jak żyć ze skąpym chłopakiem?

[ania91ania91]

cześć chciałam sie was poradzić w pewnej kwestii. Mianowicie jak wynika z tytułu wątku mój chłopak jest skąpy...ale od razu zaznaczam nie mam na myśli tego, że nie daje mi kwiatów i prezentów, fakt miło byłoby czasem cos od niego dostać ale wychodzę z założenia, że nie na tym polega związek by wydawał kasę na kwiaty które i tak zwiędną, już pogodziłam się z tym, że takich miłych niespodzianek z jego strony nie będzie A przechodząc do głównego problemu, mam wrażenie, że bardzo dużo na niego wydaje! Oboje jeszcze nie pracujemy także jesteśmy na utrzymaniu rodziców, mieszkamy w różnych miastach i prawie zawsze to mój chłopak przyjeżdża do mnie, tak jest wygodniej bo u mnie mamy więcej prywatności. Oczywiście czasem wychodzimy na miasto coś zjeść ale wtedy zawsze płacimy na zmiane, nigdy nie pozwalam płacić mu za mnie np dwa razy z rzędu więc za takie wyjścia kasa zawsze się wyrównuje, jednak częściej jemy u mnie, idziemy razem do sklepu i kupujemy składniki na kolacje, obiad itp, niestety on nigdy za to nie zapłacił, zawsze ja płacę za te zakupy co zaczyna mnie powoli denerwować. Prawda jest tez taka, że dla mnie te zakupy z racji tego że mało jem starczyłyby na 3 dni na obiad z chłopakiem wszystko znika przy jednym posiłku. Wychodzi więc na to, że cały czas funduje mu jedzienie, nie mam pojęcia jak z nim o tym porozmawiać a momentu w którym przy kasie usłyszę "kochanie to ja dziś zapłacę za zakupy na nasz obiad" chyba nigdy nie usłyszę...Czy ja przesadzam? Czy to on jest totalnie niehonorowy?

[madana]

Napisane przez ania91ania91

cześć chciałam sie was poradzić w pewnej kwestii. Mianowicie jak wynika z tytułu wątku mój chłopak jest skąpy...ale od razu zaznaczam nie mam na myśli tego, że nie daje mi kwiatów i prezentów, fakt miło byłoby czasem cos od niego dostać ale wychodzę z założenia, że nie na tym polega związek by wydawał kasę na kwiaty które i tak zwiędną, już pogodziłam się z tym, że takich miłych niespodzianek z jego strony nie będzie A przechodząc do głównego problemu, mam wrażenie, że bardzo dużo na niego wydaje! Oboje jeszcze nie pracujemy także jesteśmy na utrzymaniu rodziców, mieszkamy w różnych miastach i prawie zawsze to mój chłopak przyjeżdża do mnie, tak jest wygodniej bo u mnie mamy więcej prywatności. Oczywiście czasem wychodzimy na miasto coś zjeść ale wtedy zawsze płacimy na zmiane, nigdy nie pozwalam płacić mu za mnie np dwa razy z rzędu więc za takie wyjścia kasa zawsze się wyrównuje, jednak częściej jemy u mnie, idziemy razem do sklepu i kupujemy składniki na kolacje, obiad itp, niestety on nigdy za to nie zapłacił, zawsze ja płacę za te zakupy co zaczyna mnie powoli denerwować. Prawda jest tez taka, że dla mnie te zakupy z racji tego że mało jem starczyłyby na 3 dni na obiad z chłopakiem wszystko znika przy jednym posiłku. Wychodzi więc na to, że cały czas funduje mu jedzienie, nie mam pojęcia jak z nim o tym porozmawiać a momentu w którym przy kasie usłyszę "kochanie to ja dziś zapłacę za zakupy na nasz obiad" chyba nigdy nie usłyszę...Czy ja przesadzam? Czy to on jest totalnie niehonorowy?

- to dlaczego mu nie powiesz: nie stać mnie na.... - i tu mówisz, o co Ci chodzi? Bo na razie to wyznajesz zasadę: ma się domyśleć. Nie, niektórzy są niedomyślni z powodów różnych- o rzeczach, które nam nie pasują, mówi się WPROST.

[ania91ania91]

Napisane przez madana

- to dlaczego mu nie powiesz: nie stać mnie na.... - i tu mówisz, o co Ci chodzi? Bo na razie to wyznajesz zasadę: ma się domyśleć. Nie, niektórzy są niedomyślni z powodów różnych- o rzeczach, które nam nie pasują, mówi się WPROST.

bo najzwyczajniej w świecie nie mogę się przemoc żeby upominać się o pieniądze, to jest dość specyficzny i delikatny temat

[madana]

Napisane przez ania91ania91

bo najzwyczajniej w świecie nie mogę się przemoc żeby upominać się o pieniądze, to jest dość specyficzny i delikatny temat

- cóż, to płać, cierp i tyle. Dla mnie podejście do pieniędzy jest jedną z tych rzeczy, które zanim wejdzie się w związek na serio trzeba mieć albo obgadane, albo przyjrzeć się, jak to wygląda. O pieniądzach jak najbardziej trzeba rozmawiać.
CO złego jest w powiedzeniu: nie stać mnie, aby nam fundować w całości jedzenie, jak przyjeżdżasz, chciałabym, abyś dorzucał się do zakupów?

[Taka_tam_jedna]

Mój chłopak jest bardzo oszczędny tzn. ja też nie dostaję od niego kwiatów i prezentów bez okazji - no chyba że są moje urodziny, dzień kobiet czy coś w tym stylu albo na przeprosiny. Od początku nie było za wiele sytuacji że on mi stawia np. bilet do kina, od zawsze było tak że on płacił za siebie, ja za siebie. W ogóle to on często woli wypić piwo w domu niż iść do pubu, obejrzeć film na kompie niż iść do kina - bo zawsze twierdzi że tak taniej. Trochę mnie to jego "skąpstwo" denerwuje, ale o ile zachowanie swojego tż-ta jeszcze jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować, to dla mnie Twój przegina z tym stołowaniem się na Twój koszt. Według mnie powinien jak najbardziej zaproponować dołożenie się do tych zakupów i zainteresować się kosztami, które ponosisz na wspólne żarcie. Chamsko z jego strony - nie miałabym skrupułów i wprost powiedziała "Kochanie może kosztami wspólnego żarcia będziemy się dzielić pół na pół, w końcu nie jestem milionerką, by ciągle za to sama płacić".

[madzia0007]

Napisane przez ania91ania91

bo najzwyczajniej w świecie nie mogę się przemoc żeby upominać się o pieniądze, to jest dość specyficzny i delikatny temat

Skoro nie mozesz sie przemoc to po co ten watek? Placz i plac Skoro do tej pory sie nie domyslil to nie licz na to ze nagle zacznie placic. Sama wyrzadzilas sobie krzywde udajac super nowoczesna, niewymagajac kwiatow i niepozwalajac mu za siebie placic jak ci to proponowal.

[ania91ania91]

Napisane przez madzia0007

Skoro nie mozesz sie przemoc to po co ten watek? Placz i plac Skoro do tej pory sie nie domyslil to nie licz na to ze nagle zacznie placic. Sama wyrzadzilas sobie krzywde udajac super nowoczesna, niewymagajac kwiatow i niepozwalajac mu za siebie placic jak ci to proponowal.

nigdzie nie napisałam, że proponował mi płacenie za mnie od pierwszych randek nie chciałam wyjść na laske lecącą na kasę wiec już na naszym drugim spotkaniu to ja zapłaciłam i tak zostało do dziś, za wyjścia płacimy na zmiane

[201803290936]

Napisane przez ania91ania91

bo najzwyczajniej w świecie nie mogę się przemoc żeby upominać się o pieniądze, to jest dość specyficzny i delikatny temat

Głupio robisz. A facet sorry, ale dla mnie byłby do odstrzału, bo rozumiem jakbyś raz, czy drugi płaciła, ale cały czas? Żeruje na Tobie i tyle. I zapewne doskonale sobie z tego zdaje sprawę, a nie że "niedomyślny".

[klaudioszek]

hmm a moze jesli dojdzie do takiej sytuacji, ze on do Ciebie przyjedzie to po prostu powiedz mu, ze nie pojdziecie na zakupy bo akurat nie masz dzisiaj pieniedzy z jakiegos tam powodu, przygotuj jakies kanapki i juz. I tak za kazdym razem. Bedzie mial na cos ochote to sam wpadnie na pomysl, ze za to zaplaci.. Albo po prostu rob wczesniej zakupy, kupuj mniej i jak zapyta czy masz jakis skladnik to powiedz ze juz nie masz bo sie skonczyl i nie chce Ci sie isc do sklepu i juz.. Ja bym po prostu zaopatrywala lodowke przed jego przyjazdem w jakies podstawowe rzeczy a jesli on cos chce to powiedz ze nie masz na to ochoty albo nie masz kasy...

[skazana_na_bluesa]

jedynym rozwiązaniem jest rozmowa. jak się jest w związku to od tego się zaczyna rozwiązywanie problemów,a nie od zakładania wątku na forum.

[mary_poppins]

Dla mnie szczerze mówiąc jest ok, tzn. nie za bardzo wiem o co chodzi - na wyjściach płacicie na zmianę, więc jest ok, natomiast jeśli chodzi o odwiedziny to on do Ciebie przyjeżdża (czyli wydaje kasę na bilet), a Ty gospodarzysz (czyli wydajesz kasę na jedzenie). Nie wiem jakie są te różnice w wydatkach, czy są znaczące (typu bilet 30 zł, a Twój wydatek na jedzenie 100 zł), może różnica jest duża. Jeśli jest, to powinniście o tym pogadać - spokojnie, bez pretensji, po prostu powiedz mu że nie masz kasy na takie ilości jedzenia i że powinniście się składać.

[madana]

Jeśli jest, to powinniście o tym pogadać - spokojnie, bez pretensji, po prostu powiedz mu że nie masz kasy na takie ilości jedzenia i że powinniście się składać.

- tak czy inaczej MUSI po prostu otworzyć buzię i powiedzieć: O CO jej chodzi i CO jej nie pasuje. Gdy odkryje się prosty sekret: "nie oczekuję,że ktoś się domyśli", a mówi się pewne rzeczy, życie naprawdę staje się prostsze.

[mary_poppins]

Napisane przez madana

- tak czy inaczej MUSI po prostu otworzyć buzię i powiedzieć: O CO jej chodzi i CO jej nie pasuje. Gdy okryje się prosty sekret: "nie oczekuję,że ktoś się domyśli", a mówi się pewne rzeczy, życie naprawdę staje się prostsze.

Co do tego to zgadzam się, każda okazja do tego żeby nauczyć się otwierać buzię jest dobra.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Ale on do autorki przyjeżdża. Może drogo mu to wychodzi czy coś... Nie wiem, nie znam się.

[madana]

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;42802025]Ale on do autorki przyjeżdża. Może drogo mu to wychodzi czy coś... Nie wiem, nie znam się.[/QUOTE]

- no ale jakby pogadali, wiedziałaby, O CO chodzi? Ja tam jestem fanką rozmów - a lata temu też uważałam, że "powinni się domyśleć"- wobec różnych ludzi to stosowałam, odkrycie, JAK łatwiej żyje się, gdy mówi się pewne rzeczy- dla mnie było wyzwalające. Czy to trudne? Pewnie, na początku tak, jak wszystko, co zaczynamy po raz pierwszy.

[magd102]

Napisane przez ania91ania91

nigdzie nie napisałam, że proponował mi płacenie za mnie od pierwszych randek nie chciałam wyjść na laske lecącą na kasę wiec już na naszym drugim spotkaniu to ja zapłaciłam i tak zostało do dziś, za wyjścia płacimy na zmiane

Tak śpisz jak sobie pościelisz

Fakt,że facet za Ciebie płaci jak gdzies wychodzicie nie świadczy o tym,że lecisz na jego kase
Patrząc na Twoją opinie to ja nie dość że lece na kase to jeszcze jestem bezczelna bo czasem mojemu po prostu mówie "słyszałam,że dzisiaj Ty obiad stawiasz" z ładnym uśmiechem i idziemy gdzies na obiad On też mi tak czasem mówi i wtedy ja płace ale płace rzadziej niż on i nie słyszałam by miał o to problem - uznaje to za normalne że płaci więcej ale od początku o to "zadbałam" bo wiedziałam,że on szybciej zacznie zarabiać ode mnie i nie będzie stać mnie by dokładać się po równo - w sensie sama miałam zapędy by wszystko dzielić po równo,żeby właśnie nie wyjść że lece na kase ale posłuchałam rady by pozwolić facetowi samemu płacić jeśli chce
Łatwiej faceta nauczyc niż oduczyć


Chcesz rade? wyślij go samego na zakupy z listą co ma kupić bo Ty w tym czasie np. musisz posprzatac .
A jak zapyta o kase to powiedz ze choc raz on może zapłacić lub nie masz wyjętej gotówki choc wątpie by zapytal

[ania91ania91]

faktycznie chłopak ponosi koszty dojazdu ale sa to koszty minimalne mieszkamy 15km od siebie, w lato nawet rowerem jeździ ja za to płace za obiad, kolacje i śniadanie jeśli on u mnie nocuje. pewnie macie racje muszę z nim o tym pogadać, przemóc sie jakoś ale nie ukrywam, tak zostałam wychowana, że mam być niezależna, uczciwa i nigdy nie prosić się o pieniądze, także może to dziwnie zabrzmi ale przypominanie mu o płaceniu odczuwam trochę jak ugodzenie w moja dume...

[ewcia1980]

A może powiedz mu żeby po drodze jak będzie do ciebie jechał niech zrobi zakupy.

[kalincia]

Następnym razem powiedz, że tym razem on płaci za zakupy na wspólne jedzenie. To nijak nie godzi w twoją dumę. W końcu utrzymują cię rodzice, a w twojej sytuacji utrzymują często także i jego, albo raczej kupują mu jedzenie.

[mary_poppins]

Napisane przez ania91ania91

faktycznie chłopak ponosi koszty dojazdu ale sa to koszty minimalne mieszkamy 15km od siebie, w lato nawet rowerem jeździ ja za to płace za obiad, kolacje i śniadanie jeśli on u mnie nocuje. pewnie macie racje muszę z nim o tym pogadać, przemóc sie jakoś ale nie ukrywam, tak zostałam wychowana, że mam być niezależna, uczciwa i nigdy nie prosić się o pieniądze, także może to dziwnie zabrzmi ale przypominanie mu o płaceniu odczuwam trochę jak ugodzenie w moja dume...

Ale niezależność =/= sponsorowanie kogoś. Ty nie prosisz o pieniądze, tylko o sprawiedliwość w wydatkach. Zostałaś wychowana dobrze, tylko źle te wpojone Ci zasady rozumiesz. Może mogłoby razić w Twoją dumę gdybyś miała wymagać od niego płacenia za wszystko. W obecnej sytuacji w swoją dumę godzisz sama, bo robisz za jelenia i się boisz odezwać.

[201803290936]

Napisane przez ania91ania91

faktycznie chłopak ponosi koszty dojazdu ale sa to koszty minimalne mieszkamy 15km od siebie, w lato nawet rowerem jeździ ja za to płace za obiad, kolacje i śniadanie jeśli on u mnie nocuje. pewnie macie racje muszę z nim o tym pogadać, przemóc sie jakoś ale nie ukrywam, tak zostałam wychowana, że mam być niezależna, uczciwa i nigdy nie prosić się o pieniądze, także może to dziwnie zabrzmi ale przypominanie mu o płaceniu odczuwam trochę jak ugodzenie w moja dume...

Ale to są jego koszty. Chce, to przyjeżdża. Natomiast przyjeżdżać do kogoś regularnie na tzw. krzywy ryj, świadczy o brakach w wychowaniu / kulturze. Bo przecież nie było tak, że powiedziałaś "ukochany, przyjeżdżaj na ile chcesz i absolutnie niczego nie kupuj, nie zabieraj nawet portfela, bo ja ponoszę koszty wszelakie"?

Musisz się przemóc, powiedzieć mu wprost o tym czego oczekujesz i co się musi zmienić. Bo jak "pomruczysz" jakimiś aluzjami, to pewnie nic nie da. Chociaż ja zdania nie zmieniam: myślę, że on doskonale wie o co chodzi, tylko woli udawać że nie. Przecież tak się po prostu nie robi, żeby nawet głupiej szynki, czy sera na któreś z kolei śniadanie nie kupić, jak się u kogoś gości któryś raz.

---------- Dopisano o 15:00 ---------- Poprzedni post napisano o 15:00 ----------

Napisane przez mary_poppins

Ale niezależność =/= sponsorowanie kogoś. Ty nie prosisz o pieniądze, tylko o sprawiedliwość w wydatkach. Zostałaś wychowana dobrze, tylko źle te wpojone Ci zasady rozumiesz. Może mogłoby razić w Twoją dumę gdybyś miała wymagać od niego płacenia za wszystko. W obecnej sytuacji w swoją dumę godzisz sama, bo robisz za jelenia i się boisz odezwać.

Do-kła-dnie.

[GhostInTheFog]

A ja Ci powiem z doświadczenia jaki może być ciąg dalszy. Tak przynajmniej było u mnie.

Facet pracujacy i zarabiający znacznie więcej niż ja, bywał u mnie, bo tak było wygodniej. Początkowo nie dokładał do obiadów (czasem jakies piwo jedynie dokupił), jak mnie zabierał do restauracji to patrzył z przerażeniem czy nie zamówię czegoś powyżej 20 zł. Kwiatki czy jakieś niespodzianki? A po co?
Ja dosc szybko powiedziałam mu, ze jest sknerą i ma się dokładać. Na język akurat nie choruję. I co dalej?? Kupił coś, ale tylko wtedy, gdy mu wcześniej przypomniałam. Kiedy chciałam, abysmy gdzies razem pojechali, zawsze słyszałam ' nie mam kasy' (taaa, jasne), pojechalismy za miasto na wycieczkę to się zdziwił, że kasy nie dokładam (nic wtedy nie mialam)
Ja bym Ci radziła pogadać szczerze, jeśli po tym zauwazysz, że facet zmienił swoje podejscie to znaczyło, ze po prostu był mało domyśny. Jeśli nic się nie zmieni to wiej! Frustracje będą narastały, będziesz miała coraz więcej pretensji i zwyczajnie zacznie Cię denerwować. Przeszłam przez to i naprawdę nie polecam. Facet sknera i maminsynek leci od razu do odstrzału.

[Gwiazdeczka1978]

No chyba bym sie poswieciła i na obiadek byłaby zupka chinska , na sniadanie dwie kanapeczki, na kolacje tez. Albo jak ktos doradzał, wysłac go do sklepu po zakupy.

[poshh]

być z kimś, pewnie planować z nim przyszłość, ale bać mu się powiedzieć, że jest niestosowny.. poproś żeby po drodze do ciebie zrobił zakupy, albo próbuj innych takich rzeczy, ale i tak najlepiej powiedzieć wprost- że cię po prostu nie stać/

[kasiex_]

Jak dla mnie trochę przesadzasz. Nigdy bym nie pozwoliła, żeby chłopak przyjeżdżał do mnie ze swoim makaronem czy innymi produktami. On przyjeżdża do mnie, jest moim gościem i to ja chce by czuł się u mnie jak najlepiej. Następnym razem ja jadę do niego i to ja jestem jego gościem. Chyba by się obraził na mnie gdybym wyjęła z torebki udka i ziemniaki.
Jeśli ciągle się spotykacie u Ciebie, to może czas to zmienić. Nie masz do niego daleko, więc możesz do niego pojechać raz w tygodniu i zapewniam Ci, że nigdy nie usłyszysz od niego, że dzisiaj obiadu nie będzie bo nie kupiłaś składników.

[Amaa]

Ale czego Ty właściwie oczekujesz od tego forum. Wiadomo, że Ci wszystkie poradzimy, abyś z nim o tym porozmawiała, jak Ci taki układ nie pasuje. Bo jak inaczej chcesz to rozwiązać? Możesz go rzucić, pytanie, czy się na to zdobędziesz. Ja bym się nad tym zastanowiła na Twoim miejscu, bo życie ze skąpcem do łatwych nie należy. Teraz płacisz za wspólne zakupy, ale kiedyś może być tak, że Ty będziesz rozliczana z każdej złotówki, a jaśnie pan będzie bez skrępowania wydawał wspólną kasę na kilka piwek dziennie. Skąpcy tak mają, że oszczędzają, owszem - ale na innych, na sobie już nie. Moja babcia przeszła przez małżeństwo z takim właśnie skąpcem i moja mama mówi, że to najgorszy materiał na męża i ojca.

[ania91ania91]

Napisane przez kasiex_

Jak dla mnie trochę przesadzasz. Nigdy bym nie pozwoliła, żeby chłopak przyjeżdżał do mnie ze swoim makaronem czy innymi produktami. On przyjeżdża do mnie, jest moim gościem i to ja chce by czuł się u mnie jak najlepiej. Następnym razem ja jadę do niego i to ja jestem jego gościem. Chyba by się obraził na mnie gdybym wyjęła z torebki udka i ziemniaki.
Jeśli ciągle się spotykacie u Ciebie, to może czas to zmienić. Nie masz do niego daleko, więc możesz do niego pojechać raz w tygodniu i zapewniam Ci, że nigdy nie usłyszysz od niego, że dzisiaj obiadu nie będzie bo nie kupiłaś składników.

ale tu nie chodzi o to żeby on przywoził jedzenie... najzwyczajniej w świecie chciałabym żeby raz na jakiś czas kiedy idziemy na wspólne zakupy i kiedy to w koszyku są tylko produkty na nasz wspólny posiłek plus jakieś ciasteczka, czipsiki i soczek które do tego koszyka włożył bo własnie naszła go ochota, chciałbym zeby wyjął portfel i za to zapłacił bo tak jak mówią dziewczyny czuje sie troche jak jeleń i sponosor! bardzo mozliwe, że on podchodzi do wizyt u mnie tak jak by był "w gościach" i dlatego nigdy nie poczuwa sie do odpowiedzialność za zapłacenie ale chyba po dwóch latach związku to powinien byc bardziej ogarnięty i nie zachowywać się jak książe.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Gwiazdeczka1978

No chyba bym sie poswieciła i na obiadek byłaby zupka chinska , na sniadanie dwie kanapeczki, na kolacje tez.

No tak, zamiast rozmowy lepiej sie zachowac jak dziecko w gimnazjum

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[elvegirl]

Napisane przez ania91ania91

chyba po dwóch latach związku to powinien byc bardziej ogarnięty i nie zachowywać się jak książe.

A Ty chyba po dwóch latach związku powinnaś się na tyle ogarnąć, żeby móc z nim o tym normalnie porozmawiać

I nie ma tutaj miejsca na "to jest dość specyficzny i delikatny temat" - jak zamierzasz planować z danym człowiekiem jakąkolwiek wspólną przyszłość, od wspólnego wypadu na 2 dni począwszy, na wspólnym mieszkaniu i założeniu rodziny skończywszy? Jak sobie wyobrażasz żyć razem, nie mając obgadanych finansów? A potem się dowiesz zagrożonej ciąży będąc, że w sumie to mu nie pasuje utrzymywanie Cię?
To jest jedna z najważniejszych związkowych kwestii, temat na który TRZEBA rozmawiać. Głośno, wyraźnie i konkretnie.

[madzia0007]

Napisane przez ania91ania91

nigdzie nie napisałam, że proponował mi płacenie za mnie

jak to nie

Napisane przez ania91ania91

Oczywiście czasem wychodzimy na miasto coś zjeść ale wtedy zawsze płacimy na zmiane, nigdy nie pozwalam płacić mu za mnie np dwa razy z rzędu

Napisane przez kasiex_

Jak dla mnie trochę przesadzasz. Nigdy bym nie pozwoliła, żeby chłopak przyjeżdżał do mnie ze swoim makaronem czy innymi produktami. On przyjeżdża do mnie, jest moim gościem i to ja chce by czuł się u mnie jak najlepiej. Następnym razem ja jadę do niego i to ja jestem jego gościem. Chyba by się obraził na mnie gdybym wyjęła z torebki udka i ziemniaki.
Jeśli ciągle się spotykacie u Ciebie, to może czas to zmienić. Nie masz do niego daleko, więc możesz do niego pojechać raz w tygodniu i zapewniam Ci, że nigdy nie usłyszysz od niego, że dzisiaj obiadu nie będzie bo nie kupiłaś składników.

Podejrzewam ze gdyby autorke bylo na to stac to nie byloby problemu. A ze zdecydowanie przez wiekszosc czasu przesiaduja u niej to powinien sie dokladac.