TŻ nie jest mnie pewien. Zastanawiam się nad odejściem

[red_velvet]

Witajcie
Mam problem, z którym zmagam się od kilku tygodni i który spędza mi sen z powiek. Wiem, że wiele z Was jest starszych ode mnie wiekiem i doświadczeniem, dlatego chciałabym prosić o radę
Jestem z moim TŻ prawie 3 lata. Jest to mój pierwszy poważny związek. Jeszcze niedawno dałabym sobie rękę uciąć za to, że on mnie kocha, że jestem jego wymarzoną kobietą, że chce spędzić ze mną życie. Jakiś czas temu rozmawialiśmy o ślubie i dostałam kubeł zimnej wody na głowę. TŻ powiedział mi, że on nie jest pewien, czy to ja jestem tą najlepszą dla niego kobietą, że on nie wie, czy kiedykolwiek się ożeni, że nie chce się tak bardzo zobowiązywać. Przeżyłam szok, bo wcześniej mówił coś innego, chciał założyć ze mną rodzinę. Nie mam pojęcia co jest przyczyną takiej nagłej zmiany zdania. Zauważyłam tylko, że ostatnio dużo siedzi w domu, często jest zamyślony. Od tamtej sytuacji minęły już trzy tygodnie, a ja nadal nie mogę dojść do siebie. Patrzę na TŻ jak na obcego człowieka, czuję się niekochana i oszukana. Rozważam odejście, ale ciężko mi się pogodzić z tym, że mój związek runął tak nagle i niespodziewanie.
Co Wy myślicie o tej sytuacji? Zdecydowałybyście się na rozstanie?

[LoveMessages]

Napisane przez red_velvet

Witajcie
Mam problem, z którym zmagam się od kilku tygodni i który spędza mi sen z powiek. Wiem, że wiele z Was jest starszych ode mnie wiekiem i doświadczeniem, dlatego chciałabym prosić o radę
Jestem z moim TŻ prawie 3 lata. Jest to mój pierwszy poważny związek. Jeszcze niedawno dałabym sobie rękę uciąć za to, że on mnie kocha, że jestem jego wymarzoną kobietą, że chce spędzić ze mną życie. Jakiś czas temu rozmawialiśmy o ślubie i dostałam kubeł zimnej wody na głowę. TŻ powiedział mi, że on nie jest pewien, czy to ja jestem tą najlepszą dla niego kobietą, że on nie wie, czy kiedykolwiek się ożeni, że nie chce się tak bardzo zobowiązywać. Przeżyłam szok, bo wcześniej mówił coś innego, chciał założyć ze mną rodzinę. Nie mam pojęcia co jest przyczyną takiej nagłej zmiany zdania. Zauważyłam tylko, że ostatnio dużo siedzi w domu, często jest zamyślony. Od tamtej sytuacji minęły już trzy tygodnie, a ja nadal nie mogę dojść do siebie. Patrzę na TŻ jak na obcego człowieka, czuję się niekochana i oszukana. Rozważam odejście, ale ciężko mi się pogodzić z tym, że mój związek runął tak nagle i niespodziewanie.
Co Wy myślicie o tej sytuacji? Zdecydowałybyście się na rozstanie?

Może boi się, że będziesz chciała ślubu juz teraz, zaraz i dlatego tak powiedział? Zawsze możesz porozmawiać o tym jeszcze raz skoro tak Cię to dręczy.

[mary_poppins]

Ile macie lat? Nie dziwię się, że przeżyłaś szok - jeśli wcześniej Ci mówił, że chce ślubu, a teraz nagle mu się odwidziało, to masz prawo czuć się rozczarowana. Poza tym co do tego nie bycia pewnym... Byłoby mi koszmarnie, gdybym po 3 latach usłyszała, że w sumie może się jeszcze trafić lepsza. Trudno mi coś doradzić, bo to ciężka sytuacja. Mógł się obawiać, że będziesz chciała ślubu teraz a np. nie jest gotowy, ale ten tekst o braku pewności... Najlepsza rada jaką można Ci dać to chyba po prostu rozmowa o jego wątpliwościach - czy coś się zmieniło, czy się czegoś obawia, co rozumie przez lepszą kobietę dla niego. Ściskam, bo pewnie czujesz się okropnie

[vouvray]

Autorko, rozumiem co czujesz, bo ja po słodkim spijaniu sobie z dziubków, usłyszałam, że on chce założyć rodzinę, chce mieć żonę, dzieci, ale nie jest pewien, czy to ZE MNĄ chce, czy chce tak W OGÓLE.

Po kilku miesiącach mnie zostawił. Ja uważam, że jeśli ktoś jest z kimś kawał czasu i nie wie, czy chce z tą osoba spędzić przyszłość to nie jest to prawdziwa miłość.
Wtedy, jak eks mi tak powiedział, szukałam rady na wizażu. Usłyszałam, że to nie jest nic złego, że trzeba czasu itp. Według mnie to g*wno prawda. Ja ZAWSZE wiedziałam, czy chce z danym człowiekiem spędzić życie, moje wszystkie koleżanki też wiedzą, że to jest po prostu TO. Mój eks nie wiedział i mnie zostawił.

Wydaje mi się, że to początek końca. Autorko odejdź, bo zasługujesz na mężczyznę, który nie będzie miał wątpliwości po takim czasie, że to przy Tobie chce się budzić każdego ranka...

[Lexie]

Też bym podejrzewała, że to początek końca. Szczególnie, że wcześniej mówił co innego. Teraz to wygląda jakby delikatnie przygotowywał grunt pod rozstanie.

[Dotka90]

Dziewczyny dobrze mówią, ja bym odeszła.

Jeśli ktoś po 3 latach nie wie, czy to ze mną chce spędzić życie (zakładając, że nie mamy po 16 lat ), to dla mnie to nie wróży nic dobrego.

Po co Ci takie huśtawki? Jak to zwykle bywa: chwilę będzie dobrze, nawet świetnie, po czym znowu usłyszysz, że nie jest pewien.

No ja bym nie chciała być w tak niestabilnym związku.

Zastanów się też, czy chcesz być 'zapchajdziurą' w oczekiwaniu na TĘ JEDYNĄ..

[matumaini]

mocno sie zastanow nad tym zwiazkiem

[niebieskie_oczko]

Ja bym porozmawiała jeszcze raz, bo może pomyślał, że już teraz chcesz ruszyć do ołtarzu? Jeśli jednak okaże się, że mówi tak, bo naprawdę tak czuje, to ja zastanowiłabym się nad sensem bycia razem. Zawsze mi się wydawało, że człowiek nie jest pewien na początku, ale że z każdym rokiem ludzie się poznają i już im się klaruje wizja na jakąś przyszłość razem lub nie. Jeżeli po 3 latach on uważa, że nie jest pewny czy jesteś dla niego odpowiednią kobietą, to kiedy się tego dowie? Za 5 lat, 10? A może jak potestuje inne? Takie słowa również by mnie zabolały.

[Dani_TheGirl]

Musisz rozważyć, czy twój TŻ na pewno miał na myśli to, co powiedział. Znasz na pewno dobrze jego charakter, jeśli jednak nie jesteś pewna, porozmawiaj z nim koniecznie na ten temat. Być może po prostu miał gorszy dzień i palnął głupotę, nie zwracając uwagi na to co mówi. Jeśli jednak okaże się, że tak nie było, popieram dziewczyny - powinnaś mocno się zastanowić, czy trwanie w takim związku dalej ma jakikolwiek sens.

[maggie_grace]

Napisane przez niebieskie_oczko

Ja bym porozmawiała jeszcze raz, bo może pomyślał, że już teraz chcesz ruszyć do ołtarzu? Jeśli jednak okaże się, że mówi tak, bo naprawdę tak czuje, to ja zastanowiłabym się nad sensem bycia razem. Zawsze mi się wydawało, że człowiek nie jest pewien na początku, ale że z każdym rokiem ludzie się poznają i już im się klaruje wizja na jakąś przyszłość razem lub nie.

Można powiedzieć, że mam podobną sytuację, z tym że to ja jestem tą niepewną stroną. I właśnie z początku byłam pewna wszystkiego, a od jakiegoś czasu kompletnie nie wiem czego chcę.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez maggie_grace

Można powiedzieć, że mam podobną sytuację, z tym że to ja jestem tą niepewną stroną. I właśnie z początku byłam pewna wszystkiego, a od jakiegoś czasu kompletnie nie wiem czego chcę.

A coś spowodowało takie odczucia? Jakieś problemy w związku, życiu?

[201803080934]

Napisane przez red_velvet

Jakiś czas temu rozmawialiśmy o ślubie i dostałam kubeł zimnej wody na głowę. TŻ powiedział mi, że on nie jest pewien, czy to ja jestem tą najlepszą dla niego kobietą, że on nie wie, czy kiedykolwiek się ożeni, że nie chce się tak bardzo zobowiązywać.

kto zaczął rozmowę o ślubie i w jaki sposób [tzn od czego się ta rozmowa zaczęła]?

dla mnie to kluczowe, bo jeśli on ni z tego ni z owego wypalił `nie wiem czy jesteś kobietą dla mnie, nie wiem czy kiedykolwiek się ożenię`, no to przekichane i pewnie bym mu ułatwiła sprawę i sama odeszła.

jeśli natomiast ty zaczęłaś plany o ślubie, to może się wystraszył, że skoro już jesteście razem trzy lata, a ty gadasz o tym, to że chciałabyś jakoś niedługo.

[maggie_grace]

Napisane przez niebieskie_oczko

A coś spowodowało takie odczucia? Jakieś problemy w związku, życiu?

Mam doła z powodu braku pracy i wiem, że nie możemy iść na przód (wspólne mieszkanie czy planowanie ślubu), bo nie mam na to kasy, a nie będę szła na jego utrzymanie. No i ze względu na jego pracę widzimy się raz na tydzień czasem rzadziej i dla mnie to jest mało. Mam wrażenie, że się oddalamy od siebie przez to. Zresztą sam mi dzisiaj napisał, że ma ostatnio wrażenie, że piszemy jak znajomi nie jak para. Zależy mi na nim, ale mam wrażenie, że jak nie podejmiemy kolejnego kroku to to się posypie. A mi jest też ciężko zdecydować czego chce, bo nie chcę, żyć sama tylko z nim, a że jego miałabym tylko na weekendy no to po prostu dalej będę się czuć samotna i jakby nie było będziemy na tym etapie co jesteśmy.

[Duszaniola]

Napisane przez red_velvet

Witajcie
Mam problem, z którym zmagam się od kilku tygodni i który spędza mi sen z powiek. Wiem, że wiele z Was jest starszych ode mnie wiekiem i doświadczeniem, dlatego chciałabym prosić o radę
Jestem z moim TŻ prawie 3 lata. Jest to mój pierwszy poważny związek. Jeszcze niedawno dałabym sobie rękę uciąć za to, że on mnie kocha, że jestem jego wymarzoną kobietą, że chce spędzić ze mną życie. Jakiś czas temu rozmawialiśmy o ślubie i dostałam kubeł zimnej wody na głowę. TŻ powiedział mi, że on nie jest pewien, czy to ja jestem tą najlepszą dla niego kobietą, że on nie wie, czy kiedykolwiek się ożeni, że nie chce się tak bardzo zobowiązywać. Przeżyłam szok, bo wcześniej mówił coś innego, chciał założyć ze mną rodzinę. Nie mam pojęcia co jest przyczyną takiej nagłej zmiany zdania. Zauważyłam tylko, że ostatnio dużo siedzi w domu, często jest zamyślony. Od tamtej sytuacji minęły już trzy tygodnie, a ja nadal nie mogę dojść do siebie. Patrzę na TŻ jak na obcego człowieka, czuję się niekochana i oszukana. Rozważam odejście, ale ciężko mi się pogodzić z tym, że mój związek runął tak nagle i niespodziewanie.
Co Wy myślicie o tej sytuacji? Zdecydowałybyście się na rozstanie?

Ja na pewno na Twoim miejscu miałabym duże wątpliwości, czy mogę z nim być po takim wyznaniu. Niektóre dziewczyny piszą, że może się bał, że go pogonisz od razu do ołtarza. Ale to dla mnie nie usprawiedliwia mówienie, że nie jest pewien, czy jesteś tą jedyną. Mógł powiedzieć, że nie jest gotowy na ślub, na kolejny poważny krok w Waszym związku, to można przełknąć i zrozumieć, ale że nie jest pewny Ciebie? Ja bym się poczuła bardzo mocno zraniona. Raczej na tyle, że zdecydowałabym się na rozstanie, bo nie wiem po co być z facetem, który w sumie nie wie, czy z Tobą chce wiązać swoje życie i to po 3 latach.

[Littlejackie]

Napisane przez Duszaniola

Ja na pewno na Twoim miejscu miałabym duże wątpliwości, czy mogę z nim być po takim wyznaniu. Niektóre dziewczyny piszą, że może się bał, że go pogonisz od razu do ołtarza. Ale to dla mnie nie usprawiedliwia mówienie, że nie jest pewien, czy jesteś tą jedyną. Mógł powiedzieć, że nie jest gotowy na ślub, na kolejny poważny krok w Waszym związku, to można przełknąć i zrozumieć, ale że nie jest pewny Ciebie? Ja bym się poczuła bardzo mocno zraniona. Raczej na tyle, że zdecydowałabym się na rozstanie, bo nie wiem po co być z facetem, który w sumie nie wie, czy z Tobą chce wiązać swoje życie i to po 3 latach.

Zgadzam się w 100 procentach.
Ja bym chyba sobie dała spokój, przecież nie macie 18 lat. Pozwiązkujesz z nim jeszcze trochę, stuknie Ci trzydziestka czy więcej i wtedy Ci powie, że on nie chce i co? Trzeba szanować swój czas.

[red_velvet]

Dziękuję za odpowiedzi
Czuję się fatalnie. Mam wrażenie, że tyle czasu żyłam w kłamstwie. Nie czuję już takiej bliskości z TZ, wzdrygam się na każdy jego miły gest. Mimo że minęło już trochę czasu, dalej nie potrafię podjąć żadnej decyzji.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez red_velvet

Dziękuję za odpowiedzi
Czuję się fatalnie. Mam wrażenie, że tyle czasu żyłam w kłamstwie. Nie czuję już takiej bliskości z TZ, wzdrygam się na każdy jego miły gest. Mimo że minęło już trochę czasu, dalej nie potrafię podjąć żadnej decyzji.

Musisz z nim porozmawiać, może okaże się, że jednak myśli inaczej? Tego ci życzę.

---------- Dopisano o 19:08 ---------- Poprzedni post napisano o 19:05 ----------

Napisane przez maggie_grace

Mam doła z powodu braku pracy i wiem, że nie możemy iść na przód (wspólne mieszkanie czy planowanie ślubu), bo nie mam na to kasy, a nie będę szła na jego utrzymanie. No i ze względu na jego pracę widzimy się raz na tydzień czasem rzadziej i dla mnie to jest mało. Mam wrażenie, że się oddalamy od siebie przez to. Zresztą sam mi dzisiaj napisał, że ma ostatnio wrażenie, że piszemy jak znajomi nie jak para. Zależy mi na nim, ale mam wrażenie, że jak nie podejmiemy kolejnego kroku to to się posypie. A mi jest też ciężko zdecydować czego chce, bo nie chcę, żyć sama tylko z nim, a że jego miałabym tylko na weekendy no to po prostu dalej będę się czuć samotna i jakby nie było będziemy na tym etapie co jesteśmy.

Jak dla mnie musisz najpierw zatroszczyć się też o siebie. Chodzi tutaj o znalezienie pracy. Jak długo jej szukasz?
Rozmawiałaś już z nim o swoich obawach i potrzebach widzenia się i większej bliskości? Rozumiem, że mieszkacie jeszcze z rodzicami, czy jak to wygląda?

[maggie_grace]

Napisane przez niebieskie_oczko

Jak dla mnie musisz najpierw zatroszczyć się też o siebie. Chodzi tutaj o znalezienie pracy. Jak długo jej szukasz?
Rozmawiałaś już z nim o swoich obawach i potrzebach widzenia się i większej bliskości? Rozumiem, że mieszkacie jeszcze z rodzicami, czy jak to wygląda?

Od maja może krótko ale dla mnie to wieczność.
Mieszkamy nadal z rodzicami i już rozmawialiśmy, no ale przecież pracy nie rzuci żeby siedzieć ze mną, sama bym się na to nie zgodziła I jakoś trzeba z tym żyć.

[Fleur_D]

Ja bym to odczytała następująco: "Nie jesteś miłością mojego życia, ale może mi się nikt lepszy już nie trafić, więc na razie z Tobą jestem. Może się kiedyś na Ciebie zdecyduję."

Na Twoim miejscu nie kontynuowałabym tego związku. I to nie tylko dlatego, że on nie jest pewien, ale także dlatego, że najprawdopodobniej już nigdy nie będziesz mieć pewności, czy jest z Tobą, bo naprawdę chce być, czy też nie spotkał nikogo bardziej odpowiedniego. A to chyba najgorsze z możliwych odczuć.

Lepiej związać się z kimś, dla kogo będziesz tą "wymarzoną"

[guess17]

Napisane przez red_velvet

Dziękuję za odpowiedzi
Czuję się fatalnie. Mam wrażenie, że tyle czasu żyłam w kłamstwie. Nie czuję już takiej bliskości z TZ, wzdrygam się na każdy jego miły gest. Mimo że minęło już trochę czasu, dalej nie potrafię podjąć żadnej decyzji.

Spróbuj z nim porozmawiać, postawić sprawę jasno. Ja pewnie tak bym zrobiła, przy najbliższej okazji zapytałabym wprost, co on myśli na dany temat. Niestety jeżeli nie zmierzamy w tym samym kierunku, nie ma sensu tego ciągnąć. Bo jednak 3 lata związku to jest bardzo długo czas, człowiek powinien być pewien czego chce.

[red_velvet]

Napisane przez guess17

Spróbuj z nim porozmawiać, postawić sprawę jasno. Ja pewnie tak bym zrobiła, przy najbliższej okazji zapytałabym wprost, co on myśli na dany temat. Niestety jeżeli nie zmierzamy w tym samym kierunku, nie ma sensu tego ciągnąć. Bo jednak 3 lata związku to jest bardzo długo czas, człowiek powinien być pewien czego chce.

Tylko o co mam go jeszcze zapytać? Czy chce wziąć ze mną ślub? Nie, nie chce, choć wcześniej twierdził inaczej.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez red_velvet

Tylko o co mam go jeszcze zapytać? Czy chce wziąć ze mną ślub? Nie, nie chce, choć wcześniej twierdził inaczej.

Eee, nie tak ostro może Jak będziecie mieli wolną chwilę, bez żadnych stresów, humorów, to np. zapytaj się go, jak on widzi swoją przyszłość, co by chciał robić za np. 5 lat. Tak niby luźno, a jego odp i tak wiele ci powie.

Możesz też wywalić sprawę wprost, aby nie tracić swojego czasu w związku bez perspektyw.

Tak więc masz dwie opcje.

[red_velvet]

Napisane przez niebieskie_oczko

Eee, nie tak ostro może Jak będziecie mieli wolną chwilę, bez żadnych stresów, humorów, to np. zapytaj się go, jak on widzi swoją przyszłość, co by chciał robić za np. 5 lat. Tak niby luźno, a jego odp i tak wiele ci powie.

Możesz też wywalić sprawę wprost, aby nie tracić swojego czasu w związku bez perspektyw.

Tak więc masz dwie opcje.

Ja wiem jak on widzi swoje życie za 5 lat, bo dużo na ten temat rozmawiamy. Tylko wcześniej występowałam w tych planach jako jego żona, a teraz już nie. Nie mam pojęcia dlaczego.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez red_velvet

Ja wiem jak on widzi swoje życie za 5 lat, bo dużo na ten temat rozmawiamy. Tylko wcześniej występowałam w tych planach jako jego żona, a teraz już nie. Nie mam pojęcia dlaczego.

To spytaj Przecież my tu nie wiemy, wiemy mniej niż ty
Jak dla mnie opcja z tym, że się wystraszył, że chcesz ślubu JUŻ teraz, byłaby brana również pod uwagę.

[guess17]

Napisane przez niebieskie_oczko

Eee, nie tak ostro może Jak będziecie mieli wolną chwilę, bez żadnych stresów, humorów, to np. zapytaj się go, jak on widzi swoją przyszłość, co by chciał robić za np. 5 lat. Tak niby luźno, a jego odp i tak wiele ci powie.

Możesz też wywalić sprawę wprost, aby nie tracić swojego czasu w związku bez perspektyw.

Tak więc masz dwie opcje.

Właśnie to miałam na myśli. Spokojnie go jakoś wypytać Myślę, że powinnaś dać sobie radę

Doczytałam Twoją odpowiedź.

Uważam, że w takiej sytuacji nie ma się nad czym zastanawiać. Powinnaś się zapytać. Bo co jeśli będziecie jeszcze pół roku a on Ci w końcu powie, że po dłuższym zastanowieniu jednak nie widzi z Tobą przyszłości? To co wtedy? Będziesz sobie, że tak powiem pluła w brodę, że coś przeczuwałaś i nic z tym nie zrobiłaś.

[red_velvet]

Napisane przez niebieskie_oczko

To spytaj Przecież my tu nie wiemy, wiemy mniej niż ty
Jak dla mnie opcja z tym, że się wystraszył, że chcesz ślubu JUŻ teraz, byłaby brana również pod uwagę.

Pytałam i usłyszałam tylko, że dużo nad tym myślał i doszedł do takiego wniosku.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez red_velvet

Pytałam i usłyszałam tylko, że dużo nad tym myślał i doszedł do takiego wniosku.

No cóż, bardzo współczuję... Dla mnie takie stwierdzenie przez ukochanego oznaczałoby jedno - że to nie ma sensu, skoro po 3 latach razem on dochodzi do takiego wniosku.

[_Shiloh_]

Zwykle takie zachowania są sygnałem nadchodzącej "burzy". Po 3 latach nie jest Ciebie pewien?

Masz dwa wyjścia ... czekać do "us...nej śmierci" aż się upewni, albo odejść. Choć pewnie go kochasz i rozumiem, że przeżyłaś szok, jest Ci najzwyczajniej w świecie przykro i smutno. Ale pomyśl, jeśli on taki numer wywinie po zaręczynach lub przed ślubem?

Znam to z autopsji

[red_velvet]

Napisane przez _Shiloh_

Zwykle takie zachowania są sygnałem nadchodzącej "burzy". Po 3 latach nie jest Ciebie pewien?

Masz dwa wyjścia ... czekać do "us...nej śmierci" aż się upewni, albo odejść. Choć pewnie go kochasz i rozumiem, że przeżyłaś szok, jest Ci najzwyczajniej w świecie przykro i smutno. Ale pomyśl, jeśli on taki numer wywinie po zaręczynach lub przed ślubem?

Znam to z autopsji

Jestem rozczarowana, smutna i mam wielki żal do siebie, że zmarnowałam tyle czasu, że może zbyt łatwo uwierzyłam w jego słowa. Skoro on tak nagle po prostu zmienił zdanie w sprawie ślubu, to ja już nie wiem co z tego całego związku było prawdą i z kim ja żyłam przez ostatnie lata.

[_Shiloh_]

Napisane przez red_velvet

Jestem rozczarowana, smutna i mam wielki żal do siebie, że zmarnowałam tyle czasu, że może zbyt łatwo uwierzyłam w jego słowa. Skoro on tak nagle po prostu zmienił zdanie w sprawie ślubu, to ja już nie wiem co z tego całego związku było prawdą i z kim ja żyłam przez ostatnie lata.

Ja tak kiedyś żyłam 4 lata Kochana z pierścionkiem i salą weselną
Póki nie jest za późno to przemyśl to wszystko.