Rozstanie z rozsądku - czy to dobra decyzja?
Hej dziewczyny. Opiszę Wam moją historię, pozwolicie, że trochę będę skracał, bo bym musiał napisać książkę.. Więc tak. Jesteśmy ze sobą 1,5 roku. Znaliśmy się wcześniej. Przez te 1,5 roku było super, niczego mi w niej nie brakowało i jej we mnie. Była miłość, kochałem ją i kocham nadal. Ale jest pewna sprawa. Dziewczyna wychowała się w domu, gdzie mieszkało wiele osób, babcia, dziadek, ciotka, rodzice, kuzyn, rodzeństwo. Dom ogrzewany na piece kaflowe, brak ciepłej wody. Teraz mieszka tam tylko dziewczyna z rodzeństwem i matką. Ojciec pijak, wyprowadził się z domu, rozwiedli się. Niestety dom ten nie jest utrzymywany w czystości czy porządku. Jest bieda, zadłużenia i raczej brak perspektyw na poprawę tego stanu. Jej Matka cierpi na depresję. Jak wiecie, są pewne rzeczy, które nabywa się w życiu, i są te wrodzone. Moje obawy co do dziewczyny są takie, że kiedyś jak będziemy małrzeństwem, to Anka nie będzie potrafiła prowadzić domu tak jak trzeba, że nie będzie że tak powiem "dobrą szyją". Powiedziałem jej, że z tego chyba nic nie będzie, powiedziałem, że nie czuję tego już tak jak czułem kiedyś. Postanowiliśmy, że to naprawimy. Spotkaliśmy się jeszcze raz i po tym spotkaniu napisała mi, żebyśmy dali sobie czas na przemyślenia. Teraz zaczynam to przeżywać dużo bardziej niż wcześniej. Wiem, że ona tez przeżywa. Nie wiem co robić, rozstać się z rozsądku, czy zostać i stać się "kapitanem dużego statku"? Pytajcie, jeśli czegoś nie napisałem, albo napisałem dziwnie czy nie jasno. Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi... Dzięki Wam za odpowiedzi... Bartek
|