Osoby, które ściągają

[monique432]

W tym roku zaczęłam drugie studia, zaocznie, i jak to bywa, w większości mam w grupie osoby w moim wieku (25) i starsze, ale jest kilka osób, które są zaraz po maturze i są to ich pierwsze studia. I rzuciło mi się w związku z tym w oczy coś takiego:
te młodsze osoby, szczególnie jedna dziewczyna, są strasznie roszczeniowe, dziwią się, że wykładowcy nie dają notatek to skserowania, nie wysyłają slajdów z prezentacji. Mnie ani moim znajomym z roku, kiedy byłam na pierwszym roku pierwszych studiów nie przyszło do głowy, żeby prosić o coś takiego, profesorzy zwykle nie przejmowali się, że ktoś czegoś nie zapisał, nawet nie dyktowali. Choć wiadomo, co prowadzący to inne zasady. Ale.
Druga sprawa to ściąganie. Ta wspomniana dziewczyna ściąga nawet na najbardziej banalnych testach, do których właściwie wystarczy pomyśleć, ściągi ma wszędzie, przykleje małe karteczki na wodę mineralną którą ma na ławce, ma napisane na rękach, zawsze odwraca się do innych i przepisuje odpowiedzi, czasem tak bezmyślnie, że nie zwraca uwagi, że ma inny test(!), potrafi wyrwać komuś kartkę z ręki i spisać. Jedna z dziewczyn z grupy zwróciła jej uwagę, że w USA ściąganie to przestępstwo, na co "ściągara" że u niej w liceum wszyscy ściągali nawet na maturze.
Co myślicie o takich osobach? Czy młodzież taka teraz naprawdę jest czy ta laska to skrajny przypadek? Wkurza nas jej postawa, bo uczciwie uczący się mają czasem słabsze oceny od "ściągary".

[Lucka91]

Pod warunkiem ze taka osoba nigdy nie bedzie moim lekarzem ani nigdy nie skpnstruuje mostu ktory sie pode mna zawali itp, jest mi absolutnie wszystko jedno kto jak studiuje :p


Wysłane przez Tapatalk

---------- Dopisano o 12:43 ---------- Poprzedni post napisano o 12:41 ----------

A juz straszny zal ze ktos sciagal i ma lepsza ocene niz ktos kto sie uczyl mnie bawi :P kazdy orze jak moze i tyle :P


Wysłane przez Tapatalk

[201604181004]

myślę że mnie to gila

[Ilsa Lund]

Co do ściągania to nie podoba mi się regularne odpisywanie i brak nauki do egzaminów a co do wykładów to dla mnie jest oczywiste że na studiach, tym bardziej zaocznych za które się płaci, dostaje się wykłady i dodatkowe materiały na moodle i też bym się buntowała i dopytywała o nie. Na zaocznych nie zawsze można być na każdym zjeździe i obowiązkiem wykładowców jest ułatwić naukę

[mpt]

Napisane przez monique432

[...]Wkurza nas jej postawa, bo uczciwie uczący się mają czasem słabsze oceny od "ściągary".

Masz 25 lat, to Twoje drugie studia i chyba czas zrozumieć, że nie uczysz się dla "piątki na świadectwie". Mi zwisało to, czy ktoś ściagał czy nie. Jesli prowadzący chce wysłać slajdy czy notatki - tym lepiej, moge się skupić na zajęciach i dopisywaniu swoich przemysleń.

[chocolate_she]

Dziwi mnie, że aż tak Cię to boli
Przecież oceny nie są najważniejsze, uczysz się dla siebie i tego się trzymaj. A ściąganie tej dziewczyny kiedyś wyjdzie, gdy już skończy studia choćby z najlepszymi ocenami a do pracy nikt ją nie przyjmie bo nie będzie umiała nic zrobić.
Zajmij się swoim życiem. A jak Cię to tak rusza to powiedz to wykładowcom a nie wygłaszasz swoje żale na forum ściąganie było, jest i będzie.

[crystal_tokio]

Z roszczeniową postawą spotkałam się dopiero na studiach zaocznych (a przebrnęłam dwa stopnie stacjonarnych i studia podyplomowe). Zdziwiło mnie to, bo raczej na dziennych (moich, nie wiem jak u innych) panuje przekonanie, że do przedmiotu trzeba przysiąść, zdobyć książki / materiały / chociażby skrypty. Jeśli pojawia się prezentacja na zajęciach - zawsze się pytaliśmy, czy będzie w całości udostępniona (bo wiadomo, człowiek jak idiota nie przepisuje slajdów z prędkością światła, tylko robi notatki z tego, co mówi wykładowca).

Na zaocznych jest zupełnie inaczej. Tutaj nawet, jak wykładowca nie ma prezentacji, ZAWSZE pojawia się pytanie, czy może pan OPRACOWAĆ dla nas jakiś skrypt/prezentacje. Nie wiem, dla mnie to dziwne, bo idąc na studia liczę się z tym, że sama muszę przysiąść nad książkami i się pouczyć. Dla mnie studia to nie kurs... - może tym podpadnę, ale no sorry, nikt nikomu nie kazał na nie iść. A studia z założenia wymagają też poświęcenia swojego prywatnego czasu dla zgłębiania wiedzy.

Ściąganie - jestem na nie. I, będąc idealistką, wierzę, że kompetencje i wiedza zostaną zweryfikowane na rynku pracy. Uważam, że w USA jest wprowadzone dobre rozwiązanie, z tym, że tam jest też inny poziom i styl nauczania. W Polsce w wielu przypadkach wykładowcy "olewają" przedmiot, przychodzą na niego i czasami się zastanawiam, po co są na uczelni - jest tylu młodych pasjonatów, którym się chce pracować, a w niektórych przypadkach widać już ewidentne zmęczenie materiału...

[201604181004]

Napisane przez crystal tokio

Dla mnie studia to nie kurs... - może tym podpadnę, ale no sorry, nikt nikomu nie kazał na nie iść

e prosze cie, na zaocznych siatka godzin wygląda jakby ktoś ją sprasowal żelazem i wcisnął w pudełko po zapałkach, do tego kosztuje grube tysiące. w ogóle mnie nie dziwi że ktoś pyta o jakieś materiały.

---------- Dopisano o 13:09 ---------- Poprzedni post napisano o 13:09 ----------

Napisane przez crystal tokio

i, będąc idealistką, wierzę, że kompetencje i wiedza zostaną zweryfikowane na rynku pracy.

xdddd

[Mitsukki]

Ojejku jejku, w pięknym mlekiem i miodem płynącym USA to przestępstwo, nie to co u nas w tej cebulackiej kombinującej Polszy
Chyba bym kogoś wyśmiała jakby mi prawił morały powołując się na USA

Zwisa mi i powiewa czy ktoś ściąga czy nie, uwierz to nie kwestia wieku, roszczeniowe osoby są wszędzie, sama mogę podać milion przykładów, kiedy to osoby u mnie na studiach uważały się za niewiadomo co i oczekiwały odwalania za nich roboty, a wcale nie były młodsze :P
Trafiłaś na buracką laskę, bywa. Swoją drogą, gdyby ktoś mi wyrwał kartkę z ręki to bym podniosła wrzask, no bez przesady

No, a skoro zagramanica tak Cię podnieca, to powiem Ci, że w Niemczech wszystkie materiały z wykładu co tydzień lądują na platformie online i każdy ma do nich dostęp. Nie trzeba biegać za wykładowcami i ich prosić nawet. Szaleństwo, nie? No, ale to nie USA

[201604191001]

Nie dziwi mnie, że ktoś pyta o materiały, wykładowca nie robi łaski, że prowadzi przedmiot.
Ale gdyby jakaś flądra wyrwała mi kartkę i zaczęła ściągać to chyba bym ją trzepnęła. Tak samo gdyby pytała mnie o cokolwiek, odwracała się do mnie. To niesamowicie rozprasza. Niech sobie ściąga z rąk, butelek, pośladka ale od pracy innych wara. Nie rozumiem, dlaczego ludzie sobie na to pozwalają.

[nadijka]

Przechodzenie przez studia na ściągach - to mnie już nie dziwi. Na moich studiach czasami pisaliśmy egzaminy z zaocznymi (ja byłam na dziennych) i była diametralna różnica w podejściu do studentów: zaoczni mieli dużo łatwiejsze testy, ściągali na potęgę, a prowadzący pilnował tylko ludzi z dziennych i nie zwracał na tamtych uwagi.
Teraz właściwie każdy chce mieć papierek wyższej uczelni i dla niektórych nie ma innej opcji, niż zaliczanie egzaminów na ściągach. Dla mnie to bez sensu, po co marnować czas na studia, jak nie chce się z nich nic wyciągnąć, no ale nie zmusisz nikogo do zmiany podejścia.

[new_me]

Napisane przez _Judith_

Nie dziwi mnie, że ktoś pyta o materiały, wykładowca nie robi łaski, że prowadzi przedmiot.
Ale gdyby jakaś flądra wyrwała mi kartkę i zaczęła ściągać to chyba bym ją trzepnęła. Tak samo gdyby pytała mnie o cokolwiek, odwracała się do mnie. To niesamowicie rozprasza. Niech sobie ściąga z rąk, butelek, pośladka ale od pracy innych wara. Nie rozumiem, dlaczego ludzie sobie na to pozwalają.

lepiej zapytac o materialy i je dostac niz nie zapytac i pozniej zalowac i szukac Bog wie gdzie...
ja bym sie raczej zastanawaila nad osoba ktora daje sobie kartke wyrwac, niz nad ta ktora kombinuje, kombinatorzy jednak w zyciu potrafia sie ustawic (gorzej z ich opnia u innych) a taka malo asertywna osoba ma juz gorzej w zyciu tymabrdziej jezeli ma te 25+

[201604181004]

no nie wiem niektórzy robią studia tylko dla papierka bo bzdurny papier według nowych przepisów jest niezbędny na niektórych stanowiskach. nie ma się co dziwić, chory system, chore studia.

[_Juliette_]

Napisane przez crystal_tokio

Ściąganie - jestem na nie. I, będąc idealistką, wierzę, że kompetencje i wiedza zostaną zweryfikowane na rynku pracy. Uważam, że w USA jest wprowadzone dobre rozwiązanie, z tym, że tam jest też inny poziom i styl nauczania. W Polsce w wielu przypadkach wykładowcy "olewają" przedmiot, przychodzą na niego i czasami się zastanawiam, po co są na uczelni - jest tylu młodych pasjonatów, którym się chce pracować, a w niektórych przypadkach widać już ewidentne zmęczenie materiału...

Że niby w Hameryce to taki poziom pod samą stratosferą, a u nas dno i 5 metrów mułu? Mam przyjaciół w Stanach i uwierz, tam jest w szkole i na studiach bardzo łatwo. Ja miałam na trzecim roku cztery razy w tygodniu po 12 godzin zajęć i laboratoriów (co z tego, że okienka po 30 minut jak i tak ledwo się nadążało przejechać z budynku do budynku), oni w USA- 3-4 godzinki i do domu. U nas slajdy z prędkością światła, a za robienie im zdjęć można mieć kłopoty, u nich kseróweczki do ręki. Tam jest też bardzo popularna nauka online, gdzie wszystkie materiały dostajesz przez Internet, a jak czegoś nie wiesz, to prowadzący tłumaczy Ci na konsultacjach jak chłop krowie na miedzy- w Polsce to by się w ogóle nie nazywało nauką. Książki do państowych egzaminów, typu GDE- w jednej książce masz praktycznie wszystko, jak się nauczysz, to zdasz, niektóre tego typu testy mają praktycznie zamkniętą pulę pytań, nawet jeśli jest ich z 5 tysięcy (nie wiem, ile jest naprawdę), to najgorszy leń tylko by ich nie przeleciał i nie nauczył się- u nas na głupią maturę ludzie się uczą miesiącami. W USA o bezpłatnych praktykach w wakacje w czasie studiów nikt nie słyszał i wszyscy się dziwią że tak może być, że pracujesz za darmochę, nawet w ramach zdobywania wiedzy w zawodzie. Wydatek sił, czasu i energii na naukę i studiowanie w Polsce jest na oko z 10 razy większy niż w USA. No i dlaczego w USA ściąganie to takie wielkie halo? Bo trzeba być naprawdę perfidnym/głupim/leniwym żeby się na te egzaminy nie nauczyć, mając naprawdę okrojony materiał i bardzo przyjazny system. (Nie mówię, że tak łatwo jest np. na lekarskim w Stanach, bo na pewno jest trudniej.)

[caroline1994]

Wiesz, wydaje mi się, że to jednak skrajny przypadek, ale zawsze się przynajmniej jedna taka osoba trafi się w naszym otoczeniu co do postawy roszczeniowej - takie osoby świeżo po liceum często myślą, że wszystko im się należy i na studiach jest tak jak w liceum (a jednak nauczyciele w LO często dyktują słowo w słowo co uczniowie mają zapisać w zeszytach, a jak ktoś poprosi nauczyciela o powtórzenie, co powiedział, to się jeszcze często belfer cieszy, że go ktokolwiek słucha...), myślę że prędzej czy później testy zweryfikują jej faktyczną wiedzę, poza tym nie wierzę, żeby była w stanie ściągać na wszystkich egzaminach, przecież profesorowie nie są ślepi ktoś ją kiedyś wyprosi z sali i nie da możliwości poprawki i na tym się skończy

[monique432]

Nie wylewam żalu na forum, nie boli mnie również, że ktoś ma lepsze oceny, wiem, po co tu jestem, bynajmniej nie dla ocen. Pytam po prostu, co inni sądzą o "ściągarach" bo dla mnie to dziwne, żeby nie uczyć się zupełnie i spędzać czas na przepisywaniu książek na małą karteczkę... Zresztą, egzamin w sesji letniej jest ustny, także weryfikacja wiedzy nastąpi tak czy inaczej.
I nie wiem, czy na studiach zaocznych jest łatwiej, jak na razie na dziennych (licencjat + mgr) było jak dla mnie luźniej.

[Mome]

Napisane przez monique432

W tym roku zaczęłam drugie studia, zaocznie, i jak to bywa, w większości mam w grupie osoby w moim wieku (25) i starsze, ale jest kilka osób, które są zaraz po maturze i są to ich pierwsze studia. I rzuciło mi się w związku z tym w oczy coś takiego:
te młodsze osoby, szczególnie jedna dziewczyna, są strasznie roszczeniowe, dziwią się, że wykładowcy nie dają notatek to skserowania, nie wysyłają slajdów z prezentacji. Mnie ani moim znajomym z roku, kiedy byłam na pierwszym roku pierwszych studiów nie przyszło do głowy, żeby prosić o coś takiego, profesorzy zwykle nie przejmowali się, że ktoś czegoś nie zapisał, nawet nie dyktowali. Choć wiadomo, co prowadzący to inne zasady. Ale.
Druga sprawa to ściąganie. Ta wspomniana dziewczyna ściąga nawet na najbardziej banalnych testach, do których właściwie wystarczy pomyśleć, ściągi ma wszędzie, przykleje małe karteczki na wodę mineralną którą ma na ławce, ma napisane na rękach, zawsze odwraca się do innych i przepisuje odpowiedzi, czasem tak bezmyślnie, że nie zwraca uwagi, że ma inny test(!), potrafi wyrwać komuś kartkę z ręki i spisać. Jedna z dziewczyn z grupy zwróciła jej uwagę, że w USA ściąganie to przestępstwo, na co "ściągara" że u niej w liceum wszyscy ściągali nawet na maturze.
Co myślicie o takich osobach? Czy młodzież taka teraz naprawdę jest czy ta laska to skrajny przypadek? Wkurza nas jej postawa, bo uczciwie uczący się mają czasem słabsze oceny od "ściągary".

Olaboga, jaka ta młodzież straszna teraz, panie dziejku, ileż to się przez te 5 lat zmieniło w wychowaniu! Też mam 25 lat i dla większości osób, które znam (tj. moich rówieśników), ściąganie jest czymś zupełnie codziennym i to od szkoły podstawowej. I naprawdę nie bardzo wierzę, że istnieją środowiska, w których było/jest inaczej. Ani że pomiędzy 25-latkami a 20-latkami jest taka niesamowita przepaść pokoleniowa.

Sama programowo nie ściągam od bardzo dawna, ale do głowy by mi nie przyszło wymagać tego samego od kogokolwiek (dopóki oczywiście nie jestem nauczycielem :P). Ogólnie uważam, że mieszanie się do cudzej moralności jest przynajmniej tak samo naganne, jak ściąganie.

Co do pogrubionego - u mnie staje się powoli standardem udostępnianie slajdów z wykładów, tworzenie skryptów itp., zwłaszcza jeśli do przedmiotu nie ma podręcznika. Niektórzy prowadzący sami wychodzą z taką inicjatywą, niektórzy robią to na prośbę studentów. Ja tu nie widzę ani roszczeniowości, ani w ogóle nic złego.

Ogółem: naprawdę polecam zająć się sobą i własną wiedzą.

[charsi]

Napisane przez Mome

Co do pogrubionego - u mnie staje się powoli standardem udostępnianie slajdów z wykładów, tworzenie skryptów itp., zwłaszcza jeśli do przedmiotu nie ma podręcznika. Niektórzy prowadzący sami wychodzą z taką inicjatywą, niektórzy robią to na prośbę studentów. Ja tu nie widzę ani roszczeniowości, ani w ogóle nic złego.

No dokładnie, to jest o wiele bardziej sprawny system niż siedzenie na wykładach i próba nadążenia za wykładowcą, bo jedyne na czym można się skupić to przepisywanie. I dziwi mnie, że nadal tak mało wykładowców z tego korzysta.

Sama ściągam, bo jak mam uczyć się głupot, w ogóle nie związanych z moim kierunkiem, a profesor nawet nie raczy przygotować dobrego wykładu tylko czyta slajdy/podręcznik kropka w kropkę no to średnio się przejmuję. Natomiast nie ściągam od innych, bo nie chciałabym, żeby ktoś za mnie oberwał.

[chwast]

Jak nie robi z siebie nie wiadomo jakiej mądrali to mnie to gila. No i jeśli sam zadba o ściągi a nie wiecznie coś chce. Ja np z kilku przedmiotów zawsze ściągałam, ale z niektórych nie bo np umiałam/lubiłam się ich uczyć - była taka laska i co sprawdzian wręcz domagała się żebym jej podpowiadała, jakby nie mogła sobie zrobić ściągi dodatkowo pytała o tak banalne rzecz, na które np nie było jednoznacznej wyuczonej odpowiedzi, po prostu wytarczyło żeby pomyślała i tyle... ale nie chciało się

[_Matilde_]

Napisane przez chocolate_she

Dziwi mnie, że aż tak Cię to boli
Przecież oceny nie są najważniejsze, uczysz się dla siebie i tego się trzymaj. A ściąganie tej dziewczyny kiedyś wyjdzie, gdy już skończy studia choćby z najlepszymi ocenami a do pracy nikt ją nie przyjmie bo nie będzie umiała nic zrobić.
Zajmij się swoim życiem. A jak Cię to tak rusza to powiedz to wykładowcom a nie wygłaszasz swoje żale na forum ściąganie było, jest i będzie.

Dokładnie

[MeredithGrey]

mnie strasznie wkurza jak ja się naucze, a ktoś ściąga... dopóki sama nie mam czasu się pouczyć i próbuje cos podpatrzeć u innych powiem Ci szczerze, ze skończyłam liceum jakiś czas temu i tez miaalm takich co na samych sciagach lecielie na studiach wiec to chyba nie "młodzież". po prostu trafiła Ci się taka w grupie

[Kalini]

Jeśli ktoś ściągał raz na jakiś czas było mi wszystko jedno. Ale denerwowało mnie czerpania korzyści ze ściągania i wyprzedzanie osób, które nie ściągają. Miałam na roku kolesia, który ściągał na każdym egzaminie, miał dzięki temu same 5, był pupilem wykładowców i miał stypendium naukowe- jako, że u mnie dostawało je 10% najlepszych prawdopodobnie ktoś odpadł. I takie rzeczy są denerwujące. Tak jak nie chciałabym, aby ktoś ściągał na maturach czy innych egzaminach, których wynik ma o czymś decydować.

[Agnieszka987]

Napisane przez Kalini

Jeśli ktoś ściągał raz na jakiś czas było mi wszystko jedno. Ale denerwowało mnie czerpania korzyści ze ściągania i wyprzedzanie osób, które nie ściągają. Miałam na roku kolesia, który ściągał na każdym egzaminie, miał dzięki temu same 5, był pupilem wykładowców i miał stypendium naukowe- jako, że u mnie dostawało je 10% najlepszych prawdopodobnie ktoś odpadł. I takie rzeczy są denerwujące. Tak jak nie chciałabym, aby ktoś ściągał na maturach czy innych egzaminach, których wynik ma o czymś decydować.

Ale wierz mi, że predzej czy później to wyjdzie. Znałam osoby które tez sie tak zachowywały egzaminy na koncu ledwo pozdawali, niektórzy studia na 1 roku rzucili (a w szkole średniej tacy mądrzy byli- wymuszali czasem nawet 5, a uczący się mieli słabsze oceny, choć teraz wyszło jednak, że studia pokonczyli ci co mieli słabsze oceny na swiadectwie ale starali się uczyc i nie sciagali co rusz )

Znam też 50+- 70+ nauczycieli którzy czasem ściagali na studiach Nie jest to dla mnie jakieś ogromne przestepstwo, jesli nie jedzie sie na tym cały czas i nie zachowuje sie tak chamsko, jak osoba opisana w 1 poscie.

[Kalini]

Napisane przez Agnieszka987

Ale wierz mi, że predzej czy później to wyjdzie. Znałam osoby które tez sie tak zachowywały egzaminy na koncu ledwo pozdawali, niektórzy studia na 1 roku rzucili (a w szkole średniej tacy mądrzy byli- wymuszali czasem nawet 5, a uczący się mieli słabsze oceny, choć teraz wyszło jednak, że studia pokonczyli ci co mieli słabsze oceny na swiadectwie ale starali się uczyc i nie sciagali co rusz )

Znam też 50+- 70+ nauczycieli którzy czasem ściagali na studiach Nie jest to dla mnie jakieś ogromne przestepstwo, jesli nie jedzie sie na tym cały czas i nie zachowuje sie tak chamsko, jak osoba opisana w 1 poscie.

Oj, przeszedł na tym cały licencjat, pobierał stypendium i wątpię, aby kiedyś na tym ucierpiał. A to co komuś zabrał- to jego. Tak jak ktoś przez ściaganie zabiera komuś miejsce na specjalizacji itd. To już nie mieści się w mojej definicji wolności

[201605161006]

Teraz to na kierunkach ścisłych jakieś 60% to takie osoby, a na humanistycznych to z 95%.

[Mome]

Napisane przez takasobie93

Teraz to na kierunkach ścisłych jakieś 60% to takie osoby, a na humanistycznych to z 95%.

O, proszę bardzo, a skąd takie rozróżnienie?

[roseblue]

Napisane przez takasobie93

Teraz to na kierunkach ścisłych jakieś 60% to takie osoby, a na humanistycznych to z 95%.

chętnie zobaczę statystyki

[CzarnyElf]

Napisane przez _Juliette_

Że niby w Hameryce to taki poziom pod samą stratosferą, a u nas dno i 5 metrów mułu? Mam przyjaciół w Stanach i uwierz, tam jest w szkole i na studiach bardzo łatwo. Ja miałam na trzecim roku cztery razy w tygodniu po 12 godzin zajęć i laboratoriów (co z tego, że okienka po 30 minut jak i tak ledwo się nadążało przejechać z budynku do budynku), oni w USA- 3-4 godzinki i do domu. U nas slajdy z prędkością światła, a za robienie im zdjęć można mieć kłopoty, u nich kseróweczki do ręki. Tam jest też bardzo popularna nauka online, gdzie wszystkie materiały dostajesz przez Internet, a jak czegoś nie wiesz, to prowadzący tłumaczy Ci na konsultacjach jak chłop krowie na miedzy- w Polsce to by się w ogóle nie nazywało nauką. Książki do państowych egzaminów, typu GDE- w jednej książce masz praktycznie wszystko, jak się nauczysz, to zdasz, niektóre tego typu testy mają praktycznie zamkniętą pulę pytań, nawet jeśli jest ich z 5 tysięcy (nie wiem, ile jest naprawdę), to najgorszy leń tylko by ich nie przeleciał i nie nauczył się- u nas na głupią maturę ludzie się uczą miesiącami. W USA o bezpłatnych praktykach w wakacje w czasie studiów nikt nie słyszał i wszyscy się dziwią że tak może być, że pracujesz za darmochę, nawet w ramach zdobywania wiedzy w zawodzie. Wydatek sił, czasu i energii na naukę i studiowanie w Polsce jest na oko z 10 razy większy niż w USA. No i dlaczego w USA ściąganie to takie wielkie halo? Bo trzeba być naprawdę perfidnym/głupim/leniwym żeby się na te egzaminy nie nauczyć, mając naprawdę okrojony materiał i bardzo przyjazny system. (Nie mówię, że tak łatwo jest np. na lekarskim w Stanach, bo na pewno jest trudniej.)

Duzo jest prawdy w tym co piszeszJednak nie zgodze sie z tym ze studiowanie w Usa jest latwe i ze material jest okrojony.Studia sa poprostu inaczej skonstruowane,jest faktycznie mniej teorii ale duzo wiecej praktykiZajecia faktycznie sa krotsze ale jest wiecej pracy poza zajeciami(pisanie kilkunastostronicowych eseji,praca w grupach,rozne projekty itp).Pozatym w Usa wiekszosc studentow pracuje aby moc splacic studia wiec nie wyobrazam sobie np polskiego systemu studiowania tutaj.Moim zdaniem system jest dobry i dostosowany do stylu zycia w UsaAle nie jest idealny jezeli chodzi o finansowanie studiow.
A sciaganie to oszustwo i dobrze ze jest tu tepione.Nie chcialabym trafic do jakiegokolwiek specjalisty ktory studia zaliczyl na sciagach.Takie sciaganie wczesniej czy pozniej wyjdzie w praktyce

[201607131028]

ból o oceny tak to widzę autorko ;P

[201605161006]

Napisane przez Mome

O, proszę bardzo, a skąd takie rozróżnienie?

Wynika z moich obserwacji. Zresztą dziś jak ktoś mówi ''nie lubię matematyki, jestem humanistą'' (czyli większość osób) to znaczy, że po prostu jest głupi się na niczym nie zna, więc wmawia sobie, że jest humanistą. Ja tak to widzę.