|
Notka |
|
Seks Tutaj porozmawiasz o seksie. Masz pytania związane z życiem seksualnym lub szukasz porady? Dołącz do nas. Podziel się doświadczeniem, dodaj opinię. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2022-09
Wiadomości: 1
|
Seks z 20 lat starszym kolegą z pracy ... Co o tym sądzicie?
Hej dziewczyny, opowiem Wam moją historię, która wygląda jak historia z jakiejś brazylijskiej telenoweli
Przyszłam do nowej pracy rok przed wybuchem pandemii. Byłam mega podekscytowana, ponieważ zawsze marzyłam o pracy w Policji no i udało się! Zawsze wyobrażalam sobie tych przystojnych mężczyzn w mundurach,na których będę mogła patrzeć codziennie. Rzeczywistość okazała się nieco inna. Większość z nich to byli panowie z brzuszkiem po 40, a w tych mundurach wyglądali raczej komicznie. Poza tym, praktycznie wszyscy moi koledzy z nowego miejsca byli żonaci. Poza jednym, który w tym mundurze wyglądal dokładnie tak jak to sobie wyobrażalam. Wielki mężczyzna, który wyglądał niczym Vin Diesel. Niestety, bardzo małomówny, wręcz niedostępny. Pracowałam już rok w tym miejscu. Przez ten czas chyba tylko raz udało nam się nawiązać dłuższą rozmowę niż tylko powiedzenie sobie nawzajem "cześć", ale również ona nie była niczym szczególnym. Poprosił mnie o telefon do siebie jeśli pojawią się dokumenty, na które czekał od dłuższego czasu, ponieważ sam pracował w terenie, a ta sprawa była dla niego priorytetowa. Parę dni później doszły dokumenty, na które czekał od paru dni. Poinformowałam go o tym za pomocą SMS ponieważ nie mógł aktualnie rozmawiać. Zapytałam wpisując w treść numer sprawy czy właśnie na to czeka, jego odpowiedź sprawiła, że uśmiechnęłam się pod nosem - " jeśli chodzi o sprawy służbowe to tak ![]() Po około pół roku od tej sytuacji pojawiły się pierwsze sygnały odnośnie koronawirusa w Pl. Jak zapewne pamiętacie, panika była wszędzie, a kwarantanna objęte były osoby który miały kontakt z osobami chorymi. Tak też było z "Vinem". Podczas czynności służbowych miał taki kontakt. Gdy wychodziłam z budynku bardzo padał śnieg, mój kolega akurat wyjeżdżał " w teren". Zaproponował, że podrzuci mnie na parking, chętnie skorzystałam, bo wiedziałam że każdy mój następny krok to tak naprawdę walka o życie 😂. Nie porozmawialiśmy zbyt długo, było nawet dość sztywno ponieważ bardzo się spieszył. Następnego dnia nasz przełożony, oznajmił nam, że "Vin" idzie na badania i kwarantanne. Zapytał również nas wszystkich czy mieliśmy z nim kontakt dłuższy. Przyznałam się wtedy do podrzutki mnie na parking. Przełożony podjął decyzję o objęciu mnie i jego kwarantanna. To były pierwsze tygodnie pandemii, czekaliśmy bardzo długo na wyniki. Czasem coś ze sobą pisaliśmy, wtedy wyszło, że mieszkamy dwie ulice od siebie. Kiedy minęła nam kwarantanna, postanowiliśmy się spotkać. Na spacer. Było mega miło. Świetnie nam się rozmawiało, okazało się, że wcale nie jest taki zamknięty jak w pracy. Przeciwnie ! Można powiedzieć że okazał się gadułą. Na następne spotkanie umówiliśmy się w następnym tygodniu. Potem spotkania odbywały się częściej. Czasem u niego przy filmie i winku, czasem u mnie. Na pożegnanie zawsze przytulał mnie bardzo mocno, całował w policzek, coraz bardziej uskuteczniajac te pocałunku bliżej ust. Nigdy jednak tego nie zrobił. Po około dwóch miesiącach nasze rozmowy, spotkania trwały dalej, postanowiliśmy zrobić sobie seans filmowy na bogato, zrobiliśmy jedzenie. Byłam mega najedzona, postanowiłam położyć się na kanapie ' by zawiązać sadelko " on położył się koło mnie. Ale leżeliśmy pod dwoma różnymi kocami. Będąc tak blisko niego czułam się mega onieśmielona. Bałam się nawet ruszyć ręką żeby tylko go nie trącić,on natomiast coraz śmielej ustawiał swoje silne ramię bliżej mojego, a jego dłoń już delikatnie dotykała mojego biodra. W pewnym momencie powiedział że mam bardzo ładny perfum. Bez namysłu złapałam za dekolt swetra, powachalam go i odwróciłam głowę w jego kierunku, nieśmiało spojrzawszy w jego piękne błękitne oczy. One też patrzyły na mnie. Inaczej niż w pracy czy podczas spacerow. Już odwracałam wzrok w kierunku filmu, kiedy to chwycił mnie za brodę, i odwrócił ponownie w swoim, zbliżając swoje usta do moich. Zaczęliśmy się namiętnie całować, wszystko było takie wyważone, nie nachalne. Cała akcja przechodziła subtelnie i bardzo podniecająco. Po chwili nie leżeliśmy już pod kocami, a nasze ubrania były już rozpięte. Chwycił mnie mocno swoimi silnymi ramionami, wziął na ręce i udaliśmy się w kierunku sypialni. Seks był niesamowity. Kochaliśmy się całą noc. Nigdy w swoim życiu nie przeżyłam takiego seksu, w którym partner aż tak dbał o partnerkę. Czułam się mega spełniona. Jak wróciłam do domu cały czas myślałam o tym. Czy to było jednorazowe czy może coś więcej .... ? Byłam bardzo zdezorientowana, ponieważ on miał 48 lat. Ja natomiast... 28.... 20 lat różnicy... To dla mnie nowa sytuacja. Po weekendzie spotkaliśmy się w pracy. Przywitał mnie uśmiechem, a potem miłym smsem. Parę dni później powtórzyliśmy naszą randkę. Przez następne tygodnie widywaliśmy zawsze w któryś dzień w tygodniu. Poza tygodniem, w którym przebywał u niego syn. Mały był jego oczkiem w głowie i nasze spotkania odbywały się w momencie kiedy on był u Swojej mamy. Z czasem spotkań, smsów było mniej. Ale wciąż trwały. Coraz częściej też rozmawialiśmy w pracy, ludzie również zaczęli zauważać, że zlapalismy wspólny kontakt. Byliśmy swoim całkowitym przeciwieństwem. Ja mała, głośna której zawsze i wszędzie było pełno, ciągle z kimś rozmawiająca, śmiejąca się. I on. Ciągle zamknięty u siebie, nie mający z nikim większej relacji. Poza czasami poranna kawa z dwójką naszych wspólnych kolegów. To wszystko. W pracy czułam się coraz gorzej. On również był już sfrustrowany, większość naszych spotkań zaczynaliśmy od omówienia szczegółów danego tygodnia w tym toksycznym miejscu. Potem na " zmianę tematu" szliśmy po prostu do łóżka. Po wszystkim zazwyczaj wracałam do domu i następnego dnia spotykaliśmy się rano w pracy. Ciągła frustracja pracą, jakimiś osobistymi problemami zaczęła się przekładać na nasze relacje. Pewnego dnia padło bardzo dużo słów. Za dużo. Przestaliśmy się z sobą kontaktować całkowicie. Nasze spotkania ograniczaly się do spotkań w pracy i na ponownym tylko " cześć" się kończyły. Mega dusiłam się w tym miejscu. Moje relacje z przełożoną były coraz gorsze .W końcu za namową kolegów, którzy widzieli jak z wesołej dziewczyny stałam się opryskliwa i smutna podjęłam decyzję o odejściu z firmy. Byłam osobą która nie posiadala mediów społecznościowych. Usunęłam je całkowicie, ponieważ męczyły mnie informacje zamieszczane przez ludzi - zdjęcia dzieci, jedzenia. Chciałam mieć swoje życie a nie żyć życiem innych. I tak w sumie funkcjonowałam 4 lata.... Aż do momentu kiedy zmieniałam telefon. Okazało się, że coś źle zrobiłam i moje dane które powinny być w chmurze usunęłam. Nie miałam żadnych numerów, żadnego kontaktu. Byłam dzień przed pójściem do szpitala, w którym wiedziałam, że będę przebywać około miesiąca. Postanowiłam założyć Facebooka, żeby dni spędzone na oddziale szybciej mi mijały. I faktycznie tak było. W końcu w sugerowanych znajomych pojawił się on. Znów serce zabiło mi mocniej, ale w głowie miałam nasza ostra wymianę zdań, która zakończyła nasza znajomość. Postanowiłam jednak zaryzykować. Wysłałam mu zaproszenie. Pomyślałam to nic takiego. Po paru godzinach dostałam od niego wiadomość: 'czy Ty Się nie pomyliłaś przypadkiem? Nie jesteśmy pokłóceni na amen i nie chcemy się znać....? '. Odpisałam sugerując że ja jestem aż tak obrazalska a pomylić się, nie pomyliłam, ale ze oczywiście może to zignorować, zrozumiem całkowicie. Przyjął moje zaproszenie. Zaczęliśmy ponownie rozmawiać. Rozmowy były krótkie, ale dość częste. Dwa miesiące później napisał mi, że wraz z jednym naszym kolegą skończą dziś bardzo szybko pracę i chcieliby zobaczyć jak teraz mieszkam ( wyprowadziłam się do innego miasta) zgodziłam się, byłam w trakcie zmiany pracy, siedziałam sama w domu i szczerze nudziłam się. Szybko postanowiłam upiec ciasto. Chłopaki przyjechali po około 3 h. Już podczas naszego przywitania znów poczułam to co wtedy - przypomniało mi się jak na początku stopniowo zbliżał się do moich ust. Tym razem zrobił to samo. Pocałował mnie kierując usta bliżej moich, ale nie w środek. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. W związku z tym że nie byliśmy sami, staraliśmy zachowywać się naturalne jak wtedy, gdy byliśmy w pracy. Nadal nikt nie wiedział o tym że kiedykolwiek nad coś łączyło. Ukrywanie tego z mojej perspektywy wychodziło nam całkiem nieźle, chociaż na pewno były też osoby którym taka opcja przeszła przez myśl. Na pożegnanie skierowal już usta prosto na moje. Nasze dalsze rozmowy na Messenger były bardzo ograniczone i ostrożne. Nie były w żaden sposób dwuznaczne, ani też prowokacyjne. Zazwyczaj mega krótkie, parolinijkowe. Dwa miesiące później dostałam propozycję przeniesienia się z firmy w Polsce do oddziału we Francji. Byłam mega zajarana tym, szybko się zgodziłam. Powiadomiłam go o swoim sukcesie. Zaprosił mnie wtedy na obiad do domu żebyśmy mogli razem świętować mój sukces. To spotkanie zakończyło się oczywiście u niego w łóżku. Gdy wyjechałam znów zaczęliśmy pisać codziennie, rozmowy robiły się coraz śmielsze a ja tylko odliczałam dni aż będę musiała na parę dni przyjechać do biura w Polsce. Spotykaliśmy się wtedy za każdym razem. Zauważałam, że nasze spotkania robią się bardziej dojrzałe, jesteśmy z sobą bardziej blisko, bardziej się rozumiemy niż wcześniej. Tak jakbyśmy przemyśleli to, co my sami robiliśmy źle w tej relacji i całkowicie nie powtarzaliśmy naszych dotychczasowych błędów. W wakacje przyjechałam na urlop do kraju na tydzień. Akurat w tym tygodniu spędzał czas z synem. Tym razem jednak spędzaliśmy ten czas w trójkę. Wieczorami gdy mały zasypiał, szliśmy do drugiego pokoju by móc być tylko ze sobą. Nie zostawałam na noc. Chciałam uniknąć jakiś niezręcznych sytuacji z małym. Złapałam bardzo dobry kontakt z jego synem, jak tylko spotykaliśmy się przy obiedzie mały bardzo się cieszył na mój widok. Tydzień minął bardzo szybko. Musiałam wracać do pracy. Po dwóch tygodniach postanowiłam złapać najbliższy samolot i spędzić z nim. Chociaż kilka godzin. To był najcudowniejszy dzień jaki miałam w życiu, seks po prostu niesamowity, pełen namiętności ale zdecydowanie bardziej dojrzały aniżeli mieliśmy na początku. Pierwszy raz czułam, że nie jestem po prostu koleżanka z pracy do łóżka a naprawdę bliska mu osobą. Obydwoje nie jesteśmy osobami wylewnymi w kwestii uczuć. Tak naprawdę nigdy ani ja ani on nie powiedzieliśmy do siebie w sposób czuły - kochanie, misiu kto. To było bardzo zachowawcze. Teraz obydwoje chcieliśmy tej bliskości również słownej. Mój problem polega na tym, że nie jestem pewna czy to ma sens. Mimo tego że mega ciągnie mnie do niego momentami wydaje mi się że jesteśmy z dwóch różnych światów, a 20 letnia różnica jest jednak zbyt duża. Ja jestem typem lekkoducha, a on jest mega poukładanym facetem. On zaraz idzie na emeryturę, podczas której postanowił zająć się swoją pasją czyli pływaniem oraz opieką nad synem. Ja chcę więcej od życia, chce się wciąż rozwijać, czuje że tym wyjazdem z kraju stałam się bardziej spełniona zawodowo i na razie tam chce realizować moją karierę. Nigdy nie podejmowalismy żadnych rozmów na temat wspólnej przyszłości. Ja szczerze mówiąc boje się wyjść na idiotke, bo może z jego strony to tylko relacja friends with benefit. Zaproponowałam mu żebyśmy na następny mój przyjazd wyjechali na weekend do Pragi, usłyszałam tylko: zobaczymy jeszcze.. nie chce go stawiać przed faktem dokonanym robiąc niespodziankę bo wiem, że naprawdę ma multum zajęć i pracy i może po prostu mieć inne plany. Poza tym nie lubię się narzucać. Pomóżcie. Jak osoby które nie są zbyt wylewne w uczuciach mają w jakiś sposób coś próbować ciągnąć? Obydwoje bardzo sparzylismy się w poprzednich związkach i teraz zarówno on i ja mamy problem żeby się otworzyć. Wiem, można poczekać, aż sprawa sama się zadeklaruje, ale z drugiej strony jestem osobą dość młoda i wiem, że to już pora ( zresztą chciałabym) żeby coś z kimś zacząć budować, być przez kogoś kochaną, by te uczucia były okazywane. On tak naprawdę wszystkie te uniesienia ma za sobą, ślub, wspólne śniadania, wakacje, dziecko. Moja przyjaciółka ciągle mówi mi że tracę czas na faceta który nie umie z kimś być naprawdę i że dobrze mu się spędza ze mną czas, poza tym ma młoda, atrakcyjna kobietę w łóżku, która na nic nie napiera, to po co ma się bardziej uzewnętrzniac czy angażować. On po rozstaniu z matką swojego syna nie był w żadnej poważnej relacji. Nasi wspólni znajomi często podawali jego jako przykład mężczyzny w już poważnym wieku który jest na tyle zblazowany że na pewno już z nikim nie będzie, że po rozstaniu skupił się na tyle na dziecku ( mały jest jego całym światem, robią razem totalnie wszystko) że żadna kobieta nie jest w stanie tego wytrzymać. Powiedzcie proszę jak to wygląda w Waszej opinii? Czy powinnam pozostawić to tak jak jest, czyli dostawać parę cudownych chwil kiedy w miesiącu przyjeżdżam tu do biura i w zasadzie żyć całkowicie w niewiedzy co będzie z tym dalej, czy odpuścić sobie tą relacje która daje mi na razie za☠☠☠isty czas w łóżku. Do tej pory nigdy nie wychodziliśmy nigdy razem do restauracji czy kina. Spotykaliśmy się tylko w domu. Wynikało to z tego że gdy pracowaliśmy razem chcieliśmy uniknąć plotek i sensacji które na pewno pojawiłyby się ze względu na naszą różnicę wieku jak i z tego że łączyły nas relacja służbową. Często jak jestem we Francji, znajomi z pracy zapraszają mnie na jakiegoś drinka, imprezę gdzie nie mam problemu żeby kogoś poznać, czasem nawet wyjdę z kimś później na osobności, flirtuje ale to że widuje się z nim, że chciałabym żeby może coś więcej było hamuje mnie całkowicie, nie potrafię dłużej nikomu poświęcić uwagi, robię się całkowicie obojętna. Czy w waszej ocenie ta relacja i tkwienie w tym ma w ogóle rację bytu ? Błagam pomóżcie.... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2022-06
Wiadomości: 395
|
Dot.: Seks z 20 lat starszym kolegą z pracy ... Co o tym sądzicie?
Cytat:
Dodatkowo mieszkasz w innym kraju, jak ty to sobie wyobrażasz? On chociażby ze względu na syna nie przeprowadzi się do ciebie. Cały ten "związek" trwa tak długo, że powinniście mieć rozmowę jak was widzicie już dawno za sobą, skoro nie wiesz na czym stoisz to podstawa w związku- komunikacja- u was leży. Popieram twoją koleżankę- tracisz czas. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:21.