Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 6 282
|
Dot.: Zbyt często porównuje się do innych
Cytat:
Napisane przez krystian17
Witam
Jestem studentem 1 roku informatyki na PW. Głupio mi się przyznać, że tak jak w temacie zbyt często porównuję moją wiedzę/inteligencję do innych studentów. Gdy chodziłem do liceum, nie było z tym problemu, byłem najlepszy w dziedzinach ścisłych, robiłem swoje i nawet się nigdy nad tym nie zastanawiałem. Natomiast teraz, np. gdy robimy wspólnie zadanie z ludźmi z grupy, gdy oni rozumieją jak zrobić dane zadanie, a ja nie, dobija mnie to. Przez to cały czas o tym myślę. Nie chodzi tu o to, że nie dopuszczam myśli, że może być ktoś mądrzejszy ode mnie. Po prostu chciałbym o tym nie myśleć i robić swoje. Ale nie mogę. Proszę o radę...
|
Myślę, że trochę w pogrubionym tkwi problem. U mnie na studiach też przeważają osoby, które w swoich liceach wymiatały, były najlepsze w klasie, a na studiach radzą sobie przeciętnie albo wręcz słabo. I oni bardzo przeżywali na początku, gdy np. ktoś zdał od nich coś lepiej. Czym się pocieszać? Przede wszystkim tym, że o nic nie walczycie, studia to nie jest konkurs. Nie jest tak, że np. obligatoryjnie wywalają 50% roku (to, że tak często jest na polibudach, to jednak w dużej mierze efekt tego, że masa osób bez matmy R dostaje się nawet na takie kierunki, jak budownictwo i część z nich po prostu się poddaje). To, że ktoś umie coś od Ciebie szybciej - spróbuj podejść do tego tak, że przynajmniej coś na tym skorzystasz, zamiast jako ,,pionier" przebijać się przez jakieś zadanie jako pierwszy. Kwestia wiedzy to w dużej mierze kwestia ilości poświęconego czasu, zwłaszcza na studiach, gdzie podstawa to robienie zadań albo mozolne kucie zdanie po zdaniu. Zdolności - te nie są sprawiedliwie dzielone, być może istotnie masz w grupie osoby inteligentniejsze od Ciebie. Zawsze jest ktoś lepszy, jak nie na uczelni, to jakieś chińskie dziecko na pewno umie więcej od nas Zamiast się nakręcać, porównywać, po prostu sobie powiedz, że dajesz z siebie wszystko, a zamiast skupiać się od razu na całych studiach, bać się, co będzie po nich - jak Adam Małysz skup się na ,,jednym dobrym skoku" - jednym zaliczeniu, jednym egzaminie, bez nerwowego myślenia o całokształcie.
Tudzież weź pod uwagę, że pierwszy rok na większości studiów ma niewiele wspólnego z samym kierunkiem. Ot, mój znajomy z lekarskiego, fatalnie radził sobie na pierwszych dwóch latach, nie miał mózgu chłonnego na biochemię, biofizykę czy anatomię, farmę. Jak zaczęły się przedmioty kliniczne, interna, dermatologia - miał stypendium naukowe. Koleżanka z architektury miała problemy z jakimś fizyczno-matematycznym przedmiotem na I roku, jak się zaczęły bardziej zaawansowane projekty, to budziła duże zachwyty prowadzących, bo miała do tego dryg.
Edytowane przez 201605300922
Czas edycji: 2014-06-14 o 12:02
|