza wiadomymi plusami, zawierają one dużo błonnika - szybciej schudniesz, będziesz się częściej wypróżniać. II śniadanie jesz dobre - owoc jest ok, ale nie jedz codziennie bananów, ponieważ mają dużo węglowodanów. Wprowadź do diety pomarańcze, melona, grejpfruta, truskawki (mrożone) i co tam jeszcze chcesz (ale nie winogrona). Obiad musi zawierać chude mięso - najlepiej z indyka lub kurczaka. Zapomnij o pierogach, bułce tartej itd. Nie panieruj mięsa -możesz piec je w piekarniku lub smażyć na odrobinie (!) oliwy. Ogranicz sól. Do tego dużo warzyw oraz 1/3 torebki brązowego ryżu/30g pełnoziarnistego makaronu/30g kaszy. Na podwieczorek NIE jedz owoców - pod koniec dnia wyjdzie Ci za dużo węglowodanów. Zrób sobie sałatkę. Kolacja powinna zawierać więcej białka (np. chudy lub półtłusty twaróg, chuda szynka z piersi kurczaka lub indyka, serek wiejski), ale NIE może składac się tylko i wyłącznie z niego (tak jak i żaden inny posiłek - jeśli chcesz schudnąć ZDROWO i trwale nie wierz w diety cud czy Dukana - zbyt wielu ludzi nabrało się na to i przypłaciło zdrowiem lub efektem jojo), dołóż do tego jakieś warzywa (jak najwięcej), cienką kromkę (ja jem po max. 75g dziennie, czyli 3 cieniutkie kromki) ciemnego chleba. Zainwestuj w wagę kuchenną, odwiedzaj takie strony jak tabele-kalorii.pl oraz ilewazy.pl . Mleko pij 0,5-2%. Ogranicz spożycie jajek do mniej więcej 5 szt. tygodniowo (zawierają dużo tłuszczu). Płatki kukurydziane czy słodkie zamień na pełnoziarniste (np. ActiVita Lubelli lub Sportina Active firmy Obst) i otręby. Warto, abyś jadła ryby (chude np. dorsza bez skóry). Ogranicz spożywanie ziemniaków- mają mało kcal (wbrew temu, co sądzi większość Polaków), ale po ich zjedzeniu najpierw czujesz się syta, a niedługo potem bardzo głodna. Jeśli dopadnie Cię głód - sięgnij po kapustę pekińską, sałatę, ogórka lub pomidora. Jedz 5 posiłków (3 główne i 2 przekąski mało kaloryczne) co 2,5-3,5h. Ostatni 2,5-3h przed snem.
Kolejna sprawa to proporcje B/W/T (białko, węglowodany, tłuszcz). To bardzo ważne. Ja (i dziewczyny z wątku, gdzie się odchudzam) jemy tak, że białka powinnaś jeść w tej chwili +/-76g(czyli tylko gram ile ważysz), oczywiście jak zjesz te 5 czy 7 g więcej lub mniej to nic się nie stanie. Węglowodany 120-150g, tłuszcz do 30g (ZDROWY!). To oczywiście Twoja decyzja - ja podjęłam taką na podstawie medycznej książki (a nie książki jakiegoś nieznanego człowieka, który stwierdził,że odkrył dietę cud)do tyczącej diety u zdrowych i chorób osób.
Podstawa jest to, że dieta to nie zawody. Tu nie chodzi o to, aby schudnąć 10kg w miesiąc i później przybrać 20. To NIE sztuka. Sztuka jest schudnąć i utrzymać tę wagę.A tak się stanie, jeśli nie przyjmiesz odpowiednich zasad i nie podejdziesz do tego tak - "mogę schudnąć 4-7kg w pierwszym miesiącu diety, ale najważniejsze jest to, aby te kilogramy zeszły mi na stałe, a nie na tydzień czy dwa". Pierwszy miesiąc diety jest najprostszy - najszybciej chudniesz, później zaczynają się schody. Jeżeli od początku źle zaczniesz - gwarantuję Ci jojo.


Powodzenia! Jak coś będziesz chciała jeszcze wiedzieć - służę pomocą

Napisane przez joanna_ba

Zrezygnuj z pieczywa na rzecz warzyw, kawałka protein ( mięso, ryby ) i tłuszczu.

co za bzdura!

[EdytaPrzybysz]

Wspomnę jeszcze o pieczywie.
1.Pełnoziarniste - energia, białko, składniki odżywcze i błonnik
2.Ma spełniać rolę podstawy tego, co na nim się znajduje.
3. Zmniejszać jego ilość wraz z ubytkiem dnia.

To chyba wszystko, jeśli chodzi o pieczywo

Przy dużej ilości sortu, konieczne jest uzupełnianie węglowodanów po wysiłku, gdyż organizm zacznie wtedy spalać białko, a nie tłuszcze.

[kumat]

jakoś nie jestem za tym : szybko i skutecznie !

to się nie uda , a jeśli się uda oby jak najdłużej to utrzymać

efekt jo-jo murowany

tak więc polecam sport i dietkowanie (w miarę bezbolesne) już na zawsze

oczywiście bez przesady - starać się jeść trochę mniej i o określonych porach

życzę sukcesów

[joanna_ba]

Hmm, bardzo ciekawa teoria z tym pieczywem. Jeśli chodzi o chudnięcie to może mi ktoś w takim razie wyjaśni jaki według niego jest mechanizm tycia. Z tego co ja wiem, to kluczową rolę gra poziom insuliny we krwi. Im więcej insuliny, tym większe odkładanie tłuszczu w komórkach. Im mniej insuliny, spalanie tłuszczu który się w tych komórkach zgromadził. I teraz ciekawostka ... co powoduje wzrost poziomu insuliny ? ? Węglowodany !
A dlaczego ? Ano wszystkie węglowodany jakie jemy i tak są w końcu zamieniane w cukier, i kiedy jest go za dużo , to wytwarzamy więcej insuliny aby ten poziom cukru zmniejszyć.

I po to jest index glikemiczny, który mówi jak szybko wzrośnie poziom cukru we krwi w określonym czasie ( nie pamiętam szczegółów ). Chleb ma podobny index glikemiczny jak cukier, więc ..... nie jest najlepszym sposobem na schudnięcie.

Mogłam się w szczegółach pomylić, ale jeśli ktoś się nie zgadza z tym mechanizmem, to poproszę o wyjaśnienie.

[peggy7]

Napisane przez joanna_ba

Hmm, bardzo ciekawa teoria z tym pieczywem. Jeśli chodzi o chudnięcie to może mi ktoś w takim razie wyjaśni jaki według niego jest mechanizm tycia. Z tego co ja wiem, to kluczową rolę gra poziom insuliny we krwi. Im więcej insuliny, tym większe odkładanie tłuszczu w komórkach. Im mniej insuliny, spalanie tłuszczu który się w tych komórkach zgromadził. I teraz ciekawostka ... co powoduje wzrost poziomu insuliny ? ? Węglowodany !
A dlaczego ? Ano wszystkie węglowodany jakie jemy i tak są w końcu zamieniane w cukier, i kiedy jest go za dużo , to wytwarzamy więcej insuliny aby ten poziom cukru zmniejszyć.

I po to jest index glikemiczny, który mówi jak szybko wzrośnie poziom cukru we krwi w określonym czasie ( nie pamiętam szczegółów ). Chleb ma podobny index glikemiczny jak cukier, więc ..... nie jest najlepszym sposobem na schudnięcie.

Mogłam się w szczegółach pomylić, ale jeśli ktoś się nie zgadza z tym mechanizmem, to poproszę o wyjaśnienie.

Chyba mniej wiecej ok napisałaś. Dlatego wyżej poleciłam Autorce dietę South Beach. Ograniczanie kalorii to bzdura i męka. Człowiek to nie piec, który spala i odkłada w zależności od kalorii. Może w jakimś stopniu tak jest, ale nie do końca. Są nawet diety wysoko tłuszczowe, na których można jeść 6 tys kalorii dziennie i chudnąć (nie to żebym polecała te diety, po prostu mówię o mechanizmach).

[joanna_ba]

Napisane przez EdytaPrzybysz

Wspomnę jeszcze o pieczywie.

3. Zmniejszać jego ilość wraz z ubytkiem dnia.

Jeśli piszesz że należy zmniejszać jego ilość z ubytkiem dnia, znaczy że ono wcale nie jest takie super. Proponuję wyjaśnić dlaczego tak trzeba robić ? Co takiego się stanie jeśli jednak nie zmniejszymy ilości chleba z ubytkiem dnia ?

Nie mam takich problemów, jem kiedy i co chcę ( bez węglowodanów ).

Dziękuję peggy7 za potwierdzenie

[Bottega]

Napisane przez peggy7

Chyba mniej wiecej ok napisałaś. Dlatego wyżej poleciłam Autorce dietę South Beach. Ograniczanie kalorii to bzdura i męka. Człowiek to nie piec, który spala i odkłada w zależności od kalorii. Może w jakimś stopniu tak jest, ale nie do końca. Są nawet diety wysoko tłuszczowe, na których można jeść 6 tys kalorii dziennie i chudnąć (nie to żebym polecała te diety, po prostu mówię o mechanizmach).

męka? Jeśli ograniczając kalorie męczysz się, to znaczy, że źle ułożyłaś sobie dietę. Ani razu na mojej diecie nie byłam głodna, a lada moment będę miała -20kg. Jeśli nie potrafisz ułożyć diety to faktycznie - racjonalna dieta będzie dla Ciebie udręką. W tym przypadku powinnaś sięgnąc po pomoc, np. dietetyka.


Jedzenie węglowodanów powyżej 100g chroni przez zużywaniwem białka ustrojowego. Cukry wchodzą w skład nawet błonnika, a ten jest nam niezbędny. Błonnik wykazuje zdolność wiązania wody, pobudza ukrwienie jelit, wpływa na zwiększone wydzielanie soków trawiennych, pobudza żucie oraz wydzielanie śliny (chroni zęby), wpływa na perystaltykę jelita oraz zwiększone wydzielanie soków trawiennych, croni przed zaparciami, polipami, żylakami odbytu i nowotworem.
Otręby pszenne w 100g zawierają około 62g węglowodanów, ale aż 42,3g błonnika. 100g otrąb pszennych wiąże 450g wody , gdzie np. 100g ziemniakó wiąże jedynie 40g wody. Chleb upieczony z mąki pełnoziarnistej zawiera błonnik oraz węglowodany złożone, a większość z nich jest rozpuszczalna w wodzie oraz posiada właściwości redukujące.
Błonnik pokarmowy rozpuszczalny w wodzie niemal w całości ulega degradacji bakteryjnej w jelicie grubym. Poza tym powoduje zwolnione wchłanianie glukozy.
Glukoza z kolei stanowi JEDYNE źródło energii dla mózgu, rdzenia kręgowego i erytrocytów. Jest wykorzystywana przez tknankę mięśniową, wątrobę, nerki i jelita.

Krótko mówiąc - wszystko Z GŁOWĄ.

[Bottega]

Napisane przez Julia_Kochanowska

Bottega, a Ty sama sobie układasz jadłospis, czy konsultowałaś się z dietetykiem? Ja niestety przyznaję, że muszę mieć źle ułożony jadłospis, bo cały czas czuję się głodna a to faktycznie jest frustrujące, bo przez głód często ie mogę nawet zasnąć.

sama W pewnym momencie mojej diety wybrałam się do dietetyka - chciałam dostać jakieś dodatkowe wskazówki, dowiedzieć się jeszcze czegoś. Niestety trafiłam na osobę, której zależało tylko i wyłącznie na pieniądzach. Obiecywała stały kontakt ze mną, a np. na moje maile odpisywała dopiero po 5-7 dniach, wecznie nie można było się do niej dodzwonić, a każde moje pytanie ją denerwowało. Opróćz tego prosiłam żeby w mojej diecie znalazła się m.in. rzodkiewka, a dostałam cebulę, którą zaznaczałam, że nie jem. Babka przysyłała mi diety stworzone przez program komputerowy - czyli niemalże zero jej pracy. A skasowała ode mnie łącznie bodajże 500zł (za dwie diety - każda po 2 tyg i trzy wizyty). Obiecywała wspierać, a ciągle słyszałam tylko wredne odpowiedzi, nie pomagała. Co więcej - na jej "diecie" chodziłam głodna, zmęczona, zła, nie miałam siły, miałam kłopoty z wypróżnianiem się i uczucie wiecznego spuchnięcia. Wkurzyłam się już po paru dniach- napisałam co myślę, jakie są moje odczucia. Miała uwzlęgnić to w kolejnej diecie, a tego nie zrobiła. Generalnie g*wno zrobiła. Moja mama jest lekarzem, pokazałam jej tę dietę i była w szoku - zawierała ona zbyt mało kalorii, a większość z nich pochodziła z tłuszczy = mało jedzenia dużo kcal, bo 1g tłuszczu ma dużo więcej kcal niż np. 1g białka czy węgli, oprócz tego posiłki były po prostu małe objętościowo. Wstawiałam też te posiłki na forum - dziewczyny były w szoku: "ale jak? tak mało?!". Na tej diecie źle się czułam - również psychicznie. Kolejna sprawa to to, że większośc produktów jakie zawierała rozpiska była strasznie droga. Poza tym denerwowało mnie to, że musze trzymac się rozpiski - wolę sama układac sobie posiłki (najczęściej robię to w ciągu dnia) i modywikować względem tego, co mam w lodówce oraz na co mam ochotę. Znam proporcje, jakie powinnam zachować, znam swój organizm. Przez jej "dietę" spadła mi odporność, zachorowałam i wkurzyłam się, zrezygnowałam z niej, wróciłam do swojej i od razu były rezultaty oraz lepszy humor. Co tu dużo mówić - kobieta może i potrafiła odchudzić człowieka z ogromną otyłością, który żarł do tej pory wszystko, co miał pod nosem, ale to żadna sztuka - ja też potrafię i to dużo przyjemniej, a do tego bezinteresownie. Sztuką jest pomóc schudnąc osobie, która ma niewiele nadwyżki, osobie, która wie o diecie dużo więcej niż przeciętny człowiek (jak pacjent z otyłością opisany powyżej) osobie, która ma wyrobione dobre nawyki i nie da się wodzić za nos. Ta kobieta tego nie potrafiła. Niestety, ale nie zasługuje na tytuł dietetyka. Do dziś sama układam sobie dietę - uczułam się z dobrych źródeł, obserwowałąm swój organizm i wiem co jest dla mnie dobre.
Jesli chcesz - mogę Cię pomóc, ale zapraszam na PW, bo to wątek innej osoby

[joanna_ba]

Polecam do poczytania o zbożach :

http://naszezdrowezycie.blogspot.com...-zboza-sa.html

Czytałam książkę o której piszą, rewelacja i prawda !

[EdytaPrzybysz]

Napisane przez joanna_ba

Jeśli piszesz że należy zmniejszać jego ilość z ubytkiem dnia, znaczy że ono wcale nie jest takie super. Proponuję wyjaśnić dlaczego tak trzeba robić ? Co takiego się stanie jeśli jednak nie zmniejszymy ilości chleba z ubytkiem dnia ?

Nie mam takich problemów, jem kiedy i co chcę ( bez węglowodanów ).

Dziękuję peggy7 za potwierdzenie

Joanno
Pieczywo, zdrowe, pełnoziarniste, to energia (najlepsza energia, inne to tłuszcze i nawet białko). Wraz z ubytkiem dnia, potrzebujemy tej energii coraz mniej i możemy jej nie spalić do momentu snu. Niespożytkowana energia zamieni się w tkankę tłuszczową.

Nie polecam najadać się węglowodanami bez umiaru, ale rano są potrzebne, do rozpędzenia nas.

Założyłam typowy dzień śmiertelnika, który wstaje rano 6-7, kładzie się spać 22. W tych godz. można spokojnie rozłożyć sobie plan posiłków na 5 co kilka h.

[Bottega]

Napisane przez EdytaPrzybysz

Joanno
Pieczywo, zdrowe, pełnoziarniste, to energia (najlepsza energia, inne to tłuszcze i nawet białko). Wraz z ubytkiem dnia, potrzebujemy tej energii coraz mniej i możemy jej nie spalić do momentu snu. Niespożytkowana energia zamieni się w tkankę tłuszczową.

Nie polecam najadać się węglowodanami bez umiaru, ale rano są potrzebne, do rozpędzenia nas.

Założyłam typowy dzień śmiertelnika, który wstaje rano 6-7, kładzie się spać 22. W tych godz. można spokojnie rozłożyć sobie plan posiłków na 5 co kilka h.

Zgadza się Popieram

a posiłków może być nawet więcej niż 5 jeśli mamy długi dzień. Możemy rozłożyć je sobie tak, by było ich więcej, ale mniej kaloryczne (niż w przypadku gdy byłoby ich pięć).

[joanna_ba]

Mi raczej chodziło o mechanizm na poziomie organizmu i jego komórek.

Wracając do węglowodanów z rana. Nie jem ich wcale z rana i nie muszą mnie rozpędzać. Jem ostatni posiłek około 19 , i do 12 następnego dnia nie jem nic konretnego, może jakaś przekąska w stylu paleo ( broń boże węglowodany ). Właśnie to uzależnienie od energii z węglowodanów (a może raczej organizm jest w trybie spalanie ich) powoduje to że MUSISZ jeść co parę godzin, bo inaczej padniesz. Proponuję przeczytać ten wywiad co podałam. Jeśli jest ktoś chętny, to mam tą książkę w PDF ("Wheat Belly" ) i mogę udostępnić. Cóż, głównie korzystam ze źródeł i książek w j. angielskim. To jest kopalnia informacji , czego po polsku brakuje i większość faktycznie świetnych książek nie została wydana po polsku.

Właśnie to znalazłam , typowe myślenie o ilości posiłków obarczone tym, że ktoś zakłada, że obfity ( w ramach rozsądku ) posiłek musi mieć węglowodany, bo wtedy właśnie rośnie poziom insuliny. Jak nie ma węglowodanów to nie rośnie. Jedząc zdrowe tłuszcze i białko ( jajko czy mięso ) posiłek nie jest z reguły duży, ale za to bardzo sycący.

Tradycyjny model trzech posiłków dziennie dietetycy już dawno uznali za przestarzały. Jeszcze bardziej niezdrowy jest coraz powszechniejszy zwyczaj jadania tylko dwa razy dziennie z reguły lunchu i obfitej kolacji. Jedząc zbyt dużo naraz, podnosimy nadmiernie poziom insuliny we krwi i niezdrowo rozpychamy nasz żołądek. Organizm zmuszony jest wtedy spalać węglowodany zamiast tłuszczu, dlatego nawyk spożywania małej liczby obfitych posiłków powoduje tycie.

[peggy7]

Napisane przez Bottega

męka? Jeśli ograniczając kalorie męczysz się, to znaczy, że źle ułożyłaś sobie dietę. Ani razu na mojej diecie nie byłam głodna, a lada moment będę miała -20kg. Jeśli nie potrafisz ułożyć diety to faktycznie - racjonalna dieta będzie dla Ciebie udręką. W tym przypadku powinnaś sięgnąc po pomoc, np. dietetyka.

Co to znaczy źle ułożona dieta? Jadłam 1200-1400 kcal i przez miesiąc schudłam może z pół kg. Tak ma bardzo wiele osób, czyli pewnie wszystkie sobie źle układają dietę... Na South Beach w 3 miesiące schudłam 12 kg (nie byłam stukilowym grubasem). Bez większego wysiłku. Teraz 3 osoby z mojego otoczenia odchudzają się razem ze mną i mają już spore spadki. Każda wcześniej próbowała ograniczania kalorii i efekty były marne. Poza tym wszystkie jesteśmy zdania, że na diecie z kontrolowanym IG lepiej się czujemy - nie mamy napadów głodu, jakie można mieć przy diecie niskokalorycznej, która np. nie ogranicza ilości spożywanych owoców czy zbóż. Ja się na SB czuję super i myślę, że dieta ograniczająca kalorie to okrężna droga do schudnięcia.

[joanna_ba]

Napisane przez peggy7

Co to znaczy źle ułożona dieta? Jadłam 1200-1400 kcal i przez miesiąc schudłam może z pół kg. Tak ma bardzo wiele osób, czyli pewnie wszystkie sobie źle układają dietę... Na South Beach w 3 miesiące schudłam 12 kg (nie byłam stukilowym grubasem). Bez większego wysiłku. Teraz 3 osoby z mojego otoczenia odchudzają się razem ze mną i mają już spore spadki. Każda wcześniej próbowała ograniczania kalorii i efekty były marne. Poza tym wszystkie jesteśmy zdania, że na diecie z kontrolowanym IG lepiej się czujemy - nie mamy napadów głodu, jakie można mieć przy diecie niskokalorycznej, która np. nie ogranicza ilości spożywanych owoców czy zbóż. Ja się na SB czuję super i myślę, że dieta ograniczająca kalorie to okrężna droga do schudnięcia.

Super peggy ! Ja byłam duża ..... 130 kg, przy 178. Monstrum . Właśnie dzięki temu schudłam do 93, ale potem było jak to zwykle bywa, jedno ciastko, to coś innego i doszło do 108, teraz po 1 miesiącu eliminowania , a nie diety i pilnowania czasu posiłków i składu, 104kg.
Ograniczanie kalorii, ilość posiłków nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to co się je. ( jak zwykle wszystko z rozsądkiem )

[peggy7]

Napisane przez joanna_ba

Super peggy ! Ja byłam duża ..... 130 kg, przy 178. Monstrum . Właśnie dzięki temu schudłam do 93, ale potem było jak to zwykle bywa, jedno ciastko, to coś innego i doszło do 108, teraz po 1 miesiącu eliminowania , a nie diety i pilnowania czasu posiłków i składu, 104kg.
Ograniczanie kalorii, ilość posiłków nie ma znaczenia. Najważniejsze jest to co się je. ( jak zwykle wszystko z rozsądkiem )

No Joanna, co mam Ci powiedzieć, że 100 kg to szczupła osoba? Sama miałam 76 najwięcej i już byłam grubawa... Ze 130 czułaś się jak laska? Chyba nie, skoro się zaczęłaś odchudzać...

Skoro już zaczęłaś opowiadać swoją historię, to powiem Ci, że przy Twojej wadze na South Beach w ciągu pierwszego miesiąca schudłabyś z 10 kg.

Ja się wiele lat "odchudzałam" na dietach pt. zdrowe jedzenie, pieczywo pełnioziarniste zamiast zwykłego, mniej kalorii.. I jak pisałam, była to dla mnie męka - cały czas czułam, że się ograniczam, a efektów zero, więc i motywacja spada...

[joanna_ba]

Napisane przez peggy7

Skoro już zaczęłaś opowiadać swoją historię, to powiem Ci, że przy Twojej wadze na South Beach w ciągu pierwszego miesiąca schudłabyś z 10 kg.

Sumie pierwszy miesiąc ( to było gdzieś 2 lata temu ) poszło 7kg, potem mniej. Gdybym nie padała ofiarą rodzinnych spędów .... Na początku przez 5 miesięcy nie było odstępstwa od zasad, a potem to już wiesz ...

[peggy7]

Napisane przez joanna_ba

Sumie pierwszy miesiąc ( to było gdzieś 2 lata temu ) poszło 7kg, potem mniej. Gdybym nie padała ofiarą rodzinnych spędów .... Na początku przez 5 miesięcy nie było odstępstwa od zasad, a potem to już wiesz ...

No niestety, jak sobie człowiek popuści, to koniec. Ja po 3 miesiącach diety pozwoliłam sobie na niedietetyczne rzeczy w weekend (nie w jakichś przerażających ilościach, ale jednak) i od miesiąca zero spadku, może nawet z kg mi przybył. Od dziś jadę ostro z I fazą South Beach. Jakbyś chciała przejść na tę dietę, to zapraszam na nasz wątek https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=517139&page=130

[Bottega]

joanna, wybacz, ale jak dla mnie pleciesz bzdury a przy okazji robisz reklamę strony.

peggy, tak, te osoby mają źle ułożoną dietę (złe proporcje, pory, składniki - cokolwiek lub wszystko na raz). Nie spotkałam się jeszcze z osobą, która jadłaby w podobny sposób jak ja i schudła tylko pół kg w ciągu miesiąca od początku diety. Nawet przy zastojach przeważnie chudnie się ten kilogram miesięcznie. Nie wierzę w to. Nie wciśniesz mi takiej bzdury. Przykro mi Chyba, że ktoś się oszukuje i podjada lub choruje na coś i czym nie wie o nie bierze leków, to nie ma się czemu dziwić. Ja przy moich wielu poważnych problemach zdrowotnych oraz wieloletnim leczeniu doustnie sterydami daję radę, nie wierzę aby zdrowa osoba stosując taką dietę (RACJONALNĄ - jako jedyna, bo na SB nie da się być do końca życia, a jeśli to planujesz to współczuję, choć ze wszystkich bzdurnych diet ta jest i tak najmniej głupia) nie chudła.
3 osoby powiadasz, zajrzyj do wątku https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...7#post32199707 zobacz ile dziewczyn tam się odchudza i jakie mają rezultaty stosując taką metodę jak ja
Powtarzam po raz kolejny - to nie chodzi o samo ograniczanie kalorii! Nie same kcal są ważne! Ważne są PROPORCJE. Jeśli najesz się dużo węgli prostych, to nawet przy małej ilości spożywanych kcal w ciągu dnia nie schudniesz! a bynajmniej nie tyle i na pewno nie tak zdrowo!
Dieta SB nie uczy jak jeść zdrowo a przy tym chudnąc, nie wyrabia odpowiednich nawyków żywieniowych, a to one są gwarancją sukcesu na dłuższą metę.

[joanna_ba]

Zauważyłam coś strasznego, wystarczy popuścić jeden posiłek i od razu to czuć. To jest styl życia, a nie dieta. Albo na całe życie, albo wcale ....
Ale kto by chciał wracać do pieczywa ? Jak czasem spróbuję, dla testu ,
to wcale mi nie smakuje, jakieś to takie dziwne. Ktoś kiedyś fajnie powiedział, że żeby chleb smakował, smaruje się go masłem i kładzie się coś na niego. Po co więc chleb jeść, jeśli ta reszta jest o niebo lepsza

[Bottega]

10kg w miesiąc - aha, też tak potrafię. Tylko po co? Aby w kolejnym miesiącu mieć +15kg? -.-

Znikam z tego tematu. Same bzdury, aż żal czytać niektóre wypowiedzi, ale jeśli ktoś chce, to zapraszam do wątku do którego podałam link. Są tam mądre dziewczyny, które zgubiły wiele kg ZDROWO i dla których życie nie kończy się, gdy skuszą się na kawałek czekolady

[EdytaPrzybysz]

Bottega
Dobrze mówisz, w odchudzaniu i w ogóle zdrowym odżywianiu nie chodzi tylko o ilość kalorii, ale również o całość posiłków pod względem odżywczym.
Ponadto ilość energii (kcal) zjedzonej powinna być równa(gdy trzymamy wagę), bądź mniejsza( gdy chcemy schudnąć) od energii zużytej.

Mam nadzieję, że temat jest tylko pretekstem do dyskusji, bo przecież takie odchudzanie nie ma sensu.

3-4/miesiąc ok, ale 10???

[peggy7]

Napisane przez Bottega

joanna, wybacz, ale jak dla mnie pleciesz bzdury a przy okazji robisz reklamę strony.

peggy, tak, te osoby mają źle ułożoną dietę (złe proporcje, pory, składniki - cokolwiek lub wszystko na raz). Nie spotkałam się jeszcze z osobą, która jadłaby w podobny sposób jak ja i schudła tylko pół kg w ciągu miesiąca od początku diety. Nawet przy zastojach przeważnie chudnie się ten kilogram miesięcznie. Nie wierzę w to. Nie wciśniesz mi takiej bzdury. Przykro mi Chyba, że ktoś się oszukuje i podjada lub choruje na coś i czym nie wie o nie bierze leków, to nie ma się czemu dziwić. Ja przy moich wielu poważnych problemach zdrowotnych oraz wieloletnim leczeniu doustnie sterydami daję radę, nie wierzę aby zdrowa osoba stosując taką dietę (RACJONALNĄ - jako jedyna, bo na SB nie da się być do końca życia, a jeśli to planujesz to współczuję, choć ze wszystkich bzdurnych diet ta jest i tak najmniej głupia) nie chudła.
3 osoby powiadasz, zajrzyj do wątku https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...7#post32199707 zobacz ile dziewczyn tam się odchudza i jakie mają rezultaty stosując taką metodę jak ja
Powtarzam po raz kolejny - to nie chodzi o samo ograniczanie kalorii! Nie same kcal są ważne! Ważne są PROPORCJE. Jeśli najesz się dużo węgli prostych, to nawet przy małej ilości spożywanych kcal w ciągu dnia nie schudniesz! a bynajmniej nie tyle i na pewno nie tak zdrowo!
Dieta SB nie uczy jak jeść zdrowo a przy tym chudnąc, nie wyrabia odpowiednich nawyków żywieniowych, a to one są gwarancją sukcesu na dłuższą metę.

Nie wiem czy wiesz jaką dietą jest South Beach - to nie jakiś Dukan, po którym wszystko Ci siada. To ZDROWA dieta ułożona przez kardiologa, obniżająca poziom cholesterolu, u zdrowych osób nie ma efektów ubocznych. Proponuję najpierw się zainteresować, zanim zaczniesz krytykować.

Na diecie ograniczającej kalorie dużo łatwiej nabawić się niedoborów, bo jednak obcinasz ilość jedzenia (a więc i mniej składników odżywczych dostarczasz)... Na SB ilości nie ograniczasz i chudniesz.

Dyskusja zaczęła się od samej propozycji zmniejszania kalorii. Fajnie, że Ty miałaś super ułożoną dietę, ja na swojej 1200 kcal też nie jadłam przecież 4 snickersów dziennie Jadłam same zdrowe rzeczy. Jasne, teraz mi możesz powiedzieć, że na pewno coś było nie tak.. Ja na South Beach widzę, że nie trzeba mieć opracowanej diety na tip top i żyć w zgodzie z jakimiś wyliczeniami, żeby chudnąć (a czym jest dieta ograniczająca kalorie, jak nie ich liczeniem między innymi).

Proponuję więc zamiast pisać, że to BZDURY najpierw mieć jakieś blade pojęcie o czym się mówi.

I na Wasze święte oburzenie odpowiem, że dla osoby ważącej 130 kg schudnięcie 10 kg w pierwszy miesiąc jest najzupełniej ok. Na tym przykładzie to mówiłam. Co innego chudnięcie dziewczyn ważących po 50 kg.

Osoby zainteresowane schudnięciem bez wysiłku i ZDROWO zapraszam na wątek SB. Link w moim poście wyżej.

---------- Dopisano o 15:30 ---------- Poprzedni post napisano o 15:24 ----------

Napisane przez EdytaPrzybysz

Bottega
Dobrze mówisz, w odchudzaniu i w ogóle zdrowym odżywianiu nie chodzi tylko o ilość kalorii, ale również o całość posiłków pod względem odżywczym.
Ponadto ilość energii (kcal) zjedzonej powinna być równa(gdy trzymamy wagę), bądź mniejsza( gdy chcemy schudnąć) od energii zużytej.

Mam nadzieję, że temat jest tylko pretekstem do dyskusji, bo przecież takie odchudzanie nie ma sensu.

3-4/miesiąc ok, ale 10???

To z 10 kg w miesiąc już wytłumaczyłam wyżej.

Co do samej teorii kalorii, powtarzam - człowiek to nie piec, że się mu podrzuca węgla i jak ma mniej, to zacznie z własnych zasobów czerpać. Może w jakimś stopniu tak jest, ale istnieje sporo osób, na które takie coś działa nijak po prostu (i to tak z natury, a nie przez np. zwolniony metabolizm). A poza tym ja myślę, że cukry trzeba ograniczać - na tym w uproszczeniu polega SB (polecam poczytanie o Indeksie Glikemicznym). I nie mówię tu tylko o cukrze z torebki, ale o wszelkiej mące, skrobi, owocach...

[Bottega]

peggy, błagam, nie załamuj mnie Czy Ty sądzisz, że nie wiesz na czym polega SB? Nie wymyślono jej wczoraj, a jak większość kobiet kiedyś szukałam informacji o wszelakich dietach, które zapewnią mi schudnięcie sporej ilość kg w krótkim czasie, a Ty nie jesteś wielce "oświeconą" pod tym względem osobą.
Czytaj dokładnie. Napisałam również o tym, że jest ze wszystkich dziwactw (diet) ta jest najlepsza - właśnie dlatego, ze nie wymusza na Tobie jedzenia surowych ryb, ogromu białka czy innych bzdur. Ale ma pewne zasady, którą są po prostu głupie. Nie zgadzam się z ta dietą m.in. ze względu na zboża, owoce, niektóry nabiał (chociażby kefiry), a także herbatę (to już w ogóle jest paranoją ). Pisałam o tym wcześniej.
Jeśli masz zamiar stosować ja do końca życia - ok, powodzenia, ale ile osób zaczynających tę dietę będzie tak robić? Niewiele. Nawet do naszego wątku trafiło parę osób po tej diecie - schudły, a później wszystko wróciło. Dieta, którą stosujemy to zwyczajne rozsądne zdrowe odżywianie się oraz więcej ruchu. To zostaje w głowach na zawsze, wyrabia dobre nawyki (a te stają się odruchowe). Po takim czasie nie muszę liczyć kalorii czy siedzieć przed tabelką wartości - ja to wszystko mam już w głowie, ale czasami zapisuję, sprawdzam, bo LUBIĘ, sprawia mi to przyjemność. To jest jak hobby

[Adelajda84]

Napisane przez peggy7

Dokładnie, sam sport nie odchudzi Cię. Żeby schudnąć 1 kg trzeba przepłynąć 20 godzin! Dieta - polecam South Beach.

A ja polecam Dukana-jedna z lepszych diet.W połaczeniu z wysiłkiem fizycznym daje wręcz zaskakujace efekty.