Czy ten związek ma sens?

[bittersweet_]

Postaram się krótko opisać

Jestesmy razem ponad 3 lata, ostani rok uklada nam się źle. A ostatnie kilka miesięcy bardzo źle. Moj chlopak powiedział mi, ze kocha mnie, ale jesli zaszlabym w ciążę (wpadka) to nalegałby na aborcję. Bardzo mna to wstrząsnelo, ale jakos przebolalam.

Jakis czas pozniej uznal, ze slub nie jest mu do niczego potrzebny, a nawet jesli kiedys by się zdecydował to musiałabym podpisać intercyzę

Seksu między nami prawie nie ma, po tych jego tekstach odechcialo mi się wszystkiego, czuje wręcz obrzydzenie... Poza tym mam wrazenie, ze nigdy między nami nie było naprawdę namiętnie, przez pierwszy rok kochalismy się raz na kilka miesięcy bo nam 'nie wychodzilo' (Teraz jestem w szoku, jak ja o wytrzymywalam? Oczywiscie byly inne pieszczoty i tutaj bylo ok)

Mieszkamy razem, bo poznalismy sie jako wspollokatorzy. Ostatnie dwa miesiace spedził za granicą (nowa praca) i przyjezdzał na weekendy co dwa-trzy tygodnie. Myslalam, ze zatęsknie i to rozwiąże nasze problemy, ale bylo mi dobrze bez niego i spokojnie. Poza tymi rzeczami wymienionymi wyżej klocimy się o bzdury - nie pozmywane nacznia, o to, ze jest on zorganizowany, a wg niego ja leniwa....

Ostatnio dwa dni temu podczas rozmowy powiedzial, ze moje wady są do zmiany, ale on nie zmieni się, więc ja mam podjąc decyzję czy STARAMY sie mocniej niz ostatnio i probujemy, czy rozstajemy

Gdy zapytalam, czy jest '*wo, ale stabilnie' i ze sie przywiazalismy do siebie, powiedzial - dobrze, ze ty to powiedzialas

Wczoraj podjelam decyzję, ze się wyprowadzam i taka przerwa dobrze nam zrobi - zaskoczyla mnie jego reakcja. Stwierdzil, ze robie z niego zla osobe bo on nigdy nie powiedział nic, ze kazałby mi dokonac aborcji, jedynie 'nie bylby szczesliwy z wpadki i to bylaby dla niego pierwsza opcja i pewnie by nalegał, ale ja przeciez podjelabym decyzje'. Dziwne, bo jak dla mnie to znaczy to samo - dla niego nie.

Wyszedl z domu, a ja nie wiem co robic? Znajomi mowia, zeby probowac. A ja czuje ulge na mysl o rozstaniu, ale tez bardzo sie boje - to chyba znaczy, ze zalezy mi na nim. A skoro tak jest, to moze warto jeszcze probować?

To nie jest tak, ze nie ma zalet - troszczy sie o mnie, martwi, wychodzimy często na miasto, podrózujemy... Ale ostatnio podczas jego wyjazdu sluzbowego mialam taką sytuację, ze napisalam mu rano sms, odpisal, bylo wszystko ok. Po czym kontakt następny był dopiero kolejnego dnia wieczorem - jakbym zupelnie o nim zapomniala! Ale on tez do mnie się nie odzywał. Nikt nie mial do nikogo pretensji.

Co robić? Teraz jak to czytam to widze, jak słabo to wygląda...

[amarranta]

Jeśli myśl o rozstaniu daję Ci ulgę... to chyba sama sobie odpowiedziałaś.

[AlaZala]

Napisane przez bittersweet_

Postaram się krótko opisać

Jestesmy razem ponad 3 lata, ostani rok uklada nam się źle. A ostatnie kilka miesięcy bardzo źle. Moj chlopak powiedział mi, ze kocha mnie, ale jesli zaszlabym w ciążę (wpadka) to nalegałby na aborcję. Bardzo mna to wstrząsnelo, ale jakos przebolalam.

Jakis czas pozniej uznal, ze slub nie jest mu do niczego potrzebny, a nawet jesli kiedys by się zdecydował to musiałabym podpisać intercyzę

Seksu między nami prawie nie ma, po tych jego tekstach odechcialo mi się wszystkiego, czuje wręcz obrzydzenie... Poza tym mam wrazenie, ze nigdy między nami nie było naprawdę namiętnie, przez pierwszy rok kochalismy się raz na kilka miesięcy bo nam 'nie wychodzilo' (Teraz jestem w szoku, jak ja o wytrzymywalam? Oczywiscie byly inne pieszczoty i tutaj bylo ok)

Mieszkamy razem, bo poznalismy sie jako wspollokatorzy. Ostatnie dwa miesiace spedził za granicą (nowa praca) i przyjezdzał na weekendy co dwa-trzy tygodnie. Myslalam, ze zatęsknie i to rozwiąże nasze problemy, ale bylo mi dobrze bez niego i spokojnie. Poza tymi rzeczami wymienionymi wyżej klocimy się o bzdury - nie pozmywane nacznia, o to, ze jest on zorganizowany, a wg niego ja leniwa....

Ostatnio dwa dni temu podczas rozmowy powiedzial, ze moje wady są do zmiany, ale on nie zmieni się, więc ja mam podjąc decyzję czy STARAMY sie mocniej niz ostatnio i probujemy, czy rozstajemy

Gdy zapytalam, czy jest '*wo, ale stabilnie' i ze sie przywiazalismy do siebie, powiedzial - dobrze, ze ty to powiedzialas

Wczoraj podjelam decyzję, ze się wyprowadzam i taka przerwa dobrze nam zrobi - zaskoczyla mnie jego reakcja. Stwierdzil, ze robie z niego zla osobe bo on nigdy nie powiedział nic, ze kazałby mi dokonac aborcji, jedynie 'nie bylby szczesliwy z wpadki i to bylaby dla niego pierwsza opcja i pewnie by nalegał, ale ja przeciez podjelabym decyzje'. Dziwne, bo jak dla mnie to znaczy to samo - dla niego nie.

Wyszedl z domu, a ja nie wiem co robic? Znajomi mowia, zeby probowac. A ja czuje ulge na mysl o rozstaniu, ale tez bardzo sie boje - to chyba znaczy, ze zalezy mi na nim. A skoro tak jest, to moze warto jeszcze probować?

To nie jest tak, ze nie ma zalet - troszczy sie o mnie, martwi, wychodzimy często na miasto, podrózujemy... Ale ostatnio podczas jego wyjazdu sluzbowego mialam taką sytuację, ze napisalam mu rano sms, odpisal, bylo wszystko ok. Po czym kontakt następny był dopiero kolejnego dnia wieczorem - jakbym zupelnie o nim zapomniala! Ale on tez do mnie się nie odzywał. Nikt nie mial do nikogo pretensji.

Co robić? Teraz jak to czytam to widze, jak słabo to wygląda...

Sama już przeczytałaś swój wpis i jednoznacznie oceniłaś sytuację.
Odpowiedź jest jedna: nie, ten związek nie ma żadnego sensu.

[bittersweet_]

Dodam jeszcze, ze moj chlopak stwierdzil, ze powinnismy czesciej starac sie uprawiac seks bo to nas zblizy, po czym zasugerowal zabezpieczanie sie tabletkami anty i gumkami jednoczesnie

[anymore1327]

Zostaw go jeśli czujesz się lepiej jak go nie ma.

[kolorchabrow]

Sama stwierdziłaś,że myśl o rozstaniu przynosi Ci ulgę. Po jego zachowaniu wnioskuje,że jest z Tobą,bo sie przyzwyczaił i mu się nie chce. Gdyby mój chłopak wyleciał z takim tekstem o aborcji to z miejsca nie byłby moim chłopakiem,ale ja mam jasno określone potrzeby,że chce mieć dziecko za kilka lat,ale gdyby teraz mi się trafiło to nie usunełabym i on się ze mną zgadza.

[Nameria]

Nie rozumiem po co z nim jesteś. Z Twojego postu aż bije po oczach to, że Ty nie chcesz z nim być

[Sygnalizator]

Napisane przez bittersweet_

Dodam jeszcze, ze moj chlopak stwierdzil, ze powinnismy czesciej starac sie uprawiac seks bo to nas zblizy, po czym zasugerowal zabezpieczanie sie tabletkami anty i gumkami jednoczesnie

Nie rozumiem, co w tym dziwnego? Teksty o intercyzie i aborcji też całkowicie zrozumiałe, koleś po prostu stawia sprawę jasno zamiast lawirować i na końcu zostawić cię z dzieckiem. To czy zgadza się ktoś z jego poglądami to sprawa indywidualna.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Boisz się, bo jednak 3 lata razem to trochę jest. Ale to wcale nie znaczy, że Ci zależy.

[bittersweet_]

No właśnie nie wiem czy mi zalezy czy nie, teraz rozmawialismy i jestem załamana, on też, ja płaczę cały dzień i nie wiem co mam zrobić. On chciałby starać się i próbować dalej. Teraz jak na to patrzę to strasznie mi szkoda, ale z drugiej strony jeszcze kilka dni temu nawet nie miałam ochoty z nim rozmawiac czy nawet wyjść do kina... Nie umiem podjąć decyzji

[201607040940]

Napisane przez bittersweet_

No właśnie nie wiem czy mi zalezy czy nie, teraz rozmawialismy i jestem załamana, on też, ja płaczę cały dzień i nie wiem co mam zrobić. On chciałby starać się i próbować dalej. Teraz jak na to patrzę to strasznie mi szkoda, ale z drugiej strony jeszcze kilka dni temu nawet nie miałam ochoty z nim rozmawiac czy nawet wyjść do kina... Nie umiem podjąć decyzji

jeżeli na myśl o rozstaniu poczułaś ulgę - to zrób Panu pa pa.

Nie wiem jakie są Twoje poglądy, czy jesteś wierząca, po ile macie lat. Jeżeli jesteś wierząca to rozumiem że aborcja i antykoncepcja nie wchodzą w grę. Więc rozmijacie się w poglądach dość mocno.

Wydaje mi się że facet będąc na tej zagranicznej delegacji trochę spraw przemyślał - nie chce z Tobą ślubu ani dziecka. I musisz to przyjąć do wiadomości. Był w tej sprawie szczery.Jeżeli Ty chcesz ślubu, dzieci i współwłasności - nie wracaj do niego.

[bittersweet_]

Ja mam 24, a on 28. Nie chodzi o religię - po prostu podwojne zabezpieczanie sie to dla mnie jakas bzdura

[letik]

Mnie sie wydaje ze na te chwile na 100% nie jestes dla niego kobieta na reszte życia. Juz sama gadka o aborcji o tym swiadczy. W normalnym zwiazku ktory ma sie przerodzic naturalnie w rodzine, ewentualna wpadka jest traktowana jako..stalo sie, ok damy razem rade. .a tu u niego jak koniec swiata, usuwasz, dwa zabezpieczenia. .szkoda ze jeszcze nie kaze Ci kleic plastrow. Po co w ogóle chce sie kochać jak nie wyobraza sobie wziac odpowiedzialności za Ciebid i ewentualne dziecko. Dla mnie to niepowazny czlowiek i nie dziwie sie ze czujesz ulge na mysl o rozstaniu, tez bym czula.

[Sygnalizator]

Napisane przez letik

Mnie sie wydaje ze na te chwile na 100% nie jestes dla niego kobieta na reszte życia. Juz sama gadka o aborcji o tym swiadczy. W normalnym zwiazku ktory ma sie przerodzic naturalnie w rodzine, ewentualna wpadka jest traktowana jako..stalo sie, ok damy razem rade. .a tu u niego jak koniec swiata, usuwasz, dwa zabezpieczenia. .szkoda ze jeszcze nie kaze Ci kleic plastrow. Po co w ogóle chce sie kochać jak nie wyobraza sobie wziac odpowiedzialności za Ciebid i ewentualne dziecko. Dla mnie to niepowazny czlowiek i nie dziwie sie ze czujesz ulge na mysl o rozstaniu, tez bym czula.

Nie chcę mieć z Tobą dzieci = nie traktuje Ciebie poważnie, jako partnerkę na resztę życia? Może frytki do tego. XD
Ewentualna wpadka kończy się na różne sposoby i nie Tobie oceniać który z nich jest normalny a który nie. Ma wziąć odpowiedzialność.. bo tak? Ja uważam ze tz zachował się dużo bardziej odpowiedzialnie niż większość Januszy spod hasła "jakoś to będzie, poradzimy sobie".

[letik]

Napisane przez Sygnalizator

Nie chcę mieć z Tobą dzieci = nie traktuje Ciebie poważnie, jako partnerkę na resztę życia? Może frytki do tego. XD
Ewentualna wpadka kończy się na różne sposoby i nie Tobie oceniać który z nich jest normalny a który nie. Ma wziąć odpowiedzialność.. bo tak? Ja uważam ze tz zachował się dużo bardziej odpowiedzialnie niż większość Januszy spod hasła "jakoś to będzie, poradzimy sobie".

No moze dla Ciebie to jakies dziwne ale tak funkcjonuja powazne zwiazki. Dla mnie podejcie typu, pobzykamy sie a w razie czego usuniemy jest conajmniej zalosne.

[tymczasowa_]

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;53469530]Boisz się, bo jednak 3 lata razem to trochę jest. Ale to wcale nie znaczy, że Ci zależy.[/QUOTE]

właśnie, to przyzwyczajenie i strach przed zmianą

[kisielova]

Napisane przez letik

No moze dla Ciebie to jakies dziwne ale tak funkcjonuja powazne zwiazki. Dla mnie podejcie typu, pobzykamy sie a w razie czego usuniemy jest conajmniej zalosne.

Nie, nie tak.
Niektórzy ludzie wiedzą, że nie chcą mieć dzieci i nie będą się nimi na siłę uszczęśliwiać. Nie oznacza to, że nie traktują partnera poważnie.

[letik]

Napisane przez kisielova

Nie, nie tak.
Niektórzy ludzie wiedzą, że nie chcą mieć dzieci i nie będą się nimi na siłę uszczęśliwiać. Nie oznacza to, że nie traktują partnera poważnie.

Jezeli niektórzy ludzie sie tak umowia to ich sprawa. Ja tu w poście nie widze aby autorka byla " za " takim rozwiazaniem.

[kisielova]

Napisane przez letik

Jezeli niektórzy ludzie sie tak umowia to ich sprawa. Ja tu w poście nie widze aby autorka byla " za " takim rozwiazaniem.

podejrzewam, że nigdy po prostu nie było u nich rozmowy o tym, czego faktycznie oczekują i jak widzą przyszłe wspólne życie. A to duży problem, bo właśnie przez brak takich rozmów wychodzi po latach, jak ludzie mijają się w poglądach i oczekiwaniach,

[Eva ID]

Napisane przez bittersweet_

Seksu między nami prawie nie ma, po tych jego tekstach odechcialo mi się wszystkiego, czuje wręcz obrzydzenie...

... klocimy się o bzdury - nie pozmywane nacznia, o to, ze jest on zorganizowany, a wg niego ja leniwa....

A ja czuje ulge na mysl o rozstaniu,

Co robić? Teraz jak to czytam to widze, jak słabo to wygląda...

To nie jest zwiazek, po prostu jestescie wpolokatorami I czasem macie seks, czasem wyjdziecie gdzies na miasto, etc.
Bardziej koledzy niz partnerzy, a juz napewno nie zakochani.


Sama sobie odpowiedzialas, czujesz ulge na mysl o rozstaniu.

[Tutli]

Napisane przez bittersweet_

Znajomi mowia, zeby probowac. A ja czuje ulge na mysl o rozstaniu, ale tez bardzo sie boje - to chyba znaczy, ze zalezy mi na nim. A skoro tak jest, to moze warto jeszcze probować?

Co robić? Teraz jak to czytam to widze, jak słabo to wygląda...

Jaki sens ma próbowanie, skoro ten "związek" jest jakąś karykaturą normalnej relacji już po takim czasie i na samą myśl o rozstaniu czujesz ulgę?! Nie układa Wam się na żadnym polu: rozbiegacie się już na poziomie oczekiwań i światopoglądu, nie wychodzi Wam nawet w łóżku, spieracie się o pierdoły a tak naprawdę jest to wyrzucanie sobie wzajemnych pretensji o wszystko, macie odmienne charaktery i to też u Waa temat konfliktogenny. Nie widzę niczego do ratowania, ja tutaj nawet elementarnego szacunku do partnera nie widzę. Zrób sobie prezent i zakończ to czym prędzej.

[nothing-at-all]

Napisane przez bittersweet_

Dodam jeszcze, ze moj chlopak stwierdzil, ze powinnismy czesciej starac sie uprawiac seks bo to nas zblizy, po czym zasugerowal zabezpieczanie sie tabletkami anty i gumkami jednoczesnie

Ja nie widzę w tym nic dziwnego, gdybym mogła brać tabletki, na pewno też stosowalibyśmy podwójne zabezpieczenie. Prezerwatywa może pęknąć, nie jest to tak nierealne, jak niektórzy uważają. Tabletka 'po' może nie zadziałać, zresztą jakoś wolę nie dopuścić do takiej sytuacji niż używać tabletek po. Chyba lepiej dbać o antykoncepcję, niż potem robić aborcję, albo - o zgrozo - rodzić i oddawać do domu dziecka.

Napisane przez letik

Po co w ogóle chce sie kochać jak nie wyobraza sobie wziac odpowiedzialności za Ciebid i ewentualne dziecko. Dla mnie to niepowazny czlowiek i nie dziwie sie ze czujesz ulge na mysl o rozstaniu, tez bym czula.

No tak, po co chce uprawiać seks z własną dziewczyną XD Po to wlasnie jest antykoncepcja, żeby seks mógł służyć też przyjemności i bliskości, a nie tylko prokreacji. Niektórym kobietom nie dogodzisz. Facet nie przejmuje się zabezpieczeniem i uważa, ze to sprawa kobiety, prosi o 'ten jeden raz bez gumy' albo seks przerywany - źle. Facet dba o zabezpieczenie - też źle.

[letik]

Napisane przez nothing-at-all

Ja nie widzę w tym nic dziwnego, gdybym mogła brać tabletki, na pewno też stosowalibyśmy podwójne zabezpieczenie. Prezerwatywa może pęknąć, nie jest to tak nierealne, jak niektórzy uważają. Tabletka 'po' może nie zadziałać, zresztą jakoś wolę nie dopuścić do takiej sytuacji niż używać tabletek po. Chyba lepiej dbać o antykoncepcję, niż potem robić aborcję, albo - o zgrozo - rodzić i oddawać do domu dziecka.


No tak, po co chce uprawiać seks z własną dziewczyną XD Po to wlasnie jest antykoncepcja, żeby seks mógł służyć też przyjemności i bliskości, a nie tylko prokreacji. Niektórym kobietom nie dogodzisz. Facet nie przejmuje się zabezpieczeniem i uważa, ze to sprawa kobiety, prosi o 'ten jeden raz bez gumy' albo seks przerywany - źle. Facet dba o zabezpieczenie - też źle.

Wiesz no juz bez przesady. Chodziło mi tylko o podejscie faceta ze jak ewentualnie wpadna to dziewczyna usunie..ale widac trudno to niektórym pojac. Jak sie boi wpadki to niech sie moze faktycznie z nia nie kocha, albo znajdzie taka co ma takie poglądy jak on i wtedy nie bedzie problemu. Rozumiem zabezpieczenie..ale czasem i one zawodza..ja osobiscie nie wyobrazam sobie wtedy usowac a gdyby moj facet o tym pomyslal to juz by moim facetem nie byl. Proste i logiczne dla mnie. Ale jak wspomniala gdziea wyzej Kisielova, u nich chyba takiej rozmowy konkretnej i rzeczowej nie bylo.

[nothing-at-all]

Napisane przez letik

Wiesz no juz bez przesady. Chodziło mi tylko o podejscie faceta ze jak ewentualnie wpadna to dziewczyna usunie..ale widac trudno to niektórym pojac. Jak sie boi wpadki to niech sie moze faktycznie z nia nie kocha, albo znajdzie taka co ma takie poglądy jak on i wtedy nie bedzie problemu. Rozumiem zabezpieczenie..ale czasem i one zawodza..ja osobiscie nie wyobrazam sobie wtedy usowac a gdyby moj facet o tym pomyslal to juz by moim facetem nie byl. Proste i logiczne dla mnie. Ale jak wspomniala gdziea wyzej Kisielova, u nich chyba takiej rozmowy konkretnej i rzeczowej nie bylo.

Ja rozumiem, ale pewnie właśnie po to on chce stosować to podwójne zabezpieczenie, żeby nie musieć być w takiej sytuacji. Gorzej gdyby chciał się bzykać bez gumy, ''bo w razie czego, to przecież się usunie''. Podwójne zabezpieczenie raczej nie zawiedzie, musiałaby jednocześnie kobieta zapomnieć o tabletce i pęknąć prezerwatywa w tym samym dniu, to naprawdę jest mało realne.
Co nie zmienia faktu, że jak mają totalnie różne światopoglądy, to faktycznie to jest bez sensu. No i ta niechęć do ślubu - tego już nie rozumiem. Można nie chcieć kościelnego - bo nie jest się religijnym, bo byłaby to hipokryzja jeśli ktoś chodzi do kościoła na święta lub wcale, a tu nagle przysięgać przed Bogiem, chodzić do księdza na rozmowy, do spowiedzi itd. Ale cywilny? To jest niepokojące, jeśli ktoś deklaruje to tak ostatecznie. Tak jakby chciał mieć furtkę, żeby w każdej chwili móc się zmyć.

[zlotniczanka]

Nie czytałam całego wątku, odniosę się tylko do pierwszego postu. Jeśli takie rady pojawiły się wyżej - sorki.
Nie chcesz z nim być, to jasne.
Ale co mnie uderzyło - on mówi jasno, jakie ma poglądy : nie chce dziecka, nie chce ślubu. Ty autorko, niby się zgadzałaś, ale paszczy nie umiałaś otworzyć, że Ci to nie pasuje. Byliście razem 3 lata, a nie mieliście obgadanych takich podstawowych spraw, jak sobie wyobrażacie swoje życie, i to nie w kontekście bycia we dwoje, ale w ogóle. Jakie macie poglądy na różne sprawy, jakie macie podejście, np do rodzicielstwa, do finansów itp.
Generalnie, rozstań się z nim i zastanów poważnie, jakiego chcesz życia. Jeśli zależy Ci na dziecku i ślubie w przyszłości, naucz się o tym mówić. Choćby po to, by się związać z kimś o podobnym podejściu. Podobnie z seksem - czemu Wam nie wychodziło? Mówiłaś mu o tym?
Mam takie wrażenie, Autorko, że to był Twój pierwszy związek, że nie masz pojęcia, jak powinno to wyglądać i związałaś się z nim z braku laku, bo się trafił. Wykorzystaj tą wiedzę, przemyśl sobie dokładnie wszystko i następny związek buduj inny, zdrowszy.

[anys8]

Parę miesięcy temu też borykała się z podobnym problemem. Byłam z moim już byłym partnerem przeszło 3 lata (byliśmy już nawet zaręczeni), od roku coraz gorzej między nami się nie układało, nie mówiąc już o seksie którego w ogóle nie było. Też przez dłuższy czas zastanawiałam się nad tym czy zakończyć związek, tym bardziej że potrafiliśmy nie widzieć się ponad 2 tygodnie a wtedy czułam że żyje.
Postanowiłam to zakończyć i nie żałuję, poznałam wspaniałego faceta w którym jestem zakochana na zabój i z którym planujemy już nasze wspólne życie.
Jeśli faktycznie czujesz ulgę na myśl o rozstaniu to myślę że nie ma się nad czym zastanawiać tylko to zakończyć, bo im dłużej będziesz zwlekać tym gorzej.
Rozmowa może nie należeć do najłatwiejszych ale uwierz mi że po wszystkim odetchniesz pełną piersią. A 3 lata związku to wcale nie tak długo w porównaniu z resztą życia które cię czeka