Wyjazd z chłopakiem na wakacje

[Motte]

Witajcie, chciałabym abyście wyraziły opinię o moim problemie. Mianowicie jestem dorosła, ale nadal nie mogę wyjechać z chłopakiem na wakacje czy przenocować u niego. Oczywiście problem leży w moich rodzicach, którzy są dosyć konserwatywni i twierdzą, że "nie wypada". Da nich nocowanie u chłopaka to całkowity brak szacunku do siebie, poza tym uważają, że jestem całkowicie nie odpowiedzialna(chociaż nie mają podstaw by tak sądzić) i od razu zajdę w ciążę... (Oczywiście uświadomienie im, że aby zajść w ciążę nie trzeba spędzać z kimś całej nocy nic nie pomogło :P) Takiej opcji nie przewiduję ponieważ biorę tabletki + zazwyczaj gumki (jestem panikarą :P) Oczywiście o tym wspomnieć rodzicom nie mogę- bo oczywiście "puszczam się".

Każdy zaraz powie, że jestem dorosła, powinnam się usamodzielnić itp. Ale to nie takie proste. Studiuję dziennie bardzo czasochłonny kierunek (podobnie jak mój facet). Finansowo jesteśmy uzależnieni od rodziców.

Ja już odpuściłam w tej kwestii... znam swoich rodziców, z nimi nie ma dyskusji a ja nie mam siły się już nimi kłócić. Jestem ze swoim facetem już 2 lata, znamy się znaczne dłużej (jako znajomi często razem wyjeżdżaliśmy z innymi) a teraz jesteśmy uziemieni... Już nie chodzi mi nawet o wyjazd, tylko zwykłe spędzenie nocy z chłopakiem. Mojemu facetowi ciężko to zrozumieć. Ma bardzo liberalnych rodziców (poza tym to facet...).

Zastanawiam się czy któraś z Was przechodziła przez coś podobnego?

[Elfir]

Chwila, chwila - ty MOŻESZ, ale NIE CHCESZ.

Nie chcesz dla świętego spokoju. Przecież rodzice cię nie wyrzucą z domu z tego powodu.


A ten problem jest tak typowy, że chyba co tydzień powstaje taki wątek.

[agus86]

Miałam to samo, co prawda wyjechać mogłam, ale z nocowaniem to były takie przeboje że szok. Masakra jednym słowem. Cóż raz na miesiąc ich jakoś przebłagałam, czasem postawiłam przed faktem dokonanym.

Prawdę mówić dopiero teraz kiedy pracuje mogę sobie wyjść w sobotę po południu i wrócić w niedziel wieczorem (i tak są niepocieszeni tym faktem, ale cóż, przecież się nie puszczam ani nie spędzam czasu w jakiejś melinie, więc z domu mnie przecież nie wyrzucą ). Ale teraz nie mam faceta o ironio No ale pewnie ten stan się kiedyś zmieni

A nie możesz im powiedzieć, że jedziecie z większa grupą na te wakacje ??

[leniwca]

Możesz. Po prostu nie masz jaj, żeby postawić się rodzicom.

To ONI mają konserwatywne poglądy. TY możesz żyć wg swoich zasad. Widać nie bardzo chcesz. I zależność finansowa od rodziców nie jest żadnym wytłumaczeniem. No, chyba, że na wakacje z chłopakiem też chciałabyś od nich kasę. Ale teraz są wakacje, masz wolne od tych swoich wymagających studiow, więc możesz sobie zarobić na jakiś krótki wyjazd. Spakujesz się, powiesz rodzicom, gdzie jedziesz, kiedy wrócisz i tyle. Proste. Sama sobie komplikujesz życie.

I nie dziwie się chłopakowi, że 'on nie rozumie'. Bo ja też nie rozumiem. Niby dorosła kobieta, a potulnie słucha rodziców, i jeszcze głupie wymówki wymyśla.

Ty nie musisz odpuszczać, tłumaczyć się rodzicom z NICZEGO. Ewentualnie uprzedzasz, co zamiarzasz zrobić i robisz to.

[c0f5ee3455cfe7f4618d1cbf50b63003f960a820]

Moim zdaniem nie powinnaś w ogóle pytać rodziców CZY MOŻESZ gdzieś wyjechać z chłopakiem, czy zostać u niego na noc. Nie przesadzajmy, przecież rodzice będą wiedzieli gdzie jesteś, z kim. Po prostu mówisz - "dzisiaj nocuję u TŻta, będę jutro", lub "dnia tego i tego planuję wyjazd na wakacje, będę tam i tam" i tyle. Masz zamiar odmówić sobie wyjazdu, odpoczynku? Musisz ten jeden raz postawić rodziców przed faktem dokonanym, a później powinno być łatwiej.

[mushroomhunter]

[1=c0f5ee3455cfe7f4618d1cb f50b63003f960a820;3538653 1]Moim zdaniem nie powinnaś w ogóle pytać rodziców CZY MOŻESZ gdzieś wyjechać z chłopakiem, czy zostać u niego na noc. Nie przesadzajmy, przecież rodzice będą wiedzieli gdzie jesteś, z kim. Po prostu mówisz - "dzisiaj nocuję u TŻta, będę jutro", lub "dnia tego i tego planuję wyjazd na wakacje, będę tam i tam" i tyle. Masz zamiar odmówić sobie wyjazdu, odpoczynku? Musisz ten jeden raz postawić rodziców przed faktem dokonanym, a później powinno być łatwiej.[/QUOTE]

No dobrze, ale dziewczyna pisze, że jeśli chodzi o wyjazd, jest uzależniona finansowo od rodziców, więc jak ma się im postawić? Powiedzieć, jadę i już, wziąć pieniądze mamie z portfela i pojechać? Co innego, gdyby miała własne pieniądze na wyjazd, wtedy mogłaby sobie pozwolić na postawienie się rodzicom.

[Dotka90]

Dobra, kierunek czasochłonny, ale masz 3 m-ce wakacji, więc to wystarczająco dużo czasu żeby zarobić sobie kasę na wakacje.
A wtedy nie musisz się pytać rodziców o zdanie, tylko się pakujesz i mówisz: jadę na wakacje z X.
Ale jak nie masz swojej kasy, to sorry gregory, musisz się liczyć z ich zdaniem.

[basior]

Napisane przez mushroomhunter

No dobrze, ale dziewczyna pisze, że jeśli chodzi o wyjazd, jest uzależniona finansowo od rodziców, więc jak ma się im postawić? Powiedzieć, jadę i już, wziąć pieniądze mamie z portfela i pojechać? Co innego, gdyby miała własne pieniądze na wyjazd, wtedy mogłaby sobie pozwolić na postawienie się rodzicom.

wakacje trwają 3 miesiące, może zarobić i sobie pojechać.

[201604181004]

U mnie trwały więcej bo jeszcze pół czerwca.
Chcesz kasę na wyjazd, jedź na ich warunkach.
Chcesz jechać po swojemu, zarób na to.
Między tymi dwiema opcjami jest jeszcze opcja: dogadaj się, ale możliwe że nie wchodzi w grę.
Dla mnie proste.

[c0f5ee3455cfe7f4618d1cbf50b63003f960a820]

Napisane przez mushroomhunter

No dobrze, ale dziewczyna pisze, że jeśli chodzi o wyjazd, jest uzależniona finansowo od rodziców, więc jak ma się im postawić? Powiedzieć, jadę i już, wziąć pieniądze mamie z portfela i pojechać? Co innego, gdyby miała własne pieniądze na wyjazd, wtedy mogłaby sobie pozwolić na postawienie się rodzicom.

No generalnie napisała, że jest uzależniona finansowo od rodziców, ale ja sobie założyłam (może naiwnie?), że jednak wyjazd finansuje sobie sama.. Jeśli nie, to rzeczywiście zmienia sprawę.

[Motte]

Oczywiście że sfinansowałabym sobie wyjazd sama bo mam swoje oszczędności, tyle że wydałabym wszystko a w ramach kary najprawdopodobniej nie dostałabym ani złotówki od rodziców przynajmniej przez najbliższy rok. Na pracę mogę sobie pozwolić tylko w wakacje, niestety nie jestem aż tak zdolna żeby ciągnąć medycynę i pracować.

Zastanawiam się tylko czy gra jest warta świeczki, bo to tylko miło spędzony tydzień vs piekło w domu przez długi czas.

[Marioza]

Tak, ja miałam na początku "chodzenia" z moim obecnym mężem tak samo. Też słyszałam podobne gadki, że to nie wypada u niego nocować, że jestem za młoda (23lata ), że ludzie zaczną gadać (magia małej mieściny), że muszę się nauczyć odpowiedzialności, że dopóki jestem u nich na garnuszku, to oni mają prawo i obowiązek o mnie decydować (ekhem) etc. Uszy normalnie puchły... I przez jakiś czas normalnie dla świętego spokoju też odpuściłam i nie próbowałam nawet zacząć tematu... Aż pewnego dnia tak mi moja macierz ciśnienie podniosła, że powiedziałam wszystko, co myślę na ten temat (oczywiście pełna kultura), spakowałam rzeczy, kazałam się zastanowić, czy to aby tak fajnie jak własna rodzona matka ma mnie za tą najgorszą, która po prostu idzie się puścić...? I poszłam. I to był przełom. Od tamtej pory nie było już tematu. Mało tego, jak w któryś weekend po powrocie ze studiów nie szłam na noc do TŻ, było wielkie zdziwienie, zaskoczenie i pytania, czy aby na pewno między nami wszystko ok...

A co do wakacyjnego wyjazdu... Dziewczyny dobrze radzą. Przygotuj sobie zaplecze finansowe (ofert prac wakacyjnych jest sporo). Możesz pracować przez miesiąc i parę groszy na pewno uzbierasz... No i spróbuj z nimi może krótko i otwarcie. No chyba, że nieco nadwyrężyłaś ich zaufanie do Ciebie...

[SzatAnka71]

Napisane przez Motte

Zastanawiam się tylko czy gra jest warta świeczki, bo to tylko miło spędzony tydzień vs piekło w domu przez długi czas.

Jest, bo to nie tylko tydzień a pokazanie Rodzicom, że wyjechałaś, wróciłaś i nic się nie stało, w ciążę nie zaszłaś. Może wtedy zrozumieją że jesteś odpowiedzialna.

[aqu]

Ja mialam podobnie, z tym ze bylam niezalezna finansowo więc robiłam jak uważałam.
Mialam z tego powodu duzo klutni i awantur, mimo tego ze kazdy wyjazd oplacalam sama, ogolnie sama sie utrzymywalam, finansowalam swoją szkole, kursy i wszelkie inne moje potrzeby oplacalam ja, nie dokladalam sie jedynie do rachunkow w domu...

problem tkwil w tym ze zdaniem Mamy bylam latwa i nawina, nie szanowalam sie i ze rujnowalam sobie opinie nocujac ze swoim chlopakiem.
Do dzisiejszego dnia jej poglądy się nie zmienily.

Zastanawiam się tylko czy gra jest warta świeczki, bo to tylko miło spędzony tydzień vs piekło w domu przez długi czas.

Sama musisz zdecydowac czy warto..

[K1987]

a ja Cię rozumiem, co prawda na wakacje rodzice nie zabraniają mi jechać, ale nocowanie tak normalnie... no nie bardzo.w trakcie studiów, gdzie byłam w 100% od nich uzależniona (dwa kierunki więc możliwości dorabiania żadnych) musiałam się dostosować. Łatwo powiedzieć, jesteś dorosła, wyjdź z domu, wróć na drugi dzień, postaw rodziców przed faktem dokonanym, to rodzice też ją postawią, przelewy na konto się skończą i ciekawe co zrobi jak nawet na podpaski nie będzie miała kasy. Wakacje wieczne nie są, i dorabiać cały czas nie będzie mogła, tym bardziej na medycynie. A w wakacje aż tyle nie dorobi, żeby na pozostałe 10 miesięcy starczyło na własne wydatki.
Moja rada: pogadaj z rodzicami, wytłumacz, jesli się boją że zaciążysz, cóz, teraz też Cię w 100% nie są w stanie kontrolowac więc jak będziesz chciała z chłopakiem iść do łóżka to i tak pójdziesz, no i zapytaj, czy zawiodłaś ich kiedykolwiek, że teraz Ci nie ufają

[201604181004]

Napisane przez Motte

Oczywiście że sfinansowałabym sobie wyjazd sama bo mam swoje oszczędności, tyle że wydałabym wszystko a w ramach kary najprawdopodobniej nie dostałabym ani złotówki od rodziców przynajmniej przez najbliższy rok. Na pracę mogę sobie pozwolić tylko w wakacje, niestety nie jestem aż tak zdolna żeby ciągnąć medycynę i pracować.

Zastanawiam się tylko czy gra jest warta świeczki, bo to tylko miło spędzony tydzień vs piekło w domu przez długi czas.

No to jak sama to ja bym to olała. Kara karą ja cię proszę, do roku akademickiego zapomną. W życiu nie odwołałabym fajnych wakacji, zwiedzania nowych miejsc itp dlatego że rodzice kręcą nosem

---------- Dopisano o 13:07 ---------- Poprzedni post napisano o 13:06 ----------

Po prostu utnij tę wakacyjną pępowinę bo oni nie potrafią. Pojedziesz wrócisz cała i zdrowa bez ciąży pokażesz że masz jaja i umiesz podejmować decyzje... Kiedyś ci to wyjdzie na dobre. I oni na początku nie będą zachwyceni ale pomyśl o ile łatwiej będziesz miała z wyjazdem za rok. Naprawdę się nie bój.

---------- Dopisano o 13:08 ---------- Poprzedni post napisano o 13:07 ----------

przelewy na konto się skończą i ciekawe co zrobi jak nawet na podpaski nie będzie miała kasy.

to się idzie z rodzicami na zakupy jak jadą do marketu nie wiem tesco i się zrzuca z półki produkty pierwszej potrzeby. pastę szampon podpaski itp

[Elfir]

Poza tym, jak się naprawdę wkurzy to może pozwać rodziców o alimenty.

To skrajność, ale nie sądzę, by rodzice zrobiliby sobie taki obciach przed rodziną i tak bardzo odcinali córkę - studentkę PRESTIŻOWEJ medycyny (z której mogę się założyć sa dumni jak cholera) - od finansów, skazując na wegetację.
Poza tym można siary narobić i iśc na imieniny w dziurawym sweterku i publicznie się pożalić, że rodzice jej nie utrzymują.

Dużo rzeczy można, tylko trzeba mieć hmmm... jaja.

[Bananalama]

Hej! Sama płacisz za wakacje i jesteś już dużą dziewczynką, możesz sama zdecydować co, gdzie i z kim. Rozumiem, jakby chodziło o nocowanie u Ciebie w domu. Wtedy trzeba uszanować zdanie rodziców. Ale w takiej sytuacji?
I naprawdę wiem o czym piszesz, bo moi mają podobne poglądy.

[Fuzelka]

Napisane przez leniwca

Możesz. Po prostu nie masz jaj, żeby postawić się rodzicom.

To ONI mają konserwatywne poglądy. TY możesz żyć wg swoich zasad. Widać nie bardzo chcesz. I zależność finansowa od rodziców nie jest żadnym wytłumaczeniem. No, chyba, że na wakacje z chłopakiem też chciałabyś od nich kasę. Ale teraz są wakacje, masz wolne od tych swoich wymagających studiow, więc możesz sobie zarobić na jakiś krótki wyjazd. Spakujesz się, powiesz rodzicom, gdzie jedziesz, kiedy wrócisz i tyle. Proste. Sama sobie komplikujesz życie.

I nie dziwie się chłopakowi, że 'on nie rozumie'. Bo ja też nie rozumiem. Niby dorosła kobieta, a potulnie słucha rodziców, i jeszcze głupie wymówki wymyśla.

Ty nie musisz odpuszczać, tłumaczyć się rodzicom z NICZEGO. Ewentualnie uprzedzasz, co zamiarzasz zrobić i robisz to.

Mam wrażenie, że nie byłaś w podobnej sytuacji, jak autorka tego wątku. Piszesz, że może robić co chce, jak chce i kiedy chce. A to nie jest do końca prawda, ja mam podobny 'typ' rodziców i wiem, że to nie wygląda wszystko tak, jak mówisz.

Może zostanę zaraz skrytykowana, ale uważam, że wiek to nie wszystko i za 'dorosłą kobietę' ciężko uznać osobę, która jeszcze jest na utrzymaniu rodziców. Ja również jestem na studiach i uważam, że ktoś kto mi daje pieniądze na życie, ma prawo mieć jakieś 'ale' do tego co robię. Dopiero jak zacznę sama się utrzymywać i nie będę brała ani złotówki od rodziców, będę mogła im powiedzieć, że robię co chcę i że nie muszę się z niczego tłumaczyć.

Chłopak autorki nie ma takiej sytuacji, ale musi zrozumieć, że mimo, ze super nocować razem, to każda taka noc oznacza dla jego dziewczyny stres, nerwy związane z 'wojowaniem' o to z rodzicami. Trochę miło spędzonego czasu wykupionego w zamian za kłótnię w domu.

Niestety w tej sytuacji ciężko coś zrobić, można próbować przekonać rodziców, ale tylko na spokojnie, jak się nie zgadzają to nie wywoływać kłótni, tylko odpuścic a potem spróbować znowu.

Ja miałam taką sytuację, że chciałam jechać z chłopakiem na wakacje, ale w domu usłyszałam, ze pod warunkiem, że będą jeszczde jacyś znajomi razem z nami. Niestety był sierpień i nie dało się za bardzo zorganizować ludzi, bo każdy miał już swoje plany i powiedziałam mamie, jak wygląda sytuacja - że jeśli mnie z nim nie puści, to pewnie w ogóle nigdzie nie dam rady wyjechać w tym roku i po dłuuuuugich debatach pozwoliła mi jechać.

[astra1]

.

[Elfir]

wolicie święty sposój od próby osiągnięcia normalności.

[Roisin92]

Napisane przez astra1

Ja Cie rozumiem. Mam podobną sytuacje. Na wakacje ze znajomymi (chłopaka miec nie mogę!!! bo zajdę w ciąże na pewno) jechać nie mogę, bo będę miała złą opinię, wszyscy będą mieć mnie za dziwkę (co z tego, że inne koleżanki jadą) i dopoki jestem na ich utrzymaniu to mam ich słuchac ( ciuchy, kosmetyki itp kupuje sama, oni mnie 'karmią' i 'nocują', podstawowe rzeczy kupują). Na wyjazd mam pieniądze zarobione, plus stypendium na studiach. Ale jechać nie mogę, bo starsza siostra nie jeździ nigdzie ze znajomymi. Co wiecej, mam 20 lat,a ze spotkań ze znajomymi mogę wracać o 22! no ręcę opadają, co ja mam sie kłócić i robić kolejne piekło? żeby znowu usłyszeć, że mam 'nierówno pod sufitem"? Także nie masz najgorzej, może moja historia Cie pocieszy.

pytałaś rodziców czy możesz mieć chłopaka czy sami Ci to mówią?
nie wierzę..

[deszczowypies]

Na wakacje zarób pieniądze, a co do reszty... cóż, skoro oni grają średnio fair blokując Ci podstawowe potrzeby dorosłej kobiety , to Tobie też aureola nie spadnie z głowy, jak ich troszkę okłamiesz. Że śpisz u koleżanki albo coś. Sami sobie winni.

[Elfir]

Ja wierzę - są tyrani lubiący kontrolowac patologicznie podległych sobie ludzi. Tacy, co dzieci uznają za własnośc prywatną, którą mogą sobie psychicznie i fizycznie podporządkować.

Tylko, że to nie jest normalne.

[Fuzelka]

Napisane przez Elfir

Ja wierzę - są tyrani lubiący kontrolowac patologicznie podległych sobie ludzi. Tacy, co dzieci uznają za własnośc prywatną, którą mogą sobie psychicznie i fizycznie podporządkować.

Tylko, że to nie jest normalne.

Że lubią...? Że jak się MARTWIĄ to są tyranami? Nie myśl sobie, że jej rodzice sobie myślą ' o, zróbmy córce na złość i mówmy jej co ma robić'. Wierz mi, że im cała ta sytuacja też nie jest na rękę, ich córka czegoś chce, oni mają co do tego obawy, uważasz, że to przyjemne uczucie dla nich?

I naprawdę pomyśl o tym, że podejście w stylu - utrzymuję Cię, więc mam wpływ na to, co się z Tobą dzieje, nie jest patologiczne. Każdy ma prawo decydować o tym, co robi, ale wtedy jeśli jest samodzielny, niezależny od nikogo. To nie jest patologia! Nikt tu nie mówi o dyktowaniu decyzji odnośnie przyszłego życia, nikt nie mówi o zakazie spędzania wolnego czasu na swój sposób, tylko o miejscu i towarzystwie, z którym się spędza noc. To jest różnica.

[astra1]

'

[Elfir]

Napisane przez Fuzelka

Że lubią...? Że jak się MARTWIĄ to są tyranami?

Martwienie się (i rozmowa na ten temat z dzieckiem) a zakazywanie w stylu "nie podskakuj" i podejrzewanie dziecka o bycie dziwką to są spore różnice.
Tak, to jest patologia rozwoju społecznego i powinna być leczona u psychologa

To, że matka utrzymuje dziecko, nie oznacza, że moze mu narzucać swoją wolę, gdy dziecko ma najnormalniejsze w swoim wieku potrzeby.
Ja rozumiem, ze matka by się ciskała, gdyby ona brała narkotyki, piła, chodziła na wielodniowe balangi, nie uczyła się i spała z kim popadnie.
Ale to normalna, rozsądnie myśląca dziewczyna.
Próba tak dalekiej kontroli jej życia osobistego przez rodziców nie jest normalna.

[leniwca]

Napisane przez Elfir

Martwienie się (i rozmowa na ten temat z dzieckiem) a zakazywanie w stylu "nie podskakuj" i podejrzewanie dziecka o bycie dziwką to są spore różnice.
Tak, to jest patologia rozwoju społecznego i powinna być leczona u psychologa

To, że matka utrzymuje dziecko, nie oznacza, że moze mu narzucać swoją wolę, gdy dziecko ma najnormalniejsze w swoim wieku potrzeby.
Ja rozumiem, ze matka by się ciskała, gdyby ona brała narkotyki, piła, chodziła na wielodniowe balangi, nie uczyła się i spała z kim popadnie.
Ale to normalna, rozsądnie myśląca dziewczyna.
Próba tak dalekiej kontroli jej życia osobistego przez rodziców nie jest normalna.

Zgadzam się.

I nie ogarniam, jak ponad 20letni człowiek uważa, że rodzice mają prawo decydować o tym, z kim się zadają i jak spędzają swój wolny czas, tylko dlatego, że są na ich utrzymaniu. To jest ich obowiązek. A na wychowywanie i wpajanie swoich zasad mieli czas kilka lat wcześniej. No chyba nie liczą, że dorosłemu dziecku wmówią, że nocowanie u chłopaka przed ślubem jest złe, niemoralne etc?

Napisane przez Fuzelka

Że lubią...? Że jak się MARTWIĄ to są tyranami? Nie myśl sobie, że jej rodzice sobie myślą ' o, zróbmy córce na złość i mówmy jej co ma robić'. Wierz mi, że im cała ta sytuacja też nie jest na rękę, ich córka czegoś chce, oni mają co do tego obawy, uważasz, że to przyjemne uczucie dla nich?

jasne, martwią się.
Zwykle to jest 'nie wypada/co ludzie powiedzą/nie, bo nie/co na to kościół/bla bla bla'. Żadnych rozsądnych logicznych argumentów. Dziecko (dorosłe!) ma się dostosować do zasad rodziców, chociaż ma własne, często odmienne. To nie jest troska

Napisane przez Fuzelka

Mam wrażenie, że nie byłaś w podobnej sytuacji, jak autorka tego wątku. Piszesz, że może robić co chce, jak chce i kiedy chce. A to nie jest do końca prawda, ja mam podobny 'typ' rodziców i wiem, że to nie wygląda wszystko tak, jak mówisz.

I masz rację. Moi rodzice nie wtrącali się do moich wyborów, związków, towarzystwa, odkąd skończyłam podstawówkę. I jestem im w głębi duszy baaardzo wdzięczna za to. Sama mogłam uczyć się na swoich błędach, sama wyrobić własne zdanie i poglądy na różne tematy- niczego mi nie narzucali. Dzięki temu teraz jestem asertywna, znam swoją wartość, wiem czego chcę i potrafię o to walczyć, bo jestem przyzwyczajona do swobody w podejmowaniu decyzji. I nie patrzę na to, co myślą/mówią inni. Zyję tak, jak chcę, i dzięki temu jestem na swój sposób spełniona, szczęśliwa. NIKT mnie nie ogranicza. Ja na to nie pozwolę.

I wiem mniej więcej, jak wygląda sytuacja z takimi rodzicami. Mój TŻ takich ma.
Żeby z własnymi rodzicami walczyć o swoje szczęście, życie- to trzeba mieć jaja. Moim zdaniem lepiej to świadczy o takiej osobie niż o tej, która poddaje się zakazom rodziców.

[c0f5ee3455cfe7f4618d1cbf50b63003f960a820]

Nie wiem skąd przekonanie, że skoro rodzice utrzymują swoje dziecko to normalnym jest, że decydują o każdym aspekcie jego życia. Moi rodzice pomagali mi finansowo przez większość studiów i NIGDY nie zdarzyła się sytuacja, żeby powiedzieli mi, że muszę zrobić to czy tamto, albo nie mogę tego, bo oni dają pieniądze na moje utrzymanie. .

[rochelle_]

Dorosła nie jesteś, masz dowód w kieszeni i tyle Pełnoletni nie znaczy dorosły.
Masz kasę na wyjazd, więc jedź. Uważasz się za dorosłą osobę, a pytasz o pozwolenie rodziców? Ok, można pytać o opinię, gdzie pojechać, jak itp, ale nie o to, czy możesz jechać za własne pieniądze. No proszę cię. Miej jaja, bo inaczej nigdy nie uznają cię za osobę samodzielną, nawet jak nie będą cię utrzymywać.

"Mamo, tato, jadę na wakację z Panem X do miejsca X, wrócę wtedy i wtedy. I nie martwcie się, zadzwonię". Tyle.