moj chłopak zabrania mi chodzic na dyskoteki samej

[tesa123]

Witam, moj chłopak,którego bardzo kocham,uważa ze jesli jestesmy w związku to nie moge chodzic na imprezy,ze jesli juz tak bardzo musze,to moge ale tylko z nim. Od kilku dni próbuje mu wytłumaczyc,ze ja chodziłam bo lubię poprostu tanczyc! Taniec to moj zywioł.i nie mozna zabraniac drugiej osobie robic tego co ją cieszy! on mowi,ze to jak dziewczyna się szanuje i ma chłopaka to sama nie powinna się bawic,ze to zle wygląda,ze chodza tylko łatwe dziewczyny na imprezy. Ze jak go kocham to powinnam z tej jednej rzeczy dla niego zrezygnowac i ze moge sb tanczyc w domu. Jestem osobą która lubi szalec,lubi głosną muzykę i poprostu taniec.teraz on jest zagranicą i to jestesmy na odległość,ale długo mieszkalismy razem i wiem,ze to ten jedyny.Czy wiec powinnam go posłuchac i uszanowac,czy upierac się przy swoim co doprowadza go do szału i kłucimy sie juz od kilku dni drążac ten temat i jak pozostane przy swoim to się rozstaniemy ?!! prosze o szczerą i obiektywną pomoc dzieki

[ajah]

Napisane przez tesa123

Witam, moj chłopak,którego bardzo kocham,uważa ze jesli jestesmy w związku to nie moge chodzic na imprezy,ze jesli juz tak bardzo musze,to moge ale tylko z nim. Od kilku dni próbuje mu wytłumaczyc,ze ja chodziłam bo lubię poprostu tanczyc! Taniec to moj zywioł.i nie mozna zabraniac drugiej osobie robic tego co ją cieszy! on mowi,ze to jak dziewczyna się szanuje i ma chłopaka to sama nie powinna się bawic,ze to zle wygląda,ze chodza tylko łatwe dziewczyny na imprezy. Ze jak go kocham to powinnam z tej jednej rzeczy dla niego zrezygnowac i ze moge sb tanczyc w domu. Jestem osobą która lubi szalec,lubi głosną muzykę i poprostu taniec.teraz on jest zagranicą i to jestesmy na odległość,ale długo mieszkalismy razem i wiem,ze to ten jedyny.Czy wiec powinnam go posłuchac i uszanowac,czy upierac się przy swoim co doprowadza go do szału i kłucimy sie juz od kilku dni drążac ten temat i jak pozostane przy swoim to się rozstaniemy ?!! prosze o szczerą i obiektywną pomoc dzieki

wg mnie koleś do odstrzału.

[tesa123]

ale czuje ze mnie kocha,tyle razy to udowadniał, naprawde się stara , przy nikim innym nie czułam się taka szczesliwa. teraz poprostu mamy inne poglądy i inne podejscie na dany temat. Czy nie da sie jakos tego pogodzic?

[ajah]

Napisane przez tesa123

ale czuje ze mnie kocha,tyle razy to udowadniał, naprawde się stara , przy nikim innym nie czułam się taka szczesliwa. teraz poprostu mamy inne poglądy i inne podejscie na dany temat. Czy nie da sie jakos tego pogodzic?

Jak się podporządkujesz to się uda. Problem w tym, że zazwyczaj za takimi wymaganiami idą kolejne.

[tesa123]

tyle razem przeszlismy i mam się poddac bo różnimy się od siebie w kwesti imprez? wiem,ze od takich rzeczy się zaczyna i ze w związku niepowinno się niczego zabraniac i dawac drugiej osobie wolnosc do bycia sobą... ale on strasznie teskni i martwi sie o mnie tymbardziej ze jestesmy na odległosc. jeszcze zadni z jego znajomych nie chodza na dyskoteki osobno.w wiekszosci to toksyczne zwiazki... nie miał przykładu normalnej relacji...eh

[ajah]

Napisane przez tesa123

tyle razem przeszlismy i mam się poddac bo różnimy się od siebie w kwesti imprez? wiem,ze od takich rzeczy się zaczyna i ze w związku niepowinno się niczego zabraniac i dawac drugiej osobie wolnosc do bycia sobą... ale on strasznie teskni i martwi sie o mnie tymbardziej ze jestesmy na odległosc. jeszcze zadni z jego znajomych nie chodza na dyskoteki osobno.w wiekszosci to toksyczne zwiazki... nie miał przykładu normalnej relacji...eh

a cóż takiego razem przeszliście ?


już tłumaczysz misiaczka. to co on ci proponuje to toksyczny związek. Mało tego traktuje cię jak głupią i puszczalską.
Serio uważasz to za miłość i tęsknotę?

[201605051021]

A Ty nie mialabys nic przeciwko temu, zeby Twoj facet chodzil do klubow sam?

[top_secrett]

Pffff ach te Panie na tym forum potrafią co niektóre doradzić "od razu do odstrzału"

Tylko gdyby była odwrotna sytuacja i to on by sam chodził na imprezy to wiadomo,podrywa i bzyka inne dziewczyny.

[ajah]

Napisane przez top_secrett

Pffff ach te Panie na tym forum potrafią co niektóre doradzić "od razu do odstrzału"

Tylko gdyby była odwrotna sytuacja i to on by sam chodził na imprezy to wiadomo,podrywa i bzyka inne dziewczyny.

o sobie mówisz?

[Divine_Intervention]

Ajah - z całym szacunkiem, ale jak czyta się takie posty jak Twój to aż człowieka litość bierze. Para jest ze sobą od dłuższego czasu, kochają się nawzajem, najpewniej super się dogadują, ale facet jest 'do odstrzału' bo nie chce żeby Jego dziewczyna chodziła sama na dyskoteki? Śmiało, nic tylko pogonić takiego jegomościa i szukać takiego, któremu to nie będzie przeszkadzać, tylko mężczyźni są różni i czasem się nie zdziwić, jeśli kolejny nie będzie miał obiekcji przed kolejnymi samotnymi wojażami po klubach tylko dlatego, że sam w tym czasie będzie korzystał z samotności z jakąś dziewuchą

Autorko, z męskiego punktu widzenia jest mi trochę łatwiej zrozumieć obawy Twojego chłopaka. I takie stanowisko jakie On prezentuje wcale nie oznacza, że jest 'toksyczny. Nie trzeba być omnibusem, żeby widzieć jakie 'kwiatki' kręcą się po klubach - pewnie, jest tam pełno najzwyklejszych chłopaków, którzy chcą po prostu potańczyć, ale też pełno 'ocieraczy' czy innych napaleńców, którzy nie potrafią z dziewczyną przetańczyć 5 minut bez obłapywania Jej gdzie popadnie. A i tacy to jeszcze najmniejsze zagrożenie, gorzej jak trafi się pijany natręt, który nijak nie chce dać za wygraną i nie da dziewczynie spokoju nawet po wyjściu z klubu.
W mojej opinii za Twoim chłopakiem w takiej sytuacji może (a raczej na pewno xd) przemawia zazdrość (ale jest to 'zdrowa' zazdrość) i pewnie też obawa, że może stać się Tobie jakaś krzywda. Co więcej przebywa On teraz za granicą, więc nawet nie może Ciebie z takiej imprezy odebrać - dodatkowy bodziec stresogenny :P.
Jeżeli faktycznie taniec to Twój żywioł to może poszukaj jakichś kursów zumby/salsy żeby mogła w ruchu spożytkować swoją energię?

[Adrianna_8]

Napisane przez Divine_Intervention

Ajah - z całym szacunkiem, ale jak czyta się takie posty jak Twój to aż człowieka litość bierze. Para jest ze sobą od dłuższego czasu, kochają się nawzajem, najpewniej super się dogadują, ale facet jest 'do odstrzału' bo nie chce żeby Jego dziewczyna chodziła sama na dyskoteki? Śmiało, nic tylko pogonić takiego jegomościa i szukać takiego, któremu to nie będzie przeszkadzać, tylko mężczyźni są różni i czasem się nie zdziwić, jeśli kolejny nie będzie miał obiekcji przed kolejnymi samotnymi wojażami po klubach tylko dlatego, że sam w tym czasie będzie korzystał z samotności z jakąś dziewuchą

Autorko, z męskiego punktu widzenia jest mi trochę łatwiej zrozumieć obawy Twojego chłopaka. I takie stanowisko jakie On prezentuje wcale nie oznacza, że jest 'toksyczny. Nie trzeba być omnibusem, żeby widzieć jakie 'kwiatki' kręcą się po klubach - pewnie, jest tam pełno najzwyklejszych chłopaków, którzy chcą po prostu potańczyć, ale też pełno 'ocieraczy' czy innych napaleńców, którzy nie potrafią z dziewczyną przetańczyć 5 minut bez obłapywania Jej gdzie popadnie. A i tacy to jeszcze najmniejsze zagrożenie, gorzej jak trafi się pijany natręt, który nijak nie chce dać za wygraną i nie da dziewczynie spokoju nawet po wyjściu z klubu.
W mojej opinii za Twoim chłopakiem w takiej sytuacji może (a raczej na pewno xd) przemawia zazdrość (ale jest to 'zdrowa' zazdrość) i pewnie też obawa, że może stać się Tobie jakaś krzywda. Co więcej przebywa On teraz za granicą, więc nawet nie może Ciebie z takiej imprezy odebrać - dodatkowy bodziec stresogenny :P.
Jeżeli faktycznie taniec to Twój żywioł to może poszukaj jakichś kursów zumby/salsy żeby mogła w ruchu spożytkować swoją energię?

Owszem w klubie są tacy faceci. Ja też chodzę do klubów, sama i jeśli ktoś taki się pojawia, to po prostu odchodzę lub komunikuję, że nie chcę czegoś takiego i tyle. Co za problem? Kobieta może sobie poradzić z czymś takim, szczególnie w gronie koleżanek. Żaden problem.

Do mnie argumenty o trosce, stresie i obawach nie przemawiają, bo autorka potrafi o siebie zadbać.

Ja bym się nie podporządkowywała. Lubię tańczyć, lubię wyjścia do klubów. Nie widzę nic złego w tym, że tam pójdę, wypiję piwo, potańczę ze znajomymi i wrócę grzecznie do domu. Związek to nie posiadanie kogoś i decydowanie o kimś. Z zazdrością trzeba walczyć, a obawy przełamywać. Ja bym się grubo zastanowiła nad takim partnerem. Dzisiaj wyjście do klubu, jutro coś poważniejszego.

[ajah]

Napisane przez Divine_Intervention

Ajah - z całym szacunkiem, ale jak czyta się takie posty jak Twój to aż człowieka litość bierze. Para jest ze sobą od dłuższego czasu, kochają się nawzajem, najpewniej super się dogadują, ale facet jest 'do odstrzału' bo nie chce żeby Jego dziewczyna chodziła sama na dyskoteki? Śmiało, nic tylko pogonić takiego jegomościa i szukać takiego, któremu to nie będzie przeszkadzać, tylko mężczyźni są różni i czasem się nie zdziwić, jeśli kolejny nie będzie miał obiekcji przed kolejnymi samotnymi wojażami po klubach tylko dlatego, że sam w tym czasie będzie korzystał z samotności z jakąś dziewuchą

Autorko, z męskiego punktu widzenia jest mi trochę łatwiej zrozumieć obawy Twojego chłopaka. I takie stanowisko jakie On prezentuje wcale nie oznacza, że jest 'toksyczny. Nie trzeba być omnibusem, żeby widzieć jakie 'kwiatki' kręcą się po klubach - pewnie, jest tam pełno najzwyklejszych chłopaków, którzy chcą po prostu potańczyć, ale też pełno 'ocieraczy' czy innych napaleńców, którzy nie potrafią z dziewczyną przetańczyć 5 minut bez obłapywania Jej gdzie popadnie. A i tacy to jeszcze najmniejsze zagrożenie, gorzej jak trafi się pijany natręt, który nijak nie chce dać za wygraną i nie da dziewczynie spokoju nawet po wyjściu z klubu.
W mojej opinii za Twoim chłopakiem w takiej sytuacji może (a raczej na pewno xd) przemawia zazdrość (ale jest to 'zdrowa' zazdrość) i pewnie też obawa, że może stać się Tobie jakaś krzywda. Co więcej przebywa On teraz za granicą, więc nawet nie może Ciebie z takiej imprezy odebrać - dodatkowy bodziec stresogenny :P.
Jeżeli faktycznie taniec to Twój żywioł to może poszukaj jakichś kursów zumby/salsy żeby mogła w ruchu spożytkować swoją energię?

Nie iteresują mnie relacje z ludźmi w tym z mężczyznami, którzy chcą mi czegoś zabronić. Nie rozumiem relacji, które się na zabranianiu opierają, a znam wiele związków, które tak funkcjonują.

Dla mnie związek to relacja oparta na zaufaniu.
Niewiadomo jak długo autorka jest z tym facetem, wspomina o początkowej fazie związku.

Każdy wybiera to co mu pasuje, jeśli autorce pasuje taki cyrk, to jest to jej wybór. Dla mnie byłby to koniec związku (i dla jasności przede wszystkim ze względu na kategoryczne stawianie sprawy i traktowanie człowieka jak przedmiot).

[cukierniczek]

ciapciaki.

Poprostu umów sie z nim tak, że bedziesz z nim non stop pisać podczas tej imprezy aby sobie nie myslał nic złego. Zrezygnuj z alkoholu albo limituj. Podczas ciaglego pisania bedzie czul pewnosc i zaufanie. Nastepne razy przyjdą z większość łatwościa dla niego, a na pewno jak juz będzie w kraju.

[berenka]

zwiazek powinien opierac sie na milosci,a nie na strachu

[musicae]

Chodź na dyskoteki i nic mu nie mów.

[pikdaria]

Jezeli on nie chce żebyś chodziła sama na imprezy, to niech chodzi z tobą.
Jak pojdzie kilka razy i sie troszke ponudzi w babskim gronie to zmieni zdanie.
A jezeli nie chce żebyś chodziła sama, jednocześnie nie chce iść z tobą - to wtedy szukałbym drugiego dna

[musicae]

Napisane przez Adrianna_8

Z zazdrością trzeba walczyć, a obawy przełamywać.

O, następna prawda objawiona. Wobec tego trzeba pozwolić facetowi na seks z innymi kobietami, przecież zazdrość jest taka passe.

[201604181004]

niektóre związki takie są. nie chodzą bez siebie na imprezy. on takiego związku chce, ty nie, nie dogadacie się.

[gumka24]

Moze dogadaj sie z nim, ze np.zadzwonisz 2 razy na imprezie , w trakcie i jak wrocisz zeby sie nie martwil?
Moim zdaniem tu chodzi o zazdrosc, boi sie ze bawisz sie z obcymi i ze kogos poznasz, bo on jest daleko itd.
Po drugie , jesli Ty chodzisz on moze nie spi, denerwuje sie tez powinnas zadbac o jego uczucia , jesli go kochasz. Moze wypracuj kompromis ze pojdziesz tylko 2 razy w miesiacu i bedziesz dzwonic wrocisz troche wczesniej , nie widze tu innej opcji zeby 2 strony byly zadowolone. Przeciez nie bedziesz go oklamywac , ze spisz, a on nie bedzie udawal ze go to uszczesliwia.

Zauwazylam ,ze duzo osob na forum, uwaza roztanie za najlpsze wyjscie, inny temperament, jakis kryzys, inny poglad na rozrywke i juz by sie rozstawali. Przeciez czlowieka ,z ktorym zdecydujemy sie na zwiazek nie jest latwo spotkac. Kto nigdy nie byl zazdrosny o druga osobe?Moze przesadza on ,ale zwiazek to sztuka kompromisow tez a nie tylko szukanie najlepszej opcji w tlumie mozliwosci.

[kisielova]

Napisane przez drabineczka

niektóre związki takie są. nie chodzą bez siebie na imprezy. on takiego związku chce, ty nie, nie dogadacie się.

no.
i to jest/będzie podstawowy problem w waszych relacjach. Macie kompletne inne podejście do tej konkretnie rzeczy, a tak się składa, że ani jedno, ani drugie pewnie nie będzie chciało ustąpić, bo nie będzie szczęśliwe. A kompromis w takiej sytuacji jest mało osiągalny, bo jeśli ustalicie, że będziesz chodziła na imprezy raz w miesiącu to co, on nagle ma przestać się martwić?

[gumka24]

Napisane przez kisielova

no.
i to jest/będzie podstawowy problem w waszych relacjach. Macie kompletne inne podejście do tej konkretnie rzeczy, a tak się składa, że ani jedno, ani drugie pewnie nie będzie chciało ustąpić, bo nie będzie szczęśliwe. A kompromis w takiej sytuacji jest mało osiągalny, bo jeśli ustalicie, że będziesz chodziła na imprezy raz w miesiącu to co, on nagle ma przestać się martwić?

Moze wroci z zagranicy i pojdzie z nia ew. siedziec na lawce a ona bedzie tanczyc z kolezankami.

[kisielova]

Napisane przez gumka24

Zauwazylam ,ze duzo osob na forum, uwaza roztanie za najlpsze wyjscie, inny temperament, jakis kryzys, inny poglad na rozrywke i juz by sie rozstawali. Przeciez czlowieka ,z ktorym zdecydujemy sie na zwiazek nie jest latwo spotkac. Kto nigdy nie byl zazdrosny o druga osobe?Moze przesadza on ,ale zwiazek to sztuka kompromisow tez a nie tylko szukanie najlepszej opcji w tlumie mozliwosci.

bo czasami rozstanie to jest jedyne słuszne wyjście. Jak dorośniesz, to zrozumiesz, że nie ma sensu być w związku, w którym coś Cię męczy, masz problem z zaufaniem, seks jest tragiczny bo na tym polu też się nie dogadujecie. To są kluczowe kwestie, wobec których obydwoje ludzi chcących być w związku musi się zgadzać, albo być gotowym na duże kompromisy.

---------- Dopisano o 22:36 ---------- Poprzedni post napisano o 22:35 ----------

Napisane przez gumka24

Moze wroci z zagranicy i pojdzie z nia ew. siedziec na lawce a ona bedzie tanczyc z kolezankami.

czyli ma chodzić z nią na imprezy żeby ją pilnować z ławeczki? a co to, ojciec na dyskotece szkolnej? błagam, nie żartuj sobie nawet.

[gumka24]

Napisane przez kisielova

bo czasami rozstanie to jest jedyne słuszne wyjście. Jak dorośniesz, to zrozumiesz, że nie ma sensu być w związku, w którym coś Cię męczy, masz problem z zaufaniem, seks jest tragiczny bo na tym polu też się nie dogadujecie. To są kluczowe kwestie, wobec których obydwoje ludzi chcących być w związku musi się zgadzać, albo być gotowym na duże kompromisy.

---------- Dopisano o 22:36 ---------- Poprzedni post napisano o 22:35 ----------



czyli ma chodzić z nią na imprezy żeby ją pilnować z ławeczki? a co to, ojciec na dyskotece szkolnej? błagam, nie żartuj sobie nawet.

W kluczowych sprawach takich jak brak zaufania bo ktos nasz oszukiwal, zdradzal to ok. Ale nie uwazam ,zeby dyskoteki byly az tak wazne, zeby nie mozna bylo sie dogadac na ten tamat. Nie moze zamiast do klubu isc na zumbe , gdzie sa prawie same kobiety? Albo jakis taniec dla kobiet solo? Czasem mysle , ze bardziej chodzi o upor, ze zrobie i tak po swojemu.Duzym wyzeczeniem jest zmiana miejsca zamieszkania/ pracy/ rezygnacja z seksu na pol roku w razie choroby czy coś. Ale tu mozna cos wymyslic jak sie chce, ale jak warto? Jak dla niej wazniejsze sa te dyskoteki a on tego nie zaakceptuje albo nic nie ustala to po co sie meczyc? zalezy co ich laczy oprocz roznicy w tej kwestii.

[kisielova]

Napisane przez gumka24

W kluczowych sprawach takich jak brak zaufania bo ktos nasz oszukiwal, zdradzal to ok. Ale nie uwazam ,zeby dyskoteki byly az tak wazne, zeby nie mozna bylo sie dogadac na ten tamat. Nie moze zamiast do klubu isc na zumbe , gdzie sa prawie same kobiety? Albo jakis taniec dla kobiet solo? Czasem mysle , ze bardziej chodzi o upor, ze zrobie i tak po swojemu.Duzym wyzeczeniem jest zmiana miejsca zamieszkania/ pracy/ rezygnacja z seksu na pol roku w razie choroby czy coś. Ale tu mozna cos wymyslic jak sie chce, ale jak warto? Jak dla niej wazniejsze sa te dyskoteki a on tego nie zaakceptuje albo nic nie ustala to po co sie meczyc? zalezy co ich laczy oprocz roznicy w tej kwestii.

ale widzisz- ona CHCE iść na dyskotekę. On się nie zgadza. Zumba albo inne zajęcia taneczne to już kompromis, na który obydwoje muszą chcieć przystać. Jednak z tego, co pisze autorka ona uwielbia właśnie imprezy, tłum ludzi, głośną dudniąca muzykę, taniec, towarzystwo przyjaciółek. Zumba jej tego nie zastąpi ;-)
jestem fanką kompromisów, ale tylko takich, które dadzą satysfakcję obojgu partnerom. A chłopak autorki zalatuje takim, któremu zumba tez nie będzie pasowała, bo ojejku, sama wracsz, martwię się, czy coś tam.

[gumka24]

Napisane przez kisielova

ale widzisz- ona CHCE iść na dyskotekę. On się nie zgadza. Zumba albo inne zajęcia taneczne to już kompromis, na który obydwoje muszą chcieć przystać. Jednak z tego, co pisze autorka ona uwielbia właśnie imprezy, tłum ludzi, głośną dudniąca muzykę, taniec, towarzystwo przyjaciółek. Zumba jej tego nie zastąpi ;-)
jestem fanką kompromisów, ale tylko takich, które dadzą satysfakcję obojgu partnerom. A chłopak autorki zalatuje takim, któremu zumba tez nie będzie pasowała, bo ojejku, sama wracsz, martwię się, czy coś tam.

Tego nie wiemy, czym zalatuje chlopak. Duzo osob nie akceptuje klubowania w pojedynke,a inne wyjscia juz ok.To niech wybiera albo chlopak albo dyskoteki Skoro jej chlopak ani ona nie jest sklonna do kompromisu.
Jak naprawde zalezy na zwiazku to sie chce kompromisu, jak jest jest slaby zwiazek albo calkiem za wiele roznic to lepiej sie rozstac, szczegolnie jesli sa krotko razem.

Znam osoby, co lubily dyskoteki , glosna muzyke i jak weszly w zwiazek potrafily to pozegnac albo chodzic tylko z chlopakiem. Sa zwiazki, ktore rozpadly sie z tego powodu, bo byla nadmiera zazdrosc, klotnie.

[kisielova]

Napisane przez gumka24

To niech wybiera albo chlopak albo dyskoteki sama. Skoro jej chlopak ani ona nie jest sklonna do kompromisu.

no i właśnie doszłaś do tego, o czym wiele dziewczyn pisze od początku. Rozstanie.
ta-dam.

[gumka24]

Napisane przez kisielova

no i właśnie doszłaś do tego, o czym wiele dziewczyn pisze od początku. Rozstanie.
ta-dam.

tak..doszlam ale moze autorka wybierze chlopaka jednak??. Rozstanie uwazam za ostatecznosc i warto sprobowac zawsze cos ustalic. Nie sztuka kogos zostawic, bo cos nie pasuje i zauwazylam ze osoby z takim podjsciem czesto cale zycie zmieniaja partnerow, bo nie jestesmy identyczni i od razu do widzenia.
A potem sie okazuje , ze partner idealny nie istnieje , albo przestaje nim byc kiedy motylki odfruna. Nie nazwalabym tego dojrzaloscia.Z taiim podejsciem raczej sie nie stworzy dlugiego zwiazku, ale nie dla kazdego tez musi to byc celem.

a tak to autorka twierdzi, ze to TEN JEDYNY, wiec ..skoro jest taki ukochany to czemu nie zrezygnuje z czegos / nie zmiejszy ilosci nie zastapi czyms innym? Rozumiem ze mozna lubic kluby, ale skoro kogos nazywa sie miloscia zycia, to troche zmiania postac rzeczy.

[SteveS]

Pomijając już wszystko, mnie najbardziej uderzyła ta forma - on nie mówi, że jemu się to nie podoba, ale to zaakceptuje, bo ją kocha i jej ufa. On jej tego zabrania. To wstęp do toksycznego związku, bo absolutnie żaden kochający, nawet zazdrosny człowiek, który chce stworzyć zdrową relację nie zabroni swojemu partnerowi czegokolwiek. On, wiążąc się z nią, wiedział, że ona chodzi na dyskoteki i to lubi. Czyli co, związał się z nią zakładając, że ją sobie zmieni tak, jak mu się akurat podoba?
Poza tym - nie przesadzajcie. Na pewnym etapie wiele razy chodziłam na dyskoteki z dwiema czy trzema koleżankami. Wypiłyśmy po piwie, trzymałyśmy się razem, tańczyłyśmy, usuwałyśmy durnych, napalonych facetów i w razie czego interweniowałyśmy większym gronem. To, ze ktoś uważa, że na dyskoteki chodzą sami napaleńcy i zboczeńcy - jest tylko czyjąś opinią. A każdy sądzi według siebie.

Gumka24... Miłość nieraz przegrywa z prozą życia. Można kochać, ale nie być w końcu z kimś, kto nie pozwala nam być sobą. Unieszczęśliwianie siebie w imię miłości to głupota. Poza tym, jeśli to początkowa faza związku, a gdzieś mi się to przewinęło, to jest duża możliwość, że to nie jest miłość życia, a zauroczenie. Nawet największe i najsilniejsze zauroczenia w końcu przechodzą, a wtedy wychodzi, czy faktycznie jest to miłość, czy nie. Takie zakazy kojarzą mi się właśnie z tą pierwszą fazą, kiedy czasami zazdrość odbiera ludziom zdolność myślenia, bo są pewni swojej eksplozji uczuć, ale nie są pewni wierności swojego partnera, bo go jednak do końca nie znają, a paranoiczny umysł podsuwa różne rozwiązania...

[ajah]

Intrygujące są w tym wątku głosy, że autorka powinna się dostosować. Zachowania: zabraniam ci tego czy tamtego z wielkiej miłości to sygnał alarmowy. Oznacza, że w związku może pojawić się przemoc, kontrola. Później, gdy dochodzi do eskalacji ludzie wokół pytają nie zauważyłaś, że był taki zawsze?
Lub gorzej: przekonują o godz tym, że misiaczek nie chciał.

Zabranianie drugiemu doroslemu człowiekowi zwykłych aktywności jest chore. Jest czymś innym niż rozmowa o różnicy poglądów, lekach itd.

Sent from my HTC One using Tapatalk

[z_blondem_mi_do_twarzy]

Życie nie polega na unikaniu pokus, tylko na radzeniu sobie z nimi. To, że nie pojdziesz na impreze, nie oznacza, że nie poznasz innego faceta np w pracy. Zawsze jest takie prawdopodobieństwo, a twój chlopak tego nie rozumie. Typowa dziecinada i pilnowanie.

A co będzie, jak będziesz pracować np w firmie, gdzie organizowane są wyjazdy szkoleniowe/integracyjne ? Jakieś firmowe wyjścia ? Powiem ci. Nie pójdziesz, bo misiu nie będzie pozwalał, albo dojdziesz do takiej "wprawy" że już nawet nie będziesz pytać misia, bo i tak się nie zgodzi.