Nostalgie, pasje dziwnie nie nasze wtedy, ale dziś...

[Takase]

Przypadkiem natknęłam się dziś na stare piosenki Smoke'ów, jak Mexican girl itd. I coś drgnęło... Smokie za mojej młodości był pewnym symbolem obciachu i kiepskiego gustu muzycznego. Ja kochałam ciężkie klimaty Floydzi, Zeppelini, Purple... (za co zresztą koleżnki zbyt mnie nie kochały). A dziś chyba naszła mnie starość, bo w radosnych nutach Smokie odezwał mi się cały zapomniany świat ciemnych pomieszczeń dyskoteki, niezbyt atrakcyjny zapach, ale klimat erotyzmu, może niezbyt dojrzałego, ale świeżego jako fijołek. Mężczyzna (było nie było 18-19 lat) który potrafił mnie w trakcie szaleńczego rocka owijać sobie wokół talii... Jezusicku, jaka byłam wtedy atrakcyjna i młoda...!!! Ale dziś za Boga nie chciałabym być może i młoda, ale i tak beznadziejnie głupia, jak są takie panienki i jak byłam ja sama. Młodość jest na pewno piękna, ale czemu taka durna i chmurna... Dajcie znać, czy Wam też dojrzałość pomogła spojrzeć inaczej na muzę obecną w młodości?

[laisla]

Czy ja wiem..Mam ogromny sentyment do bardzo wielu utworów, łączą się z nimi różne ważne momenty, a nawet okresy w życiu, wracam do nich teraz często ponieważ bardzo chcę pokazać córce moją muzykę. Ze smutkiem jednak muszę stwierdzić, że wtedy, 20 lat temu muzyka była lekiem na całe zło tego świata, była nieporównywalnie ważniejsza niż obecnie Ale obecna na pewno jest nieustannie, nie w takim wymiarze, ale jednak

[Takase]

"Różne ważne utwory" to niezupełnie to, o co mi chodzi.. Ważne było nawet, ja wiem... "Moja drogaja Cię kocham", ale to nie ma efektu. Chodzi o zmianę postrzegania muzyki, której fanami niestety nie byliśmy kiedyś tam.

[201703060948]

Napisane przez Takase

"Różne ważne utwory" to niezupełnie to, o co mi chodzi.. Ważne było nawet, ja wiem... "Moja drogaja Cię kocham", ale to nie ma efektu. Chodzi o zmianę postrzegania muzyki, której fanami niestety nie byliśmy kiedyś tam.

No jasne, że tak. Jak pomyślę jakie kiczowate rzeczy kiedyś uważałam za "romantyczne" i jaką idiotką byłam w stosunku do mężczyzn... I z jakimi strasznymi gośćmi się spotykałam i ich idealizowałam... Kiedyś miałam taki romantyczny obrazek z kretyńskich filmów i piosenek pop.

Teraz nie jestem "romantyczna" i wcale mi nie żal. Na szczęście wyszłam na krytyczną i rozsądną osobę, przynajmniej jeśli chodzi o pilnowanie swoich interesów, tzn. nie marnowanie czasu na historie bez przyszłości i poczucie, że wiem, czego szukam w mężczyźnie.

Czasami mam co do tego wątpliwości jak kogoś spotkam, ale trwa to kilka dni, tygodni, więcej nie i nigdy nie osiąga rozmiarów takich jak wtedy. Na szczęście.

A romantycznych piosenek właściwie już nie słucham, chociaż słucham takich o miłości. Czasami jak usłyszę przypadkiem coś tak kiczowatego to żal mi siebie samej wtedy.