jaki trening przy problemach ze stawami skokowymi

[fusiacola]

Szukam zestawów ćwiczeń, które nie obciążałyby stawów skokowych. Ćwiczyłam codziennie ok 60min na skakance, nabawiłam się przez to zapalenia stawów skokowych, przez dłuższy czas nie mogę skakać i wykonywać żadnych ćwiczeń na stojąco odpada nawet dłuższy spacer Macie dziewczyny jakiś pomysł jak mogłabym kontynuować trening aby nie pogłębić swoich problemów? Bardzo zależy mi na redukcji tkanki tłuszczowej, bo zbliża się mój ślub i mam coraz mniej czasu na to, aby zadbać o sylwetkę.

w szczególności zależy mi zarysowaniu talii, pozbycia się oponki na brzuchu. Do tego zmniejszenie obwodu ramion, są otłuszczone i sflaczałe Kiedyś próbowałam a6 waidera na brzuch - wiem, że na leżąco moge je teraz wykonywać, tylko obawiam się, że niewielki w tym sens, przy moich założeniach. Na pewno będę robić nożyce i przekładankę hantli na przemian pod nogami (leżąc na plecach, z lekko uniesionymi barkami), ale co poza tym? Któraś z Was miała podobny problem? Będę wdzięczna za wszelkie wskazówki i przykłady ćwiczeń, które będą efektywne. Codziennie rano mam ok godziny wolnego czasu, chciałabym, żeby trening zmieścił się w tym czasie.

diete mam dobrą, korzystam codziennie z dziennika posiłków, dbam o kalorie i stosunek białka, tł i węgli.

[skazana_na_bluesa]

dieta to 70% sukcesu, więc na tym bym się skupiła. przy twoim problemie zabrałabym się za pływanie.

[fusiacola]

Napisane przez skazana_na_bluesa

dieta to 70% sukcesu, więc na tym bym się skupiła. przy twoim problemie zabrałabym się za pływanie.

skupiam się na tej diecie, ale efekty są minimalne niestety koniecznie muszę dołożyć jakieś ćwiczenia bo nie chce sukienki ślubnej założyć dopiero na którąś tam rocznice

dzięki za pomysł z basenem to na pewno dobra opcja, nie myślałam o tym wcześniej bo do najbliższego mam kawał drogi, godzinkę samochodem w jedną stronę więc biorąc pod uwagę, że do późna jestem w pracy to zostawałaby jedynie opcja pływania w niedzielę - ale rozważę ją

Któraś z Was ma jeszcze pomysł na ćwiczenia rano w domu?

[Kuningatar]

Napisane przez fusiacola

diete mam dobrą, korzystam codziennie z dziennika posiłków, dbam o kalorie i stosunek białka, tł i węgli.

Jesteś pewna? Czasem nie zauważa się własnych błędów. Najlepiej wrzuć parę przykładowych posiłków. Dziewczyny mają rację, dieta to podstawa. Jeśli tłuszczyk nie schodzi, to problem jest albo w jakości albo w ilości jedzenia. Jeśli jesz ogólnie za mało to też nie schudniesz.
Co do treningów, a6w jest podobno zabójcza dla kręgosłupa. Myślę, że przy problemie ze stawami nie ma co szaleć z treningiem i naprawdę lepiej skupić się na diecie. A jeśli nie nudzą Cię statyczne treningi, to zawsze jest pilates, callanetics, joga i tym podobne
Aha, stres sprzyja otłuszczaniu brzucha i ogólnie może spowolnić chudnięcie.

[skazana_na_bluesa]

no to może jednak nie do końca taka super ta dieta?
liczyłaś swoje zapotrzebowanie kaloryczne? nie masz "głodówki"? może jesz za duże porcje?

[fusiacola]

tak dziewczyny, jestem pewna, że dobrze się odżywiam. Codziennie korzystam z dziennika posiłków w menu mam tylko dobrej jakości produkty, jak najmniej przetworzone, stałe pory posiłków, odpowiednie proporcje białka, tłuszczy i węglowodanów. Kalorii dostarczam już wystarczająco dużo każdego dnia, wiem, że wcześniej było to stanowczo za mało. Ale teraz z tym programem myślę, że doszłam do rozsądnej diety

Efekty co prawda są ale minimalne... wiem, że może potrzeba czasu, ale mam wyznaczony cel na konkretny termin i stąd ta moja niecierpliwość no co tu dużo pisać, ogólnie czuję się zniechęcona ostatnio, bo mimo sporych wysiłków efekty nie są zadowalające. Może temu, że byłam przyzwyczajona do ćwiczeń to teraz organizm nie traci tak szybko na samej diecie?

od początku roku zrzuciłam ponad 15 kg, miesiąc temu miałam przestój, waga nie spadała mimo ćwiczeń i diety. Potem właśnie zaczęłam zwiększać kaloryczność, za radą wizażanek na wątku ślubnym. Zaczęłam wtedy jeszcze raz z tym dziennikiem posiłków i waga zaczęła spadać, ale teraz ta kontuzja i przez brak ćwiczeń znowu waga stoi muszę ćwiczyć boję się, że przybiorę na wadze jak to zaniedbam. Przejrzę w wolnej chwili o co chodzi w tym pilatesie, w callanetics bo szczerze mówiąc to nie mam zbytniego o tym pojęcia. Dzięki za wszystkie rady

z tym stresem to niestety wiem mam ostatnio sporo na głowie, ale są to rzeczy niezależne ode mnie i nie dam rady tego przeskoczyć.

[skazana_na_bluesa]

jakie masz zapotrzebowanie kaloryczne i ile kcal dziennie zjadasz? może właśnie za dużo, skoro nie chudniesz bez ćwiczeń. albo metabolizm trochę przystopował...

[fusiacola]

Napisane przez skazana_na_bluesa

jakie masz zapotrzebowanie kaloryczne i ile kcal dziennie zjadasz? może właśnie za dużo, skoro nie chudniesz bez ćwiczeń. albo metabolizm trochę przystopował...

zapotrzebowanie 1654 kcal, odejmuje 300kcal... w praktyce jem ok. 1100 - 1400 kcal w zależności od dnia, bo jednak jem bardzo różnorodne produkty i ciężko jest mi zgrać jadłospis co do kalorii. Ale staram się być jak najbliżej tej właściwej cyfry. Kupiłam wagę kuchenną, dokładnie liczę to co zjadam

najtrudniej jest mi wyrobić się z węglowodanami, zwykle pod wieczór mam już ich wystarczająco (na szczęście nie za dużo) a kalorii za mało. Wieczorem staram się uzupełniać białko albo serkiem wiejskim albo brie (choć ten ma sporo tłuszczu, ale nierzadko też mi go brakuje). Zastanawiałam się czy dobrze robię wybierając tak tłusty produkt, ale skoro dzienny bilans tłuszczu jest nieprzekroczony to wydaje mi się, że nie jest źle. Zwłaszcza, że podnosi mi on bardzo kalorie Ale może się mylę? naprawdę nie wiem jaki inny błąd mogłabym w tej diecie robić...


1931 kcal (-300kcal) miałam dostarczać przy 60 min treningu na skakance, 5 x w tygodniu.

[skazana_na_bluesa]

powiem na swoim przykładzie. mnie się najlepiej chudnie, przynajmniej w centymetrach przy minimalnej ilości węglowodanów. jak mam ochotę na węgle to do obiadu daję np. 20g makaronu pełnoziarnistego. tylko wtedy ograniczam rzeczy tłuste. a jak mam dzień bez węgli to spokojnie pozwalam sobie na białko i tłuszcze, bo i tak nie jem aż tyle. skup się też nie na wadze a na centymetrach, to jest bardziej miarodajne.

[fusiacola]

Napisane przez skazana_na_bluesa

powiem na swoim przykładzie. mnie się najlepiej chudnie, przynajmniej w centymetrach przy minimalnej ilości węglowodanów. jak mam ochotę na węgle to do obiadu daję np. 20g makaronu pełnoziarnistego. tylko wtedy ograniczam rzeczy tłuste. a jak mam dzień bez węgli to spokojnie pozwalam sobie na białko i tłuszcze, bo i tak nie jem aż tyle. skup się też nie na wadze a na centymetrach, to jest bardziej miarodajne.

ale ja w ogóle nie jest żadnych makaronów, chleba, ziemniaków. Węgle zbierają mi się z warzyw, owoców, orzechów... płatki jęczmienne, otręby jem sporadycznie w niewielkich ilościach... ale praktycznie z wszystkich innych produktów po trochę tych węgli się zbiera. Niby nic, ale jak podliczę to okazuje się, że niemal dzienny limit. Więc wypadałoby, żebym tłuszczy nie jadła aż tyle? bo z nimi nie mam problemu, żeby zjeść np 30% dziennego zapotrzebowania. Dobrze to rozumiem, co napisałaś? węgli nie mam jak bardziej wyeliminować, bo jednak jem surówki 5 razy dziennie, rano do jajka lub twarogu, na obiad do gotowanej ryby, na kolacje zwykle drób też z warzywami, przekąski mam też sałatkowe- w przeróżnej formie, ale jednak. Nie wiem nawet czy przeżyłabym jeden dzień bez pomidora

wiem, że cm bardziej miarodajne, i włanie dlatego widzę, że ze mną coraz gorzej waga może minimalnie spada, ale w obwodach mam więcej. Zresztą nie muszę się mierzyć, zeby widzieć, że nie mam tak jędrnego ciała jak wcześniej przy treningach

[Ismenkusia]

Napisane przez skazana_na_bluesa

powiem na swoim przykładzie. mnie się najlepiej chudnie, przynajmniej w centymetrach przy minimalnej ilości węglowodanów. jak mam ochotę na węgle to do obiadu daję np. 20g makaronu pełnoziarnistego. tylko wtedy ograniczam rzeczy tłuste. a jak mam dzień bez węgli to spokojnie pozwalam sobie na białko i tłuszcze, bo i tak nie jem aż tyle. skup się też nie na wadze a na centymetrach, to jest bardziej miarodajne.

Unikanie węgli to slepa uliczka tak samo jak ich nadmiar może prowadzić do insulino odporności i cukrzycy typu II + niedoczynność tarczycy i innych chorób

Także to takie bagienko jak diety 1000 kcal i inne cuda

Wegle trzeba jeść ale nie ze słodyczy i innego syfu

[fusiacola]

Napisane przez Ismenkusia

Unikanie węgli to slepa uliczka tak samo jak ich nadmiar może prowadzić do insulino odporności i cukrzycy typu II + niedoczynność tarczycy i innych chorób

Także to takie bagienko jak diety 1000 kcal i inne cuda

Wegle trzeba jeść ale nie ze słodyczy i innego syfu

słodyczy nie jem, napojów nie słodzę. Chętnie jem np suszone owoce, zwłaszcza śliwki, orzechy przeróżne i pestki, miód - oczywiście wszystko w racjonalnych ilościach. naprawdę nie wiem gdzie robię błąd

Pierwsze 15kg schudłam, kiedy nadal jadłam słodycze, dzień bez nutelli i pepsi był dosłownie dniem straconym. Ale jednak udało się mimo, iż dieta nie była idealna, bo większość kalorii łapałam z chleba i ziemniaków, które jadłam dosłownie codziennie. Teraz podjadanie praktycznie mi się nie zdarza więc nie rozumiem tego zupełnie. Najgorsze jest to, że jak nie będę mieć efektów to znając siebie pewnie szybko się zniechęcę

[Ismenkusia]

Napisane przez fusiacola

słodyczy nie jem, napojów nie słodzę. Chętnie jem np suszone owoce, zwłaszcza śliwki, orzechy przeróżne i pestki, miód - oczywiście wszystko w racjonalnych ilościach. naprawdę nie wiem gdzie robię błąd

Pierwsze 15kg schudłam, kiedy nadal jadłam słodycze, dzień bez nutelli i pepsi był dosłownie dniem straconym. Ale jednak udało się mimo, iż dieta nie była idealna, bo większość kalorii łapałam z chleba i ziemniaków, które jadłam dosłownie codziennie. Teraz podjadanie praktycznie mi się nie zdarza więc nie rozumiem tego zupełnie. Najgorsze jest to, że jak nie będę mieć efektów to znając siebie pewnie szybko się zniechęcę

Dobre węgle to kasze,ryż , płatki owsiane .Chleb ok ale bardzo dobrej jakości czyli taki który upieczesz z mąki i zakwasu. Sklepowe chleby to wyroby chlebopodobne z połową tablicy Mendelejewa.

Suszone owoce i miód to cukry proste na redukcji tego nie jesz Jesz dobre węgle,zdrowy tłuszcz,chude białko i tony warzyw.

Jak masz problemy ze stawami udaj się do fizioterapeuty .

[fusiacola]

Napisane przez Ismenkusia

Dobre węgle to kasze,ryż , płatki owsiane .Chleb ok ale bardzo dobrej jakości czyli taki który upieczesz z mąki i zakwasu. Sklepowe chleby to wyroby chlebopodobne z połową tablicy Mendelejewa.

Suszone owoce i miód to cukry proste na redukcji tego nie jesz Jesz dobre węgle,zdrowy tłuszcz,chude białko i tony warzyw.

Jak masz problemy ze stawami udaj się do fizioterapeuty .

ok, dzięki wyłączę więc zatem suszone owoce i miód, jadłam to w naprawdę niewielkich ilościach, więc nie powinno być problemu chleba nie piekę, ale zdarza mi się robić owsiankę z dodatkiem mąki żytniej razowej typu 2000, czasem jem wafelki razowe, wielozbożowe lub ryżowe z sonko.

jestem pod opieką lekarza, robię regularnie dopplera na stawy, więc nie zaniedbuje leczenia, jeżeli o to chodzi. Do fizjoterapeuty na razie podobno mam się nie wybierać, dopóki nie zejdzie mi całkiem woda i obrzęk ze stawów.

wracając jeszcze do ćwiczeń, to może któraś z Was miałaby jakiś pomysł co mogłabym ćwiczyć? Wczoraj próbowałam robić różne ćwiczenia z hantlami (np. wybrane z boczków tiffany) klęcząc na łóżku, w taki sposób, że stopy wiszą swobodnie w dół. Wiem, że to nie to samo co normalne ćwiczenia, ale może jednak warto. Co myślicie?

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Ismenkusia

Unikanie węgli to slepa uliczka tak samo jak ich nadmiar może prowadzić do insulino odporności i cukrzycy typu II + niedoczynność tarczycy i innych chorób

Także to takie bagienko jak diety 1000 kcal i inne cuda

Wegle trzeba jeść ale nie ze słodyczy i innego syfu

powiedzmy, że jestem świadoma tego, że powinnam jeść węgle normalnie, no ale... przetestowane mam, co najlepiej działa na mnie na redukcji.

autorko, wafle ryżowe to syf