Nienormalna sytuacja z dwoma facetami

[marysia ssak]

Nie jestem trollem, chciałabym zaznaczyć, nim przejdę do dalszej części.

Byłam z facetem jakieś 8 miesięcy, zerwał ze mną. To było 2 lata temu. Z początku wielki foch, cierpienie i ból, a wyszło tak, że zaczęliśmy się spotykać na seks. Ja wolna, on wolny, nikt o tym nie wiedział, nikogo nie krzywdziliśmy - ja chciałam tylko seksu i on też. Układ jak marzenie. Potem trochę rzadziej się spotykaliśmy, ale spotykamy się do dziś. W międzyczasie poznałam faceta. Ot, taki tam gostek. Czasami na imprezę idziemy, czasami popiszemy, nic zobowiązującego. Większość ludzi myśli, że jesteśmy parą, ale tak naprawdę to nie łączy nas nic poza paroma incydentami po pijaku - jakieś buziaki, przytulanki. Tylko, że ja bym chciała czegoś więcej. I tkwię w takim beznadziejnym czymś. Z jednej strony nie umiem wycofać się z tego układu z byłym - strasznie mi z nim dobrze, namiętnie, czule. Uwielbiam te spotkania. Dajemy sobie to, czego potrzebujemy. Oprócz seksu, gdy mamy ochotę, ja mam kiepski dzień, to siedzimy, przytulamy się, śpimy razem objęci. Ciężko mi z tego zrezygnować, bo to trwa już 2 lata i czuję się w tym układzie cudownie. Ale z drugiej strony chciałabym czegoś więcej od tego nowopoznanego faceta. Tylko że on mi nie dał jakoś wybitnie do zrozumienia niczego oprócz właśnie tych kilku incydentów, ale to po pijaku, kto by traktował poważnie... Oprócz tego, że właśnie gdy ktoś nas przedstawia jako parę, to nigdy nie zaprzecza, trochę razem imprezujemy, ale to by było na tyle. On chyba jest świadom tego, że na niego lecę troszeczkę, ale nic z tym nie robi, więc odczytuję to jako - nie mam nic do Ciebie.

Powiedzmy szczerze, grałabym na dwa fronty. I to mnie przeraża. Że byłabym w stanie umawiać się z byłym na seks i umawiać się z jakimś innym facetem na spacery o zachodzie słońca po plaży.

[xKlaudja]

Napisane przez marysia ssak

Nie jestem trollem, chciałabym zaznaczyć, nim przejdę do dalszej części.

Byłam z facetem jakieś 8 miesięcy, zerwał ze mną. To było 2 lata temu. Z początku wielki foch, cierpienie i ból, a wyszło tak, że zaczęliśmy się spotykać na seks. Ja wolna, on wolny, nikt o tym nie wiedział, nikogo nie krzywdziliśmy - ja chciałam tylko seksu i on też. Układ jak marzenie. Potem trochę rzadziej się spotykaliśmy, ale spotykamy się do dziś. W międzyczasie poznałam faceta. Ot, taki tam gostek. Czasami na imprezę idziemy, czasami popiszemy, nic zobowiązującego. Większość ludzi myśli, że jesteśmy parą, ale tak naprawdę to nie łączy nas nic poza paroma incydentami po pijaku - jakieś buziaki, przytulanki. Tylko, że ja bym chciała czegoś więcej. I tkwię w takim beznadziejnym czymś. Z jednej strony nie umiem wycofać się z tego układu z byłym - strasznie mi z nim dobrze, namiętnie, czule. Uwielbiam te spotkania. Dajemy sobie to, czego potrzebujemy. Oprócz seksu, gdy mamy ochotę, ja mam kiepski dzień, to siedzimy, przytulamy się, śpimy razem objęci. Ciężko mi z tego zrezygnować, bo to trwa już 2 lata i czuję się w tym układzie cudownie. Ale z drugiej strony chciałabym czegoś więcej od tego nowopoznanego faceta. Tylko że on mi nie dał jakoś wybitnie do zrozumienia niczego oprócz właśnie tych kilku incydentów, ale to po pijaku, kto by traktował poważnie... Oprócz tego, że właśnie gdy ktoś nas przedstawia jako parę, to nigdy nie zaprzecza, trochę razem imprezujemy, ale to by było na tyle. On chyba jest świadom tego, że na niego lecę troszeczkę, ale nic z tym nie robi, więc odczytuję to jako - nie mam nic do Ciebie.

Powiedzmy szczerze, grałabym na dwa fronty. I to mnie przeraża. Że byłabym w stanie umawiać się z byłym na seks i umawiać się z jakimś innym facetem na spacery o zachodzie słońca po plaży.

Musisz z któregoś zrezygnować, inaczej możesz zranić tego "obecnego" jak można tak to nazwać

[szynka_w_toscie]

Jeżeli chcesz znaleźć faceta do stałego związku to musisz skończyć ten układ z byłym. Ile masz zamiar jeszcze to ciągnąć? To że się spotykacie przeszkadza Ci w zaangażowaniu się w coś nowego.
Dopiero jak skończysz ten układ to możesz pomyśleć co zrobić w związku z tym nowym facetem. Możliwe, że on sam myśli, że Ty nie chcesz się z nikim wiązać i dla Ciebie takie akcje po pijaku nic nie znaczą.

[MeredithGrey]

Na moje to Ty ciagle cos czujesz do byłego. Zawsze gdy uprawia się seks to wyzwalają się rozne hormony w kobiecie, przywiązujące ją do tego, z kim ten seks uprawia...

Jeśli były nie ma w planach wrocic do związku z Tobą, to tym sypianiem z nim ranisz nie tylko swoje "nowe" potencjalne miłości, ale przede wszystkim siebie...

[maszToCoChcesz]

Chyba jednak ten układ nie jest całkowicie niezobowiązujący, skończyłabyś to od razu,ale jesteś strasznie przyzwyczajona

[201703061208]

Byli mają to do siebie że w większości chcieliby utrzymywać kontakt w takim układzie jaki masz Ty, dla nich to niezobowiązujące i bardzo korzystne-od drugiej strony zależy czy się na to zgodzi, czy jej pasuje brak zaangażowania emocjonalnego. Ty nie zaczniesz normalnego związku z żadnym nowym chłopakiem jeżeli ciągle będziesz spotykała się z eks (koleżeńsko możesz jak najbardziej ale Wasz układ nie jest koleżeński, Ty w jakiś sposób się w to wciągnęłaś, przyzwyczaiłaś i teraz ciężko Ci zrezygnować-odwieczny problem jak zjeść ciastko i mieć ciastko
w przyszłości traktuj byłych jako tylko kolegów, punkty na linii Twojego życia w przeszłości, to nie będziesz miała oporów przed wejściem w pełny związek z nową osobą.

[Individualist]

Wg mnie dopóki tkwisz w relacji z byłym tak to właśnie będzie wyglądać. Więc z czegoś musisz zrezygnować. Albo tylko sex z byłym albo normalny związek z innym facetem.

Wysłane z mojego GT-I8190 przy użyciu Tapatalka

[carpediem]

Miałam bardzo podobny układ z moim ex przez kilka miesięcy po rozstaniu (kiedy już pogodziłam się z myślą, że nie jesteśmy razem i przebolałam to wszystko). Po tych miesiącach zdałam sobie sprawę z tego, że jednak wciąż czuję do exa przywiązanie, może już nie miłość, ale na pewno jakiś sentyment i czuję się w tej relacji dobrze, bo znaliśmy swoje ciała, upodobania i mieliśmy zawsze o czym pogadać "po".

Wszystko mogłoby tak trwać i trwać (bo byłam do tego układu bardzo przywiązana), ale zrozumiałam, że dosłownie się cofam. Sentyment i akty cielesne z exem w jakiś sposób powstrzymywały mnie przez zawiązaniem silniejszej relacji z nowymi facetami, bo zawsze z tyłu głowy pojawiała się myśl, że gdybym zaczęła coś z kimś nowym, to przecież musiałabym zrezygnować ze spotykania się z exem.

Myślę, że u Ciebie może być bardzo podobnie. Niestety, trzeba wybrać czy chce się tkwić w przeszłości (bo seks z ex jest takim właśnie echem przeszłości, które skutecznie powstrzymuje przed nowymi związkami) czy iść dalej i nie marnować czasu na coś, co nie ma przyszłości.

Jak wiadomo granie na dwa fronty nikomu nie wyszło na dobre, dlatego albo wóz, albo przewóz. Niestety, ale z czegoś musisz zrezygnować. Wiem, że to trudne, ale moim zdaniem relacja z ex jest takim buforem bezpieczeństwa dla Ciebie i skutecznie Cię stopuje. Jeśli nawet nie wyjdzie Ci z tym nowym facetem, to w przyszłości z pewnością pojawią się kolejni. Naprawdę chcesz, żeby taki układ z exem niweczył Ci możliwości na nowy, świetny związek?

[forsvinn]

Byłam w takim układzie. Ciężko było się wyplątać, do dziś żałuję i czasami mi ciężko, by do niego nie napisać i nie zaproponować czegoś... Mam nadzieję, że niedługo opłaci mi się to.

[adriatyk]

Czujesz silne uczucia do dwóch osób NARAZ. Społeczeństwo, w którym się wychowałaś, usilnie przekonuje Cię i będzie przekonywać (przede wszystkim w Twojej własnej głowie), że musisz wybrać JEDNEGO z nich.

Ale to nie prawda.

Przede wszystkim - nie ma absolutnie nic złego, w tym, że "byłabym w stanie umawiać się z byłym na seks i umawiać się z jakimś innym facetem na spacery o zachodzie słońca po plaży". Poza jednym drobnym, ale istotnym zastrzeżeniem - że obaj na to by się godzili.

Wbrew pozorom - nie jest to niemożliwe. Trudne - owszem. Ale nie niemożliwe.

Wymaga przed wszystkim pewnej odwagi - w wyrażaniu własnych potrzeb oraz ich komunikacji. Bardzo łatwo popełnić błąd i sprawić u tej drugiej osoby wrażenie, że traktujesz ją przedmiotowo, że zależy Ci na niej tylko "trochę". To, co powinnaś powiedzieć w obu przypadkach, musiałoby brzmieć tak, jak nam tu napisałaś - szczerze, uczciwie, całościowo. Oczywiście wiąże się z tym pewne ryzyko - zwłaszcza takie, że "nowy" zrezygnuje.

Ale popatrz też na potencjalne szanse, które owo ryzyko solidnie uzasadniają - MOŻESZ mieć i jedno, i drugie, wszystko, na czym tak Ci zależy. Czy wobec tak wielkich korzyści nie warto podjąć odrobiny ryzyka? Nawet jeśli w tym konkretnym przypadku się nie uda - nie wyklucza to, że następnym razem już tak.

Tak czy inaczej, przede wszystkim podstawą jest szczera rozmowa - zwłaszcza z "dwójką". Niezależenie od ew. decyzji taka rozmowa - kim dla siebie jesteście, chcecie być, czego od siebie oczekujecie, itd. - wcześniej czy później Was czeka. Nie warto jej odkładać w nieskończoność.

[milionmalychkawalkow]

Napisane przez adriatyk

Czujesz silne uczucia do dwóch osób NARAZ. Społeczeństwo, w którym się wychowałaś, usilnie przekonuje Cię i będzie przekonywać (przede wszystkim w Twojej własnej głowie), że musisz wybrać JEDNEGO z nich.

Ale to nie prawda.

Przede wszystkim - nie ma absolutnie nic złego, w tym, że "byłabym w stanie umawiać się z byłym na seks i umawiać się z jakimś innym facetem na spacery o zachodzie słońca po plaży". Poza jednym drobnym, ale istotnym zastrzeżeniem - że obaj na to by się godzili.

Wbrew pozorom - nie jest to niemożliwe. Trudne - owszem. Ale nie niemożliwe.

Wymaga przed wszystkim pewnej odwagi - w wyrażaniu własnych potrzeb oraz ich komunikacji. Bardzo łatwo popełnić błąd i sprawić u tej drugiej osoby wrażenie, że traktujesz ją przedmiotowo, że zależy Ci na niej tylko "trochę". To, co powinnaś powiedzieć w obu przypadkach, musiałoby brzmieć tak, jak nam tu napisałaś - szczerze, uczciwie, całościowo. Oczywiście wiąże się z tym pewne ryzyko - zwłaszcza takie, że "nowy" zrezygnuje.

Ale popatrz też na potencjalne szanse, które owo ryzyko solidnie uzasadniają - MOŻESZ mieć i jedno, i drugie, wszystko, na czym tak Ci zależy. Czy wobec tak wielkich korzyści nie warto podjąć odrobiny ryzyka? Nawet jeśli w tym konkretnym przypadku się nie uda - nie wyklucza to, że następnym razem już tak.

Tak czy inaczej, przede wszystkim podstawą jest szczera rozmowa - zwłaszcza z "dwójką". Niezależenie od ew. decyzji taka rozmowa - kim dla siebie jesteście, chcecie być, czego od siebie oczekujecie, itd. - wcześniej czy później Was czeka. Nie warto jej odkładać w nieskończoność.

Miałam zamiar napisać to samo, ale co będę potwarzać, jak mogę zacytować