Pomysł na mnie :/

[magbeth]

Hej dziewczyny, postanowilam sie troche naprodukowac tutaj, bo pomimo uwaznej lektury forum jak i ogolnie poszukiwania informacji/rozwiazania mojego problemu wagowego, czuje sie jak chomik lecacy w kolko. Ale po kolei:

Mam od jakiegos czasu wrazenie, ze tyje w oczach. Nigdy nie bylam szczuplutka i drobna, zawsze kawal cycka,biodra, szerokie ramiona i mocne wciecie w talii. Ostatnio to wciecie jest jakby mniej mocne a te ramionka traca kulomiotka enerdowska :/ a ja tymczasem nie zmienilam swojego trybu zycia w jakis drastyczny sposob.
Jem 4, czasami 5, posilkow dziennie. Nie potrafie sie glodzic, bo jestem wtedy wredna i nieszczesliwa. Ruszam sie sporo - raz, ze mam prace, ktore nie pozwalaja siedziec na zadzie (czasami doslownie pot cieknie mi po plecach), mam zatem codziennie minimum 5 godzin w ruchu. Dodatkowo duzo spaceruje - i z lubienia i z koniecznosci. Mieszkam w Norwegii, w dosc gorzystej okolicy i poza miastem, wiec bywa, ze nie mam wyjscia Do tego chadzam na silownie, ostatnie faktycznie mniej, bo mialam szkole i egzaminy, ale w domu mam i pilke i skakanke i brett na balans i schody, duzo schodow i nie boje sie ich uzywac, wiec na zasiedzenie nie cierpie.
Jakosciowo posilki mam swojskie, lubie gotowac, nie kupuje gotowcow w proszku czy do mikrofalowki. Jedyny wyjatek pizza, ale jadam ja od swieta, zreszta b.czesto robie ja sama, lacznie z ciastem. Zwoze z Polski kasze garczana i jaglana,uwielbiam razowy makaron, jem duzo warzyw (salatki produkuje hurtowo), uzywam oleju lnianego, siemienia, dobrych przypraw, zadnych kostek etc. Jem owoce, glownie jablka, ktore kocham, duzo ryb, kurczaka,indora.
Od tej bardziej grzesznej strony uwielbiam kawe i pije jej potezne ilosci (ale nie slodze, nigdy nie slodzilam), maslo solone, czasami boczek i sery plesniowe i...czekolade, zdarza sie tez, ze pije cole albo tutejsze oranzady (brus). Nie jest jednak tak zebym to codziennie jak pelikan wciagala, wiec serio nie wiem, co moze byc przyczyna mojego przeobrazania sie w pilke do koszykowki
U lekarza bylam i podstawowe badania (cukier, mineraly, tarczyca) sa ok.
Dumam czy to nie efekt po rzuceniu fajek - nie pale od 7 miesiecy. Albo stresu. Albo to ta kaloria, ktora siedzi noca w szafie i zszywa mi ubrania... Albo wiek - przekroczylam 35 i moze mi zwolnilo

Wlasnie-noc. Potrafie sie obudzic z takim ssaniem, ze musze leciec do lodowki po COKOLWIEK. W ciagu dnia tez mi sie zdarzaja takie napady wilczego glodu,ze wymiekam. A ja sie serio nie glodze, wyjscie z domu bez sniadania np. nie istnieje dla mnie.

Mozecie mi cos podpowiedziec, doradzic?
Jesli macie pytania to smialo, bo nie wiem, co jeszcze moze byc wazne.

[trocka8]

zbadaj tarczycę

[pannaatopowa]

Napisane przez trocka8

zbadaj tarczycę

Napisała, że tarczyca ok

[Leseratte93]

Hm... ja takie napady głodu miałam, gdy stwierdzono u mnie niedoczynność tarczycy. A jakie badania dokładnie robiłaś, jeśli chodzi o tarczycę?

[magbeth]

Mialam robione TSH, FT4 i FT3.
Mam ksiazkowe wyniki. Zrobilam sobie hurtowy przeglad organizmu przy okazji cytologii w pazdzierniku. Cukier tez mam piekny wynikowo.

[Leseratte93]

Na Twoim miejscu pokusiłabym się o USG tarczycy, tak dla spokoju. Czasami jakieś zaburzenia tarczycy mają tzw. postać subkliniczną i mimo świetnych wyników TSH, FT3/FT4 coś może być nie tak, a wychodzi to właśnie w USG .

[397c2675f3cdfd9a8d969495a6edd4aafb32f2d2_655aa1f83943f]

A ja się od Bratowej dowiedziałam dzisiaj (wczoraj właściwie), że te 'książkowe wyniki' tarczycy nie zawsze są książkowe. Granica jest zależna od wieku. Bratowa też myślała, że ma w porządku, aż ją jedna endokrynolog uświadomiła i wyszło, że ma niedoczynność.
Sprawdź jakie granice przy tarczycy są dla Twojego wieku.

[krystyna77]

a tam jakiś objawów nerwicy nie ma?

[trocka8]

Właśnie z ta tarczyca to lepiej iść do dobrego endokrynologa, który nie stwierdzi, że jak w normie to spoko i cześć tylko poważniej podejdzie do tematu.
Ja miałam tsh w normie, ale czułam się słabo, włosy leciały i dopiero na usg wyszły guzki. A teraz mi tsh rośnie, chociaż powinno malec

wysłane z telefonu

[Leseratte93]

Mi też dopiero USG tarczycy wykazało, że nie jest dobrze, mimo idealnych wyników TSH, FT3/FT4.

[skazana_na_bluesa]

podaj swój przykładowy jadłospis. najlepiej by było, gdybyś wrzuciła wszystko w kalkulator kalorii. jak na moje, możliwe, że zjadasz za dużo kalorii + z wiekiem metabolizm trochę zwolnił i oto efekt. niekoniecznie tarczyca może być powodem tycia - masz jeszcze jakiekolwiek objawy niedoczynności?

[magbeth]

Skazana, przyszlo mi cos podobnego do glowy i dlatego postanowilam zapisywac wszystko co jem - mozliwe, ze jednak pozeram wiecej,wolniej spalam, mozliwe tez, ze cos zle komponuje (?).
Innych objawow niedoczynnosci nie mam, przynajmniej wedle checklisty w podreczniku do endokrynologii a nie chce wpasc w panike, dopasowujac sobie na sile objawy. Wlosy mam ladne, cere bez jazd tarczycowych, zadnych "brudnych kolan i lokci", zadnej sennosci - wrecz odwrotnie mam...Mimo wszystko jak wroce z ferii umowie sie do lekarza raz jeszcze i przedyskutuje problem.

Jadlospis z dzisiaj:
sniadanie:
2 kanapki razowe z maslem,serkiem filadelfia light, ogorek swiezy, pomidorki koktajlowe, szczypiorek, kawa z mlekiem bezlaktozowym

obiad: pinekjøtt (gotowane zeberka baranie, tradycyjna potrawa norweska wigilijna, wyjadlam samo mieso bez tlustych kawalkow),puree z brukwi, kapusta kiszona

podwieczorek: garsc migdalow, kawa bezkofeinowa

kolacja: omlet z pieczarkami, salatka (salata, ogorek, cebula, papryka, ciecierzyca, jogurt, pieprz i sol)

Z grzechow: wypilam szklanke coli zero, podjadlam lyzke obiadu podpopiecznej (doprawialam)- szpinak ma masle z serem feta...

Nb, przy tych napadach miewam tez konkretne smaki, cos jak zachcianki ciazowe - MUSZE np. zjesc lososia i juz, no po prostu musze. Najczesciej wlasnie mam jakies takie chetki miesno-rybne. W ogole np. nie mam ochoty na ziemniaki czy ryz albo lody...W ciazy na bank nie jestem

[skazana_na_bluesa]

jeśli masz zachcianki to znaczy, że dieta jest kiepsko skomponowana i organizm domaga się tego, co potrzeba. istotne są także ilości jedzenia, nie tylko sam skład. zapisuj sobie posiłki z kilku dni - pamiętaj o każdej przekąsce, słodkim napoju (colę zero możesz pominąć).

sorry, ale ja bym się nie pocieszała chorobą tarczycy :P po coś są te normy i o czymś świadczą. nie znam endokrynologów, którzy by brali pod uwagę brak objawów i wyniki w normie jako chorobę.

[magbeth]

Nie no, ja nie mam zamiaru na cokolwiek chorowac a nie chce tez usprawiedliwiac swojego ewentualnego zlego zywienia i zlych nawykow choroba - i pozamiatane, moge byc biedna lala i koniec. No nie.

Zeszyt bede prowadzic i pomyslalam, ze moze co jakis czas wrzuce przekroj z paru dni (co i ile) i moze wtedy madrzejsi ludzie ode mnie pomoga wylapac co jest nie halo. Jestem serio otwarta na wszelkie sugestie i rady, bo ten stan mnie wkurza a jak widac, sama sobie po prostu nie radze

[cava]

Napisane przez magbeth

Nie no, ja nie mam zamiaru na cokolwiek chorowac a nie chce tez usprawiedliwiac swojego ewentualnego zlego zywienia i zlych nawykow choroba - i pozamiatane, moge byc biedna lala i koniec. No nie.

Zeszyt bede prowadzic i pomyslalam, ze moze co jakis czas wrzuce przekroj z paru dni (co i ile) i moze wtedy madrzejsi ludzie ode mnie pomoga wylapac co jest nie halo. Jestem serio otwarta na wszelkie sugestie i rady, bo ten stan mnie wkurza a jak widac, sama sobie po prostu nie radze

Opisując tylko co jesz, nie dajesz ani sobie ani nam, tak naprawdę miarodajnego obrazu.
bardzo wazne jest tez ILE tego zjadasz, ile tam siedzi kalorii ukrytych w np tłuszczach.

Zrób wysiłek, przez przynajmniej kilka dni, waz wszytsko co zjadasz, wylicz kalorycznośc posiłków.
Równolegle monitoruj wagę.
To da ci jakis obraz tego, co sie tak naprawdę dzieje.
czy zjadasz więcej niż Ci sie wydaje i stad problem, czy moze mniej niż zakłada uśrednione zuzycie kalorii dla ciebie i jednak jest jakis problem z metabolizmem czy hormonami.

Inaczej nie dojdziesz.

Ostatnio przyglądam się jak ludzie jedza i widze, że teoretycznie mozna jeśc to samo, ale różnice w przyrzadzaniu dań potrafia być kluczowe i taka sama na oko porcja niby tego samego, ale przygotowana w 2 różnych domach, potrafi się drastycznie różnić kalorycznością.

[nosferatku]

Napisane przez skazana_na_bluesa

sorry, ale ja bym się nie pocieszała chorobą tarczycy :P po coś są te normy i o czymś świadczą. nie znam endokrynologów, którzy by brali pod uwagę brak objawów i wyniki w normie jako chorobę.

To chyba marne pocieszenie.

Ja znam endokrynologów, którzy nie zadowalają się wynikami w normie i sprawdzają dalej. To są dobrzy endokrynolodzy właśnie.

Autorko, hormony płciowe sprawdzałaś?

[skazana_na_bluesa]

Co innego sprawdzac dalej, co innego upierac sie przy chorej tarczycy, majac dobre wyniki badan. Szkoda, ze na wizazu od razu obwinia sie hormony, zamiast przeanalizowac dokladnie swoj tryb zycia, jedzenie oraz zapotrzebowanie kaloryczne.

[magbeth]

Dziewczyny, dzieki za wszystkie podpowiedzi i rady. Wrocilam wlasnie z krotkich wakacji w UK, ktore specjalnie zdrowotne jedzeniowo nie byly , ale coz, kontynuuje proceder zapisywania co jem, zaczelam tez wazyc porcje, tak jak radzila cava. Na spokojnie wypisze jutro to co pozarlam przez trzy dni, bo dzisiaj jestem padnieta po dyzurze, niemniej jednak po przeczytaniu zapiskow rzucilo mi sie w oczy, ze bywa, ze jadam wiecej niz mi sie - czasami -wydaje (jakis dodatkowy owoc, jakies orzeszki np.). Nadal mam tez te napady chcicy na konkretne jedzenie - teraz caly czas baranina, wolowina etc. Ide sie napic wody, zeby nie miec glupich mysli i zapedow

Dobranoc, jeszcze tu wroce

[Raii]

Może zaczęłaś brać jakieś leki, które o spowodowały?
Albo te niby niewinne grzeszki. Właśnie podjadanie jest najgorsze. Jest wiele osób (w tym kiedyś również ja) które niby jedzą zdrowo i wgl, a właśnie przez podjadanie, albo napady jedzenia tyją :/
no i stres też może mieć na to duży wpływ. Za dużo stresu- za dużo kortyzolu- zaburzona równowaga hormonalna

[201607040946]

Może jesz za dużo tłuszczy? W połączeniu z wysokimi węglami (co innego, gdybyś miała niskie węgle) może być źle jak z białkiem? Tłuszcz+białko=syta makbeth

[magbeth]

No to daje przykladowe jedzenie z wczoraj:

Sniadanie I:
twarog chudy z ogorkiem zielonym i odrobina mleka bezlaktozowego, 100 g - 100 kcal
kawa bez mleka i cukru - kubek

Sniadanie II:
Dwie kanapki z ciemnego pieczywa, lyzeczka masla solonego, dwa plasterki wedliny z barana, cztery plasterki pomidora, lyzeczka chrzanu - 75 g i 130 kcal kazda kanapka, pol papryki czerwonej do przegryzania - 132 g - ok.31 kcal
druga kawa bez cukru i mleka

Po drodze z pracy: cola zero i kawalek chalwy (121 g) - ok. 600 kcal

Obiad: dwa jajka sadzone na szynce - 187 g ok. 400 kcal, sok pomidorowy - 200g, 90 kcal, herbata z cynamonem i imbirem (zaparzam caly dzbanek i popijam w ciagu dnia, tak 2 litry dziennie)

Przegryzka: dwie lyzki fasoli bialej podczas gotowania zupy na kolacje (5g)-40 kcal , trzy plasterki chorizo (22g)- 66 kcal , 100 g surowego ogorka - 20 kcal, dwa kolejne plastry barana, duze - jakies 150 kcal

Kolacja: Zupa fasolowo-soczewicowa z ziemniakami (miseczka 220 g). Do wywaru dalam boczek, chodzilo o smak, nie pozeram go. Dodalam tez marchewke i cebule, dwa rodzaje soczewicy, dwa rodzaje fasoli. Kcal: 450.

Bilans kaloryczny dnia: 2207. Nie wiem jak doliczyc herbate

Dzien wczesniejszy:

Sniadanie I - nie zdazylam niestety , wypilam jedynie wode.
Sniadanie II - duza kanapka z chleba razowego z serkiem philadelphia, ogorkiem, salata i szynka drobiowa i lyzka masla - 150 g - 317 kcal
Kawa bez cukru i mleka

Po drodze z pracy: kupiony sok z aloesu z farfoclami, butelka 250 g, 200 kcal (podaje za opakowaniem)

Obiad: hummus spora miseczka 400 g - 800 kcal, warzywa do przegryzania, surowe (rzodkiewka i marchewka) 100 g - 60 kcal, woda z plasterkiem cytryny

Przegryzek nie bylo, bo mialam sporo pracy przy pacjentce, wypilam tylko w biegu kawe z mlekiem (filizanka, nie mialam jak obliczyc, mleko bylo chude) kolacje zjadlam dopiero o 21.30 jak wrocilam do domu. Byly to dwie bulki zytnie z serkiem z limonka i chili, baranina oczywiscie i pomidorem. Calosc popilam wiadrem herbaty. Wazylo toto 111 g kazda i kalorycznie wyszlo po 300 na sztuke czyli 600.

Bilans: 1977 kcal

Dodam jeszcze, ze przy popludniowej pracy mam ciezko z jedzeniem i po pracy jestem wrecz padajaca i rozrywa mi zolad. Staram sie pic, ale to dziala chwilowo. Jem wtedy odczuwalnie mniej, bywa, ze przejem ciastko czy orzechy, ktorymi mnie czestuja w pracy.
Sniadanie I jest male, bo jem je przed 6.00 czyli przed wyjsciem do pierwszej pracy i zwyczajnie nie jestem w stanie zjesc wiecej. Czasem nie zdaze. Muesli nienawidze, tak btw, w ogole sie tym nie najadam.

Tabletek nie biore zadnych, poza ostatnio tabcinem na przeziebienie
Na razie tyle.

[skazana_na_bluesa]

herbaty nie doliczasz do bilansu kalorycznego.
już na początku widać, że olewasz śniadania. ile tego twarożku zjadłaś? pewnie niewiele. twarożek to na kolację, a na śniadanie jakieś węglowodany. organizm nie dostał, więc sobie wziął chałwę

z takich napoi jak aloes też można zebrać całkiem sporo kalorii

[Raii]

No to ja tu widzę jeden podstawowy błąd- na śniadanie jesz tyle co nic, albo rzeczywiście śniadania nie jesz, a to właśnie ono nakręca nasz metabolizm, a wieczorem jesz za dużo. Zamień kaloryczność śniadania z kolacją, czyli jedz duże śniadania, a małe kolacje. Jest nawet takie bardzo mądre powiedzenie: Śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi

[magbeth]

Dziewczyny, dzieki - ale apropos sniadan, jest taka sprawa (wspominalam, ale w zalewie liczb nie bardzo widac ) - jem je przed 6.00 rano, dokladnie to o 5.45, bo o 5.15 wstaje do pracy. Z domu wychodze o 6.00. Chocbym nie wiadomo jak sie starala, nie jestem w stanie zjesc wiecej o tak wczesnej porze. Serio, czasami nawet ten nieszczesny twarozek (albo cos a la jogurt grecki z pomidorkami koktajlowymi czy muesli) musze w siebie wmuszac, bo wiem doskonale, ze do przerwy w pracy (8.50) bede zwyczajnie glodna i ze nie powinnam wychodzic z domu bez sniadania, ale zolad sie buntuje.
Nie wiem naprawde co z tym moge zrobic. I wczesniej tez tak jadlam - tylko, ze wtedy bylo mnie mniej :/ No i palilam - i tez mi sie wydaje, ze rzucenie fajek moze miec swoj udzial w tym, ze mi sie powierzchnia uzytkowa powieksza, acz do tego g***a nie zamierzam wracac.

Natomiast za wieczerze sie wzielam, znaczy zmniejszylam.
Aloes faktycznie moze byc ukryta bomba kaloryczna i moge sie bez niego obejsc w sumie

Dziekuje Wam bardzo i jakby ktos jeszcze z jakas wizja czy sugestia to zapraszam.

[skazana_na_bluesa]

Przestan jesc takie duze kolacje to do sniadania zglodniejesz.

[201607040946]

Jeśli muszę wstawać wcześnie do pracy, też nie jem porządnych śniadań, u mnie to niemożliwe (a kiedys byłam maniaczką). Ale nie zwalaj wszystkiego na kolację: możesz podzielić ładnie te kalorie na obiad i kolację (więcej zjedz na obiad). Kolacja najlepiej z większą ilością białka, mniejszą węgli.

[Kuningatar]

Droga autorko, ile dokładnie przytyłaś i w jak krótkim czasie? Bo może tylko ci się wydaje, że się nadmiernie rozrastasz. Może po prostu wracasz do swojego optimum po rzuceniu tytoniu? (Nie krzyczcie na mnie, nie znam się, tak tylko gdybam )
Jeśli masz fizyczna pracę, to rozważyłabym tez ilość (i jakość) dodatkowych ćwiczeń. W sensie więcej nie znaczy lepiej. Ale dziewczyny maja rację, najpierw dieta do zbadania

[magbeth]

Przytylam 7 kg, niby nie jakis kosmos, ale czuje sie z tym jak Miss Galaretka w pasie.
Zmienilam proporcje posilkow i dobor obiadowo-kolacyjny jak radzilyscie. Ograniczylam podjadanie, pije wiecej wody i herbaty.
Nie jestem glodna

Cwicze 3 razy w tygodniu, aeroby. Duzo spaceruje, biegam jak mam czas (nie, nie tylko po sklepach :P), wczoraj np. zrobilam 10 km. Jak mam mozliwosc, chodze na pilates.
Generalnie daje miesniom odpoczywac, nie cisne jak wariatka, takze ze wzgledu na prace (nanosze sie i nakapie tych moich pacjentow, oj), wiec wydaje mi sie, ze tu jest ok. I jestem generalnie z takich ludzi, ktorzy na miejscu nie usiedza