Jak przetrwać pierwsze dni w nowej sytuacji?

[LemonCakes]

Hej, nigdy nie pomyślałabym że będę mieć taki problem, bo tak bardzo cieszyłam się że idę na studia, w sumie daleko, bo prawie 500km od domu, nigdy nie pomyślałabym że będę się tak dziwnie czuć itp.. Odkąd tu przyjechałam i są inni współlokatory (5 obcych osób w mieszkaniu) strasznie dziwnie sie czuję. Niby są mili, ale bardzo się ich krępuję. Wstydzę się chodzić do kuchni, do łazienki, siedzę ciągle w swoim pokoju i przeglądam neta albo rozmawiam przez telefon. Dzisiaj były pierwsze zajęcia na uczelni, też jakoś źle się czułam, niby miałam z kim rozmawiać, bo jesteśmy razem ze współlokatorką na jednym kierunku, ale z innymi dziewczynami już jakoś ciężej mi szło. Nie wiem co mam robić, najchętniej spakowałabym walizki i wróciła do domu Zastanawiam się też czy nie przenieść się na inną uczelnię, gdzieś bliżej mojej rodziny, ale teraz i tak za późno, bo podpisałam umowę o mieszkanie. Jak przetrwać te najgorsze tygodnie i poradzić sobie z tą tęsknotą, przełamać wstyd wobec współlokatorów i zacząć normalnie funkcjonować w tym wszystkim?

[Hiyori]

Rozumiem, też tak zawsze miałam, taki dystans do obcych. Nie panikuj z czasem będzie lepiej, bądź dzielna nie poddawaj się, trzeba się zmusić
Dobrze, że masz przynajmniej tę współlokatorkę na roku, mogłaś być sama. Masz farta w sumie.

[lemonhaze]

Nie myśl o ucieczce. Początki zawsze są trudne. Przyzwyczaisz się.
Może urządźcie ze współlokatorką jakąś imprezkę? W takiej atmosferze, przy alkoholu, muzyce dużo łatwiej się rozmawia, dużo łatwiej kogoś poznać, oswoić się z towarzystwem.

[maacieek]

Co poradzić? W sumie nie wiele, bo albo zaciśniesz zęby i jakoś przetrwasz i się przyzwyczaisz. Albo spakujesz manatki i wrócisz na rok do domu, i za rok wybierzesz się na studia gdzieś bliżej.

Zaproponuj współlokatorom jakieś zapoznawcze piwko, pogadacie na luzie. Na uczelni może jakiś wypad do klubu, na zwiedzanie miasta. Trochę inwencji, a wszystko się ułoży.

[Lexie]

No właśnie, może urządźcie sobie w mieszkaniu mini imprezę w te 5 osób. Zamówcie pizzę, wypijcie drinka czy piwo, żeby nie brakowało tematu do rozmowy polecam obejrzeć coś zabawnego, albo pograć w planszówkę. Planszówki są super sposobem na przełamywanie lodów, bo tworzą sprzyjającą atmosferę żeby sobie ot tak pogadać o tym co się dzieje na planszy Może być nawet monopol.

[_Matilde_]

Napisane przez LemonCakes

Hej, nigdy nie pomyślałabym że będę mieć taki problem, bo tak bardzo cieszyłam się że idę na studia, w sumie daleko, bo prawie 500km od domu, nigdy nie pomyślałabym że będę się tak dziwnie czuć itp.. Odkąd tu przyjechałam i są inni współlokatory (5 obcych osób w mieszkaniu) strasznie dziwnie sie czuję. Niby są mili, ale bardzo się ich krępuję. Wstydzę się chodzić do kuchni, do łazienki, siedzę ciągle w swoim pokoju i przeglądam neta albo rozmawiam przez telefon. Dzisiaj były pierwsze zajęcia na uczelni, też jakoś źle się czułam, niby miałam z kim rozmawiać, bo jesteśmy razem ze współlokatorką na jednym kierunku, ale z innymi dziewczynami już jakoś ciężej mi szło. Nie wiem co mam robić, najchętniej spakowałabym walizki i wróciła do domu Zastanawiam się też czy nie przenieść się na inną uczelnię, gdzieś bliżej mojej rodziny, ale teraz i tak za późno, bo podpisałam umowę o mieszkanie. Jak przetrwać te najgorsze tygodnie i poradzić sobie z tą tęsknotą, przełamać wstyd wobec współlokatorów i zacząć normalnie funkcjonować w tym wszystkim?

Daj sobie czas, na razie w zupełnie obcym miejscu masz prawo się czuć nieswojo, ale szybko nawiążesz znajomości i się odnajdziesz Ze współlokatorami, na razie po prostu nie uciekaj przed nimi, nie musisz się silić na rozmowę jeśli się nie czujesz na siłach, mogą sami zagadać, ale nie czaj się żeby być sama w kuchni czy coś. Koleżanka z roku, o ile jest fajna, to już ktoś "bliższy" na mieszkaniu, złapiesz kontakt i z resztą.
Do rodziny i znajomych dzwoń kiedy potrzebujesz, ale nie zamykaj się na nowy świat, wyjdź gdzieś do knajpy, do kina, żeby się swobodnie poczuć na mieście, jak się ludzie z roku będą wybierać na integracyjne piwo to nie rezygnuj. Zresztą na uczelni nie powinno być problemu, w tych pierwszych dniach wiele osób będzie szukać kontaktu, na pewno szybko ich poznasz i jeszcze będziesz przebierać wśród znajomych

[mpt]

I ja się przychylam do pomysłu zrobienia zapoznawczej imprezy. To zawsze pomaga

[dziuba85]

Byłam w podobnej sytuacji. Nie powiem Ci, jak to się zakończyło - bo nie chcę Cię stresować.

Ale! Niestety wg mnie początki są najgorsze. Jesteś daleko od osób, z którymi możesz się spotkać i dzięki, którym czujesz się bezpieczna.
Zostałaś sama w miejscu, gdzie nie znasz nikogo i nie masz tego komfortu społecznego - znajomego miejsca, ludzi...nawet pani w sklepie jest obca.

To się po pewnym czasie zmieni.

Imprezka dobry pomysł. Może nawet nie jedna