|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 2
|
Przyzwyczajenie, wypalenie? O co chodzi?
Sprawa wygląda tak:
Jesteśmy z TŻ od ponad 3 lat. Zaczęliśmy się spotykać jeszcze jako niezbyt dojrzali nastolatkowie (16 lat). Bywało różnie, raz lepiej, raz gorzej. Były kłótnie, ale takie bez rzucania gromami. Właściwie to nie wiem, kiedy zaczęły się schody. Jestem na pierwszym roku studiów, żyjemy teraz na odległość. Spotykamy się co dwa, trzy tygodnie, mimo wcześniejszych zapewnień w jego strony, że będzie do mnie przyjeżdżał. Kiedy ja przyjadę, spędzamy ze sobą wszystkie wieczory tych dni. Może przesadzam, może jestem przewrażliwiona, ale brakuje mi go. Niedawno zaczął pracę, nie ma za wiele czasu. Owszem, piszemy ze sobą (choć nie tyle, co kiedyś), ale nie jest jakoś super. Ciągle go proszę, żeby czasem do mnie zadzwonił, zainteresował się. Nic. Ostatnio (jakieś dwa tyg. temu) moje prośby pomogły, kilka razy dzwonił, ciągle sypał jakimiś słodkościami. Kiedy się spotkaliśmy, też było świetnie. Dlatego on wychodzi z założenia, że lepiej spotkać się co dwa, trzy tygodnie, bo potem spotkania są przyjemniejsze. Tylko że skoro tyle się nie widzimy, to ja chciałabym się z nim jakoś sensownie kontaktować. Przesadzam? Wymagam zbyt wiele? Mam już dość ciągłego zabiegania o jego uwagę. Nie wiem, może mu się znudziłam. On chyba myśli, że miłość jest dana raz na zawsze i nie trzeba się o nią starać. Fakt, nasze pierwsze spotkanie po długiej rozłące jest bardzo przyjemne, ale następne zazwyczaj, choć nie zawsze (kiedy przyjadę na dłużej) są potem już strasznie do siebie podobne. Wieje nudą, oglądamy te same filmy po raz pierdylionowy. Nie obwiniam go, wiem, że w naszej miejscowości nie ma nic ciekawego do robienia. Mówiłam mu o tym, jak ja to odbieram, na co on się oburzył, żebym znalazła sobie kogoś, kto będzie miał mnóstwo pomysłów i pieniądze na ich realizowanie (ma chyba kompleks na punkcie pieniędzy!). Chciałam, żebyśmy jakos razem postarali się to zmienić. Ogólnie to on ma mnie za osobę, która ciągle się obraża i strzela fochy. Może kiedyś tak było, ale naprawdę usilnie staram się teraz nad tym pracować. Kiedy idzie na piwo do kolegów, a ja mówię "idź, baw się dobrze, nie będę Ci przeszkadzać" (choć naprawdę z wielkim bólem), on odbiera to jako kolejny foch. Choć mówię to spokojnym głosem. Nie chodzimy bez siebie na imprezy. Ze znajomymi np na piwo czy do pizzerii, ok, ale dyskoteki odpadają. Taka niepisana zasada. Nie mam znajomych, dlatego nigdzie bez niego nie wychodzę. Za bardzo zamknęłam się na innych ludzi, on jest dla mnie najważniejszy. Może przez to stałam się dla niego zbyt nudna? Najgorsze jest to, że wyobrażam sobie (i chyba nawet mi się to śniło), co by było, gdybyśmy już nie byli razem. I widzę to tak, że zapisałabym się na salsę, że wychodziłabym na imprezy, że bym w końcu schudła i otworzyła się na innych. Chociaż w sumie wiem, że wcale by tak nie było. Dlaczego teraz tego nie zrobię? Nie wiem. Chcę z nim być, kocham go mocno. Ale jeśli tak miałoby wyglądać nasze całe życie, to nie wiem, czy tego chcę. Chciałabym jakoś go na nowo sobą zainteresować, sprawić, żeby te kolejne nasze spotkania były ciekawsze. Troszkę czuję się samotna w tym związku. Da się to jeszcze naprawić? Wiem, ze smsy to nienajlepszy sposób na rozmowę, ale próbowałam dziś poruszyć problem naszego związku, trochę się rozpisałam, po czym on powiedział, że dokończymy to kiedy indziej, bo idzie spać. Zawsze tak ucieka od rozmów, a potem nigdy do nich nie wraca. Nie wiem, może za wcześnie się ze sobą zwiazaliśmy, teraz zmieniły nam się priorytety, poglądy na życie, ideały? Nie wiem, pomóżcie, błagam ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
|
Dot.: Przyzwyczajenie, wypalenie? O co chodzi?
Cytat:
Jak dla mnie wniosek prosty: stało się to, co z dużą częścią nastoletnich związków się dzieje - rozeszło się. Sprzyja temu bycie na odległość, ale ja temu związkowi nie wróżę przyszłości. Ot, etap życia, który się skończył. Najgorsze jest to, że przez ten związek izolujesz się od ludzi.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się. Śledź też pies! - blogujemy ♥ |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 916
|
Dot.: Przyzwyczajenie, wypalenie? O co chodzi?
Klasyczny pierwszy kryzys, po około 4 latach.
Zacznijcie robić różne rzeczy osobno. I coś razem. My mieliśmy wycieczki rowerowe i siłownię razem. To co robiłabyś bez niego rób już teraz. Będziesz potem radośnie do niego wracać. Raz na jakiś czas strzel porządnego focha, żeby się facet nauczył na czym babski foch polega. Ja strzelania fochów nauczyłam się dopiero od TŻ'ta- teraz oboje umiemy od czasu do czasu polecieć taką divą, że czacha dymi ![]() Nie przejmuj się. Takie życie. Kolejny kryzys będzie po około- 7 latach. Jeśli się kochacie przeżyjecie i ten i kolejne. My przeżylismy oba. Po 11 latach obecnie jest świetnie. A nie zawsze było różowo. Takie życie.
__________________
Proszę zajrzyj do tego wątku i wypełnij ankietę: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=733894 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-02
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 160
|
Dot.: Przyzwyczajenie, wypalenie? O co chodzi?
mialam dokladnie taka sama sytuacje, zerwalismy po 3 latach i powiem Ci, ze teraz jest mi lepiej. Na poczatku tez myslalam, ze nie wytrzymam bez niego, bo tez nie mam wielu znajomych. Ale wole byc sama niz zabiegac o uwage kogos komu nie zalezy.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 2
|
Dot.: Przyzwyczajenie, wypalenie? O co chodzi?
Nie wiem, dziewczyny, czy coś z tego dalej będzie. Nie mam siły już pielęgnować tego uczucia. Obiecałam sobie, że nie będę się do niego dziś odzywać. I co? Napisałam do niego, pytając czy wczoraj przesadziłam. Czyli sama przyznałam się do błędu. Wczoraj napisałam mu, że nie wiem czy jest sens, że nie wiem, co dalej z nami, że wcale nie dbamy o to, co jest między nami. Ogólnie wszystko, co leżało mi na sercu. I że dam u wreszcie spokój. Cisza z jego strony. Chyba ma mnie dość ;(
Dzięki za Wasze wypowiedzi, dają do myślenia ![]() Choć nie ukrywam, że chciałabym, aby w tym przypadku było jak w Twoim - MissChievousTess Banti, dawno się rozstaliście? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:51.