Wywiad z opieki społecznej

[Suvia]

Dziewczyny, pomocy.

Miałyśmy z mamą ciężką noc. Mama jest starszą osobą, nie mogła spać przez ten upał plus miała atak astmy. Więc jest odrobinę oklapnięta dzisiaj. To tak tytułem wstępu i wytłumaczenia pewnej rzeczy

Poszłam rano po mini zakupy na śniadanie, a w tym czasie (godzina 8:01) ktoś zapukał do drzwi. Obudził mamę, która właśnie zaczynała odsypiać noc. Za drzwiami były dwie panie i powiedziały, że one są z pomocy społecznej i wywiadzik będą robić. Żadnych nazwisk, legitymacji - nic. Mama spytała w jakiej sprawie konkretnie panie przyszły, na to one, że nie będą o tym rozmawiać na korytarzu. Na to mama grzecznie, że ona na nogach ledwo stoi i przeprasza, ale w ogóle nie będą rozmawiać. I poszła do łóżka. Potem zasypiała i jeszcze słyszała, że znowu pukały. A jak ja przyszłam, to się obudziła, zdenerwowała i opowiedziała mi o wizycie I teraz już w końcu normalnie odsypia...

Dzwoniłam do naszego ośrodka pomocy społecznej i tam odebrała pani, która średnio wie na jakiej planecie żyje. I powiedziała, żeby zadzwonić potem, bo będzie ktoś z "mojego rewiru".

No to ja do tego czasu mam zagryzkę. Nie korzystamy z pomocy społecznej, zasiłków, sriłków, dodatków i innych takich. Nie wnioskujemy też o nie. Nie ma u nas też przemocy też, żadnych kart. No nic z tych rzeczy. Jak wygooglałam numer telefonu opieki, to się przy okazji dowiedziałam, gdzie w ogóle jest ten budynek u nas. Z jakiej paki mogły przyjść panie z opieki społ. robić z nami wywiad? Losowanie szczęśliwców? O co chodzi?

[Angel_00]

Napisane przez Suvia

Dziewczyny, pomocy.

Miałyśmy z mamą ciężką noc. Mama jest starszą osobą, nie mogła spać przez ten upał plus miała atak astmy. Więc jest odrobinę oklapnięta dzisiaj. To tak tytułem wstępu i wytłumaczenia pewnej rzeczy

Poszłam rano po mini zakupy na śniadanie, a w tym czasie (godzina 8:01) ktoś zapukał do drzwi. Obudził mamę, która właśnie zaczynała odsypiać noc. Za drzwiami były dwie panie i powiedziały, że one są z pomocy społecznej i wywiadzik będą robić. Żadnych nazwisk, legitymacji - nic. Mama spytała w jakiej sprawie konkretnie panie przyszły, na to one, że nie będą o tym rozmawiać na korytarzu. Na to mama grzecznie, że ona na nogach ledwo stoi i przeprasza, ale w ogóle nie będą rozmawiać. I poszła do łóżka. Potem zasypiała i jeszcze słyszała, że znowu pukały. A jak ja przyszłam, to się obudziła, zdenerwowała i opowiedziała mi o wizycie I teraz już w końcu normalnie odsypia...

Dzwoniłam do naszego ośrodka pomocy społecznej i tam odebrała pani, która średnio wie na jakiej planecie żyje. I powiedziała, żeby zadzwonić potem, bo będzie ktoś z "mojego rewiru".

No to ja do tego czasu mam zagryzkę. Nie korzystamy z pomocy społecznej, zasiłków, sriłków, dodatków i innych takich. Nie wnioskujemy też o nie. Nie ma u nas też przemocy też, żadnych kart. No nic z tych rzeczy. Jak wygooglałam numer telefonu opieki, to się przy okazji dowiedziałam, gdzie w ogóle jest ten budynek u nas. Z jakiej paki mogły przyjść panie z opieki społ. robić z nami wywiad? Losowanie szczęśliwców? O co chodzi?

Czasami przychodzą w sprawie sąsiadów zrobić wywiad. Najlepiej zadzwoń jeszcze raz i dowiedz się u źródła.

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Możliwe jest również to, że to oszuści podszywające się pod pracowników opieki, tutaj pierwszy przykład z tego roku
http://weekendfm.pl/?n=43909&chojnic...eki_spolecznej

[Suvia]

Przyszlo mi do głowy właśnie, że to mogłbyc ktoś nie z pomocy spol. ale ta pani, z którą się połączyłam powiedziała, że faktycznie został ktos rano wysłany do mojego rejony. Tylko, że nie wie po co, bo nie zna "sprawy"... Ale wkurzyło mnie to, ze się panie mamie nie przedstawiły, nie wylegitymowały.

Z tymi sąsiadami to dziwnie by było. Mieszkamy w bloku, a na naszym piętrze są teraz same puste mieszkania. Pytaliby sąsiadów umieszczonych tak daleko od jakiejś docelowej rodziny?

Wiem, ze robię burzę w szklance wody, ale mnie po prostu ta cała sytuacja zaintrygowała ;p

[SekretnyWachlarz]

Może być też jeszcze jedna opcja. Swojego czasu do mnie też zapukały takie panie, okazało się, że jeden z synów mojej babci podał ją o alimenty i one w tej sprawie przyszły, ale nic nie załatwiły, bo mojej babci wtedy nie było w ogóle na terenie Polski.

[Suvia]

totalnie odpada

no nic, pozostaje czekać, może ktoś przytomny odbierze w końcu telefon

[SekretnyWachlarz]

Napisane przez Suvia

totalnie odpada

no nic, pozostaje czekać, może ktoś przytomny odbierze w końcu telefon

To skoro mówisz, że odpada to pozostaje czekać aż przyjdą jeszcze raz albo dodzwonić się do kogo trzeba. Daj znać, co z tego wyszło.

[mpt]

Bardzo prawdopodobne, że miały zły adres i to była pomyłka albo rzeczywiście chodzi o sąsiadów.

[acidka]

Czasami przychodzą też, gdy ktoś zgłosi (może anonimowo), że w waszym domu dzieje się coś niepokojącego. Wtedy mają obowiązek sprawdzić w trakcie wizyty prawdziwość takiej informacji.

[201604250941]

Ale maja obowiazek sie wylegitymowac, skoro odmowily to cos jest nie tego. To nie jest policja i nie ma sie obowiazku wpuszczenia ich do domu, moga sobie mowic, ze nie beda rozmawiac na korytarzu.

[201803290936]

Napisane przez candycotton

Ale maja obowiazek sie wylegitymowac, skoro odmowily to cos jest nie tego. To nie jest policja i nie ma sie obowiazku wpuszczenia ich do domu, moga sobie mowic, ze nie beda rozmawiac na korytarzu.

Dokładnie. Podejrzana sprawa.

[Suvia]

Dobra - z tej jednostki rzeczywiście ktoś był wysłany w te okolice, ale na inne osiedle, inny numer bloku, inne nazwisko wchodziło w grę itd. Więc nie ma mowy o pomyłce. No i tamci pracownicy trafili od razu do kogo mieli trafić, więc tego. Obdzwonię jeszcze to co mi przyjdzie do głowy i co działa społecznie. Ostatecznie mama była totalnie rozbita i na pewno pamięta, ze była mowa o "wywiadzie" i że było coś "społecznego"() . Jak też to będą pudła, to zgłoszę to na policję.

[Zuzu666]

Pracownik socjalny powinien się przedstawić i okazać legitymację (czy tam inny dokument upoważniający). Skoro panie nawet nie raczyły się przedstawić, o pokazaniu dokumentów już nie wspominając, to zgłosiłabym to na policję, pewnie jacyś oszuści.

[monika_sonia]

A nie chodzi o badanie opinii społecznej?

[Suvia]

Nie, nie, to było bardzo "my tu jako poważna służba państwowa, otwierać karaluchy". Żadne opinie, ankiety nic z tych rzeczy.

I jeszcze to ponowne pukanie po jakiejś chwili. No kurczę, nie spodobało mi się to

[Lillkaa]

Podejrzanie to wygląda... Nie masz żadnych innych sąsiadów żeby zapytać czy u nich też ktoś był? Jakby się nie wyjaśniło, to powiadomiłabym policję. To mogli być jacyś oszuści/ złodzieje.

[Mientka]

Może oszustki - zgłoś na policję. Do mnie kiedyś też dwóch facetów zapukało że niby przegląd okien ze spółdzielni. Nie wpuściłam do domu. Kazałam poczekać, zadzwoniłam do spółdzielni i się okazało, że nikogo nie wysyłali na żadne przeglądy. Faceci się w między czasie ulotnili, a ja zgłosiłam tę sytuację do dzielnicowego. Policja się miała temu przyjrzeć.

[chwast]

Najpierw myślałam, że może coś z sąsiadami, ale skoro nie pokazały legitymacji....

[AnulaQa]

Jeśli faktycznie to były panie z pomocy społecznej, to po jakimś czasie od momentu wizyty przyjdzie do Mamy pisemne wezwanie z prośbą o kontakt do Ośrodka z ogólnym wyjaśnieniem w jakiej sprawie jest wzywana.


Pracownicy socjalni posiadają legitymację ze zdjęciem. Panie powinny też się przedstawić i objaśnić cel wizyty. Wiadomo, że pewne sprawy trudno poruszać na korytarzu, ale jeśli Mama nie zna tych kobiet to tym bardziej ich obowiązkiem było się przedstawić i (na prośbę Mamy, ale niekoniecznie na prośbę) wylegitymować i krótko przedstawić cel wizyty.

Jak na moje oko, bardzo dziwna sprawa, tym bardziej, gdyż jak sama piszesz uzyskałaś informacje z Ośrodka, że pracownicy socjalni owszem zostali wysłani w ten rejon, ale pod inny adres.

Mama dobrze zrobiła, że nie otworzyła. Zachowanie Pań jest bardzo podejrzane.

Pozdrawiam.
Napisz jak się zakończyła sprawa.

[monika_sonia]

Suvia i jak? Rozwiązała się zagadka?

[Suvia]

Tak jak już napisałam, to na pewno nie był nikt z pomocy społecznej

Dzwoniłam gdzie się dało, nikt nie wysyłał nikogo do nas, więc jutro idę na policję. Tak tylko opowiedzieć o tym, dla swojego spokoju. Jesli to rzeczywiście jacyś ludzie o niefajnych zamiarach, to lepiej powiadomić kogo trzeba, tak na wszelki wypadek

[alkaxy]

Ja bym stawiała na Świadków Jehowy, potrafią zapukać jak im się zamknie, a rozmowy bardzo różnie zaczynają - tak żeby trudno było się domyśleć, skąd są

[201803290936]

Napisane przez alkaxy

Ja bym stawiała na Świadków Jehowy, potrafią zapukać jak im się zamknie, a rozmowy bardzo różnie zaczynają - tak żeby trudno było się domyśleć, skąd są

Poważnie? Ci z mojej okolicy zawsze mówią wprost, że chcą pogadać o Bogu / wierze / zbawieniu, albo zaprosić na spotkanie w sprawie wiadomej. Wręczają gazetkę / ulotkę i idę, jak im się grzecznie powie "nie, dziękuję". Nie spotkałam się z tym, aby ściemniali, czy byli napastliwi.

[SekretnyWachlarz]

We Wrocławiu już często widziałam świadków jehowy w moim wieku, podchodzą niby o ptaszkach i pogodzie chcą pogadać, a potem przechodzą do rzeczy. Nie zawsze to już są starsze osoby z gazetkami i z pytaniem na ustach: Czy chce pani/pan porozmawiać o bogu?