![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 13
|
czyja wina?
Witam,
postanowilam napisac gdyz juz sama nie wiem co robic. Mam konto na forum od dlugo czasu, ale po prostu wstyd i tyle. Jestem w zwiazku od prawie 2 lat, moj chlopak - uroczy, czuly, kochajacy, rozwodnik z dwojgiem doroslych dzieci, oboje mieszkaja z nim, jedno idzie na studia za pare miesiecy, rozsadne, szanujace jego i mnie. drugie dzieko, 21 lat bez planow na zycie, nie szanuje ani ojca a tym bardziej i mnie. Mieszkamy razem, moj chlopak chcial zebysmy zamieszkali razem juz po roku znajomosci, wydawalo mi sie ze to dosyc szybko, ale stwierdzilam ze skoro sie kochamy wszystko powinno byc ok. I bylo. Do czasu. Przez ostatnie kilka miesiecy nic innego nei ma, jak klotnie. Przynaje sie, czesc klotni ja prowokuje, ale nie moge zniesc faktu ze jego 'dzieci' dorosle a siedza w domu, leniwe, czekaja tylko az ktos im obiad ugutotuje, posprzata, najlepej zeby jeszcze dac pieniadze. Doszlo do momentu, ze ja juz im nie zwracam uwagi o nic, bo pozniej sa tylko klotnie. Moj chlopak na poczatku trzymal moja strone, zwracal im uwage, teraz juz to wszystko olewa, zwraca im uwage jak juz jest faktycznie zle. Uwaza, ze trzeba dac im czas, bo ich matka zostawila ich jak byli mali wiec teraz potrzebuja czasu zeby sie do wszystkiego przyzwyczaic. Ok, rozumiem, ale nie mozna zostawic ich na zasadzie, robcie co chcecie. Zbyt rozsadni to oni nie sa. jakiekolwiek zasady typu: zdejmij buty w domu, scisz tv albo gry po 22 nie dzialaja, trzeba im przypominac kilka razy w tygodniu o tych samych rzeczach. Mielismy plany zeby sie przeprowadzic za kilka lat w inne miejsce, ale teraz pojawia sie problem jak sie przeprowadzic skoro jego mlodsze dziecko sobie nie poradzi w zyciu, on nawet nie potrafi sprzatnac po sobie. Szczerze, nie czuje sie jakbym miala dom, to jest ich dom, nei moj, nie czuje sie swobodnie. moj TZ uwaza, ze to wszystko wymyslam, ze to moja wina ze nie czuje sie jak w domu. Trudno mieszkac w domu jesli wiesz ze nie jestes mile widziana, ze jego syn traktuje mnie jak powietrze. Czy ja faktycznie przesadzam? moze to normalne, ze jego synowie nie radza sobie w zyciu ze wzgledu na rozwod rodzicow. Ja mam wizje, ze wszyscy sie beda szanowac itd. ale to tylko moja wizja. Prawde mowiac nie moge sie doczekac kiedy jego dzieci sie wyprowadza z domu i my w reszcie bedziemy mogli byc sami. Dodam ze ja nie mam dzieci i nie planuje ich miec. Nastepna kwestia, moj chlopak byl typem romantyka na poczatku naszej znajomosci, wiadomo jak to jest na poczatku. W pewnym momencie wszystko sie skonczylo. Wspomnialam mu pare razy w formie zartu, ze lubie kwiaty itd. ale nie zalapal. wczoraj podczas kolejnej klotni, wygarnelam wszystko. Powiedzial, ze faktycznie moze nie jest zbyt romantyczny ale taki jest i koniec. Sama nie wiem, jest zbyt wiele do pisania, moglabym pisac i pisac. Jest mi przykro bo mam wrazenie ze on nie dba wogole. Jakiekolwiek rozmowy o zareczynach/slubie koncza sie klotnia, ze on juz raz byl zonaty i nie spieszy mu sie do slubu. Jak wy to widzicie? moze ja faktycznie nie widze czegos co jest oczywiste, moze faktycznie ja prowokuje czesc klotni i zachowan. Dodam ze jestem DDA, pracuje nad soba i nad pewnymi zachowaniami spowodowanymi faktem rozwodu moich rodzicow. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
Co do nieradzenia sobie w życiu - gdyby dostali na głowę kubeł zimnej wody, to by sobie poradzili. Na dzień dzisiejszy, po co mają się wysilać, skoro autorytet (ojciec) od nich nie wymaga? Mówienie, że ktoś nie potrafi po sobie posprzątać, gdy jest osobą w pełni sprawną fizycznie umysłowo i fizycznie jest hm.... oderwane od rzeczywistości? Potrafi, tylko nie chce. Może demonstracyjnie, Tobie na złość, albo olewał to całe życie, więc nie ma zamiaru się zmieniać. Inaczej by było, gdyby ojciec wymagał, ale że nie wymaga i nie zamierza stawać więcej po Twojej stronie, raczej nic nie zdziałasz. To nie są przedszkolaki, które się przyzwyczają, to dorosłe konie, ze swoimi charakterami i wykształconymi nawykami. Są na tyle duzi, że pewnie zauważają, że ojcu już nie bardzo się o Ciebie chce dbać, nie ma zamiaru robić Cię pełnoprawną panią domu, więc traktują jak tymczasowego, przymusowego lokatora, a nie kogoś, kogo należy naprawdę poważnie traktować. Myślę, że podstawową kwestią, którą powinnaś sobie przemyśleć, jest Twoja relacja z tym panem, bo to również on może coś zmienić w kontaktach z dziećmi, nikt inny. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 53
|
Dot.: czyja wina?
Szczerze. Gdybym miała 21 lat i przyszła by mi do domu obca baba i próbowała ustawiać mnie po katach i narzucać swoje zasady, to jeszcze na zlosc bym jej robiła.
edit. Byłam w takiej sytuacji. Tylko, że na miejscu tych chłopaków. Teraz na szczęście mam trochę więcej lat. Swój dom i rodzinę. I szczerze doprowadzalo mnie to do szału kiedy moja macocha próbowała mną dyrygowac. Obca kobieta, która była dla mnie nikim po za baba mojego ojca. Nie miała prawa mi mówić co mam robić. Wszystko uzgadnialam tylko z moim tata. Ja olewalam. I jej glupkowate pomysły. Edytowane przez _Miyu Czas edycji: 2015-12-21 o 16:51 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 7 367
|
Dot.: czyja wina?
Rozumiem, że jesteś zła i jest Ci przykro, ale tych "dzieci" już nie zmienisz. Skoro przez tyle lat ich ojcu to nie przeszkadzało, to nagle nie zacznie.
__________________
Najtrudniejszy jest koniec miesiąca. Zwłaszcza 30 ostatnich dni.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 18 638
|
Dot.: czyja wina?
Nie wysuwałabym tak daleko idących wniosków, że to młodsze dziecko sobie nie poradzi. Teraz jest wygodnie, ale może by się ogarnął, gdyby został sam. Dziwne jest dla mnie blokowanie przeprowadzki, "bo on po sobie nie sprząta".
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Regulator reniferów
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
|
Dot.: czyja wina?
Oni są dokładnie tacy, jak ich ojciec wychował, a ty niestety jesteś nowa i nie poczujesz się jak u siebie.
A tak ogólnie, to kto w tym domu sprząta i gotuje? Ty czy twój ukochany? BTW, wzrusza mnie ten podział na dobre i złe dziecko, takie sztampowe. A potem nagle jednak okazuje się, że obaj nie ogarniają.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni. Edytowane przez Djuno Czas edycji: 2015-12-21 o 17:47 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: czyja wina?
Ja bym się wyprowadziła. Bo to oczywiste, że nie jesteś u siebie. I nie będziesz, dopóki synowie nie dostaną skrzydeł. A raczej nie dostaną, skoro im wygodnie w rodzinnym domu i nic nie muszą, tłumaczeni dziecięcą traumą (ile lat ta trauma już ma? dobija do pełnoletności?)
Poszukaj sobie kawalerki, zostaw chłopaka z tym bajzlem, tłumacząc mu dlaczego nie chcesz z nimi mieszkać i tyle. I też mam pytanie - to chyba nie Ty tam sprzątasz i gotujesz? Bo jeśli tak, to natychmiast przestań.
__________________
May the Force be with You!
|
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i Wyprzedaże
![]() |
#8 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 13
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
Z tego co mowicie, to widze, ze nie powinnam oczekiwac akceptacji i milosci ze strony jego dzieci. Z jednej strony to rozumiem, bo tez kiedys bylam w sytuacji ze moj ojczym probowal mna rzadzic itd. Jak powinnam sie zachowac wzgledem jego dzieci? moj TZ sugeruje, zebym usunela sie z wszelkiego komentowania ich poczynan, zebym probowala byc mila itd. ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Regulator reniferów
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
|
Dot.: czyja wina?
W ogóle, albo dzieciątka wysłać na studia do innego miasta, albo samemu się wyprowadzić.
Przestań sprzątać. Trochę to wygląda tak, jakby chłopak nalegał na wspólne mieszkanie, bo szukał kogoś, kto ogarnie bałagan. Albo po prostu nikomu z tej trójki bałagan nie przeszkadza i tylko chodzisz pomiędzy nimi i dupę trujesz. Nie dziw się, że cię nie kochają, skoro nagle po wielu latach spokojnego pielęgnowania miru domowego zjawia się nowy mieszkaniec i straszy wszystkich odkurzaczem. Wyobraź sobie, że oni oczekują czegoś od ciebie, co totalnie cię nie interesuje i czego nigdy nie robiłaś, pielenia grządek, drylowania wiśni, i to nie od święta, a dwa razy w tygodniu. Spróbuj proponować i pytać, zamiast trucia. Zamiast niepotrzebnego strzępienia języka, spytaj, kto w tym tygodniu odkurza i puszcza pranie i kiedy to zrobi, bo ty bierzesz na siebie łazienkę. No i najpierw obgadaj to z partnerem, żeby nie wchodzić pomiędzy nich.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
Przestań być nadgorliwa. Obowiązki domowe obgadajcie najpierw z facetem na osobności, jak on to w ogóle widzi. Potem z synami, razem. Szansa, że Cię polubią jest niewielka, ale też nie bardzo wiem, co Cię tak dziwi i śmieszy w propozycji TŻa? Bycie dla nich niemiłym i wtrącanie się w ich sprawy prędzej niż później skończy się wystawieniem Ci walizek za drzwi - dzieci prawie zawsze w takich sytuacjach wygrywają batalię. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
plum plum
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
|
Dot.: czyja wina?
A ja bym mimo wszystko poważnie przemyślała związek z facetem, który pozwala, by jego własne dzieci stawały się kaleczne. Bo jak rozumiem- ten 21latek nic nie robi w życiu? Jestem ciekawa, czy Twój chłopak ma świadomość, jaka światła kariera może czekać kogoś, kto niczego nie umie, niczego nie robi i rośnie mu dziura w CV? To tłumaczenie się traumą to dla mnie przejaw lenistwa i braku odpowiedzialności ze strony tż. O ile można przymknąć oko na niesprzątanie to jednak brak wymagań co do np pójścia do pracy czy dalszej nauki to już poważna sprawa.
Jeśli chodzi o prowadzenie domu, to pogadaj z partnerem i niech on zarządzi dyżury w sprzątaniu. Dzieciaki niech sprzątają jak umieją, nie komentuj i nie poprawiaj. Okres świąteczny to dobra okazja, jak sobie zrobią, takie będą miały święta.
__________________
May the Force be with You!
|
![]() ![]() |
![]() |
Okazje i pomysły na prezent
![]() |
#12 | |
Regulator reniferów
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
Ja nie wiem, na ile ten 21latek serio nic nie robi, a ja ile autorka się go czepia. Ja miałam pracę na 3/4 etatu i szkołę i nawet nie mieszkałam z partnerką ojca, a ta i tak miała do mnie pretensje, że nic nie robię, ani w kierunku własnej przyszłości, ani w ogóle. Tłumaczenie dzieci traumą to mydlenie oczu, które partner autorki stosuje z powodzeniem od wielu lat, żeby nie przyjąć do wiadomości własnej niewydolności wychowawczej.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 13
|
Dot.: czyja wina?
to nie jest tak, ze te dzieci nic nie robia, jak im powiesz, zeby cos zrobily/posprzataly to zrobia, fakt ze trzeba im powiedziec, nie zrobia sami z siebie. Starszy syn pracowal, teraz bedzie szedl na studia, wlasnie dostal prace na pol etatu, jest ok. Mlodszy tlumaczy sie trauma z dziecinstwa, pracuje na pol etatu, duzych pieniedzy z tego nie ma, chodzi tutaj o fakt, ze jak pojdzie na swoje to sie nie utrzyma, bo nie ma wystarczajaco pieniedzy, nie oszczedza i za bardzo nei zdaje sobie sprawy z tego jak zycie wyglada, ze jedzenie nie pochodzi z lodowki lecz ze sklepu itd. Ja sie przyznalam TZ ze faktycznie na poczatku oczekiwalam od nich zbyt duzo, teraz nie czepiam sie, bo szkoda mi zdrowia. Wiec przyznaje sie do winy, ze faktycznie zle to zaczelam.
Co do sprzatania, ja glownie sprzatam bo lubie porzadek, TZ sprzata i glownie gotuje. Synowie sprzataja swoje pokoje i lazienki. Jak sie im przypomni. Moze ja sie faktycznie czepiam, ale ja w ich wieku po pierwsze nie mieszkalam juz z rodzicami, bylam na swoim i nikt mi nie musial przypominac 10 razy o czyms. Dlatego jest mi trudno zrozumiec takie a nie inne zachowanie. Staram sie byc mila, ale mam wrazenie, ze teraz mlodszy syn odbierze to jako znac ze wygral i nadal bedzie tak jaki jest wobec mnie. Jak to powinnam rozegrac, zeby fakktycznie zmienic relacje ale zeby nie pokazac ze w jakis sposob jestem na przegranej pozycji? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
Regulator reniferów
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
|
Dot.: czyja wina?
Skoro obaj pracują, uczą się (młodszy jeszcze nie ogarnia, ale nie on pierwszy) i wykonują obowiązki domowe (co prawda po przypomnieniu), to się ich czepiasz.
Skąd w ogóle poczucie, że musisz z nimi o coś rywalizować i wygrać? Biorąc pod uwagę obecną sytuację w kraju, to raczej ciężko się utrzymać z pierwszej czy drugiej pracy, nawet na cały etat, nie oni pierwsi są na utrzymaniu rodziców i nie mają perspektyw na samodzielność w najbliższym czasie. Jeżeli oczekujesz, że ktoś nagle zacznie być dla ciebie miły, to stawiasz się z miejsca na przegranej pozycji - ani nie ma siły, która go do tego zmusi, sensu też w tym nie ma za wiele. Nie wiem też, co rozumiesz pod pojęciem szacunku - obraża cię, wyzywa? Odmawia pomocy, trzaska drzwiami? Wrzeszczy, że cię zniszczy? Odpuść trochę, pozwól mu być naburmuszonym i spróbuj tego, czego sama oczekujesz - zaakceptuj go takim, jakim jest.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 |
Mroczny Elf św. Mikołaja
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Miasto Królów Polskich
Wiadomości: 1 205
|
Dot.: czyja wina?
Ale Ty JESTEŚ na przegranej pozycji. Dzieciaki 19 i 21 to są dzieciaki w pełni wychowane, teraz już nic nie zmienisz. Ich ojciec wychował ich tak, jak wychował. Matka, czy brak matki - taka sytuacja teraz. Taka sytuacja od 20 lat, Ty jesteś elementem stosunkowo nowym. Zważ jeszcze na to - to jest męska jaskinia, 3 dorosłych chłopów ze swoimi nawykami, a Ty nie masz argumentów po swojej stronie, bo ani matką, ani żoną nie jesteś, chyba tylko szantaż/groźby/sabotaż zostaje. Tłumaczenie traumą są rzeczywiście głupie, w końcu nie przeżyły wojny tylko rozwód. Jak w tym wieku mają dalej "traumę" to już z niej nie wyjdą. To jest tylko kwestia woli całej trójki. Ja bym się wyprowadziła i zobaczyła czy sobie przemyśli priorytety.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#16 |
Regulator reniferów
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
|
Dot.: czyja wina?
Ale jakie priorytety? Przecież oni wszystko robią tak, jak ona chce. Tyle, że młodszy jest niemiły, a obaj mało zarabiają.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 | |
Mroczny Elf św. Mikołaja
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Miasto Królów Polskich
Wiadomości: 1 205
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
Wygląda na to, że im tam nie gra w tym domu, więc albo synowie musieliby się usamodzielnić, iść na studia do innego miasta, wyprowadzić, albo ona. Czyli albo facet już dzieciaczki wypuszcza z gniazda i skupia się na swoim związku, albo siedzą we trzech w tej jaskini i obcy element, dla którego nie ma miejsca się usuwa. Bo tak to wygląda na próby tworzenia nie tyle związku, co rodziny. A jej taka rodzina nie pasuje. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Regulator reniferów
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
|
Dot.: czyja wina?
No ale co ma robić, jak nie olać. Pewnie z jego perspektywy jest ok, bo tak obiektywnie rzecz biorąc chyba serio - jest ok. A autorka twierdzi, że jego synowie są leniwi, niezaradni, niesamodzielni i obojętni. Co on ma jej na to odpowiedzieć? Nie chce się z nią kłócić, synów też średnio chce z domu wyrzucać.
Mnie to wygląda, że autorka sama zwady szuka i kwasy powoduje, a jej partner jest baaaardzo cierpliwy, bo ma doświadczenie po bataliach z nastolatkami. Ci synowie to w ogóle taki kozioł ofiarny, partner nie stara się, nie jest romantyczny, nie zależy mu, ale jest czuły, to te jego syny takie wstrętne i pasożytujące.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
Współczuję tym chłopakom w tym momencie, bardzo. |
|
![]() ![]() |
![]() |
Okazje i pomysły na prezent
![]() |
#20 | ||
Mroczny Elf św. Mikołaja
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Miasto Królów Polskich
Wiadomości: 1 205
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
Cytat:
|
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#21 | ||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 13
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
---------- Dopisano o 22:34 ---------- Poprzedni post napisano o 22:32 ---------- Cytat:
|
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#22 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
|
Dot.: czyja wina?
Ja jeszcze dodam, że gdyby jakaś obca baba dyktowała mi, jaki mam mieć porządek w pokoju, to by mnie szlag na miejscu trafił.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#23 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 13
|
Dot.: czyja wina?
Jesli ktos mi napisze, ze zle zrobilam itd. nadal zle robie, przyjmuje cala krytyke. Pisze tutaj o porade, gdyz doszlam do momentu, ze na prawde nie wiem co robic i jak to wszystko rozegrac, zeby jakos sie to trzymalo i ew. naprawilo.
---------- Dopisano o 22:38 ---------- Poprzedni post napisano o 22:37 ---------- TZ i ja nie wnikamy w stan porzadku/balagan w ich pokojach. Aczkolwiek maja obowiazek sprzatac swoja lazienke. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#24 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
Cytat:
Synowie sprzataja swoje pokoje i lazienki. Jak sie im przypomni. |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#25 | ||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2015-12
Wiadomości: 13
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
I tak jak juz wspomnialam, nie rozumiem, ze trzeba komus przypominac caly czas o zrobieniu czegos. Bycie doroslym to jednak stan umyslu gdzie rozumiesz co nalezy do twoich obowiazkow bez potrzeby przypominania co chwile. ---------- Dopisano o 22:57 ---------- Poprzedni post napisano o 22:45 ---------- Cytat:
Edytowane przez handmade_with_love Czas edycji: 2015-12-21 o 21:46 |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#26 | ||
Regulator reniferów
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
Ogólnie to problem jest jednak w tym, że to twój partner nie widzi żadnego powodu, żeby zacieśnić znajomość z tobą - zalegalizować związek, zacząć nowe życie bez synów, tylko z tobą, a ty szukasz winy w jego dzieciach, zamiast w nim. Ty ich do wyprowadzi nie zmusisz, wizaż tym bardziej wiele nie może. A synowie nieważne jak bardzo by się starali, to będą ci przeszkadzać, bo ty byłaś inna w ich wieku. Cytat:
No to mają oszczędzać, czy dokładać się do wspólnego budżetu? Nie kupują, bo twój partner nigdy wcześniej tego nie wymagał, być może nawet teraz tego nie oczekuje, a ty wyciągasz problem znikąd. A jeśli oczekuje - niech im to powie, a nie szuka sprawiedliwości na wizażu.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni. Edytowane przez Djuno Czas edycji: 2015-12-21 o 22:00 |
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#27 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
|
Dot.: czyja wina?
Chyba jednak po roku znajomosci bym sie nie wprowadzila do mieszkania chlopaka z dwoma doroslymi jego synami,ktory nie ma w planach ozenic sie ze mna,bo oznaczaloby to,ze pan nie szuka dla siebie zony a dla synow macochy i mialabym juz te swiadomosc,ze nie moge sie czuc swobodnie ,bo moze tak byc,ze dzis jestem a jutro mnie nie ma. Wlasciwie to teraz dopiero tak naprawde sie poznajecie.Poza tym to ZAWSZE bedzie ich dom a nie Twoj.Jedyne wyjscie ,to wyprowadzka
![]() Z tz laczy Cie jeszcze "cos" a z jego synami juz wogole nic,wiec traktuja Cie obco.Ktos kto pojawil sie u nich nagle i jeszcze cos mu nie pasi. Sama przyznajesz,ze dla Ciebie samej zamieszkanie po roku znajomosci bylo szybkie,to co oni maja powiedziec? Powinniscie w tym ukladzie usiasc i obgadac podzial obowiazkow a do synow nie wtracaj sie. Jedynie,gdy beda Cie ewentualnie nie szanowac z miejsca wspolnie z tz reagowac.Jesli i w tym temacie zauwazysz ,ze jestes sama,to czas sie pakowac. |
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#28 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 7 367
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
Ja bym tych synów po prostu olała. Skoro do tej pory jakoś dawali sobie radę, to bez przypominań Autorki też dadzą.
__________________
Najtrudniejszy jest koniec miesiąca. Zwłaszcza 30 ostatnich dni.
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#29 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#30 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 071
|
Dot.: czyja wina?
Cytat:
Calkiem mozliwe,ze nie jestes juz pierwsza co probuje im narzucic swoj styl.Poza tym do tego potrzeba wiele czasu,cierpliwosci i wyczucia a w momencie,kiedy co najwazniejsze miedzy wami nie ma spojnosci,to inwazyjne wkraczanie w ich swiat zawsze skonczy sie rozstaniem. Osobiscie nie chcialabym miec"swiadkow" dzien po dniu watpliwego zwiazku z partnerem na jego "terenie". |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:51.