mieszkanie NIE MA KSIĄG WIECZYSTYCH - problem? sąsiedzi nie chcą - jak ich przekonać?

[Friese]

Kontunuuję z tego wątku: Czy kupiłabyś mieszkanie połowę taniej gdy sąsiedzi mają karaluchy?, ale to nowy temat więc zakładam tutaj nowy temat


Pytanie: JAK PRZEKONAĆ sąsiadów do zgody na założenie KSIĄG WIECZYSTYCH na mieszkania?

* kupujemy mieszkanie które jest spółdzielczo-własnościowe
* 90% mieszkańców bloku to ludzie starsi
* blok z lat 70

* problem: NIE MA KW ale spółdzielnia ma użytkowanie do 2050 i próbowała nie raz założyć księgi wieczyste by mieszkania nie było spóldzielczo-własnościowe tylko były odrębną własnością, bo pzrecież gdyby był proces o tą ziemię na której stoi blok to ludzie są wywalani z bloku i nie mają ani 1 zł za ich mieszkanie

* spółdzielnia chciała założyć KS ale mówili mi i tż że jest problem bo ci mieszkańcy muszą się WSZYSCY zgodzić. A jest paru staruszków którzy nie chcą bo albo się boją że jakieś zmiany będą albo nie zgadzają się z tym ile mają przypisanych metrów za działkę pod blokiem


czy ja dobrze rozumiem ale chodzi o decyzję:

• ALBO mam mieszkanie jako własnościowe i wpis do ksiąg wieczystych i ciutkę ziemi pod blokiem (z którą nie muszę się zgadzać ale mam)
• ALBO nie mam ani mieszkania ani ziemi ani wpisu do ksiegi

BO NIE ROZUMIEM jak można nie chcieć mieć mieszkania jako swoją własność ??
czy to też inne kwestie trzeba rozważyć? może znacie się?

[eibhlin87]

Spółdzielnia coś kręci, co ma zgodna mieszkańców do uregulowania gruntów pod blokiem? Nic. Kupiłam spół-wł. w zeszłym roku z uregulowanym gruntem a księgi nie mam, kilka sąsiadów ma, reszta nie ma, a jak chcę to składam wniosek o założenie i zakładają (tzn. jak się zapłaci). Spółdzielnia sama powinna ubiegać się o uregulowanie gruntów przynajmniej na wieczyste użytkowanie, bo to ona jest obecnie właścicielem bloku.

[201803290936]

To jest to "karaluchowe" mieszkanie? Oj, będziecie mieć chyba "wesoło" z całym tym interesem.

[Michalina83]

Też mi się wydaje że spółdzielnia cos kręci, bo KW to powinna być sprawa każdego z osobna. Powinnaś się spróbować dowiedzieć jak to jest wg prawa, bo przekonałam się o tym że spółdzielnie często kręcą własne lody. Ja kiedyś też miałam to uregulować zaraz po zakupie mieszkania ale po remoncie został mi debet więc sprawa się odwlokła, że dopiero niedawno mi o niej się przypomniało.

Mam pytanie. Orientujesz się może jaką kwotę musielibyście za to zapłacić? Chyba też zacznę się interesować tematem niedługo.

[eibhlin87]

założenie księgi wieczystej to koszt ok. 200zł

[manio]

Napisane przez eibhlin87

założenie księgi wieczystej to koszt ok. 200zł

sąd w jakiej miejscowosći ? Ciekawa jestem, jak ja zakładam KW to koszty były dużo, dużo wyższe

[eibhlin87]

Opłaty narzuca ustawa, więc w całej Polsce są takie same ceny. http://www.warszawa.so.gov.pl/wysokosc-oplat.html
, kiedyś to chyba zależało od wartości mieszkania, dlatego opłaty były większe

[Elfia4]

Sama spółdzielnia ma założoną KW dla danej działki i budynku. Im pewnie chodzi o to, że grunt jest w użytkowaniu wieczystym i chcą namówić ludzi do przekształcenia w prawo własności oraz założenie odrębnych KW dla poszczególnych lokali lub coś takiego.
W przypadku przekształcenia trzeba się liczyć z opłatą za przekształcenie. Później zamiast zwykle sporej opłaty za uż. wieczyste płaci się prawo własności ułamkowej części gruntu.
W moim mieście wnioski o przekształcenie ruszyły lawinowo, jak urząd zrobił aktualizację opłat na podstawie nowej wyceny. A że wartość gruntów w ostatnich latach rośnie, w pewnym czasie nawet dość sporo, to niektórzy dostali opłatę podwyższoną o setki procent (przedsiębiorcy mający atrakcyjne działki usługowe dostali najbardziej po pupie). Ludzie zaczęli wówczas liczyć, że parę lat płacenia podwyższonej opłaty za wieczyste równa się kwocie, jaką zapłacą za przekształcenie uwzględniając to, że dostaną bonifikaty przy przekształceniu.
W dłuższej skali zyskuje się na przekształceniu gruntu na własność.

W przypadku przekształcenia uw w prawo własności potrzebna jest zgoda jeśli nie wszystkich to niemal wszystkich właścicieli mieszkań. Każdy z osobna składa wniosek (zwykle przez spółdzielnię czy zarządcę), a zarządca pilotuje sprawę w urzędzie. Wydaje się jedną decyzję na całą działkę i na wszystkich mieszkańców.
Tyle pokrótce kojarzę. Z góry wybaczcie za brak szczegółów i podstawy prawnej, ale ja się tą tematyką nie zajmuję zawodowo. Ot, coś tam wiem od koleżanki.


Friese, dziwny masz ten blok - karaluchy, zsypy, niereformowalni sąsiedzi...

[Friese]

Napisane przez eibhlin87

Spółdzielnia coś kręci, co ma zgodna mieszkańców do uregulowania gruntów pod blokiem? Nic. Kupiłam spół-wł. w zeszłym roku z uregulowanym gruntem a księgi nie mam, kilka sąsiadów ma, reszta nie ma, a jak chcę to składam wniosek o założenie i zakładają (tzn. jak się zapłaci). Spółdzielnia sama powinna ubiegać się o uregulowanie gruntów przynajmniej na wieczyste użytkowanie, bo to ona jest obecnie właścicielem bloku.

można oczywiście założyć KW na dane mieszkanie ale zgodnie z wyrokiem sądu jest to niezgodne z prawem bo nawet jak masz KW na mieszkanie to nic nie da w przypadku gdy doszłoby do sądzenia się o grunt, spółdzielnia musi mieć uregulowany status prawny do działki i wtedy wszyscy mają KW, bo dla pojedyńczych mieszkań zakładanie to tak jakby wogóle nie było KW:


chyba że jesteście pewne że ja mogę na swoje mieszkanie założyć KW?

bo spółdzielnia mówi że MUSI być zgoda WSZYSTKICH mieszkańców wspólnoty, tak jak w przypadku np usunięcia zsypu na śmieci bo są tam karaluchy i szczury w tym bloku i nie raz namawiano do zamknięcia zsypu i podawano argumenty ale starsi ludzie w tym bloku NIE CHCĄ zamkniecia zsypu bo im jest tak wygodniej.

wola zyc z karaluchami i szczurami i zsypem, niz zamknietym zsypem i wozeniem smieci winda i posiadaniem porzadku.


Ci starsi ludzie w tym bloku mnie wykończą

---------- Dopisano o 01:57 ---------- Poprzedni post napisano o 01:55 ----------

Napisane przez Elfia4

Sama spółdzielnia ma założoną KW dla danej działki i budynku. Im pewnie chodzi o to, że grunt jest w użytkowaniu wieczystym i chcą namówić ludzi do przekształcenia w prawo własności oraz założenie odrębnych KW dla poszczególnych lokali lub coś takiego.
W przypadku przekształcenia trzeba się liczyć z opłatą za przekształcenie. Później zamiast zwykle sporej opłaty za uż. wieczyste płaci się prawo własności ułamkowej części gruntu.
W moim mieście wnioski o przekształcenie ruszyły lawinowo, jak urząd zrobił aktualizację opłat na podstawie nowej wyceny. A że wartość gruntów w ostatnich latach rośnie, w pewnym czasie nawet dość sporo, to niektórzy dostali opłatę podwyższoną o setki procent (przedsiębiorcy mający atrakcyjne działki usługowe dostali najbardziej po pupie). Ludzie zaczęli wówczas liczyć, że parę lat płacenia podwyższonej opłaty za wieczyste równa się kwocie, jaką zapłacą za przekształcenie uwzględniając to, że dostaną bonifikaty przy przekształceniu.
W dłuższej skali zyskuje się na przekształceniu gruntu na własność.

W przypadku przekształcenia uw w prawo własności potrzebna jest zgoda jeśli nie wszystkich to niemal wszystkich właścicieli mieszkań. Każdy z osobna składa wniosek (zwykle przez spółdzielnię czy zarządcę), a zarządca pilotuje sprawę w urzędzie. Wydaje się jedną decyzję na całą działkę i na wszystkich mieszkańców.
Tyle pokrótce kojarzę. Z góry wybaczcie za brak szczegółów i podstawy prawnej, ale ja się tą tematyką nie zajmuję zawodowo. Ot, coś tam wiem od koleżanki.


Friese, dziwny masz ten blok - karaluchy, zsypy, niereformowalni sąsiedzi...

czyli WSZYSCY muszą się raczej zgodzić i spółdzielnia nie kłamie, prawda?

weź nic nie mów :P niereformowalni sąsiedzi którzy są starsi i lepiej jak jest tak jak teraz bo nie lubią zmian, nawet na lepsze

[eibhlin87]

Ale pod tym blokiem w ogóle nie ma uregulowanych gruntów? Jeśli grunty są na wieczyste użytkowanie to księgę możesz założyć an swoje mieszkanie (i nikt cię z niego nie wyrzuci a bloku nie zburzy ) . Jeśli grunty są nieuregulowane to teoretycznie nie powinno być w takim bloku mieszkań spół-wł. i wtedy na pewno księgi wieczystej nie możesz założyć.
A jeśli chodzi o grunt na własność i wieczyste użytkowanie to jak już wyżej napisano, różnica jest w opłatach czy tam wykupie tego gruntu.
W teorii (w praktyce chyba też, nigdy nie słyszałam, żeby zburzyli blok z mieszkaniami spół-wł) właściciel gruntu musi mieć interes społeczny, żeby wieczystego użytkowania nie przedłużyć

[Friese]

Napisane przez eibhlin87

Ale pod tym blokiem w ogóle nie ma uregulowanych gruntów? Jeśli grunty są na wieczyste użytkowanie to księgę możesz założyć an swoje mieszkanie (i nikt cię z niego nie wyrzuci a bloku nie zburzy ) . Jeśli grunty są nieuregulowane to teoretycznie nie powinno być w takim bloku mieszkań spół-wł. i wtedy na pewno księgi wieczystej nie możesz założyć.
A jeśli chodzi o grunt na własność i wieczyste użytkowanie to jak już wyżej napisano, różnica jest w opłatach czy tam wykupie tego gruntu.
W teorii (w praktyce chyba też, nigdy nie słyszałam, żeby zburzyli blok z mieszkaniami spół-wł) właściciel gruntu musi mieć interes społeczny, żeby wieczystego użytkowania nie przedłużyć

dzięki za odp
jest wieczyste użytkowanie do 2050 - tak powiedzieli mi we współdzielni - to ciekawe czy mogę w takim razie założyć kw na swoje mieszkanie


i że co chwilę starają się założyć KW ale to musi być zgoda wszystkich mieszkańców a są starsi ludziek tórzy nie chcą założyć KW

[eibhlin87]

Napisane przez Friese

dzięki za odp
jest wieczyste użytkowanie do 2050 - tak powiedzieli mi we współdzielni - to ciekawe czy mogę w takim razie założyć kw na swoje mieszkanie


i że co chwilę starają się założyć KW ale to musi być zgoda wszystkich mieszkańców a są starsi ludziek tórzy nie chcą założyć KW

jeśli grunt ma użytkowanie wieczyste to księgę można założyć.

[Friese]

Napisane przez eibhlin87

jeśli grunt ma użytkowanie wieczyste to księgę można założyć.

a nie kojarzysz czy jeżeli te użytkowanie gruntu jest do 2050 to KW będzie tylko do 2050?

[201604181004]

nie kupuj mieszkania spółdzielczo własnościowego. nie kupuj po prostu.
to największe złodziejstwo i najbardziej debilna forma własności jaką świat widział. a ile problemów. serio, odpuść. płacisz monstrualne czynsze żeby utrzymac spółdzielnie, płacisz za złodziejskie podzielniki ciepła które nic sensownego ci nie nabijają, płacisz za komunę i ogół, płacisz za to że sąsiadom dopłaca 30% do wymiany okien, płacisz za to że ktoś wzywa hydraulika do mieszkania na koszt spółdzielni, a jakikolwiek remont? spółdzielnia dowie się szybciej niż ktokolwiek inny.

i spółdzielnia nic nie kręci, to jest na tyle za przeproszeniem posrana sytuacja, że u nas też - było mieszkanie spółdzielczo własnościowe ale nikt nie miał księgi, bo trzeba było założyć na cały blok, ale ludzie nie chcieli bo wykup gruntu tamto-sramto-siamto i weź potem się z tym bujaj. chyba nikt nie umiał nam sensownie pomóc.

istnieją bloki z nieuregulowanym gruntem i jest ich bardzo dużo bo wszyscy mieszkańcy muszą się zgodzić na wykup. a to się nie dzieje. namów do czegoś starszych ludzi którzy nie czają bazy i nie rozumieją wartości mieszkania które dostali za darmo


eibhlin87 odpisała ci bardzo rzeczowo i sensownie, ale od siebie dodam, że po moich przebojach z kupnem spółdzielczo własnościowego mieszkania z identyczną sytuacją, po prostu sobie odpuściłam. wszystko się da zrobić, ale to nie ma najczęściej najmniejszego sensu i gra nie jest warta świeczki.

---------- Dopisano o 15:59 ---------- Poprzedni post napisano o 15:58 ----------

czyli WSZYSCY muszą się raczej zgodzić i spółdzielnia nie kłamie, prawda?

tak mi mówił pośrednik nieruchomości, tak mi mówił właściciel mieszkania i to samo słyszałam w mojej spółdzielni a podejrzewam że mówimy o różnych miastach

---------- Dopisano o 16:00 ---------- Poprzedni post napisano o 15:59 ----------

bo spółdzielnia mówi że MUSI być zgoda WSZYSTKICH mieszkańców wspólnoty, tak jak w przypadku np usunięcia zsypu na śmieci bo są tam karaluchy i szczury w tym bloku

no tak. dlatego odradzam ci mieszkanie spółdzielcze. każdy pijak alkus i patolus ma takie samo prawo glosu jak ty, choć ty spłacasz 200 000 kredytu na 30 lat, a on odpuścił sobie dekadę temu płacenie czynszu. i ty ze swojego czynszu, spłacasz go xD

spółdzielnie <3 temat rzeka

---------- Dopisano o 16:02 ---------- Poprzedni post napisano o 16:00 ----------

BO NIE ROZUMIEM jak można nie chcieć mieć mieszkania jako swoją własność ??
czy to też inne kwestie trzeba rozważyć? może znacie się?

słuchaj, ci ludzie dostali to za darmo. oni tego nie doceniają. podejrzewam że oni nawet nie zdają sobie sprawy ile kosztuje mieszkanie. oni nie rozumieją prawa właności, bo wychowali sie w takich czasach że mieszkania sypały się od ręki. oni nie rozumieją prawa wolnego rynku i nie rozumieją wartości mieszkania. to po prostu przechodzi ich pojęcie. dlatego serio bym sobie odpuściła, myśmy chcieli kupić spół-włas i zrobić własność notarialną. to się niby da zrobić, bo nikt nie chce płacić np za błędy spółdzielni jeśli owa się zadłuży. ale to długi i żmudny proces... który przeszła tylko jedna znana mi osoba.

[Elfia4]

A propos mieszkań spółdzielczo-własnościowych, to dowiedziałam się ostatnio od znajomej, że faktycznie one mogą nie mieć księgi wieczystej. Bywa też, że ktoś zabezpiecza hipoteką na mieszkanie jakiś kredyt i wówczas sam sobie zakłada KW na swój lokal. Bywa też tak, że później spółdzielnia przekształca lokale i w ferworze walki zakłada drugą KW na ten sam lokal. Podobno przypadek autentyczny. Odkręcanie tego wymaga złożenia wniosku do sądu o zamknięcie KW, generalnie cyrk.
Swoją drogą to dziwny twór ta spółdzielnia, skoro nie musi mieć nawet KW dla swoich nieruchomości. Wydawało mi się, że KW to obligatoryjna sprawa, a tu się okazuje, że nawet notariusze miewają zamieszanie z tymi mieszkaniami.

[Friese]

drabineczka jesteś genialna, dziękuję Ci bardzo za wiadomość.
Elfia4 - dziękuję Ci również


Kurcze, problem w tym, że zaczęliśmy już tam remont, ale kilka razy już myślałam czy nie zrobić remontu i po prostu sprzedać .......

• remont trwa tydzień a już starsza sąsiadka z góry której "PĘKŁ sufit i ściay" - przyszła do nas tak powiedzieć drugiego dnia remontu,
• a w rzeczywistości ma ryskę przy suficie jakby paznokciem zadrapać,
• i jej mieszkanie jest o dziwo na górze więc majstry nam mówią że to nie możliwe i to musialo być parę lat temu a teraz baba wykorzystuje sytuację ale nie udowodni się jej
• - więc ona najpierw przyszła do majstrów a potem poleciała na SKARGĘ do spółdzielni
• i przyszły panie ze spółdzielni i mówią NIE BYŁO ZGODY NA WYBURZENIE ŚĆIANKI - ZGŁASZAMY DO INSPEKTORATU
• - więc czekamy aż inspektorat przyjdzie, jest drzwi obok tych pań ale mają 3 tygodnie by rozważyć sprawę (pokolenie nierobów, istna komuna!)
• a my napisalismy odwołanie że spółdzielnia nam przeciez pozwolila na wyburzenie CZĘŚCI scianki ale przy wyjmowaniu framugi drzwi scianka sie zawalila i prosimy o ponowne rozwazenie

bo kara pienięzna nam sie szykuje i postawienie scianki na nowo
a nie chce tej scianki miedzy kuchnia a pokojem bo kuchnia jest klaiustrofobiczna !!!



ahh....
no muszę to przemyśleć dobrze, TŻ ma pomysł mieszkać tam np 2,3 lata i potem sprzedać
(to meiszkanie nie jest jeszcze nasze, w lipcu mamy je kupić mamy dopiero)

[201604181004]

No. czekaja cie teraz nieprzyjemnosci ale tak wlasnie wyglada mieszkanie spoldzielcze. Dlatego bym sobie odpuscila. Oni ci przez balkon wejda zeby sie dowiedziec co robisz w mieszkaniu. A jak w mieszkaniu byl przeprowadzany remont generalny z wymiana elektryki i zerwaniem wylewki to spoldzielnia miala klucze so mieszkania bo doplacalu do tego remontu. To jest jakis patologiczny wymysl postkomunistyczny. Dajcie sobie spokoj czym predzej bo potem bedzie tylko gorzej

---------- Dopisano o 09:57 ---------- Poprzedni post napisano o 09:55 ----------

To jest tragiczna komuna. Ja wnioski pisalam o udzielenie informacji bo nikt nie potrafil mi odpowiedziec. Kupujac mieszkanie dochodzi ok dwoch tysiecy wpisowego do spoldzielni kumasz zeby byc jej czlonkiem.

[szugarbejb]

Spółdzielczo-własnościowe prawo do nieruchomości to najlepsze prawo jakie może być <3 Nie wyobrażam sobie wyodrębniać własności w tej chwili, i temat rzeka: musieć każdego sąsiada osobno przekonywać do jakiegokolwiek remontu i nie wyobrażam sobie egzekwowania zapłaty za ten remont od każdego z osobna, jeśli się coś zepsuje na swój koszt wzywać pomoc i na swój koszt naprawiać ("bo mnie to nie przeszkadza") i to jest tylko wirzchołek góry lodowej.

A tak płacę czynsz do spółdzielni i niczym się nie przejmuję: blok jest na bieżąco remontowany, super zadbany, sprzątany, wszystkie naprawy na koszt społdzielni, podwórko zadbane, zarząd spółdzielni działa wyjątkowo prężnie i pieniądze na remonty 'zalatwia" "od miasta" itp. każdemu polecam mieszkanie spółdzielczo - własnościowe.

[201604181004]

ja wręcz przeciwnie, jestem na nie spółdzielniom. za to wspólnoty jak najbardziej, to jest demokratyczne i normalne ustrojstwo ze tak powiem. też płacę czynsz, ale niższy, też mnie nic nie interesuje i nikogo do niczego nie muszę przekonywać, problemy mogę zgłaszać ale jednocześnie nie finansuje rzeczy typu remont toksyczny, wymiana okien czy kaloryferów, bo wspólnota w przeciwieństwie do spółdzielni się tym nie zajmuje. dlatego odradzam każdemu spółdzielczo własnościowe a polecam normalne własnościowe ze zorganizowaną wspólnotą z normalną siedzibą etc . działa jak spółdzielnia, ale lepiej, bo nie finansujesz nikomu niczego praktycznie ze swojego czynszu (poza nieznacznymi pensjami dla zarządu, ale w porównaniu do spółdzielni które są wielkie i potrafią mieć budynki wielkości kamienicy xD to i tak mało), plus nigdy z żadną wspólnotą nie miałam problemu. natomiast ze spółdzielnią przeszłam koszmar.

[_Aneta]

Ja póki co nie miałam zatargow ze spółdzielnia. Coś się zepsuło w kaloryferach w 2 pokojach, telefonik i następnego dnia przyszedł gościu naprawić. Kanalizacja nie wyrabiała przy ulewach i mieliśmy jeden wielki basen na parkingu - zaraz ruszył remont. Nie straszcie mnie

[201604181004]

Napisane przez _Aneta

Ja póki co nie miałam zatargow ze spółdzielnia. Coś się zepsuło w kaloryferach w 2 pokojach, telefonik i następnego dnia przyszedł gościu naprawić. Kanalizacja nie wyrabiała przy ulewach i mieliśmy jeden wielki basen na parkingu - zaraz ruszył remont. Nie straszcie mnie

no ale nie przyszlo ci do glowy ze wszyscy za to placa?
sasiadka 50 razy wzywa hydraulika bo jej się coś pomyliło, to za to płacisz, ze wspólnej kasy
spółdzielnia przeprowadza remont toksyczny w mieszkaniu? nie dość ze sąsiedzi są zwolnieni z opłaty czynszu co rozkłada się po lokatorach to jeszcze spółdzielnia wynajmuje im na ten czas mieszkanie, nie wspominając o tym że płacisz ze swojego czynszu za sam remont

to nie jest normalne. to komunistyczny zabytek.

---------- Dopisano o 23:32 ---------- Poprzedni post napisano o 23:31 ----------

wspólnota nie zajmuje się takimi bzdurami zazwyczaj, ogarnia część wspólną a jak chcesz wymienić kaloryfery w mieszkaniu to jest zazwyczaj twoja sprawa :d

[_Aneta]

Wyobraź sobie, że przyszło mi do głowy mieszkałam całe życie w mieszkaniu własnościowym, mój ojciec nawet był w zarządzie wspólnoty. Co zebranie każdy każdemu skakał do gardła. Ten się nie zgadza na to, tamten na coś innego. Istna masakra. Czynsz mieliśmy niższy to fakt ale a) był mniejszy metraż b) nie było windy c) nie było podatku bo rodzice musieli sami w um go płacić d) nie było pani sprzątającej. Mniej więcej się wyrównuje. Mi to nie przeszkadza serio póki widzę, że spółdzielnia fajnie działa i dba o wszystko. Póki wykonuje telefon i max następnego dnia wszystko mam zrobione. Nie demonizuje ani jednej ani drugiej formy, co kto woli.

[201604181004]

Mylisz pojecia. Raz w poscie piszesz o wspolnocie raz o spoldzielni a to przepasc... Albo nie zeozumialam po prostu co mi chcesz przekazac

[_Aneta]

Dobra może trochę nieprecyzyjnie się wyraziłam. Wcześniej jak mieszkałam z rodzicami była wspólnota. Teraz mam spółdzielnie. We wspólnocie sporo zależy od tego jakich sąsiadów się trafi niestety u nas baaardzo długo było 95% starszych ludzi którym ciężko było niektóre rzeczy przetłumaczyć. To za drogie, tamto niepotrzebne. I lataj tłumacz że ocieplenie bloku kosztuje. Albo autentyczna akcja cześć osób w bloku stwierdziła, że remont taki drogi bo na pewno to jakiś szwagier/kuzyn/znajomy członków zarządu remontuje i kasa idzie do ich kieszeni każda inwestycja której cena wynosiła więcej niż ich emerytura to było olaboga. Potem wprowadziło się sporo młodych i już było spoko.

[201604181004]

W spoldzielni jak widzisz wszystko tak samo zalezy od sasiadow ktorzy wola nie miec mieszkania na wlasnosc.
Wiec chybiony argument

---------- Dopisano o 14:22 ---------- Poprzedni post napisano o 14:21 ----------

PS nie wierze troche ze wspolnota przeksztalcila sie w spoldzielnie. W XXI wieku. Mozesz podac nazwe? Poczytam o tym

[_Aneta]

Omg omg nie przekształcila się tylko ja zmieniłam mieszkanie. Mieszkałam z rodzicami w mieście A i tam była wspólnota. Teraz mieszkam z tż w mieście B i jest spółdzielnia

[201604181004]

Ahhhh no to teraz jasne wszystko.
W każdym razie; kiepską wspólnotę 5 razy łatwiej rozwiązać niż kiepską spółdzielnie która przewala hajs. W Warszawie jedna spółdzielnia się tak zadłużyła że ludzie nie wiedzą co zrobią, wszak formalnie finansowo odpowiadasz za spółdzielnie jako jej członek. Dziwi mnie że komukolwiek może to pasować

[_Aneta]

Członkiem spółdzielni wcale być nie trzeba. Można mieć mieszkanie spółdzielcze własnościowe i nie być członkiem, to dobrowolne. Za straty odpowiada się tylko do wysokości wniesionego wkładu. Większość ludzi kupuje jeden udział i już. Nawet jakby spółdzielnia upadła za długi czy cokolwiek to też prawo chroni mieszkańców i albo możesz zostać członkiem nowej spółdzielni (jeśli będzie przejęcie, albo odkupi albo no nie wiem) albo mieszkanie zmienia się z automatu w własnościowe jeśli spółdzielnie przejmie jakiś inny podmiot. Nie jest tak źle ;P

[201803290936]

Napisane przez _Aneta

Dobra może trochę nieprecyzyjnie się wyraziłam. Wcześniej jak mieszkałam z rodzicami była wspólnota. Teraz mam spółdzielnie. We wspólnocie sporo zależy od tego jakich sąsiadów się trafi niestety u nas baaardzo długo było 95% starszych ludzi którym ciężko było niektóre rzeczy przetłumaczyć. To za drogie, tamto niepotrzebne. I lataj tłumacz że ocieplenie bloku kosztuje. Albo autentyczna akcja cześć osób w bloku stwierdziła, że remont taki drogi bo na pewno to jakiś szwagier/kuzyn/znajomy członków zarządu remontuje i kasa idzie do ich kieszeni każda inwestycja której cena wynosiła więcej niż ich emerytura to było olaboga. Potem wprowadziło się sporo młodych i już było spoko.

To prawda. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Wspólnoty są fajne, jeżeli ludzie rzeczywiście rozumieją, że pewne rzeczy zrobić trzeba i nie żyłują się na remonty, naprawy. Miałam świetne zdanie na temat wspólnot (szczególnie w opozycji do złych spółdzielni), póki nie pogadałam z kilkoma osobami, które mają mieszkania właśnie we wspólnotach. I okazuje się, że wcale tak różowo nie jest. Np. koleżankę regularnie zalewa z jakiegoś daszku (ewidentny problem z budynkiem, nie że jej wina, czy coś wyłącznie po jej stronie) i sąsiedzi, chociaż wcale nie stare dziadki, już tacy chętni nie są, aby przyklepać naprawę tego, bo jakieś spore koszty. Na zasadzie, że jak zwykle punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia.