|
|||||||
| Notka |
|
| Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 5
|
rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
Witajcie,
to chyba mój pierwszy wątek tutaj, więc pozwólcie, że się ukłonię i ładnie przywitam ![]() Teraz małe tło sytuacyjne: Około roku temu ostatecznie zakończyłam nieco "przechodzony za rączkę" kilkuletni związek. Ostatecznie - dlatego, że on od jakiegoś czasu był w zawieszeniu. To nie był łatwy czas - on potrafił przyjeżdżać do mnie w nocy i leżeć pod drzwiami, dzwonić po 40 razy w ciągu jednej nocy (dosłownie - gdy zablokowałam jego numer, widziałam rano ilość nieodebranych połączeń). Mimo moich próśb i gróźb przez kilka miesięcy po mojej decyzji mnie męczył, niemal doprowadzając mnie do depresji. Od jakiegoś czasu "coś" było na rzeczy między mną a kolegą z naszej "paczki", z którym zaczęłam się spotykać parę tygodni po tym ostatecznym rozstaniu z poprzednim facetem. Aaaale mój nowy amant okazał się być dzieciakiem - mimo iż był starszy ode mnie (29-letni już mężczyzna), styl jego zachowania nie różnił się wiele od ciągnięcia koleżanki z ławki za warkocz. Byłam cierpliwa, ale nie był dżentelmenem, wystawił mnie i nie potrafił się zachować jak dorosły człowiek, gdy spotkaliśmy się po naszym pierwszym pocałunku. Gdy wzięłam sprawy w swoje ręce, miałam nadzieję, że się chłopak przełamie. Ale nie. Spięliśmy się pewnej niedzieli i wtedy już zaczęłam myśleć, że czas sobie dać z nim spokój. Ale byłam zauroczona, więc prawie dwa miesiące dawałam się wodzić za nos. Po tej niedzieli nastał poniedziałek (ot, coś nowego ). Tego poniedziałku zagadał mnie kolega z pracy. Kolega to w sumie dużo powiedziane, bo zaledwie miesiąc wcześniej zaczęłam pracę w tej firmie (a pracuje tam prawie 300 osób). Zaprosił mnie gdzieś "na miasto", bo chciał mnie poznać. Rozczarowana jakością poprzedniego faceta, pomyślałam: "Ja sobie na randeczkę nie skoczę? JA?!" W sumie był to dość niesamowity zbieg okoliczności, który ciężko było zignorować.Poznaliśmy się i, mimo średniego wrażenia na początku, jakoś mnie do siebie przekonał. Z tygodnia na tydzień było coraz fajniej, okazywało się, że mamy coraz więcej wspólnego. Poza tym on był bardzo zdeterminowany i codziennie się do mnie odzywał, zagadywał, terefere. Imponowało mi jego zainteresowanie moją osobą, potrzebowałam takiego ugłaskania. Seks okazał się być naprawdę niezły, a przez jakieś trzy-cztery miesiące chodziłam jak napalona kotka i przechodziliśmy ten piękny okres szaleństwa hormonów. Po ok. pięciu miesiącach znajomości zamieszkaliśmy razem (on nie jest z mojego rodzinnego miasta, wspólnie wynajmujemy mieszkanie). To była jego inicjatywa, którą przejawiał już po trzech miesiącach (sic!). Ostatecznie zgodziłam się, ryzyk - fizyk - tak jak pisałam, mój wcześniejszy związek był "przechodzony", widywaliśmy się 2-3 razy w tygodniu i nie mieszkaliśmy razem. A teraz do rzeczy, czyli to, co mnie boli: Do tej pory "randkowałam", nie bawiłam się we współdzielenie przestrzeni "na całego", widywałam faceta w jego lepszych wydaniach. Teraz słyszę, jak mój facet puszcza bąki, widzę go w dresie, leży obok mnie w łóżku i wcina jakieś koszmarne chrupki etc. Nic wielkiego, zdawałoby się. Ale jesteśmy ze sobą nieco ponad pół roku, a ja się czuję, jakbym miała w domu "starego". Kasa. Do tej pory mieszkałam u mamy, dawałam jej kasę, ale moje wydatki wzrosły teraz diametralnie i mogę sobie pozwolić na duuuużo mniej. W zasadzie opłacę rachunki, kupię jedzenie, zatankuję auto i... zostaje "na waciki". Nie wychodzę z domu, bo w zasadzie to jestem typem samotnika, a gdy muszę współdzielić przestrzeń 24/7, nie mam ochoty na jakikolwiek inny kontakt z ludźmi. Myślę o wyprowadzce. Po niespełna 4 miesiącach. On się stara, widać, że mu zależy. Ale mnie nowa sytuacja dobija. Poza tym jest strasznym materialistą i czuję, jakby wysysał ze mnie soki. Po co tyle klepania? Bo tło sytuacyjne jest ważne. Czy brakowało mi okresu samotności po rozstaniu i niepotrzebnie skakałam z kwiatka na kwiatek? Czy jestem rozpuszczona jak dziadowski bicz i dorosłe życie mnie przerasta? Żyłam sobie w krainie tęczy i kucyków, a tu nagle okazuje się, że mój dziad to facet z krwi i kości, który też ma gazy? Wow. Czy to po prostu nie jest to? Nie chcę brać na klatę szarości wspólnego życia, bo zwyczajnie okazuje się, że "jednak nie"? Nie oczekuję odpowiedzi, ale może macie podobne doświadczenia. PS. Co istotne - nie miewam już orgazmów. |
|
|
|
|
#2 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 11 232
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
Porwalas sie z motyka na slonce czy cos w tym stylu
w sensie, ze chcialad wskoczyc w piekny pelny zwiazek a wyszlo, ze to tak niestety tak nie dziala. Ten facet to napewno nie TO wiec sie wymiksuj. Nie jestem zwolenniczka tak szybkiego dzialania, ja zdecydowanie jestem z osob, ktore wola kogos dobrze poznac przed jakimis wiazacymi decyzjami i w wiekszosci przypadkow to sie sprawdza. Jak znajdziesz tego jedynego, to zupelnie inaczej spojrzysz na kwestie wspolnego mieszkania co do orgazmow- minelo zauroczenie, skonczyly sie orgazmy![]() Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum. ---------- Dopisano o 19:49 ---------- Poprzedni post napisano o 19:48 ---------- Sory za te literowy i w ogole:P ech ten telefon Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum. |
|
|
|
|
#3 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 4 443
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
No wiesz co?
Dorosła kobieta, nagle się ocknęła, że wynajmowanie mieszkania z facetem, jest droższe niż życie u mamusi? Poza tym, może faktycznie za szybko razem zamieszkaliście? Albo to nie ten facet? Ja zamieszkałam z TŻ też po niecałym pół roku, a nie przeszkadzają mi jego "ludzkie" cechy, domowe ciuchy czy chrupki. Każdy jest człowiekiem i nie będzie się pilnował 24/7, poza tym, on jest w domu, gdzie z założenia odpoczywa, czuje się swobodnie. Myślę, że trochę naiwnie podchodziłaś do "dorosłego" życia i teraz przechodzisz dysonans poznawczy. |
|
|
|
|
#4 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 60
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
Nieważne, z jakich powodów, pewnie wszystko po trochę, ale nie byłaś gotowa - to pewne. Czy to nie TO, Ty wiesz najlepiej, nie ludzie na forum. Tylko czy potrafisz po tak krótkim czasie odpowiedzieć na to pytanie?
|
|
|
|
|
#5 |
|
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
Zdecydowanie to nie ten facet. To, że na chwilę oszalalaś, nie znaczy, że tak ma zostać. On może dlatego tak parł na wspólne zamieszkanie, bo tak mu wygodnie i już wysilać się nie trzeba. Po co randki, kwiatki, czekoladki, kiedy można zalegać na kanapie i wołać "podaj mi piwo, kobieto". Zazwyczaj na początku wady partnera nam nie przeszkadzają, ty je już dostrzegasz, więc zakończ to.
|
|
|
|
|
#6 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 6 282
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
Cytat:
Po mojemu - nie ten facet albo za szybko razem zamieszkaliście. Wydaje mi się, że decyzja o wspólnym mieszkaniu, gdy nadal trwa faza ostrego zauroczenia nie jest dobrym pomysłem. Edytowane przez 201605300922 Czas edycji: 2013-11-18 o 21:39 |
|
|
|
|
|
#7 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-10
Wiadomości: 519
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
Myślę że po prostu za szybko zamieszkaliście razem. Do tej pory mieszkałaś z rodzicami (a to jednak trochę inna bajka) a nigdy z facetem. Wychodzę z założenia że zamieszkanie razem to jedna z poważniejszych decyzji, nie podejmuje się pochopnie. W Twojej sytuacji pochopnie mam na myśli, długość związku.
To że się tak zachowuje.. no jest w domu jakby nie było, robi to co większość ludzi robi u siebie. Poukładaj sobie w głowie, jeśli to Cię przerasta itd to zakończ to bo po co się męczyć. |
|
|
|
|
#8 | |
|
sissy that walk
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 668
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
No cóż - ani nie ten facet, ani nie dobry moment na mieszkanie razem. A rozpuszczona też zapewne trochę jesteś - dorosła kobieta, a zdziwiona że wydaje wypłatę na życie i że ludzie jadają chrupki i chodzą po domu w wygodnych ciuchach
Zerwałaś z facetem bo Wasz związek był przechodzony - słusznie, ale w tempie natychmiastowym zwąchałaś się po tym z dwoma facetami, i z drugim zamieszkałaś byle szybciej. Może ze strachu przed przechodzeniem, nie wiem. W każdym razie brakło Ci czasu na poznanie go i przekonanie się, czy Ci ten człowiek pasi. Z jednej strony wkurzałaś się na przechodzoną relację, a z drugiej wydaje się, że wolałabyś jeszcze porandkować bez nadmiernych zobowiązań i pomieszkać z mamą, żeby nie oglądać jak faceci leżą i nie wydawać swojej wypłaty. Opcje według mnie są dwie: albo nie chcesz jeszcze być dorosła w każdym znaczeniu tego słowa, albo to li i jedynie kwestia nie tego faceta.
__________________
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#9 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 3 121
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
Rozpuszczona? Niekoniecznie. Za szybko i nie ten.
Mnie tam żadne chrupki i bąki nie przeszkadzały- robiliśmy to obydwoje. Nie każdemu musi to pasować, wiadomo sprawa- widocznie jesteście niedopasowani, w dodatku to są zwyczajne pierdoły. Za chwilę będzie Cię wkurzać każdy jego ruch i słowo- a to już moment krytyczny
|
|
|
|
|
#10 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-11
Wiadomości: 5
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
Dzięki za odzew.
Pracowałam od początku studiów w niemal wszystkie weekendy, na swoje "kaprysy" musiałam zdobyć środki samodzielnie. Będąc już na etacie, po studiach, dawałam mamie część wypłaty na tzw. życie. Także nie do końca jest tak, że nagle jestem zdziwiona, jak wygląda życie, tyle że skala wydatków mnie nieco przerosła. Ale to nie debata na temat gospodarki i siły nabywczej zarobków młodych Polaków. Ten szok adaptacyjny to składowa moich rozterek, które na dobrą sprawę swoje "jądro" mają gdzie indziej. Nie widzę perspektyw na przyszłość. Nawet wakacje lubimy spędzać inaczej. On jest strasznym materialistą, pracujemy w jednej firmie, ma straszne ciśnienie na kasę i cały czas o tym mówi, więc czuję się, jakbym nie wychodziła z pracy. Przy tym skubany się stara i widzę, że mu zależy. I nie jest tak, że "podaję mu piwo", on nawet więcej robi w domu ode mnie, za wyjątkiem gotowania, ale i tak ja gotuję "od święta". Wiem, proces "docierania się" jest ciężki. Nie ma ludzi idealnych. Ale nie za bardzo umiem to sobie poukładać i zbilansować w tej mojej małej, zdziwionej głowie. Mam znajomych, którzy po pięciu miesiącach zamieszkali razem i jest OK. W innym przypadku ludzie się rozwiedli, bo zaręczyli się po czterech. Także nie ma co szaleć, ale jeśli ludzie do siebie pasują i są emocjonalnie gotowi, to to się może udać. Nie jestem przekonana, czy w moim przypadku tak jest. Co do ludzkich aspektów wspólnego bytowania - macie rację, to, co on robi, jest normalne. Z domu niestety nie wyniosłam wzorców "normalnego" wspólnego życia, opartego na tolerancji i zrozumieniu - ciągłe awantury, alkohol, przemoc. W wieku 6 lat musiałam pakować swoje buciki w tajemnicy przed ojcem, by uciec z mamą i siostrą do babci. Może to pomoże Wam zrozumieć, jak skrzywiona jestem pod tym względem i dlaczego uciekam w świat nie do końca prawdziwych ludzi - randek i romansów. Robi się powoli wstęp do psychoterapii. |
|
|
|
|
#11 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-06
Lokalizacja: tam, gdzie fiordy z ręki jedzą
Wiadomości: 207
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
Cytat:
czyli najpierw odpowiednio długi czas randkowania a potem wspólne mieszkanie i tak skończyłabyś z podobnymi wnioskami/uczuciami. Tyle że odpowiednio później.
|
|
|
|
Okazje i pomysĹy na prezent
|
|
#12 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Toruń
Wiadomości: 5 725
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
gdyby byly to błahe watpliwosci nie byłoby tu tego watku ... chyba nie ma co ratowac ...
__________________
Apolonia rośnie poza brzuchem od 03.09.2007'
Bruno dołączył do nas 28.02.2011' |
|
|
|
|
#13 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 223
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
Mi się wydaję, że powinnaś dać sobie szanse, jeśli naprawdę coś do niego czujesz. Sama zastanów się czy to jest człowiek, którego kochasz, z którym chcesz być na dłużej. Jeżeli tak jest to trzeba trochę nad tym popracować. Spędzanie tak dużej ilości czasu ze sobą jest przytłaczające, ale można się do tego przyzwyczaić, albo znaleźć na to jakiś sposób, np trochę większe mieszkanie, osobne wyjścia itd. Nie ma co uciekać i marnować związku bo wspólne życie nie okazało się takie kolorowe.
Edytowane przez kas0 Czas edycji: 2013-11-19 o 14:17 |
|
|
|
|
#14 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 1 516
|
Dot.: rozpuszczona jak dziadowski bicz czy to po prostu... nie to?
To po prostu nie to
__________________
"You've got something I need, In this world full of people there’s one killing me And if we only die once I wanna die with you" Wymianka https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...6#post75739756 |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:24.




). Tego poniedziałku zagadał mnie kolega z pracy. Kolega to w sumie dużo powiedziane, bo zaledwie miesiąc wcześniej zaczęłam pracę w tej firmie (a pracuje tam prawie 300 osób). Zaprosił mnie gdzieś "na miasto", bo chciał mnie poznać. Rozczarowana jakością poprzedniego faceta, pomyślałam: "Ja sobie na randeczkę nie skoczę? JA?!"

Dorosła kobieta, nagle się ocknęła, że wynajmowanie mieszkania z facetem, jest droższe niż życie u mamusi? 





