Facet - taniec, brak pewności siebie

[Diversification]

Kochane, otóż problem jest skomplikowany, dotyczący mężczyzny. Mój 24-letni kuzyn jest bardzo nieśmiały, brakuje mu pewności siebie, a do tego jest okropnym tancerzem. Użyłam słowa "okropny", bo rzeczywiście tak jest i nie będę owijała w bawełnę. Na wszelkie rozmowy dotyczące tańca reaguje złością, jest utwierdzony w przekonaniu, że to babski rodzaj zabawy, ale odnoszę wrażenie, że jego niechęć wynika z braku umiejętności. Kilkakrotnie ja, a także jego partnerka próbowałyśmy pokazywać mu podstawowe kroki, ale jego podejście do tego zniechęca zarówno mnie jak i ją.
Doradźcie, co mogłabym zdziałać w tej sytuacji? Dodam, że w tym roku szykują nam się cztery wesela, więc chciałabym widzieć dobrze bawiącego się kuzyna z dziewczyną.

[Corvette]

Można by tu spekulować bez końca, co jak i dlaczego. Ja napiszę jedną. może się chłopak wstydzi..itd.
Możesz mu sprezentowć DVD lub CD z nauką tańca solo, z partnerem, czy towarzyskim. Wtedy może chłopak zmobilizuje się, by "praktykować" gdy nikt na niego nie patrzy

[kasiagora23]

nie namawiaj go skoro sam nie chce i nie potrafi. Nie probuj uszczęśliwić go na siłę. Uwierz mi wiem co mówie. Męża na rózne sposoby chciałam nauczyć tańczyć, płyty z kursem tanca też poszly w ruch. Nie chcialam sie za niego wstydzić na weselu...no i wstydziłam sie razem z nim jak zaliczyliśmy glebę na parkiecie .

[Nisia4]

Mój małżonek nie nawidził tańczyć, wstydził się i myślał, że wszyscy na niego patrzą, a ja wszystkie wesela przesiedziałam, no, może czasem jakiegoś wolnego zatańczyliśmy, ale przed naszym weselem powiedziałam, albo kurs tańca, albo ze ślubu nici :P Zgodził się chociaż widziałam, że nie może się z tym wstydem przełamać, ale jakoś poszło. Na weselu nie opuścił ani jednej piosenki, pomimo tego, że niewiele z kursu wykorzystał, tzn. może jakieś przejścia itd., ale co najważniejsze już nie ma oporów przed wyjściem na parkiet. Bałam się, że może to tylko na nasze wesele się tak zmobilizował, ale później byliśmy już na innych i teraz to ja muszę Go ściągać z parkietu
Więc może zapiszcie się w czwórkę (Ty z parnerem) na kurs tańca, pewnie jego dziewczyna ma jakieś metody żeby Go zachęcić, a jeśli nie to myślę, że jak wspomniała Corvette, zakup płyty jest dobrym pomysłem i uświadomienie Go, że nie musi od razu tańczyć jak zawodowiec i że na pewno nie wszyscy zwracają na niego uwagę.

[vainilla]

może kilka głębszych na odwage?
od razu koordynacja ruchów też będzie inna:p

[paula78]

Dorosły chłop a ty mu mówisz co to znaczy dobrze się bawić ?
o ludzie...

[Pachnąca_trawą]

u nas jest odwrotnie, mój tż ma skończony kurs tańca a nawet dwa (jeszcze ze swoją eks) a ogólnie to po prostu ma ten dryg i fajnie się rusza
a ja jestem zupełny kloc, tańczyć lubię ale nie umiem.

I też na początku się złościłam i wstydziłam jak Tż mnie ciągał na parkiet i np. na imprezie UCZYŁ kroków. mnie uczył

A po jakimś czasie zaczęliśmy sobie wieczorami plumkać do muzyki, mój mężczyzna mnie namawia na kurs tańca (bo on by sobie chętnie przypomniał, albo poszedł na coś nowego - salsę czy coś).
Z doświadczenia więc powiem że nic nie cisnąć, sam przyjdzie taki moment że zacznie mu się chcieć tańczyć, no chyba że mu to nie jest potrzebne do szczęścia - niektórzy chadzają na wesela żeby dobrze zjeść i porozmawiać, nie samym tańcem człowiek żyje

[srebrnykot]

Może on po prostu tego tańca naprawdę nie lubi?

Wg mnie, jeśli ktoś ma go przekonywać, żeby jednak spróbować, to tym kimś powinna być jego dziewczyna, a nie Ty. Jeśli jej przeszkadza obecny stan rzeczy, to niech sam na sam zapyta partnera, z czego wynika jego niechęć i ewentualnie namówi go na kurs tańca (dla par, żeby się nie stresował - nie będzie musiał tańczyć z obcymi osobami).

[_Juliette_]

Moim zdaniem nie powinno się nikogo zmuszać. Ja sama też nie lubię tańczyć i nigdy tego nie robię, rozumiem, że może dla osoby tańczącej coś fajnego w tym jest (nie zrozumiem pewnie nigdy, co takiego), ale czasami jak spojrzy się na jakimś weselu z boku na tańczących... dziewczyny wywijające jakieś przedziwne akrobacje w przekonaniu, że są piękne, seksowne i zabójczo się ruszają, panowie drepczący z nogi na nogę, lub, co gorsza, wcielający się w Maseraka i obracający partnerkami jak wirówka, pary podrygujące nie do rytmu i starszawi wujkowie po wypiciu połówki na głowę, którzy uważają, że tańczą... naprawdę niektórzy nie chcą wpisywać się w weselny charakter tego tłumu
Zresztą... nie można nikogo zmusić, żeby się dobrze bawił.
Nie można zakładać, co sprawi komuś radość i zmuszać go do tego "dla jego dobra".
No i przecież nie tylko taniec składa się na wesele, może ten biedny chłopak wolałby porozmawiać z rodziną i znajomymi, pośmiać się, zjeść coś i spotkać się z ludźmi, których dawno nie widział, zamiast być zmuszonym do odstawiania rumby.

[paula-zla]

Niektórzy po prostu nie lubią się bawić na imprezach. Nie rozumiem, po co zmuszać go do zabawy. Nie chce to niech nie tańczy.
Gdyby Twój kuzyn wykazywałby chęć do nauki podstawowych kroków, chciałby się ogarnąć w temacie to pewnie, że pomogłabym mu, jednak w tym przypadku nie widzę sensu.

[Lea_ny]

Ja też nie widzę powodu żeby dorosłemu facetowi mówić jak się ma bawić - jeśli nie lubi tańca, to nie zmuszajcie go do niego na siłę.

[Narrhien]

Nie rozumiem, Autorko, dlaczego uważasz, że jak ktoś nie chce, nie umie i nie lubi tańczyć to nie może się dobrze bawić?

Taniec to nie jedyny sposób na dobrą zabawę, no na litość, nie możesz dyktować dorosłemu facetowi, jak ma się bawić.

Po prostu nic nie rób, zostaw kuzyna w spokoju

[dzustam]

Ale czy każdy musi być tancerzem?

Przecież nie każdy jest mlarzem, piosenkarzem, poetą...

Zakładając, że są ludzie, którzy czują rytm ponad przeciętną, to są też tacy, którzy tego rytmu w ogóle nie czują.

Daj odetchnąć kuzynowi, bo to robi się jakieś osaczanie

[Lexie]

Jej, nie rozumiem czemu męczycie we dwie tego nieszczęsnego chłopaka... Nawet jeśli jego niechęć do tańca wynika z braku umiejętności, to co z tego? Może nie ma zdolności do tańca, może mu brak koordynacji, może go to nie bawi... Jak komuś taniec przychodzi lekko i naturalnie, to jasne, dla tej osoby to świetna zabawa, ale jak ktoś musi się namęczyć żeby zatańczyć, to już chyba niekoniecznie...

Podsumowując, człowiek, który nie lubi i nie umie tańczyć na dowolnej imprezie bawi się najlepiej, kiedy inni go do tego tańca nie namawiają, nie zmuszają. Nie wciskają mu, że się źle bawi, bo nie tańczy.

Osobiście tańczyć nie lubię i tyle, najgorsze co może być to takie "dobre chęci" innych i nakłanianie mnie, żebym jednak poszła, żebym się nauczyła, bla bla bla. Ja tam się lepiej czuję jak sobie posiedzę przy stole, porozmawiam z kimś, popatrzę sobie jak inni tańczą, wyjdę sobie na spacer itp itd.

[miss_alchemist]

Dajcie chłopu święty spokój, nie chce, to nie. Umiejętność tańca nie jest potrzebna ani do życia, ani do dobrej zabawy.

Mnie samą do szału doprowadza, gdy na jakiejś imprezie słyszę "ooo, nie tańczysz, na pewno źle się bawisz", jakby to było takie trudne do zrozumienia, że można się znakomicie bawić, nie tańcząc.

[marryme21]

Dlaczego chcesz decydować za dorosłego faceta?
Nie lubi tańczyć,to nie musi-proste.Jego sprawa.
Nawet nie jesteś jego dziewczyną,a przejmujesz się tak,jakbyś miała z nim iść na Bal Debiutantek w Paryżu conajmniej....

[ephelis]

Faceci nie chcą chodzić na kursy tańca i ich całkowicie rozumiem.
Sama byłam na 2 stopniach i uczyłam się podstaw przez 3 miesiące

szkoły tańca wyciągają kasę i uczą kroków, których da się nauczyć w 15 minut przez 10h.. totalnie bez sensu.

dopiero później znalazłam zajęcia Active Image w Krakowie i tam trener uczy tańca bardzo szybko 15 min u ogarniasz wszystkie podstawowe kroki

są różne figury, bliskie tańczenie z partnerką, obracanie, fikołki itd. itp.
a jak facet nie czuje rytmu to trener bierze go na bok i ma metody na to żeby rytm wyczuć

Ja sama chodzę już rok na te zajęcia i są za☠☠☠***

ani nie są sztywne, prowadzący ciągle żartuje. można się nauczyć tańca w parze ale też takiego przydatnego na imprezy
zresztą - zobaczcie sobie o co tu chodzi http://www.sawares.eu/dzialalnosc/ak...warsztaty.html

[srebrnykot]

Napisane przez ephelis

Faceci nie chcą chodzić na kursy tańca i ich całkowicie rozumiem.
Sama byłam na 2 stopniach i uczyłam się podstaw przez 3 miesiące

szkoły tańca wyciągają kasę i uczą kroków, których da się nauczyć w 15 minut przez 10h.. totalnie bez sensu.

dopiero później znalazłam zajęcia Active Image w Krakowie i tam trener uczy tańca bardzo szybko 15 min u ogarniasz wszystkie podstawowe kroki

są różne figury, bliskie tańczenie z partnerką, obracanie, fikołki itd. itp.
a jak facet nie czuje rytmu to trener bierze go na bok i ma metody na to żeby rytm wyczuć

Ja sama chodzę już rok na te zajęcia i są za☠☠☠***

ani nie są sztywne, prowadzący ciągle żartuje. można się nauczyć tańca w parze ale też takiego przydatnego na imprezy
zresztą - zobaczcie sobie o co tu chodzi http://www.sawares.eu/dzialalnosc/ak...warsztaty.html

O, reklama Zgłaszam.

[elsene]

Jeśli facet chce tańczyć, ale się wstydzi, to można go zachęcać.
Ale jeśli on nie chce, to nie widzę sensu w zmuszaniu go do tego. Nie każdy lubi tańczyć. Czasem ktoś potrafi, ale po prostu nie lubi. A niektórzy po prostu nie mają predyspozycji, ruszają się bez gracji, ociężale -źle to wygląda, a jeśli jeszcze sam tańczący ma takie zdanie o swoim tańcu, to na pewno nie ma z tego radości.
Oczywiście, jak ktoś nie potrafi tańczyć, ale chce, lubi -to niech to robi, skoro sprawia mu to radość.
Ale na siłę? Nie .

[Ineczka33]

Napisane przez ephelis

są różne figury, bliskie tańczenie z partnerką, obracanie, fikołki itd. itp.
a jak facet nie czuje rytmu to trener bierze go na bok i ma metody na to żeby rytm wyczuć

l

tak. Fikołki to jest to, czego potrzeba początkowemu tancerzowi.klas ki:

[kotnaplocie]

Pomijajać reklamę, zawsze zastanawiało mnie, dlaczego ludzie tak uwielbiają uszczęsliwiać innych i każą im tańczyć. Wiecie, ja dobrze śpiewam, gram na pianinie, kocham to robić i sprawia mi to ogromną przyjemność. Już widzę, jak zmuszam kogoś, kto nie umie i nie lubi do śpiewania, a on mi potem dziękuje. Albo sadzam do fortepianu, bo to w końcu takie łatwe, to nie skrzypce, każdy się może nauczyć. I tu brak chęci i predyspozycji jest zrozumiały.

Nie umiem tańczyć. Za grosz. Ani to nie jest kwestai poczucia rytmu, ani niewysportowania. Kiedyś się pytałam mamy TŻ o to ( była solistką baletu) i mnie "zdiagnozowała" jako brak koordynacji głowa - noga i zero pamięci choreograficznej. Efekt jest taki, że zmuszona do tańca przerwacam się o własne nogi, o nogi partnera, o kogoś za mną, wpadam na wszystko i wszystkich, nie wykonując ani jednego kroku poprawnie. Trudno, żeby mi to sprawiałao przyjemnośc, więc wolę suiać do fortepianu, coś podegrać, zaakompaniowac komuś, zaśpiewać, alebo po prostu siedzieć w spokoju i rozmawiać z ludźmi. Ale chętni do zmuszenia mnie do tańca zawsze się znajdą.