|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 1
|
Jak poradzić sobie sama ze sobą?
Od razu ostrzegam, że post będzie długi i smętny. Chciałabym zwrócić się do was o radę. Jedynie taką drogą mogę się wygadać, zupełnie nie umiem opowiadać o swoich problemach.
Jestem nieśmiała, skryta i cholernie niepewna siebie. Do kompletu można dołączyć masę kompleksów. Walczę z tym ze wszystkich sił, są rezultaty, ale nie takie jakie bym sobie życzyła. Przez pierwszy rok studiów robiłam dość dużo, żeby pokonać nieśmiałość- nie sprawia mi już problemów czy pogawędka z kimś nieznanym (nie jest może zbyt porywająca, ale nie milczę i nie obgryzam pazurów ze stresu), załatwienie czegoś, wyjście na imprezę, taniec w klubie itp. Czuję się czasem trochę skrępowana, ale i tak widać duży postęp. Wcześniej takie rzeczy wywoływały u mnie chęć natychmiastowego schowania się pod stół. Przechodząc do sedna- od czasów nastoletnich zdarzały mi się napady 'chandry' czy jak by to tam nazwać, ale od lipca sytuacja nieco się pogorszyła. Związane było to z moim przyjazdem do przyjaciółki. Było to bardzo miłe spotkanie, ale paradoksalnie wzbudziło we mnie uczucie żalu. Zobaczyłam wtedy, że moje życie jest-mimo moich desperackich starań- straszliwie ubogie. Zostałam uraczona relacją przyjaciółki z imprezy tematycznej na jakiej była (w której i ja z chęcią wzięłabym udział, ale się boję) zabrana w kilka fajnych miejsc- ogólnie było super. I tu ujawnił się mój problem, zazdrość i żal, że to co ona ma na co dzień i nie przywiązuje do tego wagi, ja usiłuję zdobyć z wielkim trudem. Zazdrość, że przyjaciółka ma tak fajną osobowość, że przyciąga tak wiele osób. Mimo że ja nigdy nie przestaje się uśmiechać, jestem pomocna, koleżeńska i staram się być dobra dla innych – nie otacza mnie aż tyle przyjaznych osób. Ludzie mnie lubią, pogadają- nic poza tym. Jestem po prostu nudna, mało interesująca. Niestety, blokuje mnie ten cholerny brak pewności siebie, kompleksy. Mogłabym być ciekawym rozmówcą, mam dużo zainteresowań- ale co z tego, kiedy nie umiem o nich opowiadać? Po tym spotkaniu trochę się podłamałam. Gdy wracałam autobusem do domu, płakałam pół drogi. Łzy po prostu same mi leciały, nie mogłam się opanować mimo że odczuwam niechęć do okazywania uczuć publicznie. W głowie słyszałam tylko to, że jestem beznadziejna, nikt mnie nigdy nie polubi itp. Chodziłam potem dość długi czas smutna, ale już nawet nie mogłam płakać. Potem przeszło na jakiś czas, siedziałam sobie bite dwa miesiące sama w domu, nie spotykając się z nikim. Wiadomo, miałam czasem gorsze dni, ale nie było tragicznie. Ku mojemu zdziwieniu zdarzyło mi się znowu ronić łzy nad własnym losem w autobusie, zupełnie nie wiem dlaczego. Dramat nastąpił jednak pod koniec wakacji, kiedy to zawaliłam pierwszy termin poprawkowy z matmy. Do tego z niewiadomych mi przyczyn wmówiłam sobie, że jestem okropna, bo odzywam się do przyjaciółki, wtedy kiedy czegoś potrzebuję i że na pewno jest na mnie zła. ( Napisałam smsa, że potrzebuje noclegu na jedną noc, ona odpisała- w moim mniemaniu dość oschle, że miała ją odwiedzić siostra i że da mi znać potem.) W wyniku tych zdarzeń potrafiłam ryczeć w samotności przez całe dnie, do płaczu doprowadzało mnie totalnie wszystko. Doszły do tego oczywiście uporczywe myśli, że do niczego się nie nadaję, chciałabym zniknąć na zawsze i inne takie smęty. Trwało to ponad tydzień, ale jakoś przeszło. Niestety od tej pory nachodzą mnie takie napady „bólu istnienia” z bardzo błahych przyczyn. Nowa koleżanka bez żadnych złych intencji powiedziała mi, że jestem nieśmiała- efekt? Wisielczy nastrój na cały dzień i wyrzucanie sobie własnej beznadziejności. Miałam iść w weekend ze znajomą na imprezę, niezobowiązująco umówiłyśmy się na sobotę, nie odpisała na moją wiadomość, czy w końcu się spotykamy. Skutek był wiadomy. Niestety po tym wydarzeniu, miałam taką blokadę i taką niechęć do pójścia na zajęcia, żeby się z nią nie spotkać, że zrobiłam sobie wolne. Dzisiaj również nie poszłam na zajęcia ze... strachu? Niestety przez mój obniżony nastrój wmówiłam sobie, że jestem paskudnie brzydka. Dziś więc nie mogłam się zmusić, żeby wyjść z pokoju. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to co wyczyniam jest absurdalne i nie na miejscu ale jakoś nie mogę sobie poradzić. Specjalnie, żeby nie być sama przeprowadziłam się do akademika. Jest fajnie, niestety, gdy zostaję na weekend sama dostaję świra i biję się z myślami. Mimo że poznałam teraz całkiem fajne koleżanki, czuje się przy nich skrępowana, gorsza. Do tego studiuję taki kierunek, gdzie bezustannie mogę sobie wmawiać- co skwapliwie robię- że nie jestem w tym dobra, mimo że to moja pasja. Zupełnie nie wiem jak dojść ze sobą do ładu. W liceum chodziłam do psychologa, niestety nie wiele mi to dało- po pół roku pani psycholog powiedziała mi, że zupełnie nie wie o co mi chodzi- wszak przychodzę do niej i śmieję się ze swojego zachowania. Nie umiem rozmawiać o swoich problemach, nie wiem do kogo się zwrócić. Martwią mnie przede wszystkim te napady obniżonego nastroju, strachu, niepokoju. Nikt z bliskich nie zdaje sobie sprawy z moich problemów. Boje się odbierać telefonów od przyjaciółki czy kuzyna. Nie wiem jak się z tym wszystkim uporać. Nie chcę być tak nijaką osobą, chcę wydobyć wreszcie mój prawdziwy charakter i pokonać słabości. Ktoś miał podobny problem? Pozdrawiam i dziękuję za dotrwanie do końca. ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 2 495
|
Dot.: Jak poradzić sobie sama ze sobą?
To, że kompletnie nie akceptujesz samej siebie, aż bije z Twojej wypowiedzi po oczach. Myślę, że chyba sobie zdajesz z tego sprawę. Bo piszesz momentami o sobie w bardzo przykry sposób. Wmawiasz sobie, że jesteś beznadziejna, brzydka taka, czy owaka.
Wydaje mi sie, że za bardzo bierzesz wszystko do siebie. To, że ktoś odpisał Ci bez uśmiechniętej emotki, lub się nie odezwał nie oznacza, że Cię olewa, nie lubi itp. Jeśli koleżanka nie odpisała, to czemu nie zadzwoniłaś dopytać co z imprezą? Mimo wszystko, że chodziłaś do psychologa, może spróbuj jeszcze raz. Widocznie ta Pani nie umiała Ci pomóc, może nie potrafiła? Może inny specjalista okaże się bardziej pomocny w Twoim przypadku. Wygląda mi to trochę na depresję u Ciebie, która pojawia się i znika co jakiś czas. Dodatkowo, uważam że troszeczkę użalasz się nad sobą. Nie rozczulaj się nad swoją osobą, jaka Ty to biedna, sama, brzydka itp. ![]() Życzę Ci powodzenia, mam nadzieję, że jednak pójdziesz do innego psychologa, bo terapia jest Ci potrzebna zdecydowanie. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |||||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: Światełko w tunelu
Wiadomości: 163
|
Dot.: Jak poradzić sobie sama ze sobą?
Cytat:
![]() ![]() Z pewnością masz też wiele innych walorów, których może nie mieć np. Twoja przyjaciółka. Zastanów się, jakie masz zalety i wady i doceń się za to, co jest w Tobie fajne i co Ci pozwala np.radzić sobie w życiu, albo co szczególnie lubisz w sobie. Ale tak naprawdę doceń! Cytat:
![]() Ja dopiero teraz, jak siebie zaakceptowałam, jestem w stanie wprowadzać pewne poprawki w charakterze, czyli pracować nad nieśmiałością, ale już nie po to, żeby za wszelką cenę nie być sobą, nie posiadać tych "nudnych", "nieciekawych" cech, tylko po to, żeby lepiej mi się żyło, żeby pełniej realizować moją dużą potrzebę kontaktu z innymi ludźmi. Dopiero teraz, jak polubiłam te moje cechy, zaakceptowałam je, stałam się odważniejsza i mam większy komfort bycia z innymi ludźmi. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Się rozpisałam, ale Twój post tak bardzo przypominał mi mnie samą jeszcze nie tak dawno, że musiałam podzielić się z Tobą moimi odkryciami. Nie wiem, czy te moje "społeczne odkrycia" przemawiają do kogokolwiek oprócz mnie, ale mam nadzieję, że coś zapadnie Ci w pamięć z tego, co napisałam. Zmiana jest hiper możliwa, ja jestem tego przykładem!! Pozdrawiam ![]() Kurczę, muszę jeszcze coś dopisać, wybacz ![]() Bardzo chciałabym, żebyś też nie karciła się surowo za swoje wady, czy niedoskonałości. Można, TRZEBA (!!) siebie polubić, wręcz pokochać z całym wachlarzem przeróżnych cech. Na przykładzie mojej osoby. Zdarza mi się być bezmyślną, albo czasem nie potrafię zachować się w jakiejś sytuacji, i robię speszoną minę - kiedyś przeżywałam to 5 dni. Teraz sobie myślę - i co z tego? To jestem ja, nie radzę sobie z tym i tamtym, ale dobrze radzę sobie z innymi rzeczami. Ludzie mogą się wydawać bez wad, ale każdy z nas je ma - jedna osoba może mieć problem z panowaniem nad emocjami - i może nakrzyczeć na kogoś gdy nie radzi sobie z napięciem. Inna osoba może mieć tak bardzo cenione przez Ciebie cechy - otwartość, ludzie ją lubią, jest towarzyska, ale oprócz tego może mieć ubogą wrażliwość, średni albo niski poziom empatii. Ludzie mogą mieć jeszcze inne naprawdę fatalne wady, czy godne dużego potępienia uczynki na swoim sumieniu - a Ty się potępiasz tylko i wyłącznie za jedną słabość - nieśmiałość, czyli tak naprawdę za to, że nie kochasz siebie tak, jak powinnaś. Edytowane przez Kamyk456 Czas edycji: 2013-12-05 o 22:10 |
|||||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 332
|
Dot.: Jak poradzić sobie sama ze sobą?
Jedynym Twoim problemem jest złe myślenie o sobie. I tyle. Mówię poważnie. To jest trudne nie myśleć o sobie, jak o nieudaczniku, kiedy wokół ciągle widzi się dowody tego. Ale może niekoniecznie? Może odwróć wzrok od tych "dowodów" i skup się na dobrych rzeczach? Wiesz, porównujesz się do przyjaciółki i do jej życia. Wcale się nie dziwię, bo wiadomo, że Cię aż skręca, kiedy widzisz, że to, co Ty tak bardzo chciałabyś mieć ktoś inny ma ot tak, wcale się nie starając. To nie jest fair. Ale z drugiej strony... czy na pewno taka reakcja jest uzasadniona? Jest zrozumiała, ale czy uzasadniona? Bo wiesz: jeżeli widzisz czyjeś fajne życie i reagujesz żalem i płaczem, to tak, jakbyś sobie mówiła: "Ale beznadzieja, ja tego nie mam i nigdy pewnie nie będę miała". To tak, jak byś nie wierzyła, że możesz to mieć. A jeśli nie wierzysz, to już przegrałaś. To wszystko jest już pozamiatane. Za 20 lat, kiedy już będziesz dojrzałą kobietą i młodość będziesz mieć za sobą, czego byś bardziej żałowała: tego, że nie miałaś tych rzeczy, czy tego, że nie wierzyłaś, że możesz je mieć? Ja bym żałowała tego drugiego.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 41
|
Dot.: Jak poradzić sobie sama ze sobą?
Najgorsze co możesz sobie zrobić, to porównywać się do kogoś- za mało ciekawa, za mało wesoła itp. Tyle już zmienilas. Zobaczysz, jeszcze będziesz taka jak chcesz. Ale to nie przyjdzie z dnia na dzień. U mnie to było kilka lat i dzisiaj mogę spokojnie powiedzieć, że jestem tym, kim chciałam być.
Napisalas, że walczysz. I nie przestawaj. Efekty są, nawet jeśli ich nie widzisz. Walcz, bo zawsze warto!!!!!! Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
"Never go back" ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:58.