pieniądze w związku

[Picotement]

witajcie,
jak u Was jest w związkach jeśli chodzi o finanse? dzielicie się pół na pół kosztami? jeśli idziecie do knajpy/kawiarni to każde płaci za siebie czy jak?
jestem w stałym związku, mieszkamy razem, mój partner zarabia, ja studiuję. większość naszych wyjść On sponsoruje, jeśli chodzi o kupno żywności czy innych rzeczy potrzebnych do mieszkania to po prostu kupujemy na zmianę i nie rozliczamy się z tego.
mój TŻ we wrześniu planuje ze mną wyjechać na wakacje, nie stać mnie na taki wyjazd dlatego On zaproponował że pokryje koszty.
z jednej strony- panicznie boję się uzależnienia finansowego od Niego, z drugiej jednak strony: skoro jesteśmy razem, On zarabia to czy jest coś niestosownego że wydaje część pieniędzy na swoją kobietę?

czekam na Wasze opinie, pozdrawiam.

[wybuchowa]

Witaj !
ja osobiście nie widzę w tym nic złego że Twój facet płaci czasem za Ciebie. Skoro ma prace to może spełniać kobiece zachcianki. Wiele mężczyzn tak robi i one nic w tym nie widzą. ba, nawet się cieszą ;-)
Jesteś studentka więc wiadomo jak to na studiach-czasem braknie kas.
Ale jeśli czujesz się z tym dziwnie to prostu z nim porozmawiaj. Zapytaj jak on się z tym czuje.

[Outlanderka]

Napisane przez Picotement

witajcie,
jak u Was jest w związkach jeśli chodzi o finanse? dzielicie się pół na pół kosztami? jeśli idziecie do knajpy/kawiarni to każde płaci za siebie czy jak?
jestem w stałym związku, mieszkamy razem, mój partner zarabia, ja studiuję. większość naszych wyjść On sponsoruje, jeśli chodzi o kupno żywności czy innych rzeczy potrzebnych do mieszkania to po prostu kupujemy na zmianę i nie rozliczamy się z tego.
mój TŻ we wrześniu planuje ze mną wyjechać na wakacje, nie stać mnie na taki wyjazd dlatego On zaproponował że pokryje koszty.
z jednej strony- panicznie boję się uzależnienia finansowego od Niego, z drugiej jednak strony: skoro jesteśmy razem, On zarabia to czy jest coś niestosownego że wydaje część pieniędzy na swoją kobietę?

czekam na Wasze opinie, pozdrawiam.

Jedź i wypoczywaj bez żadnych obiekcji.
On ma pieniądze , chce ci zasponsorować wyjazd. To miłe z jego strony.Przyjdzie czas , że zaczniesz zarabiać i wtedy ty zaprosisz go gdzieś.

[201803290936]

Napisane przez Picotement

witajcie,
jak u Was jest w związkach jeśli chodzi o finanse? dzielicie się pół na pół kosztami? jeśli idziecie do knajpy/kawiarni to każde płaci za siebie czy jak?
jestem w stałym związku, mieszkamy razem, mój partner zarabia, ja studiuję. większość naszych wyjść On sponsoruje, jeśli chodzi o kupno żywności czy innych rzeczy potrzebnych do mieszkania to po prostu kupujemy na zmianę i nie rozliczamy się z tego.
mój TŻ we wrześniu planuje ze mną wyjechać na wakacje, nie stać mnie na taki wyjazd dlatego On zaproponował że pokryje koszty.
z jednej strony- panicznie boję się uzależnienia finansowego od Niego, z drugiej jednak strony: skoro jesteśmy razem, On zarabia to czy jest coś niestosownego że wydaje część pieniędzy na swoją kobietę?

czekam na Wasze opinie, pozdrawiam.

Jeżeli facet nie wykorzystuje tego przeciwko Tobie, nie zdradza oznak kogoś, kto mógłby stosować wobec partnerki przemoc ekonomiczną, to wszystko moim zdaniem jest OK. W końcu różnie w życiu bywa, akurat teraz macie taką sytuację, kiedyś to może się zmienić i np. Ty go jakiś czas będziesz musiała utrzymywać. Nie zadręczaj się tym, tylko ciesz związkiem i wakacjami. Sama pomyśl: jakby milioner związał się z np. opiekunką do dzieci to co? Do końca życia już nie powinni nigdzie jechać na wakacje, bo jej nie stać? Jak do restauracji, to powinni chodzić do taniego baru? Przejaskrawiony przykład, ale pokazujący, że nie należy przesadzać.

[201801191006]

mam całkiem podobny problem, o ile to można nazwać problemem

jak wychodzimy to zawsze płaci on, cokolwiek by to nie było - droga kolacja czy zwykłe piwo.
jak jesteśmy razem na zakupach to też płaci on, mam na myśli spożywcze rzeczy.
nie mieszkamy razem, ale ostatnio bardzo często zostawałam u niego na noc, w sumie codziennie. w związku z tym mój tż stwierdził, że muszę zrobić listę zakupów kosmetycznych i on mi to wszystko kupi żebym za każdym razem nie musiała mieć ze sobą toniku czy innych takich rzeczy w torebce. przypominał mi o tym kilka razy, szczerze chciał mi to wszystko kupić i nie byłoby to dla niego problemem.
ostatecznie wybrałam się na zakupy sama jak trafił mi się większy przypływ gotówki, bo głupio by mi było powiedzieć kup mi to, to i tamto.
jak już zostawałam u niego, a on wychodził do pracy to często w kuchni czekała na mnie karteczka z pytaniem czy mogłabym coś kupić na obiad i obok tego zostawiona gotówka. w takiej sytuacji zakupy robiłam za swoje. na początku się o to denerwował, ale w końcu zrozumiał, że też się chcę do czegoś dorzucić, chociaż na tak drobne rzeczy jak obiad.

niedługo jedziemy na wakacje, ja nie mam na tyle pieniędzy żeby sobie na taki wyjazd pozwolić. on wszystkie koszty bierze na siebie, nie do końca mi się to podoba, ale skoro chce ze mną jechać, a mnie nie stać to innego wyjścia nie ma.

no i tak jak w przypadku Autorki - ja studiuję, on pracuje i zarabia bardzo dobrze.

[_Desolation]

U mnie jest dokładnie taka sama sytuacja jak u Ciebie. Ja się uczę on pracuje. Za wyjścia on płaci - ja czasem jak mam jakąś dorywczą pracę, raz na rok też zapłacę Za wakacje też on płaci, zgadzam się na to ale jest mi trochę głupio z tego powodu chociaż uważam że to nic złego.

---------- Dopisano o 21:22 ---------- Poprzedni post napisano o 21:21 ----------

Napisane przez loloo

niedługo jedziemy na wakacje, ja nie mam na tyle pieniędzy żeby sobie na taki wyjazd pozwolić. on wszystkie koszty bierze na siebie, nie do końca mi się to podoba, ale skoro chce ze mną jechać, a mnie nie stać to innego wyjścia nie ma.

no i tak jak w przypadku Autorki - ja studiuję, on pracuje i zarabia bardzo dobrze.

Haha Mam tak samo.

[201801191006]

Napisane przez _Desolation

Haha Mam tak samo.

high five!

[syklamen]

Zacznę od tego, że ja studiuję, a mój Tż pracuje. Nie mamy jakiegoś bardzo sztywnego podziału, kto za co płaci: wychodzi czasami, że raz ja raz on. Nie rozliczamy się do ostatniej złotówki, chyba, że poprosi mnie o kupno, czegoś tylko dla niego, co mi nie jest potrzebne. Jak jestem u niego, czy on u mnie, to składamy się na zakupy, ale często bywa tak, że on dokłada więcej. Ale ja też czasami coś mu kupuję, jakieś drobiazgi i nie chcę, żeby mi za to zwracał. On też mi potrafi coś dać bez okazji. Za wszystkie wyjścia płaci on.

Myślę, autorko, że skoro Twój facet chce zapłacić za te Wasze wakacje w całości to nic złego nie jest. Ty sama wiesz jaki ma stosunek do pieniędzy - żeby np. potem nie było jakiegoś wypominania, itd. Jeśli wiesz, że taki nie jest to daj mu za siebie zapłacić.

Aczkolwiek ja jestem zwolenniczką raczej składania się w miarę 'po równo' i to też staram się realizować. Wiadomo też, że gdybym miała naprawdę złą sytuację finansową to Tż by mi pomógł, tak jak i ja jemu. Ale wszystko kosztuje i nie mogłabym pozwalać, żeby on za wszystko płacił.
Tylko co do wyjść uważam, że to rola faceta, nie wiem, czemu.
I na to się zgadzam z ochotą.

[chwast]

Jak on ma kasę to płaci on, jak ja mam to ja. Jak mamy oboje to różnie. To jeśli chodzi o wychodzenie. Razem nie mieszkamy, ale pewnie byłoby tak samo

[Bananalama]

co komu pasuje. Ja bym nie pozwoliła, by mi ktoś sponsorował wakacje, ale to ja. Jak Wam to nie przeszkadza i nie jest to wypominane, to nie widzę problemu Udanych wakacji!

[Picotement]

dzięki za wszystkie rady, dobrze poczuć takie wsparcie

[Karolllka7]

U mnie jest tak, że oboje studiujemy dziennie z tymże Tż jeszcze pracuje dodatkowo w weekendy, ferie i wakacje. Ja jestem zwolenniczką rozliczania się "po równo", albo "raz Ty, raz ja". On, jak sam o sobie mówi, jest dżentelmenem i niestety zwolennikiem płacenia za kobietę. U nas finanse wyglądają tak: (zawsze się spieram, żeby pozwolił mi zapłacić za coś) jeśli planujemy sobie, że kino+ restauracja to ja kino, Tż restauracja (to mi się udało wynegocjować z nim). Ostatnio byliśmy na kolacji w restauracji to On płacił za restaurację, a ja później za lody na deser. Jeśli jestem u niego (studiujemy w 2 różnych miastach) to on robi wszystkie niezbędne zakupy, ew. zostawia mi pieniądze na zakupy. Ja kupuję raczej drobne rzeczy, których potrzebuję np. do obiadu typu przyprawa jakaś czy coś. Jeśli on jest u mnie to ja staram się robić wszystkie zakupy, chociaż Tż stara się coś dorzucić. Wakacje w miarę po połowie. Chociaż on się upiera, że ja nie zarabiam i on zapłaci za wszystko, ale ja tak nie potrafię i nie chce. Ogólnie dążę do tego, żeby mieć zawsze w to swój wkład.

[201803290936]

Napisane przez Karolllka7

U mnie jest tak, że oboje studiujemy dziennie z tymże Tż jeszcze pracuje dodatkowo w weekendy, ferie i wakacje. Ja jestem zwolenniczką rozliczania się "po równo", albo "raz Ty, raz ja". On, jak sam o sobie mówi, jest dżentelmenem i niestety zwolennikiem płacenia za kobietę. U nas finanse wyglądają tak: (zawsze się spieram, żeby pozwolił mi zapłacić za coś) jeśli planujemy sobie, że kino+ restauracja to ja kino, Tż restauracja (to mi się udało wynegocjować z nim). Ostatnio byliśmy na kolacji w restauracji to On płacił za restaurację, a ja później za lody na deser. Jeśli jestem u niego (studiujemy w 2 różnych miastach) to on robi wszystkie niezbędne zakupy, ew. zostawia mi pieniądze na zakupy. Ja kupuję raczej drobne rzeczy, których potrzebuję np. do obiadu typu przyprawa jakaś czy coś. Jeśli on jest u mnie to ja staram się robić wszystkie zakupy, chociaż Tż stara się coś dorzucić. Wakacje w miarę po połowie. Chociaż on się upiera, że ja nie zarabiam i on zapłaci za wszystko, ale ja tak nie potrafię i nie chce. Ogólnie dążę do tego, żeby mieć zawsze w to swój wkład.

Ale skoro nie zarabiasz to skąd masz kasę? Od rodziców? Jeżeli tak, to taki trochę nie do końca Twój ten "wkład". Chyba, że to z jakichś fuch.

[Karolllka7]

Napisane przez Doris1981

Ale skoro nie zarabiasz to skąd masz kasę? Od rodziców? Jeżeli tak, to taki trochę nie do końca Twój ten "wkład". Chyba, że to z jakichś fuch.

Dorabiam na korkach i mam rentę rodzinną.

[_Desolation]

Piszecie tutaj o tym że jak nie wypomina to nie macie nic przeciwko.A ja sobie tak myślę że jakby mi TŻ wypomniał pieniądze które na mnie wydał z własnej nieprzymuszonej woli na kino/kolacje itp. to mało tego że nie pozwoliłabym sobie nic już postawić to naprawdę bym się poważnie zastanowiła w ogóle z kim jestem... Ale TŻ mi nigdy nie wypomniał i jestem w 100% pewna że nie wypomni.

[201803290936]

Napisane przez _Desolation

Piszecie tutaj o tym że jak nie wypomina to nie macie nic przeciwko.A ja sobie tak myślę że jakby mi TŻ wypomniał pieniądze które na mnie wydał z własnej nieprzymuszonej woli na kino/kolacje itp. to mało tego że nie pozwoliłabym sobie nic już postawić to naprawdę bym się poważnie zastanowiła w ogóle z kim jestem... Ale TŻ mi nigdy nie wypomniał i jestem w 100% pewna że nie wypomni.

Oczywiście, że tak, bo chyba nikt normalny tak nie robi. Pomijając przypadek, że strona, która jest obdarowywana sugeruje, że się odwdzięczy, manipuluje partnerem, a nie zamierza tego robić (odwdzięczać się i chodzi tylko o wyłudzenie kasy, prezentów). Ale to to osobny temat dotyczący oszustów.

[dziennikarka93]

Napisane przez Picotement

witajcie,
jak u Was jest w związkach jeśli chodzi o finanse? dzielicie się pół na pół kosztami? jeśli idziecie do knajpy/kawiarni to każde płaci za siebie czy jak?
jestem w stałym związku, mieszkamy razem, mój partner zarabia, ja studiuję. większość naszych wyjść On sponsoruje, jeśli chodzi o kupno żywności czy innych rzeczy potrzebnych do mieszkania to po prostu kupujemy na zmianę i nie rozliczamy się z tego.
mój TŻ we wrześniu planuje ze mną wyjechać na wakacje, nie stać mnie na taki wyjazd dlatego On zaproponował że pokryje koszty.
z jednej strony- panicznie boję się uzależnienia finansowego od Niego, z drugiej jednak strony: skoro jesteśmy razem, On zarabia to czy jest coś niestosownego że wydaje część pieniędzy na swoją kobietę?

czekam na Wasze opinie, pozdrawiam.

Mam identyczną sytuację Kiedyś mi to przeszkadzało, było mi strasznie głupio, teraz nawet się przyzwyczaiłam, ale jeśli chodzi o wakacje to nie zgodziłam się na to, byśmy jechali na jego koszt. On oczywiście i tak mówi, że pojedziemy. Sama nie wiem, jeśli jest się w związku to chyba normalne, że facet, który zarabia, wydaje pieniądze na swoją kobietę, ale z drugiej strony nie można z tym przesadzać-niektóre kobiety lubią się czuć niezależne i może być to dla nich coś w rodzaju finansowego wykorzystywania mężczyzny.

[Clemence]

Napisane przez Picotement

witajcie,
jak u Was jest w związkach jeśli chodzi o finanse? dzielicie się pół na pół kosztami? jeśli idziecie do knajpy/kawiarni to każde płaci za siebie czy jak?
jestem w stałym związku, mieszkamy razem, mój partner zarabia, ja studiuję. większość naszych wyjść On sponsoruje, jeśli chodzi o kupno żywności czy innych rzeczy potrzebnych do mieszkania to po prostu kupujemy na zmianę i nie rozliczamy się z tego.
mój TŻ we wrześniu planuje ze mną wyjechać na wakacje, nie stać mnie na taki wyjazd dlatego On zaproponował że pokryje koszty.
z jednej strony- panicznie boję się uzależnienia finansowego od Niego, z drugiej jednak strony: skoro jesteśmy razem, On zarabia to czy jest coś niestosownego że wydaje część pieniędzy na swoją kobietę?

czekam na Wasze opinie, pozdrawiam.

Nie wiem dlaczego kazdy się boi uzaleznienia,a wzwiązku jakbys byla matką,która przed chwilą urodzila dziecko ?
to jakby facet zarabiał to co wtedy ?

Nie wiem,w sumie jak chce Ci zasponsorować..
Jeżeli się zgadza i chce to ok,ale tez z drugiej strony na wiele bym się nie zgadzała.
Nie wypada.

[kami1984]

U mnie jest tak, że tżet opłaca rachunki i swój kredyt mieszkaniowy, tankuje auto a ja zajmuje się resztą czyli jedzenie, ubrania, kosmetyki itd. Zresztą obojętnie, z którego konta by poszły pieniądze to i tak na to samo by wyszło...

[MissChievousTess]

Napisane przez kami1984

Zresztą obojętnie, z którego konta by poszły pieniądze to i tak na to samo by wyszło...

I to dobrze podsumowuje rzeczywistość związku.
Jeśli dwie osoby są w związku i wspólnie finansują wydatki to na jedno wychodzi.
Ja i TŻ płacimy za wszystko na zmianę, raz ja, raz on
I naprawdę na dłuższą metę na jedno wychodzi.

[Aisha_Q]

Na początku było różnie. Pierwsze wakacje on sponsorował, kolejne też on, następne ja. Przy wyjściach płacił ten, kto był przy kasie, chociaż częściej on. Odkąd razem zamieszkaliśmy, pieniądze stały się wspólne. Najpierw lądowały we wspólnej szufladzie, teraz w moim portfelu lub moim koncie - dlatego, że ja lepiej nimi gospodaruję Ale nie ma podziału na "moje" i "twoje".

[Kolor Bzu]

Ja zawsze byłam zwolenniczką poglądu, że w poważnym związku wszystko jest wspólne i nie ma potrzeby się rozliczać, że za to płaci ta osoba, a za to druga.
Jak miałam kasę to płaciłam, jak nie miałam, to w żadnym ze swoich związków nie przeszkadzało mi, żeby facet za coś zapłacił, tak samo sama nie skąpiłam pieniędzy jak akurat mężczyzna miał gorszą sytuację finansową. Inna sprawa, że jakoś zawsze trafiali mi się bardziej majętni ode mnie i jakbym nie zgadzała się na to by płacili więcej to ani wakacji by nie było ani wyjść do kina/restauracji itd.
Jak pisała Doris- dopóki obie strony traktują to normalnie, nikt nikogo nie wykorzystuje to nie ma znaczenie kto ile płaci. I bardzo mało znam związków,w których obie strony miałaby tyle samo pieniędzy (chyba, ze oboje studenci dorabiający po godzinach )

[32natalia57]

Mój chce cały czas za mnie płacić, z kolei ja tego nie chcę... Bo mi głupio, a sama potrafię zadbać o siebie... Czasem tylko się zgadza, żebym to ja zapłaciła, ale muszę być wtedy strasznie uparta