Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum plotkowe

Notka

Forum plotkowe Zapraszamy do plotkowania. Na forum plotkowym nie musisz się trzymać tematyki urodowej. Tutaj porozmawiasz o wszystkim co cię interesuje, denerwuje i zadziwia.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-02-03, 16:26   #1
EnjoyTheDay
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 117

Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...


hej dziewczyny, potrzebuje pomocy w delikatniej sprawie.
Postaram się opisać wszystko w jak największym skrócie..
Jestem z Tż 3,5 roku. Bywalo różnie miedzy nami, nie zawsze było ok niestety jednak bardzo się kochamy..
Tz miał z 2 lata temu kota, który mu uciekł, wiem że od tego czasu zawsze chciał mieć kotka jakiegoś.
Ja mam w kwietniu koncze 23 lata, Tz w lipcu 22. Ja jestem na 3 roku studiów, pracuje dorywczo aktualnie, bo mam cięzko na studiach, mialam stała prace ale była tak ciezka ze nie podołałam.. Tz był rok na studiach, rzucił je (tzn oficjalnie nie podołał, ale ja wiem ze rzucił studia..) i pracuje w restauracji swojej matki jako kelner.
Wracając do sedna sprawy - od października do grudnia miałam stała prace, w markecie (tesco). wytrzymałam tylko 3 miesiace, bo chodziłam dzien w dzien (wole tylko 4 dni w miesiacu na wyklady na studiach) niekiedy kilka razy pod rzad po 12 h za 800 zł miesiecznie.. ale w koncu miałam wieksze dochody niz te 300 zł na miecha, postanowiłam wiec kupic Tz kiciusia. Za moja 3 pensje kupiłam mu na swieta koteczke rasy Neva Masquarade - taka http://www.google.pl/search?hl=pl&cp...AYmA-wagis2nDg
dałam za nia cała swoja 3 pensje, kupiłam tez wyprawke za 100 zł z poprzedniej pensji. Oczywiscie nie postawiłam go przed faktem dokonanym, bo to w koncu zwierze - temat zakupu kici przeze mnie był obgadany juz miesiac przed faktem, z Tz, z jego rodzicami.
Tz jako kelner pracuje niestety duzo - pracuje 5 dni w tygodniu od 9-20, ma 2 dni w tyg wolne, w 1 jeździ na próby (gra w zespole, nic wielkiego, takie granie do kotleta, choc przyznaje muzyke robia super) a w drugi wiolny zalatwia jakies sprawy i widzi sie z kumplami na %. My spotykamy sie od prawie 2 lat niestety 1 x (w porywach 2) w tygodniu, zawsze tylko na noc, ok 20 i rano wracam, co nie do konca mi odpowiada, no ale to nie temat tego watku..
w kazdym razie mialam swiadomosc ze Tz sporo pracuje, ale jednak ludzie pracujacy nie mogli by miec w tym wypadku zwierzat. Uzgodnilam z Tz ze bedzie ja kochal, dbał o nia najm,ocniej jak sie da.. tez pomyslalam ze w koncu kicia i tak sporo bedzie z nim przebywala, w koncu zaraz po jego powrocie z pracy do rana wlacznie bedzie z czlowiekiem..
niestety realia okazaly sie inne..
w dzien, w ktory dalam Tz kicie (akurat mial wolne) napisalam mu smsa jak sie kicia adaptuje i co on porabia, to napisal ze bawi sie, a on przygotowuje 'pomieszczenie dla kota'..
zdebialam troche i zglupialam i napisalam, ze nie wiem o co kaman .
okazało sie ze Tz ustalił z mama, ze na czas nieobecnosci Tz w pracy kicia bedzie przebywala w takim malym pomieszczeniu - skrytce przy balkonie, gdzie mama Tz trzymała zawsze stare kurtki, buty, odkurzacz etc. taka no wiecie, typowa skrytka malutka;/. Tz wlozyl jej tam legowisko, drapak, kuwete i miski. Na poczatku bardzo mi sie nie podobalo to, ale potem stwierdzilam ze na czas pracy Tz ona i tak byla by sama, a jednak tam ma wszystko, co mialaby i tak w jego pokoju, wiec bez roznicy, tyle ze mniej miejsca, no ale jakos przebolałam.
3 dni pozniej okazalo sie ze kicia ma tez SPAĆ w tym pomieszczeniu .
Tz stiwerdzil ze to po to zeby byla przyzwyczajona do tej skrytki plus ze sie boi ze go obudzi w nocy..
Zalamalam sie, jak sie widzielismy dzien przed wigilia (kicie kupilam mu 2 tyg przed swietami..) i rozpłakałam sie strasznie (chyba nigdy w zyciu sie tak nie rozpłakałam..) ze ma mi ja oddac, bo ona nie ma u niego tak, jak sie umawialismy przed kupnem jej, ze ona sie meczy, ze ja ja wezme do siebie (mam juz 1 kotke dorosła, rodzice zgodziliby sie jakos na 2 koty..) plakałam jak 2 latka której ktos odebrał lizaka a on powiedział ze napewno nie odda, bo juz ja jego rodzina widziala i juz kupił kuwete (cala reszte rzeczy niemalze kupilam ja..)
powiedzialam ze skoro twierdzi ze mnie kocha ponad zycie, ze zrobil by dla mnie wszystko, lacznie z oddaniem zycia, a nie moze mu oddac kota, z ktorym spedza moze godzine na dobe i dobrze wie ze kotu jest zle..
odpowiedzial ze nie a jego argumentem glownym bylo ze pokazal juz rodzinie i kupil kuwete..
zaplakana wrocilam do domu taksowka, nie widzielismy sie nawet w swieta...
postanowilam zagryzc zeby i starac sie nie widziec tego, ze kot ma ewidentnie źle u niego. wszystko bylo "OK" mimo ze widzialam ze kicia nie rosnie (ma 4 miesiace teraz, wyglada na niecale 2..) ze zachowuje sie jakby byla coraz bardziej dzika, po wypuszczeniu biega od sciany do sciany, zaczela troche drapac a jak sie ja wezmie na rece w panice sie tuli. staralam sie tego nie widziec, co moze nie bylo ok z mojej strony, ale mialam dosc klotki z Tz.. Nie raz, nie dwa jak przyjechalismy do Tz (on zawsze po mnie przyjezdza po pracy wieczorem jak sie widzimy ten raz czy dwa w tyg..) i patrzalam do kici to miala puste obie miski (i jedzenie i woda) a obok zwymiotowane .
Byly o to mini-klotnie z Tz, ale zawsze jakos mnie uspakajał. Nie wiem jak on dba o nia jak mnie nie ma - jak juz pisałam, widujemy sie raz, max 2 w tyg na noc, ale wtedy kicia jest z nami w pokoju, do momentu jak nie idziemy spac i Tz ja tam zamyka. jedzenie jej zawsze daje przy mnie, ale musze mu przypominac zazwyczaj o tym..
staralam sie tego nie widziec, bo by mi serce peklo, ale przedwczoraj bylam u Tz.. a jak kazda z nas czuje, zaczely sie teraz te straszne mrozy. No i jak przyjechalismy z Tz, pierwsze co zrobilam, wypuscilam kota, zajrzalam czy ma jedzenie w miskach (akurat jedzenie miala, wody nie) i... szok, musialam wybiec, bo bym zamarzła;/ tam bylo z 0 stopni..- jak juz pisałam komorka/skrytka jest na uboczu domu, zaraz przy balkonie no i tak jak Tz ma w domu cieplo raczej, tak tam myslalam ze zejde po minucie. wkurzylam sie ostro i powiedzialam Tz zeby chociaz na czas mrozów tych strasznych trzymał kotke u siebie jak jest w pracy i nocami. Powiedział (nawet na mnie nie patrzac tylko pijac piwo i patrzac w tv..)ze nie. jak zapytalam czemu, czy sie boi ze ona mu cos zniszczy? to powiedzial tylko "bo tam jest jej miejsce."
myslalam ze go zabije..
wczoraj rano jak wrocilam od Tz nie wytrzymalam i zwierzylam sie ze wszystkiego mojej Mamie.
Strasznie sie wkurzyla, zalamala, zadzwonila od razu do Tz (ale byla BARDZO kulturalna) ze ma oddac ko9ta, bo robia mu krzywde i to nieludzkie, ze ona odda wszystkie poniesione koszty, ze kotek sie meczy u nich i ze go bardzo prosi zeby ja jeszcze dzis przywiozł nam.
Po tej rozmowie Tz zadzwonil do mnie z pretensjami, ze co ja nagadałam, ze mam to odkrecic (Bog mi swiadkiem ze mowilam w 1000% prawde..) ze mam powiedziec ze kicia ma tam cieplo, ze jest tam tylko jak on jest w pracy(czyli skłamac, bo ma zimno i jest tez tam NOCAMI..) i wielkie pretensje do mnie, potem zaczał mowic ze mam cos zrobic ze swoimi rodzicami, bo w dzieci pozniejsze tez sie beda wpier**, i ze moja matka nam jeszcze dziecko wezmie i ze mam cos z nimi zrobic bo "on tyak dlugo nie pociagnie" ;(. I ze ma dosc "wiecznych problemow w naszym zwiazku" i ze jedyne co ma ze mna fajnego to sex;(.. i powiedzial ze kota napewno nie odda i ze co mu moja matka niby zrobi..
zaryczana poleciałam do rodzicow jakos to odkrecac, bo wystraszylam sie ze Tz mnie zostawi;(..
moja mama w tym czasie zadzwonila do jego mamy, tez rozmawiala bardzo kulturalnie, dokladnie argumentujac sprawe, mama Tz w rozmowie przyznala racje mojej...
skonczylo sie na tym, ze Tz wieczorem mnie przeprosil, ze nie mowil serio, ze bardzo mu glupio, ale ze byl roztrzesiony i ze przeprasza za to, co mi powiedzial, plus dodal ze jego mama przyszla mu tylko powtorzyc to, co mowila jej moja mama, dodala tez ze moja mama jest nienormalna i tak sie cala sprawa skonczyla.
na chwile obecna miedzy mna a Tz wszystko wrocilo do "normy" a z kotem sprawa wyglada na to ze znow zamknieta..



jak wy, osoby postronne to widzicie?
prosze, pomozcie, bo ja cala noc nie spalam, nie wiem, co myslec./
EnjoyTheDay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:34   #2
enviee
Rozeznanie
 
Avatar enviee
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 606
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Taaa....ciekawe co ma zamiar z przyszłymi dziećmi zrobić.. pewnie też w komórce trzymać, żeby nie przeszkadzały.. Ja bym zabrała kota, a gościa olała sikiem prostym. Co innego jakby powiedział, że nie lubi kotów i psów i nie chce ich mieć. A co innego zgodzić się na kota i się nim nie zajmować.
__________________

enviee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:36   #3
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Żartujesz, prawda? Ty jeszcze jesteś z tym człowiekiem?

Owszem, facet jest szurnięty, nieczuły, w stosunku do ciebie i rodziców prostak i cham, i naprawdę jak to opisujesz to tylko chyba ma cię pod ręką dla sexu.

Owszem, ZNĘCA się nad kotem. Jeśli nie chce się nim zajmować po ludzku, to niech odda.

I na litość boską, rzadko to piszę, ale wiej od gościa!

---------- Dopisano o 16:36 ---------- Poprzedni post napisano o 16:34 ----------

Jeszcze jedno - miałam kota, mój mąż za nim nie przepadał, wprost to mówił - ale NIGDY nie robił i nie zrobiłby czegoś takiego.
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:41   #4
żurawinka
Zakorzenienie
 
Avatar żurawinka
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: kraina uśmiechu i dobrego humoru :-D
Wiadomości: 9 036
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Zabierz mu kota jesli masz w sobie jakieś ludzkie uczucia!
Głupota że mu go wogóle dałaś.
Po drugie - ciekawe jakbyś mu odmówiła seksu co by mu biedakowi zostało.
Za znęcanie się nad zwierzętami jest paragraf !
żurawinka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:42   #5
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

A, i cytuję dla potomności:

Cytat:
Napisane przez EnjoyTheDay Pokaż wiadomość
hej dziewczyny, potrzebuje pomocy w delikatniej sprawie.
Postaram się opisać wszystko w jak największym skrócie..
Jestem z Tż 3,5 roku. Bywalo różnie miedzy nami, nie zawsze było ok niestety jednak bardzo się kochamy..
Tz miał z 2 lata temu kota, który mu uciekł, wiem że od tego czasu zawsze chciał mieć kotka jakiegoś.
Ja mam w kwietniu koncze 23 lata, Tz w lipcu 22. Ja jestem na 3 roku studiów, pracuje dorywczo aktualnie, bo mam cięzko na studiach, mialam stała prace ale była tak ciezka ze nie podołałam.. Tz był rok na studiach, rzucił je (tzn oficjalnie nie podołał, ale ja wiem ze rzucił studia..) i pracuje w restauracji swojej matki jako kelner.
Wracając do sedna sprawy - od października do grudnia miałam stała prace, w markecie (tesco). wytrzymałam tylko 3 miesiace, bo chodziłam dzien w dzien (wole tylko 4 dni w miesiacu na wyklady na studiach) niekiedy kilka razy pod rzad po 12 h za 800 zł miesiecznie.. ale w koncu miałam wieksze dochody niz te 300 zł na miecha, postanowiłam wiec kupic Tz kiciusia. Za moja 3 pensje kupiłam mu na swieta koteczke rasy Neva Masquarade - taka http://www.google.pl/search?hl=pl&cp...AYmA-wagis2nDg
dałam za nia cała swoja 3 pensje, kupiłam tez wyprawke za 100 zł z poprzedniej pensji. Oczywiscie nie postawiłam go przed faktem dokonanym, bo to w koncu zwierze - temat zakupu kici przeze mnie był obgadany juz miesiac przed faktem, z Tz, z jego rodzicami.
Tz jako kelner pracuje niestety duzo - pracuje 5 dni w tygodniu od 9-20, ma 2 dni w tyg wolne, w 1 jeździ na próby (gra w zespole, nic wielkiego, takie granie do kotleta, choc przyznaje muzyke robia super) a w drugi wiolny zalatwia jakies sprawy i widzi sie z kumplami na %. My spotykamy sie od prawie 2 lat niestety 1 x (w porywach 2) w tygodniu, zawsze tylko na noc, ok 20 i rano wracam, co nie do konca mi odpowiada, no ale to nie temat tego watku..
w kazdym razie mialam swiadomosc ze Tz sporo pracuje, ale jednak ludzie pracujacy nie mogli by miec w tym wypadku zwierzat. Uzgodnilam z Tz ze bedzie ja kochal, dbał o nia najm,ocniej jak sie da.. tez pomyslalam ze w koncu kicia i tak sporo bedzie z nim przebywala, w koncu zaraz po jego powrocie z pracy do rana wlacznie bedzie z czlowiekiem..
niestety realia okazaly sie inne..
w dzien, w ktory dalam Tz kicie (akurat mial wolne) napisalam mu smsa jak sie kicia adaptuje i co on porabia, to napisal ze bawi sie, a on przygotowuje 'pomieszczenie dla kota'..
zdebialam troche i zglupialam i napisalam, ze nie wiem o co kaman .
okazało sie ze Tz ustalił z mama, ze na czas nieobecnosci Tz w pracy kicia bedzie przebywala w takim malym pomieszczeniu - skrytce przy balkonie, gdzie mama Tz trzymała zawsze stare kurtki, buty, odkurzacz etc. taka no wiecie, typowa skrytka malutka;/. Tz wlozyl jej tam legowisko, drapak, kuwete i miski. Na poczatku bardzo mi sie nie podobalo to, ale potem stwierdzilam ze na czas pracy Tz ona i tak byla by sama, a jednak tam ma wszystko, co mialaby i tak w jego pokoju, wiec bez roznicy, tyle ze mniej miejsca, no ale jakos przebolałam.
3 dni pozniej okazalo sie ze kicia ma tez SPAĆ w tym pomieszczeniu .
Tz stiwerdzil ze to po to zeby byla przyzwyczajona do tej skrytki plus ze sie boi ze go obudzi w nocy..
Zalamalam sie, jak sie widzielismy dzien przed wigilia (kicie kupilam mu 2 tyg przed swietami..) i rozpłakałam sie strasznie (chyba nigdy w zyciu sie tak nie rozpłakałam..) ze ma mi ja oddac, bo ona nie ma u niego tak, jak sie umawialismy przed kupnem jej, ze ona sie meczy, ze ja ja wezme do siebie (mam juz 1 kotke dorosła, rodzice zgodziliby sie jakos na 2 koty..) plakałam jak 2 latka której ktos odebrał lizaka a on powiedział ze napewno nie odda, bo juz ja jego rodzina widziala i juz kupił kuwete (cala reszte rzeczy niemalze kupilam ja..)
powiedzialam ze skoro twierdzi ze mnie kocha ponad zycie, ze zrobil by dla mnie wszystko, lacznie z oddaniem zycia, a nie moze mu oddac kota, z ktorym spedza moze godzine na dobe i dobrze wie ze kotu jest zle..
odpowiedzial ze nie a jego argumentem glownym bylo ze pokazal juz rodzinie i kupil kuwete..
zaplakana wrocilam do domu taksowka, nie widzielismy sie nawet w swieta...
postanowilam zagryzc zeby i starac sie nie widziec tego, ze kot ma ewidentnie źle u niego. wszystko bylo "OK" mimo ze widzialam ze kicia nie rosnie (ma 4 miesiace teraz, wyglada na niecale 2..) ze zachowuje sie jakby byla coraz bardziej dzika, po wypuszczeniu biega od sciany do sciany, zaczela troche drapac a jak sie ja wezmie na rece w panice sie tuli. staralam sie tego nie widziec, co moze nie bylo ok z mojej strony, ale mialam dosc klotki z Tz.. Nie raz, nie dwa jak przyjechalismy do Tz (on zawsze po mnie przyjezdza po pracy wieczorem jak sie widzimy ten raz czy dwa w tyg..) i patrzalam do kici to miala puste obie miski (i jedzenie i woda) a obok zwymiotowane .
Byly o to mini-klotnie z Tz, ale zawsze jakos mnie uspakajał. Nie wiem jak on dba o nia jak mnie nie ma - jak juz pisałam, widujemy sie raz, max 2 w tyg na noc, ale wtedy kicia jest z nami w pokoju, do momentu jak nie idziemy spac i Tz ja tam zamyka. jedzenie jej zawsze daje przy mnie, ale musze mu przypominac zazwyczaj o tym..
staralam sie tego nie widziec, bo by mi serce peklo, ale przedwczoraj bylam u Tz.. a jak kazda z nas czuje, zaczely sie teraz te straszne mrozy. No i jak przyjechalismy z Tz, pierwsze co zrobilam, wypuscilam kota, zajrzalam czy ma jedzenie w miskach (akurat jedzenie miala, wody nie) i... szok, musialam wybiec, bo bym zamarzła;/ tam bylo z 0 stopni..- jak juz pisałam komorka/skrytka jest na uboczu domu, zaraz przy balkonie no i tak jak Tz ma w domu cieplo raczej, tak tam myslalam ze zejde po minucie. wkurzylam sie ostro i powiedzialam Tz zeby chociaz na czas mrozów tych strasznych trzymał kotke u siebie jak jest w pracy i nocami. Powiedział (nawet na mnie nie patrzac tylko pijac piwo i patrzac w tv..)ze nie. jak zapytalam czemu, czy sie boi ze ona mu cos zniszczy? to powiedzial tylko "bo tam jest jej miejsce."
myslalam ze go zabije..
wczoraj rano jak wrocilam od Tz nie wytrzymalam i zwierzylam sie ze wszystkiego mojej Mamie.
Strasznie sie wkurzyla, zalamala, zadzwonila od razu do Tz (ale byla BARDZO kulturalna) ze ma oddac ko9ta, bo robia mu krzywde i to nieludzkie, ze ona odda wszystkie poniesione koszty, ze kotek sie meczy u nich i ze go bardzo prosi zeby ja jeszcze dzis przywiozł nam.
Po tej rozmowie Tz zadzwonil do mnie z pretensjami, ze co ja nagadałam, ze mam to odkrecic (Bog mi swiadkiem ze mowilam w 1000% prawde..) ze mam powiedziec ze kicia ma tam cieplo, ze jest tam tylko jak on jest w pracy(czyli skłamac, bo ma zimno i jest tez tam NOCAMI..) i wielkie pretensje do mnie, potem zaczał mowic ze mam cos zrobic ze swoimi rodzicami, bo w dzieci pozniejsze tez sie beda wpier**, i ze moja matka nam jeszcze dziecko wezmie i ze mam cos z nimi zrobic bo "on tyak dlugo nie pociagnie" ;(. I ze ma dosc "wiecznych problemow w naszym zwiazku" i ze jedyne co ma ze mna fajnego to sex;(.. i powiedzial ze kota napewno nie odda i ze co mu moja matka niby zrobi..
zaryczana poleciałam do rodzicow jakos to odkrecac, bo wystraszylam sie ze Tz mnie zostawi;(..
moja mama w tym czasie zadzwonila do jego mamy, tez rozmawiala bardzo kulturalnie, dokladnie argumentujac sprawe, mama Tz w rozmowie przyznala racje mojej...
skonczylo sie na tym, ze Tz wieczorem mnie przeprosil, ze nie mowil serio, ze bardzo mu glupio, ale ze byl roztrzesiony i ze przeprasza za to, co mi powiedzial, plus dodal ze jego mama przyszla mu tylko powtorzyc to, co mowila jej moja mama, dodala tez ze moja mama jest nienormalna i tak sie cala sprawa skonczyla.
na chwile obecna miedzy mna a Tz wszystko wrocilo do "normy" a z kotem sprawa wyglada na to ze znow zamknieta..



jak wy, osoby postronne to widzicie?
prosze, pomozcie, bo ja cala noc nie spalam, nie wiem, co myslec./
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:42   #6
EnjoyTheDay
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 117
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

wlasnie sama go o to zapytalam przedwczoraj u niego, czy dziecko tez zamknie w skrytce zeby nic nie rozwalilo, powiedzial ze wiadomo ze nie, ale ze samego go napewno nigdzie nie zostawi dopóki bedzie cos rozwalało .. (chyba zapomnial ze dzieci sa psujami i w wieku 12 lat - widze po mojej kuzynce )
co do pogrubionego - jak juz napisalam, probowalam przed wigilia, łzami i błaganiem a wczoraj z pomoca rodzicow i G z tego wyszło eh...

Cytat:
Napisane przez enviee Pokaż wiadomość
Taaa....ciekawe co ma zamiar z przyszłymi dziećmi zrobić.. pewnie też w komórce trzymać, żeby nie przeszkadzały.. Ja bym zabrała kota, a gościa olała sikiem prostym. Co innego jakby powiedział, że nie lubi kotów i psów i nie chce ich mieć. A co innego zgodzić się na kota i się nim nie zajmować.
EnjoyTheDay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:43   #7
erha
Zakorzenienie
 
Avatar erha
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 5 275
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

No ale co z tym kotem w końcu?? Zabieraj go stamtąd! Twojemu TŻowi po jakimś czasie przejdzie foch. Tylko dziwne, że Ty nadal chcesz z nim być :/
erha jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:43   #8
voice_of_silence
Zakorzenienie
 
Avatar voice_of_silence
 
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 4 378
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Cytat:
Napisane przez EnjoyTheDay Pokaż wiadomość
hej dziewczyny, potrzebuje pomocy w delikatniej sprawie.
Postaram się opisać wszystko w jak największym skrócie..
Jestem z Tż 3,5 roku. Bywalo różnie miedzy nami, nie zawsze było ok niestety jednak bardzo się kochamy..
Tz miał z 2 lata temu kota, który mu uciekł, wiem że od tego czasu zawsze chciał mieć kotka jakiegoś.
Ja mam w kwietniu koncze 23 lata, Tz w lipcu 22. Ja jestem na 3 roku studiów, pracuje dorywczo aktualnie, bo mam cięzko na studiach, mialam stała prace ale była tak ciezka ze nie podołałam.. Tz był rok na studiach, rzucił je (tzn oficjalnie nie podołał, ale ja wiem ze rzucił studia..) i pracuje w restauracji swojej matki jako kelner.
Wracając do sedna sprawy - od października do grudnia miałam stała prace, w markecie (tesco). wytrzymałam tylko 3 miesiace, bo chodziłam dzien w dzien (wole tylko 4 dni w miesiacu na wyklady na studiach) niekiedy kilka razy pod rzad po 12 h za 800 zł miesiecznie.. ale w koncu miałam wieksze dochody niz te 300 zł na miecha, postanowiłam wiec kupic Tz kiciusia. Za moja 3 pensje kupiłam mu na swieta koteczke rasy Neva Masquarade - taka http://www.google.pl/search?hl=pl&cp...AYmA-wagis2nDg
dałam za nia cała swoja 3 pensje, kupiłam tez wyprawke za 100 zł z poprzedniej pensji. Oczywiscie nie postawiłam go przed faktem dokonanym, bo to w koncu zwierze - temat zakupu kici przeze mnie był obgadany juz miesiac przed faktem, z Tz, z jego rodzicami.
Tz jako kelner pracuje niestety duzo - pracuje 5 dni w tygodniu od 9-20, ma 2 dni w tyg wolne, w 1 jeździ na próby (gra w zespole, nic wielkiego, takie granie do kotleta, choc przyznaje muzyke robia super) a w drugi wiolny zalatwia jakies sprawy i widzi sie z kumplami na %. My spotykamy sie od prawie 2 lat niestety 1 x (w porywach 2) w tygodniu, zawsze tylko na noc, ok 20 i rano wracam, co nie do konca mi odpowiada, no ale to nie temat tego watku..
w kazdym razie mialam swiadomosc ze Tz sporo pracuje, ale jednak ludzie pracujacy nie mogli by miec w tym wypadku zwierzat. Uzgodnilam z Tz ze bedzie ja kochal, dbał o nia najm,ocniej jak sie da.. tez pomyslalam ze w koncu kicia i tak sporo bedzie z nim przebywala, w koncu zaraz po jego powrocie z pracy do rana wlacznie bedzie z czlowiekiem..
niestety realia okazaly sie inne..
w dzien, w ktory dalam Tz kicie (akurat mial wolne) napisalam mu smsa jak sie kicia adaptuje i co on porabia, to napisal ze bawi sie, a on przygotowuje 'pomieszczenie dla kota'..
zdebialam troche i zglupialam i napisalam, ze nie wiem o co kaman .
okazało sie ze Tz ustalił z mama, ze na czas nieobecnosci Tz w pracy kicia bedzie przebywala w takim malym pomieszczeniu - skrytce przy balkonie, gdzie mama Tz trzymała zawsze stare kurtki, buty, odkurzacz etc. taka no wiecie, typowa skrytka malutka;/. Tz wlozyl jej tam legowisko, drapak, kuwete i miski. Na poczatku bardzo mi sie nie podobalo to, ale potem stwierdzilam ze na czas pracy Tz ona i tak byla by sama, a jednak tam ma wszystko, co mialaby i tak w jego pokoju, wiec bez roznicy, tyle ze mniej miejsca, no ale jakos przebolałam.
3 dni pozniej okazalo sie ze kicia ma tez SPAĆ w tym pomieszczeniu .
Tz stiwerdzil ze to po to zeby byla przyzwyczajona do tej skrytki plus ze sie boi ze go obudzi w nocy..
Zalamalam sie, jak sie widzielismy dzien przed wigilia (kicie kupilam mu 2 tyg przed swietami..) i rozpłakałam sie strasznie (chyba nigdy w zyciu sie tak nie rozpłakałam..) ze ma mi ja oddac, bo ona nie ma u niego tak, jak sie umawialismy przed kupnem jej, ze ona sie meczy, ze ja ja wezme do siebie (mam juz 1 kotke dorosła, rodzice zgodziliby sie jakos na 2 koty..) plakałam jak 2 latka której ktos odebrał lizaka a on powiedział ze napewno nie odda, bo juz ja jego rodzina widziala i juz kupił kuwete (cala reszte rzeczy niemalze kupilam ja..)
powiedzialam ze skoro twierdzi ze mnie kocha ponad zycie, ze zrobil by dla mnie wszystko, lacznie z oddaniem zycia, a nie moze mu oddac kota, z ktorym spedza moze godzine na dobe i dobrze wie ze kotu jest zle..
odpowiedzial ze nie a jego argumentem glownym bylo ze pokazal juz rodzinie i kupil kuwete..
zaplakana wrocilam do domu taksowka, nie widzielismy sie nawet w swieta...
postanowilam zagryzc zeby i starac sie nie widziec tego, ze kot ma ewidentnie źle u niego. wszystko bylo "OK" mimo ze widzialam ze kicia nie rosnie (ma 4 miesiace teraz, wyglada na niecale 2..) ze zachowuje sie jakby byla coraz bardziej dzika, po wypuszczeniu biega od sciany do sciany, zaczela troche drapac a jak sie ja wezmie na rece w panice sie tuli. staralam sie tego nie widziec, co moze nie bylo ok z mojej strony, ale mialam dosc klotki z Tz.. Nie raz, nie dwa jak przyjechalismy do Tz (on zawsze po mnie przyjezdza po pracy wieczorem jak sie widzimy ten raz czy dwa w tyg..) i patrzalam do kici to miala puste obie miski (i jedzenie i woda) a obok zwymiotowane .
Byly o to mini-klotnie z Tz, ale zawsze jakos mnie uspakajał. Nie wiem jak on dba o nia jak mnie nie ma - jak juz pisałam, widujemy sie raz, max 2 w tyg na noc, ale wtedy kicia jest z nami w pokoju, do momentu jak nie idziemy spac i Tz ja tam zamyka. jedzenie jej zawsze daje przy mnie, ale musze mu przypominac zazwyczaj o tym..
staralam sie tego nie widziec, bo by mi serce peklo, ale przedwczoraj bylam u Tz.. a jak kazda z nas czuje, zaczely sie teraz te straszne mrozy. No i jak przyjechalismy z Tz, pierwsze co zrobilam, wypuscilam kota, zajrzalam czy ma jedzenie w miskach (akurat jedzenie miala, wody nie) i... szok, musialam wybiec, bo bym zamarzła;/ tam bylo z 0 stopni..- jak juz pisałam komorka/skrytka jest na uboczu domu, zaraz przy balkonie no i tak jak Tz ma w domu cieplo raczej, tak tam myslalam ze zejde po minucie. wkurzylam sie ostro i powiedzialam Tz zeby chociaz na czas mrozów tych strasznych trzymał kotke u siebie jak jest w pracy i nocami. Powiedział (nawet na mnie nie patrzac tylko pijac piwo i patrzac w tv..)ze nie. jak zapytalam czemu, czy sie boi ze ona mu cos zniszczy? to powiedzial tylko "bo tam jest jej miejsce."
myslalam ze go zabije..
wczoraj rano jak wrocilam od Tz nie wytrzymalam i zwierzylam sie ze wszystkiego mojej Mamie.
Strasznie sie wkurzyla, zalamala, zadzwonila od razu do Tz (ale byla BARDZO kulturalna) ze ma oddac ko9ta, bo robia mu krzywde i to nieludzkie, ze ona odda wszystkie poniesione koszty, ze kotek sie meczy u nich i ze go bardzo prosi zeby ja jeszcze dzis przywiozł nam.
Po tej rozmowie Tz zadzwonil do mnie z pretensjami, ze co ja nagadałam, ze mam to odkrecic (Bog mi swiadkiem ze mowilam w 1000% prawde..) ze mam powiedziec ze kicia ma tam cieplo, ze jest tam tylko jak on jest w pracy(czyli skłamac, bo ma zimno i jest tez tam NOCAMI..) i wielkie pretensje do mnie, potem zaczał mowic ze mam cos zrobic ze swoimi rodzicami, bo w dzieci pozniejsze tez sie beda wpier**, i ze moja matka nam jeszcze dziecko wezmie i ze mam cos z nimi zrobic bo "on tyak dlugo nie pociagnie" ;(. I ze ma dosc "wiecznych problemow w naszym zwiazku" i ze jedyne co ma ze mna fajnego to sex;(.. i powiedzial ze kota napewno nie odda i ze co mu moja matka niby zrobi..
zaryczana poleciałam do rodzicow jakos to odkrecac, bo wystraszylam sie ze Tz mnie zostawi;(..
moja mama w tym czasie zadzwonila do jego mamy, tez rozmawiala bardzo kulturalnie, dokladnie argumentujac sprawe, mama Tz w rozmowie przyznala racje mojej...
skonczylo sie na tym, ze Tz wieczorem mnie przeprosil, ze nie mowil serio, ze bardzo mu glupio, ale ze byl roztrzesiony i ze przeprasza za to, co mi powiedzial, plus dodal ze jego mama przyszla mu tylko powtorzyc to, co mowila jej moja mama, dodala tez ze moja mama jest nienormalna i tak sie cala sprawa skonczyla.
na chwile obecna miedzy mna a Tz wszystko wrocilo do "normy" a z kotem sprawa wyglada na to ze znow zamknieta..



jak wy, osoby postronne to widzicie?
prosze, pomozcie, bo ja cala noc nie spalam, nie wiem, co myslec./
Uważam, że Twój chłopak jest skrajnie nieodpowiedzialny a na dodatek prymitywny. Zażądałabym aby zwrócił mi kota a jego pognałabym w cztery wiatry. Co za pajac.
Blee, mam alergię na takich ludzi.
__________________
Kocham luksus. A luksus polega nie na bogactwie i ornamentach, ale na braku wulgarności.

Coco Chanel

Wyzwanie czytelnicze 2019
voice_of_silence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:43   #9
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Cytat:
Napisane przez EnjoyTheDay Pokaż wiadomość
hej dziewczyny, potrzebuje pomocy w delikatniej sprawie.
Postaram się opisać wszystko w jak największym skrócie..
Jestem z Tż 3,5 roku. Bywalo różnie miedzy nami, nie zawsze było ok niestety jednak bardzo się kochamy..
Tz miał z 2 lata temu kota, który mu uciekł, wiem że od tego czasu zawsze chciał mieć kotka jakiegoś.
Ja mam w kwietniu koncze 23 lata, Tz w lipcu 22. Ja jestem na 3 roku studiów, pracuje dorywczo aktualnie, bo mam cięzko na studiach, mialam stała prace ale była tak ciezka ze nie podołałam.. Tz był rok na studiach, rzucił je (tzn oficjalnie nie podołał, ale ja wiem ze rzucił studia..) i pracuje w restauracji swojej matki jako kelner.
Wracając do sedna sprawy - od października do grudnia miałam stała prace, w markecie (tesco). wytrzymałam tylko 3 miesiace, bo chodziłam dzien w dzien (wole tylko 4 dni w miesiacu na wyklady na studiach) niekiedy kilka razy pod rzad po 12 h za 800 zł miesiecznie.. ale w koncu miałam wieksze dochody niz te 300 zł na miecha, postanowiłam wiec kupic Tz kiciusia. Za moja 3 pensje kupiłam mu na swieta koteczke rasy Neva Masquarade - taka http://www.google.pl/search?hl=pl&cp...AYmA-wagis2nDg
dałam za nia cała swoja 3 pensje, kupiłam tez wyprawke za 100 zł z poprzedniej pensji. Oczywiscie nie postawiłam go przed faktem dokonanym, bo to w koncu zwierze - temat zakupu kici przeze mnie był obgadany juz miesiac przed faktem, z Tz, z jego rodzicami.
Tz jako kelner pracuje niestety duzo - pracuje 5 dni w tygodniu od 9-20, ma 2 dni w tyg wolne, w 1 jeździ na próby (gra w zespole, nic wielkiego, takie granie do kotleta, choc przyznaje muzyke robia super) a w drugi wiolny zalatwia jakies sprawy i widzi sie z kumplami na %. My spotykamy sie od prawie 2 lat niestety 1 x (w porywach 2) w tygodniu, zawsze tylko na noc, ok 20 i rano wracam, co nie do konca mi odpowiada, no ale to nie temat tego watku..
w kazdym razie mialam swiadomosc ze Tz sporo pracuje, ale jednak ludzie pracujacy nie mogli by miec w tym wypadku zwierzat. Uzgodnilam z Tz ze bedzie ja kochal, dbał o nia najm,ocniej jak sie da.. tez pomyslalam ze w koncu kicia i tak sporo bedzie z nim przebywala, w koncu zaraz po jego powrocie z pracy do rana wlacznie bedzie z czlowiekiem..
niestety realia okazaly sie inne..
w dzien, w ktory dalam Tz kicie (akurat mial wolne) napisalam mu smsa jak sie kicia adaptuje i co on porabia, to napisal ze bawi sie, a on przygotowuje 'pomieszczenie dla kota'..
zdebialam troche i zglupialam i napisalam, ze nie wiem o co kaman .
okazało sie ze Tz ustalił z mama, ze na czas nieobecnosci Tz w pracy kicia bedzie przebywala w takim malym pomieszczeniu - skrytce przy balkonie, gdzie mama Tz trzymała zawsze stare kurtki, buty, odkurzacz etc. taka no wiecie, typowa skrytka malutka;/. Tz wlozyl jej tam legowisko, drapak, kuwete i miski. Na poczatku bardzo mi sie nie podobalo to, ale potem stwierdzilam ze na czas pracy Tz ona i tak byla by sama, a jednak tam ma wszystko, co mialaby i tak w jego pokoju, wiec bez roznicy, tyle ze mniej miejsca, no ale jakos przebolałam.
3 dni pozniej okazalo sie ze kicia ma tez SPAĆ w tym pomieszczeniu .
Tz stiwerdzil ze to po to zeby byla przyzwyczajona do tej skrytki plus ze sie boi ze go obudzi w nocy..
Zalamalam sie, jak sie widzielismy dzien przed wigilia (kicie kupilam mu 2 tyg przed swietami..) i rozpłakałam sie strasznie (chyba nigdy w zyciu sie tak nie rozpłakałam..) ze ma mi ja oddac, bo ona nie ma u niego tak, jak sie umawialismy przed kupnem jej, ze ona sie meczy, ze ja ja wezme do siebie (mam juz 1 kotke dorosła, rodzice zgodziliby sie jakos na 2 koty..) plakałam jak 2 latka której ktos odebrał lizaka a on powiedział ze napewno nie odda, bo juz ja jego rodzina widziala i juz kupił kuwete (cala reszte rzeczy niemalze kupilam ja..)
powiedzialam ze skoro twierdzi ze mnie kocha ponad zycie, ze zrobil by dla mnie wszystko, lacznie z oddaniem zycia, a nie moze mu oddac kota, z ktorym spedza moze godzine na dobe i dobrze wie ze kotu jest zle..
odpowiedzial ze nie a jego argumentem glownym bylo ze pokazal juz rodzinie i kupil kuwete..
zaplakana wrocilam do domu taksowka, nie widzielismy sie nawet w swieta...
postanowilam zagryzc zeby i starac sie nie widziec tego, ze kot ma ewidentnie źle u niego. wszystko bylo "OK" mimo ze widzialam ze kicia nie rosnie (ma 4 miesiace teraz, wyglada na niecale 2..) ze zachowuje sie jakby byla coraz bardziej dzika, po wypuszczeniu biega od sciany do sciany, zaczela troche drapac a jak sie ja wezmie na rece w panice sie tuli. staralam sie tego nie widziec, co moze nie bylo ok z mojej strony, ale mialam dosc klotki z Tz.. Nie raz, nie dwa jak przyjechalismy do Tz (on zawsze po mnie przyjezdza po pracy wieczorem jak sie widzimy ten raz czy dwa w tyg..) i patrzalam do kici to miala puste obie miski (i jedzenie i woda) a obok zwymiotowane .
Byly o to mini-klotnie z Tz, ale zawsze jakos mnie uspakajał. Nie wiem jak on dba o nia jak mnie nie ma - jak juz pisałam, widujemy sie raz, max 2 w tyg na noc, ale wtedy kicia jest z nami w pokoju, do momentu jak nie idziemy spac i Tz ja tam zamyka. jedzenie jej zawsze daje przy mnie, ale musze mu przypominac zazwyczaj o tym..
staralam sie tego nie widziec, bo by mi serce peklo, ale przedwczoraj bylam u Tz.. a jak kazda z nas czuje, zaczely sie teraz te straszne mrozy. No i jak przyjechalismy z Tz, pierwsze co zrobilam, wypuscilam kota, zajrzalam czy ma jedzenie w miskach (akurat jedzenie miala, wody nie) i... szok, musialam wybiec, bo bym zamarzła;/ tam bylo z 0 stopni..- jak juz pisałam komorka/skrytka jest na uboczu domu, zaraz przy balkonie no i tak jak Tz ma w domu cieplo raczej, tak tam myslalam ze zejde po minucie. wkurzylam sie ostro i powiedzialam Tz zeby chociaz na czas mrozów tych strasznych trzymał kotke u siebie jak jest w pracy i nocami. Powiedział (nawet na mnie nie patrzac tylko pijac piwo i patrzac w tv..)ze nie. jak zapytalam czemu, czy sie boi ze ona mu cos zniszczy? to powiedzial tylko "bo tam jest jej miejsce."
myslalam ze go zabije..
wczoraj rano jak wrocilam od Tz nie wytrzymalam i zwierzylam sie ze wszystkiego mojej Mamie.
Strasznie sie wkurzyla, zalamala, zadzwonila od razu do Tz (ale byla BARDZO kulturalna) ze ma oddac ko9ta, bo robia mu krzywde i to nieludzkie, ze ona odda wszystkie poniesione koszty, ze kotek sie meczy u nich i ze go bardzo prosi zeby ja jeszcze dzis przywiozł nam.
Po tej rozmowie Tz zadzwonil do mnie z pretensjami, ze co ja nagadałam, ze mam to odkrecic (Bog mi swiadkiem ze mowilam w 1000% prawde..) ze mam powiedziec ze kicia ma tam cieplo, ze jest tam tylko jak on jest w pracy(czyli skłamac, bo ma zimno i jest tez tam NOCAMI..) i wielkie pretensje do mnie, potem zaczał mowic ze mam cos zrobic ze swoimi rodzicami, bo w dzieci pozniejsze tez sie beda wpier**, i ze moja matka nam jeszcze dziecko wezmie i ze mam cos z nimi zrobic bo "on tyak dlugo nie pociagnie" ;(. I ze ma dosc "wiecznych problemow w naszym zwiazku" i ze jedyne co ma ze mna fajnego to sex;(.. i powiedzial ze kota napewno nie odda i ze co mu moja matka niby zrobi..
zaryczana poleciałam do rodzicow jakos to odkrecac, bo wystraszylam sie ze Tz mnie zostawi;(..
moja mama w tym czasie zadzwonila do jego mamy, tez rozmawiala bardzo kulturalnie, dokladnie argumentujac sprawe, mama Tz w rozmowie przyznala racje mojej...
skonczylo sie na tym, ze Tz wieczorem mnie przeprosil, ze nie mowil serio, ze bardzo mu glupio, ale ze byl roztrzesiony i ze przeprasza za to, co mi powiedzial, plus dodal ze jego mama przyszla mu tylko powtorzyc to, co mowila jej moja mama, dodala tez ze moja mama jest nienormalna i tak sie cala sprawa skonczyla.
na chwile obecna miedzy mna a Tz wszystko wrocilo do "normy" a z kotem sprawa wyglada na to ze znow zamknieta..



jak wy, osoby postronne to widzicie?
prosze, pomozcie, bo ja cala noc nie spalam, nie wiem, co myslec./
ale sie we mnie zagotowalo. pierwsze, co mi sie cisnie na usta - ale jestes glupia. moge dostac za to ostrzezenie, ale to i tak najlagodnejsze okreslenie, jakim moge cie poczestowac. kotu jest ZLE od 2 miesiecy, a ty "udawalas, ze nie widzisz". noszcholerajasna. kobito, ocknij sie! twoj pozal sie boze "facet" zneca sie nad tym kotem. na twoim miejscu bym go zabrala, nawet sila, gdyby trzeba bylo i wiecej sie temu kretynowi na oczy nie pokazywala.
czemu "odrecalas" to, co powiedzialas mamie? facet jest skonczonym fiu.... nie widzisz tego? to jak sie zachowuje wobec zwierzat bardzo duzo o nim mowi. mam wrazenie, ze macie spore problemy w zwiazku. co z tego, ze sie kochacie, skoro jest zle miedzy wami? zreszta-jak dla mnie to milosc tak nie wyglada. facet ma w dupie ciebie i twoje uczucia- sam przyznal, ze fajny ma z toba tylko seks. po takim tekscie tez nie chcialabym znac faceta. zachowuje sie jak rasowy dzieciak. niby jestescie w zwiazku tyle lat, a randkujecie jakbyscie dopiero sie poznali. chociaz nie, wydaje mi sie, ze ludzie, ktorzy sie poznaja i/lub kochaja, staraja sie czesciej spotykac.

co do kwestii kota - pojechac i zabrac go. jak po dobroci nie bedzie chcial oddac to dzwonic do strazy miejsciej albo na policje.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:45   #10
EnjoyTheDay
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 117
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

eh, jak juz pisałam - próbowałam raz przed swietami ogromnymi łzami i błaganiem, wczoraj z interwencja rodziców, guzik to dalo.. jakbym tam po prostu "wjechała" i miała go wziaść i wyjsc to predzej kot by został rozerwany na poł niz bym z nim wyszła..
i nie jestem w 100% pewna czy przeszedł by mu foch, po jego wczorajszej reakcji

Cytat:
Napisane przez erha;32042194[B
]No ale co z tym kotem w końcu?? Zabieraj go stamtąd![/B] Twojemu TŻowi po jakimś czasie przejdzie foch. Tylko dziwne, że Ty nadal chcesz z nim być :/
EnjoyTheDay jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:45   #11
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Cytat:
Napisane przez EnjoyTheDay Pokaż wiadomość
hej dziewczyny, potrzebuje pomocy w delikatniej sprawie.
Postaram się opisać wszystko w jak największym skrócie..
Jestem z Tż 3,5 roku. Bywalo różnie miedzy nami, nie zawsze było ok niestety jednak bardzo się kochamy..
Tz miał z 2 lata temu kota, który mu uciekł, wiem że od tego czasu zawsze chciał mieć kotka jakiegoś.
Ja mam w kwietniu koncze 23 lata, Tz w lipcu 22. Ja jestem na 3 roku studiów, pracuje dorywczo aktualnie, bo mam cięzko na studiach, mialam stała prace ale była tak ciezka ze nie podołałam.. Tz był rok na studiach, rzucił je (tzn oficjalnie nie podołał, ale ja wiem ze rzucił studia..) i pracuje w restauracji swojej matki jako kelner.
Wracając do sedna sprawy - od października do grudnia miałam stała prace, w markecie (tesco). wytrzymałam tylko 3 miesiace, bo chodziłam dzien w dzien (wole tylko 4 dni w miesiacu na wyklady na studiach) niekiedy kilka razy pod rzad po 12 h za 800 zł miesiecznie.. ale w koncu miałam wieksze dochody niz te 300 zł na miecha, postanowiłam wiec kupic Tz kiciusia. Za moja 3 pensje kupiłam mu na swieta koteczke rasy Neva Masquarade - taka http://www.google.pl/search?hl=pl&cp...AYmA-wagis2nDg
dałam za nia cała swoja 3 pensje, kupiłam tez wyprawke za 100 zł z poprzedniej pensji. Oczywiscie nie postawiłam go przed faktem dokonanym, bo to w koncu zwierze - temat zakupu kici przeze mnie był obgadany juz miesiac przed faktem, z Tz, z jego rodzicami.
Tz jako kelner pracuje niestety duzo - pracuje 5 dni w tygodniu od 9-20, ma 2 dni w tyg wolne, w 1 jeździ na próby (gra w zespole, nic wielkiego, takie granie do kotleta, choc przyznaje muzyke robia super) a w drugi wiolny zalatwia jakies sprawy i widzi sie z kumplami na %. My spotykamy sie od prawie 2 lat niestety 1 x (w porywach 2) w tygodniu, zawsze tylko na noc, ok 20 i rano wracam, co nie do konca mi odpowiada, no ale to nie temat tego watku..
w kazdym razie mialam swiadomosc ze Tz sporo pracuje, ale jednak ludzie pracujacy nie mogli by miec w tym wypadku zwierzat. Uzgodnilam z Tz ze bedzie ja kochal, dbał o nia najm,ocniej jak sie da.. tez pomyslalam ze w koncu kicia i tak sporo bedzie z nim przebywala, w koncu zaraz po jego powrocie z pracy do rana wlacznie bedzie z czlowiekiem..
niestety realia okazaly sie inne..
w dzien, w ktory dalam Tz kicie (akurat mial wolne) napisalam mu smsa jak sie kicia adaptuje i co on porabia, to napisal ze bawi sie, a on przygotowuje 'pomieszczenie dla kota'..
zdebialam troche i zglupialam i napisalam, ze nie wiem o co kaman .
okazało sie ze Tz ustalił z mama, ze na czas nieobecnosci Tz w pracy kicia bedzie przebywala w takim malym pomieszczeniu - skrytce przy balkonie, gdzie mama Tz trzymała zawsze stare kurtki, buty, odkurzacz etc. taka no wiecie, typowa skrytka malutka;/. Tz wlozyl jej tam legowisko, drapak, kuwete i miski. Na poczatku bardzo mi sie nie podobalo to, ale potem stwierdzilam ze na czas pracy Tz ona i tak byla by sama, a jednak tam ma wszystko, co mialaby i tak w jego pokoju, wiec bez roznicy, tyle ze mniej miejsca, no ale jakos przebolałam.
3 dni pozniej okazalo sie ze kicia ma tez SPAĆ w tym pomieszczeniu .
Tz stiwerdzil ze to po to zeby byla przyzwyczajona do tej skrytki plus ze sie boi ze go obudzi w nocy..
Zalamalam sie, jak sie widzielismy dzien przed wigilia (kicie kupilam mu 2 tyg przed swietami..) i rozpłakałam sie strasznie (chyba nigdy w zyciu sie tak nie rozpłakałam..) ze ma mi ja oddac, bo ona nie ma u niego tak, jak sie umawialismy przed kupnem jej, ze ona sie meczy, ze ja ja wezme do siebie (mam juz 1 kotke dorosła, rodzice zgodziliby sie jakos na 2 koty..) plakałam jak 2 latka której ktos odebrał lizaka a on powiedział ze napewno nie odda, bo juz ja jego rodzina widziala i juz kupił kuwete (cala reszte rzeczy niemalze kupilam ja..)
powiedzialam ze skoro twierdzi ze mnie kocha ponad zycie, ze zrobil by dla mnie wszystko, lacznie z oddaniem zycia, a nie moze mu oddac kota, z ktorym spedza moze godzine na dobe i dobrze wie ze kotu jest zle..
odpowiedzial ze nie a jego argumentem glownym bylo ze pokazal juz rodzinie i kupil kuwete..
zaplakana wrocilam do domu taksowka, nie widzielismy sie nawet w swieta...
postanowilam zagryzc zeby i starac sie nie widziec tego, ze kot ma ewidentnie źle u niego. wszystko bylo "OK" mimo ze widzialam ze kicia nie rosnie (ma 4 miesiace teraz, wyglada na niecale 2..) ze zachowuje sie jakby byla coraz bardziej dzika, po wypuszczeniu biega od sciany do sciany, zaczela troche drapac a jak sie ja wezmie na rece w panice sie tuli. staralam sie tego nie widziec, co moze nie bylo ok z mojej strony, ale mialam dosc klotki z Tz.. Nie raz, nie dwa jak przyjechalismy do Tz (on zawsze po mnie przyjezdza po pracy wieczorem jak sie widzimy ten raz czy dwa w tyg..) i patrzalam do kici to miala puste obie miski (i jedzenie i woda) a obok zwymiotowane .
Byly o to mini-klotnie z Tz, ale zawsze jakos mnie uspakajał. Nie wiem jak on dba o nia jak mnie nie ma - jak juz pisałam, widujemy sie raz, max 2 w tyg na noc, ale wtedy kicia jest z nami w pokoju, do momentu jak nie idziemy spac i Tz ja tam zamyka. jedzenie jej zawsze daje przy mnie, ale musze mu przypominac zazwyczaj o tym..
staralam sie tego nie widziec, bo by mi serce peklo, ale przedwczoraj bylam u Tz.. a jak kazda z nas czuje, zaczely sie teraz te straszne mrozy. No i jak przyjechalismy z Tz, pierwsze co zrobilam, wypuscilam kota, zajrzalam czy ma jedzenie w miskach (akurat jedzenie miala, wody nie) i... szok, musialam wybiec, bo bym zamarzła;/ tam bylo z 0 stopni..- jak juz pisałam komorka/skrytka jest na uboczu domu, zaraz przy balkonie no i tak jak Tz ma w domu cieplo raczej, tak tam myslalam ze zejde po minucie. wkurzylam sie ostro i powiedzialam Tz zeby chociaz na czas mrozów tych strasznych trzymał kotke u siebie jak jest w pracy i nocami. Powiedział (nawet na mnie nie patrzac tylko pijac piwo i patrzac w tv..)ze nie. jak zapytalam czemu, czy sie boi ze ona mu cos zniszczy? to powiedzial tylko "bo tam jest jej miejsce."
myslalam ze go zabije..
wczoraj rano jak wrocilam od Tz nie wytrzymalam i zwierzylam sie ze wszystkiego mojej Mamie.
Strasznie sie wkurzyla, zalamala, zadzwonila od razu do Tz (ale byla BARDZO kulturalna) ze ma oddac ko9ta, bo robia mu krzywde i to nieludzkie, ze ona odda wszystkie poniesione koszty, ze kotek sie meczy u nich i ze go bardzo prosi zeby ja jeszcze dzis przywiozł nam.
Po tej rozmowie Tz zadzwonil do mnie z pretensjami, ze co ja nagadałam, ze mam to odkrecic (Bog mi swiadkiem ze mowilam w 1000% prawde..) ze mam powiedziec ze kicia ma tam cieplo, ze jest tam tylko jak on jest w pracy(czyli skłamac, bo ma zimno i jest tez tam NOCAMI..) i wielkie pretensje do mnie, potem zaczał mowic ze mam cos zrobic ze swoimi rodzicami, bo w dzieci pozniejsze tez sie beda wpier**, i ze moja matka nam jeszcze dziecko wezmie i ze mam cos z nimi zrobic bo "on tyak dlugo nie pociagnie" ;(. I ze ma dosc "wiecznych problemow w naszym zwiazku" i ze jedyne co ma ze mna fajnego to sex;(.. i powiedzial ze kota napewno nie odda i ze co mu moja matka niby zrobi..
zaryczana poleciałam do rodzicow jakos to odkrecac, bo wystraszylam sie ze Tz mnie zostawi;(..
moja mama w tym czasie zadzwonila do jego mamy, tez rozmawiala bardzo kulturalnie, dokladnie argumentujac sprawe, mama Tz w rozmowie przyznala racje mojej...
skonczylo sie na tym, ze Tz wieczorem mnie przeprosil, ze nie mowil serio, ze bardzo mu glupio, ale ze byl roztrzesiony i ze przeprasza za to, co mi powiedzial, plus dodal ze jego mama przyszla mu tylko powtorzyc to, co mowila jej moja mama, dodala tez ze moja mama jest nienormalna i tak sie cala sprawa skonczyla.
na chwile obecna miedzy mna a Tz wszystko wrocilo do "normy" a z kotem sprawa wyglada na to ze znow zamknieta..



jak wy, osoby postronne to widzicie?
prosze, pomozcie, bo ja cala noc nie spalam, nie wiem, co myslec./
Sluchaj albo walczysz albo sie poddajesz. ZABIERZ KOTA PROSZE- kot nie jest zwierzeciem do trzymania w pudelku, potrzebuje miejsca, ciepla, kontaktu z czlowiekiem.
Twoj TZ to burak jakich malo- argumenty ma z pupy po prostu.
W ogole nie rozumiem jak mozna kota jako prezent kupowac. Widac ze on nie chce sie nim zajmowac.

Sluchaj autorko- jakby moj TZ mowil ze moja matka jest nienormalna, kiedy ma 100% racji, jakby mnie obrazil tak jak twoj obrazil ciebie... nie bylby moim TZtem.

PS uratuj prosze kota.
PS2 nie rozwiazuj problemow z chlopakiem przez mame bo to dziecinne
PS3 przestan sie bac ze cie zostawi- ten chlopak zneca sie nad zwierzeciem ktoremu jest winien opieke!
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:46   #12
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Cytat:
Napisane przez EnjoyTheDay Pokaż wiadomość
wlasnie sama go o to zapytalam przedwczoraj u niego, czy dziecko tez zamknie w skrytce zeby nic nie rozwalilo, powiedzial ze wiadomo ze nie, ale ze samego go napewno nigdzie nie zostawi dopóki bedzie cos rozwalało .. (chyba zapomnial ze dzieci sa psujami i w wieku 12 lat - widze po mojej kuzynce )
co do pogrubionego - jak juz napisalam, probowalam przed wigilia, łzami i błaganiem a wczoraj z pomoca rodzicow i G z tego wyszło eh...
gdyby ci zalezalo na pomocy kotu to zrobilabys to SKUTECZNIE. jest jeszcze towarzystwo opieki nad zwierzetami - im tez mozesz to zglosic.

ja bym sobie predzej strzelila w leb niz myslala o dzieciach z takim f....
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:47   #13
akisia
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-07
Wiadomości: 3 298
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Moje rozwiązanie dla Ciebie:


Potrzebujesz: koszyka i brata/kumpla

Zrób to tak:
1. przyjedź do domu TŻ
2. zabierz kota do koszyka (obstawa w razie gdyby kota nie chciał oddać się przyda, żebyście go nie rozerwali na pół)
3. zmień status na facebooku na "wolna"
4. ciesz się nowym milusińskim


Tu nie ma się co zastanawiać, tu trzeba wiać! (w domyśle od takiego idioty)


W skrajnie trudnym wypadku ja bym przyjechała z kimś z toz-u, jakieś straży zwierząt czy coś.

Edytowane przez akisia
Czas edycji: 2012-02-03 o 16:50
akisia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:48   #14
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Cytat:
Napisane przez EnjoyTheDay Pokaż wiadomość
eh, jak juz pisałam - próbowałam raz przed swietami ogromnymi łzami i błaganiem, wczoraj z interwencja rodziców, guzik to dalo.. jakbym tam po prostu "wjechała" i miała go wziaść i wyjsc to predzej kot by został rozerwany na poł niz bym z nim wyszła..
i nie jestem w 100% pewna czy przeszedł by mu foch, po jego wczorajszej reakcji
jestes po stokroc glupia, jezeli bardziej przejmujesz sie fochem tego dupka niz tym, ze kot jest maltretowany, ciagle w zimnym, malym pomieszczeniu bez jedzenia i picia!!!!!!!!!!!!!!

RAZ probowalas?! RAZ?!
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:48   #15
esfira
Zakorzenienie
 
Avatar esfira
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 002
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

nie przeczytałam dokłądnie, bo strasznie długi post, ale podsumuję tyle ile zrozumiałam:
  • TŻ chciał kota
  • kupiłaś mu drogiego, rasowego kociaka
  • on się nim nie zajmuje (jakaś tam budka na balkonie to są warunki dla kociaka, zakłądam, zę sprawę szczepień etc też zaniedbał)
  • teraz chcesz, żeby oddał Ci kota, bo kociak ma źle, a on nie chce
co to za człowiek, jakiś niepoważny wiem, ze nie każdy kocha zwierzęta, ale to jest grube przegięcie. Skoro on ma takie podejście do opieki nad zwierzętami, to nie wiedziałaś tego wcześniej? Może dla niego kot powinien siedzieć w stodole i łapać myszy?
__________________
Wiedzę o świecie czerpię z forum Wizaż

Scandinavian Sleeping & Living
esfira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:49   #16
201801022117
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 3 755
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Mam pytanie do Ciebie : na uj kupiłaś facetowi kota? Czy on o tym marzył? Mówił Ci o tym, że marzy o kocie?

Jak dla mnie i Twoje, i jego zachowanie jest dziecinne.
201801022117 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:49   #17
201604181004
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Odbijemy tego kota, powiedz tylko skąd jesteś i gdzie on mieszka na pewno coś wymyślimy.
201604181004 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:52   #18
Fela Von Helvete
Zakorzenienie
 
Avatar Fela Von Helvete
 
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: Południe
Wiadomości: 4 955
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Jestem w kompletnym szoku, kot żyje w tragicznych warunkach, a Ty udajesz, że tego nie widzisz, żeby się Misio nie pogniewał i Cię nie zostawił?! I jeszcze rozkminiasz czy Misio czasami się na Ciebie nie sfochał Chcesz żyć dalej z takim... kimś, bo nie przejdzie mi przez palce "człowiekiem" to sobie żyj, ale zabierz od niego tego kota za wszelką cenę!
__________________
Fela Von Helvete jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:52   #19
mm444
Władca Wizażu
 
Avatar mm444
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 17 366
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Treść usunięta
mm444 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:53   #20
dawidowskasia
Zakorzenienie
 
Avatar dawidowskasia
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
gdyby ci zalezalo na pomocy kotu to zrobilabys to SKUTECZNIE. jest jeszcze towarzystwo opieki nad zwierzetami - im tez mozesz to zglosic.

ja bym sobie predzej strzelila w leb niz myslala o dzieciach z takim f....
dokladnie.

I NIE ZRZUCAJ WINY TYLKO NA FACETA (BO JEST PRYMITYWEM I ZWYRODNIALCEM) ALE TY TEŻ JESTEŚ WINNA BO WIESZ,ZE KOTU DZIEJE SIĘ KRZYWDA I NIC Z TYM NIE ROBISZ!

Straszna jesteś - swoją litość dla kota możesz sobie wsadzić wiesz gdzie.
Jak Twoje prośby nie pomagają to zadzwoń do Animalsów czy innego towarzystwa

ZRÓB COS W KOŃCU OPRÓCZ AWANTUR BO ONE NIC NIE DADZĄ Z PSYCHOLEM



AHA ... O DZIECKU Z TYM KOLESIEM ZAPOMNIJ -sobie marnuj życie, ale nie innym
__________________
Cytat:
Napisane przez SALIX Pokaż wiadomość
a dla mnie liczą się intencje. facet, który nie zdradzi tylko dlatego, że nie ma z kim jest dla mnie taką samą szmatą jak facet zdradzający

Edytowane przez dawidowskasia
Czas edycji: 2012-02-03 o 16:55
dawidowskasia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:55   #21
201604190949
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 7 274
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Błagam, bądź z Warszawy, bądź z Warszawy, bądź z Warszawy...
201604190949 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:56   #22
baby montana
Zakorzenienie
 
Avatar baby montana
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 5 329
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Cytat:
Napisane przez drabineczka Pokaż wiadomość
Odbijemy tego kota, powiedz tylko skąd jesteś i gdzie on mieszka na pewno coś wymyślimy.


autorko. zostaw faceta, bierz kota - na pewno będziesz szczęśliwsza bez faceta i z kotem niż z facetem i wyrzutami sumienia.
__________________
'zapytaj się siebie, czy chcesz mieć "poważaną" pracę, czy być szczęśliwa'

http://www.youtube.com/watch?v=h7NEQT3tQu8 soy orgullosa de vivir en ese lugar unico, en CANARIAS <3

mi vida en cholas czyli moje życie na Wyspach Kanaryjskich - 12 dni w Kostaryce
baby montana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:56   #23
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Jak zobaczy pikietę wizażanek pod oknem to mu lufa zmięknie

A poważnie - dziewczynko, ty nadal się martwisz że foch mu nie minie? Chcesz z nim dalej być??? no jaja sobie robisz czy co?
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:56   #24
enviee
Rozeznanie
 
Avatar enviee
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 606
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Ale Ty się go nie pytaj czy możesz czy nie. Jak facet będzie w łazience czy gdzieś to po prostu kota wynieś. Co on Ci może zrobić? Przecież to Ty kota kupiłaś, a on się nim nie zajmował.
__________________

enviee jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:56   #25
regretsareuseless
Zadomowienie
 
Avatar regretsareuseless
 
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 1 559
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Podpisuję się pod wypowiedzią skazana_na_bluesa, Twój TŻ znęca się nad kotem od 2 miesięcy i na Twoim miejscu gdyby nie oddał mi kici dobrowolnie, to zabrałabym go podstępem, jeśli nie, zawsze jest straż miejska lub TOZ, które na pewno nie pozwoli na trzymanie kota w takich warunkach.
Jeśli człowiek nie potrafi szanować zwierząt, to niestety w większości przypadków nie potrafi też szanować innych ludzi i tu niestety to widać.
regretsareuseless jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:57   #26
kosmiderdmwz
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Krępa/pow. łowicki
Wiadomości: 275
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Jeśli chłopak nie chce oddać Ci kota kiedy jesteś u niego to jedź do niego kiedy go nie ma w domu....i zabierz tego kotka bo szkoda żeby tak cierpiał!!

A chłopaka olej bo nic dobrego z tego związku nie będzie z jego podejściem...
kosmiderdmwz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:57   #27
dawidowskasia
Zakorzenienie
 
Avatar dawidowskasia
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

ps kocia mama w tytule to jakiś absurd.

Ty współuczestniczysz w tym wszystkim
__________________
Cytat:
Napisane przez SALIX Pokaż wiadomość
a dla mnie liczą się intencje. facet, który nie zdradzi tylko dlatego, że nie ma z kim jest dla mnie taką samą szmatą jak facet zdradzający
dawidowskasia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:57   #28
invisible_01
Zakorzeniona
 
Avatar invisible_01
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 23 947
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Autorko, Ty naprawdę chcesz być z takim bucem?! Niby Ci się serce kraja, ale jesteś współwinna, bo widząc, że kotu jest źle nie robisz z tym NIC. Ja bym wparowała z trzema kolegami, zabrała kota i tyle. Nigdy nie byłabym z takim człowiekiem, w głowie mi się to nie mieści!
invisible_01 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 17:00   #29
dawidowskasia
Zakorzenienie
 
Avatar dawidowskasia
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Gdzie indziej jestem
Wiadomości: 8 397
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;32042577]Jak zobaczy pikietę wizażanek pod oknem to mu lufa zmięknie

[/QUOTE]
oj, zmięknie
__________________
Cytat:
Napisane przez SALIX Pokaż wiadomość
a dla mnie liczą się intencje. facet, który nie zdradzi tylko dlatego, że nie ma z kim jest dla mnie taką samą szmatą jak facet zdradzający
dawidowskasia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 17:00   #30
201604181004
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
Dot.: Tż i znęcanie sie nad zwięrzęciem czy ja "kocia mama"? Głupia sytuacja...

Kocia mama, lol, mamy są też wyrodne i patologiczne...
201604181004 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Forum plotkowe


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:13.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.