Babskie sposoby na facetów

[Shemreolin]

Chciałabym założyć wątek o naszych sposobach by przekonać do czegos facetów lub ich ułagodzić. Ja przekonałam sie juz, że nowoczesne metody perswazji nie działaja na mężczyzn wcale i rozmowa czy tłumaczenie specjalnie efektu nie daja. Moja babcia zawsze mi tłumaczyła, ze tu trzeba sposobu.

Dzisiaj zastosowałam sposób. Założyłam kiecuszke, którą kupiłam od jednej z wizażanek na targowisku, ugotowałam obiad i posprzatałam. Byłam super miła przez telefon, tryskałam dobrym humorkiem. A jemu najpierw oczy wyszły na mój widok, potem sobie zjadł, jesczze mu herbatke zrobiłam i dałam buziaka. Potem siedzielismy na kanapie a ja go całowałam a mu sie oczy smiały. A potem ni z stad ni z owad powiedziałam mu, że mam do niego prosbę. Wytłumaczyłam mu, ż emnie czasami rani jego zachowanie, i że chciałabym by sie do mnie zwracał inaczej i częsciej mówił proszę i dziękuję. A on się usmiechnął i przytulił i powiedział, że będzie się starać.

SZOK! Normalnie to krzyczy i jest awantura a tu taka reakcja! No i spędziliśmy przyjemny wieczór. Zobaczymy co będzie dalej i czy będzie się starał dotrzymać słowa.

A wy macie jakies babskie sposoby?

[kimi1000]

Dziewczyny piszcie swoje metody jak sobie dajecie z facetami rade. Jakie są najlepsze sposoby, żeby ich podejść? Ja do tej pory stosowałam metody na wredą zołze co wszystkiego sie czepia ale skutki są opłakane, efekt odwrotny do zamierznego, czyli mójTŻ jeszcze bardziej sie zamyka. Agata ma racje ten jej sposób to faktycznie działa ja raz zrobiłam podobnie, czyli byłam dla niego sexi i milutka, ale nie zgrywałam idiotki. i szok dostałam wszystko co chiałam.

[UkrytyPodNickiem]

czasami te wasze sposoby mozna odwrócić i uzyskuje sie zamierzony cel

[Shemreolin]

UkrytyPodNickiem, kazdy ma z tego jakąś korzysć prawda? Ale sam powiedz... czy bardziej jestes skłonny pójść naukład gdy kobieta jest miła i ci dogadza, jest kobieca, zajmuje sie toba po ciezkim dniu i daje ci ukojenie czy jak zrzędzi i mówi, że jest nieszcześliwa i ci go wyłuszcza przez godzinę problem i chce zebys ty też cos powiedział na ten temat i wogóle co o tym sądzisz.

[UkrytyPodNickiem]

Napisane przez Shemreolin

UkrytyPodNickiem, kazdy ma z tego jakąś korzysć prawda? Ale sam powiedz... czy bardziej jestes skłonny pójść naukład gdy kobieta jest miła i ci dogadza, jest kobieca, zajmuje sie toba po ciezkim dniu i daje ci ukojenie czy jak zrzędzi i mówi, że jest nieszcześliwa i ci go wyłuszcza przez godzinę problem i chce zebys ty też cos powiedział na ten temat i wogóle co o tym sądzisz.

uzyskiwanie korzysci poprzez stosowanie "podstepu" hm ... tak ale w granicach zdrowego rozsadku bez szerszej glebszej manipulacji(nie chcialbym sie tutaj rozpisywac bo cos podobnego mnie spotkalo i nie ma zamiaru wywlekac tego na swiatlo dzienne).nie lubie jak kobieta mi dogadza-"skacze nade mną".w moim przypadku nie trzeba mydlic moich oczu aby np porozmawiac na trudny temat...wazne aby umiec rozmawiac ze sobą i mowic co jest nie tak.

[Złośnica81]

Jak wskazuje nick - jestem Złośnicą i każdy z moich partnerów niestety musiał tego doświadczać, ale lojalnie uprzedzałam ich na samym początku
Chyba nie mam jakichś specjalnych metod... Jestem ogólnie zołzowata i często się czepiam, do tego bywam wybuchowa... ale nie zawsze
Czasem bywam bardzo miła i słodka, przeważnie w nieoczekiwanych momentach, taki miły element zaskoczenia

Chyba jednak jestem zwolenniczką metod "prosto z mostu". Czasem muszę "pomarudzic" trochę dłużej, czasem dobrze pomyśleć nad argumentami by było tak jak chcę... ale podstępów raczej nie stosuję

A do takiej perswazji jaką Ty zastosowałaś Agatko - chyba nie byłabym zdolna - gdy mam o coś żal i pretensje to nie bywam taka słodka i urocza, nie umiałabym I ogólnie - nie zdarza mi się aż tak skakać koło ukochanego

[Shemreolin]

Hmmm złośnico, ja nie udawałam słodkiej i kochanej a byłam zła. Po prostu od bardzo długiego czasu ten problem istniał między nami, a akurat dzisiaj miałam naprawde dobry dzien i jeszcze nowa sukenka do mnie doszła, więc nie mogłam sie doczekać spotkania z TŻ. A pomysł by mu powiedzieć o moich przemyśleniach i ubrać to w prosbę narodził sie spontanicznie. i byłam mile zaskoczona. Nie była to manipulacja tak jak sugerował UkrytyPodNickiem. Po prostu chciałam sprawdzic jak zadziała prośba wymówiona w sposób łagodny, w przyjemnej dla niego sytuacji. Nie jestem zwolenniczka manipulacji, ale chcę wiedziec jak najlepiej dotrzeć do faceta. Zauważyłam, ż ezwykłe rozmowy nic nie daja. Nie moge uprzedzić go i powiedzieć, z echciałabym z nim porozmawiac jutro na ten i na ten temat, bo on sie tylko źle nastawi. Juz wie, ż ebędzie wysłuchiwał pretensji i będę wymagać od niego by cos zmienił. Zrobiłam teraz inaczej i okazało sie, że odniosło to skutek.

Przed chiwlą napisał mi, że dziękuje za mile spędzony wieczór. W innych okolicznosciahc nie odzywalibyśmy sie do siebie kilka dni.

[kimi1000]

do dobrze, ale co robić jak my czegoś bardzo chcemy, np. pójść gdzieś, a facet kompletnie nie chce o tym słyszeć? Wydaje mi sie że może lepiej troche wyluzować i zamiast zrzędzić mu nad uchem, to jakoś go podejść? No nie wiem być miła. A co do tego ze jak jest problem to zgadzam sie ze trzeba rozmawiac, tylko nietety czasami nawet z tym ciążko.

[Złośnica81]

To jesteś 100 x lepszą dyplomatką niz ja Wiem, że często nieprzyjemne rozmowy zniechęcają faceta, ale wychodzę z założenia, że jeżeli mnie kocha - to wysłucha i będzie się starał dojść do porozumienia. Nie rozumiem czemu on się na Ciebie darł i milczał przez parę dni gdy próbowałaś normalnie rozmawiać?
Tak czy owak - cieszę się, że lepiej Ci się w związku układa

[Shemreolin]

Po pewnym przemyśleniu stwierdziłam, ze wcale nie chciałam z nim normalnie rozmawiać. Najpierw wcale nie porusząłam tematu, a potem byłąm tak zła i rozżalona, że ta rozmowa zmeiniała sie w stek żali. A to na niego miało dokładnie odwrotny wpływ niz chciałam. Okazuje się, że jesli powiem to samo w miłej atmosferze, bez cienia pretencji to efekt jest o niebo lepszy. A jak ostatnim razme się mocno pokłócilismy (rzuciłam go i miesiac czasu nie bylismy razem, ale potem wróciliśmy do siebie) to ustalilismy, ze będziemy sobie na bieżaco mówic o problemach. I ja do tego nawiazałam. Powiedziałąm, ż emam taki problem i nie chce czekać do kłótni i chcę mu teraz powiedzieć jak wszytsko jest dobrze i widać było, że on to docenił.

UkrytyPodNickiem - ten "podstep" to nie był tak do końca przemyslany i zaplanowany. Tu raczej chodzi o sposoby na męzczyzn nie werbalne. Bo często męzczyźni wola unikać takich rozmów, rozwlekania problemów i wyciagania z nich informacji. To nie jest kwestia skakania nad kimś. To raczej kwestia powiedzenia czegos w dobrym momencie, usmiechu, pogodnego słowa lub innego nie werbalnego sposobu by porozumieć sie z męzczyzną.

Moja babcia ma wiele racji w tym, że trzeba uciekać się zcęsto do babskich sposobów, by cos osuagnać w zwiazku. No i mężczyzna jest głowa, a kobieta szyją

[UkrytyPodNickiem]

Napisane przez Shemreolin

Zauważyłam, ż ezwykłe rozmowy nic nie daja. Nie moge uprzedzić go i powiedzieć, z echciałabym z nim porozmawiac jutro na ten i na ten temat, bo on sie tylko źle nastawi. Juz wie, ż ebędzie wysłuchiwał pretensji i będę wymagać od niego by cos zmienił. Zrobiłam teraz inaczej i okazało sie, że odniosło to skutek.

wedlug mnie nie ma takiego czegos ze jutro jest rozmowa o tym a pojutrze o pstrym ! napisalas ze JUZ WIE ZE BEDZIE WYSLUCHIWAL PRETENSJI i BEDZIESZ WYMAGAC...sadze ze Ty i On nie umiecie ze soba rozmawiac.dzisiaj wam sie udalo dojsc do porozumienia z usmiechem i w zgodzie ale co bedzie nastepnym razem...ponowne umilanie do tematu.?rozumiem ze trudne rozmowy potrzebuja tzw klimatu ale mozna to osiagnac bez stosowania podchodów.

[Shemreolin]

Napisane przez UkrytyPodNickiem

co bedzie nastepnym razem...ponowne umilanie do tematu.?rozumiem ze trudne rozmowy potrzebuja tzw klimatu ale mozna to osiagnac bez stosowania podchodów.

UkrytyPodNickiem... nie przeczytałes dokładnie tego co napisałam wczesniej. Ja nie planowałam tej rozmowy wcale. Po prostu w czasie całego miłego wieczoru przypomniało mi sie, ze chciałamn mu o tym powiedzieć i powiedziałam. A skutek mnie zaskoczył, więc stwierdziłam, że lepiej rozmawiac w przyjaznej atmosferze, kiedy leżymy i sie przytulamy. To nie ma nic wspólnego z manipulacja, choć mogło to tak wygladać.

I mam zamiar czerpać z tego doswiadczenia. Oczywiscie nie będe kupować nowej seksownej kiecki za każdym razem, gdy bedę chciała z nim pogadac na wazny tematm ani nie będe robiła obiadków czy zaciagała go do łóżka. Po prostu nie będe czekać aż mnie szlag trafi i będę mu o tym mówić w momencie, gdy będzie nam razem dobrze. Czy to jakas podłość? Bo z tego co piszesz to wynika, że tak.

Dodatkowo odnoszę wrazenie, ze ten watek cie denerwuje, bo jesteś mężczyzną i nie chcesz przyznać, że damskie sztuczki na was działają. Nikt nie jest za szczesliwy, wiedzac, ze ktos nim manipuluje by mieć z tego jakąś korzysć, szczególnie, gdy tym kimś jest ukochana osoba. Jednak myślę, ze nieco przesadzasz i za bardzo wchodzisz w szczegóły. Nawet nie czytasz dokładnie tego co napisałam wczesniej.

[sylwónia]

Mój sposób? Nagle poczas kłótni się przytulić i zacząć całować, tak by już nie mógł nic więcej powiedzieć

P.S To oczywiście sposob na małe i nieistotne awanturki, bo na większe i "o całokształt" to ja sama nie wiem

[Justek]

W moim przypadku, jeśli chodzi np. o kłótnie nazwijmy to małego kalibru zdarza mi sie je przerywać mówiąc np: oj, brzęczysz i brzęczysz parówo jedna Albo robię głupie miny a to go całkowicie rozbraja. Generalnie stosuje zasadę mówienia wprost co myśle ale łagodnie, nie krzycząc.

[Nutka]

Shemreolin vbmenu_register("postmenu _508451", true); babskie sposoby to nie tylko przymilanie się,bycie grzeczną i calowanie aby On byl mily i nie wrzeszczał....

zauważ że faceci walczą o te kobiety które uciekaja i są niedobre,wredne,tajemnicz e,nie odgadnione...
założę się że nasza Złośnica nie ma takich problemów jak TY

Na tym to polega aby "gonić króliczka a nie złapać go" i "odkąd to pulapka goni mysz" ....


Facet musi walczyć...gdy ma na tacy nudzi mu się

[bezsenność]

Moj sposób:

udaje tzw. twardziela, jest wiele rzeczy na których zie znam- i sa to męske rzeczy i umiem to wykorzystac to " przeciwko" nim.
Tzn. nie boje sie pajaków( głaskałam tarantulę) , umiem jezdzic motorkem, lubie sie ścigac i pokazywać że jednak jestem lebsza i nie do zdobycia, znam sie trochu na autach i kompach.
A jeśli czegoś im nie udowodnię nagle zmieniam sie w słaba istotkę która jednak nie może byc tak strasznie silna i pokazuje im swoje słabe punkty. Łapia sie jak muchy na lep. Potem jakaś szczera rozmowa podczas której piokazuję swoje kobiece ja i jest cacy.
Lubie byc niedostępna, ścigać sie w piciu piwa- byc swoja dla nich- taki kumpel- oni chyba tez to lubią , zaprzyjazniam sie i rzucam sieć.
W ten sposób okełznałam nieokiełznanego i oswoiłam wielu innych- których chciałam tylko przystopować

Pozdrawiam

[UkrytyPodNickiem]

Napisane przez Shemreolin

Dodatkowo odnoszę wrazenie, ze ten watek cie denerwuje, bo jesteś mężczyzną i nie chcesz przyznać, że damskie sztuczki na was działają. Nikt nie jest za szczesliwy, wiedzac, ze ktos nim manipuluje by mieć z tego jakąś korzysć, szczególnie, gdy tym kimś jest ukochana osoba. Jednak myślę, ze nieco przesadzasz i za bardzo wchodzisz w szczegóły. Nawet nie czytasz dokładnie tego co napisałam wczesniej.

Temat jest bardzo OK i nie mam zadnego ale co do poruszonego wątku !! Damskie sztuczki działają-cieszy mnie to i lubie jak kobieta coś "kombinuje" i przyznaje sie do tego otwarcie,ale jezeli ociera sie to o manipulacje lub jeszcze gorzej np o gre na uczuciach to przepraszam...jest to juz w tym momencie zagranie popnizej pasa-uwierz ze boli to mocno.Ukochana osoba tez moze przekroczyc granice i posunac sie o krok za daleko np jezeli jest cholernie zazdrosna.Diabeł tkwi w szczegolach!!!Zwiazek kobiety i faceta jest jednym wielkim ukladaniem puzzli...jezeli staraja sie wspolnie dopasowac kosteczki jest latwiej i szybciej osiagaja zamierzony cel.Moze i faktycznie zbyt powaznie potraktowałem temat i dlatego ten spór miedzy nami.

Hm jest wiele sposobów na kobiete(partnerke)...ale chyba najlepszy to szczery usmiech,pozytywne nastawienie,otwarte ramiona i chec do rozmowy...nawet gdy talerze lataja

[Shemreolin]

Napisane przez UkrytyPodNickiem

Hm jest wiele sposobów na kobiete(partnerke)...ale chyba najlepszy to szczery usmiech,pozytywne nastawienie,otwarte ramiona i chec do rozmowy...nawet gdy talerze lataja

Ano widzisz... i ja właśnie tak zrobiłam. Przecież nie chciałam od niego pieniędzy, albo zeby mi coś kupił czy zorbił dla mnie. Nie chciałam go wykorzystac. Chciałam zrobic coś żeby było lepiej między nami no i w tym, własnie momencie to podziałało i ja mam juz wskazówkę jak mam z nim postępować jak chce z nim porozmawiac na ważne tematy. Ja również nie uznaję manipulacji, ale gra miedzy kobieta a męzczyzną to jest jednak pewna gra. Równie dobrze mozna by sie przyczepiać, ze te wszytskie kwiaty, komplementy, przepuszczanie w drzwiach, podstawianie krzesła itd. to tylko manipulacja, by kobiete zaciągnac do łóżka. A tu nie to chodzi przeciez...

Napisane przez Nutka

zauważ że faceci walczą o te kobiety które uciekaja i są niedobre,wredne,tajemnicz e,nie odgadnione...
założę się że nasza Złośnica nie ma takich problemów jak TY

Na tym to polega aby "gonić króliczka a nie złapać go" i "odkąd to pulapka goni mysz" ....


Facet musi walczyć...gdy ma na tacy nudzi mu się

Nutka, ja wiem o tym, ale w "podstępach" (weźmy to lepiej w cudzysłów) właśnie o to chodzi by mężczyzne zachecić nie pokazujuąc tego otwarcie. Przecież kobiety ciagle wysyłaja sygnały do mężczyzn, przez to jak sie poruszaja, jak mówią i jak patrzą. Zresztą takie zachowanie, ze niby tajemnicza i wredna to działaja na krótką meta, bo potem jak sie razem mieszka i ma sie dzieci to cieżko jest być tajemniczym a juz na pewno nie warto być wrednym, bo sobie facet znajdzie inna, mniej wredną.

Ten wątek matraktować o zwiazkach stałych, o tym co robicie by jakoś ułożyć sobie życie z TŻ, ale nie za pomoca rozmów. Jak udało wam sie pokonac pewne problemy "sposobem". Moze inne dziewczyny z tego zaczerpną i pomoże im to. Dla przykładu podałam to co stało sie wczoraj i co zainspirowało mnie do napisania tego postu.

[Nutka]

nie zgadzam się z mojego doświadczenia i z moich obserwacji (mam troszke więcej lat ja TY0 wynika ze kobiety wredne, wymagające czy grymaśne maja lepiej i facet się bardzo stara....Natomiast te dobre i miłe sa ...poprostu wykorzystywane..
Shemreolin zyczę Ci mimo wszysto z calego serca aby wreście się ulozylo jak należy

[Shemreolin]

Ależ ja jestem nieznosna i grymaśna, częst owredna i kasliwa i wcale mi nie jest dobrze. Chyba jestem po prostu typowa zołzą czasami, a on tego wcale nie lubi i działa to na niego jak płachta na byka. Bo on sam też jest marudny i zołzowaty. Nie może byc dwóch zołz w jednym domu... hehe

[kimi1000]

Napisane przez Nutka

nie zgadzam się z mojego doświadczenia i z moich obserwacji (mam troszke więcej lat ja TY0 wynika ze kobiety wredne, wymagające czy grymaśne maja lepiej i facet się bardzo stara....Natomiast te dobre i miłe sa ...poprostu wykorzystywane..
Shemreolin zyczę Ci mimo wszysto z calego serca aby wreście się ulozylo jak należy

hejka, pozdrawiam wszystkich. Nutka ale wydaje mi sie ze cgodzi tu o odnalezienie tego złotego środka pomiedzy zołzą a słodką idiotką. Zgadzam sie z tobą że trzeba od faceta wymagać i nie byc bezkrytycznym, ale nie można być tez wieczną zołzą, bo związek zamienia sie w pasmo żalów i pretensji do partnera. Przynajmniej tak mi sie wydaje, pisze bo miałam takie doświadczenia. Im bardzaj ja go "docierałam" to on jakby coraz mniej sie starał. Wiec wydaje mi sie ze gdzies powinna byc ta granica,i tylko trzeba ją znaleźć.

[Camilla]

Mojego ex również wkurzało jak byłam zołzowata i wredna, nie mam łatwego charakteru niestety.Im bardziej miałam zły nastrój tym bardziej on był zamknięty w sobie. Są pewne granice, których nie należy przekraczać, a sposób Agaty podoba mi się. Tylko na kim ja go teraz wykorzystam..?

[Złośnica81]

Muszę jeszcze tylko dodać, że nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że zołzą można być na krótką metę Byłam z jednym z partnerów 5 lat, byłam jędzą i wcale nie chciał mnie rzucać, a wręcz przeciwnie, z nikim w zasadzie nie byłam krótko i od 15 roku życia nie byłam nigdy porzucona...
Wydaje mi się, że po prostu trzeba mieć jakieś granice złośliwości no i czasem przydaje się ten element zaskoczenia - całus zamiast awantury czy zimne piwo zamiast spodziewanej gorącej zupy
Wydaje mi się, że problem jest głębszy i dotyczy ogólnie traktowania partnera - ja w życiu bym sobie nie pozwoliła na wrzaski z takich powodów, na olewanie itd. W ogóle, w odpowiedzi na większość rzeczy które robił TŻ Agaty ja bym zerwała. Może o to chodzi? Wydaje mi się, że facet (w tym przypadku) nie powinien być taki super-pewny siebie, powinien wiedzieć że bez problemu znajdziesz kogoś innego i że nie jesteś kobietą-bluszczem i nie jest Ci niezbędny do życia i jeżeli będzie źle - po prostu odejdziesz.
Nie mówię, że nie miałam nigdy problemów z krzykami czy jakimś zachowaniem partnera. Pewnie, że miałam - przedstawiałam mu to zawsze (nie przejmowałam sę nigdy formą, tym czy za dużo pretensji) i albo to przyjmował - albo nie (w zasadzie zawsze przyjmował, ale złe zachowanie się powtórzyło ) Pewnie, że to niełatwe, ale gdy uważałam, że nie jestem traktowana właściwie - to kończyłam związek, kto jak kto ale partner powinien ZAWSZE traktować dobrze...

A teraz mam w ogóle TŻ (znów ten od 5 lat) , który lubi jak jestem wiedźmą I często im bardziej jestem jędzowata, tym bardziej jest słodki i czuły I chyba coś w tym jest, że w parze jest miejsce tylko dla jednej zołzy

[Nutka]

zawarłas bardzo pięknie to co miałam na mysli

[kimi1000]

Napisane przez Złośnica81

Muszę jeszcze tylko dodać, że nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że zołzą można być na krótką metę Byłam z jednym z partnerów 5 lat, byłam jędzą i wcale nie chciał mnie rzucać, a wręcz przeciwnie, z nikim w zasadzie nie byłam krótko i od 15 roku życia nie byłam nigdy porzucona...
Wydaje mi się, że po prostu trzeba mieć jakieś granice złośliwości no i czasem przydaje się ten element zaskoczenia - całus zamiast awantury czy zimne piwo zamiast spodziewanej gorącej zupy
Wydaje mi się, że problem jest głębszy i dotyczy ogólnie traktowania partnera - ja w życiu bym sobie nie pozwoliła na wrzaski z takich powodów, na olewanie itd. W ogóle, w odpowiedzi na większość rzeczy które robił TŻ Agaty ja bym zerwała. Może o to chodzi? Wydaje mi się, że facet (w tym przypadku) nie powinien być taki super-pewny siebie, powinien wiedzieć że bez problemu znajdziesz kogoś innego i że nie jesteś kobietą-bluszczem i nie jest Ci niezbędny do życia i jeżeli będzie źle - po prostu odejdziesz.
Nie mówię, że nie miałam nigdy problemów z krzykami czy jakimś zachowaniem partnera. Pewnie, że miałam - przedstawiałam mu to zawsze (nie przejmowałam sę nigdy formą, tym czy za dużo pretensji) i albo to przyjmował - albo nie (w zasadzie zawsze przyjmował, ale złe zachowanie się powtórzyło ) Pewnie, że to niełatwe, ale gdy uważałam, że nie jestem traktowana właściwie - to kończyłam związek, kto jak kto ale partner powinien ZAWSZE traktować dobrze...

A teraz mam w ogóle TŻ (znów ten od 5 lat) , który lubi jak jestem wiedźmą I często im bardziej jestem jędzowata, tym bardziej jest słodki i czuły I chyba coś w tym jest, że w parze jest miejsce tylko dla jednej zołzy

nie chodzi mi wcale o to zeby byc zołzą na któką mate, np. przez pół tygodznia a potem nie tylko tak jak powiedziałas, żeby nie przekroczyć tej granicy złośliwości, wiedzieć kiedy sobie odpuścić, tu sie zgadzam z tym co napisałaś. Ja dotąd byłam niemal zawsze aołzą ale widze ze to nie przynosi takich efektów jakbym chciała,dlatego musze sie nauczyc tego drugiego podejścia. A mó TŻ nie ma łatwego charakteru wiec nie mam wyjscia.

[Anisia25]

Caly sęk polega na tym, żeby się nawzajem uzupełniać.. Kiedy kobieta ma twardszy charakter, a mężczyzna jest ugodowy tworzą na pozór idealny związek.. Nikt tak naprawdę nie wie czy to dobry sposób na partnerów. Manipulowanie kimś to nie tędy droga, nie umiałabym wykorzystac sexapilu dla materialnych korzyści. Ale też wiem, że nie o tym Agatka pisała Twój sposób faktycznie jest świetny, gdyż oboje jesteście niepokorni, więc dużo zyskasz tak sobie z nim radząc. Bo kłopoty nie rozwiążesz przez krzyki i kłotnie. Tu akurat daje ci 100 % racji. Ukrytypodnickiem, najwyraznie ma nieciekawe doswiadczenia z przeszlosci i bardzo sie broni przed kobietami i ich sztuczkami, czemu sie nie dziwie bo jestem swiadoma, ze nie kazda kobieta jest aniolkiem. Sa takie, ktore umieja manipulowac ludzmi i nie kryja sie z tym...

W moim związku trafiła kosa na kamień... no i oboje uczymy się kompromisów. Jak ja jestem miła dla mojego narzeczonego, to on węszy, patrzy na mnie z byka i mówi "gdzieś jest jakiś wałek, co ty chcesz, przyznaj się"? Także ten sposób odpada. Mam w ogóle skłonność do łapania go za słówka. Poza tym jestem dobrym słuchaczem i mam świetną pamięć (nie chcę się tu chwalić), natomiast mój facet, często powie wiele rzeczy, o które ja się później czepiam i zaczyna się wojna. Trudne rozmowy przeprowadzamy spontanicznie, czasem w aucie, czasem w łóżku, a czasem podczas pracy telefonicznie (oczywiście, full dyskrecja). Od zawsze jest z nami tak, że kawę wykładamy na ławę. Oboje jesteśmy doświadczeni przez los w sferze uczuć, więc postępujemy inaczej. Iskry lecą, ale dzięki temu nauczyliśmy się życ razem. W końcu dojrzeliśmy do zawarcia związku małżeńskiego i powoli planujemy naszą przyszłośc. Nie wspominając o tym, że mieszkamy ze sobą od 3 lat.