złoty środek, z igły widły i wielkie zamieszanie, czyli co robić? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-01-01, 21:48   #1
la fresa del vidrio
Raczkowanie
 
Avatar la fresa del vidrio
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 125

potrzebuję obiektywnego spojrzenia/porady.


Witam. Pisałam tutaj w innych wątkach o mojej damsko-męskiej sytuacji, o rozstaniu z facetem i powrocie do niego, o naszych problemach, które doprowadziły do rozstania itd.
Chłopak po rozstaniu obiecał, że poprawi te rzeczy, które mi w nim przeszkadzały. Że postara się być dla mnie miły, kochany, czuły i opiekuńczy jak kiedyś. Myślałam, że wyjaśniliśmy pewną sytuację z przeszłości, on mi powiedział, że byłam jedyną dziewczyną, którą kochał i na której tak mu zależało, że nie wyobraża sobie być na razie z inną itd.
Problem w tym, że moim zdaniem wraca to, co było przed rozstaniem. On się wycofuje (takie mam uczucie), ja zaczynam się czepiać (bo nie potrafię inaczej, kiedy on się wycofuje). Nie wymagam, żeby facet wisiał na mnie 24/7, ale potrafię odczuć jakieś ochłodzenie relacji (jestem bardzo czuła na te sprawy). Uraziło mnie to, że nie odprowadził mnie do domu, że ZAPOMNIAŁ, że mamy rocznicę za jakieś 2 tygodnie (przypomniałam mu i teraz już niby pamięta, ale wtedy "wyleciało mu z głowy"). Że wczoraj na Sylwestrze (ważna dla nas data) znajome pary całowały się i przytulały o północy, ciesząc się sobą i życząc sobie "szczęścia na nowy rok", a mój facet pocałował mnie tylko (jakby z łaski) i nawet mi nie powiedział, że cieszy się, że jesteśmy razem (kiedyś miał w zwyczaju mówić mi takie rzeczy przy wielu okazjach, to też obiecał poprawić - nie można nikogo zmusić, ale on w gruncie rzeczy uznał, że chce być ze mną, więc skoro chce to taki problem powiedzieć coś ważnego/miłego?!).
Dużo czytałam o toksycznych związkach, o byciu kobietą-bluszczem, o tym, że jestem pewnie Kochająca Za Bardzo, a on jest Niewolnikiem Uciekania od Miłości (dużo się zgadza poza tym, że po rozstaniu Niewolnik Uciekania od Miłości ponoć odczuwa ulgę, a Kochający Za Bardzo cierpi, u nas było na odwrót - ja postanowiłam iść do przodu, a on mi pisał, że nie daje rady beze mnie). Jestem trochę zazdrosna, zaborcza, ale nie kontroluję faceta, nie zabraniam mu spotykać się z koleżankami, puściłabym go sama na imprezę (chociaż pewnie nie czułabym się cudownie, ale zajęłabym się czymś innym i jakoś by to zleciało), przez ponad 2 lata naszego związku i różne perypetie był mi wierny, a dochodzę do wniosku, że jeżeli zechce zdradzić/odejść, to zrobi to, a ja go nie powstrzymam.
Przed rozstaniem bardzo się starałam, byłam miła, kochana, czuła, szukałam kontaktu, a on mnie unikał, zdecydowałam więc dać sobie spokój. Po zerwaniu mieliśmy poważną rozmowę, w której on właśnie powiedział mi, co chce zmienić w sobie (miał to zanotowane na kartce, sam więc doszedł do tych wniosków, co powinien zrobić więcej i jak się starać), powiedział, że kryzys, który mieliśmy z pewnego powodu wiele zmienił w naszym związku (spadły różowe okulary), ale on chce się starać o nas itd. Doszliśmy do wniosku, że w większości to była jednak jego wina, unikanie od problemów i rozmów, ja natomiast reagowałam na to chęcią kontaktu i większym czepianiem się o błahostki. Powiedziałam mu też, że jeżeli jeszcze raz sytuacja się powtórzy, odejdę od razu. No i właśnie, mam wrażenie, że się powtarza już powoli... Dałam mu tzw. "okres próbny" podczas którego zachowywaliśmy się już jak para, ale ja postanowiłam obserwować bacznie jego zachowania. Postanowiłam podejść do sprawy z dystansem, przestać mu nadskakiwać i stać się niezależną, silną dziewczyną. Nie narzucam mu się z uczuciami, nie dzwonię/piszę bez powodu, spotykam się z nim wtedy, kiedy mam ochotę (a nie, że on dzwoni, a ja wybiegam z domu na każde wezwanie). Odnowiłam stare kontakty, które troszkę zaniedbałam dzięki naszemu związkowi. Chodzę na piwo z koleżankami, spotykam się i dużo gadam z bliskim kumplem (pomoc od wszystkiego), rozwijam swoje pasje i zainteresowania, nie żebrzę o miłość, a mimo tego... sytuacja znów zaczyna wyglądać, jak wyglądała. Po tygodniu-dwóch noszenia mnie na rękach i starania się, mój chłopak znowu przeszedł na zachowania opisane wyżej (np. z tym Sylwestrem czy rocznicą), a ja zaczynam się znowu martwić, tracić humor itd. Moja mama mówi mi, żebym się nie przejmowała, że robię z igły widły, że związek tak wygląda (czy aby na pewno?). A ja myślę nad daniem sobie spokoju, jakąś separacją, czymkolwiek... Bo mam wrażenie, że mu nie zależy i podświadomie szukam oznak tego (uraza z przeszłości?), ponieważ gdyby mu zależało, chciałby być wciąż blisko, starałby się, troszczył, cieszył, że jestem itd...
Wiem, że chaotyczne, ale wyrzuciłam z siebie wszystko. Nie wiem już, kto jest nienormalny, ja czy on? Czy ja za dużo chcę, a on zachowuje się normalnie i ja przesadzam? Nie potrafię określić, które zachowania w związku są brakiem uczucia, a które normalne, wiem tylko, że potrzebuję dużego zaangażowania partnera i zainteresowania moją osobą (tak, jestem w stanie dać to samo). Dodam, że chyba jestem DDD (jednak nie mam pewności), ale o tym też czytałam wiele, jak o toksycznych związkach. Nie wiem, w czym jest problem, nie rozumiem. Nie pasuje do mnie CAŁKOWICIE ani opis Kobiety Kochającej Za Bardzo, ani bluszcza, ani DDD, a do mojego faceta nie pasuje CAŁKOWICIE opis partnera Kobiety Kochającej Za Bardzo. Poza tym, nie wolno wszystkiego zwalać na psychikę, przeszłość, typ osobowości itd., bo ludzie mają różne charaktery/przeżycia z młodych lat i jakoś żyją, funkcjonują, są szczęśliwi w związkach! I wiem też, że nie da się tego wszystkiego zamknąć w ramkach psychologicznych, ale nie potrafię zrozumieć, w czym/kim jest u nas problem i dlaczego to wszystko tak wygląda...

POTRZEBUJĘ JAKIEJŚ RADY, OPINII, POMOCY, CZEGOKOLWIEK.

---------- Dopisano o 22:48 ---------- Poprzedni post napisano o 21:28 ----------

Ma ktoś jakieś sugestie?
__________________
"Sit back down where you belong, in the corner of my bar with your high-heels on. (...)

There's somethin', somethin' about this place...
Somethin' about lonely nights and my lipstick on your face."

Edytowane przez la fresa del vidrio
Czas edycji: 2014-01-01 o 21:45
la fresa del vidrio jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-01, 22:48   #2
B0bek
Przyczajenie
 
Avatar B0bek
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 26
Dot.: potrzebuję obiektywnego spojrzenia/porady.

Cytat:
Napisane przez la fresa del vidrio Pokaż wiadomość
Witam. Pisałam tutaj w innych wątkach o mojej damsko-męskiej sytuacji, o rozstaniu z facetem i powrocie do niego, o naszych problemach, które doprowadziły do rozstania itd.
Chłopak po rozstaniu obiecał, że poprawi te rzeczy, które mi w nim przeszkadzały. Że postara się być dla mnie miły, kochany, czuły i opiekuńczy jak kiedyś. Myślałam, że wyjaśniliśmy pewną sytuację z przeszłości, on mi powiedział, że byłam jedyną dziewczyną, którą kochał i na której tak mu zależało, że nie wyobraża sobie być na razie z inną itd.
Problem w tym, że moim zdaniem wraca to, co było przed rozstaniem. On się wycofuje (takie mam uczucie), ja zaczynam się czepiać (bo nie potrafię inaczej, kiedy on się wycofuje). Nie wymagam, żeby facet wisiał na mnie 24/7, ale potrafię odczuć jakieś ochłodzenie relacji (jestem bardzo czuła na te sprawy). Uraziło mnie to, że nie odprowadził mnie do domu, że ZAPOMNIAŁ, że mamy rocznicę za jakieś 2 tygodnie (przypomniałam mu i teraz już niby pamięta, ale wtedy "wyleciało mu z głowy"). Że wczoraj na Sylwestrze (ważna dla nas data) znajome pary całowały się i przytulały o północy, ciesząc się sobą i życząc sobie "szczęścia na nowy rok", a mój facet pocałował mnie tylko (jakby z łaski) i nawet mi nie powiedział, że cieszy się, że jesteśmy razem (kiedyś miał w zwyczaju mówić mi takie rzeczy przy wielu okazjach, to też obiecał poprawić - nie można nikogo zmusić, ale on w gruncie rzeczy uznał, że chce być ze mną, więc skoro chce to taki problem powiedzieć coś ważnego/miłego?!).
Dużo czytałam o toksycznych związkach, o byciu kobietą-bluszczem, o tym, że jestem pewnie Kochająca Za Bardzo, a on jest Niewolnikiem Uciekania od Miłości (dużo się zgadza poza tym, że po rozstaniu Niewolnik Uciekania od Miłości ponoć odczuwa ulgę, a Kochający Za Bardzo cierpi, u nas było na odwrót - ja postanowiłam iść do przodu, a on mi pisał, że nie daje rady beze mnie). Jestem trochę zazdrosna, zaborcza, ale nie kontroluję faceta, nie zabraniam mu spotykać się z koleżankami, puściłabym go sama na imprezę (chociaż pewnie nie czułabym się cudownie, ale zajęłabym się czymś innym i jakoś by to zleciało), przez ponad 2 lata naszego związku i różne perypetie był mi wierny, a dochodzę do wniosku, że jeżeli zechce zdradzić/odejść, to zrobi to, a ja go nie powstrzymam.
Przed rozstaniem bardzo się starałam, byłam miła, kochana, czuła, szukałam kontaktu, a on mnie unikał, zdecydowałam więc dać sobie spokój. Po zerwaniu mieliśmy poważną rozmowę, w której on właśnie powiedział mi, co chce zmienić w sobie (miał to zanotowane na kartce, sam więc doszedł do tych wniosków, co powinien zrobić więcej i jak się starać), powiedział, że kryzys, który mieliśmy z pewnego powodu wiele zmienił w naszym związku (spadły różowe okulary), ale on chce się starać o nas itd. Doszliśmy do wniosku, że w większości to była jednak jego wina, unikanie od problemów i rozmów, ja natomiast reagowałam na to chęcią kontaktu i większym czepianiem się o błahostki. Powiedziałam mu też, że jeżeli jeszcze raz sytuacja się powtórzy, odejdę od razu. No i właśnie, mam wrażenie, że się powtarza już powoli... Dałam mu tzw. "okres próbny" podczas którego zachowywaliśmy się już jak para, ale ja postanowiłam obserwować bacznie jego zachowania. Postanowiłam podejść do sprawy z dystansem, przestać mu nadskakiwać i stać się niezależną, silną dziewczyną. Nie narzucam mu się z uczuciami, nie dzwonię/piszę bez powodu, spotykam się z nim wtedy, kiedy mam ochotę (a nie, że on dzwoni, a ja wybiegam z domu na każde wezwanie). Odnowiłam stare kontakty, które troszkę zaniedbałam dzięki naszemu związkowi. Chodzę na piwo z koleżankami, spotykam się i dużo gadam z bliskim kumplem (pomoc od wszystkiego), rozwijam swoje pasje i zainteresowania, nie żebrzę o miłość, a mimo tego... sytuacja znów zaczyna wyglądać, jak wyglądała. Po tygodniu-dwóch noszenia mnie na rękach i starania się, mój chłopak znowu przeszedł na zachowania opisane wyżej (np. z tym Sylwestrem czy rocznicą), a ja zaczynam się znowu martwić, tracić humor itd. Moja mama mówi mi, żebym się nie przejmowała, że robię z igły widły, że związek tak wygląda (czy aby na pewno?). A ja myślę nad daniem sobie spokoju, jakąś separacją, czymkolwiek... Bo mam wrażenie, że mu nie zależy i podświadomie szukam oznak tego (uraza z przeszłości?), ponieważ gdyby mu zależało, chciałby być wciąż blisko, starałby się, troszczył, cieszył, że jestem itd...
Wiem, że chaotyczne, ale wyrzuciłam z siebie wszystko. Nie wiem już, kto jest nienormalny, ja czy on? Czy ja za dużo chcę, a on zachowuje się normalnie i ja przesadzam? Nie potrafię określić, które zachowania w związku są brakiem uczucia, a które normalne, wiem tylko, że potrzebuję dużego zaangażowania partnera i zainteresowania moją osobą (tak, jestem w stanie dać to samo). Dodam, że chyba jestem DDD (jednak nie mam pewności), ale o tym też czytałam wiele, jak o toksycznych związkach. Nie wiem, w czym jest problem, nie rozumiem. Nie pasuje do mnie CAŁKOWICIE ani opis Kobiety Kochającej Za Bardzo, ani bluszcza, ani DDD, a do mojego faceta nie pasuje CAŁKOWICIE opis partnera Kobiety Kochającej Za Bardzo. Poza tym, nie wolno wszystkiego zwalać na psychikę, przeszłość, typ osobowości itd., bo ludzie mają różne charaktery/przeżycia z młodych lat i jakoś żyją, funkcjonują, są szczęśliwi w związkach! I wiem też, że nie da się tego wszystkiego zamknąć w ramkach psychologicznych, ale nie potrafię zrozumieć, w czym/kim jest u nas problem i dlaczego to wszystko tak wygląda...

POTRZEBUJĘ JAKIEJŚ RADY, OPINII, POMOCY, CZEGOKOLWIEK.

---------- Dopisano o 22:48 ---------- Poprzedni post napisano o 21:28 ----------

Ma ktoś jakieś sugestie?
Mały skrót jak to zrozumiałem:

- chłopak wcześniej zachowywał się brzydko (nie wiemy dokładnie jak), więc się rozstali
- potem obiecał, że się poprawi, więc zeszli się znowu
- chłopak znowu zaczyna się zachywać brzydko
- wydaje mi się, że to głównie Autorka się czepia, że a to za mało czułości prawi, a to za bardzo oziębły się staje (cokolwiek to ma znaczyć)
- Autorka bardzo lubi drobiazgowo analizować swój związek i czytać pseudopsychologiczne poradniki
- Autorka przypisuje sobie i swojemu TŻ syndromy brzmiące jak tytuły harlequinów (Kobieta-Bluszcz, Niewolnik Uciekania od Miłośći, Kochający Za Bardzo), które w gruncie rzeczy nie pasują do końca do nich (co Autorka sama przyznaje)
- związek ma wyraźne amplitudy, tydzień jest dobrze i słodko, tydzień jest ozięble i czepianie się błahostek
- Autorka rozważa seprację, zakończenie związku, nie uważa że związki "tak wyglądają", chce aby TŻ był cały czas blisko niej i się nią zajmował

Droga Autorko:

1. Nie, związki tak nie wyglądają. Nie można być cały czas razem, nie można cały czas zajmować się tylko sobą nawzajem. Każdy związek przechodzi tzw. fazę "miesiąca miodowego", a potem się stabilizuje - ludzie uczą się sobie wzajemnie ufać i dają sobie trochę przestrzeni życiowej

2. Daj sobie spokój z takimi poradnikami - też swojego czasu dużo takich czytałem, jeśli czytasz dostatecznie długo to zawsze znajdziesz coś co mniej więcej pasuje do Twojej sytuacji. I wariujesz.

3. Nie przeanalizowywuj swojego związku. Tak drobiazgowo. Każdy popełnia błędy, ważne jest, że Twój TŻ nie popełnia poważnych błędów - nie zdradza, nie zachowuje się wulgarnie, nie okłamuje etc. ALE- z Twoich słów wynika, że ten związek albo się wypalił od ciągłej huśtawki, albo po prostu macie odmienne wizje bycia razem. Jedni potrzebują większgo, inni mniejszego kontaktu, to normalne.

4. Wydaje mi się, że sama nie masz za bardzo ochoty kontynuwować tej znajomości i trochę szukasz pretekstu żeby ją zakończyć. Po prostu to zrób.
__________________
Jeśli nie mam powodu dla którego coś robię,
to nazywam to zdrowym rozsądkiem.

Męski punkt zrzędzenia.
B0bek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-01, 22:56   #3
beznadziejny123
Wtajemniczenie
 
Avatar beznadziejny123
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 2 625
GG do beznadziejny123
Dot.: złoty środek, z igły widły i wielkie zamieszanie, czyli co robić?

Dzięki za streszczenie Bobek, nie chciało mi się tego czytać.
__________________

Oddaj głos w ankiecie:
Męska dominacja... <ziewa>... znowu?

Cytat:
Napisane przez elvegirl
Babskie forum, normalna rzecz że jest dużo jednoczesnych PMSów i się baby raz na jakiś czas pokłócą
beznadziejny123 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-01, 22:59   #4
Pazurka
Zakorzenienie
 
Avatar Pazurka
 
Zarejestrowany: 2012-02
Lokalizacja: Wawa
Wiadomości: 201
Dot.: potrzebuję obiektywnego spojrzenia/porady.

Chyba niewiele Ci pomogę, ale czy on w ogóle robi coś dobrze? - w sensie coś pozytywnego, z czego jesteś zadowolona, coś czego chcesz? Może warto z nim pogadać, zapytać jak on sobie wyobraża ten związek, skoro chciał tyle zmieniać a tu figa... No i może przy okazji zapytaj czy może jemu coś przeszkadza u Ciebie. Mam wrażenie, że jesteś dominującą stroną, może trochę za bardzo?
To, że on nie wyobraża sobie być na razie z inną, nie oznacza, że to "na razie" kiedyś nie minie. A jeśli, ktoś naprawdę chce odejść/zdradzić to nikt nie jest w stanie drugiej osoby powstrzymać... No chyba rzeczywiście niewiele pomogłam...
Pazurka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-01, 22:59   #5
xmag21
Raczkowanie
 
Avatar xmag21
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 71
Dot.: potrzebuję obiektywnego spojrzenia/porady.

A co gdybyś spróbowała się od niego trochę odsunąć? Bo z doświadczenia wiem ze proszenie się czy przypominanie o staraniu raczej daje odwrotne efekty. Może wyznacz sobie jakiś okres np 1/2 tygodnie gdzie się od niego odsuniesz jeśli nic z tym nie zrobi i niebd się starać żebyś była dalej na tyle ile wcześniej w jego życiu może wtedy lepiej odpuścić??

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
xmag21 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-01, 23:34   #6
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
Dot.: złoty środek, z igły widły i wielkie zamieszanie, czyli co robić?

Przejrzałam Twoje poprzednie wątki (najłatwiej byłoby ogarnąć sytuację gdybyś je połączyła) i widać jak na dłoni, że wciąż coś Ci w tym gościu nie pasuje, niby się stara ale wciąż robi za mało, wciąż coś nie tak. Dramaty się nie dzieją ale Ty nie jesteś szczęśliwa u jego boku ani przed powrotem ani po powrocie. Skazana na niego nie jesteś, po co męczyć to, co powinno chyba dawno już umrzeć śmiercią naturalną.
Z Twoją mamą się nie zgodzę jeszcze tak tylko dodam
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-01, 23:43   #7
la fresa del vidrio
Raczkowanie
 
Avatar la fresa del vidrio
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 125
Dot.: potrzebuję obiektywnego spojrzenia/porady.

Cytat:
Napisane przez B0bek Pokaż wiadomość

3. Nie przeanalizowywuj swojego związku. Tak drobiazgowo. Każdy popełnia błędy, ważne jest, że Twój TŻ nie popełnia poważnych błędów - nie zdradza, nie zachowuje się wulgarnie, nie okłamuje etc. ALE- z Twoich słów wynika, że ten związek albo się wypalił od ciągłej huśtawki, albo po prostu macie odmienne wizje bycia razem. Jedni potrzebują większgo, inni mniejszego kontaktu, to normalne.

4. Wydaje mi się, że sama nie masz za bardzo ochoty kontynuwować tej znajomości i trochę szukasz pretekstu żeby ją zakończyć. Po prostu to zrób.
Ad 3: Z tym mam właśnie problem, z tym analizowaniem każdego słowa, czynu itd. i z tego wyciągam jakiś tam sens, który jest dla mnie ogólnie rzecz biorąc negatywny. Może przesadzam, a przynajmniej dużo osób mi tak mówi.
Ogółem, mój TŻ nie popełnia poważnych błędów. Raczej nie flirtuje z innymi, raczej nie zdradza mnie, nie okłamuje w poważnych sprawach, raczej dzwoni codziennie, spotykamy się itp. Ale mi brakuje tego zapatrzenia w siebie, zakochania jak za pierwszych dni... Podczas rozmowy porozstaniowej mój TŻ powiedział, że analizował naszą sytuację i powiedział, że "pomimo tego, że jest większa stabilizacja uczuciowa i nie ma już takiego szalonego zapatrzenia w siebie jak na początku, on mnie potrzebuje, bo jestem bardzo ważną częścią jego życia, osobą, z którą może pogadać o wszystkim, na której mu zależy, której potrzebuje, którą zna i kocha." Mnie głównie chodzi o to, że brakuje mi tej romantyczno-słodkiej otoczki, uroczych niespodzianek, cudownych komplementów itd., a on obiecał mi, że będzie się starał być czuły i romantyczny (powiedział, że mnie kocha, ale że przez ten kryzys przestał zwracać uwagę na pozytywy; kiedyś też mówił mi, że SKORO JEST ZE MNĄ, TO OCZYWISTE, ŻE MU ZALEŻY i ŻE JESTEM DLA NIEGO ŁADNA/FAJNA/POCIĄGAJĄCA itd. - a ja jako kobieta potrzebuję zapewnień, komplementów i czułych gestów, bo to nas bierze...)

Ad 4: właśnie o to chodzi, że mi na nim zależy, ale skoro nie widzę poprawy, to nie mam pojęcia, czy jest sens trwać w związku z kimś, kogo się kocha, ale kto nie daje tyle czułości/zainteresowania, ile potrzebuję, skoro jestem młoda i mogę znaleźć kogoś, kto da mi to, czego mi brakuje (znowu pewnie na rok, półtora, bo potem znów stabilizacja i to samo znając życie :/)

Dużo ludzi mówi mi, że jestem pod tym względem niedojrzała. Dlatego nie wiem, co mam robić... Bo jak odejdę dla chwilowego kaprysu, widzimisię od wartościowego chłopaka, to mogę tego żałować, bo uświadomię sobie kiedyś, że mogło coś z tego być, że mimo tego wszystkiego zależało mu na mnie (np. moja mama uważa, że mu zależy, zresztą po naszym rozstaniu powiedział jej, że jesteśmy młodzi, niedojrzali i czasem trzeba stracić kogoś, żeby zobaczyć, jak bardzo zależy). Powiedział mi wczoraj, że mnie kocha. Ja też go kocham, ale być może dla mnie miłość to coś innego, niż dla niego. On uważa, że nie trzeba tego ciągle okazywać i mówić, że wystarczy być jak ktoś ma zły dzień, śmiać się z kimś i żartować, ale też rozumieć drugą osobę, że jest zmęczona/zniechęcona, przystać na jej prośby. Dla mnie natomiast miłość jest tym samym, jednak najważniejsza w tym wszystkim jest dla mnie bliskość, dotyk, czułość, ciepłe słowa itp. Ogólnie rzecz biorąc, brakuje mi tego powtarzania do znudzenia (jak na samym początku), że jestem piękna, kochana, wymarzona dziewczyna dla niego, że chce wziąć ze mną ślub itd. Spotykania się codziennie, tego, że był w stanie rzucić wszystko i jechać do mnie, bo mu napisałam, że go potrzebuję tu i teraz (tak, ja też byłam to w stanie zrobić, żeby nie było, że ja jestem księżniczka, a on latał za mną jak służący), godzinnego patrzenia sobie w oczy czy pocałunków na każdym kroku. Teraz mi nie mówi tego wszystkiego; mówi mi, że mnie kocha, że jestem jego, ale to już nie jest tak, że zrobiłby dla mnie wszystko, jak kiedyś.. Ja po prostu zestawiam przeszłość z teraźniejszością i niektóre zachowania się różnią, wtedy właśnie zaczynam je analizować i dochodzę do wniosku, że "skoro się zmieniło, to znaczy, że mu nie zależy."

Nie wiem, czy ja po prostu nie jestem zbyt niedojrzała do "poważniejszej", bardziej spokojnej fazy uczucia, a gonię za tymi motylami w brzuchu i przyklejaniem się do siebie jak cukierki.
__________________
"Sit back down where you belong, in the corner of my bar with your high-heels on. (...)

There's somethin', somethin' about this place...
Somethin' about lonely nights and my lipstick on your face."

Edytowane przez la fresa del vidrio
Czas edycji: 2014-01-01 o 23:57
la fresa del vidrio jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-01-02, 00:07   #8
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: potrzebuję obiektywnego spojrzenia/porady.

Trochę ciężko wnioskować z tego posta, po części przez ten bełkot o Niewolnikach Miłości czy jakoś tak

Ale mam wrażenie, że to Ty autorko przesadzasz, czepiasz się o drobiazgi i mimo, że twierdzisz, że się zrobiłaś niezależna, wychodzisz z koleżankami, rozwijasz pasje itp - to w środku zostalas taka sama jak byłaś, czyli taka... hm, potrzebująca. Needy. Nie wiem jaki jest dobry odpowiednik polski.

Rzecz w tym, że Ty się domagasz tej uwagi, czułości, obecności, uczuć - a niekoniecznie inni ludzie mają potrzebę okazywania takich ilości uczuć, nie muszą czuć się z tym dobrze i komfortowo. Coś takiego potrafi być bardzo męczące, bo może być tak, że on daje z siebie tyle ile może i tyle Ci uczuć okazuje, w jego ocenie to jest dużo, a Ty mu tylko powtarzasz, że to dalej za mało. Fajnie, że możesz dać to samo czego oczekujesz, ale to mało istotne - bo może on wcale nie chciałby tego samego. Dla niego to mogłoby być niezbyt fajne, męczące, duszące.
Ja bym była sfrustrowana, że zamiast docenić codzienność, nasze wspólne życie, przeżywanie razem różnych rzeczy, okraszone wyznaniami i komplementami, partner mi buczy nad głową, że za mało czułości, za mało tego, za mało tamtego.
Zwykle we wspomnianym już okresie miesiąca miodowego ludzie żyją w tej różowej chmurce pełnej czułości i uczuć, a potem schodzą na ziemię.

Gdybym miała coś obstawić, powiedziałabym, że zarówno ta nadmierna potrzeba okazywania uczuć i czułości, jak i wczytywanie się w kiepskie poradniki i analizowanie związku wynikają z braku pewności siebie i tej relacji.
Niestety zamiast Ci pomóc, to raczej Ci szkodzi - bo wkręcasz się w jakieś głupie teorie z książek, doszukujesz się problemów, roztrząsasz. Nawet mama CI mówi, że przesadzasz - może jej posłuchaj?

To co tu wymieniłaś - zapomnienie o rocznicy, niewystarczająco w Twojej ocenie "gorące" życzenia noworoczne... To są drobiazgi. Ja bym pewnie nawet nie zwróciła uwagi, a o rocznicy zapominam regularnie.

---------- Dopisano o 01:07 ---------- Poprzedni post napisano o 01:02 ----------

Cytat:
Napisane przez la fresa del vidrio Pokaż wiadomość

Ad 4: właśnie o to chodzi, że mi na nim zależy, ale skoro nie widzę poprawy, to nie mam pojęcia, czy jest sens trwać w związku z kimś, kogo się kocha, ale kto nie daje tyle czułości/zainteresowania, ile potrzebuję, skoro jestem młoda i mogę znaleźć kogoś, kto da mi to, czego mi brakuje (znowu pewnie na rok, półtora, bo potem znów stabilizacja i to samo znając życie :/)

Ogólnie rzecz biorąc, brakuje mi tego powtarzania do znudzenia (jak na samym początku), że jestem piękna, kochana, wymarzona dziewczyna dla niego, że chce wziąć ze mną ślub itd. Spotykania się codziennie, tego, że był w stanie rzucić wszystko i jechać do mnie, bo mu napisałam, że go potrzebuję tu i teraz (tak, ja też byłam to w stanie zrobić, żeby nie było, że ja jestem księżniczka, a on latał za mną jak służący), godzinnego patrzenia sobie w oczy czy pocałunków na każdym kroku.

Nie wiem, czy ja po prostu nie jestem zbyt niedojrzała do "poważniejszej", bardziej spokojnej fazy uczucia, a gonię za tymi motylami w brzuchu i przyklejaniem się do siebie jak cukierki.
Powinnaś poszukać problemu raczej w swoich oczekiwaniach, bo w żadnym związku nie jest non stop tak samo jak w pierwszej fazie zauroczenia.
Tak jak napisałaś, możesz znaleźć kogoś innego, jasne, tylko ile wtedy potrwa ten miesiąc miodowy? Rok, może dwa, zawsze zacznie się pojawiać rutyna i nie będzie patrzenia sobie w oczy godzinami, tylko normalne życie.
Moim zdaniem powinnaś zweryfikować swoje oczekiwania, bo to czego chcesz jest raczej nie do osiągnięcia (chyba, że jakimś cudem spotkasz faceta z podobnym podejściem - ale podejrzewam, że wtedy też dość łatwo moglibyście się zadusić wzajemnie).
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-02, 00:19   #9
B0bek
Przyczajenie
 
Avatar B0bek
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 26
Dot.: złoty środek, z igły widły i wielkie zamieszanie, czyli co robić?

Droga Autorko, powiem krótko:

1. Naucz się proszę pisać krócej - będzie nam łatwiej Ci pomóc.

2. Przejrzałem Twoje poprzednie wątki - to są cały czas wałkowane te same problemy na które dostajesz te same rady, od nas i od mamy. Może coś faktycznie jest na rzeczy?

3. Musisz wydrośleć jeśli chodzi o Twoje pojmowanie związku, bo robisz sobie krzywdę. Nigdy nie będziesz w takim związku, bo to niemożliwe. Czułe słowa nie zapłacą rachunków za prąd. A jak przyjdzie choroba, trudności w pracy, migrena, biegunka, pęknięta rura? No wiesz, generalnie ŻYCIE.

4. Żaden facet nie będzie Ci cały czas prawić komplementów, cały czas być z Tobą i cały czas mówić jak bardzo Cię kocha.

No chyba, że szukasz psychopaty-stalkera.
__________________
Jeśli nie mam powodu dla którego coś robię,
to nazywam to zdrowym rozsądkiem.

Męski punkt zrzędzenia.
B0bek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-02, 00:21   #10
la fresa del vidrio
Raczkowanie
 
Avatar la fresa del vidrio
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 125
Dot.: potrzebuję obiektywnego spojrzenia/porady.

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Trochę ciężko wnioskować z tego posta, po części przez ten bełkot o Niewolnikach Miłości czy jakoś tak

Ale mam wrażenie, że to Ty autorko przesadzasz, czepiasz się o drobiazgi i mimo, że twierdzisz, że się zrobiłaś niezależna, wychodzisz z koleżankami, rozwijasz pasje itp - to w środku zostalas taka sama jak byłaś, czyli taka... hm, potrzebująca. Needy. Nie wiem jaki jest dobry odpowiednik polski.

Rzecz w tym, że Ty się domagasz tej uwagi, czułości, obecności, uczuć - a niekoniecznie inni ludzie mają potrzebę okazywania takich ilości uczuć, nie muszą czuć się z tym dobrze i komfortowo. Coś takiego potrafi być bardzo męczące, bo może być tak, że on daje z siebie tyle ile może i tyle Ci uczuć okazuje, w jego ocenie to jest dużo, a Ty mu tylko powtarzasz, że to dalej za mało. Fajnie, że możesz dać to samo czego oczekujesz, ale to mało istotne - bo może on wcale nie chciałby tego samego. Dla niego to mogłoby być niezbyt fajne, męczące, duszące.
Ja bym była sfrustrowana, że zamiast docenić codzienność, nasze wspólne życie, przeżywanie razem różnych rzeczy, okraszone wyznaniami i komplementami, partner mi buczy nad głową, że za mało czułości, za mało tego, za mało tamtego.
Zwykle we wspomnianym już okresie miesiąca miodowego ludzie żyją w tej różowej chmurce pełnej czułości i uczuć, a potem schodzą na ziemię.

Gdybym miała coś obstawić, powiedziałabym, że zarówno ta nadmierna potrzeba okazywania uczuć i czułości, jak i wczytywanie się w kiepskie poradniki i analizowanie związku wynikają z braku pewności siebie i tej relacji.
Niestety zamiast Ci pomóc, to raczej Ci szkodzi - bo wkręcasz się w jakieś głupie teorie z książek, doszukujesz się problemów, roztrząsasz. Nawet mama CI mówi, że przesadzasz - może jej posłuchaj?

To co tu wymieniłaś - zapomnienie o rocznicy, niewystarczająco w Twojej ocenie "gorące" życzenia noworoczne... To są drobiazgi. Ja bym pewnie nawet nie zwróciła uwagi, a o rocznicy zapominam regularnie.

---------- Dopisano o 01:07 ---------- Poprzedni post napisano o 01:02 ----------



Powinnaś poszukać problemu raczej w swoich oczekiwaniach, bo w żadnym związku nie jest non stop tak samo jak w pierwszej fazie zauroczenia.
Tak jak napisałaś, możesz znaleźć kogoś innego, jasne, tylko ile wtedy potrwa ten miesiąc miodowy? Rok, może dwa, zawsze zacznie się pojawiać rutyna i nie będzie patrzenia sobie w oczy godzinami, tylko normalne życie.
Moim zdaniem powinnaś zweryfikować swoje oczekiwania, bo to czego chcesz jest raczej nie do osiągnięcia (chyba, że jakimś cudem spotkasz faceta z podobnym podejściem - ale podejrzewam, że wtedy też dość łatwo moglibyście się zadusić wzajemnie).
Wydaje mi się, że podsumowałaś mnie genialnie, teraz tylko pytanie, jak taki trybik w głowie nakręcić, żeby przestać zwracać uwagę na drobiazgi, a skupić się na konkrecie... Może to jest niedojrzałość właśnie (mam 18 lat, to mój pierwszy związek) i potrzebuję czasu, a może to moja prywatna schiza, którą powinnam leczyć u jakiegoś specjalisty... Bo niby mogę perswadować sobie sama, ale sama wyperswaduję sobie 100 rzeczy, a 101 uznam za oznakę braku uczuć z jego strony, przyczepię się, pogorszę sprawę, a potem zapytam kogoś bliskiego i on mi powie, że znów zrobiłam aferę o nic i że nie było warto. A potem zjedzą mnie wyrzuty sumienia, poczucie winy, że znowu coś psuję, bo nie mam pojęcia, gdzie jest granica pomiędzy normalnością, a olewaniem...

---------- Dopisano o 01:21 ---------- Poprzedni post napisano o 01:19 ----------

Cytat:
Napisane przez B0bek Pokaż wiadomość
Droga Autorko, powiem krótko:

1. Naucz się proszę pisać krócej - będzie nam łatwiej Ci pomóc.

2. Przejrzałem Twoje poprzednie wątki - to są cały czas wałkowane te same problemy na które dostajesz te same rady, od nas i od mamy. Może coś faktycznie jest na rzeczy?

3. Musisz wydrośleć jeśli chodzi o Twoje pojmowanie związku, bo robisz sobie krzywdę. Nigdy nie będziesz w takim związku, bo to niemożliwe. Czułe słowa nie zapłacą rachunków za prąd. A jak przyjdzie choroba, trudności w pracy, migrena, biegunka, pęknięta rura? No wiesz, generalnie ŻYCIE.

4. Żaden facet nie będzie Ci cały czas prawić komplementów, cały czas być z Tobą i cały czas mówić jak bardzo Cię kocha.

No chyba, że szukasz psychopaty-stalkera.
Co do "tych samych rad", to niestety, nie są wciąż te same, zdania są podzielone. Jedni piszą "zrywaj, uciekaj, on ma cię w dupie", a inni, że to życie. I pytanie, komu wierzyć i co czuć.
__________________
"Sit back down where you belong, in the corner of my bar with your high-heels on. (...)

There's somethin', somethin' about this place...
Somethin' about lonely nights and my lipstick on your face."
la fresa del vidrio jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-02, 08:47   #11
firstdayofherlife
6 lat z wizażem:)
 
Avatar firstdayofherlife
 
Zarejestrowany: 2009-04
Lokalizacja: ukochane miasto Warszawa <3
Wiadomości: 808
Dot.: złoty środek, z igły widły i wielkie zamieszanie, czyli co robić?

A nie lepiej rzucic w cholerę relacji która nie daje Ci szczęścia?
firstdayofherlife jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-01-02, 12:18   #12
la fresa del vidrio
Raczkowanie
 
Avatar la fresa del vidrio
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 125
Dot.: złoty środek, z igły widły i wielkie zamieszanie, czyli co robić?

Cytat:
Napisane przez firstdayofherlife Pokaż wiadomość
A nie lepiej rzucic w cholerę relacji która nie daje Ci szczęścia?
To nie jest takie proste. Szczególnie, że potrafi dać mi cholernie dużo szczęścia, a potem przychodzą jakieś moje myśli/odczucia i nie wiem, czy ja przesadzam, czy on jest dziwny. W większości ludzie mówią mi, że ja przesadzam i żądam za wiele...
I teraz przerwę tę relację, zrobię to spontanicznie, a potem będę żałować, bo okaże się, że było mnóstwo plusów i wśród nich małe minusy, które wyolbrzymiłam i które zdecydowały o końcu związku. Będę żałować, znajomi powiedzą mi, że oszalałam, przesadzałam, czepiałam się o nic i - faktycznie dojdę do takiego wniosku, że zerwałam bez sensu, bo w gruncie rzeczy facet mnie nie krzywdził, tylko ja chciałam od niego wszystkiego. Następnie za jakiś czas będę w nowym związku, przez rok-półtora będzie cudownie, motylki w brzuchu i noszenie na rękach, a potem przejdzie nam faza pierwszego zauroczenia i znowu to samo. I tak zawsze. Nie chcę zerwać, bo czekam/staram się ogarnąć, dojrzeć, zrobić coś z sobą. Jeżeli nie mamy być razem, to los sprawi tak, że kiedyś zerwiemy i już nigdy nie wrócimy.
__________________
"Sit back down where you belong, in the corner of my bar with your high-heels on. (...)

There's somethin', somethin' about this place...
Somethin' about lonely nights and my lipstick on your face."
la fresa del vidrio jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-02, 13:12   #13
graphicdesign
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-08
Wiadomości: 165
Dot.: złoty środek, z igły widły i wielkie zamieszanie, czyli co robić?

Podziwiam chłopaka za cierpliwość i znoszenie tego jojczenia. Ja bym nie wytrzymała
graphicdesign jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-02, 18:19   #14
lady_nathalie
Raczkowanie
 
Avatar lady_nathalie
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 32
Dot.: potrzebuję obiektywnego spojrzenia/porady.

Cytat:
Napisane przez la fresa del vidrio Pokaż wiadomość
Witam. Pisałam tutaj w innych wątkach o mojej damsko-męskiej sytuacji, o rozstaniu z facetem i powrocie do niego, o naszych problemach, które doprowadziły do rozstania itd.
Chłopak po rozstaniu obiecał, że poprawi te rzeczy, które mi w nim przeszkadzały. Że postara się być dla mnie miły, kochany, czuły i opiekuńczy jak kiedyś. Myślałam, że wyjaśniliśmy pewną sytuację z przeszłości, on mi powiedział, że byłam jedyną dziewczyną, którą kochał i na której tak mu zależało, że nie wyobraża sobie być na razie z inną itd.
Problem w tym, że moim zdaniem wraca to, co było przed rozstaniem. On się wycofuje (takie mam uczucie), ja zaczynam się czepiać (bo nie potrafię inaczej, kiedy on się wycofuje). Nie wymagam, żeby facet wisiał na mnie 24/7, ale potrafię odczuć jakieś ochłodzenie relacji (jestem bardzo czuła na te sprawy). Uraziło mnie to, że nie odprowadził mnie do domu, że ZAPOMNIAŁ, że mamy rocznicę za jakieś 2 tygodnie (przypomniałam mu i teraz już niby pamięta, ale wtedy "wyleciało mu z głowy"). Że wczoraj na Sylwestrze (ważna dla nas data) znajome pary całowały się i przytulały o północy, ciesząc się sobą i życząc sobie "szczęścia na nowy rok", a mój facet pocałował mnie tylko (jakby z łaski) i nawet mi nie powiedział, że cieszy się, że jesteśmy razem (kiedyś miał w zwyczaju mówić mi takie rzeczy przy wielu okazjach, to też obiecał poprawić - nie można nikogo zmusić, ale on w gruncie rzeczy uznał, że chce być ze mną, więc skoro chce to taki problem powiedzieć coś ważnego/miłego?!).
Dużo czytałam o toksycznych związkach, o byciu kobietą-bluszczem, o tym, że jestem pewnie Kochająca Za Bardzo, a on jest Niewolnikiem Uciekania od Miłości (dużo się zgadza poza tym, że po rozstaniu Niewolnik Uciekania od Miłości ponoć odczuwa ulgę, a Kochający Za Bardzo cierpi, u nas było na odwrót - ja postanowiłam iść do przodu, a on mi pisał, że nie daje rady beze mnie). Jestem trochę zazdrosna, zaborcza, ale nie kontroluję faceta, nie zabraniam mu spotykać się z koleżankami, puściłabym go sama na imprezę (chociaż pewnie nie czułabym się cudownie, ale zajęłabym się czymś innym i jakoś by to zleciało), przez ponad 2 lata naszego związku i różne perypetie był mi wierny, a dochodzę do wniosku, że jeżeli zechce zdradzić/odejść, to zrobi to, a ja go nie powstrzymam.
Przed rozstaniem bardzo się starałam, byłam miła, kochana, czuła, szukałam kontaktu, a on mnie unikał, zdecydowałam więc dać sobie spokój. Po zerwaniu mieliśmy poważną rozmowę, w której on właśnie powiedział mi, co chce zmienić w sobie (miał to zanotowane na kartce, sam więc doszedł do tych wniosków, co powinien zrobić więcej i jak się starać), powiedział, że kryzys, który mieliśmy z pewnego powodu wiele zmienił w naszym związku (spadły różowe okulary), ale on chce się starać o nas itd. Doszliśmy do wniosku, że w większości to była jednak jego wina, unikanie od problemów i rozmów, ja natomiast reagowałam na to chęcią kontaktu i większym czepianiem się o błahostki. Powiedziałam mu też, że jeżeli jeszcze raz sytuacja się powtórzy, odejdę od razu. No i właśnie, mam wrażenie, że się powtarza już powoli... Dałam mu tzw. "okres próbny" podczas którego zachowywaliśmy się już jak para, ale ja postanowiłam obserwować bacznie jego zachowania. Postanowiłam podejść do sprawy z dystansem, przestać mu nadskakiwać i stać się niezależną, silną dziewczyną. Nie narzucam mu się z uczuciami, nie dzwonię/piszę bez powodu, spotykam się z nim wtedy, kiedy mam ochotę (a nie, że on dzwoni, a ja wybiegam z domu na każde wezwanie). Odnowiłam stare kontakty, które troszkę zaniedbałam dzięki naszemu związkowi. Chodzę na piwo z koleżankami, spotykam się i dużo gadam z bliskim kumplem (pomoc od wszystkiego), rozwijam swoje pasje i zainteresowania, nie żebrzę o miłość, a mimo tego... sytuacja znów zaczyna wyglądać, jak wyglądała. Po tygodniu-dwóch noszenia mnie na rękach i starania się, mój chłopak znowu przeszedł na zachowania opisane wyżej (np. z tym Sylwestrem czy rocznicą), a ja zaczynam się znowu martwić, tracić humor itd. Moja mama mówi mi, żebym się nie przejmowała, że robię z igły widły, że związek tak wygląda (czy aby na pewno?). A ja myślę nad daniem sobie spokoju, jakąś separacją, czymkolwiek... Bo mam wrażenie, że mu nie zależy i podświadomie szukam oznak tego (uraza z przeszłości?), ponieważ gdyby mu zależało, chciałby być wciąż blisko, starałby się, troszczył, cieszył, że jestem itd...
Wiem, że chaotyczne, ale wyrzuciłam z siebie wszystko. Nie wiem już, kto jest nienormalny, ja czy on? Czy ja za dużo chcę, a on zachowuje się normalnie i ja przesadzam? Nie potrafię określić, które zachowania w związku są brakiem uczucia, a które normalne, wiem tylko, że potrzebuję dużego zaangażowania partnera i zainteresowania moją osobą (tak, jestem w stanie dać to samo). Dodam, że chyba jestem DDD (jednak nie mam pewności), ale o tym też czytałam wiele, jak o toksycznych związkach. Nie wiem, w czym jest problem, nie rozumiem. Nie pasuje do mnie CAŁKOWICIE ani opis Kobiety Kochającej Za Bardzo, ani bluszcza, ani DDD, a do mojego faceta nie pasuje CAŁKOWICIE opis partnera Kobiety Kochającej Za Bardzo. Poza tym, nie wolno wszystkiego zwalać na psychikę, przeszłość, typ osobowości itd., bo ludzie mają różne charaktery/przeżycia z młodych lat i jakoś żyją, funkcjonują, są szczęśliwi w związkach! I wiem też, że nie da się tego wszystkiego zamknąć w ramkach psychologicznych, ale nie potrafię zrozumieć, w czym/kim jest u nas problem i dlaczego to wszystko tak wygląda...

POTRZEBUJĘ JAKIEJŚ RADY, OPINII, POMOCY, CZEGOKOLWIEK.

---------- Dopisano o 22:48 ---------- Poprzedni post napisano o 21:28 ----------

Ma ktoś jakieś sugestie?

muszę tylko dodać że dziwnie to dosyć wygląda, dwie osoby ponoć się kochają, chcą naprawiać, tu dajesz jakieś okresy próbne co on Twój pracownik, że ma okres próbny i bacznie obserwujesz jego zachowania, a jak się nie podoba to wypad? dziewczyno, dorośnij.
__________________
Czas dużych przemian

Edytowane przez lady_nathalie
Czas edycji: 2014-01-02 o 18:21
lady_nathalie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-02, 22:44   #15
baby91
Raczkowanie
 
Avatar baby91
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 123
Dot.: potrzebuję obiektywnego spojrzenia/porady.

Autorko, dorośnij! Chcesz poważnego i trwałego związku, to i tak się zachowuj. Suszysz chłopakowi o byle pierdołę, ja się nie dziwię, że miał kryzysy... Rozumiem - raz na jakiś czas zrobić mini "awanturę", bo gdy generalnie w związku gra, to takie sprzeczki nie robią szkody. A jak Tobie co chwilę coś nie pasuje, no to chłopak ma ciężko Uważam, że jesteś jeszcze za młoda na taki związek, radziłabym odpuścić. Sama piszesz, że ciężko Ci przestawić myślenie na "nie-czepianie-się-go-o-byle-głupstwo", w takim razie daj sobie dojrzeć i szansę na uzmysłowienie, czego naprawdę chcesz od związku, co się dla Ciebie najbardziej liczy. 'Błędy' popełniane przez Twojego chłopaka nie są żadnym przestępstwem, nie zapominaj że to nadal młody szczyl (tak samo jak Ty) i ma prawo. Doceń jego starania - bo na pewno się stara, ale NA SWÓJ SPOSÓB. Nie możesz być w przekonaniu, że tylko Twój sposób okazywania uczuć jest jedyny i słuszny, bądź otwarta na jego gesty. A jeśli to dla Ciebie za trudne (to zrozumiałe, Twoje prawo), to rozstańcie się w pokoju. Ale zapewniam Cię, że jeśli nie dorośniesz, to w każdym związku będzie Cię to kuło...
__________________
-------------------------------------------
baby91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-02 23:44:19


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:41.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.