Zaręczyny po niecałym roku związku

[201605300930]

Czesc,
jestem ciekawa waszych opinii. Uważacie, że zareczyny po niecałym roku związku to zbyt szybko ?

[kicimordka]

Dla mnie tak. Osobiście uważam, że jeśli się zaręczam, to niedługo biorę ślub, jakoś w przeciągu roku. Takie przeciąganie narzeczeństwa w nieskończoność jest po prostu nie dla mnie. To tak a propos par "zaręczmy się, by wszyscy wiedzieli, że Ty jesteś moja, a ja jestem Twój, ale ślub to za 10 lat". A co do ogólnego schematu, że szybko zaręczyny i szybko ślub... No nie wiem. Wszystko zależy od sytuacji i intensywności relacji.

Ale znam takich, co się szybko zaręczyli, szybko wzięli ślub. Też takich co się szybko zaręczyli, a narzeczeństwem byli latami, ale i tak do ślubu doszło, wszystko ok.

[Leszy]

Napisane przez agus wawa

Czesc,
jestem ciekawa waszych opinii. Uważacie, że zareczyny po niecałym roku związku to zbyt szybko ?

Nie.
Rodzice mojej znajomej wzięli ślub po 2 tygodniach znajomości. Są razem 24 albo 25 lat, nie pamiętam dokładnie. Kwestia znalezienia odpowiedniej osoby.

[Ilsa Lund]

Napisane przez Leszy

Nie.
Rodzice mojej znajomej wzięli ślub po 2 tygodniach znajomości. Są razem 24 albo 25 lat, nie pamiętam dokładnie. Kwestia znalezienia odpowiedniej osoby.

Raczej w ich wypadku kwestia szczęścia lub tego, że pokolenie naszych rodziców stara się nie rozwodzić Nie wierzę w to, że można po 2 tygodniach poznać osobę wystarczająco aby wiedzieć że jest to ktoś wart spędzenia z nim całego życia. I tak samo po roku jeszcze nie opadają parze hormony szczęścia, nie patrzy się na drugiego człowieka obiektywnie, nie potrafi się właściwie pokonywać konfliktów.
Osobiście u nas dojrzale zaczęło się robić w 3-4 roku związku, tak abym była pewna decyzji o małżeństwie.

[mary_poppins]

Uważam, że to za szybko. Okres zauroczenia wyklucza poznanie człowieka w 100%, a rok to jeszcze czas, gdy motylki fruwają i nie widzi się wszystkiego. Sądzę, że trzeba poczekać na okres stabilności w uczuciach i wtedy podejmować takie decyzje, nie pod wpływem chwili. Ale każdy robi to, co uważa za słuszne To może się udać. Ale to kwestia szczęścia dla mnie, niczego więcej.

[Pestka88]

Napisane przez Leszy

Nie.
Rodzice mojej znajomej wzięli ślub po 2 tygodniach znajomości. Są razem 24 albo 25 lat, nie pamiętam dokładnie. Kwestia znalezienia odpowiedniej osoby.

Fuksło im się, bo po 2 tygodniach to nic innego, tylko ruletka.

[mary_poppins]

Napisane przez Pestka88

Fuksło im się, bo po 2 tygodniach to nic innego, tylko ruletka.

Albo ruletka i szczęśliwy traf, albo i ruletka i ciągnięcie małżeństwa za wszelką cenę, bo tego nigdy nie wiadomo. Ludzi, którzy są ze sobą nieszczęśliwi, ale trwają, jest cała masa, staż tu nic nie mówi.

Dlatego mnie bawią te historie o dziadkach, co się zaręczali na drugiej randce, a przeżyli ze sobą 50 lat - a co mieli zrobić, jak podejście było w większości takie, że małżonka los rzuca i takiego jaki jest, trzeba akceptować, bo wyjścia nie ma/ślubowało się przed Bogiem?

[LoveMessages]

Napisane przez Pestka88

Fuksło im się, bo po 2 tygodniach to nic innego, tylko ruletka.

Po miesiacu znajomosci zamieszkalam z facetem a po nie calym roku bylismy malzenstwem. Za kilka miesiecy mija nam rok po slubie a czuje jak znamy sie cale zycie.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[mary_poppins]

Napisane przez LoveMessages

Po miesiacu znajomosci zamieszkalam z facetem a po nie calym roku bylismy malzenstwem. Za kilka miesiecy mija nam rok po slubie a czuje jak znamy sie cale zycie.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Czyli jesteście ze sobą dwa lata. To i tak jest krótko, nawet mimo ślubu. Nie życzę Ci źle, ale jeśli Wam wyjdzie to bynajmniej nie dlatego, że faktycznie się poznaliście i podjęliście świadomą decyzję.

[Leszy]

Napisane przez mary_poppins

Albo ruletka i szczęśliwy traf, albo i ruletka i ciągnięcie małżeństwa za wszelką cenę, bo tego nigdy nie wiadomo. Ludzi, którzy są ze sobą nieszczęśliwi, ale trwają, jest cała masa, staż tu nic nie mówi.

Dlatego mnie bawią te historie o dziadkach, co się zaręczali na drugiej randce, a przeżyli ze sobą 50 lat - a co mieli zrobić, jak podejście było w większości takie, że małżonka los rzuca i takiego jaki jest, trzeba akceptować, bo wyjścia nie ma/ślubowało się przed Bogiem?

Ruletka i szczęśliwy traf wg mnie. Z opowieści (tejże koleżanki) wynika, że są ze sobą szczęśliwi, a jedyne problemy w rodzinie mają ze znajomą właśnie.
Może mityczne bratnie dusze istnieją i mają się dobrze?

[LoveMessages]

Napisane przez mary_poppins

Czyli jesteście ze sobą dwa lata. To i tak jest krótko, nawet mimo ślubu. Nie życzę Ci źle, ale jeśli Wam wyjdzie to bynajmniej nie dlatego, że faktycznie się poznaliście i podjęliście świadomą decyzję.

Moze I krotko, ale uzupelniamy sie jak polowki pomaranczy. Ciezko to opisac jednak to sie czuje. Mamy takie same przekonania, uzupelniamy sie jezeli jeden nie ma jakies cechy charakteru to drugi ja ma. Przez te dwa lata nie mielismy ani jednej klotni. Wszystko sie moze wydarzyc nigdy nie wiadomo, ale puki co idzie nam dobrze. Po dwoch latach mieszkania z soba czlowiek juz nic nowego nie odkryje. Mysle ze sprawdzianem bedzie nasz potemek I zobaczymy jak nasze relacje sie zmienia, czy nas to wzmocni czy tez oslabi. Tylko tutaj rowniez ruletka w kazdym jednym zwiazku nie wazne z jakim stazem.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[OYE]

Nie sadze ze to szybko. My z TZ wzielismy slub po 5 miesiacach znajomosc. Niedlugo bedziemy obchodzic 10 rocznice naszego slubu. Tescie wzieli slub po 6 miesiacach znajomosci w tamtym roku obchodzi 50 lecie slubu.

Sadze ze po roku juz mozna ocenic czy to jest "to"

[LoveMessages]

Lata znajomosci nie dawaja gwarancjii. Zwiazek zawsze moze sie rozleciec bo ludzie sie zmieniaja.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Candy_lips]

Napisane przez agus wawa

Czesc,
jestem ciekawa waszych opinii. Uważacie, że zareczyny po niecałym roku związku to zbyt szybko ?

Ja jestem z moim 5 lat i nie ma jeszcze zaręczyn, ale pewnie góra rok i będą czy coś takiego, tak że dla mnie chyba za szybko, jeśli chodzi o moją osobę. Jeśli jednak chodzi o innych, to wiem, że są pary, którym to wychodzi na dobre. Myślę, że też zależy od wieku, bo gdybym np miała 30 lat, to wtedy raczej nie przeszkadzałyby mi zaręczyny po roku, co innego teraz jak mam 22 lata, to jednak wolę dłużej najpierw pobyć z nim- co nie znaczy oczywiście, że nie jestem jego pewna

Wszystko zależy od pary, każda para już tam będzie czuła kiedy ten odpowiedni moment, dla mnie np po roku byłoby trochę za szybko, dla nich może być w sam raz- nie ma reguły Mój związek długi bez zaręczyn, ale nie przechodzony uważam, dlatego tutaj możemy dłużej poczekać, ale jeśli czuje się, że związek przechodzony i trwa sporo lat i bez zaręczyn, to wtedy kiepsko. No, ale to para już sama musi wyczuć. Tzn, u nas jakby teraz się oświadczył, to na pewno bym powiedziała TAK jestem gotowa, jakby powiedział tak 2 lata temu to też, bo po 3 latach związku ok. Dla mnie po roku byłoby za szybko właśnie, a po 3 latach lepiej, bo powoli mija zauroczenie i widać czy to przeradza się w miłość dojrzałą często, ale jak mówię, zależy od pary, niektórym po roku może już pasować.

Moi rodzice właśnie wzięli ślub po roku i są bardzo szczęśliwi od 23 lat. Wiem, były też wtedy inne czasy, ale nadal jest sporo par, które szybko się zaręczają i jest to prawdziwa miłość, a nie kaprys.

[Narrhien]

Napisane przez Leszy

Ruletka i szczęśliwy traf wg mnie. Z opowieści (tejże koleżanki) wynika, że są ze sobą szczęśliwi, a jedyne problemy w rodzinie mają ze znajomą właśnie.
Może mityczne bratnie dusze istnieją i mają się dobrze?

Po pierwsze - skąd wiesz, że koleżanka mówi prawdę.
Po drugie - skąd wiesz, że koleżanka wie wszystko o związku swoich rodziców?

Ile jest takich par na świecie, o których powiesz "są tak wspaniale dobrani, tak się kochają" a oni w zaciszu domowym sa ze sobą nieszczęśliwi, wręcz się nienawidzą, a "wspaniale dobrani" są tylko na pokaz?

Śmieszy mnie takie gadanie osób trzecich, które oceniają parę jedynie po tym, co widzą, a nie po tym, jaka ona naprawdę jest (no bo skąd mają to wiedzieć).

Super, że niektórym sie udaje, natomiast dużej ilości par z takim stażem sie nie udaje. Koleżanka wzięła ślub po poł roku znajomości. Dwa lata później była w rozstroju nerwowym przez koszmarny rozwód - okazało się, że małżonek ma pewne... hm, dyskwalifikujące cechy, których nie dało rady zobaczyć przez pół roku, ale zobaczylaby, gdyby byli parą bez ślubu z rok, dwa dłużej. Oszczędziłaby sobie stresu i kasy (na rozwód i na psychologa).
W ten sposób dziewczyna w wieku 22 lat miała bardzo przykre doświadczenie, którego mogła uniknąć.

Takich osób jest mnóstwo.

Dla mnie szybkie śluby to ruletka. NIE DA się kogoś poznać w 2 tygodnie. Rok... no cóż, dla mnie krótko, ale nie takie niemożliwe, jeśli ludzie spędzają ze sobą czas intensywnie i mają wiecej niż te 20 parę lat.

[Varga]

Napisane przez agus wawa

Czesc,
jestem ciekawa waszych opinii. Uważacie, że zareczyny po niecałym roku związku to zbyt szybko ?

Nie.
Ze swoim narzeczonym jestem niecały rok, zaręczyliśmy się, ślub bierzemy w maju. Uważam, że to wcale nie jest za wcześnie. Wiem, że to jest on.

A długi związek przed ślubem wcale nie gwarantuje dobrego małżeństwa.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Candy_lips

Ja jestem z moim 5 lat i nie ma jeszcze zaręczyn, ale pewnie góra rok i będą czy coś takiego, tak że dla mnie chyba za szybko, jeśli chodzi o moją osobę. Jeśli jednak chodzi o innych, to wiem, że są pary, którym to wychodzi na dobre. Myślę, że też zależy od wieku, bo gdybym np miała 30 lat, to wtedy raczej nie przeszkadzałyby mi zaręczyny po roku, co innego teraz jak mam 22 lata, to jednak wolę dłużej najpierw pobyć z nim- co nie znaczy oczywiście, że nie jestem jego pewna

Wszystko zależy od pary, każda para już tam będzie czuła kiedy ten odpowiedni moment, dla mnie np po roku byłoby trochę za szybko, dla nich może być w sam raz- nie ma reguły Mój związek długi bez zaręczyn, ale nie przechodzony uważam, dlatego tutaj możemy dłużej poczekać, ale jeśli czuje się, że związek przechodzony i trwa sporo lat i bez zaręczyn, to wtedy kiepsko. No, ale to para już sama musi wyczuć. Tzn, u nas jakby teraz się oświadczył, to na pewno bym powiedziała TAK jestem gotowa, jakby powiedział tak 2 lata temu to też, bo po 3 latach związku ok. Dla mnie po roku byłoby za szybko właśnie, a po 3 latach lepiej, bo powoli mija zauroczenie i widać czy to przeradza się w miłość dojrzałą często, ale jak mówię, zależy od pary, niektórym po roku może już pasować.

Moi rodzice właśnie wzięli ślub po roku i są bardzo szczęśliwi od 23 lat. Wiem, były też wtedy inne czasy, ale nadal jest sporo par, które szybko się zaręczają i jest to prawdziwa miłość, a nie kaprys.

Masz 22 lata a rodzice sa po slubie 23..

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[54ce3fbc88f185a301100989ca5a9ee48614e14d_61d631024e2fc]

Ogólnie uważam że nie ma reguły.

Moja kuzynka 28 lat wzięła ślub z facetem po pół roku znajomość ,teraz już są małżeństwem i mieszkają razem . Układa im się dobrze ,wszyscy w rodzinie widzą jak jej mąż nosi ją na rękach . Są razem 3 lata.

Ale z drugiej strony małżeństwo moich rodziców ,dwa miesiące znajomość
i kompletna porażka na całej linii . Ale mimo to są razem już 25 lat nie wiem po co .

[elvegirl]

Heh, rozczula mnie takie podejście "co ty możesz wiedzieć o małżeństwie znajomych, skąd wiesz że mówią prawdę że są szczęśliwi, co ty możesz wiedzieć o swoim małżeństwie, jeszcze za krótko jesteście razem", które jest takim samym zakładaniem z góry, tylko w drugą stronę

Nie ma reguły, niektórzy się poznają dobrze po roku, inni po 10 nie wiedzą kto siedzi przy ich boku. Po sobie zauważyłam, że im jestem starsza i więcej różnych doświadczeń mam na plecach, tym mniej czasu potrzebuję na poznanie drugiego człowieka (zresztą nie tylko związków to dotyczy, ale ludzi ogólnie). Szkoda mi czasu na słodkie zachwycanie się tonem głosu i kolorem oczu, z których niewiele wynika dla stabilności związku, dość szybko i skutecznie sprawdzam czy dany człowiek do mnie pasuje, czy ma cechy których szukam, czy jego wady jestem w stanie zaakceptować. Na razie działa.

Nie widzę nic złego w zaręczynach po niecałym roku znajomości. W zaręczynach po 10 latach też nic złego nie widzę - jak ludziom pasuje, to mnie też. To ich życie, oni będą ponosić konsekwencje swoich decyzji. Te dobre i te złe.

[ulicznica]

Każdy przypadek jest indywidualny, nie mogę mówić za cały świat, ale sama za nic nie wpakowałabym się tak szybko w małżeństwo z kimkolwiek.

[blutigen_seele]

Napisane przez agus wawa

Czesc,
jestem ciekawa waszych opinii. Uważacie, że zareczyny po niecałym roku związku to zbyt szybko ?

To zależy. Jeśli osoba jest w 100% pewna swojego partnera to dlaczego nie? Jedni szybko się zaręczają, biorą ślub a inni wręcz przeciwnie. Jednym się udaje i są ze sobą x lat, inni rozwodzą się. Po prostu trzeba trafić na odpowiedniego partnera. Moi rodzice pobrali się po roku, są ze sobą ponad 20 lat. Ja zamieszkałam z chłopakiem po 4 miesiącach znajomości (2 miesiące związku) i jest świetnie. Ile ja się nasłuchałam od postronnych osób jaka to zła decyzja, że na pewno się rozstaniemy bo to za szybko na wspólne mieszkanie. Jednak trzeba pamiętać, że do zaręczyn/ślubu trzeba być przede wszystkim gotowym. Więc jeśli jakaś para jest gotowa po roku czasu to niech się zaręczają.

[Kropka_88]

Ja również uważam że nie ma reguły. Znajomi byli ze sobą 7 lat, w końcu ona doczekała się oświadczyn, które on po 2 tygodniach zerwał, bo doszedł do wniosku ze jej jednak nie kocha.

Ja z mężem zamieszkaliśmy razem po 4 miesiacach znajomosci, po 11 - oświadczył mi się. Jesteśmy "świeżynkami", prawie 2 lata po ślubie, i pomimo problemów codzienności jest wciąż wspaniale. Nie wiem, może ten nazywany przez.niektorych pierwszy rok zauroczenia przedłuża nam się i ciągnie już 4-ty rok?
Albo po prostu - w co wierze, trafiliśmy na swoje drugie połówki pomaranczy i po prostu między nami jest miłość

Btw. Jak sie przygladam czasem znajomym parom, ktore sie kłóca, rozchodzą i schodzą, nie ufają sobie, posądzają o zdrady... Jestem w szoku. Po co wzajemnie męczyć sobie 4 litery, "bo kocham Misia pysia" , a co miesiac pakowane sa walizki a potem sa wielkie powroty.

W moim związku nie przypominam sobie żadnej większej kłótni, nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby się rozstać. Uważam że kluczowa w tym wszystkim jest rozmowa i obustronne chęci zmiany w sobie negatywnych zachowań.

Wysyłane z mojego GT-I8160 za pomocą Tapatalk 2

[isiaczekk]

To zależy od wielu czynników. Co innego znac kogoś rok, widywać się codziennie w różnych sytuacjach, mieszkać razem a co innego być ze sobą rok, studiować w 2 rożnych końcach Polski i widywać się tylko w weekendy. Długość związku niczego nie gwaranruje.

[PannaAmelka]

U mnie tak było... Poznaliśmy się na początku 2012 roku, zaręczyny na początku 2013 roku... Myślimy o małżeństwie - ale w perspektywie kilku lat. Musimy się trochę dorobić

[Aimee_J]

Dla mnie samej rok to za szybko. Ale u kogoś innego? Nie wydaje mi się to szokujące
Moi Rodzice pobrali się pół roku po pierwszym spotkaniu i są ze sobą do dziś - dodam, ze szczęśliwi i nie jest to kwestia 'bo ich pokolenie się nie rozwodzi'.
Mój przyjaciel był ze swoją dziewczyną sześć lat, wzięli ślub i rozwiedli się po kolejnych czterech.

Generalnie uważam, że tak naprawdę ślub bierze się niejako z obcym człowiekiem, więc pewności, ze nie wytnie nam numeru w jakiejś trudnej sytuacji nigdy nie ma

[Dotka90]

Zaręczyny po niecaym roku, cieżko ocenić, bo zależy czy:

- mieszkacie ze sobą
- związek na odległość
- widujecie się raz w m-cu
- ile macie lat

Zupełnie inny będzie związek, gdzie się mieszka razem, a zupełnie inny, gdzie się widujemy raz na ruski rok, bo chłop mieszka w Gdańsku, a ja w Krakowie.

Naprawdę bawią mnie te opowieści 'bo moi dziadkowie się zaręczyli po 2 dniach i przeżyli razem 50 lat'.
Fajnie, fajnie, ale ile osób z pokolenia naszych dziadków się rozwiodło? No raczej niewielu.

Zresztą czasem jest to też łut szczęścia. Poznajemy kogoś, jesteśmy z nim 2 tygodnie, zaręczyny slub i jest w porządku, przeżywamy z nim 50 lat, bo się kochamy, okazało się, że jest dobrym człowiekiem itd. Moglo być tak samo, gdybyśmy się zaręczyli po 5 latach, ale przecież nie da się tego zbadać

[gabisun]

To zależy...
bo jak jesteście razem niecały rok, chcecie się zaręczyć, a razem jeszcze nie mieszkaliście to: tak za szybko

ja bym bardziej się skupiła na tym ile razem mieszkaliście,bo to wtedy można się najlepiej poznać, a nie jak związek opiera się jeszcze na "randkach" a normalnego, szarego życia brak

My zaręczyliśmy się po 4 latach znajomości, ale ja młoda jeszcze byłam wtedy może jakby to było w starszym wieku to by było szybciej teraz jesteśmy już 5 lat po ślubie i mija nam 11 lat razem

[Varga]

Napisane przez isiaczekk

To zależy od wielu czynników. Co innego znac kogoś rok, widywać się codziennie w różnych sytuacjach, mieszkać razem a co innego być ze sobą rok, studiować w 2 rożnych końcach Polski i widywać się tylko w weekendy. Długość związku niczego nie gwaranruje.

Może nie studiujemy, ale przez pół roku spędzaliśmy ze sobą tylko jeden dzień w tygodniu. Dopiero od kilku miesięcy zaczęliśmy się spotykać częściej. Razem zamieszkamy dopiero po ślubie. Czy to oznacza, że jesteśmy niegotowi na małżeństwo? No proszę Cię.

[rembertowa]

Napisane przez Ilsa Lund

I tak samo po roku jeszcze nie opadają parze hormony szczęścia, nie patrzy się na drugiego człowieka obiektywnie, nie potrafi się właściwie pokonywać konfliktów.
Osobiście u nas dojrzale zaczęło się robić w 3-4 roku związku, tak abym była pewna decyzji o małżeństwie.

e, bez przesady. Wystarczy, jak ludzie nie zagłuszają podpowiedzi rozumu - bo przecież to nie jest tak, że przez rok jest magicznie i nie widać, że ów miły młody człowiek jest przemocowcem, gburem, nierobem, albo czym tak jeszcze. Zazwyczaj (wyłączając naprawdę rzadkie przypadki psychopatycznych manipulatorów) to wszystko widać. I trzeba tylko chcieć to zobaczyć. Nie jest to kwestia długości związku, tylko dojrzałego do niego podejścia. Jeśli czas jest po coś potrzebny, to po to, żeby sprawdzić, czy z wadami partnera da się żyć.

Oczywiście, to, co piszę, tyczy ludzi dojrzałych - ale ja generalnie uważam, że związki są dla ludzi dojrzałych. I jak się nie umie rozwiązywać konfliktów przed wejściem w związek, to nie należy się weń pchać - dojrzałość to także umiejętność radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych. W związku co najwyżej dostosowujesz znane sobie rozwiązania do osoby i okoliczności. Ale do tego nie potrzebujesz roku czy dziesięciu, ale odrobiny rozsądku.

---------- Dopisano o 08:58 ---------- Poprzedni post napisano o 08:51 ----------

Napisane przez Narrhien

Super, że niektórym sie udaje, natomiast dużej ilości par z takim stażem sie nie udaje. Koleżanka wzięła ślub po poł roku znajomości. Dwa lata później była w rozstroju nerwowym przez koszmarny rozwód - okazało się, że małżonek ma pewne... hm, dyskwalifikujące cechy, których nie dało rady zobaczyć przez pół roku, ale zobaczylaby, gdyby byli parą bez ślubu z rok, dwa dłużej. Oszczędziłaby sobie stresu i kasy (na rozwód i na psychologa).
W ten sposób dziewczyna w wieku 22 lat miała bardzo przykre doświadczenie, którego mogła uniknąć.

no ale tu nie był problemem staż - między pół roku a półtora zapewne nie byłoby wielkiej różnicy - ale podstawowa okoliczność, jako to, że dziewczyna popędziła przed ołtarz gówniarą będąc. Ludzie w wieku lat 20 nader rzadko bywają dojrzali. I tyle.

[Ilsa Lund]

Napisane przez rembertowa

e, bez przesady. Wystarczy, jak ludzie nie zagłuszają podpowiedzi rozumu - bo przecież to nie jest tak, że przez rok jest magicznie i nie widać, że ów miły młody człowiek jest przemocowcem, gburem, nierobem, albo czym tak jeszcze. Zazwyczaj (wyłączając naprawdę rzadkie przypadki psychopatycznych manipulatorów) to wszystko widać. I trzeba tylko chcieć to zobaczyć. Nie jest to kwestia długości związku, tylko dojrzałego do niego podejścia. Jeśli czas jest po coś potrzebny, to po to, żeby sprawdzić, czy z wadami partnera da się żyć.

Oczywiście, to, co piszę, tyczy ludzi dojrzałych - ale ja generalnie uważam, że związki są dla ludzi dojrzałych. I jak się nie umie rozwiązywać konfliktów przed wejściem w związek, to nie należy się weń pchać - dojrzałość to także umiejętność radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych. W związku co najwyżej dostosowujesz znane sobie rozwiązania do osoby i okoliczności. Ale do tego nie potrzebujesz roku czy dziesięciu, ale odrobiny rozsądku.

Średnio się da jakiekolwiek konflikty rozwiązywać jeśli się stara ich unikać, pozostając w tej pierwszej fazie motylków i uniesienia Koleżanka wyżej napisała że wzięła ślub bez przejścia z mężem ani jednej kłótni. Kłótnie potrafią budować i warto zobaczyć w jaki sposób druga osoba się kłóci; czy zachowuje do nas nadal szacunek, czy podnosi głos, odwołuje się do rzeczy, które się powiedziało w sekrecie...