Organizacja życia po pracy

[Trinette]

Hej,

Nie umiem sobie totalnie zorganizować życia po pracy.
Mam wrażenie, że wszystko toczy się wokół pracy lub sprzątania w domu, co jest dość irytujące.
Chcę się rozwijać. Uczęszczam dodatkowo na kurs księgowy + muszę skończyć studia mgr. Nauka idzie mi jak po grudzie. Ostatnio wyczytałam by uczyć się z przerwami (30min nauki + 5min.przerwy), używając np. stopera. Fakt, że trochę mi to pomogło. Macie jeszcze jakieś pomysły na wkuwanie teorii lub na lepszą koncentrację?
Poza tym wiem, że udałoby mi się ogarnąć wiele innych rzeczy, gdybym miała jakiś plan. Zastanawiałam się nad jakimś organizerem dostosowanym do moich potrzeb, bo kalendarze nie działają zupełnie.
Mam również ogromne chęci(przymus) chodzenia chociażby na fitness, ale z kolei czuję, że nie wyrobię się z resztą obowiązków. Przez co mam gorszy nastrój. Chcę zrobić tyle rzeczy a marnuję czas...
Czy Wy też tak macie? Może spróbujemy wspólnie zmienić swoje nawyki, zapanować nad tym chaosem?

[Darli]

też tak mam, czasem wracasz z uczelni o 16 i myślisz, no na dziś już tylko lenistwo .. i to jest moje złe podejście :p a organizer to super pomysł, wtedy wiesz co kiedy musisz zrobić, i na co starczy Ci czasu

[Trinette]

Napisane przez Darli

też tak mam, czasem wracasz z uczelni o 16 i myślisz, no na dziś już tylko lenistwo .. i to jest moje złe podejście :p a organizer to super pomysł, wtedy wiesz co kiedy musisz zrobić, i na co starczy Ci czasu

Chciałabym być o 16 w domu Jednak jestem zwykle po 18, a 2 dni w tygodniu ok. 21:30. Muszę wcześniej zacząć wstawać, ale na postanowieniu się kończy...
Edit. Fakt, że pewne rzeczy odkładam, ale ile można?!

[201801191006]

chętnie poczytam o ciekawych patentach na organizację czasu, bo teraz sobie odpoczywam, ale od października czeka mnie konkretny maraton z pracą i studiami, a międzyczasie trzeba obiad ugotować, posprzątać i w ogóle.

od siebie mogę zaproponować zakupy w marketach online - dużo czasu tym sposobem zaoszczędziłam, bo np. wracałam z pracy o 17, a o 18 dostawca był u mnie z zakupami. a klikałam sobie produkty w pracy w wolnej chwili więc to też zaliczam do oszczędności czasu
poza tym gotowałam większe porcje i to co zostało mroziłam. potem za jakiś czas wyciągałam danie X z zamrażalki rano przed wyjściem, a jak wracałam to wystarczyło odgrzać.
teraz powyższe planuję stosować dalej, ale jakieś nowości też by mi się przydały

[Trinette]

Napisane przez loloo

chętnie poczytam o ciekawych patentach na organizację czasu, bo teraz sobie odpoczywam, ale od października czeka mnie konkretny maraton z pracą i studiami, a międzyczasie trzeba obiad ugotować, posprzątać i w ogóle.

od siebie mogę zaproponować zakupy w marketach online - dużo czasu tym sposobem zaoszczędziłam, bo np. wracałam z pracy o 17, a o 18 dostawca był u mnie z zakupami. a klikałam sobie produkty w pracy w wolnej chwili więc to też zaliczam do oszczędności czasu
poza tym gotowałam większe porcje i to co zostało mroziłam. potem za jakiś czas wyciągałam danie X z zamrażalki rano przed wyjściem, a jak wracałam to wystarczyło odgrzać.
teraz powyższe planuję stosować dalej, ale jakieś nowości też by mi się przydały

Obiady gotuję jedynie w weekendy. W tygodniu nie ma sensu bo mój TŻ i tak zapomni wziąć do pracy. Także kupujemy gotowe.
Natomiast małe zakupy robię co ok.2dni, gdyż za dużo rzeczy wyrzucaliśmy.

Tak myślałam, że jak znajdę wolniejszą chwilę to wypiszę sobie cele na najbliższy rok wraz z prawdopodobną datą zrealizowania. Poza tym uporządkuję mieszkanie. Mam pełno zbędnych notatek i zeszytów, a to zabiera mi miejsce(zawsze mam wrażenie, że kiedyś się przydadzą). Może znajdę jakieś fajne triki na ergonomiczne wykorzystanie przestrzeni.
Nie wiem jak Ty, ale ja jak się uczę to muszę korzystać z maksymalnie 2 rzeczy (notatki + dobra książka). Właśnie uporządkowałam materiały do nauki i mały stosik pójdzie out.

[Trinette]

Zmotywowałam się do małego sprzątania - wyrzucenia wszystkich materiałów/zeszytów, których nie używam i nie użyję. Uporządkowałam jeszcze dokumenty
Od czegoś muszę zacząć

[nelciak]

Jeśli chodzi o aktywnosc fizyczną, moze zacznij od biegania? Jesli masz warunki do biegania koło domu, to na dojazd i powrót tracisz 0 czasu. Moze dasz radę chodzic na zajęcia przed pracą? Wydaje mi sie, ze w Wawie znalazłyby się takie zajęcia, a nawet jeśli nie, to na pewno są siłownie czynne o każdej porze.

[Trinette]

Napisane przez nelciak

Jeśli chodzi o aktywnosc fizyczną, moze zacznij od biegania? Jesli masz warunki do biegania koło domu, to na dojazd i powrót tracisz 0 czasu. Moze dasz radę chodzic na zajęcia przed pracą? Wydaje mi sie, ze w Wawie znalazłyby się takie zajęcia, a nawet jeśli nie, to na pewno są siłownie czynne o każdej porze.

Bieganie jest to jedyny sport, który odpada. Próbowałam.
Niestety zajęcia przed pracą również, gdyż musiałabym wstawać o 4:30, żeby zmieścić z godzinkę przed pracą. Jakieś pół roku temu myślałam nad tym, ale albo byłabym niewyspana albo zła przez cały dzień.Jeśli będę wstawać wcześniej, to jedynie by pójść wcześniej do pracy(choć wyjdę o tej samej porze co obecnie).

[MajowaMilka]

Temat idealny dla mnie!!
A więc, zauważyłam, że kiedy mam sporo obowiązków, tzn. np. studia + praca+ dom, to jestem idealnie zorganizowana i inaczej organizuję swój czas. Niestety, odkąd zaczęłam pracę od 7 do 15, mam tego wolnego czasu za dużo i go trwonię okrutnie. Załóżmy, że wychodzę z pracy ok. godz. 15.30, raz w tygodniu idę na zakupy. W domu jestem między 16.00 a 16.30. I tu zaczynają się schody, bo mieszkam z rodzicami i jestem singielką. Obiad zazwyczaj jest gotowy, więc go jem, sprzątam po sobie. Raz, dwa razy w tyg. gotuję obiad, zmywam gary. Potem odpalam kompa i zaczynam "odpoczywać", albo sprzątać. Oglądam youtube, czytam wizaż, przeglądam fejsa, sympatię, pudla, układam ciuchy w szafie, gadam przez tel., czasem poćwiczę. I tak mi przelatuje te kilka godzin.

Powiem szczerze, że po pół roku takie życie zaczęło mnie męczyć. Albo sprzątam, albo oglądam seriale, raz na jakiś czas spotkam się ze znajomymi. No i w tym miesiącu postanowiłam ogarnąć życie!

Zapisałam się na fitness, taniec latynoski oraz basen. Do tego mam zamiar godzinę dziennie ćwiczyć w domu. Plus angielski, u mnie w mieście jest opcja darmowych kursów e-learningowych, zamierzam z nich skorzystać. I to na razie tyle... Mam 25 lat i nie chce pół życia spędzić w domu, smutna i rozdrażniona.


Co do sprzątania, ja wiecznie sprzątam i wiecznie mam bałagan. Wkurza mnie to, że ciągle myślę tylko, że znów muszę sprzątać, więc mam postanowienie, żeby w sobotę robić generalne porządki (jak za czasów dzieciństwa). Raz a dobrze. Cała łazienka, dwa pokoje (tylko moje), zrobić wielkie pranie, wszystko wymyć, maksymalnie powywalać zbędne przedmioty. I starać się nie bałaganić w tygodniu.

Ja mam metodę zapisywania postanowień i różnych tego typu rzeczy w Excelu. Mam tabelkę i wpisuję tam listę zakupów, wydatki, treningi i co najważniejsze postanowienia na dany miesiąc. Planuję tam co, kiedy zrobię, postanawiam np. sprzątać tylko w soboty, 2 razy w tyg. wychodzić na ćwiczenia, i takie tam. Pomaga

[Trinette]

Napisane przez MajowaMilka

Temat idealny dla mnie!!
A więc, zauważyłam, że kiedy mam sporo obowiązków, tzn. np. studia + praca+ dom, to jestem idealnie zorganizowana i inaczej organizuję swój czas. Niestety, odkąd zaczęłam pracę od 7 do 15, mam tego wolnego czasu za dużo i go trwonię okrutnie. Załóżmy, że wychodzę z pracy ok. godz. 15.30, raz w tygodniu idę na zakupy. W domu jestem między 16.00 a 16.30. I tu zaczynają się schody, bo mieszkam z rodzicami i jestem singielką. Obiad zazwyczaj jest gotowy, więc go jem, sprzątam po sobie. Raz, dwa razy w tyg. gotuję obiad, zmywam gary. Potem odpalam kompa i zaczynam "odpoczywać", albo sprzątać. Oglądam youtube, czytam wizaż, przeglądam fejsa, sympatię, pudla, układam ciuchy w szafie, gadam przez tel., czasem poćwiczę. I tak mi przelatuje te kilka godzin.

Net i tv są dla mnie najgorszym marnotrawstwem czasu. Nie masz takiego problemu, że wieczorem jesteś strasznie senna? Ja mam niskie ciśnienie i niestety, ale często chodzę trochę taka otępiała. Ćwiczenia pomagają dosłownie na 5min.

Zapisałam się na fitness, taniec latynoski oraz basen. Do tego mam zamiar godzinę dziennie ćwiczyć w domu. Plus angielski, u mnie w mieście jest opcja darmowych kursów e-learningowych, zamierzam z nich skorzystać. I to na razie tyle... Mam 25 lat i nie chce pół życia spędzić w domu, smutna i rozdrażniona.

Gratuluję Ja się zapiszę na pewno na fitness po 29.09 Już nawet sobie sprawdziłam, który jest najbliżej pracy. Wtedy zawszę mogę wyskoczyć z koleżankami.

Ja mam metodę zapisywania postanowień i różnych tego typu rzeczy w Excelu. Mam tabelkę i wpisuję tam listę zakupów, wydatki, treningi i co najważniejsze postanowienia na dany miesiąc. Planuję tam co, kiedy zrobię, postanawiam np. sprzątać tylko w soboty, 2 razy w tyg. wychodzić na ćwiczenia, i takie tam. Pomaga

Excel dobra rzecz, tylko ja do niego rzadko zaglądałam Wolę wersję papierową jakiegoś notatnika. Już nawet odnalazłam odpowiedni dla siebie Albo go kupię, albo sama wydrukuję i zbinduję.

Właśnie czytam sobie skrawki z wyzwania "30 days to change". Chyba z niego skorzystam, tylko w trochę dłuższym okresie (3 tygodni), bo mam zaliczenia w międzyczasie.
W każdym razie pierwszy tydzień polega na wyrzucaniu zbędnych rzeczy. Dlatego też wczoraj poprzeglądałam dokumenty i notatki, których nie użyję (chyba trzymałam z przyzwyczajenia albo przywiązania). Cała wielka siata do spalenia (dam na podpałkę, zawsze ktoś zaoszczędzi parę zł).
Wymyśliłam też, że zbędne ciuchy/książki, których nie używam mogę sprzedać. Mam chociażby sukienkę jeszcze z metką i moją suknię ślubną . Tylko szkoda mi np. naprawdę fajnego repetytorium z angielskiego do matury, ale jak ma leżeć...
Pewnie przez ten pierwszy etap jeszcze nad paroma rzeczami się będę zastanawiać.

Drugi tydzień polega na spisaniu 100marzeń i celów (praca zawodowa, relacje z innymi ludźmi, samorozwój, tryb życia). Ponadto sporządzenie stref do poprawy i stref, w których jesteśmy od innych lepsi i powinniśmy rozwijać. Parę celów już nawet mam.

[Listopadowaa]

Moge dołączyć?

Ja w domu jestem wczesnie o 15 ale zanim zrobie obiad i trochę ogarnę robi sie sie 17, jak mam wiecej do zrobienia 18, a potem jestem padnieta i w zasadzie czytam ksiażki albo siedze przed wizazem. Miałam biegać ale jakoś sił i motywacji brak. Codziennie wstaje o 4.30.

[beatiska]

Napisane przez Trinette

Właśnie czytam sobie skrawki z wyzwania "30 days to change". Chyba z niego skorzystam, tylko w trochę dłuższym okresie (3 tygodni), bo mam zaliczenia w międzyczasie.
W każdym razie pierwszy tydzień polega na wyrzucaniu zbędnych rzeczy. Dlatego też wczoraj poprzeglądałam dokumenty i notatki, których nie użyję (chyba trzymałam z przyzwyczajenia albo przywiązania). Cała wielka siata do spalenia (dam na podpałkę, zawsze ktoś zaoszczędzi parę zł).
Wymyśliłam też, że zbędne ciuchy/książki, których nie używam mogę sprzedać. Mam chociażby sukienkę jeszcze z metką i moją suknię ślubną . Tylko szkoda mi np. naprawdę fajnego repetytorium z angielskiego do matury, ale jak ma leżeć...
Pewnie przez ten pierwszy etap jeszcze nad paroma rzeczami się będę zastanawiać.

Drugi tydzień polega na spisaniu 100marzeń i celów (praca zawodowa, relacje z innymi ludźmi, samorozwój, tryb życia). Ponadto sporządzenie stref do poprawy i stref, w których jesteśmy od innych lepsi i powinniśmy rozwijać. Parę celów już nawet mam.

Jest wątek https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=774843 101 celów w 1001 dni, może Ciebie zainteresuje

[Darli]

jak wracam z uczelni o 21 dwa razy w tyg to wtedy sobie całkowicie odpuszczam, czuję sie wtedy jakby mnie ktoś przeżuł i wypluł
Miałam kiedyś tak jak mieszkałam z rodzicami że jak zajecia zaczynają się o 13 to nie robie nic aż do wyjscia z domu , serial , fejs, youtube i o czas się zbierać, jakbym tylko "przeczekiwała" od momentu w którym wstanę do tego aż zacznę się ubierać, malować itp
Dopiero jak się wyprowadziłam na stancję to jakoś inaczej się stało, jakiś stały rytm dnia złapałam i wstawanie rano, kawa, jakiś program śniadaniowy jednym okiem oglądany, robienie czegoś na uczelnie ...

---------- Dopisano o 11:56 ---------- Poprzedni post napisano o 11:54 ----------

Napisane przez Trinette

Tylko szkoda mi np. naprawdę fajnego repetytorium z angielskiego do matury, ale jak ma leżeć...

sprzedaj to Ci parę groszy wpadnie

[Listopadowaa]

Napisane przez MajowaMilka

Temat idealny dla mnie!!
A więc, zauważyłam, że kiedy mam sporo obowiązków, tzn. np. studia + praca+ dom, to jestem idealnie zorganizowana i inaczej organizuję swój czas. Niestety, odkąd zaczęłam pracę od 7 do 15, mam tego wolnego czasu za dużo i go trwonię okrutnie. Załóżmy, że wychodzę z pracy ok. godz. 15.30, raz w tygodniu idę na zakupy. W domu jestem między 16.00 a 16.30. I tu zaczynają się schody, bo mieszkam z rodzicami i jestem singielką. Obiad zazwyczaj jest gotowy, więc go jem, sprzątam po sobie. Raz, dwa razy w tyg. gotuję obiad, zmywam gary. Potem odpalam kompa i zaczynam "odpoczywać", albo sprzątać. Oglądam youtube, czytam wizaż, przeglądam fejsa, sympatię, pudla, układam ciuchy w szafie, gadam przez tel., czasem poćwiczę. I tak mi przelatuje te kilka godzin.

Powiem szczerze, że po pół roku takie życie zaczęło mnie męczyć. Albo sprzątam, albo oglądam seriale, raz na jakiś czas spotkam się ze znajomymi. No i w tym miesiącu postanowiłam ogarnąć życie!

Zapisałam się na fitness, taniec latynoski oraz basen. Do tego mam zamiar godzinę dziennie ćwiczyć w domu. Plus angielski, u mnie w mieście jest opcja darmowych kursów e-learningowych, zamierzam z nich skorzystać. I to na razie tyle... Mam 25 lat i nie chce pół życia spędzić w domu, smutna i rozdrażniona.


Co do sprzątania, ja wiecznie sprzątam i wiecznie mam bałagan. Wkurza mnie to, że ciągle myślę tylko, że znów muszę sprzątać, więc mam postanowienie, żeby w sobotę robić generalne porządki (jak za czasów dzieciństwa). Raz a dobrze. Cała łazienka, dwa pokoje (tylko moje), zrobić wielkie pranie, wszystko wymyć, maksymalnie powywalać zbędne przedmioty. I starać się nie bałaganić w tygodniu.

Ja mam metodę zapisywania postanowień i różnych tego typu rzeczy w Excelu. Mam tabelkę i wpisuję tam listę zakupów, wydatki, treningi i co najważniejsze postanowienia na dany miesiąc. Planuję tam co, kiedy zrobię, postanawiam np. sprzątać tylko w soboty, 2 razy w tyg. wychodzić na ćwiczenia, i takie tam. Pomaga

ja od zawsze sprzątam w soboty. Nie wyobrażam sobie raz w tygodniu nie ogarnąć domu. Teraz jak jestem w domu o 15 i staram sie w piątek juz posprzątać, chociaż łazienkę czy kuchnie. Staram sie trzymać porzadek na bieżąco, ale niestety nie mieszkam sama. Kiedyś w rodzinnym domu kuchnie sprzatalo sie po kazdym gotowaniu i zawsze bylo czysto, scierało sie ewentualnie kurze raz w tygodniu z dwoch małych polek no i podłogi to wiadomo, a tak codziennie bylo czyściutko. A tutaj niestety i kuchnie trzeba dokladnie pucować po całym tygodniu używania, strasznie zapuszczona, mimo, że ja z moim tz zawsze po sobie sprzątamy to i tak zawsze syf ktoś zostawia
Uroki dzielenia mieszkania. Ale za to są takie weekendy ze nie muszę sprzątać, prócz swojego pokoju

[Trinette]

Napisane przez Listopadowaa

Moge dołączyć?

Ja w domu jestem wczesnie o 15 ale zanim zrobie obiad i trochę ogarnę robi sie sie 17, jak mam wiecej do zrobienia 18, a potem jestem padnieta i w zasadzie czytam ksiażki albo siedze przed wizazem. Miałam biegać ale jakoś sił i motywacji brak. Codziennie wstaje o 4.30.

Dołączaj Zawsze to większa motywacja zmieniać coś w życiu w parę osób.
Podziwiam, że wstajesz o 4:30 Ja bym nie dała rady. Muszę spać te 7 godzin. Myślałaś nad fitnessem? Jak jest więcej osób to jest raźniej.
Ja sobie jakiś czas temu obrałam za cel przeczytanie wszystkich książek Pratchetta. 13 już za mną, ale od pół roku nie mam czasu na to. Doszła uczelnia, powolne pisanie mgr i kurs. Jednak w tym wytrwam

Napisane przez beatiska

Jest wątek https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=774843 101 celów w 1001 dni, może Ciebie zainteresuje

Wolę jednak wyzwania, zawierające się w krótszym okresie czasu, inaczej nie widzę postępów i wymiękam.

Napisane przez Darli

jak wracam z uczelni o 21 dwa razy w tyg to wtedy sobie całkowicie odpuszczam, czuję sie wtedy jakby mnie ktoś przeżuł i wypluł

Wiem coś o tym. Też tak wracam 2 dni w tygodniu.Jedyna moja przerwa w trakcie dnia to dojazdy.

Miałam kiedyś tak jak mieszkałam z rodzicami że jak zajecia zaczynają się o 13 to nie robie nic aż do wyjscia z domu , serial , fejs, youtube i o czas się zbierać, jakbym tylko "przeczekiwała" od momentu w którym wstanę do tego aż zacznę się ubierać, malować itp
Dopiero jak się wyprowadziłam na stancję to jakoś inaczej się stało, jakiś stały rytm dnia złapałam i wstawanie rano, kawa, jakiś program śniadaniowy jednym okiem oglądany, robienie czegoś na uczelnie ...

Fajnie się mieszkało z rodzicami, to fakt. Jednak teraz trzeba sobie samemu radzić w dorosłym życiu.

sprzedaj to Ci parę groszy wpadnie

Zawsze będę miała więcej miejsca i np. na 2 obiady w pracy Choć znając mnie dołożyłabym i kupiłabym za to Advanced Grammar in Use

---------- Dopisano o 12:10 ---------- Poprzedni post napisano o 12:08 ----------

Napisane przez Listopadowaa

ja od zawsze sprzątam w soboty. Nie wyobrażam sobie raz w tygodniu nie ogarnąć domu. Teraz jak jestem w domu o 15 i staram sie w piątek juz posprzątać, chociaż łazienkę czy kuchnie. Staram sie trzymać porzadek na bieżąco, ale niestety nie mieszkam sama. Kiedyś w rodzinnym domu kuchnie sprzatalo sie po kazdym gotowaniu i zawsze bylo czysto, scierało sie ewentualnie kurze raz w tygodniu z dwoch małych polek no i podłogi to wiadomo, a tak codziennie bylo czyściutko. A tutaj niestety i kuchnie trzeba dokladnie pucować po całym tygodniu używania, strasznie zapuszczona, mimo, że ja z moim tz zawsze po sobie sprzątamy to i tak zawsze syf ktoś zostawia
Uroki dzielenia mieszkania. Ale za to są takie weekendy ze nie muszę sprzątać, prócz swojego pokoju

U mnie za to mąż po sobie rzadko sprząta. Wkurza mnie to, ale po części rozumiem - myśli ciągle o pracy i nowych projektach.

[201801191006]

ja też tak gruntownie sprzątam w soboty, wtedy całe mieszkanie jest na błysk. codziennie jedynie kuchnie pod wieczór po całym dniu, bo lubię rano wstawać i pić kawę jak jest tak pięknie i czysto

dobry pomysł z tym wyrzucaniem starych rzeczy, od jutra zastosuję. przede wszystkim muszę ciuchy ogarnąć, dużo mam do sprzedania ubranych tylko raz albo i wcale.

[Listopadowaa]

Wstawać o tej godzinie to kwestia przyzwyczajenia. Do pracy mam na 6.00 ale muszę wyjechać o 05.20. Jestem zmęczona, staram sie kłasc wczesniej ale nie zawsze się udaje, czasami nie mogę zasnąć. Jak prześpię mniej niż 7 godzin bardzo mocno odczuwam zmęczenie. Dwa razy zasnełam juz o 18 i spalam tak az do rana, ale to dlatego , że miałam kilkodniowy maraton spania po 4, 5 godzin
Wtedy na zrobienie czegokolwiek w domu nie mam już siły.
Chciałabym chodzić na fitness ale nie mam z kim. W zasadzie z tz tutaj jestesmy sami. Nie jest to nasze stałe miejsce. Kiedyś wrócimy w swoje rodzinne strony.
Mój tz na szczęście sprząta po sobie, po nas. Nie muszę mu nic mówić. Świetnie się uzupełniamy w domowych obowiązkach. Także razem sprzątamy mieszkanie. Nie straszne jemu mycia kibelka
Ale z takim facetem chciałoby się już zakładać rodzinę

[blue houdini]

Jeśli macie wrażenie, że brakuje wam czasu, podstawową sprawą jest uświadomienie sobie dokładnie co ten czas zabiera. Jest dobra metoda na to: przez jakiś czas ustawiacie sobie alarm, który dzwoni wam co pół godziny i zapisujecie, co dokładnie robicie w danym momencie, np. "siedzę na wizażu", "zmywam", "oglądam tvn". To pozwoli wam się zorientować, co naprawdę pochłania wasz czas i wprowadzić zmiany.
Ja kiedyś np. miałam tak, że kiedy wracałam ze szkoły, nie robiłam kompletnie nic przez jakieś dwie godziny, tylko snułam się z kąta w kąt i starałam zmobilizować do czegokolwiek i tak zlatywał mi cały dzień. Odkąd zaczęła się praca i studia przestałam mieć ten komfort. Przeważnie jak wchodzę do domu po zajęciach/pracy, zaczynam od gotowania obiadu, w międzyczasie sprzątania, wstawienia prania, no takich obowiązków domowych, ogarnięcia co jest do zrobienia na jutrzejsze zajęcia. To nie trwa długo, bo przed przyjściem do domu, wiem co jest do przygotowania, więc nie zastanawiam się godzinę, nie idę do sklepu, tylko zabieram się do rzeczy. Staram się zmywać na bieżąco. Sprzątam przed pójściem spać.
Generalnie dużo czasu tracimy na zastanawianiu się - co zrobić na obiad, co ubrać, czy lepiej nałożyć maskę na włosy czy olejek, czym się zająć, co tak właściwie mamy zrobić - obstawiam, że takie namyślanie się i snucie to ok. 2h dziennie... Najlepiej więc wieczorem przysiąść do zrobienia listy - to naprawdę pomaga. Wstajesz, patrzysz na listę i po prostu wiesz, co masz robić, bez zastanawiania się.
Któraś z was mówiła, że praca magisterska idzie jej jak krew z nosa. Też można znaleźć przyczynę. Może próbujesz ją pisać w czasie, który nie jest dla Ciebie optymalny, może pracujesz za długo albo za krótko, nie masz stworzonego odpowiedniego środowiska pracy, może rozmyślasz o innych obowiązkach albo po prostu ciężko Ci się za coś zabrać. Na wszystko jest sposób.

[Trinette]

Napisane przez loloo

ja też tak gruntownie sprzątam w soboty, wtedy całe mieszkanie jest na błysk. codziennie jedynie kuchnie pod wieczór po całym dniu, bo lubię rano wstawać i pić kawę jak jest tak pięknie i czysto

dobry pomysł z tym wyrzucaniem starych rzeczy, od jutra zastosuję. przede wszystkim muszę ciuchy ogarnąć, dużo mam do sprzedania ubranych tylko raz albo i wcale.

Ja zauważyłam, że sprzątanie w sobotę rano to strata cennego czasu na naukę. Lepiej to zrobić w piątek wieczorem a np. odkurzanie rano, które zajmie z 20minut.

Napisane przez Listopadowaa

Wstawać o tej godzinie to kwestia przyzwyczajenia. Do pracy mam na 6.00 ale muszę wyjechać o 05.20. Jestem zmęczona, staram sie kłasc wczesniej ale nie zawsze się udaje, czasami nie mogę zasnąć. Jak prześpię mniej niż 7 godzin bardzo mocno odczuwam zmęczenie. Dwa razy zasnełam juz o 18 i spalam tak az do rana, ale to dlatego , że miałam kilkodniowy maraton spania po 4, 5 godzin
Wtedy na zrobienie czegokolwiek w domu nie mam już siły.
Chciałabym chodzić na fitness ale nie mam z kim. W zasadzie z tz tutaj jestesmy sami. Nie jest to nasze stałe miejsce. Kiedyś wrócimy w swoje rodzinne strony.
Mój tz na szczęście sprząta po sobie, po nas. Nie muszę mu nic mówić. Świetnie się uzupełniamy w domowych obowiązkach. Także razem sprzątamy mieszkanie. Nie straszne jemu mycia kibelka
Ale z takim facetem chciałoby się już zakładać rodzinę

I tak podziwiam, bo ja przy takiej ilości snu byłabym zombi.
A TŻ ile spędza czasu w domu? Mój potrafi wrócić o 23:00/2:00. W tym tygodniu go prawie nie widziałam, a teraz i tak pracuje ale w domu

Napisane przez blue houdini

Jeśli macie wrażenie, że brakuje wam czasu, podstawową sprawą jest uświadomienie sobie dokładnie co ten czas zabiera. Jest dobra metoda na to: przez jakiś czas ustawiacie sobie alarm, który dzwoni wam co pół godziny i zapisujecie, co dokładnie robicie w danym momencie, np. "siedzę na wizażu", "zmywam", "oglądam tvn". To pozwoli wam się zorientować, co naprawdę pochłania wasz czas i wprowadzić zmiany.

Siedzenie bez sensu na necie - to zabiera mi cenny czas. Z drugiej strony jak mam nerwa, to nie mogę się zabrać za naukę A potem przychodzi świadomość o zmarnowanym czasie...

Generalnie dużo czasu tracimy na zastanawianiu się - co zrobić na obiad, co ubrać, czy lepiej nałożyć maskę na włosy czy olejek, czym się zająć, co tak właściwie mamy zrobić - obstawiam, że takie namyślanie się i snucie to ok. 2h dziennie... Najlepiej więc wieczorem przysiąść do zrobienia listy - to naprawdę pomaga. Wstajesz, patrzysz na listę i po prostu wiesz, co masz robić, bez zastanawiania się.

Właśnie dlatego muszę sobie zrobić plan i wprowadzać go powoli w życie. Potem przyjdzie przyzwyczajenie, a co za tym idzie -będzie o wiele łatwiej.

Któraś z was mówiła, że praca magisterska idzie jej jak krew z nosa. Też można znaleźć przyczynę. Może próbujesz ją pisać w czasie, który nie jest dla Ciebie optymalny, może pracujesz za długo albo za krótko, nie masz stworzonego odpowiedniego środowiska pracy, może rozmyślasz o innych obowiązkach albo po prostu ciężko Ci się za coś zabrać. Na wszystko jest sposób.

Znam tego przyczynę. Nie mam "flow" w pisaniu i muszę korzystać z wielu pozycji książkowych

[201801191006]

Napisane przez Trinette

Ja zauważyłam, że sprzątanie w sobotę rano to strata cennego czasu na naukę. Lepiej to zrobić w piątek wieczorem a np. odkurzanie rano, które zajmie z 20minut.

u mnie nauka rano by była stratą czasu, bo po prostu nie umiem wtedy się nic nauczyć. najwcześniejsza godzina o której się mogę uczyć to 16, wcześniej po prostu robię milion innych rzeczy i nie ma opcji żebym tak po prostu usiadła i się uczyła.

[Listopadowaa]

Moj tz jeden tydzien jest w domu po 15, a drugi tydzien chodzi na 15 do 23.
Takze tez ma troche czasu Weekendy zazwyczaj wolne. Dzisiaj akurat jest w pracy.

[Malwina_89]

Genialny wątek, chciałabym do niego dołączyć

Mam podobny problem - nie umiem zorganizować sobie w sposób optymalny czasu po pracy, nie umiem się zmobilizować do czegokolwiek, kupka teczek i innych dokumentów leży już u mnie na biurku chyba z pół roku, mam problem z robieniem czegokolwiek na bieżąco Najgorzej jest ostatnio, gdy muszę się jeszcze uczyć na kolokwia - materiału jest dużo, wracam do domu ok. 16:30, trzeba zrobić obiad, ogarnąć się po pracy, wykonać domowe obowiązki - dobrze, że z TŻ dzielimy się z nimi równo. Ok 18-19 siadam do nauki i już mi się nie chce... No i jestem leniem, bardzo chcę się zmobilizować, jakoś racjonalnie rozłożyć wszystko i zaplanować, mam nadzieję, że z Wami mi się to uda I wiecie co - jak napisałam to wszystko, to jeszcze bardziej sobie uświadomiłam, że kiepsko organizuję swój czas

[Trinette]

Napisane przez loloo

u mnie nauka rano by była stratą czasu, bo po prostu nie umiem wtedy się nic nauczyć. najwcześniejsza godzina o której się mogę uczyć to 16, wcześniej po prostu robię milion innych rzeczy i nie ma opcji żebym tak po prostu usiadła i się uczyła.

Dlatego każdy dostosowuje pod siebie plan dnia

Napisane przez Malwina_89

Genialny wątek, chciałabym do niego dołączyć

Mam podobny problem - nie umiem zorganizować sobie w sposób optymalny czasu po pracy, nie umiem się zmobilizować do czegokolwiek, kupka teczek i innych dokumentów leży już u mnie na biurku chyba z pół roku, mam problem z robieniem czegokolwiek na bieżąco Najgorzej jest ostatnio, gdy muszę się jeszcze uczyć na kolokwia - materiału jest dużo, wracam do domu ok. 16:30, trzeba zrobić obiad, ogarnąć się po pracy, wykonać domowe obowiązki - dobrze, że z TŻ dzielimy się z nimi równo. Ok 18-19 siadam do nauki i już mi się nie chce... No i jestem leniem, bardzo chcę się zmobilizować, jakoś racjonalnie rozłożyć wszystko i zaplanować, mam nadzieję, że z Wami mi się to uda I wiecie co - jak napisałam to wszystko, to jeszcze bardziej sobie uświadomiłam, że kiepsko organizuję swój czas

Też jestem leniem, ale mam dobre chęci.
Pomyśl co masz na najbliższe dni ważnego do zrobienia/do nauki. Rozpisz sobie mniej więcej plan tygodnia i próbuj realizować. Nawet jedna zrobiona rzecz to sukces
Z dokumentami problem miałam na początku. Nie wiedziałam jak je ułożyć. Teraz mam parę segregatorów: badania, banki, praca, mieszkanie(umowy), studia. Wszystko powkładane w koszulki + podoklejane z boku karteczki z informacją co tam jest (by łatwiej znaleźć). Jak coś mi dochodzi i nie mam czasu wpiąć - wkładam do do "kuwetki" i czeka.

[Malwina_89]

Napisane przez Trinette

Też jestem leniem, ale mam dobre chęci.
Pomyśl co masz na najbliższe dni ważnego do zrobienia/do nauki. Rozpisz sobie mniej więcej plan tygodnia i próbuj realizować. Nawet jedna zrobiona rzecz to sukces
Z dokumentami problem miałam na początku. Nie wiedziałam jak je ułożyć. Teraz mam parę segregatorów: badania, banki, praca, mieszkanie(umowy), studia. Wszystko powkładane w koszulki + podoklejane z boku karteczki z informacją co tam jest (by łatwiej znaleźć). Jak coś mi dochodzi i nie mam czasu wpiąć - wkładam do do "kuwetki" i czeka.

Mam taki plan I generalnie wziąć się za siebie i zorganizować sobie czas tak, żebym nie była na siebie zła, że tyle rzeczy leży odłogiem, podczas gdy niewielkim nakładem pracy można to zmienić.

[Trinette]

Napisane przez Malwina_89

Mam taki plan I generalnie wziąć się za siebie i zorganizować sobie czas tak, żebym nie była na siebie zła, że tyle rzeczy leży odłogiem, podczas gdy niewielkim nakładem pracy można to zmienić.

Ja na najbliższe 7 dni mam mniej więcej taki plan - praca & kurs & nauka Celem na ten tydzień jest opanowanie jak największej ilości materiału + przy odrobinie szczęścia zaliczenie egzaminu.
W przyszły weekend zaprojektuję sobie własny DIY (organizer). Zbędne mi są takie części jak zakupy/plan posiłków itp. Za to wstawię: "Cele"(co miesiąc do wykonania), "Things to do"(czyli, rzeczy które powinnam zrobić, ale nie są mega pilne) i jakieś kartki na luźne myśli (musimy sobie urządzić mieszkanie).

[Trinette]

Koniec nauki na dzisiaj. Idzie mi to strasznie wolno. Ale jak będę siedzieć za dużo to mi się wszystko pomiesza.
Zrealizowałam 3/10 z założonego planu. Mało, ale uczę się dla siebie. I uwaga! Lubię to!

Dziewczyny jak minął dzień i co zrobiłyście?

[Malwina_89]

No cóż... Ja od 10 powtarzam do jutrzejszego egzaminu, miałam w sumie może z 1 - 1,5 h przerwy. I nic poza tym. Można powiedzieć, że niewiele zostało mi do wyrobienia planu na dzisiaj, także jest dobrze.

[Trinette]

Napisane przez Malwina_89

No cóż... Ja od 10 powtarzam do jutrzejszego egzaminu, miałam w sumie może z 1 - 1,5 h przerwy. I nic poza tym. Można powiedzieć, że niewiele zostało mi do wyrobienia planu na dzisiaj, także jest dobrze.

Co studiujesz?

[Malwina_89]

Napisane przez Trinette

Co studiujesz?

Już nic, jestem na aplikacji

[Trinette]

Napisane przez Malwina_89

Już nic, jestem na aplikacji

Ja FiR a jeszcze wcześniej kierunek techniczny.

Edit. Ciekawe czy uda mi się jutro wstać o 6 :/