Głupia miłość

[broken20]

Kochane dziewczyny,muszę prosić Was o radę . Przejde do sedna.. Otóż od półtora roku jestem z chłopakiem. Widzimy sie 3 razy w tygodniu poniewaz mieszkamy od siebie 50 km i trudno widziec czesciej gdy sie ma obowiazki i prace.Na początku bardzo się o mnie starał ,zabiegał o mnie rok czasu,może troszkę więcej. Ja nie chciałam się wiązać bo wiedziałam że moje przywiązanie może przerodzić się w cierpienie ponieważ jestem osobą szybko przywiązującą się. Pomimo tego że jestem również osoba nie ufną dałam szanse,szybko wpadłam w sidła miłości. On natomiast pokazywał jaka jestem ważna,był idealny i dojrzały. Po upływie dwóch miesięcy związku przyznał że chciał zdradzić... Nie zrobił tego i obiecywał że to była tylko głupota ze ja jestem najwazniejsza, więc szybko mu wybaczylam chociaż nigdy nie zapomniałam. Bylam bardzo czujna,pilmowalam go na kazdym kroku - stracilam do niego zaufanie. Czesto sie klocilismy przez to co chcial zrobic . Pomimo tego było widać po nim ze zrobiłby wszystko dla mnie.Niestety ta piękna bajka która trwała szybko się skończyła poniewaz wyjechałam na 4 miesiące do pracy i on diametralnie się zmienił. Było dużo kłótni kiedy wyjechałam bo chciałam go śledzić, klocilam sie z nim z roznych powodow. Było dużo kłótni .. dużo nie potrzebnych słów i ciągnęło się to przez jakiś czas. Zmienilam sie ,zaufalam mu ponownie bo nie chcialam tego zepsuc przez klotnie

Teraz przez ostatnie kilka miesięcy jest kiepsko. Wiele razy konczylismy znajomość i to głównie on zrywal. Wydawało mi się to dziecinne bo sądziłam że jeśli się kogoś kocha ,uda się dogadać, coś zmienić. Moje myśli były pozytywne. Teraz sprawa wygląda tak że on totalnie ma mnie gdzieś. Zamiast o mnie ,myśli zupełnie o czymś innym - koledzy, motoryzacja. Kiedy się spotkamy ciągnie mnie do kolegów. Wiele razy robiłam mu awanturę ale on i tak ma to gdzieś. Mówi ze wszystko mu obojętne,ten związek .. my. Nie wiem czy mnie kocha,chodź tyle razy mówił że tak. Ja tego poprstu nie widzę. Nawet na święta nie chce przyjechać, mota się - wymyśla. Mało tego ,stał się nerwowy i chamski - mówi słowa ktore bolą. Obwinia o to mnie ,że to przeze mnie jest taki nigdy nie byłam dla niego zła, zawsze byłam dobra dziewczyna. Nie wiem co mam robić .. uważam że sam nie wie czego chce. Kiedy się nie widzimy zawsze się złości. . Nie chce rozmawiać przez tel.. inaczej jest gdy się zobaczymy jest miły. kocham go ale nie wiem czy to ma sens. On się zmienił ...

Wydaje mi się ze sama w tym trwam bo on kompletnie na to gdzieś. Jestem bezradna pogubilam się i nie wiem co mam robić. Mam klapki na oczach. Pomóżcie.

---------- Dopisano o 02:50 ---------- Poprzedni post napisano o 02:27 ----------

Chciałam dodać ze moja rodzina średnio za nim jest bo zranil mnie parę razy,nie spodziewali się po nim takiego zachowania,jaki jest teraz. Tak sobie myślę i dużo faktów o nim pominęłam on twierdzi że Ja Jestem winna wszystkiemu .. coś mu się nie układa to odreagowuje na mnie.

[Loisto]

Napisane przez broken20

Kochane dziewczyny,muszę prosić Was o radę . Przejde do sedna.. Otóż od półtora roku jestem z chłopakiem. Widzimy sie 3 razy w tygodniu poniewaz mieszkamy od siebie 50 km i trudno widziec czesciej gdy sie ma obowiazki i prace.Na początku bardzo się o mnie starał ,zabiegał o mnie rok czasu,może troszkę więcej. Ja nie chciałam się wiązać bo wiedziałam że moje przywiązanie może przerodzić się w cierpienie ponieważ jestem osobą szybko przywiązującą się. Pomimo tego że jestem również osoba nie ufną dałam szanse,szybko wpadłam w sidła miłości. On natomiast pokazywał jaka jestem ważna,był idealny i dojrzały. Po upływie dwóch miesięcy związku przyznał że chciał zdradzić... Nie zrobił tego i obiecywał że to była tylko głupota ze ja jestem najwazniejsza, więc szybko mu wybaczylam chociaż nigdy nie zapomniałam. Bylam bardzo czujna,pilmowalam go na kazdym kroku - stracilam do niego zaufanie. Czesto sie klocilismy przez to co chcial zrobic . Pomimo tego było widać po nim ze zrobiłby wszystko dla mnie.Niestety ta piękna bajka która trwała szybko się skończyła poniewaz wyjechałam na 4 miesiące do pracy i on diametralnie się zmienił. Było dużo kłótni kiedy wyjechałam bo chciałam go śledzić, klocilam sie z nim z roznych powodow. Było dużo kłótni .. dużo nie potrzebnych słów i ciągnęło się to przez jakiś czas. Zmienilam sie ,zaufalam mu ponownie bo nie chcialam tego zepsuc przez klotnie

Teraz przez ostatnie kilka miesięcy jest kiepsko. Wiele razy konczylismy znajomość i to głównie on zrywal. Wydawało mi się to dziecinne bo sądziłam że jeśli się kogoś kocha ,uda się dogadać, coś zmienić. Moje myśli były pozytywne. Teraz sprawa wygląda tak że on totalnie ma mnie gdzieś. Zamiast o mnie ,myśli zupełnie o czymś innym - koledzy, motoryzacja. Kiedy się spotkamy ciągnie mnie do kolegów. Wiele razy robiłam mu awanturę ale on i tak ma to gdzieś. Mówi ze wszystko mu obojętne,ten związek .. my. Nie wiem czy mnie kocha,chodź tyle razy mówił że tak. Ja tego poprstu nie widzę. Nawet na święta nie chce przyjechać, mota się - wymyśla. Mało tego ,stał się nerwowy i chamski - mówi słowa ktore bolą. Obwinia o to mnie ,że to przeze mnie jest taki nigdy nie byłam dla niego zła, zawsze byłam dobra dziewczyna. Nie wiem co mam robić .. uważam że sam nie wie czego chce. Kiedy się nie widzimy zawsze się złości. . Nie chce rozmawiać przez tel.. inaczej jest gdy się zobaczymy jest miły. kocham go ale nie wiem czy to ma sens. On się zmienił ...

Wydaje mi się ze sama w tym trwam bo on kompletnie na to gdzieś. Jestem bezradna pogubilam się i nie wiem co mam robić. Mam klapki na oczach. Pomóżcie.

---------- Dopisano o 02:50 ---------- Poprzedni post napisano o 02:27 ----------

Chciałam dodać ze moja rodzina średnio za nim jest bo zranil mnie parę razy,nie spodziewali się po nim takiego zachowania,jaki jest teraz. Tak sobie myślę i dużo faktów o nim pominęłam on twierdzi że Ja Jestem winna wszystkiemu .. coś mu się nie układa to odreagowuje na mnie.

Wcale nie byłaś dobrą dziewczyną, skoro robiłaś mu sceny zazdrości. Chociaż nie ukrywam, ze deklaracja faceta "chciałem cię zdradzić" to dosyć dobre usprawiedliwienie dla Ciebie. Albo on chciał sobie oczyścić sumienie albo sprawić, że będziesz zazdrosna. Tak czy inaczej: to było bardzo głupie.
Ale jeśli wybaczylas, to nie powinnaś była do tego wracać i się o to kłócić. Twój błąd.

Z tego co piszesz niestety wychodzi na to, że Twój chłopak Cię nie kocha, a Twoje przeczucia są słuszne. On się po prostu boi przyznać, że coś się zmieniło.
Proponuję szczerą rozmowę.

Wysłane z mojego C2105 przy użyciu Tapatalka

[MalarskiSen]

Ja bym odpuściła bo podeptal zaufanie, zachowuje się psychicznie ,infantylnie i po chamsku.

[broken20]

Problem w tym nie mogę z nim pogadac bo się wkurza i mówi że nie chce mu się gadać . A jak juz dojdzie do tego to mówi że kocha i ma pretensje że się pytam skoro powinnam wiedzieć... dziwne

[MalarskiSen]

Odpuść bo ten związek będzie kosztować Cię za dużo nerwów a i tak nic z tego nie będzie.
Może obiecywać zmiany, deklarować ale nic się nie zmieni. Ile macie lat? Ja i mój Tż przeszliśmy przez podobne bagno ale u nas była inna sytuacja, on stracił rodzinę -nie poprzez śmierć ale jednak, ja byłam chora, miałam zagrożenie życia a potem dowiedziałam się, że ktoś mi bliski ma raka - zbyt duże problemy dla zbyt młodych ludzi, brak umiejętności radzenia sobie z emocjami itp. U was to inna bajka, on myślał o zdradzie ale 2 miesiące to nie jest czas w którym mówimy o wielkiej miłości, potem bawiłaś się w szpiega - on się związkiem zmęczył i uciekł od nieg, Ty straciłaś zaufanie, wzięłaś go na dystans i cóż ta miłość nie miała warunków do kiełkowania. To nie jest wasza wina, to zwykły zły splot zdarzeń i możecie szczerze porozmawiać i zapomnieć o tym co było albo jak porozmawiać się nie da - odbić każde w swoją stronę.

[broken20]

Jestem bardzo zaangażowana w ten związek ,on jak widać ma to gdzieś.

Tyle że ja cały czas się łudze że może być jeszcze dobrze, on powiedział że sam nie wie czego chce. Wiem ze trudne też dla niego jest się rozstać. Ale chyba na ten drodze nie ma innego wyjścia skoro jest taki . Dziękuję za rady.

[201803290936]

Napisane przez broken20

Jestem bardzo zaangażowana w ten związek ,on jak widać ma to gdzieś.

Tyle że ja cały czas się łudze że może być jeszcze dobrze, on powiedział że sam nie wie czego chce. Wiem ze trudne też dla niego jest się rozstać. Ale chyba na ten drodze nie ma innego wyjścia skoro jest taki . Dziękuję za rady.

Łudzisz się? Serio? Acha.

[izoolka]

Uważam tak jak poprzedniczka, że skoro on się przyznał (nie wiem po co ) że chciał Cie zdradzić, to nie powinnaś do tego wracać skoro twierdziłaś, że wybaczasz. Facet zmęczył się Twoim narzekaniem i wiecznymi podchodami. Nie ufałaś mu - oczywiście Ci się nie dziwie.
Teraz chłopak zachowuje się jak pajac, myśle że dobrze wie, że to koniec. Jeśli nie jesteś szczęśliwa i nie widzisz z jego strony zaangażowania to sama nie uratujesz Waszego związku. Bo związek tworzy dwoje ludzi i razem muszą o niego walczyć.
Wyciągnij lekcje z tej relacji i rusz na przód. Jesteś warta na pewno kogoś kto będzie Cie dobrze traktował

[Clarise_]

Napisane przez izoolka

Uważam tak jak poprzedniczka, że skoro on się przyznał (nie wiem po co ) że chciał Cie zdradzić, to nie powinnaś do tego wracać skoro twierdziłaś, że wybaczasz. Facet zmęczył się Twoim narzekaniem i wiecznymi podchodami. Nie ufałaś mu - oczywiście Ci się nie dziwie.
Teraz chłopak zachowuje się jak pajac, myśle że dobrze wie, że to koniec. Jeśli nie jesteś szczęśliwa i nie widzisz z jego strony zaangażowania to sama nie uratujesz Waszego związku. Bo związek tworzy dwoje ludzi i razem muszą o niego walczyć.
Wyciągnij lekcje z tej relacji i rusz na przód. Jesteś warta na pewno kogoś kto będzie Cie dobrze traktował

Istnieje również ryzyko, że facet nie ma jaj i nie potrafi sam odejść, więc liczy, że pewnymi zachowaniami i wyznaniami w stylu "chciałem cię zdradzić" sprawi, że Autorka ułatwi mu zadanie i po prostu sama go zostawi.

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Według mnie zmarnowałas już za dużo czasu na ten związek... Byliście razem zaledwie 2 miesiące, a on już wtedy miał ochotę zdradzić? Czyli związek nie rokuje dobrze od samego początku. Od samego początku było źle, nie był wystarczająco zakochany, by nie zwracać uwagi na inne laski. A to przecież okres największego zakochania i tzw "motylkow". Ja bym wtedy już zerwała. A Ty to ciągnęłas mimo że już mu wcale nie ufalas. Mimo że zrywaliscie już kilka razy w ciągu 1,5 roku dalej to ciągniesz. I jeszcze się męczysz, bo ciągle się klocicie, on Cię rani, Ty go sledzisz, jest chamski. W imię czego to wszystko? W imię miłości? To nie jest miłość, tylko ślepe zakochanie albo strach przed samotnością, który sprawia, że kurczowo trzymasz się kogokolwiek.

[broken20]

Dziś zerwalismy . Początkowo on zgrywal rolę poszkodowanego.. mówił że chce być ze mną ale nie ma ochoty pisać i przyjezdzać do mnie - żenada bo to się w ypalilo od kiedy nie było mnie przy nim 4 miesiące - tak się usprawiedliwiał,za każdym razem ma inne wytlumaczenie. Dałam mu do zrozumienia że ten związek Nie ma sensu jeśli jedna osoba chce a druga ma to gdzieś.. I w końcu doszedł do wniosku ze zrywa i już kazał mi nie pisać i nie dzwonić . Dorośli ludzie i zrywają przez telefon bo się nie chce ruszyć dupy i porozmawiać ,dziecinne zachowanie. Wiem dobrze że on zgrywa takiego ,chciał żebym pierwszą poruszyła ten temat i doprowadziła do tego . Udało mu się . Nie chce go widzieć ,jak się teraz czuję wiedzą tylko kobiety które przechodzą przez to samo co ja. Wydaje mi się ze on nie jest stały w uczuciach, jestem jego pierwsza prawdziwa dziewczyna bo reszta rozkochiwala i rzucala go kantem..Wiem że nie robiłam dobrze robiąc awantury ,ale w pozniejszym czasie balam sie ze to sie powtorzy .. ze bedzie chcial zdradzic. Ostatnimi czasy nie poznawalam go ,krzyczal na mnie nawet jak trzasnełam drzwiami w jego aucie..zdałam sobie sprawę ze wg mnie nie szanował,źle się odnosił,bylam za dobra i za bardzo zaslepiona bo nie zwracalam na to uwagi Nie wiem czy to miłość czy poprostu boję się samotności ale wiem ze boli strasznie. Chce szybko zapomniec i ruszyć dalej. Znam przecież swoją wartość.

[drirrpl]

Ja napiszę od nieco innej strony, facet tak w ogóle to nic nie zrobił, myślał tylko o tym, pogadał z tobą o tym problemie, ty zachowała się jak rasowy bluszcz, i zrobiłaś wszystko żeby facet ciebie znienawidził, teraz jak juz facet miał dosyć to stwierdzasz ze to wszystko jego wina i on nie dosyć się starał no bo przecież ty od jakiegoś krótkiego czasu zaczęłaś się starać xD takich zniszczeń nie naprawisz.

[broken20]

Zawsze się starałam.. zależało mi więc wybaczam mu choć nie mogłam przestać myśleć o tym co chciał zrobić z tamtą dziewczyna .. miałam obawy ,robiłam spiny ale chciałam się zmienić - zaufać i zaufalam po raz drugi. To było trudne ,miałam ze sobą spory problem bo nie chciałam mieć wątpliwości i kłócić się co jakiś czas jak zachowywał się dziwnie.

[MalarskiSen]

Uważam , że zrobiłaś dobrze, skoro on tak postawił sprawę, możliwość naprawy-ratowania czegokolwiek nie istniała przy jego nastawieniu to innego wyjścia nie było, jak to mówią do tanga trzeba dwojga.
Dobrze zrobiłaś, jest Ci ciężko ale czas leczy rany

[drirrpl]

Ciągłe czepiacie się o pierdoły z twojej strony to powolne uśmiercanie związku, facet zaczyna z czasem ciebie za to nienawidzić wiec się nie dziw z takiego obrotu spraw.

[broken20]

Trzeba mieć szacunek do kobiet ,jeżeli on mnie traktował po chamsku po to tylko świadczyło o jego wychowaniu. Jak to się mówi Karma kiedyś powróci

[MalarskiSen]

Napisane przez broken20

Trzeba mieć szacunek do kobiet ,jeżeli on mnie traktował po chamsku po to tylko świadczyło o jego wychowaniu. Jak to się mówi Karma kiedyś powróci

Pewnie, że tak