Rozczarowanie pracą? Co zrobić?

[suggestion]

Cześć Wszystkim

Przejdę od razu do konkretów. Jakiś czas temu załapałam się do nowej pracy, wydawało mi się, że w końcu w swoim zawodzie. Jak bardzo się zdziwiłam, kiedy z każdym dniem wykorzystywano mnie coraz bardziej – moja praca okazała przejęciem obowiązków sprzątającej (nie ma jej i zdaje się, że nie będzie), dosłownie wszystkiego, od półek przez podłogi po toaletę. W czasie rozmowy o pracę była mowa po prostu o dbanie o porządek (charakter pracy tego wymaga), jednak ani słowa o tym, że mam być po prostu sprzątającą. Ja wszystko rozumiem i byłam nastawiona np. na jakieś starcie kurzu w moim otoczeniu (czy po zakończonej pracy uporządkować swoje, co jest normalne) ale nie takie coś, o czym wspominałam wcześniej. Obowiązki związane z moim właściwym zawodem to jakieś 5% całego dnia pracy. Reszta to tylko i wyłącznie sprzątanie pięter, a i jeszcze jakie wymagania. Dzisiaj nie było szefa i kierownika, to zaledwie stopień wyższa ode mnie starsza pani wydawała mi 50 poleceń na minutę (a MUSISZ posprzątać to i to, a jeśli nie idzie doczyścić fugi na podłodze to bierz cifa i szoruj, MUSISZ wejść na drabinę, żeby czyścić gdzieś w kącikach, itd.). To zaledwie ułamek tego wszystkiego.

Proszę tylko nie myśleć, że księżniczkuję czy coś – pracowałam wcześniej na studiach za psie pieniądze, w jeszcze gorszych warunkach i ok. Teraz kończę już naukę, ucieszyłam się, kiedy dostałam tę pracę, bo myślałam, że będę mogła się dalej uczyć, rozwijać, spełniać się, a tu takie coś... Nie mam nawet możliwości skorzystania z właściwej pracy, bo wszystko szybko musi być zrobione ("ža jeszcze tego nie zrobiłaś?"€“ kiedy próbuję przyjrzeć się temu co robię, uczyć się chociaż nazw). Co mnie więc trzyma? Do końca miesiąca jestem na zleceniu, od czerwca miałam mieć umowę o pracę, a po trzech miesiącach, kiedy zamknę sprawę szkoły, NIBY jest możliwość wskoczenia na staż i podjęcie obowiązków właściwym mojemu zawodowi, chociaż z drugiej strony, nadal byłabym stażystą, na serwis sprzątający nie ma chyba co liczyć, więc nie wiadomo, czy nadal nie musiałabym im usługiwać (nawet łyżeczki po sobie nie zmyją). Nie chcę już przedłużać i mówić o innych, nieco bardziej absurdalnych sytuacjach.

Dzisiaj, słuchając tego wszystkiego w moim kierunku, obiecałam sobie, że jutro i przez weekend obejdę miasto w poszukiwaniu czegoś innego. W międzyczasie poświęcę więcej czasu na naukę w domu, żeby ostatecznie dobrze wypaść ze szkołą i mieć nadzieję, że znajdę staż w innym miejscu. Jutro z racji zbliżającego się końca miesiąca mam rozmowę z szefem i muszę się przez te kilka godzin zastanowić co dalej. Co Wy byście zrobili? Zacisnąć zęby na te trzy miesiące i mieć nadzieję, że później zacznę swoje właściwe obowiązki czy po skończonej zleconej stąd uciekać?

Dodam tylko, że nazwa mojego stanowiska nie ma nic wspólnego z tym, co aktualnie robię.

[201803290936]

Napisane przez suggestion

Cześć Wszystkim

Przejdę od razu do konkretów. Jakiś czas temu załapałam się do nowej pracy, wydawało mi się, że w końcu w swoim zawodzie. Jak bardzo się zdziwiłam, kiedy z każdym dniem wykorzystywano mnie coraz bardziej – moja praca okazała przejęciem obowiązków sprzątającej (nie ma jej i zdaje się, że nie będzie), dosłownie wszystkiego, od półek przez podłogi po toaletę. W czasie rozmowy o pracę była mowa po prostu o dbanie o porządek (charakter pracy tego wymaga), jednak ani słowa o tym, że mam być po prostu sprzątającą. Ja wszystko rozumiem i byłam nastawiona np. na jakieś starcie kurzu w moim otoczeniu (czy po zakończonej pracy uporządkować swoje, co jest normalne) ale nie takie coś, o czym wspominałam wcześniej. Obowiązki związane z moim właściwym zawodem to jakieś 5% całego dnia pracy. Reszta to tylko i wyłącznie sprzątanie pięter, a i jeszcze jakie wymagania. Dzisiaj nie było szefa i kierownika, to zaledwie stopień wyższa ode mnie starsza pani wydawała mi 50 poleceń na minutę (a MUSISZ posprzątać to i to, a jeśli nie idzie doczyścić fugi na podłodze to bierz cifa i szoruj, MUSISZ wejść na drabinę, żeby czyścić gdzieś w kącikach, itd.). To zaledwie ułamek tego wszystkiego.

Proszę tylko nie myśleć, że księżniczkuję czy coś – pracowałam wcześniej na studiach za psie pieniądze, w jeszcze gorszych warunkach i ok. Teraz kończę już naukę, ucieszyłam się, kiedy dostałam tę pracę, bo myślałam, że będę mogła się dalej uczyć, rozwijać, spełniać się, a tu takie coś... Nie mam nawet możliwości skorzystania z właściwej pracy, bo wszystko szybko musi być zrobione ("ža jeszcze tego nie zrobiłaś?"€“ kiedy próbuję przyjrzeć się temu co robię, uczyć się chociaż nazw). Co mnie więc trzyma? Do końca miesiąca jestem na zleceniu, od czerwca miałam mieć umowę o pracę, a po trzech miesiącach, kiedy zamknę sprawę szkoły, NIBY jest możliwość wskoczenia na staż i podjęcie obowiązków właściwym mojemu zawodowi, chociaż z drugiej strony, nadal byłabym stażystą, na serwis sprzątający nie ma chyba co liczyć, więc nie wiadomo, czy nadal nie musiałabym im usługiwać (nawet łyżeczki po sobie nie zmyją). Nie chcę już przedłużać i mówić o innych, nieco bardziej absurdalnych sytuacjach.

Dzisiaj, słuchając tego wszystkiego w moim kierunku, obiecałam sobie, że jutro i przez weekend obejdę miasto w poszukiwaniu czegoś innego. W międzyczasie poświęcę więcej czasu na naukę w domu, żeby ostatecznie dobrze wypaść ze szkołą i mieć nadzieję, że znajdę staż w innym miejscu. Jutro z racji zbliżającego się końca miesiąca mam rozmowę z szefem i muszę się przez te kilka godzin zastanowić co dalej. Co Wy byście zrobili? Zacisnąć zęby na te trzy miesiące i mieć nadzieję, że później zacznę swoje właściwe obowiązki czy po skończonej zleconej stąd uciekać?

Dodam tylko, że nazwa mojego stanowiska nie ma nic wspólnego z tym, co aktualnie robię.

Technik farmacji?

[suggestion]

Nie, nie TF. I proszę o opinię, bo ja już sama nie wiem, czy przesadzam, czy rzeczywiście tak to nie powinno wyglądać

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Ja bym się nie godziła na to, ale nie wiem, może są branże gdzie to jest normalne

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Właśnie, jestem ciekawa co to za branża, jeśli nie sprzątająca... Jakaś gastronomia, hotelarstwo?

[adult90]

Napisane przez suggestion

Nie, nie TF. I proszę o opinię, bo ja już sama nie wiem, czy przesadzam, czy rzeczywiście tak to nie powinno wyglądać

Mogę wiedzieć czemu ukrywasz zawód/nazwę stanowiska?
Gdybyś je prosto z mostu podała, to inne osoby wykonujące zadania tego stanowiska opowiedziałyby Ci czy też mają podobne sytuacje.

Ogólnie często tak jest, w Polsce to bardzo powszechne że nazwa stanowiska nie pasuje do obowiązków... lub te obowiązki wykraczają poza zakres stanowiska. Niestety...


Co bym zrobiła na Twoim miejscu? Chyba nie zaryzykowałabym "stażowania" skoro już teraz oszukali Cię i robisz nie to na co się umawialiście. Ja bym szukała innej pracy... I nie nastawiała się wogóle na ten staż jako na coś atrakcyjnego lecz jako na wykorzystywanie naiwnej.

[Olcia0401]

Co masz w umowie napisane? Jeżeli to jest umowa-zlecenie, to tak na prawdę nie musisz wykonywać obowiązków niezapisanych w umowie. Ja wiem, że to Twoja praca i że dobrze się mówi, ale czy próbowałaś powiedzieć, ze nie będziesz sprzątać, bo w umowie masz co innego zapisane?

[_Supernova_]

No co mamy napisac?Nie wiadomo na jakie stanowisko aplikowalas.Jesli nie na sprzataczke, to porozmawiaj o tym z szefem,jak on to widzi i jak Ty to widzisz.Ja bym nie pracowala jako sprzataczka chyba ze sytuacja zyciowa by mnie zmusila.

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a]

Odkąd kolega powiedział mi, że przez ponad rok czasu był na DARMOWYCH praktykach, już nic mnie chyba nie zdziwi.

Szkoda, że pracodawcy tak podle wykorzystują ludzi. Moje trochę nawet liczne doświadczenia pokazują, że od obietnic pracodawcy (że "już za miesiąc staż, za trzy miesiące umowa zlecenie, potem jeśli się Pani sprawdzi, to praca") do ich realizacji dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu uuuuuuuuuga, nie kończąca się droga.

Nie rozumiem, jak można mieć czelność wypróbowywać człowieka przez miesiąc na stanowisku sprzątaczki, jeśli potem chce mu się zaproponować zupełnie inne zajęcie. Ale nie wykluczam, że nawet na coś takiego bym się zgodziła, gdyby mi zależało.

[December12]

[1=578537b29e2e39e1d6e3dc9 dfc9821e485b809af_62f97e7 3ceb2a;60639711]Odkąd kolega powiedział mi, że przez ponad rok czasu był na DARMOWYCH praktykach, już nic mnie chyba nie zdziwi.

Szkoda, że pracodawcy tak podle wykorzystują ludzi. Moje trochę nawet liczne doświadczenia pokazują, że od obietnic pracodawcy (że "już za miesiąc staż, za trzy miesiące umowa zlecenie, potem jeśli się Pani sprawdzi, to praca") do ich realizacji dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu uuuuuuuuuga, nie kończąca się droga.

Nie rozumiem, jak można mieć czelność wypróbowywać człowieka przez miesiąc na stanowisku sprzątaczki, jeśli potem chce mu się zaproponować zupełnie inne zajęcie. Ale nie wykluczam, że nawet na coś takiego bym się zgodziła, gdyby mi zależało.[/QUOTE]
I tacy ludzie właśnie psują rynek pracy, bo jakby nie godzili się na darmową pracę/pracę za 5zł/h to nie byłoby w ogóle takich ofert.
Jeśli chodzi o ten staż, to autorko dopiero kończysz studia i masz czas na znalezienie czegoś lepszego. Nie łap się kurczowo pierwszej lepszej opcji, tym bardziej że już na początku Cię oszukali.

[skara]

Rzeczywiście trudno ocenić nie znając zawodu / branży, ale ja bym się z takiego miejsca zmywała. Szkoda czasu na to sprzątanie, niczego się nie uczysz, nie szanują Cię tam, a szansa awansowania ze sprzątaczki na np. recepcjonistkę czy sekretarkę nie jest za wielka.

[letik]

Powiem Ci, ze ja np pracowalam kiedys w nalym hotelu i bylam zatrudniona na stanowisku recepcjonistki. Z racji tego, że był to maly hotel to same musialysmy sprzatac pokoje, obslugiwac sniadania i wszelkie inne zachcianki gosci. No i recepcja do tego jak najbardziej tez czy byla to zla praca? Jak dla kogo..ekipa byla cudowna wiec mi to nie przeszkadzalo. Co do Ciebie Autorko, jesli Twoja praca zapisana na umowie to zaledwie 5% to chyba lekka przesada. Ja na rozmowie z szefem poruszylabym ten temat to raz a dwa troche utemperowalabym panie, ktore tak chetnie Ci rozkazuja. Nie daj sie wykorzystywać, jak pokazesz im, że co Ci każą. .wlasciwie Ci pasuje ( no bo sie nie odzywasz) to tak juz zostaniesz na tym stanowisku zapewne.

[zlosliwosc]

Co to za branża i jakie stanowisko masz na umowie? Jak z kasą - w miarę OK, czy raczej słabo?
Powiem tak, dopiero kończysz szkołę i nabywasz doświadczenie. Jeśli masz w umowie wpisane stanowisko, które wiąże się z branżą i dobrze wyglądałoby w CV to może warto się trochę przemęczyć i nie rezygnować od razu? Może Ci to pomóc w szukaniu lepszej pracy. Możesz na spokojnie pracować i szukać sobie czegoś lepszego. Takiej pracy jaką ty chcesz - ambitnej, gdzie będziesz się mogła dużo uczyć i rozwijać - nie znajduje się z dnia na dzień... Może to trochę potrwać.
I nie podchodź do tego w ten sposób, że teraz się niczego nie uczysz... Uczysz się chociaż tego, jak wyglądają relacje międzyludzkie w pracy, jak radzić sobie z konfliktami itd. Także dla Ciebie to też jest jakieś doświadczenie, które przyda Ci się w przyszłości.

[201703060948]

Opis obowiązków w umowie jest ważny.

Nie wiem jak jest w PL, ale w DE nie masz prawa otrzymywać obowiązków radykalnie odbiegających od tego, co masz w umowie.

Inna sprawa, co możesz w tej sytuacji zrobić, bo że jesteś sfrustrowana to oczywiste. Szukaj pracy i tyle.

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Napisane przez letik

Co do Ciebie Autorko, jesli Twoja praca zapisana na umowie to zaledwie 5% to chyba lekka przesada. Ja na rozmowie z szefem poruszylabym ten temat to raz a dwa troche utemperowalabym panie, ktore tak chetnie Ci rozkazuja. Nie daj sie wykorzystywać, jak pokazesz im, że co Ci każą. .wlasciwie Ci pasuje ( no bo sie nie odzywasz) to tak juz zostaniesz na tym stanowisku zapewne.

I co, myślisz, że te kobiety przypadkiem jej rozkazuja, że ma sprzątać? Albo Autorka przypadkiem robi co innego niż ma na umowie? I jak pójdzie do szefa, żeby go o tym poinformować to to się wtedy zmieni?

Ja myślę, że szef doskonale wie, jakiej pracownicy szukał i jak to się miało nazywać jako stanowisko. I taka rozmowa może zaskutkowac jedynie pustymi obietnicami w stylu: każdy najpierw zaczyna od takich zadań / za jakiś czas jak się sprawdzisz to masz szansę na staż i inne obowiązki.

A jeśli odmówi, to jej pewnie podziękuja... Bo szukają kogoś, kto będzie pomagał przy sprzątaniu i tyle.

Napisane przez Osterhase

Opis obowiązków w umowie jest ważny.

Nie wiem jak jest w PL, ale w DE nie masz prawa otrzymywać obowiązków radykalnie odbiegających od tego, co masz w umowie.

Inna sprawa, co możesz w tej sytuacji zrobić, bo że jesteś sfrustrowana to oczywiste. Szukaj pracy i tyle.

No skoro na umowie zleceniu są wypisane obowiązki, które pracownik ma wykonywać, to chyba oczywiste, że zgodnie z prawem takie obowiązki ma wykonywać a nie np sprzątać - jeśli tego nie było w umowie. I co z tego? Jak ma to wyegzekwować? Postraszyc skarga do inspekcji pracy? Złożyć tę skargę? Oczywiście, ma prawo, wtedy możliwe że to wyegzekwuje. I ją zwolnią. Prościej jest zrezygnować, a skargę i tak może złożyć jeśli chce.

[letik]

[1=fbf4f81e41525779832788c d71e9a6a506251643_6580de1 7ecce4;60716716]I co, myślisz, że te kobiety przypadkiem jej rozkazuja, że ma sprzątać? Albo Autorka przypadkiem robi co innego niż ma na umowie? I jak pójdzie do szefa, żeby go o tym poinformować to to się wtedy zmieni?

Ja myślę, że szef doskonale wie, jakiej pracownicy szukał i jak to się miało nazywać jako stanowisko. I taka rozmowa może zaskutkowac jedynie pustymi obietnicami w stylu: każdy najpierw zaczyna od takich zadań / za jakiś czas jak się sprawdzisz to masz szansę na staż i inne obowiązki.

A jeśli odmówi, to jej pewnie podziękuja... Bo szukają kogoś, kto będzie pomagał przy sprzątaniu i tyle.



No nie wiem..jesli to duża firma to moze po prostu wykorzystuja nowa osobe do rzeczy, za które odpowiadaja wszyscy? Jak rozmowa z szefem tylko potwierdzi fakt, ze to posada sprzataczki nazwana ladnie np. Praca biurowa..to wtedy albo odchodzi albo swiadomie pracuje na takim stanowisku.

[kiciun]

[1=578537b29e2e39e1d6e3dc9 dfc9821e485b809af_62f97e7 3ceb2a;60639711]Odkąd kolega powiedział mi, że przez ponad rok czasu był na DARMOWYCH praktykach, już nic mnie chyba nie zdziwi.
[/QUOTE]

Zajrzałam przypadkiem na ten wątek i to mnie zdziwiło. Bo ja robiłam praktyki w szkole przez pół roku, robię w galerii dziecka kolejne pół, a do tego półtora roku w pracowni techniki dentystycznej, bo ucze się w dwóch szkołach i mi nigdy nikt nie powiedział, że na praktykach się coś zarabia serio? Ludzie robią wielką łachę jak w ogóle przyjmują na praktyki. Co więcej moich znajomych mieli przyjąć na praktyki w technice dentystycznej, pod warunkiem, że szkoła lub oni sami będą im płacić ileś tam miesięcznie (ok 200 zł chyba). Nie darmowy pracownik, ale taki co jeszcze dopłaca by móc pracować

[December12]

Napisane przez kiciun

Zajrzałam przypadkiem na ten wątek i to mnie zdziwiło. Bo ja robiłam praktyki w szkole przez pół roku, robię w galerii dziecka kolejne pół, a do tego półtora roku w pracowni techniki dentystycznej, bo ucze się w dwóch szkołach i mi nigdy nikt nie powiedział, że na praktykach się coś zarabia serio? Ludzie robią wielką łachę jak w ogóle przyjmują na praktyki. Co więcej moich znajomych mieli przyjąć na praktyki w technice dentystycznej, pod warunkiem, że szkoła lub oni sami będą im płacić ileś tam miesięcznie (ok 200 zł chyba). Nie darmowy pracownik, ale taki co jeszcze dopłaca by móc pracować

No nie wiem, może to zależy od branży. W mojej pierwsze praktyki miałam bezpłatne, ale potem już tylko płatne.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez kiciun

Zajrzałam przypadkiem na ten wątek i to mnie zdziwiło. Bo ja robiłam praktyki w szkole przez pół roku, robię w galerii dziecka kolejne pół, a do tego półtora roku w pracowni techniki dentystycznej, bo ucze się w dwóch szkołach i mi nigdy nikt nie powiedział, że na praktykach się coś zarabia serio? Ludzie robią wielką łachę jak w ogóle przyjmują na praktyki. Co więcej moich znajomych mieli przyjąć na praktyki w technice dentystycznej, pod warunkiem, że szkoła lub oni sami będą im płacić ileś tam miesięcznie (ok 200 zł chyba). Nie darmowy pracownik, ale taki co jeszcze dopłaca by móc pracować

Sa praktyki platne i bezplatne. Natomiast o tych, do ktorych trzeba doplacac tez slyszalam i szczerze mowiac zwalilo mnie to z nog dziewczyna prosila moja mame o bezplatne praktyki, bo gdzie indziej kazali sobie za nie placic.
Natomiast z mojego doswiadczenia wynika, ze te bezplatne sa raczej krotkie, nie znam nikogo, kto pracowalby za free dluzej niz miesiac lub 2.