Chłopak ze mną zerwał bo wyjeżdżam. Miał rację? To ja jestem tą złą?

[pstrag_w_pomaranczach]

Cześć dziewczyny,

Niestety, po 2,5 roku z chłopakiem znowu jestem sama...

Jestem zdołowana bo nawet nie powiedział mi o tym w twarz, tylko przez telefon... Na tyle go stać...

Dlaczego ze mną zerwał? Wyjeżdżam na Erasmusa na 5 miesięcy - to jedyny powód. Od początku związku mówiłam mu, że to moje marzenie, że chcę wyjechać. Teraz jest ostatni rok ostatni moment żeby jechać. Z kolei on od zawsze mówił że nie wyobraża sobie związku na odległość.
Próbowałam namówić go do złożenia papierów, ale nie chciał...
Wciąż namawiał mnie żebym nie wyjeżdżała.
Wczoraj miał do mnie przyjechać. Ale zmienił zdanie bo pogoda była kiepska [mieliśmy iść na ognisko]. Powiedziałam, że chcę się spotkać, porozmawiać o Erasmusie, bo kupiłam bilet lotniczy i chciałabym z nim o tym porozmawiać twarzą w twarz a nie przez telefon.
"Znałaś moje zdanie na ten temat, nie zmieniłem go. Jeśli wyjeżdżasz, to nie mam po co do ciebie przyjeżdżać, nie mamy o czym rozmawiać."
Potem JEszcze dostałam sms-a "Wybrałaś Portugalię zamiast bycia ze mną, twój wybór. Miłych wakacji".

I tyle....

Po 2 latach.

Poszłam wczoraj na to ognisko, koleżanka mnie namówiła, żebym nie siedziała sama w domu. "Z przyjaciółmi będzie ci raźniej".
Nikt nawet nie zainteresował się tym jak się czuję, wszyscy przejęci drugą połówką [oczywiście tylko ja singielka]. Nawet ta koleżanka która mnie namawiała na przyjście ani razu nie poruszyła tematu...

Nic tylko się upić

Czuję się winna, że rozwalam związek na własne życzenie... Trochę mnie to przeraża, bo ejstem na 5 roku studiów, koleżanki świecą pierścionkami, a ja znowu jestem sama...

Jak myślicie, chłopak zachował się normalnie, czy to ja ejstem tą bezduszną dziewczyną?

[af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc]

Dla mnie chłopak zachował się normalnie - dawno temu uczciwie Cię poinformował, że nie wyobraża sobie związku na odległość. Miałaś wybór, wybrałaś erasmusa, i tyle. Nie ma co tego roztrząsać. Ja bym postąpiła tak samo jak Twój chłopak, bo dla mnie związek na odległość to nie związek.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez pstrag_w_pomaranczach

Cześć dziewczyny,

Niestety, po 2,5 roku z chłopakiem znowu jestem sama...

Jestem zdołowana bo nawet nie powiedział mi o tym w twarz, tylko przez telefon... Na tyle go stać...

Dlaczego ze mną zerwał? Wyjeżdżam na Erasmusa na 5 miesięcy - to jedyny powód. Od początku związku mówiłam mu, że to moje marzenie, że chcę wyjechać. Teraz jest ostatni rok ostatni moment żeby jechać. Z kolei on od zawsze mówił że nie wyobraża sobie związku na odległość.
Próbowałam namówić go do złożenia papierów, ale nie chciał...
Wciąż namawiał mnie żebym nie wyjeżdżała.
Wczoraj miał do mnie przyjechać. Ale zmienił zdanie bo pogoda była kiepska [mieliśmy iść na ognisko]. Powiedziałam, że chcę się spotkać, porozmawiać o Erasmusie, bo kupiłam bilet lotniczy i chciałabym z nim o tym porozmawiać twarzą w twarz a nie przez telefon.
"Znałaś moje zdanie na ten temat, nie zmieniłem go. Jeśli wyjeżdżasz, to nie mam po co do ciebie przyjeżdżać, nie mamy o czym rozmawiać."
Potem JEszcze dostałam sms-a "Wybrałaś Portugalię zamiast bycia ze mną, twój wybór. Miłych wakacji".

I tyle....

Po 2 latach.

Poszłam wczoraj na to ognisko, koleżanka mnie namówiła, żebym nie siedziała sama w domu. "Z przyjaciółmi będzie ci raźniej".
Nikt nawet nie zainteresował się tym jak się czuję, wszyscy przejęci drugą połówką [oczywiście tylko ja singielka]. Nawet ta koleżanka która mnie namawiała na przyjście ani razu nie poruszyła tematu...

Nic tylko się upić

Czuję się winna, że rozwalam związek na własne życzenie... Trochę mnie to przeraża, bo ejstem na 5 roku studiów, koleżanki świecą pierścionkami, a ja znowu jestem sama...

Jak myślicie, chłopak zachował się normalnie, czy to ja ejstem tą bezduszną dziewczyną?

jedź i baw się dobrze. żałowałabyś, że nie pojechałaś.

[1=af6a7928a10f2efb7030deb f852af0b1c87659cc;4773407 0]Dla mnie chłopak zachował się normalnie - dawno temu uczciwie Cię poinformował, że nie wyobraża sobie związku na odległość. Miałaś wybór, wybrałaś erasmusa, i tyle. Nie ma co tego roztrząsać. Ja bym postąpiła tak samo jak Twój chłopak, bo dla mnie związek na odległość to nie związek.[/QUOTE]
co jest wart związek, gdzie 5 miesięcy to taka tragedia? można się kontaktować codziennie, spotykać się, będą święta. czas szybko zleci. a co jak w przyszłości jedno z nich musiałoby jechać w dłuższą delegację, też by zakończył związek?

[przytuLaska]

chyba nie masz czego żałować...przecież nie wyjeżdżasz na stałe, tylko na wymianę. Gdyby facet traktował Cię poważnie, to te 5 miesięcy nie robiłoby na nim takiego wrażenia.

[Mija62]

Na miłość Boską, to tylko 5 miesięcy, zleci jak z bicza strzelił

To nie podstawówka, czy gimnazjum, gdzie 5 mies to szmat czasu

Jak na moje oko to on chce wywrzeć na Tobie presje, żeby postawić na swoim.. Pewnie nasłuchał sie historii o zdradach itp. Tyran.

[Kitka:)]

Napisane przez skazana_na_bluesa

jedź i baw się dobrze. żałowałabyś, że nie pojechałaś.


co jest wart związek, gdzie 5 miesięcy to taka tragedia? można się kontaktować codziennie, spotykać się, będą święta. czas szybko zleci. a co jak w przyszłości jedno z nich musiałoby jechać w dłuższą delegację, też by zakończył związek?

dokładnie. Dziewczyna nie wyjeżdża na zawsze, tylko na 5 miesięcy.....
Kochający facet cieszyłby się, że jego kobieta ma możliwość spełnienia swoich marzeń....

[madana]

Zawsze myślałam, że "związek na odległość" tzn. że ludzie mieszkają daleko od siebie i się widują tylko- i jest to dosyć długotrwała rzecz lub praca pana/pani za granicą i widywanie się raz na kilka tygodni lub miesięcy, do głowy mi nie przyszło, aby takim związkiem nazywać wyjazd na Erasmus. To przecież jednorazowy wyjazd.

[beznadziejny123]

Pierwsza noc w klubie, opaleni portugalczycy z kaloryferkami i zapomnisz o chłopaku

[Mija62]

Tak zachowuje się pan , który boi się spuścić z oczu swoją panią (czyt. Własność)

[maryanna3]

Też byłoby mi przykro. Pewnie chodzi nie tyle o czas a o brak zaufania-w takim wypadku co to za związek. Z drugiej strony poza załatwieniem tego przez tel nie zachował się nie fair-uprzedzał Cię, mogłaś się tego spodziewać.

I moim zdaniem dobrze się stało, związek który rozpada się przez coś takiego wiele nie był wart. Oczywiście jedź i baw się dobrze, gdybyś zrezygnowała i z nim została zawsze byś miała żal do niego i do siebie więc i tak by w końcu nie wyszło.

[pstrag_w_pomaranczach]

Tak samo mu to tłumaczyłam... 5 miesięcy - co to jest w porównaniu do powiedzmy 40 lat, które mamy spędzić razem? Kurczę, to Europa! Odwiedziłby mnie jesienią, ja przyjechałabym na Święta, miesiąc później byłabym z powrotem w kraju... Skype, maile, zdjęcia. Nie byłoby łatwo, ale dałoby się...

Twierdził, że nie zrywa bo się boi zdrady, tylko nie rozumie dlaczego wybieram pół roczne wakacje i imprezę zamiast związku z nim To bolało, bo ja jadę tam podszkolić język, poznać nowe miejsca, ludzi, owszem - pobawić się również ale co w tym złego?
Oskarżał, że jestem bezduszna zostawiając go samego w Polsce na pół roku żeby poimprezować
Czuję się winna, strasznie.... Nie wiem czy on mi zrył psychikę czy jestem naprawdę taka okropna...

---------- Dopisano o 14:07 ---------- Poprzedni post napisano o 14:06 ----------

Napisane przez beznadziejny123

Pierwsza noc w klubie, opaleni portugalczycy z kaloryferkami i zapomnisz o chłopaku

proszę się schować z tymi stereotypami! wiele jest dziewczyn, którym się marzy egzotyczna przygoda... w każdym klubie z Erasmusami to widać.

Ale nie kazda jest taka.

[Dorotti666]

Napisane przez skazana_na_bluesa

co jest wart związek, gdzie 5 miesięcy to taka tragedia? można się kontaktować codziennie, spotykać się, będą święta. czas szybko zleci. a co jak w przyszłości jedno z nich musiałoby jechać w dłuższą delegację, też by zakończył związek?

Dokładnie, też mnie to zastanawia.
W dorosłym życiu może takich wyjazdów być mnóstwo i ludzie jakoś żyją.
Chociaż sama nie zgodziłabym się na wyjazd faceta za granicę na dłużej niż rok, to jednak takie 5 miesięcy to jest pikuś. Zwłaszcza, że taki wyjazd jest spełnieniem marzeń drugiej połowy. Ja próbowałabym wyjechać razem z facetem gdyby wyskoczył z takim pomysłem, a gdyby się nie udało, odwiedzałabym go i czekała aż wróci.

[skazana_na_bluesa]

koleś jest dupkiem, bo obwinia ciebie, chociaż mógł też składać papiery na erazmusa i bawić się razem z tobą.

[pstrag_w_pomaranczach]

Napisane przez dorotti66

Dokładnie, też mnie to zastanawia.
W dorosłym życiu może takich wyjazdów być mnóstwo i ludzie jakoś żyją.
Chociaż sama nie zgodziłabym się na wyjazd faceta za granicę na dłużej niż rok, to jednak takie 5 miesięcy to jest pikuś. Zwłaszcza, że taki wyjazd jest spełnieniem marzeń drugiej połowy. Ja próbowałabym wyjechać razem z facetem gdyby wyskoczył z takim pomysłem, a gdyby się nie udało, odwiedzałabym go i czekała aż wróci.

Dokładnie tak samo bym zrobiła... Wiecie jak mi przykro obserwować reakcje innych chłopaków moich koleżanek, które tez jadą?
Jasne, na początku wszyscy byli źli, smutni. Jeden 2 tygodnie się nie odzywał słowem do koleżanki.
Ale jakoś dadzą radę. Któryś zaoferował się, że pojedzie z dziewczyną na pierwsze 2 tygodnie [spędzić z nią czas, pomóc z walizkami, ze znalezieniem mieszkania]. Inny dojedzie do niej po obronie, może znajdzie jakąś pracę. Pozostali już wykupili bilety na odwiedziny...
Da się? Da. Podałam te przykłady mojemu eks. 'To sobie znajdź takiego chłopaka co by ci pozwolił na wyjazd".

[maryanna3]

Napisane przez pstrag_w_pomaranczach

Tak samo mu to tłumaczyłam... 5 miesięcy - co to jest w porównaniu do powiedzmy 40 lat, które mamy spędzić razem? Kurczę, to Europa! Odwiedziłby mnie jesienią, ja przyjechałabym na Święta, miesiąc później byłabym z powrotem w kraju... Skype, maile, zdjęcia. Nie byłoby łatwo, ale dałoby się...

Twierdził, że nie zrywa bo się boi zdrady, tylko nie rozumie dlaczego wybieram pół roczne wakacje i imprezę zamiast związku z nim To bolało, bo ja jadę tam podszkolić język, poznać nowe miejsca, ludzi, owszem - pobawić się również ale co w tym złego?
Oskarżał, że jestem bezduszna zostawiając go samego w Polsce na pół roku żeby poimprezować
Czuję się winna, strasznie.... Nie wiem czy on mi zrył psychikę czy jestem naprawdę taka okropna...

---------- Dopisano o 14:07 ---------- Poprzedni post napisano o 14:06 ----------



proszę się schować z tymi stereotypami! wiele jest dziewczyn, którym się marzy egzotyczna przygoda... w każdym klubie z Erasmusami to widać.

Ale nie kazda jest taka.

On ma prawo nie chcieć być nawet 5 miesięcy w takim związku. Już i tak lepiej, że teraz to mówi niż później stopniowo miałby Ci robić wyrzuty,wywalać żale, ostatecznie i tak się rozstać ale najpierw jeszcze trochę Cię pomęczyć.
To, że gada, że jesteś bezduszna to glupoty, może jakaś urażona duma. Nieważne, Ty masz prawo natomiast uważać, że co to za związek, w którym nie możesz spełniać swoich marzeń. Bo wg mnie to słaby związek.

[Dorotti666]

Napisane przez pstrag_w_pomaranczach

Dokładnie tak samo bym zrobiła... Wiecie jak mi przykro obserwować reakcje innych chłopaków moich koleżanek, które tez jadą?
Jasne, na początku wszyscy byli źli, smutni. Jeden 2 tygodnie się nie odzywał słowem do koleżanki.
Ale jakoś dadzą radę. Któryś zaoferował się, że pojedzie z dziewczyną na pierwsze 2 tygodnie [spędzić z nią czas, pomóc z walizkami, ze znalezieniem mieszkania]. Inny dojedzie do niej po obronie, może znajdzie jakąś pracę. Pozostali już wykupili bilety na odwiedziny...
Da się? Da. Podałam te przykłady mojemu eks. 'To sobie znajdź takiego chłopaka co by ci pozwolił na wyjazd".

Skoro tak postawił sprawę to trzeba sobie dać z panem spokój.
W związku powinno się wspierać drugą osobę, a nie szantażować ją rozstaniem bo mu coś nie pasuje.
To nie Ty jesteś nie w porządku tylko on.

[pstrag_w_pomaranczach]

Napisane przez maryanna3

On ma prawo nie chcieć być nawet 5 miesięcy w takim związku. Już i tak lepiej, że teraz to mówi niż później stopniowo miałby Ci robić wyrzuty,wywalać żale, ostatecznie i tak się rozstać ale najpierw jeszcze trochę Cię pomęczyć.
To, że gada, że jesteś bezduszna to glupoty, może jakaś urażona duma. Nieważne, Ty masz prawo natomiast uważać, że co to za związek, w którym nie możesz spełniać swoich marzeń. Bo wg mnie to słaby związek.

Racja, miał prawo. Skoro ma takie przekonania.
Mimo tego jak bardzo go kocham... Jak wiele mam z nim wspomnień... Jeśli w takiej, dość ważnej kwestii, się nie zgadzamy, może to il lepiej, że teraz to sie skończyło?

[Dorotti666]

Napisane przez maryanna3

On ma prawo nie chcieć być nawet 5 miesięcy w takim związku. Już i tak lepiej, że teraz to mówi niż później stopniowo miałby Ci robić wyrzuty,wywalać żale, ostatecznie i tak się rozstać ale najpierw jeszcze trochę Cię pomęczyć.
To, że gada, że jesteś bezduszna to glupoty, może jakaś urażona duma. Nieważne, Ty masz prawo natomiast uważać, że co to za związek, w którym nie możesz spełniać swoich marzeń. Bo wg mnie to słaby związek.

Ma prawo, tak samo ona miała prawo mieć marzenie i chcieć je spełnić.
W związku trzeba godzić się na kompromisy, on tego nie chciał i się rypło.

[gingerbre]

Jak by mu faktycznie zależało, cieszyłby się z tego, że spełniają się Twoje marzenia. 5 miesięcy to niewiele, mowa tutaj o jednorazowym wyjeździe.

Baw się dobrze i niczego nie żałuj

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[pstrag_w_pomaranczach]

Napisane przez gingerbre

Jak by mu faktycznie zależało, cieszyłby się z tego, że spełniają się Twoje marzenia. 5 miesięcy to niewiele, mowa tutaj o jednorazowym wyjeździe.

Baw się dobrze i niczego nie żałuj

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Tak próbuję sobie mówić. A po chwili przychodzi refleksja, pobawię się, pobawię, ale w końcu będzie źle, a ja będę sama...

[gingerbre]

Napisane przez dorotti66

Ma prawo, tak samo ona miała prawo mieć marzenie i chcieć je spełnić.
W związku trzeba godzić się na kompromisy, on tego nie chciał i się rypło.

Dokładnie. On dodatkowo przerzuca całą winę na nią. Wyjazd albo związek... Czyżby tego nie dało się pogodzić?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Mick]

Zawsze zastanawia mnie to wzburzenie, jakie wywołuje Erasmus, podczas gdy ci sami ludzie po kilku latach chętnie wysyłają swoich małżonków za granicę na czas nieokreślony, byle tylko hajs się zgadzał...

Odpuść sobie i nie utrzymuj kontaktu, bo jeszcze zrujnuje Ci całą przygodę.

[pstrag_w_pomaranczach]

Napisane przez Mick

Zawsze zastanawia mnie to wzburzenie, jakie wywołuje Erasmus, podczas gdy ci sami ludzie po kilku latach chętnie wysyłają swoich małżonków za granicę na czas nieokreślony, byle tylko hajs się zgadzał...

Odpuść sobie i nie utrzymuj kontaktu, bo jeszcze zrujnuje Ci całą przygodę.

ha, też się go o to zapytałam! Bo wyobraźcie sobie, w październiku planował wyjazd do Norwegii do pracy!
Pytam go, skoro mnie nie puszczasz na erasmusa, a sam chcesz jechać do pracy na x czasu, to co to ma znaczyć? gdzie sens, gdzie logika?

"Bo ja jadę do pracy a nie się bawić na wakacje. To zupełnie inna sprawa. Jakbyś chciała jechać do pracy to bym cię wspierał"

[Sherminka]

nie wyjeżdżasz na stałe, raptem na 5 miesięcy. Najwidoczniej nie zależało mu na tyle by pójść na kompromis. Brutalnie powiedziawszy nie byłaś dla niego tego warta. Miał prawo. Ty też masz prawo do marzeń

[Dorotti666]

Napisane przez pstrag_w_pomaranczach

ha, też się go o to zapytałam! Bo wyobraźcie sobie, w październiku planował wyjazd do Norwegii do pracy!
Pytam go, skoro mnie nie puszczasz na erasmusa, a sam chcesz jechać do pracy na x czasu, to co to ma znaczyć? gdzie sens, gdzie logika?

"Bo ja jadę do pracy a nie się bawić na wakacje. To zupełnie inna sprawa. Jakbyś chciała jechać do pracy to bym cię wspierał"

Jak dla mnie to żadna różnica.
Erasmus to nie same imprezy przecież, a jedziesz podszkolić język itd.
Co to w ogóle za myślenie ?

[gingerbre]

Napisane przez pstrag_w_pomaranczach

ha, też się go o to zapytałam! Bo wyobraźcie sobie, w październiku planował wyjazd do Norwegii do pracy!
Pytam go, skoro mnie nie puszczasz na erasmusa, a sam chcesz jechać do pracy na x czasu, to co to ma znaczyć? gdzie sens, gdzie logika?

"Bo ja jadę do pracy a nie się bawić na wakacje. To zupełnie inna sprawa. Jakbyś chciała jechać do pracy to bym cię wspierał"

Chciał zerwać to zerwał i tyle.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez pstrag_w_pomaranczach

ha, też się go o to zapytałam! Bo wyobraźcie sobie, w październiku planował wyjazd do Norwegii do pracy!
Pytam go, skoro mnie nie puszczasz na erasmusa, a sam chcesz jechać do pracy na x czasu, to co to ma znaczyć? gdzie sens, gdzie logika?

"Bo ja jadę do pracy a nie się bawić na wakacje. To zupełnie inna sprawa. Jakbyś chciała jechać do pracy to bym cię wspierał"

to się nazywa hipokryzja.

[pstrag_w_pomaranczach]

Napisane przez dorotti66

Jak dla mnie to żadna różnica.
Erasmus to nie same imprezy przecież, a jedziesz podszkolić język itd.
Co to w ogóle za myślenie ?

Hmm, no wiesz. Nie bez powodu na Erasmusa mówi się Orgazmus. Pracowałam w ESN 3 lata i widziałam co niektórzy wyprawiali.

Ale - nie wszyscy. Oni jechali na wymianę z nastawieniem 'por*cham tyle ile się da, sprawdzę różne narodowości, napiję się wódki ile wlezie'.
Ja taka nie ejstem, nie zmiękną mi kolana na widok opalonego Hiszpana. Popatrzeć można, ale tylko z tego pwoodu iść z nim do łóżka?
No cóż...

[maryanna3]

Napisane przez pstrag_w_pomaranczach

Racja, miał prawo. Skoro ma takie przekonania.
Mimo tego jak bardzo go kocham... Jak wiele mam z nim wspomnień... Jeśli w takiej, dość ważnej kwestii, się nie zgadzamy, może to il lepiej, że teraz to sie skończyło?

Pewnie, że lepiej. Tak to byś może i nie pojechała ale wiesz jak byś go za to znienawidziła? I przy okazji siebie bo wierz mi, żałowałabyś bardzo. A to tylko Erasmus, przykłady można mnożyć w dalszym życiu-ja już raz wyjechałam na 4 miesiące na ważne praktyki, mój facet teraz jest na wyjeździe o którym marzył.Pewnie, wolelibyśmy być razem ale jak nie da rady to się wspieramy na odległość i jakoś leci a ważne, że to sytuacja przejściowa, nie stała bo w stałym związku na odleglość ja też bym nie mogła być.

Oczywiście można całe życie mieć podejście jak on ale czy życie tylko na związku się opiera.

Napisane przez dorotti66

Ma prawo, tak samo ona miała prawo mieć marzenie i chcieć je spełnić.
W związku trzeba godzić się na kompromisy, on tego nie chciał i się rypło.

No ale jeśli piszesz do mnie to ja dokładnie tak samo uważam On ma prawo do swojego podejścia, a ona do swojego.

Napisane przez pstrag_w_pomaranczach

Tak próbuję sobie mówić. A po chwili przychodzi refleksja, pobawię się, pobawię, ale w końcu będzie źle, a ja będę sama...

Daj spokój, jesteś młoda, jeszcze poznasz w życiu mnóstwo ludzi. Znajdzie się jeszcze 4 lepszych chłopaków niż ten jeden. I kiedyś się będziesz cieszyć, że wyszło jak wyszło.


hahaha doczytałam o tej jego pracy za granicą...jak pan jest taki 'logiczny' to dziwne, że nie wpadł na pomysł, że podszkolenie języka, czy w ogóle taki wyjazd też może mieć wpływ na Twoja przyszłą pracę. Poza tym jak się jest w związku to już oznacza koniec zabawy w życiu?

Daj spokój, odpuść sobie myslenie o takim typie. To oczywiste, że mu nie chodzi o 5 miesięcy tylko o sam fakt, że to erasmus. Pewnie ma w głowie, że tam wszystkie panny lecą na prawo i lewo z obcokrajowcami. Nie ufa Ci i myśli, że jesteś taka jak te wszystkie-to po co być z kimś kto ma o nas takie zdanie?

[pstrag_w_pomaranczach]

Napisane przez maryanna3

hahaha doczytałam o tej jego pracy za granicą...jak pan jest taki 'logiczny' to dziwne, że nie wpadł na pomysł, że podszkolenie języka, czy w ogóle taki wyjazd też może mieć wpływ na Twoja przyszłą pracę. Poza tym jak się jest w związku to już oznacza koniec zabawy w życiu?

Daj spokój, odpuść sobie myslenie o takim typie. To oczywiste, że mu nie chodzi o 5 miesięcy tylko o sam fakt, że to erasmus. Pewnie ma w głowie, że tam wszystkie panny lecą na prawo i lewo z obcokrajowcami. Nie ufa Ci i myśli, że jesteś taka jak te wszystkie-to po co być z kimś kto ma o nas takie zdanie?

Znałam jego opinię o tym, wiedziałam że myśli tak o mnie ale mi o tym nie mowi. Wiosną byliśmy bliscy rozstania. Ale coś się stało...

Moja siostra ciężko zachorowała. To było dla mnie.... straszne. Całe dnie się snułam, płakałam, nie mogłam spać, jeść. W nocy budziły mnie koszmary z jej pogrzebu...

On był ten cały czas przy mnie. Przytulał, odbierał telefony o 4 nad ranem, robił zakupy, siedział ze mną w szpitalu.

Miałam z nim zerwać, ale... Gdyby nie on, czy wytrzymałabym tamte miesiące? Nie wiem. Mam przyjaciół, ale nigdy nie byłam z nimi w takiej sytuacji. Boję się. Boję się tego, że choroba wróci, a wtedy będę sama...