A czy B? Jak wybrać właściwie..

[Nic_nie_wiem]

Hej, specjalnie zarejestrowałam się na forum ponieważ potrzebuję rady. Próbowałam już pytać się moich przyjaciółek, jednak one mówią mi, że to moja decyzja i nie chcą niczego sugerować..

A więc zaczynając od początku: od listopada zaczęłam się spotykać z panem A. Pomagałam mu z matmą na studiach, które właśnie zaczął i spotkania był czysto naukowe. Rozmawialiśmy również sporo przez fb i dobrze nam się rozmawiało, bo mamy wspólne zainteresowania. Jakoś w połowie grudnia, będąc na imprezie ze znajomymi, napisałam do niego parę smsów, po których on uznał, że przyjedzie po mnie żebym sama do domu nie wracała. Jego zamysł był czysto przyjacielski (tak sądzę..), ja natomiast, w związku z faktem że byłam już dobrze zrobiona, na pożegnanie pocałowałam go. I tu popełniłam pierwszy błąd :/. Po tym wydarzeniu spotkaliśmy się na spacer, żeby porozmawiać i ja uznałam, że nie wiem czy chce związku, że nie ma się co śpieszyć, że to powinno samo wyjść, i że chciałabym się w nim zakochać. On powiedział, że ok, rozumie i będzie cierpliwy. Więc spotykaliśmy się dalej (zaznaczyć muszę, że prawie wszystkie spotkania to ja inicjowałam.. kolejny błąd?). Po paru spotkaniach przespaliśmy się ze sobą. Ogólnie było nam ze sobą dobrze, jednak martwił mnie trochę fakt, że nie czuję tych "motylków" - wiecie, tego podniecenia, oczekiwania na następne spotkanie. Z perspektywy to bardziej jak fuckfriends wyglądało. Pod koniec stycznia zaprosiłam go do siebie (znów to ja proponowałam spotkanie) na kolację ze śniadaniem. Zjedliśmy, pogadaliśmy, kochaliśmy się, było mi naprawdę dobrze.. Jednak dalej zastanawiało mnie to, że nie ma między nami chemii, no i tutaj dochodzimy do drugiej części.
Musiałam z kimś pogadać na ten temat, ale moja najlepsza przyjaciółka była akurat na randce ze swoim narzeczonym, więc nie chciałam jej przeszkadzać. Uznałam, że wejdę na czat i pogadam z kimś obcym. Wiecie w ten sposób zawsze łatwiej się rozmawia, bo w każdej chwili można przerwać konwersacje i zmienić nick. I tam właśnie poznałam pana B. Zaczęłam mu się żalić na pana A i próbować zrozumieć logikę facetów. Potem zaczęliśmy rozmawiać o jakiś pierdołach, aż temat zszedł na seks. I o dziwo świetnie nam się pisało właśnie na tematy erotyczne (nie, nie chodzi mi tu o żaden cyberseks, tylko rozmowy na temat np. tego gdzie kobieta lubi jak facet kończy, czy jakie odgłosy wydają ludzie podczas szczytowania - wiecie, to ciekawe dowiedzieć się takich rzeczy od drugiej strony ). Uznaliśmy, że będziemy dalej rozmawiać przez skypa i tak oto przez jakieś 2 tygodnie rozmawialiśmy tylko o sprawach łóżkowych, naszych fantazjach i fetyszach (okazało się, że mamy bardzo podobne marzenia erotyczne), i zupełnie nie dopytywaliśmy się o nasze prywatne sprawy. W końcu umówiliśmy się na kawę i po tym spotkaniu oboje uznaliśmy, że przypadliśmy sobie do gustu (choć nie mamy chyba wspólnych zainteresowań to bardzo dobrze nam się rozmawiało) i chcielibyśmy się spotkać jeszcze raz.

I tutaj zaczynają się schody. Teoretycznie cały czas spotykam się z panem A (czysto teoretycznie, bo od 2 tygodni nie miało miejsce żadne spotkanie - z początku czekałam aż on w końcu coś zaproponuje, ale chyba powoli się poddaje), nie jestem osobą, która chce działać na dwa fronty. Z panem A trzyma mnie pewnie sentyment i rozmowy na wspólne tematy + to że jest on znajomym moich przyjaciół, więc spotkanie go na jakiejś imprezie jest bardzo prawdopodobne. Niestety nie ma między nami chyba żadnej chemii
Z panem B natomiast naprawdę dobrze mi się rozmawia i gdy o nim myślę, widzę to czuję takie fajne dreszcze i "motylki w brzuchu" . Ale nie chce z nim nic zaczynać, póki nie ustatkuję sytuacji z panem A.

I tutaj pytanie, może któraś z was była w podobnej sytuacji? A czy B? Jakiekolwiek komentarze/porady są mile widziane

[Piotr150891]

Seks to nie wszystko. Ale ja nie o tym chciałem... Myślę że możesz spokojnie się spotykać z B bez wiedzy A - chyba że A daje jakieś... nie wiem... sygnały że może łączy Was coś więcej niż chwile spędzone w łóżku. Spróbuj też porozmawiać z A - ale nie wprost, a raczej go "podpuść"... Nie wiem co jeszcze mogę doradzić.

[BadLife]

Myślę, że skoro nie jesteś w zdefiniowanym związku to nie będzie w tym niczego złego, jeśli nadal będziesz się spotykać z B (od skype). Tylko jeśli będziesz miała zamiar z nim coś więcej - to wtedy zakończ relację z A.

[skara]

Przecież A na Ciebie leje ciepłym moczem. Nie inicjuje spotkań, nie stara się, ma seks bez zobowiązań. Żaden to związek. Co do B to jakoś mi się on nie podoba, ale spotkać się kilka razy można.

[Kolor kremowy]

Napisane przez Nic_nie_wiem

Hej, specjalnie zarejestrowałam się na forum ponieważ potrzebuję rady. Próbowałam już pytać się moich przyjaciółek, jednak one mówią mi, że to moja decyzja i nie chcą niczego sugerować..

A więc zaczynając od początku: od listopada zaczęłam się spotykać z panem A. Pomagałam mu z matmą na studiach, które właśnie zaczął i spotkania był czysto naukowe. Rozmawialiśmy również sporo przez fb i dobrze nam się rozmawiało, bo mamy wspólne zainteresowania. Jakoś w połowie grudnia, będąc na imprezie ze znajomymi, napisałam do niego parę smsów, po których on uznał, że przyjedzie po mnie żebym sama do domu nie wracała. Jego zamysł był czysto przyjacielski (tak sądzę..), ja natomiast, w związku z faktem że byłam już dobrze zrobiona, na pożegnanie pocałowałam go. I tu popełniłam pierwszy błąd :/. Po tym wydarzeniu spotkaliśmy się na spacer, żeby porozmawiać i ja uznałam, że nie wiem czy chce związku, że nie ma się co śpieszyć, że to powinno samo wyjść, i że chciałabym się w nim zakochać. On powiedział, że ok, rozumie i będzie cierpliwy. Więc spotykaliśmy się dalej (zaznaczyć muszę, że prawie wszystkie spotkania to ja inicjowałam.. kolejny błąd?). Po paru spotkaniach przespaliśmy się ze sobą. Ogólnie było nam ze sobą dobrze, jednak martwił mnie trochę fakt, że nie czuję tych "motylków" - wiecie, tego podniecenia, oczekiwania na następne spotkanie. Z perspektywy to bardziej jak fuckfriends wyglądało. Pod koniec stycznia zaprosiłam go do siebie (znów to ja proponowałam spotkanie) na kolację ze śniadaniem. Zjedliśmy, pogadaliśmy, kochaliśmy się, było mi naprawdę dobrze.. Jednak dalej zastanawiało mnie to, że nie ma między nami chemii, no i tutaj dochodzimy do drugiej części.
Musiałam z kimś pogadać na ten temat, ale moja najlepsza przyjaciółka była akurat na randce ze swoim narzeczonym, więc nie chciałam jej przeszkadzać. Uznałam, że wejdę na czat i pogadam z kimś obcym. Wiecie w ten sposób zawsze łatwiej się rozmawia, bo w każdej chwili można przerwać konwersacje i zmienić nick. I tam właśnie poznałam pana B. Zaczęłam mu się żalić na pana A i próbować zrozumieć logikę facetów. Potem zaczęliśmy rozmawiać o jakiś pierdołach, aż temat zszedł na seks. I o dziwo świetnie nam się pisało właśnie na tematy erotyczne (nie, nie chodzi mi tu o żaden cyberseks, tylko rozmowy na temat np. tego gdzie kobieta lubi jak facet kończy, czy jakie odgłosy wydają ludzie podczas szczytowania - wiecie, to ciekawe dowiedzieć się takich rzeczy od drugiej strony ). Uznaliśmy, że będziemy dalej rozmawiać przez skypa i tak oto przez jakieś 2 tygodnie rozmawialiśmy tylko o sprawach łóżkowych, naszych fantazjach i fetyszach (okazało się, że mamy bardzo podobne marzenia erotyczne), i zupełnie nie dopytywaliśmy się o nasze prywatne sprawy. W końcu umówiliśmy się na kawę i po tym spotkaniu oboje uznaliśmy, że przypadliśmy sobie do gustu (choć nie mamy chyba wspólnych zainteresowań to bardzo dobrze nam się rozmawiało) i chcielibyśmy się spotkać jeszcze raz.

I tutaj zaczynają się schody. Teoretycznie cały czas spotykam się z panem A (czysto teoretycznie, bo od 2 tygodni nie miało miejsce żadne spotkanie - z początku czekałam aż on w końcu coś zaproponuje, ale chyba powoli się poddaje), nie jestem osobą, która chce działać na dwa fronty. Z panem A trzyma mnie pewnie sentyment i rozmowy na wspólne tematy + to że jest on znajomym moich przyjaciół, więc spotkanie go na jakiejś imprezie jest bardzo prawdopodobne. Niestety nie ma między nami chyba żadnej chemii
Z panem B natomiast naprawdę dobrze mi się rozmawia i gdy o nim myślę, widzę to czuję takie fajne dreszcze i "motylki w brzuchu" . Ale nie chce z nim nic zaczynać, póki nie ustatkuję sytuacji z panem A.

I tutaj pytanie, może któraś z was była w podobnej sytuacji? A czy B? Jakiekolwiek komentarze/porady są mile widziane

Żaden z nich.

Z A niby sie spotykacie, ale cały czas Ty wszystko inicjujesz - spotkania, pocałunki, seks poważne rozmowy. Gdy zabrakło Twojej inicjatywy nie widzieliście się od 2 tygodni. Najwyraźniej mu na Tobie nie zależy i korzystał z tego, że miał z Tobą seks. Aha, no i nie wiem, po co Ty się z nim spotykasz, skoro gośc Cię nie kręci.

B to facet poznany w necie, z którym rozmawiałaś głównie o seksie - prawdopodobnie jedyne, co Cię z nim połączy to seks. Kontakt przez net to nie to samo, co w realu, nic o nim nie wiesz, nie znasz go - to raz. A dwa - przez wszystkie Wasze rozmowy gadaliście tylko o seksie, więc cel i charakter Waszej znajomości jest jasny.

Może spróbuj poznać jakiegoś C, porozmawiaj z nim na tematy niezwiązane z seksem i nie idź z nim do łózka po paru spotkaniach.

[arletqa467]

Pan A ma od Ciebie darmowy seks, Ty inicjujesz spotkania, więc jemu to pasuje. Jak nie piszesz i on też nie, to chyba sprawa jest jasna, że jemu na Tobie nie zależy. Dodatkowo - on Cię NIE kręci, więc z braku laku dobry kit?
Pan B - łączy Cię z nim jeden temat - seks. Może będziecie rozmawiać na inne tematy, poznacie swoje zainteresowania, ale z doświadczenia wiem, ze jak znajomość zaczyna się na seksie to się i na niej kończy.
Jak dla mnie żaden. Ale wybór należy do Ciebie

[szynka_w_toscie]

A. Jest moim zdaniem skreślony prawie od samego początku - spotkania inicjowałaś Ty, a jemu chodziło głównie o seks. Związku z tego nie będzie.
Natomiast B. Mogłabyś spróbować poznać z innej strony, próbować poszukać wspólnych zainteresowań itp. Bo narazie to się zapowiada na początek układu FF, a nie związku.