desperacja singielki

[moniaszelki]

czesc kochane

Chcialam spytac was jak postrzegacie desperację, nie tylko tę prawdziwą ale i ukrytą. Jestem sama. Wydaje mi sie ze jestem w błędnym kole. Chcąc uniknąć bycia desperatką udaje niezainteresowanie w stosunku do mezczyzn, odwracam wzrok, unikam kontaktu, zebym właśnie nie wyszla na taka desperatke. Z drugiej strony bardzo chce kogos poznac i sie zakochac. Wydaje mi sie ze w srodku hoduje juz te desperacje. Okropne slowo swoja drogą.

Dbam o siebie jak wychodze. Chodze obecnie na kurs tanca, niedlugo sie konczy i daje mi on wiele wiele radosci, ale chcialabym zatanczyc dka kogos a nie tylko tak dla siebie. Chcislabym zeby ktos dostrzegl to ze sie staram dobrze wygladac.

Poza tym zaczynam sie zachowywac typowo dla singielek, seriale, tona czekolady, herbaty, dresy i brak makijazu, jesi chodzi o czas spedzony w domu. Gdzies wyczytalam ze to nie jest fajne. Taki jakby odpowiednik ferdka kiepskiego, typowy chlop z piwem, dziurawymi skarpetami przed glupkowatym programem w tv. wydaje mi sie to takie banalne i plytkie. Wychodze czasem na rower, basen, generalnie lubie sie ruszac, nie lubie statecznej aktywnosci typu ksiazki, robotki reczne, wolę sport. Do rzeczy. Wszystko kreci sie wokol tego ze chcialabym z kims byc. Jesli wychodze, to rozgladam sie za kims fajnym. Jesli staram dobrze wygladac, tanczyc, to nie tylko dla siebie. Meczy mnie to. Czytam artykuly o tym jak pasja jest wazna w zyciu kobiety, zeby nie czynila faceta swoja pasją, bo to nie on ma nia byc. Ze to z samej kobiety powinno promieniowac swiatlo, z jej zadowolenia z jej zycia. Lubie rowery itp ale nie jest to pasja mojego zycia.

Czy wasze zycie tez tak wyglada, ze po uczelni szybki obiad, serial, drobnostki i spanie? Czy macie pasje swojego zycia poza facetem? Czy tez postrzegacie serialowanie jako zenska wersja ferdka? I zasadnicze pytanie..jak pozbyc sie tej desperacji z siebie? Ukrytej ale jednak obecnej. Zadne hobby mi nie pomagaja, zajmuje sie soba ale w celu wiadomym. Nie umiem tak po prostu wychillowac, jak patrze na faceta to pod katem czy nadawalby sie na faceta. Nie szukam kolegow.

Pozdrawiam 22-letnia studentka.

Przepraszam za bledy z tabletu.

[201605301111]

Napisane przez moniaszelki

Poza tym zaczynam sie zachowywac typowo dla singielek, seriale, tona czekolady, herbaty, dresy i brak makijazu, jesi chodzi o czas spedzony w domu.

kobieta w związku to po domu tylko w pełnym makijażu, najlepszych ciuchach i nie ogląda seriali, tylko czeka na misiaczka, żeby spędzał z nią czas.
Ty tak na serio? xD
Nie masz faceta a juz dostosowujesz do niego życie.
może przestań czytać te oświecone artykuły

[69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992]

Napisane przez moniaszelki

czesc kochane

Chcialam spytac was jak postrzegacie desperację, nie tylko tę prawdziwą ale i ukrytą. Jestem sama. Wydaje mi sie ze jestem w błędnym kole. Chcąc uniknąć bycia desperatką udaje niezainteresowanie w stosunku do mezczyzn, odwracam wzrok, unikam kontaktu, zebym właśnie nie wyszla na taka desperatke. Z drugiej strony bardzo chce kogos poznac i sie zakochac. Wydaje mi sie ze w srodku hoduje juz te desperacje. Okropne slowo swoja drogą.

Dbam o siebie jak wychodze. Chodze obecnie na kurs tanca, niedlugo sie konczy i daje mi on wiele wiele radosci, ale chcialabym zatanczyc dka kogos a nie tylko tak dla siebie. Chcislabym zeby ktos dostrzegl to ze sie staram dobrze wygladac.

Poza tym zaczynam sie zachowywac typowo dla singielek, seriale, tona czekolady, herbaty, dresy i brak makijazu, jesi chodzi o czas spedzony w domu. Gdzies wyczytalam ze to nie jest fajne. Taki jakby odpowiednik ferdka kiepskiego, typowy chlop z piwem, dziurawymi skarpetami przed glupkowatym programem w tv. wydaje mi sie to takie banalne i plytkie. Wychodze czasem na rower, basen, generalnie lubie sie ruszac, nie lubie statecznej aktywnosci typu ksiazki, robotki reczne, wolę sport. Do rzeczy. Wszystko kreci sie wokol tego ze chcialabym z kims byc. Jesli wychodze, to rozgladam sie za kims fajnym. Jesli staram dobrze wygladac, tanczyc, to nie tylko dla siebie. Meczy mnie to. Czytam artykuly o tym jak pasja jest wazna w zyciu kobiety, zeby nie czynila faceta swoja pasją, bo to nie on ma nia byc. Ze to z samej kobiety powinno promieniowac swiatlo, z jej zadowolenia z jej zycia. Lubie rowery itp ale nie jest to pasja mojego zycia.

Czy wasze zycie tez tak wyglada, ze po uczelni szybki obiad, serial, drobnostki i spanie? Czy macie pasje swojego zycia poza facetem? Czy tez postrzegacie serialowanie jako zenska wersja ferdka? I zasadnicze pytanie..jak pozbyc sie tej desperacji z siebie? Ukrytej ale jednak obecnej. Zadne hobby mi nie pomagaja, zajmuje sie soba ale w celu wiadomym. Nie umiem tak po prostu wychillowac, jak patrze na faceta to pod katem czy nadawalby sie na faceta. Nie szukam kolegow.

Pozdrawiam 22-letnia studentka.

Przepraszam za bledy z tabletu.

chyba muszę powiedzieć mojemu chłopu, że mentalnie nadal jestem singielką

tak, mam. on też ma. a seriale oboje lubimy oglądać
w ogóle nie rozumiem, jak można z faceta uczynić pasję?

[pozytywnienastawiona_]

Myślę, że Ty mylisz pewne kwestie. Zdesperowaną singielką byłabyś wtedy, gdyś rzucała się na pierwszego lepszego faceta, była z kimś kogo nie kochasz tylko po to żeby nie być singlem. To dobrze, że masz jakieś tam pasje, że wychodzisz do ludzi i umiesz się sama sobą zająć. Jednak większość osób, nawet towarzyskich lubi czasem posiedzieć samemu, odpocząć, 'pozamulać'. Nawet mając faceta jest to normalne i dziwne by było jakbyś za każdym razem siedziała z nim przed tv w pełnym makijażu i najlepszej kiecce I pamiętaj, że żadna pasja i osiągane sukcesy nie zastąpią Ci faceta i bliskości, ale mając faceta warto też mieć swoje pasje

[Rolnik_sam_w_dolinie]

Napisane przez moniaszelki

Chcąc uniknąć bycia desperatką udaje niezainteresowanie w stosunku do mezczyzn, odwracam wzrok, unikam kontaktu, zebym właśnie nie wyszla na taka desperatke.

Masz jakąś obsesję na punkcie tej desperacji. Niedługo powiesz, że wychodzenie z domu samotnie na zakupy to zakamuflowana desperacja.
Jezu...


Póki nie żebrzesz u faceta o miłość, nie poniżasz się, nie proponujesz związku każdemu nowo poznanemu facetowi, to nie ma mowy o żadnej desperacji. Masz w głowie mnóstwo fałszywych i szkodliwych wyobrażeń na temat zarówno singielstwa jak i związku.


Więc po pierwsze: facet nie może być sensem życia. Twoje życie musi być piękne i bogate również bez faceta.
Po drugie: bycie samemu ma dużo zalet, jedną z nich jest możliwość niezobowiązującego seksu z różnymi facetami, jak tylko najdzie cię ochota.
Po trzecie: nie oczekuj za dużo od związku bo się zawiedziesz. Twój partner będzie też miał wady, podłe nastroje i chwilami będzie nie do wytrzymania. Nie staniesz się szczęśliwa w związku, jeśli poza nim szczęśliwa nie jesteś.

[201705121341]

Napisane przez Rolnik_sam_w_dolinie

Po drugie: bycie samemu ma dużo zalet, jedną z nich jest możliwość niezobowiązującego seksu z różnymi facetami, jak tylko najdzie cię ochota.

Dla wielu kobiet to nie jest zaleta. Zwłaszcza dla takich które desperacko pragną związku. Seks bardzo zbliża ludzi, u kobiety wytwarza się hormon który "każe" jej zatrzymać tego faceta przy sobie więc zaczyna marzyć że może będą razem, że to będzie związek który zaczął się w łóżku, że może czuje do niej coś więcej. Naprawdę mało jest kobiet które traktują seks tak jak mężczyźni, czysto fizycznie.

Wysłane z telefonu, jem ogórki i literki

[Elfir]

Unikanie kontaktu wzrokowego to sygnał "nie interesujesz mnie".

Podstawą flirtu jest nawiązanie kontaktu wzrokowego, mowa ciała,potem rozmowa aż do dotyku.

Desperacja to wydzwanianie co chwila do nowo poznanego faceta, by powiedzieć "a co robisz, bo ja cię kociam. A ty mnie też kociasz?". Albo zaczynanie rozmowy z każdym obiektem płci przeciwnej z podtekstem - "on zostanie moim mężem"

[Gregorius_]

Napisane przez moniaszelki

Chcąc uniknąć bycia desperatką udaje niezainteresowanie w stosunku do mezczyzn, odwracam wzrok, unikam kontaktu, zebym właśnie nie wyszla na taka desperatke.

Powinnaś iść do lekarza (nie wiem czy jest jakiś od tego) - serio mówię.

Nie wiem skąd w kobietach ten ciągły strach przed "wychodzeniem na desperatkę". Wykluczając dziewczyny, które w klubie co 5 minut wiszą na innym ramieniu, o żadnej (!) dziewczynie, która mnie gdzieś zapraszała, czy w jakiś sposób okazywała zainteresowanie, nie pomyślałem sobie: "oo lol, haha, hehe, hihi, ale desperatka".

Okej, drobna aktualizacja : jest jeszcze typ stalkerki, która 15 razy Ciebie gdzieś zaprasza. Wtedy sobie myślę: "serio, naprawdę nie widzisz, ze nie jestem zainteresowany" ?

O ile facet nie ma zwichrowanej psychiki i przy okazji ma jakieś sensowne przzekonanie co do własnej wartości (czyli jest normalnym gościem wiedzącym, że okej, mam jakieś tam wady, ale mam też zalety) no to NIGDY o dziewczynie zapraszającej go gdzieśtam, czy okazującej zainteresowanie nie pomyśli: "desperatka".
Pomyśli sobie: "no okej, jestem spoko gościem, i ta oto tu dziewczyna mnie zaprasza, podrywa mnie. Spoko, fajnie ". Nawet jeśli dziewczyna nie będzie w jego typie to po prostu, zwyczajnie i tak będzie mu miło.

[moniaszelki]

Dzieki dziewczyny (i chlopaki) za odzew troche mnie on pociesza, moze nie jestem az taka desperatką. Pozdrawiam.

[Leszy]

Napisane przez moniaszelki

Dzieki dziewczyny (i chlopaki) za odzew troche mnie on pociesza, moze nie jestem az taka desperatką. Pozdrawiam.

Paradoksalnie jesteś desperatką, ale w kategorii "O Boże, nie popatrzę na niego, bo jeszcze pomyśli że jestem desperatką!" Musisz wrzucić na luz, bo Twoje zachowanie nie jest jakieś złe, tylko zbytnio przejmujesz się, czy ktoś o Tobie czegoś złego nie pomyśli.

[Darkoz]

Jesteś zdesperowana, ale na na punkcie tego, żeby ktoś sobie nie pomyślał, że źle Ci samej, nie bawi Cię życie singielki i chcesz miłości. Wyluzuj.

[anka_bunio]

Miałam niedawno podobny tok myślenia do Ciebie (może nie aż tak ekstremalny), ale widzisz, mój wziął się skądś - znajoma widzi moją kokieterię w stosunku do niektórych kumpli jako desperację, a mnie czasami po prostu "wjeżdża" taki tryb flirtujący, nawet jak nie jestem zainteresowana.

[Nevena]

Po prostu poszłaś w drugie ekstremum - "anty-desperację" To druga strona tego samego medalu, równie szkodliwa.
Nie będziesz szczęśliwa w związku, jeśli nie jesteś szczęśliwa będąc samą. Może być tak, że jak już się przełamiesz, podtrzymasz ten kontakt wzrokowy i coś się dalej rozwinie, to staniesz się bluszczem. Dlatego radzę Ci zacząć skupiać się na bardziej sobie, bo jak na razie to z Twojego postu wynika, że posiadanie faceta to sens Twojego życia, a to nie jest zdrowe podejście.

[blueberry_pie]

Na pocieszenie mogę jeszcze dodać, że na pewno nie jesteś jedyną singielką świata, która miewa takie myśli, jak te które opisałaś zdarza się i najlepszym a poza tym, jedyna słuszna rada to ta, o której pisały osoby wyżej- trzeba wyluzować, chociaż wiadomo, że to rada w stylu "łatwo powiedzieć" ;>

[userrr]

moniaszelki,

nie odwracaj wzroku i braku zainteresowania bo facet pomyśli - pewnie zajęta albo jest na imprezie z facetem, idę dalej, a całkiem na odwrót jak dasz do zrozumienia, że jesteś wolna i zainteresowana, możesz też sama zagadać bo dlaczego nie

[berries_delight]

Mnie również desperacja kojarzy się raczej ze snuciem planów na przyszłość z facetem poznanym 5 minut demu, z obsesyjnym szukaniem partnera byleby nie być samą - niezależnie od tego jakim jest. Wyluzuj. Mawiają, że miłość przychodzi w najbardziej niespodziewanym momencie, wtedy kiedy jesteś na nią gotowa. Mawiają też, że każda potwora... Myślę, że mają rację. Nie musisz ubierać się do oglądania serialu jak na wybieg, masz prawo jak każdy z nas mieć dzień 'nie chce mi się i mam w nosie to, jak wyglądam'. Wychodząc do ludzi skup się raczej na tym by dobrze się bawić niżeli szukać faceta. I to prawda - odwracanie wzroku odebrałabym raczej jako brak zainteresowania, nie szukałabym na miejscu faceta kontaktu z taką dziewczyną, gdyż zwyczajnie daje do zrozumienia, że mnie spławi.

Powodzenia, baw się dobrze, to najważniejsze. Jeżeli sama dla siebie będziesz kompletna, spełniona i zadowolona to i świat Cię taką odbierze. ale jeżeli nie jesteś, to żaden (choćby najlepszy) facet tego nie zmieni.