Bez rodziny, bez przyjaciół :( - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-12-15, 22:41   #1
lui_p
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 67

Bez rodziny, bez przyjaciół :(


To był dla mnie bardzo brutalny rok i niestety kolejny też nie zapowiada się kolorowo.
Nie mam kontaktu z rodziną. Mam tylko matkę i przez lata powtarzałam sobie, że musimy trzymać się razem bo mamy tylko siebie. Niestety wiele razy byłam przez nią oszukiwana, okłamywana, oczerniana na plecami. Zawsze pierwsza wyciągałam rękę, bo uważałam że taki jest mój święty obowiązek: "przecież ona taka jest i już się nie zmieni". Dbałam o nią, o nasz kontakt, o to żeby być dobrą córką. W kwietniu miałam wypadek samochodowy, trafiłam do szpitala - czekała mnie operacja, więc zadzwoniłam do niej i powiedziałam co jest grane, zapytałam czy zaopiekuje się moimi dwoma kotami. Usłyszałam ton pełen pretensji, że znowu zwalam jej na głowę swoje problemy (a warto dodać że nigdy tego nie robiłam, mimo że w moim odczuciu dziecko ma prawo do pożalenia się rodzicom od czasu do czasu, no ale ja na pewno tego nie robiłam), że ona ma swoje życie i nie może mi pomóc. Na koniec rzuciła "życzę zdrowia". Wkurzyłam się i powiedziałam "dzięki za wsparcie". Nie odezwała się przez cały okres pobytu w szpitalu, nie interesowało jej nawet czy operacja poszła ok, czy czegoś nie potrzebuję. Była zbyt oburzona tym, że śmiałam się jej przeciwstawić. W dniu wyjścia ze szpitala okazało się, że nie mam pieniędzy na koncie - mama kiedyś potrzebowała kredytu, wzięłam go na siebie, bo żaden bank nie dałby jej kolejnego. No i właśnie w tamtym momencie postanowiła przestać go spłacać (500 zł miesięcznie). Dzwoniłam, oczekiwałam jakiegoś wytłumaczenia, płakałam do słuchawki (emocje) - powiedziała, że ma już dość płacenia i mam sobie jakoś radzic. Stałam w szpitalnych kapciach na oddziałowym korytarzu i dostałam ataku... nie wiem czego... rozpaczy, paniki, płaczu? Kiedy odbierał mnie mój chłopak byłam w opłakanym stanie.
Następnego dnia zadzwoniłam do brata matki, to moja jedyna rodzina poza nią - opowiedziałam w skrócie co się stało ale reakcja była zerowa. Prosiłam żeby z nią porozmawiał, że nie rozumiem dlaczego mnie tak traktuje. Usłyszałam, że to nasze problemy i on nie będzie się w to mieszał. Koniec kropka. To był nasz ostatni kontakt.
Do matki napisałam jeszcze smsa, pełnego bólu i żalu z pytaniami co takiego jej zrobiłam, dlaczego się tak zachowuje, jak może? Odpowiedz: "to Ty mnie obraziłaś". Po wypadku dochodziłam do siebie tygodniami ale rehabilitacja i ból fizyczny to nic w porównaniu do tego jak czuję się psychicznie do teraz. Matka napisała do mnie kilka miesięcy później "szkoda czasu na gniewanie się".
Pewnie część z was powie ze to było zaproszenie do rozmowy i do pogodzenia się, ale dla mnie pierwszym etapem byłyby przeprosiny, skrucha, przyznanie się do błędu. Nigdy wcześniej tego nie oczekiwałam ale tym razem nie mogę udawać, że o tym zapomnę i będzie jak dawniej, bo na samą myśl o tym jak mnie potraktowała mam łzy w oczach. Odpisałam, że najwyraźniej za mało tego czasu minęło.
Bardzo mi jej brakuje ale nie ze względu na nią samą... brakuje mi rodziny, bardzo, a ona jest jej namiastką. Czuję się niesamowicie samotna, szczególnie w nadchodzącym okresie kiedy wszyscy dookoła rozmawiają o świętach, o wyjezdzie do domu, o wspólnych przygotowaniach. Pamiętam jak to jest, bo jeszcze 4-5 lat temu żyła moja babcia, która dawała mi dużo bezwarunkowej miłości.
Co do przyjaciół, wiem że niewiele osób może sobie na nich pozwolić, że żyjemy w czasach znajomości, luźnych kontaktów i powierzchownych relacji ale było w moim życiu kilka osób które traktowałam jak bliskich przyjaciół. Była moja przyjaciółka z czasów szkolnych (czyli znajomość ok 14 letnia, tak tak... zbliżam się do 30tki), która zawsze mogła na mnie liczyć. Wiele razy spała u mnie na kanapie kiedy kłóciła się z którymś z wielu swoich facetów, zawsze proponowałam swoją pomoc kiedy czegoś potrzebowała, codziennie gadałyśmy przez telefon. W tym roku kontakty się poluzowały, ja dalej pisałam, dzwoniłam, proponowałam spotkanie ale ona skumplowała się z osobami z nowej pracy i kontakt był ograniczony. W wakacje miałyśmy się spotkać (dodam że mieszkamy 20 km od siebie, obie mamy auta ale ona nigdy nie miała czasu), propozycja znowu padła z mojej strony mimo że ona wiele razy odwoływała spotkania. Tym razem było tak samo, po prostu coś jej wypadło i tyle. Od tamtego czasu juz sie nie odzywa, a ja już nie mam siły ciągnąć tego na siłe.
Była też paczka bliskich znajomych, poznanych 4-5 lat temu. Wspólne imprezy, wyjazdy, plany, wieczory. Były dwie osoby, z którymi miałam bardzo bliski kontakt - jedną wyciągnełam z patologicznego związku i pomogłam stanąć na nogi, drugą odwiedzałam w szpitalu codziennie kiedy zdiagnozowano u niej poważna chorobę mimo że reszta jej przyjaciółek, nie miała czasu ani ochoty. Teraz ta paczka znajomych praktycznie nie istnieje. Moje propozycje wyjścia do kina, na piwo, na miasto są olewane, nikomu się nie chce, nikt nie ma czasu. Ta dziewczyna, która dzięki mnie odeszła od tłukącego ją faceta nie ma nawet czasu odpisać na "cześć, co tam nowego?". Od razu zdementuję - nie, nikomu niczego nie wypominam. Nie żalę się i nie robię wyrzutów, bo wiem że to działa na ludzi jak płachta na byka. Raz zdarzyło mi sie powiedzieć facetowi, z którym kiedys utrzymywalam bliskie relacje że pisze do mnie tylko kiedy ma problem z jakąś dziewczyna i więcej się nie odezwał, więc nie wywalam juz ludziom moich pretensji.
Zastanawiam się jednak co jest grane? Jak to możliwe że mimo że naprawdę się staram ludzie traktują mnie jak totalne zero/powietrze? Łatwo się mówi - znajdź innych znajomych, odetnij się od nich - ale moje pytanie brzmi DLACZEGO tak się dzieje? Czemu inni ludzie dalej trzymają się w kupie, pogłębiają znajomości, a ja jestem spychana poza margines? Jakiś czas temu kiedy nie pojawiałam się na jakimś spotkaniu dostawałam kilka wiadomości z pytaniem czy wszystko ok, teraz kiedy byłam chora i napisałam że nie dam rady się pojawić nikt nawet nie odpisał. Totalnie tego nie rozumiem
Mam chłopaka, na ktorego moge liczyć i który kocha mnie z wzajemnością ale to nie wystarcza. Zreszta nie mówię mu o moich rozmyślaniach, bo to i tak niczego nie zmieni.
Szukam tutaj jakiejś rady co zrobić aby nie czuć się zawsze niechcianą, niewartą czyjejś uwagi/sympatii/miłości, jak sie w tym wszystkim odnaleźć, bo póki co jest mi cholernie ale tak cholernie źle Czuję sie niesamowicie samotna, bo nie mam wsparcia ani w rodzinie ani w znajomych, jestem sama jak palec i nie za bardzo potrafię sobie z tym poradzić. Łapią mnie doły, gorsze dni, jakieś dziwne nastroje. To do mnie nie pasuje ale z drugiej strony jak ciągle być wesołą i pogodną osobą jeśli nie ma się kontaktu z rodziną, a znajomi nas olewają? Czy ktoś przechodził kiedyś cos podobnego?
lui_p jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-15, 23:29   #2
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: Bez rodziny, bez przyjaciół :(

Cytat:
Napisane przez lui_p Pokaż wiadomość
To był dla mnie bardzo brutalny rok i niestety kolejny też nie zapowiada się kolorowo.
Nie mam kontaktu z rodziną. Mam tylko matkę i przez lata powtarzałam sobie, że musimy trzymać się razem bo mamy tylko siebie. Niestety wiele razy byłam przez nią oszukiwana, okłamywana, oczerniana na plecami. Zawsze pierwsza wyciągałam rękę, bo uważałam że taki jest mój święty obowiązek: "przecież ona taka jest i już się nie zmieni". Dbałam o nią, o nasz kontakt, o to żeby być dobrą córką. W kwietniu miałam wypadek samochodowy, trafiłam do szpitala - czekała mnie operacja, więc zadzwoniłam do niej i powiedziałam co jest grane, zapytałam czy zaopiekuje się moimi dwoma kotami. Usłyszałam ton pełen pretensji, że znowu zwalam jej na głowę swoje problemy (a warto dodać że nigdy tego nie robiłam, mimo że w moim odczuciu dziecko ma prawo do pożalenia się rodzicom od czasu do czasu, no ale ja na pewno tego nie robiłam), że ona ma swoje życie i nie może mi pomóc. Na koniec rzuciła "życzę zdrowia". Wkurzyłam się i powiedziałam "dzięki za wsparcie". Nie odezwała się przez cały okres pobytu w szpitalu, nie interesowało jej nawet czy operacja poszła ok, czy czegoś nie potrzebuję. Była zbyt oburzona tym, że śmiałam się jej przeciwstawić. W dniu wyjścia ze szpitala okazało się, że nie mam pieniędzy na koncie - mama kiedyś potrzebowała kredytu, wzięłam go na siebie, bo żaden bank nie dałby jej kolejnego. No i właśnie w tamtym momencie postanowiła przestać go spłacać (500 zł miesięcznie). Dzwoniłam, oczekiwałam jakiegoś wytłumaczenia, płakałam do słuchawki (emocje) - powiedziała, że ma już dość płacenia i mam sobie jakoś radzic. Stałam w szpitalnych kapciach na oddziałowym korytarzu i dostałam ataku... nie wiem czego... rozpaczy, paniki, płaczu? Kiedy odbierał mnie mój chłopak byłam w opłakanym stanie.
Następnego dnia zadzwoniłam do brata matki, to moja jedyna rodzina poza nią - opowiedziałam w skrócie co się stało ale reakcja była zerowa. Prosiłam żeby z nią porozmawiał, że nie rozumiem dlaczego mnie tak traktuje. Usłyszałam, że to nasze problemy i on nie będzie się w to mieszał. Koniec kropka. To był nasz ostatni kontakt.
Do matki napisałam jeszcze smsa, pełnego bólu i żalu z pytaniami co takiego jej zrobiłam, dlaczego się tak zachowuje, jak może? Odpowiedz: "to Ty mnie obraziłaś". Po wypadku dochodziłam do siebie tygodniami ale rehabilitacja i ból fizyczny to nic w porównaniu do tego jak czuję się psychicznie do teraz. Matka napisała do mnie kilka miesięcy później "szkoda czasu na gniewanie się".
Pewnie część z was powie ze to było zaproszenie do rozmowy i do pogodzenia się, ale dla mnie pierwszym etapem byłyby przeprosiny, skrucha, przyznanie się do błędu. Nigdy wcześniej tego nie oczekiwałam ale tym razem nie mogę udawać, że o tym zapomnę i będzie jak dawniej, bo na samą myśl o tym jak mnie potraktowała mam łzy w oczach. Odpisałam, że najwyraźniej za mało tego czasu minęło.
Bardzo, bardzo współczuję nieciekawej sytuacji z mamą Według mnie bardzo dobrze zrobiłaś, że przestałaś się kontaktować z mamą i zabiegać o podtrzymywanie toksycznej relacji z nią.
Rozumiem, że jest Ci teraz przykro, chyba każdemu byłoby. Miej jednak świadomość, że naprawdę dobrze zrobiłaś, uczyniłaś pierwszy krok ku równowadze psychicznej – odcięłaś się od matki, która była źródłem Twoich smutków, żalów i frustracji. Żeby dalej o siebie zadbać i przepracować trudny kontakt z matką, pójdź na terapię. To naprawdę pomaga zrozumieć mechanizm działania toksycznych relacji i pomaga uporać się z tym, co już się w życiu przeżyło.

Cytat:
Zastanawiam się jednak co jest grane? Jak to możliwe że mimo że naprawdę się staram ludzie traktują mnie jak totalne zero/powietrze? Łatwo się mówi - znajdź innych znajomych, odetnij się od nich - ale moje pytanie brzmi DLACZEGO tak się dzieje?
Część z tego to prawdopodobnie przypadek. Zawsze jest tak, że jakieś osoby w naszym życiu są tylko przez pewien czas. Nawet, jeśli znajomość z nimi była dość bliska. Nie wszystkie znajomości potrafią przetrwać czas, zmiany pracy itp. Tym się nie ma co przejmować.
Natomiast całkiem prawdopodobne jest, że wybierasz sobie nieświadomie znajomych według jakiegoś klucza, np. znajomych z problemami osobistymi. Dopóki mają problemy i znajdują w Tobie osobę, która zawsze wysłucha, poradzi i pomoże, dopóty utrzymują z Tobą kontakt. Kiedy jednak wychodzą na prostą, orientują się, że tak naprawdę mało Cię znają albo niewiele ich z Tobą łączy, więc powoli rozluźniają więź. Zaznaczam, że to tylko przykład, jedna z wielu, wielu możliwości.
Myślę, że dobrze by Ci mogło zrobić pójście na terapię. Miałabyś szansę przepracować nie tylko wcześniejsze złe kontakty z matką, ale też rozpracować problem ze znajomościami, który masz teraz.

Cytat:
Mam chłopaka, na ktorego moge liczyć i który kocha mnie z wzajemnością ale to nie wystarcza.
Rozumiem, że to za mało jak na Twoje potrzeby, ale mimo wszystko – masz chłopaka, na którego możesz liczyć. To dużo. Doceniaj to i ciesz się z tego

Cytat:
Zreszta nie mówię mu o moich rozmyślaniach, bo to i tak niczego nie zmieni.
Czasami dobrze jest się wygadać. Nawet, jeśli osoba słuchająca nie będzie potrafiła pomóc, to jest szansa, że zwyczajnie wesprze dobrym słowem. A i sam problem, jeśli zostanie zwerbalizowany, często wydaje się mniejszy niż się wydawało wcześniej

Cytat:
Szukam tutaj jakiejś rady co zrobić aby nie czuć się zawsze niechcianą, niewartą czyjejś uwagi/sympatii/miłości (…)
Masz fajnego chłopaka, więc skąd pomysł, że jesteś niewarta czyjejś uwagi, sympatii czy miłości?
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-16, 00:15   #3
szklana_mgla
Rozeznanie
 
Avatar szklana_mgla
 
Zarejestrowany: 2014-08
Wiadomości: 523
Dot.: Bez rodziny, bez przyjaciół :(

.

Edytowane przez szklana_mgla
Czas edycji: 2015-03-01 o 18:43
szklana_mgla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-16, 00:28   #4
spaghettii
Wtajemniczenie
 
Avatar spaghettii
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: Oslo/Sopot
Wiadomości: 2 986
Dot.: Bez rodziny, bez przyjaciół :(

Wspolczuje Ci bardzo i rozumiem, jak bardzo zle Ci jest przez sytuacje z matka.. Co do przyjaciol, to niestety najczesciej tak jest, ze te osoby, ktorym sie pomaga pozniej sie odwracaja. Wiem to po przykladzie mojej przyjaciolki, ktora czesto pomagala osobom, wybaczala im roZne rzeczy a potem oni sie od niej i ak odwracali. Bo latwiej kogos wykorzystac i sie odwrocic niz wspierac chociazby slowem czy swoja obecnoscia.. Dobrze, ze masz chlopaka, ktory Cie wspiera, mysle ze powinnas z nim porozmawiac o tym co czujesz, nie ma sensu ukrywac tego.
__________________





Moj blog
_________________________ ___

ZAPUSZCZAM WLOSY

pije pokrzywe-12.08.2012
lotion seboradin-25.08.2012
drozdze w tabletkach-28.08.2012
Cel I - do ramion



cwicze:
6.01.2013
spaghettii jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-16, 02:07   #5
Adam1988
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 14
Dot.: Bez rodziny, bez przyjaciół :(

Współczuję Ci sytuacji w jakiej się znalazłaś i rozumiem co czujesz. Sadzę, że przynajmniej w przypadku zachowań matki mogę pomóc Ci je zrozumieć.

Widzisz, zachowania i odczucia człowieka wynikają z pracy jego mózgu - to jest czysto fizyczne, bo mózg to zlepek komórek, impulsów elektrycznych i substancji chemicznych, nie ma w tym żadnej magii. To proste - tak jak funkcjonowanie nerek wpływa na krew, a trzustki na trawienie cukru. Gdy któryś z tych narządów niedomaga pojawia się cukrzyca albo niewydolność nerek. Albo gdy np. ręka jest złamana to nie można nią podnosić ciężkich rzeczy i trzeba iść do lekarza.

Natomiast zachowania Twojej matki sugerują, że ma problem z funkcjonowaniem przynajmniej jednej części mózgu - z korą przedczołową. Gdy ten ośrodek zawodzi, to automatycznie (poza wolą danej osoby) pojawiają się negatywne myśli odnośnie bliskich i świata, łatwe wpadanie w skrajne emocje z byle powodów (gniewność albo przeciwnie - euforia), zupełnie nieuzasadnione pretensje, częste kłamstwa, impulsywne zachowania (np. "bezmyślne" zaciąganie kredytów często na koszt bliskich, zachowania nieracjonalne), wypowiedzi krzywdzące innych swoją niesprawiedliwością, niemal zupełny brak empatii, obniżona motywacja, i inne...

Zwykle kilka substancji zaburza działanie tego ośrodka (głównie cukier i alkohol - mówi się wtedy o charakteropatiach: cukrzycowej i alkoholowej). Jeżeli lekami udaje się doprowadzić do poprawy funkcjonowania tego ośrodka, wszystkie te zachowania przechodzą jak ręką odjął. Osoba z powrotem staje się empatyczna i racjonalna. To po prostu biologia i chemia.

Wiem coś o tym, moja siostra ma typ zachowań podobny do Twojej matki (kredyty, brak empatii, nieracjonalne zachowania...). Miałem o to wiele pretensji i łez, zszarganych nerwów, nie wiedziałem, dlaczego mi to wszystko robi. Dopiero trafiłem ma książkę "Zmień swój mózg, zmień swoje życie" ( http://lubimyczytac.pl/ksiazka/63822...en-swoje-zycie ) i zrozumiałem - ona tego nie kontroluje, to jest ponad jej wolną wolą - to mózg decyduje za nią. Właśnie staram się ją nakłonić do wizyty u specjalisty...

Polecam Ci z całego serca jak najszybszą lekturę tej książki, najpewniej można ją dostać w bibliotece gdzieś w Twojej okolicy. Mi ogromnie pomogła, otworzyła oczy i przestałem zadręczać się pytaniami.

Edytowane przez Adam1988
Czas edycji: 2014-12-16 o 02:32 Powód: literówki
Adam1988 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-16, 19:57   #6
lui_p
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 67
Dot.: Bez rodziny, bez przyjaciół :(

Czy ktoś z was boryka się z podobnym problemem - czyli brakiem rodziny?
lui_p jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-16, 20:21   #7
201607040940
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 6 562
Dot.: Bez rodziny, bez przyjaciół :(

Mam faceta, rodzinę, przyjaciół i znajomych ale to że są w moim życiu a ja jestem w ich - wcale nie oznacza że nie muszę sobie sama radzić .
Jest lepiej, fajniej iść przez życie w towarzystwie ale i tak musisz sama przegryźć to co Cie boli, co cię gryzie, poradzić sobie z traumą jaka Cię dotyka.

Tak jak Chatul radzi - idź na terapię bo wybierasz sobie za znajomych ludzi podobnych do matki (problemowych)
201607040940 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-12-16 21:21:05


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:11.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.