chcę odejść z pracy czy szef ma prawo utrudniać?

[anna456]

Witam, pracuję jako diagnosta w laboratorium. Wbrew pozorom jest to praca ciężka, przynajmniej w miejscu w którym pracuję- ciągłe dyżury 12 godz, nocne 12 godz - byłoby znośnie gdyby nie ciągłe awarie maszyn, praca ponad siły ( śniadanie o godz 12 30 lub 13 a w czasie dyżury to jedyny posiłek bo nie ma czasu). Poza tym sistra szefowej ma jakby większe przywileje- ja cały dzień pracuję sama na pracowni gdy ona cały dzień robi zamówienia (podobno) i chodzi na 40 min śniadanie i popołudniową kawę nie pomagając mi nic lub prawie nic. Mam tego serdecznie dość. Do tego rejestracja nie wyrabia z ilością zleceń przez co ostatnio badania przyniesione o 8 rano dostałyśmy o 11, wykonałyśmy robiąc 10 rzeczy na raz o 12 i oddział miał pretensje- nie dziwię się. Tylko że szefowa zrzuca winę nie na tych co trzeba, stwierdziła że można było zrobić szybciej a niby jak jak rejestracja nawaliła i nie dostałyśmy próbki? Teraz zbliża się sezon urlopowy mam w umowie 2 tyg wypowiedzenia więc Złożyłabym tak żeby zakończyć z końcem maja. na oku mam inną pracę muszę tam trochę się poduczyć pojeździć i za 4 mies miałabym spokojniejszą pracę w dziedzinie diagnostyki która mnie interesuje. Nie chcę pracować już w tym obozie, schudłam, stres to mój przyjaciel plus awarie maszyn i obawa o wiarygodność wyników, ciągłe ich sprawdzanie. Do tego 2 tyg czerwca miałabym urlop więc będą mieli miesiąc na znalezienie kogoś bo i tak by mnie nie było- ale twierdzą, że nie znajdą nikogo. To niech się sami zastanowią że każdy stamtąd ucieka. Od strony prawnej jest ok, tylko boję się utrudnień od strony szefa, a przecież nie mogę pracować do końca sezonu urlopowego, stres, nadmiar obowiązków, awarie do tego mam możliwość nowej pracy- uciekać?

[201607040940]

Napisane przez anna456

Witam, pracuję jako diagnosta w laboratorium. Wbrew pozorom jest to praca ciężka, przynajmniej w miejscu w którym pracuję- ciągłe dyżury 12 godz, nocne 12 godz - byłoby znośnie gdyby nie ciągłe awarie maszyn, praca ponad siły ( śniadanie o godz 12 30 lub 13 a w czasie dyżury to jedyny posiłek bo nie ma czasu). Poza tym sistra szefowej ma jakby większe przywileje- ja cały dzień pracuję sama na pracowni gdy ona cały dzień robi zamówienia (podobno) i chodzi na 40 min śniadanie i popołudniową kawę nie pomagając mi nic lub prawie nic. Mam tego serdecznie dość. Do tego rejestracja nie wyrabia z ilością zleceń przez co ostatnio badania przyniesione o 8 rano dostałyśmy o 11, wykonałyśmy robiąc 10 rzeczy na raz o 12 i oddział miał pretensje- nie dziwię się. Tylko że szefowa zrzuca winę nie na tych co trzeba, stwierdziła że można było zrobić szybciej a niby jak jak rejestracja nawaliła i nie dostałyśmy próbki? Teraz zbliża się sezon urlopowy mam w umowie 2 tyg wypowiedzenia więc Złożyłabym tak żeby zakończyć z końcem maja. na oku mam inną pracę muszę tam trochę się poduczyć pojeździć i za 4 mies miałabym spokojniejszą pracę w dziedzinie diagnostyki która mnie interesuje. Nie chcę pracować już w tym obozie, schudłam, stres to mój przyjaciel plus awarie maszyn i obawa o wiarygodność wyników, ciągłe ich sprawdzanie. Do tego 2 tyg czerwca miałabym urlop więc będą mieli miesiąc na znalezienie kogoś bo i tak by mnie nie było- ale twierdzą, że nie znajdą nikogo. To niech się sami zastanowią że każdy stamtąd ucieka. Od strony prawnej jest ok, tylko boję się utrudnień od strony szefa, a przecież nie mogę pracować do końca sezonu urlopowego, stres, nadmiar obowiązków, awarie do tego mam możliwość nowej pracy- uciekać?

złóż wypowiedzenie i uzgodnij sposób wykorzystania należnego Ci urlopu. Np. czy zapłacą za niewykorzystany i pracujesz do końca okresu wypowiedzenia - żeby lab. nie został bez obsługi. Jak szef zapyta dlaczego chcesz odejść - możesz mu powiedzieć to co tutaj napisałaś.

[anna456]

problem w tym, że oni twierdzą, że nawet jak odejdę z końcem maja to nikogo nie znajda na moje miejsce... i żebym poczekała do końca sezonu urlopowego, no ale prawo jest prawem i moje planuy są ważniejsze. Nie chciałabym się jednak rozstać w złej atmosferze.

---------- Dopisano o 12:24 ---------- Poprzedni post napisano o 12:22 ----------

Napisane przez Gosiaczek1969

złóż wypowiedzenie i uzgodnij sposób wykorzystania należnego Ci urlopu. Np. czy zapłacą za niewykorzystany i pracujesz do końca okresu wypowiedzenia - żeby lab. nie został bez obsługi. Jak szef zapyta dlaczego chcesz odejść - możesz mu powiedzieć to co tutaj napisałaś.

Oprócz mnie pracuje tam jeszcze 5 diagnostów więc jakoś dadzą radę, choć nie będzie łatwo. Ja jednak nie chcę pracować w takim trybie, zrujnuję zdrowie i przyszłość. Do tego dojeżdżam do pracy 40 km, a mam możliwość pracy oddalonej o 15 km, ale o tym nie chcę mówić szefowi.

[Kocica84]

Co to za wymówka że nie znajdą na twoje miejsce nikogo w przeciągu miesiąca czasu Poza tym jeżeli pracujesz na umowę o prace to te nadgodziny powinni ci zapłacić dodatkowo bo z tego co mi wiadomo umowa o prace to 40 godzin tygodniowo i w przeciagu 8 godzin przysługuje ci przerwa przynajmniej 20 min i dwie po 5 min Jezeli u ciebie tak nie ma tzn ze ta szefowa sie nie przejmuje kodeksem pracy Ja uważam że nie powinnaś się przejmować czy kogoś znajdą czy nie i złożyć wymównienie w trybie natychmiastowym Jeszcze dobrze że masz coś na oku bo w takich warunkach nikt by nie pracował jakbym była złośliwa a nie jestem to na twoim miejscu bym na nich inspekcje pracy nasłała bo nikt nie pracuje 12 godzin bez przerwy i to na umowe o prace a jak pracuje to dostaje dodatkowo wynagrodzenie za nadgodziny Lepiej uciekaj

[anna456]

Kurde to ja sie ciesze jak uda mi się wyrwać na 15 min na sniadanie o 12 lub 13 bo to jest tak, że mam dyzur wszystko musi byc zrobione bo oddziały mają pretensję że wyników nie ma ratunkowy chce wyniki jak najszybciej bo wiadomo... jak ja wyjdę w środku tego zamieszania bo jestem głodna to nikt mnie godnie nie zastąpi bo albo mają do zrobienia zamówienie ( siostra szefowej) albo jestem sama na pracowni i tez nikt się nie rozdwoi a potem oddziały się burzą.. eh

[Margot45]

Autorko, you made my day

Dochodzi godzina 14.00 i - coś takiego - udało mi się zjeść kanapkę
Urlop? Jaki urlop, od początku tego roku miałam dwa dni wolnego, w zasadzie mogłabym go potraktować jako "urlop na żądanie". Przerwa śniadaniowa? Je się wtedy, kiedy czas i obowiązki na to pozwalają, czasem kawa o 9.00 i kolacja o 20.00 po powrocie do domu.

A, dojeżdżam do pracy z odległości 60 km i cieszę się, ze mam pracę. I nie mówcie mi o Kodeksie Pracy, bo to literatura science fiction.

[anna456]

Napisane przez Margot45

Autorko, you made my day

Dochodzi godzina 14.00 i - coś takiego - udało mi się zjeść kanapkę
Urlop? Jaki urlop, od początku tego roku miałam dwa dni wolnego, w zasadzie mogłabym go potraktować jako "urlop na żądanie". Przerwa śniadaniowa? Je się wtedy, kiedy czas i obowiązki na to pozwalają, czasem kawa o 9.00 i kolacja o 20.00 po powrocie do domu.

A, dojeżdżam do pracy z odległości 60 km i cieszę się, ze mam pracę. I nie mówcie mi o Kodeksie Pracy, bo to literatura science fiction.

A w jakim wymiarze godzin pracujesz? I na jaką umowę? bo mi tutaj chodzi konkretnie o umowę o pracę wymiarze 8 godz, 12 godz dyżurów nocnych i dziennych. Nie każdy chce pracować jak robol. Tym bardziej, że niektórzy mają w mojej firmie wyjątkowe przywileje siedzą 40 min na plotach podczas gdy ktoś nie ma siły pracować.

[201801191006]

Napisane przez Margot45

Autorko, you made my day

Dochodzi godzina 14.00 i - coś takiego - udało mi się zjeść kanapkę
Urlop? Jaki urlop, od początku tego roku miałam dwa dni wolnego, w zasadzie mogłabym go potraktować jako "urlop na żądanie". Przerwa śniadaniowa? Je się wtedy, kiedy czas i obowiązki na to pozwalają, czasem kawa o 9.00 i kolacja o 20.00 po powrocie do domu.

A, dojeżdżam do pracy z odległości 60 km i cieszę się, ze mam pracę. I nie mówcie mi o Kodeksie Pracy, bo to literatura science fiction.

i ty się na to zgadzasz?

[Margot45]

Napisane przez anna456

A w jakim wymiarze godzin pracujesz? I na jaką umowę? bo mi tutaj chodzi konkretnie o umowę o pracę wymiarze 8 godz, 12 godz dyżurów nocnych i dziennych. Nie każdy chce pracować jak robol. Tym bardziej, że niektórzy mają w mojej firmie wyjątkowe przywileje siedzą 40 min na plotach podczas gdy ktoś nie ma siły pracować.

Etat, umowa na czas nieokreślony, teoretycznie 8h dziennie, w praktyce zdarza mi się wyjść z biura i po 10 - 11 godzinach pracy. Czegoś takiego jak płatne nadgodziny nie ma - z tym, ze ja mam pracę biurowa więc nie mam dyżurów w nocy. Prace zmianową miałam jak pracowałam w hotelu, 12/24.

Napisane przez loloo

i ty się na to zgadzasz?

A masz ciekawsze propozycje? Chętnie skorzystam

[201801191006]

Napisane przez Margot45

Etat, umowa na czas nieokreślony, teoretycznie 8h dziennie, w praktyce zdarza mi się wyjść z biura i po 10 - 11 godzinach pracy. Czegoś takiego jak płatne nadgodziny nie ma - z tym, ze ja mam pracę biurowa więc nie mam dyżurów w nocy. Prace zmianową miałam jak pracowałam w hotelu, 12/24.



A masz ciekawsze propozycje? Chętnie skorzystam

no mam ciekawszą propozycję, chociażby szanowanie siebie i niepracowanie jak w chińskiej fabryce za darmo. czemu nadgodziny nie są płatne? rozmawiałaś o tym z szefem czy z góry się zgodziłaś na bycie darmową siłą roboczą? nikt nie ma prawa do takiego wyzysku drugiej osoby, kodeks jednak od czegoś jest. szukasz chociaż czegoś innego międzyczasie?

[anna456]

Napisane przez Margot45

Etat, umowa na czas nieokreślony, teoretycznie 8h dziennie, w praktyce zdarza mi się wyjść z biura i po 10 - 11 godzinach pracy. Czegoś takiego jak płatne nadgodziny nie ma - z tym, ze ja mam pracę biurowa więc nie mam dyżurów w nocy. Prace zmianową miałam jak pracowałam w hotelu, 12/24.



A masz ciekawsze propozycje? Chętnie skorzystam

Mój narzeczony pracował tak jak Ty- odnosił sukcesy, ale zmienił pracę na normalną. Jak człowiek nie ma pracy to się chwyta byle czego, le ja myślę, że skoro nie mam jeszcze rodziny na utrzymaniu i to moja pierwsza praca, więc uciekam jeśli mam szansę na taką normalną właśnie.

[niv_]

Napisane przez Margot45

Autorko, you made my day

Dochodzi godzina 14.00 i - coś takiego - udało mi się zjeść kanapkę
Urlop? Jaki urlop, od początku tego roku miałam dwa dni wolnego, w zasadzie mogłabym go potraktować jako "urlop na żądanie". Przerwa śniadaniowa? Je się wtedy, kiedy czas i obowiązki na to pozwalają, czasem kawa o 9.00 i kolacja o 20.00 po powrocie do domu.

A, dojeżdżam do pracy z odległości 60 km i cieszę się, ze mam pracę. I nie mówcie mi o Kodeksie Pracy, bo to literatura science fiction.

U mnie podobnie. Szukam czegoś innego, ale strasznie się boję, że znów znajdę się w jakimś nieciekawym miejscu. Ale muszę coś zmienić, bo inaczej chyba oszaleją zwłaszcza, że wynagrodzenie mam bardzo przeciętne, więc już w ogóle czarna rozpacz mnie ogarnia co poniedziałek i jak spojrzę na środki na koncie.

[anna456]

Czyli mimo wszystko wracając do wątku odeszłybyściez pracy zgodnie z okresem wypowiedzenia nie zważając na nic?

[Margot45]

Napisane przez loloo

no mam ciekawszą propozycję, chociażby szanowanie siebie i niepracowanie jak w chińskiej fabryce za darmo. czemu nadgodziny nie są płatne? rozmawiałaś o tym z szefem czy z góry się zgodziłaś na bycie darmową siłą roboczą? nikt nie ma prawa do takiego wyzysku drugiej osoby, kodeks jednak od czegoś jest. szukasz chociaż czegoś innego międzyczasie?

Własnie dlatego lubię czytać Intymne, że jak mam chwilę, żeby się oderwać od obowiązków, lubię sobie poczytać takie oderwane od życia wypowiedzi

Szacunek do siebie, powiadasz? A zapłacisz mi za prąd tym szacunkiem? Czy może za obiad? A może za wizytę u lekarza?

A co do szukania.... no cóż, w obecnych czasach dla pracodawcy nie liczy się doświadczenie, tylko to, ile na pracowniku można zaoszczędzić.

Napisane przez anna456

Mój narzeczony pracował tak jak Ty- odnosił sukcesy, ale zmienił pracę na normalną. Jak człowiek nie ma pracy to się chwyta byle czego, le ja myślę, że skoro nie mam jeszcze rodziny na utrzymaniu i to moja pierwsza praca, więc uciekam jeśli mam szansę na taką normalną właśnie.

No widzisz, to przynajmniej sukcesy odnosił

Napisane przez niv_

U mnie podobnie. Szukam czegoś innego, ale strasznie się boję, że znów znajdę się w jakimś nieciekawym miejscu. Ale muszę coś zmienić, bo inaczej chyba oszaleją zwłaszcza, że wynagrodzenie mam bardzo przeciętne, więc już w ogóle czarna rozpacz mnie ogarnia co poniedziałek i jak spojrzę na środki na koncie.

Wiecie co, jak czytam podobne wątki, zaczynam rozumieć młodych ludzi, którzy chcieliby od początku "kariery" zawodowej zarabiać kokosy, odnosić sukcesy i najlepiej od razu zostać milionerami. To chyba powód, dla którego jak zapraszam sześć osób na rozmowy rekrutacyjne, odpowiadają dwie - reszta nawet nie raczy poinformować, ze już nie jest zainteresowana. Wy nie chcecie pracować - Wy chcecie robić karierę

Anna - tak, ja bym odeszła, zwłaszcza jeśli masz w perspektywie inna pracę bliżej miejsca zamieszkania.

[201801191006]

Napisane przez Margot45

Własnie dlatego lubię czytać Intymne, że jak mam chwilę, żeby się oderwać od obowiązków, lubię sobie poczytać takie oderwane od życia wypowiedzi

Szacunek do siebie, powiadasz? A zapłacisz mi za prąd tym szacunkiem? Czy może za obiad? A może za wizytę u lekarza?

A co do szukania.... no cóż, w obecnych czasach dla pracodawcy nie liczy się doświadczenie, tylko to, ile na pracowniku można zaoszczędzić.



No widzisz, to przynajmniej sukcesy odnosił



Wiecie co, jak czytam podobne wątki, zaczynam rozumieć młodych ludzi, którzy chcieliby od początku "kariery" zawodowej zarabiać kokosy, odnosić sukcesy i najlepiej od razu zostać milionerami. To chyba powód, dla którego jak zapraszam sześć osób na rozmowy rekrutacyjne, odpowiadają dwie - reszta nawet nie raczy poinformować, ze już nie jest zainteresowana. Wy nie chcecie pracować - Wy chcecie robić karierę

Anna - tak, ja bym odeszła, zwłaszcza jeśli masz w perspektywie inna pracę bliżej miejsca zamieszkania.

skoro wg ciebie to podejście oderwane od rzeczywistości to spoko, nie moja sprawa.
żeby nie było, że mówię o rzeczach z kosmosu to podam najbliższe mi przykłady:
- moja mama podała pracodawcę do sądu. nie będę tu rozpisywała epopei na milion stron więc w skrócie - poszła do sądu i wygrała. od tego są kodeksy żeby ich przestrzegać.
- ja sama mam w pracy średnio dobrą atmosferę i ogólnie do wielu rzeczy mam zastrzeżenia. gdyby mi zależało na tej pracy i gdyby mi tam dobrze było, to bym się nie zastanawiała i od razu bym złożyła pozew o ustalenie stosunku pracy. (mam umowę zlecenie, a pracuję jak przy umowie o pracę), bo to przecież w moim interesie. oczywiście najpierw bym się starała jakoś to załatwić bezpośrednio z szefem, no ale gdyby się nie dało to od tego właśnie jest kodeks.
no ale mi nie zależy zbytnio, bo mam już przygotowane wypowiedzenie i będę tam przez max dwa miesiące jeszcze, bo niezależnie od tego czy coś znajdę innego czy nie, to nie będę z siebie robiła frajera.

nie wiem, może wśród dziwnych pracodawców szukasz, bo nie wierzę że nie ma nic innego za godziwe pieniądze. już bym chyba call center wolała niż robić darmowe nadgodziny.

---------- Dopisano o 15:19 ---------- Poprzedni post napisano o 15:18 ----------

Napisane przez anna456

Czyli mimo wszystko wracając do wątku odeszłybyściez pracy zgodnie z okresem wypowiedzenia nie zważając na nic?

tak, ani bym się nie zastanawiała.

[Margot45]

Napisane przez loloo

skoro wg ciebie to podejście oderwane od rzeczywistości to spoko, nie moja sprawa.
żeby nie było, że mówię o rzeczach z kosmosu to podam najbliższe mi przykłady:
- moja mama podała pracodawcę do sądu. nie będę tu rozpisywała epopei na milion stron więc w skrócie - poszła do sądu i wygrała. od tego są kodeksy żeby ich przestrzegać.
- ja sama mam w pracy średnio dobrą atmosferę i ogólnie do wielu rzeczy mam zastrzeżenia. gdyby mi zależało na tej pracy i gdyby mi tam dobrze było, to bym się nie zastanawiała i od razu bym złożyła pozew o ustalenie stosunku pracy. (mam umowę zlecenie, a pracuję jak przy umowie o pracę), bo to przecież w moim interesie. oczywiście najpierw bym się starała jakoś to załatwić bezpośrednio z szefem, no ale gdyby się nie dało to od tego właśnie jest kodeks.
no ale mi nie zależy zbytnio, bo mam już przygotowane wypowiedzenie i będę tam przez max dwa miesiące jeszcze, bo niezależnie od tego czy coś znajdę innego czy nie, to nie będę z siebie robiła frajera.

nie wiem, może wśród dziwnych pracodawców szukasz, bo nie wierzę że nie ma nic innego za godziwe pieniądze. już bym chyba call center wolała niż robić darmowe nadgodziny.

---------- Dopisano o 15:19 ---------- Poprzedni post napisano o 15:18 ----------



tak, ani bym się nie zastanawiała.

Wiesz oczywiście, ze w związku z wytłuszczonym mogłabym Cię zgłosić do Moderatora za obrażanie? I poprosić o malutkiego milutkiego bana

No, ale po co się przejmować Regulaminem jakiegoś tam Wizażu, grunt to znać na wylot Kodeks Pracy

A - gdybyś nie wiedziała: sąd pracy w 99% przypadków wyrokuje na korzyść pracownika, więc nie ma się czym chwalić. Jak ktoś się lubi użerać w sądach - wolna wola.

[Fleur_D]

No pewnie, że uciekać.
Zawód diagnosty laboratoryjnego jest ciężki, bez względu na to, w jakim laboratorium się pracuje.
Ale to co opisujesz, to jakaś groteska. Nie spotkałam się nigdy z taką sytuacją, co prawda nie pracuję w laboratorium analitycznym, ale mam tam znajomych i nie ma tam gonitwy, pracy ponad siły, bez przerw i jedzenia.
Powiedz jeszcze, że pracujesz za 2000 zł lub mniej...

Uciekaj i nie zastanawiaj się, jak sobie poradzą, mogli pomyśleć o tym wcześniej. Jak zostaną bez pracownika, to może następnego będą lepiej traktować. O ile znajdą kogoś.

Edit: darmowe nadgodziny? Inspekcja pracy i pismo do kidlu. Biorą od nas kasę, to niech się przyjrzą sprawie.

[nadijka]

Ja bym odeszła bez oglądania się na pracodawcę - powiem z własnego doświadczenia: w jednej z poprzednich prac zawsze patrzyłam, starałam się, żeby było dobrze "dla firmy", a w podziękowaniu dostałam kopniaka w tyłek.

[201801191006]

Napisane przez Margot45

Wiesz oczywiście, ze w związku z wytłuszczonym mogłabym Cię zgłosić do Moderatora za obrażanie? I poprosić o malutkiego milutkiego bana

No, ale po co się przejmować Regulaminem jakiegoś tam Wizażu, grunt to znać na wylot Kodeks Pracy

A - gdybyś nie wiedziała: sąd pracy w 99% przypadków wyrokuje na korzyść pracownika, więc nie ma się czym chwalić. Jak ktoś się lubi użerać w sądach - wolna wola.

obrażanie? napisałam o mojej sytuacji i w moim przypadku zostanie tam było by 100% frajerstwem. nie wiem czym cię tu obraziłam skoro ani pół słowa o tobie nie napisałam.

niczym się nie chwale, stwierdzam fakt. skoro ktoś się woli użerać w pracy, a nie poświęcić trochę zainteresowania i zawalczyć o coś lepszego dla siebie, to już nie moja sprawa.
przykro tylko, że pracownicy dają się tak wykorzystywać, a pracodawca z tego korzysta. no ale fakt, lepiej nic z tym nie robić.

[3bab1895ed7a4a0113eb29e79654b8b86ef03e4e_657f8b8281285]

Napisane przez Margot45

Wiesz oczywiście, ze w związku z wytłuszczonym mogłabym Cię zgłosić do Moderatora za obrażanie? I poprosić o malutkiego milutkiego bana

No, ale po co się przejmować Regulaminem jakiegoś tam Wizażu, grunt to znać na wylot Kodeks Pracy

A - gdybyś nie wiedziała: sąd pracy w 99% przypadków wyrokuje na korzyść pracownika, więc nie ma się czym chwalić. Jak ktoś się lubi użerać w sądach - wolna wola.

Gdzie ty widziałaś w tamtym zdaniu obrażanie? To było tylko stwierdzenie faktów, bo jak nazwać kogoś kto daje się wykorzystywać.

sjp.pl► frajer

człowiek naiwny, łatwo dający się oszukać

[madzia0007]

Napisane przez Margot45

Autorko, you made my day

Dochodzi godzina 14.00 i - coś takiego - udało mi się zjeść kanapkę
Urlop? Jaki urlop, od początku tego roku miałam dwa dni wolnego, w zasadzie mogłabym go potraktować jako "urlop na żądanie". Przerwa śniadaniowa? Je się wtedy, kiedy czas i obowiązki na to pozwalają, czasem kawa o 9.00 i kolacja o 20.00 po powrocie do domu.

A, dojeżdżam do pracy z odległości 60 km i cieszę się, ze mam pracę. I nie mówcie mi o Kodeksie Pracy, bo to literatura science fiction.

To ze ty sie na to zgadzasz i jeszcze sie z tego cieszysz nie znaczy ze tak jest wszedzie i ze jest to normalne. Szanujące sie firmy przestrzegają kodeksu a obozy pracy wykorzystują pracownikow bo sie na to zgadzają i słowa nawet nie pisna o tym ze w spokoju chcieliby zjeść kanapkę albo wziąć urlop.

[niv_]

Napisane przez Margot45

Własnie dlatego lubię czytać Intymne, że jak mam chwilę, żeby się oderwać od obowiązków, lubię sobie poczytać takie oderwane od życia wypowiedzi

Szacunek do siebie, powiadasz? A zapłacisz mi za prąd tym szacunkiem? Czy może za obiad? A może za wizytę u lekarza?

A co do szukania.... no cóż, w obecnych czasach dla pracodawcy nie liczy się doświadczenie, tylko to, ile na pracowniku można zaoszczędzić.



No widzisz, to przynajmniej sukcesy odnosił



Wiecie co, jak czytam podobne wątki, zaczynam rozumieć młodych ludzi, którzy chcieliby od początku "kariery" zawodowej zarabiać kokosy, odnosić sukcesy i najlepiej od razu zostać milionerami. To chyba powód, dla którego jak zapraszam sześć osób na rozmowy rekrutacyjne, odpowiadają dwie - reszta nawet nie raczy poinformować, ze już nie jest zainteresowana. Wy nie chcecie pracować - Wy chcecie robić karierę

Anna - tak, ja bym odeszła, zwłaszcza jeśli masz w perspektywie inna pracę bliżej miejsca zamieszkania.

Nie jestem na początku kariery, więc trudno mi się wypowiadać za młodych ludzi. Nawiasem mówiąc żadnej kariery nie robię.

Problem w tym, że ludzie godzą się na wszystko, a potem jest jak jest. Każdy narzeka za plecami kierownictwa. Ludzie godzą się na złe warunki pracy, a potem się dziwią, że w tym kraju nic się nie zmienia na lepsze. Sami pod sobą kopiemy dołki.

Sama zarabiam tyle, że jest mi ciężko samej się utrzymać. Szukam więc czegoś lepszego, gdzie będę mogła chociaż w miarę przyzwoicie zarabiać. Pracodawca ma spore wymagania, ale w sumie nie oferuje nic sensownego w zamian, więc co mam zrobić. Dokładnie tak jak napisałaś mam rachunki do zapłaty, muszę się jakoś utrzymać.

W sumie to masz nawet fajnie, że możesz sobie Wizaż poczytać w wolnej chwili. Poważnie, nikt tego nie kontroluje, czy piszesz z komórki ? U mnie jak już to tylko druga opcja wchodzi w grę.

[MeredithGrey]

Szef nie ma prawa kazac Ci zostać w pracy dluzej niż wynosi okres wypowiedzenia określony w umowie. Nie bój się.

[Fortunessa]

Napisane przez Margot45

Autorko, you made my day

Dochodzi godzina 14.00 i - coś takiego - udało mi się zjeść kanapkę
Urlop? Jaki urlop, od początku tego roku miałam dwa dni wolnego, w zasadzie mogłabym go potraktować jako "urlop na żądanie". Przerwa śniadaniowa? Je się wtedy, kiedy czas i obowiązki na to pozwalają, czasem kawa o 9.00 i kolacja o 20.00 po powrocie do domu.

A, dojeżdżam do pracy z odległości 60 km i cieszę się, ze mam pracę. I nie mówcie mi o Kodeksie Pracy, bo to literatura science fiction.

Dajesz się wykorzystywać i jeszcze jesteś z tego 'dumna'?
Nic dziwnego, że pracodawcy traktują pracowników jak śmieci skoro oni sami pozwalają się tak traktować.
Realia są smutne, ale jak każdy będzie tak dawał po sobie jeździć jak po szmacie to nic się nigdy nie poprawi.

[Apelly]

Napisane przez Margot45

Wiecie co, jak czytam podobne wątki, zaczynam rozumieć młodych ludzi, którzy chcieliby od początku "kariery" zawodowej zarabiać kokosy, odnosić sukcesy i najlepiej od razu zostać milionerami. To chyba powód, dla którego jak zapraszam sześć osób na rozmowy rekrutacyjne, odpowiadają dwie - reszta nawet nie raczy poinformować, ze już nie jest zainteresowana. Wy nie chcecie pracować - Wy chcecie robić karierę

Pomijając już nieprzychodzenie na rozmowy kwalifikacyjne (co dla mnie jest absurdem, naprawdę jestem zdziwiona, że ludzie bez powiadomienia sobie po prostu nie przyjdą), to nie chciałabym pracować w Twojej firmie, a kariery robić to już zwłaszcza.

[201607121236]

Napisane przez Margot45

Autorko, you made my day

Dochodzi godzina 14.00 i - coś takiego - udało mi się zjeść kanapkę
Urlop? Jaki urlop, od początku tego roku miałam dwa dni wolnego, w zasadzie mogłabym go potraktować jako "urlop na żądanie". Przerwa śniadaniowa? Je się wtedy, kiedy czas i obowiązki na to pozwalają, czasem kawa o 9.00 i kolacja o 20.00 po powrocie do domu.

A, dojeżdżam do pracy z odległości 60 km i cieszę się, ze mam pracę. I nie mówcie mi o Kodeksie Pracy, bo to literatura science fiction.

To, że ty pracujesz w beznadziejnym miejscu, to nie znaczy, że wszyscy chcą w podobnych kołchozach pracować, wiesz?
Jak chcesz to sobie tkwij tam dalej ale nie zmuszaj innych by się cieszyli z tego co mają, nie wszystkich zadowala takie byle co

Autorko uciekaj stamtąd jak najszybciej

[201801191006]

Napisane przez Apelly

Pomijając już nieprzychodzenie na rozmowy kwalifikacyjne (co dla mnie jest absurdem, naprawdę jestem zdziwiona, że ludzie bez powiadomienia sobie po prostu nie przyjdą), to nie chciałabym pracować w Twojej firmie, a kariery robić to już zwłaszcza.

a ja kiedyś nie poszłam bez uprzedzenia i wyrzutów nie mam.
w ogłoszeniu pięknie wszystko opisane, że praca w reklamie itp. jak pani do mnie dzwoniła to zapytałam o stanowisko żeby się upewnić i to samo usłyszałam, że reklama i PR, ale bez żadnych szczegółów. jak chciałam o coś dopytać, to mi powiedziała, że się dowiem na miejscu wygooglowałam sobie tę firmę i się okazało, że ta ich fantastyczna reklama to akwizycja i się przez 12h śmiga od drzwi do drzwi i sprzedaje jakieś badziewie. także dziękuję, postoję.

[Apelly]

Napisane przez loloo

a ja kiedyś nie poszłam bez uprzedzenia i wyrzutów nie mam.
w ogłoszeniu pięknie wszystko opisane, że praca w reklamie itp. jak pani do mnie dzwoniła to zapytałam o stanowisko żeby się upewnić i to samo usłyszałam, że reklama i PR, ale bez żadnych szczegółów. jak chciałam o coś dopytać, to mi powiedziała, że się dowiem na miejscu wygooglowałam sobie tę firmę i się okazało, że ta ich fantastyczna reklama to akwizycja i się przez 12h śmiga od drzwi do drzwi i sprzedaje jakieś badziewie. także dziękuję, postoję.

Też miałam taką sytuację, ale poinformowałam przez sms, że jednak nie będę.

[Margot45]

Napisane przez niv_

Nie jestem na początku kariery, więc trudno mi się wypowiadać za młodych ludzi. Nawiasem mówiąc żadnej kariery nie robię.

Problem w tym, że ludzie godzą się na wszystko, a potem jest jak jest. Każdy narzeka za plecami kierownictwa. Ludzie godzą się na złe warunki pracy, a potem się dziwią, że w tym kraju nic się nie zmienia na lepsze. Sami pod sobą kopiemy dołki.

Sama zarabiam tyle, że jest mi ciężko samej się utrzymać. Szukam więc czegoś lepszego, gdzie będę mogła chociaż w miarę przyzwoicie zarabiać. Pracodawca ma spore wymagania, ale w sumie nie oferuje nic sensownego w zamian, więc co mam zrobić. Dokładnie tak jak napisałaś mam rachunki do zapłaty, muszę się jakoś utrzymać.

W sumie to masz nawet fajnie, że możesz sobie Wizaż poczytać w wolnej chwili. Poważnie, nikt tego nie kontroluje, czy piszesz z komórki ? U mnie jak już to tylko druga opcja wchodzi w grę.

Jedyna jak dotąd sensowna wypowiedź, jaką tu przeczytałam - ale może dlatego, ze podobnie jak ja - sama się utrzymujesz i wiesz z doświadczenia, jak to wygląda.

A narzekać bezpośrednio wprost do kierownictwa - jasne, można. Może przeżyją jak na pożegnanie usłyszą parę "ciepłych" słów. Tym niemniej mnie osobiście zależy, żeby mieć za co popłacić te rachunki, więc wolę ponarzekać za plecami.

Co do Wizażu - w sumie nie powinnam ale skoro to nie koliduje z moją pracą... ograniczeń w dostępie do netu nie ma więc czasem mi się udaje zajrzeć na paręnaście minut. Komórki używać w pracy nie mam kiedy, co tu mówić o dłubaniu w internecie...!

[Hultaj]

kochana, chyba oszalałaś. Oczywiście, że odejdź wtedy, gdy Ty chcesz, musialabyś na glowę upaść, by czekać do końca sezonu urlopowego jeśli Ci to nie pasuje.

Rozstań się w atmosferze miłej i serdecznej , bo dlaczego miałabyś się kłócić z nimi, ale absolutnie nie masz powodu dawać się namówić na dłuższe zostanie jeśli tego nie chcesz, a już tym bardziej jak Ci się szykują inne plany.
Zdaniem pracodawcy nie masz co się przejmować, jeśliby stworzył normalne warunki pracy pracownicy nie musieliby od niego uciekać.
Poza tym - i to jest sedno - gdyby sytuacja była odwrotna i chcieliby Cię zwolnić zrobiliby to bez mrugnięcia, więc myśl o sobie - to zresztą właśnie robi Twój pracodawca licząc na to, że się sfrajerzysz i zrobisz jak on zechce.