nie potrafię go zrozumieć... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-12-14, 00:16   #1
wizazanka2015
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 15
Unhappy

nie potrafię go zrozumieć...


Cześć dziewczyny,

Jestem tu nowa aczkolwiek Wasze forum czytam od dawna. Dzisiaj chciałabym od Was usłyszeć zdanie na temat sytuacji w moim związku.
Mam 25 lat, mój facet 30. Jesteśmy ze sobą od 5 lat. Przeszliśmy już w naszym związku niejeden kryzys. Chociaż przez ostatni czas układało się między nami naprawdę dobrze. Naszym głównym problem zawsze były kłótnie o rzeczy błahe, które podczas kłótni przeobrażały się w kompletną katastrofę. Obydwoje mamy ciężkie charaktery. Łatwo się denerwujemy. Ale gdy po każdej kłótni ja płakałam, denerwowałam się i bałam się o nasz związek postanowiłam spróbować zacząć trochę ustępować. Nie prowokowałam kłótni, gdy on zaczynał się o coś czepiać starałam się to załagodzić. Bywało ciężko, bo czasami miałam wrażenie, że cokolwiek nie zrobię on i tak znajdzie powód żeby się do czegoś przyczepić. Ale po poważnej rozmowie, i zrozumieniu, że te kłótnie są bez sensu on też zaczął się starać i na prawdę układało się między nami dobrze. On przymykał oko na pewne moje zachowania, które go irytują i na odwrót.
Dwa tygodnie temu miał problemy w pracy. Zadzwonił do mnie, że musimy porozmawiać jak się spotkamy. W końcu zaczął pobieżnie coś mówić o tych swoich problemach, Powiedziałam mu, że go rozumiem, że pogadamy dokładnie jak się spotkamy - tak jak chciał bo nie chciał o tym mówić przez telefon. I zapytałam go czy pojedzie ze mną w pewne miejsce ponieważ coś muszę załatwić. Wtedy on wybuchł. Zaczął krzyczeć, że mam go w dupie i takie tam. Próbowałam go jeszcze uspokoić ale on dosłownie zmieszał mnie z błotem. Po dwóch godzinach napisał mi że mnie przeprasza, żebym mu wybaczyła bo przesadził. Uwierzcie mi, że od niego takie coś usłyszeć to na prawdę szok więc ucieszyłam się, że może coś do niego dotarło. Napisałam mu, że owszem przesadził, ale już się nie gniewam, kocham go i czy się zobaczymy. Gdy przyszedł zachowywał się dziwnie. Nic się nie odzywał. Trochę mnie to zirytowało i również za wiele nie mówiłam ale byłam miła itp. On nagle stwierdził, że jedzie do domu, że nie będzie tak ze mną bez sensu siedział. Znów zaczął się kłócić...
Następnego dnia za to był przemiły. Nic na temat dnia wcześniejszego nie rozmawialiśmy. Nie ukrywam, że byłam zła bo nie podobało mi się to jak to wygląda między nami, że znowu dążymy do tego co było wcześniej czyli wiecznych kłótni. Przez te dwa tygodnie traktował mnie tak, że cokolwiek bym nie zrobiła było źle. Czepiał się o wszystko. Ciągle byłam ta najgorsza.
Kiedyś była taka sytuacja, że zaczął na portalu społecznościowym rozmawiać z jakąś dziewczyną. Ona go zaczepiła i tak sobie dosyć długo rozmawiali. Te rozmowy nie były dla mnie miłe. Pisał jej, że jest w związku w którym się nie układa itp. Doskonale pamiętam, że w tamtym czasie był dla mnie okropny. Dokładnie w ten sposób, że cokolwiek bym nie zrobiła i tak było źle, chociaż bym stawała na głowie i tak nic bym nie wskórała. Był to cięzki okres dla mnie. Gdy dowiedziałam się o tej dziewczynie zerwał z nią kontakt i było lepiej.
Teraz przypominając sobie tą sytuację zapytałam go trzy dni temu ( wiem, że może niepotrzebnie i że to było złośliwe ) czy może znowu sobie kogoś poznał i tak się zachowuje w stosunku do mnie, bo ja nic złego nie robię a obrywa mi się za wszystko. Odpowiedział , że tak, ale teraz nie tylko pisze tylko się spotyka z jakąś. Widziałam, że było to powiedziane w złości, że to nie jest prawda ale strasznie mnie to zabolało. Tym bardziej, że nie raz mu mówiłam, że nawet jak się kłócimy to nie powinniśmy mówić tak raniących rzeczy. Gdy to usłyszałam momentalnie się popłakałam... On oczywiście nic sobie z tego nie zrobił. Nie odzywaliśmy się już do siebie więcej ( pomieszkuje u niego ).
Wczoraj miał imprezę firmową. Całonocną z noclegiem. W ciągu dnia odzywaliśmy się do siebie "poprawnie" i nic więcej. Gdy pojechał i zostałam sama było mi niesamowicie przykro. Nie ukrywam, że w takich sytuacjach gdy jesteśmy pokłóceni moje zaufanie do niego maleje...Napisałam mu w nocy jak się bawi, że jest mi przykro, że jesteśmy pokłóceni, że wiem, że nie mam powodów ale trochę się obawiam tego, że jest gdzieś z nieznanymi mi ludźmi a my się do siebie nie odzywamy. Odpisał mi, że mnie kocha, żebym nie gadała głupstw. Ucieszył mnie ten sms. Odpisałam, że też go kocham i żeby się dobrze bawił. Wiedziałam już po tym, że między nami będzie znowu w porządku. Postanowiłam zrobić mu niespodziankę i zrobiłam mu obiad. Zawiozłam do niego żeby jak wróci miał coś dobrego do zjedzenia. Niestety nie mogłam na niego poczekać u niego, musiałam wrócić do domu. Gdy wrócił w południe, zadzwonił do mnie, podziękował za obiad, powiedział, że się zdziwił i bardzo ucieszył i że spotkamy się później, on po mnie przyjedzie.
Po południu napisałam mu o której godzinie się widzimy. Nie odpisał. Po godzinie do niego zadzwoniłam, nie odebrał. Pomyślałam, że pewnie odsypia imprezę.
Napisał do mnie na portalu społecznościowym przed 23. Napisał, że zasnął. Ja mu odpisałam yhym ( i to yhym jest bardzo ważne w tej całej historii ).
Na co on do mnie napisał coś w stylu "wiesz co ! a co niby robiłem tyle czasu?!". Zdziwiłam się i pisze do niego o co mu chodzi a on, że nie wierzę mu, że spał. Napisałam mu że dobrze wiedzieć, że nie wierzę, żeby przestał i czy przyjedzie. a on mi odpisał "nara" NARA ????
Zapytałam o co mu chodzi, że przecież nic takiego nie napisałam. Nie odpisał. Zadzwoniłam do niego bo chciałam to wyjaśnić. Nie odebrał. Puściły mi nerwy bo jak zwykle wymyślił sobie coś i zarzuca mi to co sobie uroił. Napisałam mu wiadomość, że dzisiaj to już przesadził, że nie zrobiłam nic złego, nie jestem jego workiem treningowym, że jego zachowanie nie jest adekwatne do sytuacji. Odpisał po jakimś czasie, że on mi napisał, że spał a ja mu nie uwierzyłam. A wywnioskował to z tego mojego "yhym". To nic , że chwilę później pisałam mu to co pisałam czyli zeby przestał wymyślać. Zadzwoniłam bo stwierdziłam, że przez te wiadomości się nigdy nie dogadamy. Odebrał i znowu doprowadził mnie do płaczu.
Ze to wszystko przeze mnie, że to JA przez ostatnie dwa tygodnie tak się zachowuje itp. Chciałam z nim spokojnie porozmawiać i mówię mu, żeby popatrzył nawet na tą głupią sytuację , że zachował się tak jakbym mu coś zarzuciła, że ja próbowałam normalnie rozmawiać a to on zaczął być niemiły, że boli mnie ostatnio jego zachowanie, że znowu zaczyna być źle tak jak kiedyś. Na to on mi powiedział, że to moja wina bo trzeba myśleć, bo mogłam się zastanowić zanim mu napisałam to yhym, że on jak tylko wstał to od razu do mnie napisał a ja mu tak odpisałam. To wszystko mówił podniesionym głosem i powiedział, że jest na mnie zły.
Dziewczyny opadły mi ręce. Wiem, że ta sytuacja jest tak błaha, że aż śmieszna ale jak się któryś raz człowiekowi obrywa za nie wiadomo co i jeszcze zwala się całą winę to w końcu człowiek pęka. I ja tak pękłam dziś. Z głupiej drobnostki teraz przez dwie godziny płakałam bo nie potrafię tego zrozumieć. Może to ja przesadzam, nie wiem. Ale na prawdę mam już dość tego, ja mam się liczyć z każdym zdaniem, zastanawiać nad każdym słowem a on może mówić i zachowywać się jak chce. Zwalając całą winę na mnie.
Na koniec naszej rozmowy telefonicznej powiedział mi, że on kończy bo idzie spać, że porozmawiamy jutro i mam się uspokoić. Ja mam się uspokoić.
Dziewczyny na prawdę ja już chyba przez niego zgłupiałam, sama już nie wiem co mam na ten temat myśleć. Może to i bzdura ale bardzo mnie to boli bo wiem, że to już równia pochyła do tego żeby było tak jak wcześniej, że się non stop kłóciliśmy.
wizazanka2015 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 00:46   #2
Alexi_
Raczkowanie
 
Avatar Alexi_
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 494
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny,

Jestem tu nowa aczkolwiek Wasze forum czytam od dawna. Dzisiaj chciałabym od Was usłyszeć zdanie na temat sytuacji w moim związku.
Mam 25 lat, mój facet 30. Jesteśmy ze sobą od 5 lat. Przeszliśmy już w naszym związku niejeden kryzys. Chociaż przez ostatni czas układało się między nami naprawdę dobrze. Naszym głównym problem zawsze były kłótnie o rzeczy błahe, które podczas kłótni przeobrażały się w kompletną katastrofę. Obydwoje mamy ciężkie charaktery. Łatwo się denerwujemy. Ale gdy po każdej kłótni ja płakałam, denerwowałam się i bałam się o nasz związek postanowiłam spróbować zacząć trochę ustępować. Nie prowokowałam kłótni, gdy on zaczynał się o coś czepiać starałam się to załagodzić. Bywało ciężko, bo czasami miałam wrażenie, że cokolwiek nie zrobię on i tak znajdzie powód żeby się do czegoś przyczepić. Ale po poważnej rozmowie, i zrozumieniu, że te kłótnie są bez sensu on też zaczął się starać i na prawdę układało się między nami dobrze. On przymykał oko na pewne moje zachowania, które go irytują i na odwrót.
Dwa tygodnie temu miał problemy w pracy. Zadzwonił do mnie, że musimy porozmawiać jak się spotkamy. W końcu zaczął pobieżnie coś mówić o tych swoich problemach, Powiedziałam mu, że go rozumiem, że pogadamy dokładnie jak się spotkamy - tak jak chciał bo nie chciał o tym mówić przez telefon. I zapytałam go czy pojedzie ze mną w pewne miejsce ponieważ coś muszę załatwić. Wtedy on wybuchł. Zaczął krzyczeć, że mam go w dupie i takie tam. Próbowałam go jeszcze uspokoić ale on dosłownie zmieszał mnie z błotem. Po dwóch godzinach napisał mi że mnie przeprasza, żebym mu wybaczyła bo przesadził. Uwierzcie mi, że od niego takie coś usłyszeć to na prawdę szok więc ucieszyłam się, że może coś do niego dotarło. Napisałam mu, że owszem przesadził, ale już się nie gniewam, kocham go i czy się zobaczymy. Gdy przyszedł zachowywał się dziwnie. Nic się nie odzywał. Trochę mnie to zirytowało i również za wiele nie mówiłam ale byłam miła itp. On nagle stwierdził, że jedzie do domu, że nie będzie tak ze mną bez sensu siedział. Znów zaczął się kłócić...
Następnego dnia za to był przemiły. Nic na temat dnia wcześniejszego nie rozmawialiśmy. Nie ukrywam, że byłam zła bo nie podobało mi się to jak to wygląda między nami, że znowu dążymy do tego co było wcześniej czyli wiecznych kłótni. Przez te dwa tygodnie traktował mnie tak, że cokolwiek bym nie zrobiła było źle. Czepiał się o wszystko. Ciągle byłam ta najgorsza.
Kiedyś była taka sytuacja, że zaczął na portalu społecznościowym rozmawiać z jakąś dziewczyną. Ona go zaczepiła i tak sobie dosyć długo rozmawiali. Te rozmowy nie były dla mnie miłe. Pisał jej, że jest w związku w którym się nie układa itp. Doskonale pamiętam, że w tamtym czasie był dla mnie okropny. Dokładnie w ten sposób, że cokolwiek bym nie zrobiła i tak było źle, chociaż bym stawała na głowie i tak nic bym nie wskórała. Był to cięzki okres dla mnie. Gdy dowiedziałam się o tej dziewczynie zerwał z nią kontakt i było lepiej.
Teraz przypominając sobie tą sytuację zapytałam go trzy dni temu ( wiem, że może niepotrzebnie i że to było złośliwe ) czy może znowu sobie kogoś poznał i tak się zachowuje w stosunku do mnie, bo ja nic złego nie robię a obrywa mi się za wszystko. Odpowiedział , że tak, ale teraz nie tylko pisze tylko się spotyka z jakąś. Widziałam, że było to powiedziane w złości, że to nie jest prawda ale strasznie mnie to zabolało. Tym bardziej, że nie raz mu mówiłam, że nawet jak się kłócimy to nie powinniśmy mówić tak raniących rzeczy. Gdy to usłyszałam momentalnie się popłakałam... On oczywiście nic sobie z tego nie zrobił. Nie odzywaliśmy się już do siebie więcej ( pomieszkuje u niego ).
Wczoraj miał imprezę firmową. Całonocną z noclegiem. W ciągu dnia odzywaliśmy się do siebie "poprawnie" i nic więcej. Gdy pojechał i zostałam sama było mi niesamowicie przykro. Nie ukrywam, że w takich sytuacjach gdy jesteśmy pokłóceni moje zaufanie do niego maleje...Napisałam mu w nocy jak się bawi, że jest mi przykro, że jesteśmy pokłóceni, że wiem, że nie mam powodów ale trochę się obawiam tego, że jest gdzieś z nieznanymi mi ludźmi a my się do siebie nie odzywamy. Odpisał mi, że mnie kocha, żebym nie gadała głupstw. Ucieszył mnie ten sms. Odpisałam, że też go kocham i żeby się dobrze bawił. Wiedziałam już po tym, że między nami będzie znowu w porządku. Postanowiłam zrobić mu niespodziankę i zrobiłam mu obiad. Zawiozłam do niego żeby jak wróci miał coś dobrego do zjedzenia. Niestety nie mogłam na niego poczekać u niego, musiałam wrócić do domu. Gdy wrócił w południe, zadzwonił do mnie, podziękował za obiad, powiedział, że się zdziwił i bardzo ucieszył i że spotkamy się później, on po mnie przyjedzie.
Po południu napisałam mu o której godzinie się widzimy. Nie odpisał. Po godzinie do niego zadzwoniłam, nie odebrał. Pomyślałam, że pewnie odsypia imprezę.
Napisał do mnie na portalu społecznościowym przed 23. Napisał, że zasnął. Ja mu odpisałam yhym ( i to yhym jest bardzo ważne w tej całej historii ).
Na co on do mnie napisał coś w stylu "wiesz co ! a co niby robiłem tyle czasu?!". Zdziwiłam się i pisze do niego o co mu chodzi a on, że nie wierzę mu, że spał. Napisałam mu że dobrze wiedzieć, że nie wierzę, żeby przestał i czy przyjedzie. a on mi odpisał "nara" NARA ????
Zapytałam o co mu chodzi, że przecież nic takiego nie napisałam. Nie odpisał. Zadzwoniłam do niego bo chciałam to wyjaśnić. Nie odebrał. Puściły mi nerwy bo jak zwykle wymyślił sobie coś i zarzuca mi to co sobie uroił. Napisałam mu wiadomość, że dzisiaj to już przesadził, że nie zrobiłam nic złego, nie jestem jego workiem treningowym, że jego zachowanie nie jest adekwatne do sytuacji. Odpisał po jakimś czasie, że on mi napisał, że spał a ja mu nie uwierzyłam. A wywnioskował to z tego mojego "yhym". To nic , że chwilę później pisałam mu to co pisałam czyli zeby przestał wymyślać. Zadzwoniłam bo stwierdziłam, że przez te wiadomości się nigdy nie dogadamy. Odebrał i znowu doprowadził mnie do płaczu.
Ze to wszystko przeze mnie, że to JA przez ostatnie dwa tygodnie tak się zachowuje itp. Chciałam z nim spokojnie porozmawiać i mówię mu, żeby popatrzył nawet na tą głupią sytuację , że zachował się tak jakbym mu coś zarzuciła, że ja próbowałam normalnie rozmawiać a to on zaczął być niemiły, że boli mnie ostatnio jego zachowanie, że znowu zaczyna być źle tak jak kiedyś. Na to on mi powiedział, że to moja wina bo trzeba myśleć, bo mogłam się zastanowić zanim mu napisałam to yhym, że on jak tylko wstał to od razu do mnie napisał a ja mu tak odpisałam. To wszystko mówił podniesionym głosem i powiedział, że jest na mnie zły.
Dziewczyny opadły mi ręce. Wiem, że ta sytuacja jest tak błaha, że aż śmieszna ale jak się któryś raz człowiekowi obrywa za nie wiadomo co i jeszcze zwala się całą winę to w końcu człowiek pęka. I ja tak pękłam dziś. Z głupiej drobnostki teraz przez dwie godziny płakałam bo nie potrafię tego zrozumieć. Może to ja przesadzam, nie wiem. Ale na prawdę mam już dość tego, ja mam się liczyć z każdym zdaniem, zastanawiać nad każdym słowem a on może mówić i zachowywać się jak chce. Zwalając całą winę na mnie.
Na koniec naszej rozmowy telefonicznej powiedział mi, że on kończy bo idzie spać, że porozmawiamy jutro i mam się uspokoić. Ja mam się uspokoić.
Dziewczyny na prawdę ja już chyba przez niego zgłupiałam, sama już nie wiem co mam na ten temat myśleć. Może to i bzdura ale bardzo mnie to boli bo wiem, że to już równia pochyła do tego żeby było tak jak wcześniej, że się non stop kłóciliśmy.

Autorko dzisiaj na wizażu pojawił sie taki watek " czy wasz partner Was zaczął kiedys drażnić" czy cos takiego i mam wrażenie, że tak się dzieje po stronie Twojego partnera, nie wiem dla mnie zachowuje się jakby miał już dość związku i Ciebie wiem, że te słowa bolą ale jego zachowanie tak właśnie wygląda.
Czytając Twój wątek zastanawiałam się jaki jest sens to jeszcze ciągnąc meczyc sie i czekac na chwile aż znów się na Ciebie wscieknie za to, że oddychasz, naprawde Twoje nerwy są tego warte ?
Alexi_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 01:09   #3
wizazanka2015
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 15
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez Alexi_ Pokaż wiadomość
Autorko dzisiaj na wizażu pojawił sie taki watek " czy wasz partner Was zaczął kiedys drażnić" czy cos takiego i mam wrażenie, że tak się dzieje po stronie Twojego partnera, nie wiem dla mnie zachowuje się jakby miał już dość związku i Ciebie wiem, że te słowa bolą ale jego zachowanie tak właśnie wygląda.
Czytając Twój wątek zastanawiałam się jaki jest sens to jeszcze ciągnąc meczyc sie i czekac na chwile aż znów się na Ciebie wscieknie za to, że oddychasz, naprawde Twoje nerwy są tego warte ?
Dziękuję za odpowiedź. Czytałam ten wątek przed chwilą. Wiesz, kiedyś rozmawiałam z koleżanką, która opowiadała mi o swoim związku różne sytuacje. w 99 % ten facet nie ponosił odpowiedzialności ani nie przyczynił się do jej złości czy kłótni. Gdy tak o tym opowiadała, że on ją tak denerwuje, nawet jak pije sok, stanął mi przed oczami mój związek i przez chwilę zastanawiałam się czy mój facet nie ma takich odczuć w stosunku do mnie. Szybko jednak odrzuciłam tą myśl a teraz Ty znów mi to uświadomiłaś ponownie.

On jest też takim typem człowieka, że np w kłótni często potrafi mi mówić, że nasz związek nie ma sensu, że to przeze mnie, bo jestem taka i taka. Najpierw się oburzałam, później zaczęłam wierzyć, że to wszystko na prawdę moja wina
wizazanka2015 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 01:21   #4
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Jak dla mnie związek ma sens gdy życie dzięki niemu jest piękniejsze. Taka rzeczywistość, którą Ty masz w tym związku dla mnie oznaczałaby nieustanny niepokój i nerwy, więc niestety ale podziękowałabym. Zachowanie Twojego faceta zakrawa na jakąś poważną frustrację i brak stabilności emocjonalnej i niestety to Ty padasz ofiarą jego huśtawek.
Poza tym wolę gdy partner jest opoką i oazą spokoju bo wtedy można czuć się bezpiecznie, tutaj brakowałoby mi tego. Wręcz obawiałabym się odezwać czasami.

---------- Dopisano o 02:21 ---------- Poprzedni post napisano o 02:18 ----------

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
(...)

On jest też takim typem człowieka, że np w kłótni często potrafi mi mówić, że nasz związek nie ma sensu, że to przeze mnie, bo jestem taka i taka. Najpierw się oburzałam, później zaczęłam wierzyć, że to wszystko na prawdę moja wina
Bardzo niepokojące.

Edytowane przez laisla
Czas edycji: 2014-12-14 o 01:19
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 01:36   #5
wizazanka2015
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 15
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
Jak dla mnie związek ma sens gdy życie dzięki niemu jest piękniejsze. Taka rzeczywistość, którą Ty masz w tym związku dla mnie oznaczałaby nieustanny niepokój i nerwy, więc niestety ale podziękowałabym. Zachowanie Twojego faceta zakrawa na jakąś poważną frustrację i brak stabilności emocjonalnej i niestety to Ty padasz ofiarą jego huśtawek.
Poza tym wolę gdy partner jest opoką i oazą spokoju bo wtedy można czuć się bezpiecznie, tutaj brakowałoby mi tego. Wręcz obawiałabym się odezwać czasami.

---------- Dopisano o 02:21 ---------- Poprzedni post napisano o 02:18 ----------


Bardzo niepokojące.
Uwierz, że ja już boję się czasami odezwać. Wolę przemilczeć czy zignorować byle tylko nie doszło do kłótni. Ale to już nawet nie tylko w sytuacjach konfliktowych. Przecież nawet ta dzisiejsza sytuacja. Nie chciałam mu nic zarzucić a zostałam tak potraktowana przez moje głupie "yhym". Mam się nad sobą zastanowić i na drugi raz myśleć zanim coś napisze. Stwierdził również, że on nie ma nic sobie do zarzucenia.

Co do tego, że czuje się winna. Aż mi głupio o tym pisać ale wcześniej między nami kłótnie na prawdę bywały ostre. w takim sensie, że ja krzyczałam, płakałam i histeryzowałam. Nie ukrywam. Ale nigdy podczas kłótni nie powiedziałam mu, że z kimś innym będę szczęśliwa, że z nami koniec itp. A od niego usłyszałam to wiele razy. I zawsze obojętnie od czego ta kłótnia się zaczynała to w końcu ja przepraszałam, ja się przytulałam. Dlatego tak ostatnio mnie zdziwił ten sms z jego przeprosinami za swoje zachowanie.
Kocham go, ale w takich sytuacjach jak dzisiejsza czuję się bezradnie. Mam myśleć sto razy zanim wypowiem do niego słowo żeby czasem się nie obraził i znowu zwalił winę na mnie ? Już na prawdę w wielu rzeczach daje sobie na "wstrzymanie", nie odzywam się nawet gdy to on zaczyna, staram się to łagodzić. Ale przychodzi taki moment, że nie wytrzymuje. I tak teraz on zarzuca mi to, że przez ostatnie dwa tygodnie tak się zachowywałam, obrażałam się to on to moje głupie yhym tak sobie mógł odebrać.
wizazanka2015 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 01:44   #6
Alexi_
Raczkowanie
 
Avatar Alexi_
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 494
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
Dziękuję za odpowiedź. Czytałam ten wątek przed chwilą. Wiesz, kiedyś rozmawiałam z koleżanką, która opowiadała mi o swoim związku różne sytuacje. w 99 % ten facet nie ponosił odpowiedzialności ani nie przyczynił się do jej złości czy kłótni. Gdy tak o tym opowiadała, że on ją tak denerwuje, nawet jak pije sok, stanął mi przed oczami mój związek i przez chwilę zastanawiałam się czy mój facet nie ma takich odczuć w stosunku do mnie. Szybko jednak odrzuciłam tą myśl a teraz Ty znów mi to uświadomiłaś ponownie.

On jest też takim typem człowieka, że np w kłótni często potrafi mi mówić, że nasz związek nie ma sensu, że to przeze mnie, bo jestem taka i taka. Najpierw się oburzałam, później zaczęłam wierzyć, że to wszystko na prawdę moja wina
Wiesz co, tak sobie te Twoje sytuacje wyobraziłam i nawet nie przyszło by mi do głowy reagować tak jak Twój tż a sytuacja z "yhym" już w ogóle kuriozalna. Ten czlowiek się zachowuje jakby nawet Cię nie lubił...
Autorko autentycznie jest mi przykro z Twojego powodu, ze facet z którym jestes tak długo może Cie tak okropnie traktować, skoro jesteś taka najgorsza i wszystko Twoja wina to może pora go od siebie uwolnić ?
Alexi_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 01:45   #7
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

To już tylko zapytam czy tak wyobrażałaś sobie siebie i swój związek kiedyś, gdy myślałaś o swojej przyszłości? I czy za kilka czy kilkanaście lat widzisz nadal siebie w takim układzie? Chcesz w ten sposób żyć?
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-12-14, 02:04   #8
wizazanka2015
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 15
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez Alexi_ Pokaż wiadomość
Wiesz co, tak sobie te Twoje sytuacje wyobraziłam i nawet nie przyszło by mi do głowy reagować tak jak Twój tż a sytuacja z "yhym" już w ogóle kuriozalna. Ten czlowiek się zachowuje jakby nawet Cię nie lubił...
Autorko autentycznie jest mi przykro z Twojego powodu, ze facet z którym jestes tak długo może Cie tak okropnie traktować, skoro jesteś taka najgorsza i wszystko Twoja wina to może pora go od siebie uwolnić ?
Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
To już tylko zapytam czy tak wyobrażałaś sobie siebie i swój związek kiedyś, gdy myślałaś o swojej przyszłości? I czy za kilka czy kilkanaście lat widzisz nadal siebie w takim układzie? Chcesz w ten sposób żyć?
Szczerze mówiąc spodziewałam się odpowiedzi, że przesadzam, że wymyślam problemy.
Wiecie jak to jest gdy ktoś cały czas Wam wmawia, że macie okropny charakter ? Kiedyś w żartach zapytałam go jakie cechy mojego charakteru mu się najbardziej podobają. Odpowiedział, że jestem najładniejszą dziewczyną jaką poznał. Więc się zaśmiałam i mówię do niego wiesz co to są cechy charakteru, o charakter pytam, jakie cechy sprawiają , że jesteś ze mną. Odpowiedział mi, również się śmiejąc, że go pociągam a charakter mam okropny. O takie sytuacje, czasami jak ta wyżej w żartach, czasami poważnie a czasami podczas kłótni sprawiają, że ja już tak chyba na prawdę zaczęłam myśleć. Uwolnić go od siebie...Kocham go, wiem, że dałabym radę bez niego ale na samą myśl, że już go nigdy nie przytulę robi mi się słabo. Zresztą on często powtarzał, że jak się rozstaniemy to faceta pewnie sobie szybko znajdę tylko żaden ze mną nie wytrzyma.

laisla nie, nie tak sobie wyobrażałam. Wyobrażałam sobie tak, że ktoś będzie mnie kochał taką jaką jestem, że nie zrobi nic żeby mnie stracić i nigdy nie usłyszę, że tak będzie lepiej. Wyobrażałam sobie, że poczucie bezpieczeństwa , miłość i zaufanie będzie najważniejsze. A nie, że czasami jak dzwonię i on nie odbiera to nie wiem czy może znów nie ma złego dnia i zaraz się dowiem, że to koniec między nami. Nie chcę w ten sposób żyć. Ale czy w takiej sytuacji i z takim jego podejściem ( czuję, że jakbym mu jutro powiedziała, że to koniec to by powiedział ok i tyle ) jest jakieś inne rozwiązanie oprócz rozstania ?


Chciałabym się Was doradzić jak mam się zachować jutro jeżeli on się odezwie, i czy jeśli nie to czy ja powinnam i jak mam postąpić żeby być może cokolwiek do niego dotarło bo może ja do tego na prawdę źle podchodzę...

Edytowane przez wizazanka2015
Czas edycji: 2014-12-14 o 02:17
wizazanka2015 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 02:27   #9
Alexi_
Raczkowanie
 
Avatar Alexi_
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 494
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
Szczerze mówiąc spodziewałam się odpowiedzi, że przesadzam, że wymyślam problemy.
Wiecie jak to jest gdy ktoś cały czas Wam wmawia, że macie okropny charakter ? Kiedyś w żartach zapytałam go jakie cechy mojego charakteru mu się najbardziej podobają. Odpowiedział, że jestem najładniejszą dziewczyną jaką poznał. Więc się zaśmiałam i mówię do niego wiesz co to są cechy charakteru, o charakter pytam, jakie cechy sprawiają , że jesteś ze mną. Odpowiedział mi, również się śmiejąc, że go pociągam a charakter mam okropny. O takie sytuacje, czasami jak ta wyżej w żartach, czasami poważnie a czasami podczas kłótni sprawiają, że ja już tak chyba na prawdę zaczęłam myśleć. Uwolnić go od siebie...Kocham go, wiem, że dałabym radę bez niego ale na samą myśl, że już go nigdy nie przytulę robi mi się słabo. Zresztą on często powtarzał, że jak się rozstaniemy to faceta pewnie sobie szybko znajdę tylko żaden ze mną nie wytrzyma.
Co post to wyłania się coraz większy dupek...Jak człowiek, który rzekomo kocha może Ci powiedzieć ze w sumie to jest z Toba z powodu wyglądu bo charakter to masz kiepski, jak człowiek, który kocha może Ci powiedzieć, że kolejnego faceta znalazłabyś tylko ze wzgledu na wygląd bo gdyby poznał charakter to by nie wytrzymał a on taki wspaniałomyślny Nosz kur...
Autorko nie dość, że Cie nie szanuje to jeszcze jest strasznym manipulantem szczególnie widać to w zdaniu, w którym stwierdza, że inny by z Toba nie wytrzymał, on specjalnie wmawia Ci jaka to jesteś beznadziejna i jaki on łaskawy, że znosi ten Twój straszny charakter żebys przypadkiem nie pomyslała żeby odejść bo gdzie on znajdzie taką druga potulną, która tak ładnie znosi jego dzikie akcje i jeszcze pierwsza przeprasza...
Wydajesz się być fajną dziewczyną szkoda Twojego życia na kogoś takiego, naprawdę chcesz zakładać rodzine z człowiekiem, który za jeden niewinny zwrot potrafi zmieszać Cię z błotem w dodatku potem sugerując, że powinnaś być wdzięczna że w ogole z Tobą wytrzymuje bo inny to by uciekł...
Ratować się da jesli obie strony tego chca i widza problem a zdaje się że dla Twojego partnera największym problemem jestes Ty sama autorko i przecież twierdzi, że wszystko Twoja wina...
Mam nadzieje, że będziesz na tyle silna i pożegnasz Pana.

Edytowane przez Alexi_
Czas edycji: 2014-12-14 o 02:32
Alexi_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 02:49   #10
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
(...)
laisla nie, nie tak sobie wyobrażałam. Wyobrażałam sobie tak, że ktoś będzie mnie kochał taką jaką jestem, że nie zrobi nic żeby mnie stracić i nigdy nie usłyszę, że tak będzie lepiej. Wyobrażałam sobie, że poczucie bezpieczeństwa , miłość i zaufanie będzie najważniejsze. A nie, że czasami jak dzwonię i on nie odbiera to nie wiem czy może znów nie ma złego dnia i zaraz się dowiem, że to koniec między nami. Nie chcę w ten sposób żyć. Ale czy w takiej sytuacji i z takim jego podejściem ( czuję, że jakbym mu jutro powiedziała, że to koniec to by powiedział ok i tyle ) jest jakieś inne rozwiązanie oprócz rozstania ?


Chciałabym się Was doradzić jak mam się zachować jutro jeżeli on się odezwie, i czy jeśli nie to czy ja powinnam i jak mam postąpić żeby być może cokolwiek do niego dotarło bo może ja do tego na prawdę źle podchodzę...
Nie, nie podchodzisz do tego źle, a takie myśli krążą Ci po głowie bo on Ciebie sobie tak "poustawiał", że zaczęłaś w to wierzyć. Prawdopodobnie właśnie przelała się jakaś czara goryczy, ostatnie dni sprawiły, że coś sobie zaczęłaś uświadamiać.
Ja nie widziałabym innego rozwiązania, tym bardziej, że chyba nie wiążą Was jakieś dodatkowe zobowiązania typu dzieci czy kredyty..w takim układzie wymiksowałabym się jak najszybciej. Jednak zdaję sobie sprawę, że nam tutaj, chłodno patrzącym na tę sytuację łatwo takie słowa przychodzą. Jednak może Tobie właśnie brakowało spojrzenia z boku, na chłodno skoro na co dzień miałaś to, co miałaś plus manipulację w kierunku obwinienia Ciebie za całe zło, które się pojawiało już tyle czasu..

Edytowane przez laisla
Czas edycji: 2014-12-14 o 02:50
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 07:57   #11
bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 3 395
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
Napisał do mnie na portalu społecznościowym przed 23. Napisał, że zasnął. Ja mu odpisałam yhym ( i to yhym jest bardzo ważne w tej całej historii ).
Nie, to "yhym" nie jest w ogóle ważne w tej historii. Masz faceta, który się na Tobie wyżywa.
Uwierz mi, że nawet jak się ma ciężki charakter, jest się cholerykiem nie miesza się ukochanego z błotem. Tu chodzi o szacunek. On ma Cie w d***, szczególnie, że już kiedyś "omawiał" związek z kimś trzecim, jakąś laską.

Ja po tej całej sytuacji darowałabym sobie cały ten związek, bo jak widać niszczy Cie to toksyczne środowisko. Poza tym z jego strony to już chyba miłości nie ma skoro tak często się kłócicie. Może go irytujesz po prostu?

Z dalszych wypowiedzi widać, że dobrze Cie tresuje skoro czujesz się za wszystko winna. Uciekaj.
bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 10:18   #12
wizazanka2015
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 15
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez Alexi_ Pokaż wiadomość
Co post to wyłania się coraz większy dupek...Jak człowiek, który rzekomo kocha może Ci powiedzieć ze w sumie to jest z Toba z powodu wyglądu bo charakter to masz kiepski, jak człowiek, który kocha może Ci powiedzieć, że kolejnego faceta znalazłabyś tylko ze wzgledu na wygląd bo gdyby poznał charakter to by nie wytrzymał a on taki wspaniałomyślny Nosz kur...
Autorko nie dość, że Cie nie szanuje to jeszcze jest strasznym manipulantem szczególnie widać to w zdaniu, w którym stwierdza, że inny by z Toba nie wytrzymał, on specjalnie wmawia Ci jaka to jesteś beznadziejna i jaki on łaskawy, że znosi ten Twój straszny charakter żebys przypadkiem nie pomyslała żeby odejść bo gdzie on znajdzie taką druga potulną, która tak ładnie znosi jego dzikie akcje i jeszcze pierwsza przeprasza...
Wydajesz się być fajną dziewczyną szkoda Twojego życia na kogoś takiego, naprawdę chcesz zakładać rodzine z człowiekiem, który za jeden niewinny zwrot potrafi zmieszać Cię z błotem w dodatku potem sugerując, że powinnaś być wdzięczna że w ogole z Tobą wytrzymuje bo inny to by uciekł...
Ratować się da jesli obie strony tego chca i widza problem a zdaje się że dla Twojego partnera największym problemem jestes Ty sama autorko i przecież twierdzi, że wszystko Twoja wina...
Mam nadzieje, że będziesz na tyle silna i pożegnasz Pana.

zabolało, chyba dlatego, że to prawda Nie wiem co mam zrobić, jak się zachować. Czytałam już niejeden wątek na wizazu gdzie dziewczyny pisały, że tylko jak jest źle to on się tak zachowuje a tak to jest wspaniały i cudowny. I u mnie też tak oczywiście jest. Tylko mam wrażenie, że on czasami specjalnie doprowadza do tego żeby było źle. Nie wiem z jakiego powodu. To jest tak, że ja znoszę np. tydzień takie czepianie się mnie, ustępuje, przepraszam choć wiem, że to bzdura a po tygodniu nie wytrzymuje i wybucham, i on wtedy stwierdza "zobacz jak się zachowujesz, zawsze tak reagujesz itp". Nie pamięta tego co robił dzień czy tydzień wcześniej.

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
Nie, nie podchodzisz do tego źle, a takie myśli krążą Ci po głowie bo on Ciebie sobie tak "poustawiał", że zaczęłaś w to wierzyć. Prawdopodobnie właśnie przelała się jakaś czara goryczy, ostatnie dni sprawiły, że coś sobie zaczęłaś uświadamiać.
Ja nie widziałabym innego rozwiązania, tym bardziej, że chyba nie wiążą Was jakieś dodatkowe zobowiązania typu dzieci czy kredyty..w takim układzie wymiksowałabym się jak najszybciej. Jednak zdaję sobie sprawę, że nam tutaj, chłodno patrzącym na tę sytuację łatwo takie słowa przychodzą. Jednak może Tobie właśnie brakowało spojrzenia z boku, na chłodno skoro na co dzień miałaś to, co miałaś plus manipulację w kierunku obwinienia Ciebie za całe zło, które się pojawiało już tyle czasu..
Tak, mi jest ciężko spojrzeć na tą sytuację z boku na chłodno. Tylko jak zmienić swoje podejście do tej sytuacji. Mam tak, że po takiej sytuacji jak wczoraj jestem na niego wściekła, mówię sobie, że to tak nie może wyglądać, mówię to jemu. I czekam. A on albo milczy albo odzywa się jakby nigdy nic się nie stało. Ja jestem zła, bo uważam, że olał to co do niego mówiłam więc on znowu stwierdza, że kłócimy się przeze mnie. Błędne koło.
Dzisiaj rano napisał i zapytał o pewną rzecz, gdzie leży. Odpisałam mu, napisał, że dziękuję, i zaczął pisać, że nie miał prądu całą noc i zmarzł. Moja złość z wczorajszego dnia i dystans, chciałam napisać aha. No ale po wczorajszej sytuacji wiem, że lepiej nie Więc mu napisałam , że to niedobrze i czy ma już ogrzewanie. Odpisał, że tak, że zbiera się bo jedzie coś załatwić i pa. Nie napisał nic czy później się zobaczymy żeby pogadać, a tym bardziej, że mieliśmy dzisiaj razem jechać w pewnej bardzo ważnej dla mnie sprawie. To jedyny dzień w którym możemy to załatwić i mogę to zrobić tylko z nim. Nic na ten temat nie napisał. A jeszcze wczoraj rano o tym rozmawialiśmy. Przez niego znowu stracę ważną dla mnie szansę, ale nie poproszę go o to. Doskonale pamięta

[1=bb410bd1fbb42d2edea92b1 ada01ce79bf3cfb02_603add0 278cd5;49335508]Nie, to "yhym" nie jest w ogóle ważne w tej historii. Masz faceta, który się na Tobie wyżywa.
Uwierz mi, że nawet jak się ma ciężki charakter, jest się cholerykiem nie miesza się ukochanego z błotem. Tu chodzi o szacunek. On ma Cie w d***, szczególnie, że już kiedyś "omawiał" związek z kimś trzecim, jakąś laską.

Ja po tej całej sytuacji darowałabym sobie cały ten związek, bo jak widać niszczy Cie to toksyczne środowisko. Poza tym z jego strony to już chyba miłości nie ma skoro tak często się kłócicie. Może go irytujesz po prostu?

Z dalszych wypowiedzi widać, że dobrze Cie tresuje skoro czujesz się za wszystko winna. Uciekaj.[/QUOTE]

Zdaję sobie sprawę, że ja na prawdę nie mam, a może nie miałam łatwego charakteru. Ale tak jak piszesz, ja nigdy nie zmieszałam go z błotem, nie obrażałam i nie wyzywałam.
wizazanka2015 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 10:37   #13
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
Co do tego, że czuje się winna. Aż mi głupio o tym pisać ale wcześniej między nami kłótnie na prawdę bywały ostre. w takim sensie, że ja krzyczałam, płakałam i histeryzowałam. Nie ukrywam. Ale nigdy podczas kłótni nie powiedziałam mu, że z kimś innym będę szczęśliwa, że z nami koniec itp. A od niego usłyszałam to wiele razy.
Nie dziwi mnie specjalnie, że krzyczysz, płaczesz i wpadasz w histerię, jeśli facet ciągle się czepia, zwala na Ciebie winę za całe zło świata, mówi że z kim innym będzie szczęśliwszy, a na dodatek przeprosiny z jego strony to rzadkość.

Dla mnie niestety Twój związek wygląda jak jakiś chory układ, gdzie on się pastwi, a Ty go przepraszasz że żyjesz. Nie widzę ani grama sensu w takiej relacji i nie bardzo rozumiem jak możesz kochać kogoś, kto tak Cię traktuje.

---------- Dopisano o 11:37 ---------- Poprzedni post napisano o 11:31 ----------

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
Tak, mi jest ciężko spojrzeć na tą sytuację z boku na chłodno. Tylko jak zmienić swoje podejście do tej sytuacji. Mam tak, że po takiej sytuacji jak wczoraj jestem na niego wściekła, mówię sobie, że to tak nie może wyglądać, mówię to jemu. I czekam. A on albo milczy albo odzywa się jakby nigdy nic się nie stało. Ja jestem zła, bo uważam, że olał to co do niego mówiłam więc on znowu stwierdza, że kłócimy się przeze mnie. Błędne koło.
Dzisiaj rano napisał i zapytał o pewną rzecz, gdzie leży. Odpisałam mu, napisał, że dziękuję, i zaczął pisać, że nie miał prądu całą noc i zmarzł. Moja złość z wczorajszego dnia i dystans, chciałam napisać aha. No ale po wczorajszej sytuacji wiem, że lepiej nie Więc mu napisałam , że to niedobrze i czy ma już ogrzewanie. Odpisał, że tak, że zbiera się bo jedzie coś załatwić i pa. Nie napisał nic czy później się zobaczymy żeby pogadać, a tym bardziej, że mieliśmy dzisiaj razem jechać w pewnej bardzo ważnej dla mnie sprawie. To jedyny dzień w którym możemy to załatwić i mogę to zrobić tylko z nim. Nic na ten temat nie napisał. A jeszcze wczoraj rano o tym rozmawialiśmy. Przez niego znowu stracę ważną dla mnie szansę, ale nie poproszę go o to. Doskonale pamięta
Nie rozumiem za bardzo po co szarpiesz się w takim związku, dla mnie to co opisujesz to jest zwyczajny schemat przemocy. Piszesz, że on jest taki jak się kłócicie, a tak poza tym to jest cudowny. Wiesz, mam wrażenie, że tego "dobrego" czasu to masz tam stosunkowo niewiele, bo ciągle się kłócicie, on się obraża, olewa Cię, obwinia i tak dalej. To kiedy on niby jest taki super? Jak akurat ma dobry humor i dla odmiany dwa dni jest miły dla Ciebie?

Jesteś w związku z przemocowcem, przemoc psychiczna to taka sama przemoc jak, za przeproszeniem, lanie po mordzie. Chodzisz wokół niego na paluszkach żeby go czasem nie zirytować, kombinujesz jak go nie urazić, akceptujesz ten stan rzeczy, on z tego korzysta. Dla mnie tu nie ma czego ratować.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 10:38   #14
wizazanka2015
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 15
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Nie dziwi mnie specjalnie, że krzyczysz, płaczesz i wpadasz w histerię, jeśli facet ciągle się czepia, zwala na Ciebie winę za całe zło świata, mówi że z kim innym będzie szczęśliwszy, a na dodatek przeprosiny z jego strony to rzadkość.

Dla mnie niestety Twój związek wygląda jak jakiś chory układ, gdzie on się pastwi, a Ty go przepraszasz że żyjesz. Nie widzę ani grama sensu w takiej relacji i nie bardzo rozumiem jak możesz kochać kogoś, kto tak Cię traktuje.
Zdaje sobie sprawę z tego jak to wygląda w Waszych oczach. Czasami sama się nad tym zastanawiam i dochodzę do wniosku, że jestem od niego uzależniona. Od tych chorych jazd już chyba też i nie wiem jak to przerwać.
wizazanka2015 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 10:43   #15
bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 3 395
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
Zdaję sobie sprawę, że ja na prawdę nie mam, a może nie miałam łatwego charakteru. Ale tak jak piszesz, ja nigdy nie zmieszałam go z błotem, nie obrażałam i nie wyzywałam.
Pytanie czy on Ci nie wmówił ciężkiego charakteru. Ja również mam stosunkowo ciężki charakter, ale nigdy nie zrobiłam, nawet w złości, nic przeciwko partnerowi. Za bardzo go szanuję i kocham, a przecież nie chcę krzywdzić bliskich mi osób.

Możesz się od niego odseparować? Może wizyta u psychologa by Ci pomogła? Najlepiej przerwać to teraz, kiedy widzisz, że coś jest ewidentnie nie tak i dostrzegasz problem. Później on znowu stanie się słodkim misiaczkiem i "nie będzie" powodu do odejścia.
bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 10:53   #16
wizazanka2015
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 15
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość

---------- Dopisano o 11:37 ---------- Poprzedni post napisano o 11:31 ----------

[/COLOR]

Nie rozumiem za bardzo po co szarpiesz się w takim związku, dla mnie to co opisujesz to jest zwyczajny schemat przemocy. Piszesz, że on jest taki jak się kłócicie, a tak poza tym to jest cudowny. Wiesz, mam wrażenie, że tego "dobrego" czasu to masz tam stosunkowo niewiele, bo ciągle się kłócicie, on się obraża, olewa Cię, obwinia i tak dalej. To kiedy on niby jest taki super? Jak akurat ma dobry humor i dla odmiany dwa dni jest miły dla Ciebie?

Jesteś w związku z przemocowcem, przemoc psychiczna to taka sama przemoc jak, za przeproszeniem, lanie po mordzie. Chodzisz wokół niego na paluszkach żeby go czasem nie zirytować, kombinujesz jak go nie urazić, akceptujesz ten stan rzeczy, on z tego korzysta. Dla mnie tu nie ma czego ratować.
Masz rację, tego dobrego czasu jest niewiele. Mam wrażenie, że to nawet nie chodzi o jego dobry humor. On potrafi wyżyć się na mnie, doprowadzić mnie do płaczu, powiedzieć, że do niczego się nie nadaje poczym odbiera telefon i nieważne czy to szef, kolega, współpracownica czy siostra. Nagle jest miłym, kulturalnym facetem, takim jakim kiedyś był dla mnie.
Bywały też takie sytuacje, że w domu się ostro pokłóciliśmy, obraził mnie, czułam się zraniona i upokorzona. Po czym wychodziliśmy np do jego siostry w odwiedziny i był tam dla mnie idealnym facetem. Miły, kulturalny, zwracał się do mnie kochanie, czy czegoś nie potrzebuje itp. Ja mając w pamięci to jak zachowywał się pół godziny wcześniej, jak przez niego płakałam nie potrafię nagle udawać, że wszystko jest ok. Wiadomo nie kłóciłam się z nim przy jego rodzinie, zachowywałam się poprawnie ale nie potrafiłam być tak słodka jak on. Po czym wchodziliśmy od jego siostry i znów w nerwach słyszałam, że nie potrafię sie zachować, że się mnie wstydzi. Wiele razy również słyszałam, że każdy ale to każdy mówi mu, że zasługuje na lepszą dziewczynę. Jego ulubione zresztą słowa w stosunku do mnie to : ja zawsze, ja nigdy i każdy tak mówi i myśli.

---------- Dopisano o 11:53 ---------- Poprzedni post napisano o 11:48 ----------

[1=bb410bd1fbb42d2edea92b1 ada01ce79bf3cfb02_603add0 278cd5;49337024]Pytanie czy on Ci nie wmówił ciężkiego charakteru. Ja również mam stosunkowo ciężki charakter, ale nigdy nie zrobiłam, nawet w złości, nic przeciwko partnerowi. Za bardzo go szanuję i kocham, a przecież nie chcę krzywdzić bliskich mi osób.

Możesz się od niego odseparować? Może wizyta u psychologa by Ci pomogła? Najlepiej przerwać to teraz, kiedy widzisz, że coś jest ewidentnie nie tak i dostrzegasz problem. Później on znowu stanie się słodkim misiaczkiem i "nie będzie" powodu do odejścia.[/QUOTE]

Naprawdę już nie wiem czy on mi wmówił ten ciężki charakter czy nie. Wydaje mi się, że kiedyś może i tak było, ale teraz mam wrażenie, że charakteru to ja nie mam już żadnego. To przykre ale tak czuje.
Odseparować się od niego mogę i myślę, że nie byłoby to trudne. Mieszkam po części u niego ale mam też swoje mieszkanie. Tylko gorzej z moimi emocjami. Po paru dniach zacznę po prostu za nim tęsknić, zacznę się obawiać, że to naprawdę koniec, że już nigdy go nie zobaczę i boje się, że jak zwykle pęknę i będę próbowała to naprawić. Bo to, że on nie będzie o mnie walczył to wiem w 99 %.
wizazanka2015 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 11:02   #17
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 071
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Nie lubisz siebie samej i tyle.

Cytat:
Bo to, że on nie będzie o mnie walczył to wiem w 99 %.
- a skąd bierze się to rozumienie związku jako "walki"? Za to jeśli wiesz na 99%, że on nie będzie starał się o Ciebie także- to nie wierz w to, że Cię kocha, nawet gdy walnie co jakiś czas to słówko.

Cytat:
że w domu się ostro pokłóciliśmy, obraził mnie, czułam się zraniona i upokorzona. Po czym wychodziliśmy np do jego siostry w odwiedziny i był tam dla mnie idealnym facetem. Miły, kulturalny, zwracał się do mnie kochanie, czy czegoś nie potrzebuje itp.
- no i dałaś wprost definicję toksycznego chłopa. Góra- dół; pięknie-ohydnie; "kocha mnie"- upokarza.

Edytowane przez madana
Czas edycji: 2014-12-14 o 11:10
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 11:10   #18
wizazanka2015
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 15
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
Nie lubisz siebie samej i tyle.

- a skąd bierze się to rozumienie związku jako "walki"? Za to jeśli wiesz na 99%, że on nie będzie starał się o Ciebie także- to nie wierz w to, że Cię kocha, nawet gdy walnie co jakiś czas to słówko.

Być może masz rację. Czuje się stłamszona.
Pisząc "walka" miałam na myśli to, że gdybym teraz powiedziała mu, że odchodzę, bo już nie potrafię znieść jego zachowania w stosunku do mnie to właśnie podejrzewam, że raczej by nie starał się tego naprawić, nawet nie poczułby się winny. Znając jego pewnie usłyszałabym "i dobrze" i tak by się to zakończyło.
Mówi mi czasami, że mnie kocha. Ale sama coraz częściej zaczynam myśleć, że to nieprawda.
wizazanka2015 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 11:15   #19
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 071
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
Być może masz rację. Czuje się stłamszona.
Pisząc "walka" miałam na myśli to, że gdybym teraz powiedziała mu, że odchodzę, bo już nie potrafię znieść jego zachowania w stosunku do mnie to właśnie podejrzewam, że raczej by nie starał się tego naprawić, nawet nie poczułby się winny. Znając jego pewnie usłyszałabym "i dobrze" i tak by się to zakończyło.
Mówi mi czasami, że mnie kocha. Ale sama coraz częściej zaczynam myśleć, że to nieprawda.
- jak dla mnie to facet zrobiłby Co życiowy prezent.
Słowa "kocham" NIC nie znaczą, jak nie przekładają się na życie codziennie, gdy w związku czujesz się dobrze, spokojnie (czyli przeciwwaga związków toksycznych, gdzie są cały czas różne emocje na maksa uruchomione), nie jesteś ani Ty dla niego, ani on dla Ciebie rzygowiskiem złego humoru/nastroju- bo czym innym jest pokłócić się raz na jakiś czas (czyli rzadko), a czym innym kłótnie/ wyzwiska jako codzienność prawie, a "piękne się chwile".
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-12-14, 11:30   #20
wizazanka2015
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 15
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez madana Pokaż wiadomość
- jak dla mnie to facet zrobiłby Co życiowy prezent.
Słowa "kocham" NIC nie znaczą, jak nie przekładają się na życie codziennie, gdy w związku czujesz się dobrze, spokojnie (czyli przeciwwaga związków toksycznych, gdzie są cały czas różne emocje na maksa uruchomione), nie jesteś ani Ty dla niego, ani on dla Ciebie rzygowiskiem złego humoru/nastroju- bo czym innym jest pokłócić się raz na jakiś czas (czyli rzadko), a czym innym kłótnie/ wyzwiska jako codzienność prawie, a "piękne się chwile".
Rozumiem, że nie polecasz mi rozmowy z nim, nawet tej ostatniej ? Naprawdę boję się, że nie dam rady, Wiem, to chore. Ale znam siebie i wiem, że za parę dni ja naprawdę znów uwierzę, że to przeze mnie i będę próbowała to naprawić. Co mam zrobić ?
wizazanka2015 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 11:40   #21
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 071
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
Rozumiem, że nie polecasz mi rozmowy z nim, nawet tej ostatniej ? Naprawdę boję się, że nie dam rady, Wiem, to chore. Ale znam siebie i wiem, że za parę dni ja naprawdę znów uwierzę, że to przeze mnie i będę próbowała to naprawić. Co mam zrobić ?
- ależ jak chcesz, to porozmawiaj, ale to właśnie: rozmowa, a nie wylew rozedrganych emocji (więc podejdź do tej rozmowy wtedy, gdy będziesz w stanie rozmawiać.
Na co postaw: na szczerość, na to, jak widzisz/odbierasz jego zachowanie względem Ciebie.
I nikt, naprawdę NIKT nie zmienia się, bo mówi, że się zmieni- zmiana- to faktycznie ciężka praca nad sobą, także ćwiczenia w innych zachowaniach, do których jest się przyzwyczajonych.
I niech dla Ciebie oczywistością będzie, ze w dobrym związku starają się o siebie DWIE osoby, a nie jedna. I Ty się starasz/coś robisz dla tej osoby, ale podobnie zachowuje się ta druga osoba.

I zgadzam się ze słowami Laisy :
Cytat:
Poza tym wolę gdy partner jest opoką i oazą spokoju bo wtedy można czuć się bezpiecznie, tutaj brakowałoby mi tego. Wręcz obawiałabym się odezwać czasami.
.
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 11:58   #22
Lady Audrey
Zakorzenienie
 
Avatar Lady Audrey
 
Zarejestrowany: 2012-10
Lokalizacja: Pomorskie
Wiadomości: 3 656
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

On Cię nie szanuje i ma Cię dość Autorko, to wynika z tego co napisałaś. Nie byłabym z człowiekiem, który mnie nie szanuje.
__________________


Wczoraj, dzisiaj, zawsze.





Lady Audrey jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 12:05   #23
ktoregos_dnia
Zakorzenienie
 
Avatar ktoregos_dnia
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 8 967
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Wiesz, czasem jest tak, że zachowujemy się tak jak od nas sytuacja wymaga, czy raczej na nas wymogła.
Ja w poprzednim związku też nie byłam idealną partnerką, choć bardzo chciałam być. Nie umiałam otworzyć się tak na 100%, czułam się oceniana co w dalszym ciągu powodowało zupełny brak swobody przy partnerze. Oczywiście im dalej, tym się to pogłębiało, z czego mój były nic sobie nie robił, bo to przecież moje problemy i mam sobie radzić.
Myślałam sobie, że boże jak ja się z kimkolwiek dogadam z takim ciężkim charakterem.. Normalnie tragedia i 'już zawsze będę sama, bo jak nie on to kto'.
Jestem w kolejnym związku i nagle okazało się, że odpowiedniej osobie potrafię wszystko powiedzieć, czuć się swobodnie, bezpiecznie i wcale nie jest ze mnie taki diabeł wcielony. Klucz to znaleźć tę odpowiednią osobę.
Także i z tym Twoim (domniemanym) okropnym charakterem bym się tak nie zapędzała, bo na pewno niejeden mężczyzna nie dość, że z Tobą wytrzyma to jeszcze codziennie będzie za to dziękował niebiosom
__________________
ktoregos_dnia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 12:16   #24
phideaux
Wtajemniczenie
 
Avatar phideaux
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 2 700
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Zresztą on często powtarzał, że jak się rozstaniemy to faceta pewnie sobie szybko znajdę tylko żaden ze mną nie wytrzyma.
Od jak dawna tak niszczy Twoje poczucie własnej wartości? Wychodzi z niego coraz bardziej toksyczna osoba, emocjonalny wampir, który nie lubi siebie, nie potrafi radzić sobie z własnymi emocjami i przy okazji ciągnie Cię w dół, żebyś była coraz bardziej emocjonalnie zależna od niego.

Ogólnie aż przykro się to czyta. Na początku jeszcze myślałam, że da się to naprawić, tylko macie megaduże problemy z komunikacją i emocjami, nad czym można by po prostu popracować. Ale jak zaczęłam dalej czytać jak Cię stara zdołować, żebyś myślała o sobie źle...

Dla mnie to wygląda, jakbyście oboje strasznie się ze sobą męczyli. Mam wrażenie, że twój chłopak chce zakończyć ten związek, ale brak mu ostatecznej odwagi. To nie jest normalne, żeby się tak wkurzać o każde słówko! Czy wy kiedykolwiek usiedliście i pogadaliście na serio, czy chcecie ze sobą być? Bo moim zdaniem Twoim następnym krokiem powinna być taka rozmowa, spytaj go, jaki widzi w tym wszystkim sens i czy chce to skończyć. Nie dawaj się zbyć byle czym typu ''nie gadaj głupot'' ''jest ok'', bo to jest tylko na chwilę...
__________________
Wymienię https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=835239 Proszę, odpisuj u mnie
phideaux jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 12:38   #25
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

mam taką luźną propozycję - zacznij się szanować i nie dawaj traktować jak ściera do podłogi.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 12:42   #26
wizazanka2015
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 15
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

[QUOTE=ktoregos_dnia;49338 065]Wiesz, czasem jest tak, że zachowujemy się tak jak od nas sytuacja wymaga, czy raczej na nas wymogła.
Ja w poprzednim związku też nie byłam idealną partnerką, choć bardzo chciałam być. Nie umiałam otworzyć się tak na 100%, czułam się oceniana co w dalszym ciągu powodowało zupełny brak swobody przy partnerze. Oczywiście im dalej, tym się to pogłębiało, z czego mój były nic sobie nie robił, bo to przecież moje problemy i mam sobie radzić.
Myślałam sobie, że boże jak ja się z kimkolwiek dogadam z takim ciężkim charakterem.. Normalnie tragedia i 'już zawsze będę sama, bo jak nie on to kto'.
Jestem w kolejnym związku i nagle okazało się, że odpowiedniej osobie potrafię wszystko powiedzieć, czuć się swobodnie, bezpiecznie i wcale nie jest ze mnie taki diabeł wcielony. Klucz to znaleźć tę odpowiednią osobę.
Także i z tym Twoim (domniemanym) okropnym charakterem bym się tak nie zapędzała, bo na pewno niejeden mężczyzna nie dość, że z Tobą wytrzyma to jeszcze codziennie będzie za to dziękował niebiosom [/QUOTE]

te słowa sprawiły, że aż mi się łzy pojawiły w oczach. Strasznie to smutne,ponieważ wiem, że on tak nie myśli

Cytat:
Napisane przez phideaux Pokaż wiadomość
Od jak dawna tak niszczy Twoje poczucie własnej wartości? Wychodzi z niego coraz bardziej toksyczna osoba, emocjonalny wampir, który nie lubi siebie, nie potrafi radzić sobie z własnymi emocjami i przy okazji ciągnie Cię w dół, żebyś była coraz bardziej emocjonalnie zależna od niego.

Ogólnie aż przykro się to czyta. Na początku jeszcze myślałam, że da się to naprawić, tylko macie megaduże problemy z komunikacją i emocjami, nad czym można by po prostu popracować. Ale jak zaczęłam dalej czytać jak Cię stara zdołować, żebyś myślała o sobie źle...

Dla mnie to wygląda, jakbyście oboje strasznie się ze sobą męczyli. Mam wrażenie, że twój chłopak chce zakończyć ten związek, ale brak mu ostatecznej odwagi. To nie jest normalne, żeby się tak wkurzać o każde słówko! Czy wy kiedykolwiek usiedliście i pogadaliście na serio, czy chcecie ze sobą być? Bo moim zdaniem Twoim następnym krokiem powinna być taka rozmowa, spytaj go, jaki widzi w tym wszystkim sens i czy chce to skończyć. Nie dawaj się zbyć byle czym typu ''nie gadaj głupot'' ''jest ok'', bo to jest tylko na chwilę...
Od dłuższego czasu słyszę takie rzeczy. Czasami się zastanawiam, że on on jest mądrzejszy ode mnie. Bo kiedyś, zresztą nie raz, mieliśmy taką rozmowę o sensie bycia razem. Zawsze w takich sytuacjach mówiłam,że przecież się kochamy, że wystarczy, że obydwoje będziemy się starać bo ja sama nic nie zbuduję. Natomiast on mówił, że on tak naprawdę sensu nie widzi, że między nami jest dobrze tydzień a później znów się kłócimy, że on już przestał wierzyć i że on nie ma zamiaru się już starać. Nieraz też mówił, że to już koniec. Tylko ja zawsze jakoś tak tak go przepraszałam, nakłaniałam, tłumaczyłam ( wiem, poniżam się) że w końcu się nie rozstawaliśmy lub wracaliśmy do siebie.
Czasami zastanawiam się nad jedną rzeczą. Skoro on tak bardzo nie może znieść mojej osoby, że mimo tego, że podobno mnie kocha, nie potrafi dostrzec we mnie nic pozytywnego to dlaczego nie zostawi mnie raz a porządnie ? Dlaczego mi ulega, dlaczego zmienia zdanie. Gdybym ja nie chciała z nim być, gdyby był dla mnie "kulą u nogi" taką jaką ja jestem dla niego to powiedziałabym , że to koniec i jego tłumaczenia po raz setny by nic nie zmieniły. Dochodzę do wniosku, że to toksyczny związek. Bo wcale nie jest tak, że on się zachowuje źle wobec mnie i później przeprasza i ja mu wybaczam. Nie. On się zachowuje źle i odwraca sytuację tak, że to ja go przepraszam i proszę o szansę.
wizazanka2015 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 13:20   #27
phideaux
Wtajemniczenie
 
Avatar phideaux
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 2 700
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
Natomiast on mówił, że on tak naprawdę sensu nie widzi, że między nami jest dobrze tydzień a później znów się kłócimy, że on już przestał wierzyć i że on nie ma zamiaru się już starać. Nieraz też mówił, że to już koniec. Tylko ja zawsze jakoś tak tak go przepraszałam, nakłaniałam, tłumaczyłam ( wiem, poniżam się) że w końcu się nie rozstawaliśmy lub wracaliśmy do siebie.
Czasami zastanawiam się nad jedną rzeczą. Skoro on tak bardzo nie może znieść mojej osoby, że mimo tego, że podobno mnie kocha, nie potrafi dostrzec we mnie nic pozytywnego to dlaczego nie zostawi mnie raz a porządnie ? Dlaczego mi ulega, dlaczego zmienia zdanie. Gdybym ja nie chciała z nim być, gdyby był dla mnie "kulą u nogi" taką jaką ja jestem dla niego to powiedziałabym , że to koniec i jego tłumaczenia po raz setny by nic nie zmieniły. Dochodzę do wniosku, że to toksyczny związek. Bo wcale nie jest tak, że on się zachowuje źle wobec mnie i później przeprasza i ja mu wybaczam. Nie. On się zachowuje źle i odwraca sytuację tak, że to ja go przepraszam i proszę o szansę.
Czyli on już nieraz próbował zerwać, a ty go przytrzymywałaś na siłę? Nic dziwnego, że nie ma do ciebie za gram szacunku. Wie, że cokolwiek zrobi, powie, upokorzy, ty i tak nie odejdziesz. Musisz zrozumieć, że zerwanie z nim to najlepsze, co możesz dla siebie zrobić. W ogóle masz w kimś wsparcie, jakąś przyjaciółkę?

Wiem, że to bolesne i brutalne, ale - on ma już cię dość. Sorry, ale jak ty mu mówisz o rozstaniu, a on reaguje ''i dobrze'', to z Twojej strony już strasznie pachnie desperacją, że wciąż chcesz z nim być.

A dlaczego Cię nie zostawi ostatecznie? Nie wiem, może mu pasuje, że ma kogoś, na kim może się powyżywać, kogoś, kto kocha go pomimo wszystko. Może ulega dla świętego spokoju, bo nie może wytrzymać twojego płaczu. Nie wiem i nie warto się nad tym zastanawiać!


Co zamierzasz zrobić?
__________________
Wymienię https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=835239 Proszę, odpisuj u mnie
phideaux jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 13:23   #28
Duszaniola
Wtajemniczenie
 
Avatar Duszaniola
 
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Wrocław :)
Wiadomości: 2 375
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Zawsze zadziwiają mnie tacy ludzie jak Ty. Nie wiem, jak niskie trzeba mieć poczucie własnej wartości i jak bardzo się nie szanować, żeby być z kimś, kto się na Tobie regularnie wyżywa, przy kim masz taką huśtawkę emocjonalną, kto Cię tłamsi, kto powtarza Ci, że jesteś beznadziejna, kto ciągle mówi, że z kimś innym byłby szczęśliwszy, kto lata do innych dziewczyn, kto powtarza, że nie widzi sensu Waszego związku. Związek nie jest po to, żeby się w nim czuć jak śmieć. Dla mnie jedno z tych zachowań przekreślałoby związek, a patrz jaki Ty masz ich natłok. Jeżeli nie czujesz się wystarczająco silna, żeby wytrzymać kilka dni bez niego, to może wypisz sobie na kartce plusy (o ile jakiekolwiek są) i minusy Waszego związku, żebyś zobaczyła, że ten związek to jedna wielka porażka albo wypisz wszystkie raniące się sytuacje/słowa które do Ciebie wypowiedział i sobie czytaj, jak najdzie Cię ochota, żeby się do niego odezwać.
__________________


Edytowane przez Duszaniola
Czas edycji: 2014-12-14 o 13:24
Duszaniola jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 13:51   #29
men33
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 325
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez wizazanka2015 Pokaż wiadomość
Cześć dziewczyny,

Jestem tu nowa aczkolwiek Wasze forum czytam od dawna. Dzisiaj chciałabym od Was usłyszeć zdanie na temat sytuacji w moim związku.
Mam 25 lat, mój facet 30. Jesteśmy ze sobą od 5 lat. Przeszliśmy już w naszym związku niejeden kryzys. Chociaż przez ostatni czas układało się między nami naprawdę dobrze. Naszym głównym problem zawsze były kłótnie o rzeczy błahe, które podczas kłótni przeobrażały się w kompletną katastrofę. Obydwoje mamy ciężkie charaktery. Łatwo się denerwujemy. Ale gdy po każdej kłótni ja płakałam, denerwowałam się i bałam się o nasz związek postanowiłam spróbować zacząć trochę ustępować. Nie prowokowałam kłótni, gdy on zaczynał się o coś czepiać starałam się to załagodzić. Bywało ciężko, bo czasami miałam wrażenie, że cokolwiek nie zrobię on i tak znajdzie powód żeby się do czegoś przyczepić. Ale po poważnej rozmowie, i zrozumieniu, że te kłótnie są bez sensu on też zaczął się starać i na prawdę układało się między nami dobrze. On przymykał oko na pewne moje zachowania, które go irytują i na odwrót.
Dwa tygodnie temu miał problemy w pracy. Zadzwonił do mnie, że musimy porozmawiać jak się spotkamy. W końcu zaczął pobieżnie coś mówić o tych swoich problemach, Powiedziałam mu, że go rozumiem, że pogadamy dokładnie jak się spotkamy - tak jak chciał bo nie chciał o tym mówić przez telefon. I zapytałam go czy pojedzie ze mną w pewne miejsce ponieważ coś muszę załatwić. Wtedy on wybuchł. Zaczął krzyczeć, że mam go w dupie i takie tam. Próbowałam go jeszcze uspokoić ale on dosłownie zmieszał mnie z błotem. Po dwóch godzinach napisał mi że mnie przeprasza, żebym mu wybaczyła bo przesadził. Uwierzcie mi, że od niego takie coś usłyszeć to na prawdę szok więc ucieszyłam się, że może coś do niego dotarło. Napisałam mu, że owszem przesadził, ale już się nie gniewam, kocham go i czy się zobaczymy. Gdy przyszedł zachowywał się dziwnie. Nic się nie odzywał. Trochę mnie to zirytowało i również za wiele nie mówiłam ale byłam miła itp. On nagle stwierdził, że jedzie do domu, że nie będzie tak ze mną bez sensu siedział. Znów zaczął się kłócić...
Następnego dnia za to był przemiły. Nic na temat dnia wcześniejszego nie rozmawialiśmy. Nie ukrywam, że byłam zła bo nie podobało mi się to jak to wygląda między nami, że znowu dążymy do tego co było wcześniej czyli wiecznych kłótni. Przez te dwa tygodnie traktował mnie tak, że cokolwiek bym nie zrobiła było źle. Czepiał się o wszystko. Ciągle byłam ta najgorsza.
Kiedyś była taka sytuacja, że zaczął na portalu społecznościowym rozmawiać z jakąś dziewczyną. Ona go zaczepiła i tak sobie dosyć długo rozmawiali. Te rozmowy nie były dla mnie miłe. Pisał jej, że jest w związku w którym się nie układa itp. Doskonale pamiętam, że w tamtym czasie był dla mnie okropny. Dokładnie w ten sposób, że cokolwiek bym nie zrobiła i tak było źle, chociaż bym stawała na głowie i tak nic bym nie wskórała. Był to cięzki okres dla mnie. Gdy dowiedziałam się o tej dziewczynie zerwał z nią kontakt i było lepiej.
Teraz przypominając sobie tą sytuację zapytałam go trzy dni temu ( wiem, że może niepotrzebnie i że to było złośliwe ) czy może znowu sobie kogoś poznał i tak się zachowuje w stosunku do mnie, bo ja nic złego nie robię a obrywa mi się za wszystko. Odpowiedział , że tak, ale teraz nie tylko pisze tylko się spotyka z jakąś. Widziałam, że było to powiedziane w złości, że to nie jest prawda ale strasznie mnie to zabolało. Tym bardziej, że nie raz mu mówiłam, że nawet jak się kłócimy to nie powinniśmy mówić tak raniących rzeczy. Gdy to usłyszałam momentalnie się popłakałam... On oczywiście nic sobie z tego nie zrobił. Nie odzywaliśmy się już do siebie więcej ( pomieszkuje u niego ).
Wczoraj miał imprezę firmową. Całonocną z noclegiem. W ciągu dnia odzywaliśmy się do siebie "poprawnie" i nic więcej. Gdy pojechał i zostałam sama było mi niesamowicie przykro. Nie ukrywam, że w takich sytuacjach gdy jesteśmy pokłóceni moje zaufanie do niego maleje...Napisałam mu w nocy jak się bawi, że jest mi przykro, że jesteśmy pokłóceni, że wiem, że nie mam powodów ale trochę się obawiam tego, że jest gdzieś z nieznanymi mi ludźmi a my się do siebie nie odzywamy. Odpisał mi, że mnie kocha, żebym nie gadała głupstw. Ucieszył mnie ten sms. Odpisałam, że też go kocham i żeby się dobrze bawił. Wiedziałam już po tym, że między nami będzie znowu w porządku. Postanowiłam zrobić mu niespodziankę i zrobiłam mu obiad. Zawiozłam do niego żeby jak wróci miał coś dobrego do zjedzenia. Niestety nie mogłam na niego poczekać u niego, musiałam wrócić do domu. Gdy wrócił w południe, zadzwonił do mnie, podziękował za obiad, powiedział, że się zdziwił i bardzo ucieszył i że spotkamy się później, on po mnie przyjedzie.
Po południu napisałam mu o której godzinie się widzimy. Nie odpisał. Po godzinie do niego zadzwoniłam, nie odebrał. Pomyślałam, że pewnie odsypia imprezę.
Napisał do mnie na portalu społecznościowym przed 23. Napisał, że zasnął. Ja mu odpisałam yhym ( i to yhym jest bardzo ważne w tej całej historii ).
Na co on do mnie napisał coś w stylu "wiesz co ! a co niby robiłem tyle czasu?!". Zdziwiłam się i pisze do niego o co mu chodzi a on, że nie wierzę mu, że spał. Napisałam mu że dobrze wiedzieć, że nie wierzę, żeby przestał i czy przyjedzie. a on mi odpisał "nara" NARA ????
Zapytałam o co mu chodzi, że przecież nic takiego nie napisałam. Nie odpisał. Zadzwoniłam do niego bo chciałam to wyjaśnić. Nie odebrał. Puściły mi nerwy bo jak zwykle wymyślił sobie coś i zarzuca mi to co sobie uroił. Napisałam mu wiadomość, że dzisiaj to już przesadził, że nie zrobiłam nic złego, nie jestem jego workiem treningowym, że jego zachowanie nie jest adekwatne do sytuacji. Odpisał po jakimś czasie, że on mi napisał, że spał a ja mu nie uwierzyłam. A wywnioskował to z tego mojego "yhym". To nic , że chwilę później pisałam mu to co pisałam czyli zeby przestał wymyślać. Zadzwoniłam bo stwierdziłam, że przez te wiadomości się nigdy nie dogadamy. Odebrał i znowu doprowadził mnie do płaczu.
Ze to wszystko przeze mnie, że to JA przez ostatnie dwa tygodnie tak się zachowuje itp. Chciałam z nim spokojnie porozmawiać i mówię mu, żeby popatrzył nawet na tą głupią sytuację , że zachował się tak jakbym mu coś zarzuciła, że ja próbowałam normalnie rozmawiać a to on zaczął być niemiły, że boli mnie ostatnio jego zachowanie, że znowu zaczyna być źle tak jak kiedyś. Na to on mi powiedział, że to moja wina bo trzeba myśleć, bo mogłam się zastanowić zanim mu napisałam to yhym, że on jak tylko wstał to od razu do mnie napisał a ja mu tak odpisałam. To wszystko mówił podniesionym głosem i powiedział, że jest na mnie zły.
Dziewczyny opadły mi ręce. Wiem, że ta sytuacja jest tak błaha, że aż śmieszna ale jak się któryś raz człowiekowi obrywa za nie wiadomo co i jeszcze zwala się całą winę to w końcu człowiek pęka. I ja tak pękłam dziś. Z głupiej drobnostki teraz przez dwie godziny płakałam bo nie potrafię tego zrozumieć. Może to ja przesadzam, nie wiem. Ale na prawdę mam już dość tego, ja mam się liczyć z każdym zdaniem, zastanawiać nad każdym słowem a on może mówić i zachowywać się jak chce. Zwalając całą winę na mnie.
Na koniec naszej rozmowy telefonicznej powiedział mi, że on kończy bo idzie spać, że porozmawiamy jutro i mam się uspokoić. Ja mam się uspokoić.
Dziewczyny na prawdę ja już chyba przez niego zgłupiałam, sama już nie wiem co mam na ten temat myśleć. Może to i bzdura ale bardzo mnie to boli bo wiem, że to już równia pochyła do tego żeby było tak jak wcześniej, że się non stop kłóciliśmy.
Oboje jesteście siebie warci. Zachowujecie sie jak para gówniarzy. Związek baz żadnych szans.
men33 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-12-14, 14:19   #30
wizazanka2015
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-12
Wiadomości: 15
Dot.: nie potrafię go zrozumieć...

Cytat:
Napisane przez phideaux Pokaż wiadomość
Czyli on już nieraz próbował zerwać, a ty go przytrzymywałaś na siłę? Nic dziwnego, że nie ma do ciebie za gram szacunku. Wie, że cokolwiek zrobi, powie, upokorzy, ty i tak nie odejdziesz. Musisz zrozumieć, że zerwanie z nim to najlepsze, co możesz dla siebie zrobić. W ogóle masz w kimś wsparcie, jakąś przyjaciółkę?

Wiem, że to bolesne i brutalne, ale - on ma już cię dość. Sorry, ale jak ty mu mówisz o rozstaniu, a on reaguje ''i dobrze'', to z Twojej strony już strasznie pachnie desperacją, że wciąż chcesz z nim być.

A dlaczego Cię nie zostawi ostatecznie? Nie wiem, może mu pasuje, że ma kogoś, na kim może się powyżywać, kogoś, kto kocha go pomimo wszystko. Może ulega dla świętego spokoju, bo nie może wytrzymać twojego płaczu. Nie wiem i nie warto się nad tym zastanawiać!


Co zamierzasz zrobić?
Masz rację, wiem, że doprowadziłam do tego, że on myśli że może zrobić wszystko a ja i tak będę. Co zamierzam zrobić ? Nie wiem. Na tą chwilę zdrowy rozsądek mówi mi żebym się z nim rozstała. Tylko jest też ta obawa, że znowu zmięknę, że znowu będę szukać z nim kontaktu. Mam przyjaciółkę, mam wielu znajomych. Nie siedziałabym sama w domu, ale jestem taką osobą, że ciężko mi się zwierzyć, często udaje, że wszystko w porzątku. A przede wszystkim chyba po prostu się wstydzę tego jak daje się traktować.

Cytat:
Napisane przez Duszaniola Pokaż wiadomość
Zawsze zadziwiają mnie tacy ludzie jak Ty. Nie wiem, jak niskie trzeba mieć poczucie własnej wartości i jak bardzo się nie szanować, żeby być z kimś, kto się na Tobie regularnie wyżywa, przy kim masz taką huśtawkę emocjonalną, kto Cię tłamsi, kto powtarza Ci, że jesteś beznadziejna, kto ciągle mówi, że z kimś innym byłby szczęśliwszy, kto lata do innych dziewczyn, kto powtarza, że nie widzi sensu Waszego związku. Związek nie jest po to, żeby się w nim czuć jak śmieć. Dla mnie jedno z tych zachowań przekreślałoby związek, a patrz jaki Ty masz ich natłok. Jeżeli nie czujesz się wystarczająco silna, żeby wytrzymać kilka dni bez niego, to może wypisz sobie na kartce plusy (o ile jakiekolwiek są) i minusy Waszego związku, żebyś zobaczyła, że ten związek to jedna wielka porażka albo wypisz wszystkie raniące się sytuacje/słowa które do Ciebie wypowiedział i sobie czytaj, jak najdzie Cię ochota, żeby się do niego odezwać.
Próbowałam już kiedyś tak zrobić. Nie wiem czy to jest uzależnienie czy na prawdę jestem tak beznadziejna, ale mija parę dni i ja już zapominam o tym co złe, tęsknie za nim i dlatego się odzywam.
wizazanka2015 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-12-19 00:28:55


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:44.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.