Czy rzeczywiście nie mamy wpływu na własne życie ?

[Yin]

Tak mnie właśnie zastanawia jedna rzecz. Czy my ludzie sami sobie niszczymy życie bo nie wierzymy w własne możliwości ? Czy aby nie jest tak, że ulegamy presji otoczenia, które nam mówi "Tobie się nie uda" "to jest niemożliwe bo (wymiana argumentów)" ??

Tymczasem poczytajcie sobie życiorysy sławnych piosenkarzy, malarzy, modelek, ludzi show - biznesu, sportowców (zwłaszcza Oscara Pistorius'a ) i pomyślcie ile tych wielkich było tak jak my - zakompleksionych i bez żadnego wsparcia otoczenia ? Ile ludzi chorych trafiało na niedorajdów ( którzy dostali papier bo mieli wtyki na studiach, kase i rodzine lekarzy) ale powiedziało sobie "nie poddam się" i wyleczyli się lub żyli normalnie z chorobą jak inni ludzie u boku prawdziwych specjalistów którzy uzdrawiali ich ciało i psychikę ? (film "Poczta serc")

Osobiście uważam, że wiele rzeczy uważamy za niemożliwe do wykonania bo ulegamy zarówno presji otoczenia jak i niepowodzeniom w dążeniu do celu.

Tak tak - można też powiedzieć "mieli farta", ale jeśli się dogłębnie przyjrzeć ich działaniom to można znaleźć pewną korelację, logikę....

[AnnaVanDort]

Napisane przez Yin

Tak mnie właśnie zastanawia jedna rzecz. Czy my ludzie sami sobie niszczymy życie bo nie wierzymy w własne możliwości ? Czy aby nie jest tak, że ulegamy presji otoczenia, które nam mówi "Tobie się nie uda" "to jest niemożliwe bo (wymiana argumentów)" ??

Tymczasem poczytajcie sobie życiorysy sławnych piosenkarzy, malarzy, modelek, ludzi show - biznesu, sportowców (zwłaszcza Oscara Pistorius'a ) i pomyślcie ile tych wielkich było tak jak my - zakompleksionych i bez żadnego wsparcia otoczenia ? Ile ludzi chorych trafiało na niedorajdów ( którzy dostali papier bo mieli wtyki na studiach, kase i rodzine lekarzy) ale powiedziało sobie "nie poddam się" i wyleczyli się lub żyli normalnie z chorobą jak inni ludzie u boku prawdziwych specjalistów którzy uzdrawiali ich ciało i psychikę ? (film "Poczta serc")

Osobiście uważam, że wiele rzeczy uważamy za niemożliwe do wykonania bo ulegamy zarówno presji otoczenia jak i niepowodzeniom w dążeniu do celu.

Tak tak - można też powiedzieć "mieli farta", ale jeśli się dogłębnie przyjrzeć ich działaniom to można znaleźć pewną korelację, logikę....

Co do pogrubionego, moim zdaniem to jest najważniejsza przyczyna.

Jak ktoś jest na tyle słaby, że ulega presji otoczenia, a nawet bliskiej rodziny, to o osobistych sukcesach nie może być mowy. (a sukces to niekoniecznie kasa, super praca itd. ale zadowolenie z siebie, duma z tego kim się jest i swoich poglądów). Znam fajne powiedzonko - rezygnujący nigdy nie wygrywa, a wygrywający nigdy nie rezygnuje.

[aer]

Wg mnie do rzeczy, które "niszczą" życie można zaliczyć prokastrynację. Ilu jest ludzi, którzy odkładają cały czas coś na później w końcu zarzucają realizację pomysłu, a po latach żałują, bo gdyby wzięli się za siebie w przeszłości ich życie mogłoby wyglądać inaczej, lepiej.

Co do przejmowania się opinią innych ludzi - od kiedy mam w głębokim poważaniu to co myślą o moim życiu inni jestem o wiele szczęśliwsza.

[201701191353]

Lubię czytać, że mamy wpływ na swoje życie, jednak uważam, że to niemożliwe. "Coś" nami kieruje (nie chcę zagłębiać się w wiarę, więc powiem, że to "coś" to los).

Ja przestałam wierzyć,że kierujemy swoim życiem, kiedy zwyczajnie dałam z siebie 120%, w pewnej sytuacji. Bardzo wierzyłam w sukces, wiedziałam, że wtedy zacznę żyć. Nie udało się. Od niecałego roku po prostu mi się nic nie układa, bo sytuacja, która była dla mnie bardzo ważna - nie wypaliła. Mimo starań...

Ja się poddałam losowi.

Odnośnie znanych - ich ktoś musiał odkryć. Mnie nikt nie odkryje, nikt nie zobaczy potencjału (o ile go mam...). No i to są jednostki, a są miliardy ludzi na ziemi i każdy wierzy, że mu się uda, a niestety - nie każdemu będzie to dane.

[Yin]

Napisane przez fdhgfhjhkghgfdh

Lubię czytać, że mamy wpływ na swoje życie, jednak uważam, że to niemożliwe. "Coś" nami kieruje (nie chcę zagłębiać się w wiarę, więc powiem, że to "coś" to los).

Ja przestałam wierzyć,że kierujemy swoim życiem, kiedy zwyczajnie dałam z siebie 120%, w pewnej sytuacji. Bardzo wierzyłam w sukces, wiedziałam, że wtedy zacznę żyć. Nie udało się. Od niecałego roku po prostu mi się nic nie układa, bo sytuacja, która była dla mnie bardzo ważna - nie wypaliła. Mimo starań...

Ja się poddałam losowi.

Odnośnie znanych - ich ktoś musiał odkryć. Mnie nikt nie odkryje, nikt nie zobaczy potencjału (o ile go mam...). No i to są jednostki, a są miliardy ludzi na ziemi i każdy wierzy, że mu się uda, a niestety - nie każdemu będzie to dane.

Może Ci się tylko wydaje, że dałaś 120 % lub działaś zbyt pochopnie zamiast wszystko zaplanować i przerobić temat od A do Z ? Nie chce Cie oceniać, ale wiem z doświadczenia, że jeśli przemyślimy coś i przewidzimy reakcje to możemy daną sytuację kontrolować.

Pozatym po tym tekście widać, że jesteś osobą która mało wierzy w swoje możliwości - może to była też przyczyna ? Niestety, ale żeby czasem coś osiągnąć trzeba być "pozytywną siksą" bo kierowanie się wszem i wobec dobrocią na dobre nam nie wyjdzie

[201701191353]

Napisane przez Yin

Może Ci się tylko wydaje, że dałaś 120 % lub działaś zbyt pochopnie zamiast wszystko zaplanować i przerobić temat od A do Z ? Nie chce Cie oceniać, ale wiem z doświadczenia, że jeśli przemyślimy coś i przewidzimy reakcje to możemy daną sytuację kontrolować.

Pozatym po tym tekście widać, że jesteś osobą która mało wierzy w swoje możliwości - może to była też przyczyna ? Niestety, ale żeby czasem coś osiągnąć trzeba być "pozytywną siksą" bo kierowanie się wszem i wobec dobrocią na dobre nam nie wyjdzie

Ja już w nic nie wierzę, nie starczyło by stron, by opisać całą moją sytuację. Jest jak jest, i nie zmienię tego, widocznie tak musiało być (jak cała masa innych sytuacji).

[lanalee]

po czesci to my sami decydujemy o swoim zyciu, w sumie wszystko zalezy od naszych wyborow

[Yin]

Napisane przez fdhgfhjhkghgfdh

Ja już w nic nie wierzę, nie starczyło by stron, by opisać całą moją sytuację. Jest jak jest, i nie zmienię tego, widocznie tak musiało być (jak cała masa innych sytuacji).

Nie ma sytuacji bez wyjścia, trzeba tylko znaleźć odpowiednie drzwi.

[Mijanou]

Napisane przez Yin

Tak mnie właśnie zastanawia jedna rzecz. Czy my ludzie sami sobie niszczymy życie bo nie wierzymy w własne możliwości ? Czy aby nie jest tak, że ulegamy presji otoczenia, które nam mówi "Tobie się nie uda" "to jest niemożliwe bo (wymiana argumentów)" ??

Tymczasem poczytajcie sobie życiorysy sławnych piosenkarzy, malarzy, modelek, ludzi show - biznesu, sportowców (zwłaszcza Oscara Pistorius'a ) i pomyślcie ile tych wielkich było tak jak my - zakompleksionych i bez żadnego wsparcia otoczenia ? Ile ludzi chorych trafiało na niedorajdów ( którzy dostali papier bo mieli wtyki na studiach, kase i rodzine lekarzy) ale powiedziało sobie "nie poddam się" i wyleczyli się lub żyli normalnie z chorobą jak inni ludzie u boku prawdziwych specjalistów którzy uzdrawiali ich ciało i psychikę ? (film "Poczta serc")

Osobiście uważam, że wiele rzeczy uważamy za niemożliwe do wykonania bo ulegamy zarówno presji otoczenia jak i niepowodzeniom w dążeniu do celu.

Tak tak - można też powiedzieć "mieli farta", ale jeśli się dogłębnie przyjrzeć ich działaniom to można znaleźć pewną korelację, logikę....

Są rzeczy, na które nie mamy wplywu: choroba i decyzje innych. W pozostałych sprawach sami kształtujemy swoje życie i swój los. Oczywiście, bywa tak, że los się do nas uśmiecha, bo jesteśmy we właściwym miejscu we właściwym czasie, ale to tak, jak z wygraną w lotto- czysty przypadek. Na przypadkach nie można opierać twierdzenia: "Mam fart" (btw. nie lubię tego słowa, sprawdźcie w słowniku angielsko-polskim^^). Nasz los jest konsekwencją naszych działań i wyborów.

[Yin]

Napisane przez Mijanou

Są rzeczy, na które nie mamy wplywu: choroba i decyzje innych. W pozostałych sprawach sami kształtujemy swoje życie i swój los. Oczywiście, bywa tak, że los się do nas uśmiecha, bo jesteśmy we właściwym miejscu we właściwym czasie, ale to tak, jak z wygraną w lotto- czysty przypadek. Na przypadkach nie można opierać twierdzenia: "Mam fart" (btw. nie lubię tego słowa, sprawdźcie w słowniku angielsko-polskim^^). Nasz los jest konsekwencją naszych działań i wyborów.

Tu bym polemizowała. Nawet w przypadku chorób przewlekłych i nieuleczalnych poprzez stosowanie się do terapii i rehabilitacji pod okiem specjalisty a nie "specjalisty" można funkcjonować w miarę normalnie i często nawet zahamować rozwój choroby. Z kolei decyzje innych ludzi są po części zasługą naszego zachowania - słyszałaś o psychomanipulacji ?

[201605090940]

akurat Pistorius w tym wypadku to nietrafiony przykład...

[201604181004]

Ja sie zgadzam dlatego najbardziej lubie czytac biografie - ostatnio skonczylam Kory Jackowskiej. To bardzo inspirujace i dodaje otuchy w tym co czlowiek robi. Bo komus w koncu cos wyszlo czesto wbrew prawom logiki

[KindOfBlack]

Napisane przez fdhgfhjhkghgfdh

Ja już w nic nie wierzę, nie starczyło by stron, by opisać całą moją sytuację. Jest jak jest, i nie zmienię tego, widocznie tak musiało być (jak cała masa innych sytuacji).

Jestem w podobnej jak Ty sytuacji, jak teraz zawalę pewną ważną sprawę to będzie to miało duże konsekwencje na całe życie (dużo by opowiadać). Ale nie zamierzam się poddawać, tzn. jeśli nie wyjdzie mi to jestem gotowa na diametralną zmianę. Nie jest tak że mam jakiś plan B, nie mam. Jednak jeśli nie podejmę żadnej walki to będzie miało 100 razy gorsze konsekwencje. Nie poddawaj się nie naprawiaj starego, ale zacznij coś nowego, nawet malutkiego. Jak usypiesz taką górkę z tych nowych fajnych rzeczy to w Twoim życiu może nagle pojawić się lawina dobrych zdarzeń
Nie znam Twoich problemów ale sama miałam jeszcze niedawno takie podejście i serce mnie boli gdy czytam o takiej rezygnacji.

[Mijanou]

Napisane przez Yin

Tu bym polemizowała. Nawet w przypadku chorób przewlekłych i nieuleczalnych poprzez stosowanie się do terapii i rehabilitacji pod okiem specjalisty a nie "specjalisty" można funkcjonować w miarę normalnie i często nawet zahamować rozwój choroby. Z kolei decyzje innych ludzi są po części zasługą naszego zachowania - słyszałaś o psychomanipulacji ?

Owszem. Ale to też kwestia naszego wyboru, czy wybierzemy specjalistę, czy szarlatana. Pisząc o rzeczach, na ktore nie mamy wplywu mialam na mysli samo zaistnienie tej choroby.

[Leszy]

Oczywiście, że nie mamy pełnego wpływu na nasze życie. Żyjemy bądź co bądź w społeczeństwie i nie mamy wpływu na decyzje innych ludzi, których konsekwencje mogą na nas oddziaływać.
Zwalanie czegoś na karb mitycznego Losu, lub Woli Bożej to pewna naiwność (a w przypadku tej drugiej też odrzucenie boskiego daru jakim jest wolna wola). Wszystkie nasze życiowe sytuacje to ciąg skomplikowanych zależności między ludźmi, gdzie może nam się oberwać niejako rykoszetem.

[AnnaVanDort]

Napisane przez aer

Wg mnie do rzeczy, które "niszczą" życie można zaliczyć prokastrynację. Ilu jest ludzi, którzy odkładają cały czas coś na później w końcu zarzucają realizację pomysłu, a po latach żałują, bo gdyby wzięli się za siebie w przeszłości ich życie mogłoby wyglądać inaczej, lepiej.

Co do przejmowania się opinią innych ludzi - od kiedy mam w głębokim poważaniu to co myślą o moim życiu inni jestem o wiele szczęśliwsza.

Też prawda

Napisane przez fdhgfhjhkghgfdh

Lubię czytać, że mamy wpływ na swoje życie, jednak uważam, że to niemożliwe. "Coś" nami kieruje (nie chcę zagłębiać się w wiarę, więc powiem, że to "coś" to los).

Ja przestałam wierzyć,że kierujemy swoim życiem, kiedy zwyczajnie dałam z siebie 120%, w pewnej sytuacji. Bardzo wierzyłam w sukces, wiedziałam, że wtedy zacznę żyć. Nie udało się. Od niecałego roku po prostu mi się nic nie układa, bo sytuacja, która była dla mnie bardzo ważna - nie wypaliła. Mimo starań...

Ja się poddałam losowi.

Odnośnie znanych - ich ktoś musiał odkryć. Mnie nikt nie odkryje, nikt nie zobaczy potencjału (o ile go mam...). No i to są jednostki, a są miliardy ludzi na ziemi i każdy wierzy, że mu się uda, a niestety - nie każdemu będzie to dane.

Kurczę, smutne to co piszesz u mnie też nie zawsze było kolorowo, ale koniec końców zawsze było ok.

Napisane przez Yin

Może Ci się tylko wydaje, że dałaś 120 % lub działaś zbyt pochopnie zamiast wszystko zaplanować i przerobić temat od A do Z ? Nie chce Cie oceniać, ale wiem z doświadczenia, że jeśli przemyślimy coś i przewidzimy reakcje to możemy daną sytuację kontrolować.

Pozatym po tym tekście widać, że jesteś osobą która mało wierzy w swoje możliwości - może to była też przyczyna ? Niestety, ale żeby czasem coś osiągnąć trzeba być "pozytywną siksą" bo kierowanie się wszem i wobec dobrocią na dobre nam nie wyjdzie

A nawet wyjdzie na złe.

Napisane przez Mijanou

Są rzeczy, na które nie mamy wplywu: choroba i decyzje innych. W pozostałych sprawach sami kształtujemy swoje życie i swój los. Oczywiście, bywa tak, że los się do nas uśmiecha, bo jesteśmy we właściwym miejscu we właściwym czasie, ale to tak, jak z wygraną w lotto- czysty przypadek. Na przypadkach nie można opierać twierdzenia: "Mam fart" (btw. nie lubię tego słowa, sprawdźcie w słowniku angielsko-polskim^^). Nasz los jest konsekwencją naszych działań i wyborów.

Odniosę się do choroby. Moim zdaniem kondycja psychiczna ma najważniejszy wpływ na zdrowie. Nie może istnieć zdrowe ciało z chorym umysłem. Ja przez lata miałam tragiczne problemy skórne (teoretycznie nieuleczalne), ale im lepiej jestem poukładana, tym lepiej ze zdrowiem. Wiem, że wyleczę się do końca. Nie pamiętam, kiedy poważnie chorowałam na jakieś przeziębienie czy coś. Jeśli już, to kwestia dwóch dni i samo przechodziło.

Z tym fartem to niezłe ja ogólnie wierzę w swoje szczęście i kwestia przypadku dla mnie nie istnieje. Tak samo jak zbieg okoliczności lub niepomyślny układ gwiazd.

Napisane przez Leszy

Oczywiście, że nie mamy pełnego wpływu na nasze życie. Żyjemy bądź co bądź w społeczeństwie i nie mamy wpływu na decyzje innych ludzi, których konsekwencje mogą na nas oddziaływać.
Zwalanie czegoś na karb mitycznego Losu, lub Woli Bożej to pewna naiwność (a w przypadku tej drugiej też odrzucenie boskiego daru jakim jest wolna wola). Wszystkie nasze życiowe sytuacje to ciąg skomplikowanych zależności między ludźmi, gdzie może nam się oberwać niejako rykoszetem.

Zgadzam się, ale to zależy jeszcze jakie osoby wpuszczamy do swojego życia. Nie mamy wpływy na decyzje innych, ale jeśli decyzja tej danej osoby jest dla nas szkodliwa, to warto z nią trzymać? U mnie ludzie naokoło robią jakieś głupoty, ale nie jestem związana z nimi na tyle, by mnie to bezpośrednio dotknęło. W sumie blisko jestem z osobami, które na palcach jednej ręki mogę zliczyć.

[Yin]

Napisane przez AnnaVanDort

W sumie blisko jestem z osobami, które na palcach jednej ręki mogę zliczyć.

"Umiesz liczyć ? Licz na siebie."

[suszarka]

Napisane przez Leszy

Oczywiście, że nie mamy pełnego wpływu na nasze życie. Żyjemy bądź co bądź w społeczeństwie i nie mamy wpływu na decyzje innych ludzi, których konsekwencje mogą na nas oddziaływać.

dokładnie. plus ja bym dodała do tego przypadek.

[201607050913]

Mamy ogromny wpływ na nasze życie, ale niestety większość nie zdaje sobie z tego sprawy. Bo może jakoś wygodniej jest zrzucać niepowodzenia na wszechświat.

[Leszy]

Napisane przez AnnaVanDort

Zgadzam się, ale to zależy jeszcze jakie osoby wpuszczamy do swojego życia. Nie mamy wpływy na decyzje innych, ale jeśli decyzja tej danej osoby jest dla nas szkodliwa, to warto z nią trzymać? U mnie ludzie naokoło robią jakieś głupoty, ale nie jestem związana z nimi na tyle, by mnie to bezpośrednio dotknęło. W sumie blisko jestem z osobami, które na palcach jednej ręki mogę zliczyć.

Mietek który postanowił wypić przed podróżą do Katowic i zderzył się czołowo z Twoim TŻ wracającym z delegacji zabijając go na miejscu to nie jest część Twojego życia. Ty go nie wpuszczałaś do niego. Jednak to decyzja (kretyńska) Mietka zmieniła Twoje życie.
Nie miałaś wpływu na złośliwego raka swojej mamy, nie miałaś wpływu na to, że Ci ją odebrał po długiej i okrutnej walce. Ale też wpłynęło to na Twoje życie.
Albo to że daleka ciotka przepisała Ci cały dobytek w spadku. Też nie miałaś wpływu na tę decyzję, ale zmieniła ona całe Twoje życie.
Czysto hipotetyczne sytuacje.

Można tak dalej wymieniać. Nie mamy pełnego wpływu na swoje życie i koniec. I nie jest to wina Boga, bogów, Losu czy cyklistów.

[201607050913]

Napisane przez Leszy

Mietek który postanowił wypić przed podróżą do Katowic i zderzył się czołowo z Twoim TŻ wracającym z delegacji zabijając go na miejscu to nie jest część Twojego życia. Ty go nie wpuszczałaś do niego. Jednak to decyzja (kretyńska) Mietka zmieniła Twoje życie.
Nie miałaś wpływu na złośliwego raka swojej mamy, nie miałaś wpływu na to, że Ci ją odebrał po długiej i okrutnej walce. Ale też wpłynęło to na Twoje życie.
Albo to że daleka ciotka przepisała Ci cały dobytek w spadku. Też nie miałaś wpływu na tę decyzję, ale zmieniła ona całe Twoje życie.
Czysto hipotetyczne sytuacje.

Można tak dalej wymieniać. Nie mamy pełnego wpływu na swoje życie i koniec. I nie jest to wina Boga, bogów, Losu czy cyklistów.

Zależy, co rozumiemy pod pojęciem "mieć wpływ na swoje życie". Po decyzji Mietka możemy resztę życia spędzić na psychotropach, albo po pewnym czasie się ogarnąć, pójść na terapię i ułożyć sobie życie z kimś innym. I tak dalej, i tak dalej. Mieć wpływ na swoje życie to nie znaczy mieć wpływ na to, co się nam przytrafi, tylko umieć to ogarnąć, szukać innych rozwiązań. Patrzeć zawsze trochę dalej, osoba, która uważa, że przegrała życie np. kiedy ją wyrzucili ze studiów, nie potrafi sobie wyobrazić, jak bardzo może się jeszcze zmienić jej życie, jeśli nad tym popracuje. Jest wiele innych zawodów, możliwości, krajów, ludzi, których możemy spotkać na swojej drodze. Klucz to wyobraźnia plastyczna odnośnie swojego życia i działanie.

[201604251028]

Napisane przez mineralka bez gazu

Zależy, co rozumiemy pod pojęciem "mieć wpływ na swoje życie". Po decyzji Mietka możemy resztę życia spędzić na psychotropach, albo po pewnym czasie się ogarnąć, pójść na terapię i ułożyć sobie życie z kimś innym. I tak dalej, i tak dalej. Mieć wpływ na swoje życie to nie znaczy mieć wpływ na to, co się nam przytrafi, tylko umieć to ogarnąć, szukać innych rozwiązań. Patrzeć zawsze trochę dalej, osoba, która uważa, że przegrała życie np. kiedy ją wyrzucili ze studiów, nie potrafi sobie wyobrazić, jak bardzo może się jeszcze zmienić jej życie, jeśli nad tym popracuje. Jest wiele innych zawodów, możliwości, krajów, ludzi, których możemy spotkać na swojej drodze. Klucz to wyobraźnia plastyczna odnośnie swojego życia i działanie.

Zgadzam się w 100%
Mamy bardzo znaczący wpływ na swoją karierę, relacje z innymi ludźmi, życie rodzinne. Są ludzie, którzy nawet z ciężkiej sytuacji potrafią się podnieść z uśmiechem na ustach. Można mnożyć przykłady osób odnoszących sukcesów, które już od dzieciństwa wiedziały, dokąd zmierzają, i dążyły do celu wbrew przeciwnościom losu. Ale po co, kto wierzy ten wierzy, inni zawsze znajdą jakieś "ale"

[Leszy]

Napisane przez mineralka bez gazu

Zależy, co rozumiemy pod pojęciem "mieć wpływ na swoje życie". Po decyzji Mietka możemy resztę życia spędzić na psychotropach, albo po pewnym czasie się ogarnąć, pójść na terapię i ułożyć sobie życie z kimś innym. I tak dalej, i tak dalej. Mieć wpływ na swoje życie to nie znaczy mieć wpływ na to, co się nam przytrafi, tylko umieć to ogarnąć, szukać innych rozwiązań. Patrzeć zawsze trochę dalej, osoba, która uważa, że przegrała życie np. kiedy ją wyrzucili ze studiów, nie potrafi sobie wyobrazić, jak bardzo może się jeszcze zmienić jej życie, jeśli nad tym popracuje. Jest wiele innych zawodów, możliwości, krajów, ludzi, których możemy spotkać na swojej drodze. Klucz to wyobraźnia plastyczna odnośnie swojego życia i działanie.

"Mieć wpływ na swoje życie" - kiedy to JA podejmuję decyzję o jakichkolwiek zmianach w swoim życiu.
Niestety decyzja Mietka nie była moją decyzją i zmieniła moje życie - nie miałem na to wpływu.
Co innego być ogarniętym życiowo, potrafić sobie radzić w trudnych warunkach (jak po tym hipotetycznym wypadku), a co innego mówić, że mamy 100% wpływu na nasze życie. No po prostu nie mamy i to nie jest nic złego, bo tak jak powiedziałem wcześniej - żyjemy w społeczeństwie, kontaktujemy się z ludźmi i to społeczeństwo/ludzie na nas wpływają. Musiałabyś się całkowicie odizolować od ludzi droga mineralko, by uważać że tylko Ty masz wpływ na swoje życie.

[201607050913]

Napisane przez Leszy

"Mieć wpływ na swoje życie" - kiedy to JA podejmuję decyzję o jakichkolwiek zmianach w swoim życiu.
Niestety decyzja Mietka nie była moją decyzją i zmieniła moje życie - nie miałem na to wpływu.
Co innego być ogarniętym życiowo, potrafić sobie radzić w trudnych warunkach (jak po tym hipotetycznym wypadku), a co innego mówić, że mamy 100% wpływu na nasze życie. No po prostu nie mamy i to nie jest nic złego, bo tak jak powiedziałem wcześniej - żyjemy w społeczeństwie, kontaktujemy się z ludźmi i to społeczeństwo/ludzie na nas wpływają. Musiałabyś się całkowicie odizolować od ludzi droga mineralko, by uważać że tylko Ty masz wpływ na swoje życie.

Ale chyba nie zrozumiałeś, co chciałam powiedzieć. Nie twierdzę przecież, że mamy wpływ na wydarzenia w naszym życiu, to niemożliwe i nielogiczne.

[Flai]

Mamy wpływ na postawy, które przyjmiemy wobec wypadków i życiowych zawirowań. Niestety istnieją pewne granice ludzkiej wytrzymałości, sytuacje wymagające niemal tytanicznego wysiłku i nadludzkiej pracy aby wyjść na prostą. Jak przedsiębiorca, który na skutek załamania rynku zostaje z dwumilionowym długiem i bez dachu nad głową może od nowa ułożyć sobie życie? Jak swoje życie może zmienić osoba całkowicie sparaliżowana? Oczywiście istnieją zwycięzcy. Liz Murray, która z ulicy dotarła na Harvard; Stephen King klepiący biedę aż do napisania Carrie czy J.K Rowling. I mój faworyt: Nick Vujcic, człowiek bez rąk i nóg, który założył rodzinę, zagrał w filmie( cyrk motyli: polecam!!) oraz odnalazł sens życia w wierze pomimo kalectwa.
Niestety jak już wspomniała jedna z wizażanek: nie wszyscy są tytanami. Ponadto przerażająca część ludzi to Prometeusze, którym sęp dzień w dzień wyjada wątrobę, czekający na mitycznego Heraklesa :P