|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 13
|
tak bardzo boli...
Witajcie!
Mam problem Ale przecież sama tego chciałam, było mi przyjemnie więc w czym problem. Dlaczego to tak bardzo boli... ---------- Dopisano o 00:14 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:08 ---------- błagam napiszcie cokolwiek |
|
|
|
|
#2 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 343
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
Wszystkie Twoje uczucia są typowe dla ofiar molestowania. Także zachowanie sprawcy jest klasyczne. Spokojnie, musisz sobie to wszystko przerobić na terapii. Nie rezygnuj z terapii, bo często ludzie najpierw muszą poczuć się gorzej (odkopać te bolesne sprawy i pozbyć się ich), żeby ostatecznie poczuć się lepiej. Odejść emocjonalnie, pogodzić się z tym co się stało, zaakceptować siebie. Możesz też przeczytać książkę Toksyczni Rodzice i zrobić ćwiczenia, które tam są podane. Nie załamuj się, bo to wszystko jest do pokonania.
__________________
|
|
|
|
|
|
#3 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
|
Dot.: tak bardzo boli...
Napiszę ci coś, co prawdopodobnie w całej pełni będziesz umiała zrozumieć za dekadę, wtedy będzie to dla ciebie tak jasne, tak oczywiste...
Zacznę od dziwnej strony, abyś to pojęła. Otóż ja, jako osoba 30-letnia, mogłabym tobą jako tą 10-14latką sterować w całkiem dużym stopniu, oraz wkraść się w twoje łaski prostymi sztuczkami. Mają na to wpływ dwa czynniki: zaufanie młodej osoby w "mądrość, dojrzałość" dorosłego, w to, że ja wiem co dobre i złe, oraz druga rzecz: jako osoba młoda, nieobyta z cwanością i bezwzględnością niektórych ludzi - nie wiedziałabyś, że za moją miłą aparycją stoi perfidny cel wykorzystania cię. Moja miła aparycja, jeśli miałabym odpowiednie umiejętności - zwiodłaby cie na manowce. Zrozumiesz o czym mówię, kiedy sama spojrzysz ze swojej perspektywy: ty, jako osoba starsza, mogłabyś wiele wmówić na przykład 6-latkowi, oraz wykorzystać go, jeśliby ci pozwoliły na to manipulanckie umiejętności. Niektórzy mają takie umiejętności w większym stopniu niż ja czy ty i korzystają z nich. Tym właśnie ludziom udaje się z łatwością wpływać na innych. Wykorzystać ich zaufanie. Trzeba mieć do tego jedynie umiejętności manipulowania, oraz drugi ważny czynnik: twoją niewinność. Im większa twoja niewinność, tym większa będzie moja skuteczność. Gdybyś była dziewczyną, która miała ciężkie i brutalne życie - zaufałabyś mi z wielkim trudem. Natomiast jako dziecko nieskażone stykiem z ciemną stroną życia - zaufałabyś mi łatwiej. ------------------------------- Sama, jako szczylówa pewnie 7letnia, miałam taką sytuację, że chłopak,który mi się podobał, a miał on pewnie z 18 lat, poczynił mi niedwuznaczną propozycję. Kiedy piszesz o tym, że "wiedziałaś, że to coś złego", kiedy zaczepiał cię brat - to wiem o czym mówisz, bo i ja też wtedy wiedziałam, że to coś złego, niestosownego. Nie zgodziłam się, ale trzeba powiedzieć jedną ważną rzecz: on był obcy dla mnie. Ciebie zaczepiał swój, najbliższa osoba. Wtedy łatwo się zdać na czyjąś ocenę: skoro on uważa, że to ok, to może to jest ok? Nie masz z czym porównać, uczysz się życia - bierzesz wzór z innych, to naturalne. ----------------------------------- Kiedy więc piszesz "może on miał racje,podobało mi się" - to mówisz o jakimś początkowym wrażeniu twoim, kiedy spróbowałaś czegoś obcego, nie wiedząc jeszcze jak to oceniać. Uważałaś to za dziwną, ale zabawę. Ta ocena "to coś niestosownego" to takie chwilowe odczucie, coś na pograniczu szóstego zmysłu - że to coś niedobrego. Ale to właśnie: jest tylko wrażenie, które ktoś może swoimi zapewnieniami osłabić, ponieważ jeszcze nie wiesz jak to oceniać, nie miałaś dotychczas takiej sytuacji. Zapewniam cie, że i w dorosłym życiu tak bywa: człowiek nie wie, jak coś ocenić, wydaje mu się, że powinien ocenić w pewien sposób, a tymczasem osoby naokoło oceniają to inaczej - wtedy można coś wbrew sobie zrobić, bazując na ocenie otaczających osób ---------------------------------------- W takim wieku o którym mówisz, 10 czy więcej lat - człowiek nadal uczy się życia. Wtedy wkracza twój brat i namawia cie do czegoś, co jest niewłaściwe. Łapie cię w pułapkę: skoro przez chwilę spróbowałaś, to znaczy, że na wieki można cię za to oceniać. Problem w tym: że żaden dojrzały człowiek za takie działanie nie będzie oceniał dziecka - a nim wtedy byłaś. Jeśli spróbujesz palenia - nie będziesz dla mnie palaczem. Ukradniesz - nie będziesz dla mnie złodziejem. Tylko dzieckiem, które trzeba przytemperować, pokazać, że to złe. Nawet za morderstwo - nie trafisz do wiezienia, jak każdy dorosły człowiek, tylko do poprawczaka (sama zwróć uwagę na tą nazwę: poprawczak, miejsce gdzie się poprawia zachowanie) i wyjdziesz stamtąd w wieku dojrzałości: 18 lat. Dziecka nie sposób traktować jak dorosłego, i nie robi się tego nawet w prawie, ponieważ - właśnie wszystko w nim chwiejne, wszystko jeszcze się buduje, wszystko może odwrócić się o 180 stopni, a również: można je uczyć, temperować, kierunkować. Kiedy więc piszesz "przez chwilę chciałam - na wieki można mnie za to potępiać" to jesteś w ogromnym błędzie. Nie dość, że nie można - nie powinno się cię za to potępiać, to zamknęłoby cię w tym, odebrało prawo do zmiany. Tak się nie robi z dziećmi. Jeśli dziecko uderzy cie w twarz - nie będziesz go uważać za bandytę przez ten jeden raz. Gdyby biło cię często - zaczęłabyś je uważać za rozpuszczonego bachora, ale nadal nie za bandytę. Ale zrobi to dorosły - i wobec niego ocena będzie inna. Na tym też polega różnica między dzieckiem a dorosłym. ----------------------------------- Do czego dążę. Twój brat, jako osoba starsza, złapała cię w pułapkę. Nie raz o tym, co on ci wmówił, będziesz się stykać w opowieściach innych osób, które przeszły to samo co ty: straszenie, że jak powiesz, to stanie się dla ciebie źle. Ileż dzieci w ten sposób złapano w pułapkę! Same sobie zamykały usta - przez strach. A jego zachowanie właśnie na to było obliczone: na wywołanie w tobie strachu, który by ci odebrał możliwość działania. Dziecko jest na to podatne, ponieważ jak przestraszysz je jednym, to przestaje widzieć inne możliwości. Teraz na pewno wiesz, że miałaś możliwości powiedzenia komuś, ratowania się - ale jako dziecko nie dostrzegałaś ich, bo tak byłaś sparaliżowana strachem przed jakimiś nieokreślonymi konsekwencjami. -------------------------------- Ty to traktowałaś jako zakazaną zabawę, zakazany owoc, tak jak wszystkie inne dzieci ciągnie do zakazanych owoców: wymykają się tam gdzie im nie wolno, robią to, czego im zakazują, włóczą sie za jakimiś kolegami, przed którymi ostrzegają rodzice, palą po kątach, żeby spróbować, robią niebezpieczne rzeczy. Wszystko to jest takie wypróbowywanie granic, właściwe w tym wieku. ------------------------------------- Czy sama za takie zachowanie jak u ciebie potępiłabyś 8-latkę? Jakby jej się chwilowo nawet spodobało -uważałabyś je za zepsute dziecko? Mi to nie mieściłoby się w głowie. Do upadłego ścigałabym twojego brata, który dotknął zakazanego: niewinności dziecka - ale nigdy nie wpadłabym na pomysł, by oceniać ciebie! W tak jaskrawy sposób można oceniać osobę dorosłą, która wie, co robi, zdaje sobie sprawę w pełni z konsekwencji - ale nigdy dziecka. Żaden dorosły przy zdrowych zmysłach nie potraktowałby poważnie słów "sama tego chciałam". Jako dziecko, które jeszcze życia się uczy - nie wiesz tego, ponieważ nie masz jeszcze świadomości wszystkich konsekwencji swoich czynów, oraz nie łączysz tego tak jak dorosły w pełni z seksualnością. Dla ciebie to była wtedy zabawa, a nie akt seksualny, albo coś związanego wprost z seksualnością. Ty siebie oceniasz jak za akt - gdy ty bawiłaś się. Byłoby rzeczą skandaliczną ze strony dorosłego traktowanie poważnie słów kilkunastolatki "sama tego chciałam". Dorosły nawet nie będzie chciał się nad tym zastanawiać, tylko będzie odczuwał gniew, że ktoś ktoś nie dość,ze wykorzystał cie, to jeszcze wywarł na tobie wrażenie, że to "wybrałaś" żebyś czuła się współwinna. Żebyś tkwiła w pułapce, którą wokół ciebie zatrzasnął. Edytowane przez JanePanzram Czas edycji: 2013-05-29 o 01:33 |
|
|
|
|
#4 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: tak bardzo boli...
Dziękuję, książkę mam, ale nie mogę jej przeczytać całej. Mnóstwo rzeczy pasuje do mojej rodziny. Ale najważniejsza rzecz nie, prześladują mnie te słowa "sama chciałaś" i jego ironiczny uśmiech. Krótko mówiąc czuję się jak szmata, dziwka, wszystko co najgorsze. On jest ulubieńcem rodziny. Wszystko mu wolno. Jest bardzo agresywny, bił mnie, mamę, rodzeństwo
Z terapii niestety zrezygnowałam, nie dawałam rady, bo za każdym razem miałam wrażenie że terapeuta mnie olewa i tylko czekałam na słowa "no ale w czym problem, chciałaś to masz". Przecież ja nawet nie wiedziałam co to jest seks. Może się to wydawać dziwne jak to 10latka nie wie co to seks. Z bratem kontaktu nie mam, unikam go jak tylko mogę. Rodzina uważa, że przesadzam i wymyślam problemy. Przecież on jest taki wspaniały! Jakbym mogła zamordowałabym go od razu. On też nie był dorosły. Nadal wpasowywał się w kategorię "dziecko". Był starszy ode mnie o niewiele. Po prostu dwoje dzieci się "bawiło" a jednemu się odwidziało i robi problem. Gdyby mi się od początku nie podobało myślę, że łatwiej byłoby mi stwierdzić, że to nie moja wina, zostałam wykorzystana. A tak ciąglę czuję się współodpowiedzialna. Nawet bardziej od niego. I nienawidzę rodziców, że nic nie zauważyli, nie zapytali, po prostu olewanie na całego. Nigdy ze mną nie rozmawiali na takie tematy. Edytowane przez stracilam Czas edycji: 2013-05-29 o 01:38 |
|
|
|
|
#5 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
|
Dot.: tak bardzo boli...
nigdy, nigdy, nigdy dorosły człowiek przy zdrowych zmysłach tak by nie powiedział, to chore.
Tylko jakaś jednostka na wskroś przeżarta, bez myślenia, bez inteligencji mogłaby takie coś powiedzieć oceniając dziecko w takim wieku jeśli chodzi o takie sprawy. Osobę, która tak by powiedziała - powinno się wyeliminować z zawodu do końca życia. Nie byłaby zresztą lepsza niż twój brat. ---------- Dopisano o 01:45 ---------- Poprzedni post napisano o 01:40 ---------- Cytat:
Twój brat był na tyle doroślejszy, że wiedział już dobrze, że robi coś złego - bo cię straszył. ---------- Dopisano o 02:01 ---------- Poprzedni post napisano o 01:45 ---------- gdyby to była zabawa dziecka z dzieckiem - to nie byłoby straszenia, tylko byłoby mówienie "ale nie mów" albo "cicho o tym". Tak jak to dzieci między sobą gadają, żeby jedno drugie przekonało, że trzeba się kryć, bo będą wciry. A on straszył cię, bo wiedział, że robi coś złego. Straszył cię na różne sposoby - bo wiedział, że za to będą dorosłe konsekwencje, jak za poważny czyn, którego naprawdę się nie robi. Który i dla dorosłych jest zakazany w pełni: tykanie nieletniej osoby. Edytowane przez JanePanzram Czas edycji: 2013-05-29 o 02:02 |
|
|
|
|
|
#6 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
Muszę sobie gdzieś to wytłuszczone napisać |
|
|
|
|
|
#7 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
|
Dot.: tak bardzo boli...
długo tkwiłaś w tym przeświadczeniu, więc mocno w ciebie weszło. Ono zresztą tak długo trzymało cię w pułapce milczenia - więc nie zniknie od razu po jednym poście na forum.
Ale nie przesadzam, kiedy to piszę, a inni to potwierdzą: jest rzeczą zupełnie nie do przyjęcia oceniać tak 10-letnią dziewczynkę, którą byłaś. Sam pomysł, by to tak rozpatrywać jest rzeczą nie do ogarnięcia rozumem przez dorosłą osobę. Bo byłoby to usprawiedliwianiem pedofilii - rzecz poza nawiasem, poza granicą dla każdego przytomnego człowieka. |
|
|
|
|
#8 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
|
Dot.: tak bardzo boli...
Autorko, to idź do innego terapeuty, takiego który olewał Cię nie będzie. Ale nie odpuszczaj, bo sama sobie nie poradzisz i nie bedziesz żyła normalnie. Tylko miej świadomość jednego: terapia to nic przyjemnego, to bardzo trudne i wyczerpujące doświadczenie - szczególnie gdy ma się takie wydarzenia w przeszłości. Bądź na to przygotowana by nie odpuścić, gdy okaże sie, że nie wychodzisz ze spotkań zadowolona tylko spłakana i płaczesz kolejny tydzien.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się. Śledź też pies! - blogujemy ♥ |
|
|
|
|
#9 | |||
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
---------- Dopisano o 07:40 ---------- Poprzedni post napisano o 07:40 ---------- Cytat:
---------- Dopisano o 07:43 ---------- Poprzedni post napisano o 07:40 ---------- Cytat:
|
|||
|
|
|
|
#10 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
A potem gadał, że żadna inna nie będzie taka łatwa jak ja. Pierwsze kontakty jakie miałam później ze swoim chłopakiem były straszne, on mnie delikatnie dotykał a ja wybuchałam płaczem. Teraz jest dużo lepiej, ale i tak seks nie jest dla mnie niczym ważnym np i przez pół roku w ogóle do niczego nie dojdzie. klempaa, mówiłam terapeucie o tych odczuciach, twierdziła że wcale tak nie jest i po prostu przerzucam na nią uczucia jakie mam w stosunku do rodziców. Mówiła też że u innego terapeuty za jakiś czas pojawi się to samo. Z resztą ile razy można zaczynać terapie? Bo w sumie odwiedziłam kilku terapeutów, ale rezygnowałam po 1 spotkaniu. Psychiatra po 15 min rozmowy stwierdziła, że mam depresję i dała mi leki po których czułam się fatalnie, miałam okropne mdłości, zawroty głowy, problemem było wstać i iść do łazienki. Ale wg niej to nic takiego, bo widać naczytałam się ulotki i wymyśliłam sobie te objawy. Dała mi za to większą dawkę. Nie wiem gdzie zwrócić się o pomoc, gdzie szukać terapeuty, który mi pomoże a nie będzie przypadkowy? Nie mam kasy na prywatne leczenie. Nie mam sił na czekanie np rok w kolejce na nfz, żeby na pierwszym spotkaniu przekonać się, że coś mi nie odpowiada. Grupa wsparcia odpada, bo jak miałabym pójść i prawdziwym ofiarom powiedzieć, ale ja chciałam, sama mu właziłam do łóżka? Boże, jakie to straszne Wg definicji to nie była pedofilia, on był w wieku dojrzewania i to wszystko tłumaczy. Hormony itp I nie ma między nami 5 lat różnicy tylko dużo mniej. |
|
|
|
|
|
#11 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
Jesteś tak samo prawdziwą ofiarą, jak inne. Każdy przypadek jest trochę inny, musisz to w końcu zrozumieć. O terapeutę rozpytaj w Internecie, szukaj na forach poświęconych tematowi, zadzwoń do jakiejś instytucji, która pomaga ofiarom przemocy - myślę, że tam Ci na pewno coś poradzą. |
|
|
|
|
|
#12 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
1) Bardzo możliwe, że tak było. Czemu więc - wiedzac o tym - zrezygnowałaś z terapii? Mało mądre i odpowiedzialne. Chcesz się do końca życia z tą traumą męczyć? Nikt ci tego nie zabroni, ale szkoda, że nie chcesz skorzystać z pomocy. 2) Z tego co piszesz, to terapię zaczęłaś raz (chyba, że zrezygnowałaś po 2-3 spotkaniach - to żadne rozpoczęcie terapii) - odwiedzenie raz terapeuty to nie jest początek terapii. Pierwsze 3 spotkania to zazwyczaj czas na zapoznanie się i decyzję, czy chcesz u tej osoby prowadzić terapię, własciwe leczenie zaczyna się później. Uwierz mi, wiem co mówię - rok temu skończyłam 2,5 roczną terapię, wczesniej odwiedziłam hm, z 10 różnych terapeutów zanim trafiłam na moją terapeutkę. Terapię zaczynałam (czyli więcej niż te 3 spotkania u jednej osoby) 3 razy, z czego ostatnia to była ta, która mi faktycznie pomogła. 3) Leki - normalne są skutki uboczne przez pierwsze 2-3 tygodnie (a czasem miesiac) zażywania antydepresantów. Normalne jest też i to, ze dopiero po tych 2-3-4 tygodniach widać efekt ich działania. 4) Możesz zadzwonić do ośrodka interwencji kryzysowej w Twoim mieście, na telefon zaufania, poszukać w internecie opinii o terapeutach. Nie na kazdą terapię na NFZ trzeba tyle czekać. Najwazniejsze to trafić na kogoś, kto Cię pokieruje - bo czy to bedzie terapia indywidualna czy grupowa to mniej ważne - ma skutkować. Niestety czytając Cię mam wrażenie, że Ty nie chcesz się wyleczyć - bo to wiąże się z tak dużą iloscią zmagań z samą soba, z bólem, cierpieniem, wysiłkiem, wyrzeczeniami, wracaniem do tego wszystkiego, mierzeniem się z tym wszystkim itd. Z jednej strony nie dziwię Ci się - z drugiej - naprawdę warto, choć jest bardzo ciężko. Musisz to sobie uświadomić zanim pójdziesz na terapię, bo jeśli nie - to skończy się tak jak poprzednia, poddasz się przy pierwszej trudności.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się. Śledź też pies! - blogujemy ♥ |
|
|
|
|
|
#13 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: tak bardzo boli...
Dlaczego zrezygnowałam? Nie byłam w stanie tam przychodzić, dzień wcześniej skręcało mnie w środku z nerwów. Przychodziłam i nie wiedziałam co mówić. Miałam wrażenie, że kręcę się wkółko, powtarzam się, więc milczałam. Im dłużej milczałam tym gorzej było cokolwiek powiedzieć. Ona mi w ogóle nie pomagała, jak traciłam wątek to nadal milczała. Jakbym chciała gadać ze ścianą to zostałabym w domu
. Jak się o coś pytałam to słyszałam odpowiedź w stylu "a jak pani myśli?" może głupie pytania zadawałam. Pół roku chodziłam do tej terapeutki. 2 pozostałych odwiedziłam raz-dwa. Leki od psychiatry odstawiłam na własną rękę po 2 miesiącach, trzeciego opakowania z większą dawką już nie wykupiłam. Ale to było z 6lat temu, jeszcze w liceum byłam. Może źle zrobiłam, ale nie przyznałam się wtedy o wykorzystywaniu. Chciałabym się wyleczyć, mam dla kogo to zrobić. Ale nie mam sił na szukanie w ciemno. Zadzwonię do ośrodka interwencji kryzysowej i zapytam, już sprawdziłam numer. Tylko jak mam to powiedzieć "dzień dobry, byłam wykorzystywana seksualnie, kogo polecacie?" Tak, boję się terapii. Ale gdybym miała pewność, że trafię na odpowiednią osobę zaryzykowałabym. Edytowane przez stracilam Czas edycji: 2013-05-29 o 10:10 |
|
|
|
|
#14 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
No to takiej pewności nigdy nie masz i mieć nie będziesz. Zastanów sie, czy wolisz siedzieć i nic nie robić jednocześnie tylko pogłębiając swoją traumę, czy zaryzykujesz - raz, dwa, trzy, może 5 - ale w końcu znajdziesz i odpowiedniego terapeutę, i leczenie. To jak opisujesz terapię - no cóż, ja tu nic dziwnego nie widzę. Terapeuta nie wyraża swojego zdania, nie daje gotowych odpowiedzi - może bardzo dyskretnie pomóc do nich dotrzec, ale nie w taki sposób jak Ty tego oczekiwałaś. Jedyny problem jaki widzę to to, że na początku nie zostałaś poinformowana jak terapia wygląda i czego się mozesz spodziewać. Ja też wiele razy nie wiedziałam o czym mówić - i zdarzało się milczeć (potem nauczyłam się, że nawet jak nie wiem , oczym mówić, to trzeba o tym powiedzieć: czyli mówiłam - "Nie wiem o czym miałybyśmy dziś porozmawiać"/"Nie wiem od czego mam zacząć". Proste komunikaty. Wiele razy wychodziłam z terapii spłakana, wiele razy szłam na nią spłakana. Wiele razy wydawało mi się (i tak było) że wałkujemy ten sam temat - ale to wcale nie bez sensu. Jak o coś pytałam to często słyszałam właśnie "A jak pani myśli"/"A jak pani czuje"/"Co pani czuje myśląc o takim rozwiązaniu" - nigdy gotowej odpowiedzi. Pierwsze efekty terapii zauważać zaczęłam po ok. 7-8 miesiącach. Powiem Ci jedno: jeśli chcesz wyzdrowieć, musisz zmienić swoje podejście. Musisz zaufać psychiatrze (więc powiedzieć o wszystkim + stosować się do zaleceń), musisz zaufać terapeucie. Nie da się inaczej - jeśli się do tego nie zmusisz, to nic z tego nie wyjdzie. Tak, to jest trudne, ale nie niemożliwe. Ps. Tak, możesz zadzwonić i właśnie tak powiedzieć - byłam wykorzystywana seksualnie, chcę sobie z tym poradzic, jakiego terapeutę i psychiatrę możecie mi polecić?
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się. Śledź też pies! - blogujemy ♥ |
|
|
|
|
|
#15 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 343
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
I przygotuj się, ze terapia to ciężka praca. Nie idź z nastawieniem, że "o, na terapii poczuję się lepiej". Lepiej poczujesz się dopiero po przepracowaniu tego wszystkiego - twoich uczuć, konfrontacji z bratem i z rodzicami, którzy Ci nie pomogli. Może to zająć kilka lat.
__________________
|
|
|
|
|
|
#16 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 2 128
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#17 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: tak bardzo boli...
Umówiłam się do ośrodka na spotkanie, niestety muszę kilka dni poczekać.
|
|
|
|
|
#18 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
No i brawo Widzisz, da sie - i nie musi to trwać rok ![]() Trzymam mocno kciuki, dawaj znać co u Ciebie!
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się. Śledź też pies! - blogujemy ♥ |
|
|
|
|
|
#19 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 343
|
Dot.: tak bardzo boli...
To świetnie, nie odpuszczaj tym razem!
__________________
|
|
|
|
|
#20 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
Jak myślicie to coś złego, gdybym umówiła się równolegle do kilku miejsc? Czy lepiej sprawdzić jedno i dopiero gdyby coś mi nie pasowało to szukać następnego? Jeszcze wrócę do tej terapii na której byłam wcześniej. Czy to normalne, że tak odbierałam terapeutę? Chodzi mi o to, że praktycznie od pierwszego spotkania odbierałam ją jako obojętną, oschłą, zimną, miałam wrażenie, że mnie ocenia mimo że nic nie mówiła. Trudno mi było się otworzyć przy takiej osobie, jak tylko otwierałam się to na następnym spotkaniu uciekałam, żeby nic nie mówić. |
|
|
|
|
|
#21 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
|
Dot.: tak bardzo boli...
Musisz do psychologa iść i CAŁY CZAS kontynować,bez rezygnacji.
Naprawdę. Mozna mowic Ci duzo,ale po prostu musisz stanac psychicznied na nogi w pierwszej wersji!
__________________
> and I'm like... and I'm like... and I'm like... 'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !
<3 |
|
|
|
|
#22 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: tak bardzo boli...
Źle się wyraziłam, uciekałam nie dosłownie tylko w przeności. Podczas jednego spotkania otwierałam się, mówiłam, a za tydzień nie mówiłam nic, za 2 tygodnie coś zaczynałam, potem była znów jedna, że otwierałam się i potem znowu cofałam się.
Jak rezygnowałam z terapii to uczciwie powiedziałam, że rezygnuję, mówiłam dlaczego. |
|
|
|
|
#23 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1 798
|
Dot.: tak bardzo boli...
Nie przerywaj terapii, daj wykazać się lekarzom. Miałam teraz a studiach przedmiot "psychiatria" z naprawdę szanowaną P. doktor i chociażby to co Ty odbierasz za wadę-milczenie lekarza ,dla nich jest czymś odwrotnym. Nie chcą pacjenta pośpieszać, na siłę wymagać od nich mówienia,aby terapia,spotkanie nie wymagało na szybkie odbębnienie, tylko na to,że im to milczenie wcale nie przeszkadza i mogą pomilczeć z Tobą.
|
|
|
|
|
#24 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
No ale to zawsze jakiś krok do przodu ![]() Wg mnie nie ma sensu umawiać się w kilka miejsc na raz - nie zakładaj, że od razu pierwsze będzie nietrafione, spróbuj nastawić się pozytywnie. Pójdziesz na 2-3 spotkania (zapewne i terapeuta zaproponuje taki "okres próbny") i podejmiesz decyzję - jak nie, to będziesz szukać pomocy u kogoś innego. Co do poprzedniej terapeutki - nikt z nas Ci nie odpowie, czy to tylko Twoje wrażenie (które jak najbardziej mogło w Twojej głowie powstać - przez to co przeszłaś i jak swoje doświadczenia traktujesz), czy była taka faktycznie. Ja mojej terapeutki tak nie odbierałam, aczkolwiek przenosiłam na nią momentami sporo rzeczy, które tak naprawdę było zupełnie skierowane wobec kogoś innego.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się. Śledź też pies! - blogujemy ♥ |
|
|
|
|
|
#25 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 10 444
|
Dot.: tak bardzo boli...
|
|
|
|
|
#26 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: tak bardzo boli...
Byłam na rozmowie, dowiedziałam się, że terapia wcale nie musi tak wyglądać jak to było u mnie. To co opisałam to terapia psychodynamiczna, a oprócz niej jest wiele innych, które mogą mi bardziej odpowiadać. Poprzednia terapeutka powinna polecić mi kogoś innego kiedy powiedziałam jej, że rezygnuję.
Mam kontakty do kilku terapeutów pracujących innymi metodami także będę dzwonić i umawiać się, najpierw do jednej osoby szczególnie polecanej, bo pracuje z ofiarami przemocy domowej i mój przypadek nie jest jakiś nietypowy i dziwny. Bardzo się cieszę z tego, że nie jestem jedyną osobą, którą coś takiego dotknęło. tobiaszowa, ale nie powinno to tak wyglądać, że jasno wyrażam swoje potrzeby (odrobinę większe zaangażowanie, odezwanie się do mnie wtedy kiedy się "zatnę" i zgubię wątek) a terapeuta to ignoruje, bo "tak wygląda terapia", nie informuje mnie o innych możliwościach. A skąd ja niby mam wiedzieć, że w innym nurcie terapia wygląda inaczej i może na tym etapie na jakim jestem psychodynamiczna mi nie pomaga? |
|
|
|
|
#27 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 2 128
|
Dot.: tak bardzo boli...
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#28 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-05
Wiadomości: 13
|
Dot.: tak bardzo boli...
Dzięki natash88, teraz przede mną najtrudniejsze zadanie: dopasować terapię do nieregularnych godzin pracy, niestety wcześniej już spotkałam się z czymś takim, że jak nie jestem w stanie przychodzić co tydzień zawsze o tej samej porze to nic z tego nie będzie. Niestety nie mam tak dobrze, jasne chciałabym pracować od 7 do 15, ale mało kto tak ma. Nie mam prawa chodzić na terapię
![]() ---------- Dopisano o 09:22 ---------- Poprzedni post napisano o 09:20 ---------- Pierwszą "siebie" straciłam bezpowrotnie. |
|
|
|
|
#29 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-10
Wiadomości: 10 444
|
Odp: Dot.: tak bardzo boli...
|
|
|
|
|
#30 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 1 103
|
Dot.: tak bardzo boli...
Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, żeby terapia była raz w tygodniu o konkretnej godzinie. Bo to ty potrzebujesz pomocy, ty masz problem. A psychoterapeuta jest od tego, żeby ten czas dla ciebie mieć.
Oczywiście, w przypadku terapii grupowych jest wyznaczony jakiś czas, konkretne godziny. Ale nie powinno to mieć miejsca przy terapiach indywidualnych. Z resztą przy pierwszym spotkaniu zaznacz, że masz nieregularne godziny pracy i chciałabyś umawiać się na konkretne godziny i dni przy każdym spotkaniu. Grunt, żebyś znalazła terapeutę, któremu zaufasz, przed którym się otworzysz. I który faktycznie ci pomoże. Trzymam za ciebie kciuki i wierzę, że uporasz się z demonami przeszłości. Życzę ci tego z całego serca. |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:54.










A potem gadał, że żadna inna nie będzie taka łatwa jak ja. Pierwsze kontakty jakie miałam później ze swoim chłopakiem były straszne, on mnie delikatnie dotykał a ja wybuchałam płaczem. Teraz jest dużo lepiej, ale i tak seks nie jest dla mnie niczym ważnym np i przez pół roku w ogóle do niczego nie dojdzie. 

Widzisz, da sie - i nie musi to trwać rok 

