Problem z mega konfliktową "koleżanką" z pracy - co zrobić?

[jasia_123]

Witam, z góry odrazu zaznaczę że poprzednie wątki i posty z tego profilu nie są moje, piszę z konta koleżanki.
Pracuję od roku w pewnym miejscu, a dokładniej w sklepie z dodatkami do domu, wyposażeniem, typu pościele, kołdry itd. Od dwóch miesięcy zostałam że tak powiem 'wydelegowana' do nowo otwartego sklepu 30 km od mojego miasta, codziennie dojeżdzam( zwracają mi za bilety). Sklep został otwarty w lutym, pracuje w nim pewna dziewczyna( odrazu zaznaczę że jest to w pewnym sensie rodzina mojej szefowej), ja miałam ją PRZYUCZAĆ I JEJ POMAGAĆ. Z każdym dniem odechciewa mi się coraz bardziej jeździć do tej pracy... Nigdy nie spotkałam się z bardziej konfliktową osobą, niż jest ona. Niemal CODZIENNIE się kłócimy, i to o totalne bzdury. Co najgorsze, to ona te kłótnie zaczyna, przykładowo : o źle napisaną cenę ( może nie to że źle, ale nieestetycznie jak to ona mówi ) o niewyrzuconą rolkę papieru, o wszystko dosłownie jest problem do mnie. Ja mam wrażenie, że ona wszystkie frustracje wyładowuje na mnie. Sklep jest otwarty od 9 do 17, ja pracując u siebie miałam godziny pracy 10-18. Ustaliłam z szefową, że będę jeździła busem o godz. 9 , żeby być na 10. i skończyć o 17 i wrócić na 18 do miasta. Wcześniejszy bus mam o 7. moja koleżanka uparła się, że mam jeździć tym wcześniejszym, i czekać godzinę na nią bo to niesprawiedliwe, że ja przyjeżdzam później. Wychodzi na to, że wychodzę z domu po 6 a wracam przed 19... bo inaczej jest płacz, że jest niesprawiedliwie. Kolejna sprawa, codziennie muszę jakiś towar ze sobą wozić do niej, mimo że ma dostawy co tydzień!! bo ona czegoś potrzebuje!!! są to ciężkie i gabarytowe rzeczy, boli mnie już kręgosłup od dźwigania.... gdy powiedziałam, że nie będę tak codziennie z tym latać, stwierdziła że to mój obowiązek i jak coś mi nie pasuję to do szefowej a wiem, że ona stanie za nią... niby mam jeszcze ze dwa tygodnie tam jeździć, ale atmosfera jest nie do wytrzymania... wiem że jutro tam pójdę i znów o coś się przyczepi... jak ja mam się zachować? żeby nie dać sobie wejść na głowę, a przy okazji nie narobić sobie problemów?

[ulfrinn]

nie rozumiem po co jezdzisz wczesniej niech se placze

[201607121236]

Napisane przez jasia_123

Witam, z góry odrazu zaznaczę że poprzednie wątki i posty z tego profilu nie są moje, piszę z konta koleżanki.
Pracuję od roku w pewnym miejscu, a dokładniej w sklepie z dodatkami do domu, wyposażeniem, typu pościele, kołdry itd. Od dwóch miesięcy zostałam że tak powiem 'wydelegowana' do nowo otwartego sklepu 30 km od mojego miasta, codziennie dojeżdzam( zwracają mi za bilety). Sklep został otwarty w lutym, pracuje w nim pewna dziewczyna( odrazu zaznaczę że jest to w pewnym sensie rodzina mojej szefowej), ja miałam ją PRZYUCZAĆ I JEJ POMAGAĆ. Z każdym dniem odechciewa mi się coraz bardziej jeździć do tej pracy... Nigdy nie spotkałam się z bardziej konfliktową osobą, niż jest ona. Niemal CODZIENNIE się kłócimy, i to o totalne bzdury. Co najgorsze, to ona te kłótnie zaczyna, przykładowo : o źle napisaną cenę ( może nie to że źle, ale nieestetycznie jak to ona mówi ) o niewyrzuconą rolkę papieru, o wszystko dosłownie jest problem do mnie. Ja mam wrażenie, że ona wszystkie frustracje wyładowuje na mnie. Sklep jest otwarty od 9 do 17, ja pracując u siebie miałam godziny pracy 10-18. Ustaliłam z szefową, że będę jeździła busem o godz. 9 , żeby być na 10. i skończyć o 17 i wrócić na 18 do miasta. Wcześniejszy bus mam o 7. moja koleżanka uparła się, że mam jeździć tym wcześniejszym, i czekać godzinę na nią bo to niesprawiedliwe, że ja przyjeżdzam później. Wychodzi na to, że wychodzę z domu po 6 a wracam przed 19... bo inaczej jest płacz, że jest niesprawiedliwie. Kolejna sprawa, codziennie muszę jakiś towar ze sobą wozić do niej, mimo że ma dostawy co tydzień!! bo ona czegoś potrzebuje!!! są to ciężkie i gabarytowe rzeczy, boli mnie już kręgosłup od dźwigania.... gdy powiedziałam, że nie będę tak codziennie z tym latać, stwierdziła że to mój obowiązek i jak coś mi nie pasuję to do szefowej a wiem, że ona stanie za nią... niby mam jeszcze ze dwa tygodnie tam jeździć, ale atmosfera jest nie do wytrzymania... wiem że jutro tam pójdę i znów o coś się przyczepi... jak ja mam się zachować? żeby nie dać sobie wejść na głowę, a przy okazji nie narobić sobie problemów?

Dlaczego do niej jezdzisz wczesniejszym busem? Ja bym jej tak latwo nie ustapila. Powiedz jej, ze skoro ty jestes na miejscu godzine wczesniej niz ona to niech tez ruszy doope i przylazi wczesniej, jak nie to placz i tupanie nozka

[ulfrinn]

Napisane przez wredna biedronka

Dlaczego do niej jezdzisz wczesniejszym busem? Ja bym jej tak latwo nie ustapila. Powiedz jej, ze skoro ty jestes na miejscu godzine wczesniej niz ona to niech tez ruszy doope i przylazi wczesniej, jak nie to placz i tupanie nozka

w ogole nie dyskutowac z nia. to spoufalanie sie bylo niepotrzebne. traktuj jak zwyklego wspolpracownika, a nie jakas psiapsiule. zdystansuj sie, ton glosu jakim mowisz ustaw takib oficjalny itp

[ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca]

Treść usunięta

[jasia_123]

Napisane przez ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d 386552d742cc4ca

Treść usunięta

Chodzi o to, że gdy się postawiłam usłyszałam, że zadzwoni do szefowej i źle się to dla mnie skończy

[201607121236]

Napisane przez jasia_123

Chodzi o to, że gdy się postawiłam usłyszałam, że zadzwoni do szefowej i źle się to dla mnie skończy

Godziny pracy i dojazdu do niej ustalalas z szefowa, prawda?

[jasia_123]

Napisane przez wredna biedronka

Godziny pracy i dojazdu do niej ustalalas z szefowa, prawda?

tak, ale wystarczy że zadzwoni do niej nagada i wraz będę musiała jeździć..

[397c2675f3cdfd9a8d969495a6edd4aafb32f2d2_655aa1f83943f]

Napisane przez jasia_123

Chodzi o to, że gdy się postawiłam usłyszałam, że zadzwoni do szefowej i źle się to dla mnie skończy

"Bo powiem pani!"

[ulfrinn]

Napisane przez jasia_123

tak, ale wystarczy że zadzwoni do niej nagada i wraz będę musiała jeździć..

skad to mozesz wiedziec. moze tylko tak gada. albo moze szefowa ja ledwo toleruje ale zgodzila sie przyjac do pracy jako wyswiadczenie przyslugi rodzinie? to nie jest akie oczywiste, ze jak rodzina, to juz ja musi uwielbiac niech zadzwnoni, to zobaczysz wtedy czy bedziesz jezdzic

---------- Dopisano o 21:05 ---------- Poprzedni post napisano o 21:04 ----------

w ogole to moze nagraj te jej histerie na dyktafon/komorke. moze sie przydac i zabawa przednia

[new woman in town]

Dlaczego nie porozmawiałaś z szefową? To nie jest z góry przegrana sprawa. Porozmawiaj z nią i tyle. Kto wydaje ci polecenia? Koleżanka czy szefowa? Kto zdecydował, że wcześniej zaczynasz, że targasz ze sobą ciężkie rzeczy? Pracownik to nie niewolnik, ma swoje prawa.

[201803290936]

Napisane przez new woman in town

Dlaczego nie porozmawiałaś z szefową? To nie jest z góry przegrana sprawa. Porozmawiaj z nią i tyle. Kto wydaje ci polecenia? Koleżanka czy szefowa? Kto zdecydował, że wcześniej zaczynasz, że targasz ze sobą ciężkie rzeczy? Pracownik to nie niewolnik, ma swoje prawa.

Oczywiście, że tak.

Dałaś sobie wejść na głowę. I nie potrafisz z tą osobą rozmawiać rzeczowo. W pracy nie ma miejsca na jakieś emocjonalne jazdy (to nie kłótnie koleżanek na szkolnym korytarzu). Jeżeli ktoś zaczyna uderzać w taką nutę, to mu się mówi konkretnie "jakie masz do mnie MERYTORYCZNE i związane z pracą uwagi?". Zaczyna płakać / tupać nóżką? Proszę bardzo, tu masz numer psychologa, terapia to nic strasznego, skoro sobie nie radzisz z emocjami. Krótka piłka z takimi osobami tak naprawdę. Nie daj się ustawiać i sobą manipulować. A jak konsekwentne postępowanie z panienką nic nie daje, to do szefowej z prośbą o ustalenie pewnych spraw.

[berenka]

od pierwszej takiej akcji powinnas byla sama porozmawiac z szefowa i ustalic wszystko. Zrob to teraz.

[Darkoz]

Napisane przez jasia_123

Sklep jest otwarty od 9 do 17, ja pracując u siebie miałam godziny pracy 10-18. Ustaliłam z szefową, że będę jeździła busem o godz. 9 , żeby być na 10. i skończyć o 17 i wrócić na 18 do miasta. Wcześniejszy bus mam o 7. moja koleżanka uparła się, że mam jeździć tym wcześniejszym, i czekać godzinę na nią bo to niesprawiedliwe, że ja przyjeżdzam później. Wychodzi na to, że wychodzę z domu po 6 a wracam przed 19... bo inaczej jest płacz, że jest niesprawiedliwie

Różne rzeczy można poświęcić w imię świętego spokoju, ale zrywać się bladym świtem, bo jakiejś pannicy się tak zachciało? Czemu ona nie przyjeżdża godzinę wcześniej?

Napisane przez jasia_123

Chodzi o to, że gdy się postawiłam usłyszałam, że zadzwoni do szefowej i źle się to dla mnie skończy

To Cię laska krótko za jaja trzyma. Daj spokój, aż tak się tej szefowej boisz?

[jasia_123]

Napisane przez Darkoz

Różne rzeczy można poświęcić w imię świętego spokoju, ale zrywać się bladym świtem, bo jakiejś pannicy się tak zachciało? Czemu ona nie przyjeżdża godzinę wcześniej?


To Cię laska krótko za jaja trzyma. Daj spokój, aż tak się tej szefowej boisz?

to może opowiem inną sytuację, byście zrozumiały...
tam gdzie pracuję pracuje też taka kobieta w wieku 55 lat, bardzo fajna. Kiedyś owa 'koleżanka' zadzwoniła do niej z zapytaniem o jakiś obrus, ta kobieta zażartowała coś w stylu ' jak to nie masz? musi być!' i wyobraźcie sobie jakiej ona afery narobiła... że nie pozwoli się tak traktować, że takie żarty są niesmaczne... koniec końców ta kobieta musiała do niej dzwonić i ją przeprosić za to...

[Darkoz]

Napisane przez jasia_123

to może opowiem inną sytuację, byście zrozumiały...
tam gdzie pracuję pracuje też taka kobieta w wieku 55 lat, bardzo fajna. Kiedyś owa 'koleżanka' zadzwoniła do niej z zapytaniem o jakiś obrus, ta kobieta zażartowała coś w stylu ' jak to nie masz? musi być!' i wyobraźcie sobie jakiej ona afery narobiła... że nie pozwoli się tak traktować, że takie żarty są niesmaczne... koniec końców ta kobieta musiała do niej dzwonić i ją przeprosić za to...

A z szefową konsultowałaś swoje przyjeżdżanie godzinę wcześniej i taszczenie ciężkich rzeczy?

[ulfrinn]

Napisane przez jasia_123

to może opowiem inną sytuację, byście zrozumiały...
tam gdzie pracuję pracuje też taka kobieta w wieku 55 lat, bardzo fajna. Kiedyś owa 'koleżanka' zadzwoniła do niej z zapytaniem o jakiś obrus, ta kobieta zażartowała coś w stylu ' jak to nie masz? musi być!' i wyobraźcie sobie jakiej ona afery narobiła... że nie pozwoli się tak traktować, że takie żarty są niesmaczne... koniec końców ta kobieta musiała do niej dzwonić i ją przeprosić za to...

No to sobie tez zadzwonisz, jak cie zmusza. Lepsze to niż wczesniej wstawać.

---------- Dopisano o 21:52 ---------- Poprzedni post napisano o 21:51 ----------

Napisane przez Darkoz

A z szefową konsultowałaś swoje przyjeżdżanie godzinę wcześniej i taszczenie ciężkich rzeczy?

No właśnie

[201607111028]

jasia, Matko Bosko! Czego Ty się boisz? Przecież ta laska jest na równi z Tobą. Masz takie same prawa, jak ona. Co z tego, że narobiła afery i jakaś 55 letnia kobieta ją przepraszała? Niech ryczy, niech cuduje, niech szantażuje. Zakładam, że na nic więcej jej nie stać. Znalazła sobie dwie naiwne (Ciebie i tamtą panią) i wozi się po ludziach. Mówisz: mam dość Twoich żałosnych zagrywek, kończę tę komedię. Tyle.

[olenkasz]

Napisane przez jasia_123

to może opowiem inną sytuację, byście zrozumiały...
tam gdzie pracuję pracuje też taka kobieta w wieku 55 lat, bardzo fajna. Kiedyś owa 'koleżanka' zadzwoniła do niej z zapytaniem o jakiś obrus, ta kobieta zażartowała coś w stylu ' jak to nie masz? musi być!' i wyobraźcie sobie jakiej ona afery narobiła... że nie pozwoli się tak traktować, że takie żarty są niesmaczne... koniec końców ta kobieta musiała do niej dzwonić i ją przeprosić za to...

chora atmosfera w pracy. dla własnego dobra psychicznego zmień robotę. bo pewnie się nie chcesz postawić. :P

[201607121236]

Napisane przez jasia_123

to może opowiem inną sytuację, byście zrozumiały...
tam gdzie pracuję pracuje też taka kobieta w wieku 55 lat, bardzo fajna. Kiedyś owa 'koleżanka' zadzwoniła do niej z zapytaniem o jakiś obrus, ta kobieta zażartowała coś w stylu ' jak to nie masz? musi być!' i wyobraźcie sobie jakiej ona afery narobiła... że nie pozwoli się tak traktować, że takie żarty są niesmaczne... koniec końców ta kobieta musiała do niej dzwonić i ją przeprosić za to...

Nie daj sie zastraszac, weszla ci na glowe i urabia jak chce. Wie, ze moze sobie na to pozwolic widzac Twoja bierna reakcje.

[jasia_123]

Napisane przez Darkoz

A z szefową konsultowałaś swoje przyjeżdżanie godzinę wcześniej i taszczenie ciężkich rzeczy?

Nie.. teraz jeźdzę tym o 9 bo nie ma za dużo klientów ale całe 3 tygodnie tak jeździłam. i jest obrażona bo jestem godzinę krócej w pracy.a co do taszczenia tych rzeczy to ona chyba o tym nawet nie wie... zresztą ta koleżanka potrafi tak obrócić to wszystko że wyjdzie na jej. bo już kilkakrotnie była taka sytuacja

[Darkoz]

Napisane przez jasia_123

Nie.. teraz jeźdzę tym o 9 bo nie ma za dużo klientów ale całe 3 tygodnie tak jeździłam. i jest obrażona bo jestem godzinę krócej w pracy.a co do taszczenia tych rzeczy to ona chyba o tym nawet nie wie... zresztą ta koleżanka potrafi tak obrócić to wszystko że wyjdzie na jej. bo już kilkakrotnie była taka sytuacja

Spróbuj porozmawiać z szefową, a jak ma się to skończyć dla Ciebie źle, to chyba lepiej poszukać innej roboty niż się kisić w takiej atmosferze.

[ulfrinn]

Napisane przez jasia_123

... zresztą ta koleżanka potrafi tak obrócić to wszystko że wyjdzie na jej. bo już kilkakrotnie była taka sytuacja

Czyli jakąś paskuda zakompleksiona jak wszyscy diabli ale w miarę inteligentna za to

[jasia_123]

macie rację, muszę się w końcu postawić. bo nie chcę codziennie jeździć do pracy w takim stresie

[Sugarbomb]

Napisane przez jasia_123

Ustaliłam z szefową, że będę jeździła busem o godz. 9 , żeby być na 10. i skończyć o 17 i wrócić na 18 do miasta. Wcześniejszy bus mam o 7. moja koleżanka uparła się, że mam jeździć tym wcześniejszym, i czekać godzinę na nią

Trzeba było od razu powiedzieć że taki masz układ z szefową a jak się jej nie podoba to niech do niej dzwoni z pretensjami, tak samo z przywożeniem towaru, palcem bym nie ruszyła, niech sobie płacze.

[katashka_89]

A ja myślałam że tylko ja mam takie konfliktowe kolezanki w pracyNajgorsze jest w tym wszystkim to ze jak są ze mną na zmianie to jest wszystko ok,a jak mnie nie ma to tylek obrabiaja😯 i jak tu chodzić do pracy??heh...😵

[berenka]

porozmawiaj z szefowa jak dorosly czlowiek, jezeli szefowa tez ma we lbie jak ta laska (czyli jak w dupie po sliwkach), to dla wlasnego zdrowia psychicznego powinnas sie cieszyc,iz mozesz juz prace zmienic. Wlasciwie niezalenie od tego, co uda Ci sie zalatwic, to jestes na wygranej pozycji. Uswiadom to sobie, zmien priorytety. Zdrowie wazniejsze niz wyniszczajaca praca, serio.

[Rolnik_sam_w_dolinie]

Napisane przez berenka

porozmawiaj z szefowa jak dorosly czlowiek, jezeli szefowa tez ma we lbie jak ta laska (czyli jak w dupie po sliwkach), to dla wlasnego zdrowia psychicznego powinnas sie cieszyc,iz mozesz juz prace zmienic. Wlasciwie niezalenie od tego, co uda Ci sie zalatwic, to jestes na wygranej pozycji. Uswiadom to sobie, zmien priorytety. Zdrowie wazniejsze niz wyniszczajaca praca, serio.

W rzeczy samej. Autorka nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie są konsekwencje życia przez tak długi czas w takim stresie. Przede wszystkim konsekwencje zdrowotne, ale też psychologiczne. Każdy chce mieć coś z życia, a ten paszczur zatruwa jej życie w całości, nie tylko w pracy. Bo potem ona tę pracę przynosi do domu i jest wiecznie spięta.
Koszmar.

[katashka_89]

Zgadzam się z Wami ,ze to strasznie wyniszczajace.Ja tez mam problemy w pracy i z moja szefowa nie da się dogadać. ...Kiedyś było normalnie do póki nie porobily się grupki,a ze ja do żadnej nie chce należeć to już jestem tą gorsza.W życiu na nikogo nie donosiłam,nie plotkowalam i tu jest problem może jak bym to robiła to byłabym lubiana???Za to teraz wszystkie plotki sa za moimi plecami o mnie ze ja dziwna,że ze mna nie da się pogadać ,że nigdzie nie wychodze.Najbardziej boli mnie to że przyczepiaja się teraz mojej pracy i wszystko co złe na sklepie to ja.Pracuje tam już 3 lata i staram się wykonywać moja prace jak najlepiej a tu zero doceniana tylko żale,i w dodatku swoimi słowami powodują u mnie to że naprawdę zaczynam w to wierzyć że jestem beznadziejna i do niczego się nie nadajeZamiast cieszyć się ze idę do pracy ze będę między ludźmi,to ja się boję co mnie dziś czeka,jestem zdenerwowana i bliska płaczu. ...Ale nadal tkwie w tych chorych relacjach,z tego względu ze mam umowę o pracę w lipcu mi ją przedłuża chce zajsc w ciaze,i należy mi się macierzyński.Gdyby nie to już dawno bym odeszła. ..Uff dobrze ze mogłam się chociaż tu wygadac trochę mi lepiej...

[Clemence]

Tzn co powiem- akurat jezeli czepia się o porządek to ma rację. Bop jeżeli panuje w sklepie brud i nieład to widzą to klienci= straty dla sklepu.Sama jestem bałaganiarzem,ale w obcym miejscu mnie to wręcz denerwuje i zawsze staram się wszystko doczyścić tak aby ktoś nie widział i też by mnie to denerwowało. Czepialstwo to jedno ale praca to drugie.
Co do godziny,nie widzę sensu przyjeżdżania jak ktos chce. Szefowa nic nie kazała,Ty nic nie musisz.
Jak masz dwa tygodnie to po co robić raban?Rozumiem,ze źle się czujesz psychicznie ale to TYLKO dwa tygodnie. A jak wiesz,ze szefowa za Toba nie obstanie to nic Ci nie da, narobisz zamieszania tylko i tak sie skonczy..
No niestety, nie będę mówiła mantry "zycie jest ciezkie",bo to od ludzi zalezy,ale tez prawda, nie jest często tak łatwo i prosto i trzeba momentami zagryźć zęby

---------- Dopisano o 10:00 ---------- Poprzedni post napisano o 09:56 ----------

Napisane przez olenkasz

chora atmosfera w pracy. dla własnego dobra psychicznego zmień robotę. bo pewnie się nie chcesz postawić. :P

W zasadzie to nawet Autorka nie pisała dokładnie- o co chodzi. Jeżeli o porządek z jej strony to wcale nie uważam,że to chore. Każdy jak wchodzi do sklepu to chyba lubi mieć posprzątane ? Większość wychodzi jak jest syf i nieład. I tutaj "o źle napisaną cenę ( może nie to że źle, ale nieestetycznie jak to ona mówi ) o niewyrzuconą rolkę papieru" ...
No cóż, ja sama zwracam na to uwagę, pracowałam kiedyś w sklepie i to są istotne rzeczy które mogą przyciągać klienta,albo odwrotnie- wypchnąć go za drzwi. Zastanawiam się po prostu czy jednak w pewnych sytuacjach koleżanka autorki nie ma racji.

Bo co do przyjezdzania wcześniejszego i innych spraw-to wiadomo