Stracone zaufanie - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-02-23, 22:19   #1
unicofresco
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 102

Stracone zaufanie


Hej, mam do was pytanie.

Czy komus z was udalo sie odzyskac zaufanie do partnera/partnerki? Jesli tak, to jak to zrobiliscie? Lub co tez takiego zrobil wasz partner/partnerka, zeby znowu je odzyskac?
unicofresco jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-23, 22:24   #2
Barbarella05
Wtajemniczenie
 
Avatar Barbarella05
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 2 713
Dot.: Stracone zaufanie

Zależy co zrobił,że je stracił.

Ogółem stracone zaufanie ciężko odzyskać i do tego potrzebna jest duża praca obojga partnerów.
Barbarella05 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-23, 22:34   #3
stewardesa
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: ostatni bastion obiektywizmu
Wiadomości: 9 515
Dot.: Stracone zaufanie

A ten partner zasługuje na to zaufanie?
stewardesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-23, 23:33   #4
mariaelena93
Raczkowanie
 
Avatar mariaelena93
 
Zarejestrowany: 2015-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 61
Dot.: Stracone zaufanie

Próbował odzyskać moje zaufanie. Najwyraźniej nie próbował wystarczająco, bo po miesiącu skończyło się z jeszcze większym hukiem
Jeśli ktoś bardzo, bardzo, bardzo chce i ma wystarczająco dużo uporu i chęci, by zaufać ponownie, to sądzę, że jest to możliwe. Ale wymaga wiele pracy nad sobą i nad relacją.
mariaelena93 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-24, 00:05   #5
RasAlGhul
Przyczajenie
 
Avatar RasAlGhul
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 25
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez unicofresco Pokaż wiadomość
Hej, mam do was pytanie.

Czy komus z was udalo sie odzyskac zaufanie do partnera/partnerki? Jesli tak, to jak to zrobiliscie? Lub co tez takiego zrobil wasz partner/partnerka, zeby znowu je odzyskac?
Nie stosować protez w stylu zwiększonej kontroli - to może przynieść krótkoterminową ulgę, ale partner/partnerka może przez to paradoksalnie nabyć lub powiększyć nawyk "kręcenia". Jak raz wejdziecie w styl oglądania pod lupą każdego kroku i zachowania Twojego partnera, trudno będzie to porzucić.

Jeśli uszczerbek na zaufaniu jest duży, najlepiej zwrócić się gdzieś wspólnie po pomoc. Możesz tego nie widzieć od środka - ale będąc ofiarą jakiejś sytuacji, nie wyleczysz się z niej samymi chęciami. Będzie Wam trudno rozmawiać i nawet nie zauważycie, kiedy to się stanie - argument za argumentem, mówienie, żeby wypowiedzieć swoje racje, bez próby wysłuchania i zrozumienia siebie wzajemnie.

Odpowiedzieć sobie szczerze - najlepiej po jakimś czasie - na pytanie, czy chcesz z nim być po tym, co się wydarzyło.

Ale z drugiej strony, najlepiej też po jakimś czasie, zweryfikuj jego podejście i motywację do zmiany. Jeśli zawiódł Twoje zaufanie, a konsekwentnie chciałby je odzyskać - to dobry znak. Może to banał, ale jeśli nie wybrałaś sobie mimozy, która "nie ma innej opcji" i jest z Tobą, bo mu wygodnie - może zwyczajnie warto próbować.

Na pewno będzie Wam bardzo trudno, obojgu. Powodzenia!
RasAlGhul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-24, 06:36   #6
Karena 73
Kobieta z klasą
 
Avatar Karena 73
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 3 058
Dot.: Stracone zaufanie

Daremny trud gorrący Kubańczyk nie chce zrezygnować z gorrącej koleżanki. Autorko założenie nawet dwustu wątków tego nie zmieni. Nic nie poradzisz podobno taka kultura, że co rusz to inna
__________________
Miłość to gra we dwoje, w której oboje muszą wygrywać.
Karena 73 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-24, 09:39   #7
stewardesa
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: ostatni bastion obiektywizmu
Wiadomości: 9 515
Dot.: Stracone zaufanie

Po tych wszystkich odpowiedziach nie po Twojej myśli wpadłaś na pomysł założenia wątku, w którym nic nie wspomnisz o swojej sytuacji i ktoś napisze coś, co chcesz przeczytać? Tu chyba można tylko doradzić wydłubanie sobie oczu albo chociaż odwracanie wzroku.
Dlaczego prosisz o poradę ograniczone laski?
stewardesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-02-24, 15:17   #8
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Stracone zaufanie

Nie zawsze się da odbudować zaufanie, szczególnie gdy facet na to zaufanie zwyczajnie nie zasługuje. Tak właśnie jest w Twojej sytuacji, którą już tu szeroko i obszernie opisałaś - to, że nie podasz tu szczegółów nic w tej sytuacji nie zmieni.
Nie da się zacząć ufać komuś, kto swoim zachowaniem całe zaufanie burzy.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-24, 20:26   #9
unicofresco
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 102
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez stewardesa Pokaż wiadomość
Po tych wszystkich odpowiedziach nie po Twojej myśli wpadłaś na pomysł założenia wątku, w którym nic nie wspomnisz o swojej sytuacji i ktoś napisze coś, co chcesz przeczytać? Tu chyba można tylko doradzić wydłubanie sobie oczu albo chociaż odwracanie wzroku.
Dlaczego prosisz o poradę ograniczone laski?
Hahahaha, pisze w cudzym watku - problem; zakladam wlasny - problem. Na szczescie niektore rady sa sensowne i nie wszystkie wizazanki sa az tak agresywne jak ty. Twoja rade przyjelam do wiadomosci i wzielam do serca: rozwod. Bardzo dziekuje za opinie.

---------- Dopisano o 20:26 ---------- Poprzedni post napisano o 20:01 ----------

Cytat:
Napisane przez RasAlGhul Pokaż wiadomość
Nie stosować protez w stylu zwiększonej kontroli - to może przynieść krótkoterminową ulgę, ale partner/partnerka może przez to paradoksalnie nabyć lub powiększyć nawyk "kręcenia". Jak raz wejdziecie w styl oglądania pod lupą każdego kroku i zachowania Twojego partnera, trudno będzie to porzucić.

Jeśli uszczerbek na zaufaniu jest duży, najlepiej zwrócić się gdzieś wspólnie po pomoc. Możesz tego nie widzieć od środka - ale będąc ofiarą jakiejś sytuacji, nie wyleczysz się z niej samymi chęciami. Będzie Wam trudno rozmawiać i nawet nie zauważycie, kiedy to się stanie - argument za argumentem, mówienie, żeby wypowiedzieć swoje racje, bez próby wysłuchania i zrozumienia siebie wzajemnie.

Odpowiedzieć sobie szczerze - najlepiej po jakimś czasie - na pytanie, czy chcesz z nim być po tym, co się wydarzyło.

Ale z drugiej strony, najlepiej też po jakimś czasie, zweryfikuj jego podejście i motywację do zmiany. Jeśli zawiódł Twoje zaufanie, a konsekwentnie chciałby je odzyskać - to dobry znak. Może to banał, ale jeśli nie wybrałaś sobie mimozy, która "nie ma innej opcji" i jest z Tobą, bo mu wygodnie - może zwyczajnie warto próbować.

Na pewno będzie Wam bardzo trudno, obojgu. Powodzenia!
Wielkie dzieki za rade Masz racje, ze wzmocniona kontrola to takie bledne kolo. Jednak bezgranicznym zaufaniem tez nie jestem w stanie go obdarzyc automatycznie. Uszczerbek jest spory.

Znowu zostane wysmiana przez niektore zyczliwe wizazanki, ale szczerze mowiac mam to w dupie: zaczelo sie od roznic kulturowych, ktore miedzy nami istnieja i od tego, ze nie za bardzo bylam w stanie zaakceptowac/zrozumiec jego wylewnosc w stosunkach damsko-meskich. Wydawal mi sie zbyt czuly i cieply w stosunku do kolezanek. Niektore zachowania: przytulanie, dotykanie - chcialam miec tylko dla siebie. Do tego dochodzila jego bardzo zazyla przyjazn z 3 bylymi dziewczynami. Po roku zwiazku zaczelam postrzegac prawie wszystkie jego kolezanki jak zagrozenie. Zaczelismy walkowac temat i strasznie sie przez to klocic: on mi mowil, ze takie zachowania sa dla niego naturalne i musze to zrozumiec. Ja nie rozumialam, wiec zaczelam go kontrolowac. Kiedy ja zaczelam kontrolowac - on zaczal krecic, klamac i nawet ukryl przede mna istnienie 2 przyjaciolek. Ukryl to w taki sposob, ze jak sprawa wyszla na jaw, to wygladalo to jak zdrada. Do dzis nie mam 100% pewnosci, czy zdrady nie bylo - chociaz przeprowadzilam wlasne "dochodzenie", on nigdy sie nie przyznal i zrobil co mogl, zeby mi udowodnic, ze zdrady nie bylo. No, ale oczywiscie, czasami wracam myslami do tematu i zastanawiam sie co tak naprawde sie wydarzylo.

Drugie klamstwo, ktore sprawilo, ze zastanawiam sie czasami nad sensem naszego zwiazku to to, ze po roku (kiedy stracilam zaufanie i zaczelam go kontrolowac) odkrylam, ze od momentu w ktorym mnie poznal wiedzial o tym, ze jego byla dziewczyna jest w ciazy. Mnie poinformowal o tym dwa miesiace po rozpoczeciu naszego zwiazku. Tlumaczyl to tak, ze tak naprawde nie wierzyl, ze laska jest w ciazy i musial do niej pojechac, zeby to potwierdzic (tak jakby znajomi nie mogli go poinformowac o rosnacym brzuchu... poza tym dwa dni przed poznaniem mnie urzadzil impreze, zeby swietowac, ze zostanie tatusiem). No i ze bal sie, ze nie bede chciala z nim byc jak dowiem sie o dziecku.

Generalnie, boje sie, ze moj facet potrafi klamac (i to profesjonalnie) i, jeszcze gorsze, czesto nie widzi w tym nic zlego. Oczywiscie obiecal, ze klamac juz nigdy nie bedzie. I rzeczywiscie widze, ze sie stara. No ale nie moge miec pewnosci. Poza tym, moze teraz nie klamie. Ale w kazdym momencie moze zaczac. Nie wiem czy istnieje szansa, ze ludzie sie zmieniaja...

No a czy go kocham? Strasznie. Jestem z nim szczesliwa? Niesamowicie. Uwielbiam nasza codziennosc, uwielbiam jak mnie traktuje (poza tym, oczywiscie, co wyzej opisalam), i do tego niesamowicie mnie fascynuje. Tyle lat razem, a ja jestem coraz bardziej zakochana (co mnie przeraza). Z nim moje zycie zmienilo sie o 180°. No, ale nie wiem jak odbudowac to zaufanie. Czasami jest OK. Najczesciej nie mysle o zaistnialych w przeszlosci problemach, staram sie szukac winy po obu stronach i interpretuje fakty na jego korzysc. No ale niestety czasami to wszystko do mnie wraca i mam ochote usiasc i plakac.

Teraz jeszcze bardziej sie nad wszystkim zastanawiam i w sumie dlatego zdecydowalam sie tu napisac... bo planujemy slub koscielny i dziecko. Nie wyobrazam sobie bycia z innym facetem. Ale czasami mam watpliwosci czy powinnam byc z tym. Potem mnie przytula, traktuje jak ksiezniczke i najwazniejsza osobe pod sloncem (chyba ze w gre wchodzi jego nowa przyjaciolka i jej facet), i watpliwosci zastaja rozwiane...

Edytowane przez unicofresco
Czas edycji: 2016-02-24 o 20:31
unicofresco jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-24, 20:49   #10
RasAlGhul
Przyczajenie
 
Avatar RasAlGhul
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 25
Dot.: Stracone zaufanie

Jak masz wątpliwości, to się nimi zaopiekuj.
Nie dawaj mu szansy na zasadzie przeciągania problemu i ciągłego rozważania, co z tym wszystkim zrobić. Takie rzeczy czasem przechodzą przepracowane samodzielnie i układają w jakąś nową wiarę - ale to chyba nie jest ten przypadek.

Czy jest możliwe, że Twój facet jest niedojrzałym egoistą, który zamierzał kłamać zawsze, bo jest mu tak wygodnie, bo sam nie widzi i nie czuje żadnego problemu? TAK

Czy jest możliwe, że okłamywał Cię z lęku, ale chciał z tego wyjść, ma poczucie winy i wyrzuty sumienia? TAK

I możliwe są całe światy emocji pomiędzy tymi dwiema sytuacjami. Mężczyźni są skomplikowani; może to banał, a może banalne objawienie.
Może łyżka dziegciu na koniec, żebyś mnie źle nie zrozumiała. Tego wszystkiego, co napisałem powyżej, nie powinnaś chwytać się na zasadzie ślepej nadziei - to nie oznacza, że jest i będzie dobrze.
Oznacza to jedynie, że do odstrzału to są dziki w lesie, a osoby, które kochamy, zawsze warto spróbować zrozumieć - niezależnie od tego, dokąd Cię te próby doprowadzą.
RasAlGhul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-24, 22:07   #11
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez unicofresco Pokaż wiadomość
Znowu zostane wysmiana przez niektore zyczliwe wizazanki, ale szczerze mowiac mam to w dupie: zaczelo sie od roznic kulturowych, ktore miedzy nami istnieja i od tego, ze nie za bardzo bylam w stanie zaakceptowac/zrozumiec jego wylewnosc w stosunkach damsko-meskich. Wydawal mi sie zbyt czuly i cieply w stosunku do kolezanek.
Przecież pisałaś, że nawet znajomi Kubańczycy uważają, że jego czułości (nie pamiętam czy wobec jednej koleżanki, czy ogólnie) są niestosowne, więc to nie jest różnica kulturowa.
Gdyby to była różnica kulturowa li i jedynie, to kubańscy znajomi nie widzieliby w tym nic dziwnego.



Cytat:
Niektore zachowania: przytulanie, dotykanie - chcialam miec tylko dla siebie.
To zupełnie normalne.

Cytat:
Do tego dochodzila jego bardzo zazyla przyjazn z 3 bylymi dziewczynami. Po roku zwiazku zaczelam postrzegac prawie wszystkie jego kolezanki jak zagrozenie. Zaczelismy walkowac temat i strasznie sie przez to klocic: on mi mowil, ze takie zachowania sa dla niego naturalne i musze to zrozumiec. Ja nie rozumialam, wiec zaczelam go kontrolowac.
Mhm, Ty musisz rozumieć jego i akceptować.
A on co musi? Bo wychodzi na to, że on nic nie musi. Może zachowywać się jak mu pasuje, a Ty masz się dostosować.
Dlaczego niby on nie może pomyśleć o Tobie i stonować swych czułości wobec koleżanek? Czemu musi być tak, jak on chce? Czemu to, że coś jest nieakceptowalne dla Ciebie nie ma znaczenia? Gdzie jego (prawdziwa, nie "traktowanie jak księżniczkę") troska o Twoje uczucia i o związek jako taki?

Cytat:
Kiedy ja zaczelam kontrolowac - on zaczal krecic, klamac i nawet ukryl przede mna istnienie 2 przyjaciolek. Ukryl to w taki sposob, ze jak sprawa wyszla na jaw, to wygladalo to jak zdrada. Do dzis nie mam 100% pewnosci, czy zdrady nie bylo - chociaz przeprowadzilam wlasne "dochodzenie", on nigdy sie nie przyznal i zrobil co mogl, zeby mi udowodnic, ze zdrady nie bylo. No, ale oczywiscie, czasami wracam myslami do tematu i zastanawiam sie co tak naprawde sie wydarzylo.
Jak to ukrył istnienie 2 przyjaciółek? To rozumiem, że on je poznał i się zaprzyjaźnił już w trakcie trwania związku i te znajomości ukrył? A może tonie był wynik Twojego kontrolowania, tylko tego, że coś miał na sumieniu?

Cytat:
Drugie klamstwo, ktore sprawilo, ze zastanawiam sie czasami nad sensem naszego zwiazku to to, ze po roku (kiedy stracilam zaufanie i zaczelam go kontrolowac) odkrylam, ze od momentu w ktorym mnie poznal wiedzial o tym, ze jego byla dziewczyna jest w ciazy. Mnie poinformowal o tym dwa miesiace po rozpoczeciu naszego zwiazku. Tlumaczyl to tak, ze tak naprawde nie wierzyl, ze laska jest w ciazy i musial do niej pojechac, zeby to potwierdzic (tak jakby znajomi nie mogli go poinformowac o rosnacym brzuchu... poza tym dwa dni przed poznaniem mnie urzadzil impreze, zeby swietowac, ze zostanie tatusiem). No i ze bal sie, ze nie bede chciala z nim byc jak dowiem sie o dziecku.
Facet zaczął związek już od kłamstwa, i to szytego bardzo grubymi nićmi. Niby nie był pewny, a tak naprawdę świętował rychłe zostanie tatusiem?
No, jestem w stanie uwierzyć, że obawiał się, że się wypiszesz ze znajomości jak powie o dziecku. ALE TO BYŁO TWOJE PRAWO, Twoja decyzja do podjęcia. A on Cię tej decyzji pozbawił, od początku pokazując czyje zdanie tu jest ważniejsze, Twoje czy jego. Miałaś prawo wiedzieć i podjąć decyzję czy chcesz pogłębiać znajomość z facetem z dzieckiem w drodze. On tego nie uszanował, nie dziw się więc, że teraz też niezbyt szanuje Ciebie i to co sądzisz, jak się czujesz.

Cytat:
No a czy go kocham? Strasznie. Jestem z nim szczesliwa? Niesamowicie. Uwielbiam nasza codziennosc, uwielbiam jak mnie traktuje (poza tym, oczywiscie, co wyzej opisalam), i do tego niesamowicie mnie fascynuje. Tyle lat razem, a ja jestem coraz bardziej zakochana (co mnie przeraza). Z nim moje zycie zmienilo sie o 180°. No, ale nie wiem jak odbudowac to zaufanie. Czasami jest OK. Najczesciej nie mysle o zaistnialych w przeszlosci problemach, staram sie szukac winy po obu stronach i interpretuje fakty na jego korzysc. No ale niestety czasami to wszystko do mnie wraca i mam ochote usiasc i plakac.
No świetnie, jesteś zakochana. Ale miłość to nie jest wszystko, co buduje udany związek. Sama miłość nie wystarcza. Trzeba mieć też szacunek, zaufanie, pewność drugiej osoby, trzeba wiedzieć, że można na niej polegać. Że jakby co, to on stanie za Tobą murem, będzie po Twojej stronie. Że będzie szanował Twoje uczucia, będzie umiał szukać kompromisu i czasem zmienić swoje zachowanie, żeby Cię nie ranić.

Cytat:
Teraz jeszcze bardziej sie nad wszystkim zastanawiam i w sumie dlatego zdecydowalam sie tu napisac... bo planujemy slub koscielny i dziecko. Nie wyobrazam sobie bycia z innym facetem. Ale czasami mam watpliwosci czy powinnam byc z tym. Potem mnie przytula, traktuje jak ksiezniczke i najwazniejsza osobe pod sloncem (chyba ze w gre wchodzi jego nowa przyjaciolka i jej facet), i watpliwosci zastaja rozwiane...
Ta całą historia z przyjaciółką i jej facetem w przykry, lecz dobitny sposób pokazuje na jakim miejscu jesteś u niego, i nie jest to miejsce pierwsze.
W takiej sytuacji, jaka ma miejsce z nimi normalny, kochający partner by tę znajomość po prostu zakończył. Nie wyobrażam sobie, że miałabym jak gdyby nigdy nic kontynuować znajomość z parą, w której facet się do mnie przystawia, wyraźnie oboje nie znoszą mojego faceta i okazują mi to, coś tam na niego gadają, a całą ta sytuacja boli i rani mojego faceta.

To jest sytuacja, która powinna Ci pokazać wyraźnie, że on nie stoi za Tobą wcale. Nie pokazuje "ona jest dla mnie najważniejsza, niczym wam nie zawiniła, jak macie z nią problem to nie chcę mieć z wami do czynienia".
Tymczasem on rzuca po raz kolejny tekstem, że on ma prawo, nie będziesz mu przecież zabraniać, ani go broń borze ograniczać, on musi mieć znajomych i stadko "przyjaciółek", a jak Ty masz tu jakiś problem, to jego to nie interesuje.

No i pewnie dlatego masz te wątpliwości, bo właśnie w skrócie: facet nie szanuje Cię, nie dba o Twoje uczucia tak naprawdę (nie, traktowanie jak księżniczkę się nie liczy), nie jest skłonny do jakichś zmian, uważa, że masz się do niego dostosować.
Do tego nie masz do niego zaufania (i NIC DZIWNEGO), więc jak masz budować z nim przyszłość? No chyba, że chcesz tak do końca życia tłamsić własne uczucia i żyć jak on powie, bo "on taki jest, to kwestie (niby) kulturowe".

Nie niepokoi Cię nieco ta wizja? Że mimo całego swego szalonego zakochania, nie będziesz z nim szczęśliwa, bo nie możesz być sobą, Twoje uczucia nie są respektowane przez niego, albo go będziesz brać "takiego jakim jest" albo masz problem, bo po co on ma się zmieniać? Nie czujesz się zbyt mało ważna? Nie czujesz, że jego pozycja w tym związku jest silniejsza, niż Twoja, w związku z czym partnerstwo to tam nie funkcjonuje za bardzo?

Zastanów się nad tym dobrze, zanim podejmiesz takie nieodwracalne decyzje jak ślub kościelny i dziecko z nim.
Ja naprawdę Ci źle nie życzę, nie chcę być wcale złośliwa, po prostu to nie wygląda wcale dobrze, patrząc z boku. Wydajesz mi się stłamszona, zbyt uległa, nie broniąca siebie i tego co czujesz i czego chcesz w związku. Idąc tą drogą szczęśliwa nie będziesz, a z czasem nawet jego czułości i przytulanie tego nie zagłuszą.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-25, 00:31   #12
unicofresco
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 102
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Przecież pisałaś, że nawet znajomi Kubańczycy uważają, że jego czułości (nie pamiętam czy wobec jednej koleżanki, czy ogólnie) są niestosowne, więc to nie jest różnica kulturowa.
Gdyby to była różnica kulturowa li i jedynie, to kubańscy znajomi nie widzieliby w tym nic dziwnego.
Kurcze, tutaj chyba zaszlo male nieporozumienie. Sorki. Nasi znajomi kubanczycy uwazaja, ze to jej czulosci wobec mojego faceta bywaja nie na miejscu i wykraczaja nawet poza ich schemat kulturowy. Moj facet nie jest wobec niej czuly, ale z drugiej strony sie przed jej czulosciami "nie broni" (to mnie najbardziej wkurzalo). Przyklad: na imprezie, niby zartem, siadla mu na kolanach. On sie od razu spial, zestresowal i absolutnie nie ciagnal tej zabawy. Tak jakby w niej po prostu nie uczestniczyl. Ale nie zrobil nic, zeby to zatrzymac... nawet nie zwrocil jej uwagi. Po prostu siedzial spiety i czekal, az zejdzie... Jak zeszla, odetchnal z ulga i od razu zajal sie mna. On twierdzil, ze nie mial wplywu na to, co ona w danym momencie zrobi lub powie, i nie ma sensu wywolywac jakichs zbednych awantur. Ja twierdzilam, ze owszem i ze musi jej wyznaczyc wyrazne granice. Po dwoch miesiacach klotni, rozmow i przekonywania w koncu to zrobil.

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Mhm, Ty musisz rozumieć jego i akceptować.
A on co musi? Bo wychodzi na to, że on nic nie musi. Może zachowywać się jak mu pasuje, a Ty masz się dostosować.
Dlaczego niby on nie może pomyśleć o Tobie i stonować swych czułości wobec koleżanek? Czemu musi być tak, jak on chce? Czemu to, że coś jest nieakceptowalne dla Ciebie nie ma znaczenia? Gdzie jego (prawdziwa, nie "traktowanie jak księżniczkę") troska o Twoje uczucia i o związek jako taki?
Co do zachowania wobec innych kolezanek. Mysle, ze nie przekracza dopuszczalnych przez swoja kulture norm. Moje niestety tak. Czyli, ze jest cieply, otwarty, spontaniczny, wylewny: bardzo czesto przytula kolezanki, co jakis czas lapie za nozke czy za kolano, potrzyma za reke przy rozmowie, poglaszcze po glowce czy da buziaka w czolo. Zarty o ich domniemanym zyciu seksualnym pojawiaja sie non stop. Takie zachowania, jesli pojawiaja sie w zbyt duzych "dawkach", powoduja u mnie nerwice! Oczywiscie, to nie jest tak, ze mowi, ze mam sie dostosowac i tyle. Ale fakt, ze bardzo wolno i niechetnie przystal na jakiekolwiek zmiany i dopiero po wielu klotniach zaczal hamowac w sobie te odruchy. A ja czulam sie z tym troche strasznie... taka tresura. Czulam sie winna, ze go tak na sile zmieniam i zaczelismy szukac jakiegos lepszego kompromisu. Wszystko super. Trzy lata szczescia... A potem dowiedzialam sie o ukrywanych "przyjaciolkach" i wszystkie nasze (moje?) starania i rzekome zmiany okazaly sie nadaremne. Przynajmniej z mojego punktu widzenia. Czyli: "aha, zonka nie pozwala, to ja sobie zrobie na boku tak jak lubie. Czego oczy nie widza..."

Kiedy w koncu udalo mi sie wybaczyc mu ten wybryk, oczywiscie musiala pojawic sie ta "wylewna" kolezanka i jego teraz juz nie czulosc, a biernosc. A ze teraz pracuje nad wlasna zazdroscia i staram sie go nie kontrolowac (bo przyznam, ze w naszych zlych doswiadczeniach bylo sporo mojej winy...), czuje sie zupelnie zagubiona w obecnej sytuacji. Mysle, ze gdybym postawila mu ultimatum: ja albo ona, wybralby mnie, a z nia zakonczylby znajomosc. Albo znowu zaczalby krecic i klamac... No ale przyznam, ze nigdy mu nie powiedzialam wprost, zeby to zakonczyl; a nawet kiedy zdarzylo mi sie cos takiego "zaproponowac", to potem udawalam silna i mowilam mu, ze oczywiscie ma prawo sie z nimi przyjaznic. Wiec wysylam chyba mylace sygnaly.

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Jak to ukrył istnienie 2 przyjaciółek? To rozumiem, że on je poznał i się zaprzyjaźnił już w trakcie trwania związku i te znajomości ukrył? A może tonie był wynik Twojego kontrolowania, tylko tego, że coś miał na sumieniu?
Byc moze. Mogl miec cos na sumieniu. Niestety nie moge tego wykluczyc. Poznal je i zaprzyjaznil sie w trakcie trwania naszego zwiazku (w pracy). Jedna na poczatku poznalam i troche mi o niej opowiadal (miala problemy, pomagal jej), ale potem ukryl przede mna, ze az tak mocno sie zaprzyjaznili. Wychodzili na obiady, spotykali sie, a ja o niczym nie wiedzialam. Mysle, ze w tym przypadku to rzeczywiscie byla "tylko" przyjazn.

Z druga bylo gorzej. O jej istnieniu w ogole nie wiedzialam: jak ja "wyczulam" to udawal, do samego konca, ze jest 60 letnia kobieta, z ktora po prostu pracuje. Nakrylam go kiedy o 6 nad ranem dostal wiadomosc: "Jego ksywa, ktora znaja tylko bardzo bliscy znajomi. Tesknie za toba jak szalona". Na poczatku wskazywalo tylko i wylacznie na zdrade. Bylam pewna, ze mnie zdradzil. Zachowal sie podle i jak ostatni dupek. Zostawilam go, wyprowadzilam sie, ale blagal, zebym wrocila, zebym dala mu szanse to wyjasnic. Ze owszem, oklamywal mnie, ale nigdy nie zdradzil. Pierwszy raz w zyciu widzialam, jak plakal, jak wpadl doslownie w histerie. Pisal, mowil, plakal, ze zawalilo mu sie zycie. Znajomi ustawiali sie w kolejce, zeby udzielac mu terapii - mogl mna w taki sposob manipulowac. Rzecz jasna zaczelam wlasne "dochodzenie"... cos tam udalo mi sie wyjasnic. No, ale nie moge miec 100% pewnosci. Moze mnie zdradzil, moze nie. Ale postanowilam dac mu szanse.

Oczywiscie, kiedy moje zapominanie i wybaczanie trwalo zbyt dlugo (pare dobrych miesiecy CODZIENNIE przez to plakalam, nie spalam po nocach, robilam mu czesto awantury), to moj facet zaczal odwracac kota ogonem: ja zla, niedobra, zazdrosna, ograniczalam go, wiec sie mnie bal. A przyjazni przeciez potrzebowal. Nie zaprzeczam, ze moglo tak byc, ale to go nie usprawiedliwia.

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Facet zaczął związek już od kłamstwa, i to szytego bardzo grubymi nićmi. Niby nie był pewny, a tak naprawdę świętował rychłe zostanie tatusiem?
No, jestem w stanie uwierzyć, że obawiał się, że się wypiszesz ze znajomości jak powie o dziecku. ALE TO BYŁO TWOJE PRAWO, Twoja decyzja do podjęcia. A on Cię tej decyzji pozbawił
Niestety w 100% sie zgadzam. Dlatego to klamstwo, chociaz odkryte juz grubo po czasie, tak bardzo mnie wkurzylo i poddalo w watpliwosc caly nasz zwiazek. Mam wrazenie, ze tego typu sytuacje swiadcza niestety o tym, ze traktuje mnie przedmiotowo...


Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Nie niepokoi Cię nieco ta wizja? Że mimo całego swego szalonego zakochania, nie będziesz z nim szczęśliwa, bo nie możesz być sobą, Twoje uczucia nie są respektowane przez niego, albo go będziesz brać "takiego jakim jest" albo masz problem, bo po co on ma się zmieniać? Nie czujesz się zbyt mało ważna? Nie czujesz, że jego pozycja w tym związku jest silniejsza, niż Twoja, w związku z czym partnerstwo to tam nie funkcjonuje za bardzo?
Z jednej strony czuje sie bardzo wazna: bierze mnie pod uwage praktycznie we wszystkim - caly swoj wolny czas chce spedzac ze mna, wszystko planujemy razem i jestesmy praktycznie nierozlaczni. Nie lubi chodzic beze mnie na imprezy... ba, nawet nie lubi wychodzic beze mnie do sklepu czy zeby wyprowadzic psa.
Jest opiekunczy, bardzo czuly, kochajacy i chyba powaznie mysli o moich potrzebach. Przyklad, troche materialny, ale mysle, ze istotny: w zwiazku z tym, ze uprawia bardzo ekstremalne sporty i jego praca tez jest z nimi powiazana, placi skladki na 3 niezalezne ubezpieczenia na zycie - wszystkie zapisane na mnie. Moglby w ogole nie wydawac tych pieniedzy, nigdy go o to nie prosilam. A on mysli, ze musze byc ubezpieczona na wypadek gdyby cos mu sie stalo. Caly czas powtarza, ze chce byc ze mna cale zycie, ze jest bardzo szczesliwy, ze co bedzie, jak bedziemy starzy. Wiem, ze potwornie mu sie podobam. Dzieli sie ze mna swoimi pasjami, robimy to, co lubimy. Generalnie, klocimy sie albo bardzo duzo, albo w ogole (czasami miesiacami jest spokoj). Czuje sie kochana.

Z drugiej strony, te wszystkie akcje i brak zaufania... te zle doswiadczenia tez sa bardzo istotne i nie moge ich od tak wymazac z pamieci. I tego typu sytuacje sprawiaja, ze czasem czuje sie w zwiazku jak jakies popychadlo... mam wrazenie, ze moje uczucia i moje zdanie w niektorych kwestiach po prostu nie sa brane pod uwage.

Jak tak to pisze to dochodze do wniosku, ze chyba jednak bez terapii nie powinnam podejmowac zadnych decyzji o dziecku, choc teraz prawde mowiac o niczym tak nie marze jak o macierzynstwie... bo choc jestem z nim szczesliwa (teraz mamy taki okres spokojny, bez klotni; goraca kubanka nie spedza mi snu z powiek), to to wszystko bardzo mnie niepokoi...

Edytowane przez unicofresco
Czas edycji: 2016-02-25 o 04:19
unicofresco jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-25, 00:49   #13
RasAlGhul
Przyczajenie
 
Avatar RasAlGhul
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 25
Dot.: Stracone zaufanie

Ale z tego co piszesz teraz wynika, że główną przyczyną Twojego braku satysfakcji jest jednak tzw. różnica kulturowa.
Ja się na tym nie znam, tzn. na związkach kulturowo przemieszanych. Znam kilka par, które są w takich związkach szczęśliwe. Wyobrażam sobie jednak, że ciężko się dogadać posiadając tak różne interpretacje tych samych słów, zachowań i sytuacji.

Od jak dawna on mieszka w Polsce?
RasAlGhul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-25, 04:42   #14
unicofresco
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 102
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez RasAlGhul Pokaż wiadomość
Ale z tego co piszesz teraz wynika, że główną przyczyną Twojego braku satysfakcji jest jednak tzw. różnica kulturowa.
Ja się na tym nie znam, tzn. na związkach kulturowo przemieszanych. Znam kilka par, które są w takich związkach szczęśliwe. Wyobrażam sobie jednak, że ciężko się dogadać posiadając tak różne interpretacje tych samych słów, zachowań i sytuacji.

Od jak dawna on mieszka w Polsce?
Mysle, ze masz racje. I moze usprawiedliwiam zwyklego zdradzacza-manipulanta, ale mam wrazenie (a wlasciwie nadzieje), ze te klamstwa i nasze problemy w duzej mierze biora sie z faktu, ze nie jestesmy w stanie dogadac sie "kulturowo". Niektore zachowania sa w nas tak gleboko zakorzenione... ze nie wiem czy mam w ogole prawo, zeby wymagac wiekszej zmiany . Oczywiscie nie chce zmieniac go w zimnego i ponurego faceta, ale mysle, ze nie umrze i nie przestanie "byc soba" jesli dla mojego lepszego samopoczucia przestanie kolezanki obsciskiwac i lapac za kolano. No ale moze sie myle i moze wlasnie przestanie byc soba.

Gdybysmy mieszkali w Polsce, pewnie nie mialby wyjscia i musialby zmienic troche podejscie do ludzi, bo najzwyczajniej w swiecie wszystkie dziewczyny mialyby wrazenie, ze je podrywa. Gdybysmy mieszkali na Kubie, pewnie to ja musialabym sie przyzwyczaic (chociaz bylby zajety pilnowaniem, zeby to mnie nie "lapali za kolano", bo to juz mu srednio odpowiada...)

A mieszkamy w Ameryce Poludniowej, wiec chociaz jego wylewnosc wybija sie troche z tlumu, to nie odbiega az tak bardzo od normy (chociaz niektorzy niejasno interpretuja jego sposob bycia - zadarzali sie bardzo zazdrosni o niego faceci i zakochane dziewczyny liczace na cos z jego strony - wlasnie przez zle odczytane "sygnaly".

Kurcze. Tez znam mnostwo par "mieszanych". I chociaz maja oczywiscie problemy typowo "kulturowe" to potrafia sie jakos dogadac... tylko my jestesmy jacys tacy toporni... Z innymi partnerami tez bylam w stanie to jakos opanowac, w ogole nie bylam zazdrosna, do wszystkiego podchodzilam na luzie. A tutaj nie potrafie

Edytowane przez unicofresco
Czas edycji: 2016-02-25 o 05:03
unicofresco jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-02-25, 08:41   #15
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez unicofresco Pokaż wiadomość
On twierdzil, ze nie mial wplywu na to, co ona w danym momencie zrobi lub powie, i nie ma sensu wywolywac jakichs zbednych awantur. Ja twierdzilam, ze owszem i ze musi jej wyznaczyc wyrazne granice. Po dwoch miesiacach klotni, rozmow i przekonywania w koncu to zrobil.
No cóż, ja tam uważam, że rację masz Ty. Każdy człowiek wyznacza innym jakieś granice, w ten sposób właśnie wpływa na ich zachowanie. Jak granicę przekroczą, to ich o tym informuje i domaga się respektowania tych granic.
Czyli mówi koleżance, żeby zeszła z jego kolan, ew. mniej wprost wstaje bo coś tam i idzie zająć się Tobą. Nie trzeba robić od razu awantury na imprezie, można i bardziej dyskretnie dać znać, że czyjeś zachowanie nie jest mile widziane.
W innych sytuacjach też tak nie umie postawić granic? Np. wobec innych facetów też jest taki uległy i pozwala im robić co chcą, bo przecież nie ma wpływu na ich zachowanie? Nie umie komuś powiedzieć, że jego zachowanie mu nie pasuje?

Cytat:
Co do zachowania wobec innych kolezanek. Mysle, ze nie przekracza dopuszczalnych przez swoja kulture norm. Moje niestety tak. Czyli, ze jest cieply, otwarty, spontaniczny, wylewny: bardzo czesto przytula kolezanki, co jakis czas lapie za nozke czy za kolano, potrzyma za reke przy rozmowie, poglaszcze po glowce czy da buziaka w czolo. Zarty o ich domniemanym zyciu seksualnym pojawiaja sie non stop. Takie zachowania, jesli pojawiaja sie w zbyt duzych "dawkach", powoduja u mnie nerwice!
Ty bierzesz pod uwagę kwestie kultury, ale nie wiem, czy on też. Przyjaźń można okazać bez łapania kobity za kolanka i takich tam gestów. Myślę, że oczekiwanie, że pewne gesty ograniczy do własnego związku to nie jest zmienianie go w kogoś innego.
Żeby taki związek funkcjonował OBIE strony muszą się nieco nagiąć i o tych różnicach pamiętać, żeby właśnie nie wywoływać problemów i nie ranić drugiej strony.


Cytat:
Wszystko super. Trzy lata szczescia... A potem dowiedzialam sie o ukrywanych "przyjaciolkach" i wszystkie nasze (moje?) starania i rzekome zmiany okazaly sie nadaremne. Przynajmniej z mojego punktu widzenia. Czyli: "aha, zonka nie pozwala, to ja sobie zrobie na boku tak jak lubie. Czego oczy nie widza..."
No i nic dziwnego, że po takim zachowaniu nie umiesz mu zaufać. Udowodnił, że potrafi długo Cię okłamywać, trwać w tym kłamstwie. Że robi to, żeby nie musieć brać pod uwagę tego, co Ty czujesz w związku z jego zachowaniem. Skoro długo okłamywał, to jak teraz masz być pewna, że nie robi tego nadal, tylko lepiej się kryjąc.

To jest właśnie pułapka kłamstwa i zburzonego zaufania. Jak ktoś pokazał, że kłamać umie i robił to chętnie, bo tak było wygodniej, to stracił na wiarygodności. I teraz nawet jeśli nie kłamie, patrzy się na niego podejrzliwie.
A z zaufaniem nie da się tak, że się postanowi "od teraz mu ufam", to wymaga wiele pracy OBU stron, i nie zawsze się udaje.


Cytat:
Kiedy w koncu udalo mi sie wybaczyc mu ten wybryk, oczywiscie musiala pojawic sie ta "wylewna" kolezanka i jego teraz juz nie czulosc, a biernosc. A ze teraz pracuje nad wlasna zazdroscia i staram sie go nie kontrolowac (bo przyznam, ze w naszych zlych doswiadczeniach bylo sporo mojej winy...), czuje sie zupelnie zagubiona w obecnej sytuacji. Mysle, ze gdybym postawila mu ultimatum: ja albo ona, wybralby mnie, a z nia zakonczylby znajomosc. Albo znowu zaczalby krecic i klamac... No ale przyznam, ze nigdy mu nie powiedzialam wprost, zeby to zakonczyl; a nawet kiedy zdarzylo mi sie cos takiego "zaproponowac", to potem udawalam silna i mowilam mu, ze oczywiscie ma prawo sie z nimi przyjaznic. Wiec wysylam chyba mylace sygnaly.
Co do mylących sygnałów, to tak, myślę, że się pogubiłaś. Jeśli chciałabyś, aby on tę znajomość z nimi zakończył, powinnaś mu to powiedzieć wprost.
Inna sprawa, że on sam mógłby załapać, że ciągnięcie tej dziwnej znajomości miesza w Waszym małżeństwie i się zastanowić, czy jest ta znajomość tyle warta, żeby ryzykować na jej rzecz związek z Tobą.

Postaw siebie w takiej sytuacji, masz znajomych, których sama lubisz i uważasz za spoko ludzi, przedstawiasz im faceta, oni go nie trawią, wychodzą różne krzywe akcje, kolega się do Ciebie przystawia, okazują jawnie swoją niechęć do Twojego faceta, Twój facet jest z tego powodu zraniony, boli go ich zachowanie, ale z kamienną miną mówi, że oczywiście masz prawo się z nimi przyjaźnić.
Ciągnęłabyś tę znajomość, umawiała się z tymi ludźmi, wiedząc jak są negatywnie nastawieni do faceta, i widząc, że on odczuwa całą game negatywnych emocji w związku z nimi i tą znajomością? Uważałabyś, że to w porządku? Pojawiają się problemy w związku, dalej ciągniesz znajomość? Latami?
Podejrzewam, że jednak brałabyś jego uczucia pod uwagę i przemyślałabyś tę znajomość i jej sens.

W ogóle ciągle piszesz dużo o jego przyjaciółkach, przyjaciołach. On na serio tak się przyjaźni, z tyloma osobami, czy słowo "przyjaźń" jest tu trochę nadużywane?



Cytat:
Z druga bylo gorzej. O jej istnieniu w ogole nie wiedzialam: jak ja "wyczulam" to udawal, do samego konca, ze jest 60 letnia kobieta, z ktora po prostu pracuje. Nakrylam go kiedy o 6 nad ranem dostal wiadomosc: "Jego ksywa, ktora znaja tylko bardzo bliscy znajomi. Tesknie za toba jak szalona".
I to normalne, że jakaś kobieta wysyła mu smsy z takimi wyznaniami? Jakoś to wytłumaczył?



Cytat:
Na poczatku wskazywalo tylko i wylacznie na zdrade. Bylam pewna, ze mnie zdradzil. Zachowal sie podle i jak ostatni dupek. Zostawilam go, wyprowadzilam sie, ale blagal, zebym wrocila, zebym dala mu szanse to wyjasnic. Ze owszem, oklamywal mnie, ale nigdy nie zdradzil. Pierwszy raz w zyciu widzialam, jak plakal, jak wpadl doslownie w histerie. Pisal, mowil, plakal, ze zawalilo mu sie zycie. Znajomi ustawiali sie w kolejce, zeby udzielac mu terapii - mogl mna w taki sposob manipulowac. Rzecz jasna zaczelam wlasne "dochodzenie"... cos tam udalo mi sie wyjasnic. No, ale nie moge miec 100% pewnosci. Moze mnie zdradzil, moze nie. Ale postanowilam dac mu szanse.
Akurat na łzy i błagania nie warto zwracać aż takiej uwagi, bo, wbrew pozorom, wielu panów potrafi odegrać taką scenę w razie potrzeby, szczególnie jak im się pali grunt pod nogami.


Cytat:
Oczywiscie, kiedy moje zapominanie i wybaczanie trwalo zbyt dlugo (pare dobrych miesiecy CODZIENNIE przez to plakalam, nie spalam po nocach, robilam mu czesto awantury), to moj facet zaczal odwracac kota ogonem: ja zla, niedobra, zazdrosna, ograniczalam go, wiec sie mnie bal. A przyjazni przeciez potrzebowal. Nie zaprzeczam, ze moglo tak byc, ale to go nie usprawiedliwia.
Wiesz, z jednej strony jak się naprawdę wybacza, to raczej powinno to być PO przepracowaniu tego problemu. Mam wrażenie, że Ty najpierw zdecydowałaś, że wybaczasz, a potem próbowałaś to przepracować, poukładać i też stąd wynikły awantury, płacz, bezsenność.
Ale to, że facet widział jak reagujesz nie sprawia, że wolno mu było kłamać.

Cytat:
Niestety w 100% sie zgadzam. Dlatego to klamstwo, chociaz odkryte juz grubo po czasie, tak bardzo mnie wkurzylo i poddalo w watpliwosc caly nasz zwiazek. Mam wrazenie, ze tego typu sytuacje swiadcza niestety o tym, ze traktuje mnie przedmiotowo...
Niestety mam podobne wrażenie, plus: że Wasze pozycje w związku nie są równe. W niektórych kwestiach się dogadacie, ale jak przychodzi do tych najbardziej spornych, to już niezbyt, a w ostateczności on uciekł w kłamstwo.


Cytat:
Jak tak to pisze to dochodze do wniosku, ze chyba jednak bez terapii nie powinnam podejmowac zadnych decyzji o dziecku, choc teraz prawde mowiac o niczym tak nie marze jak o macierzynstwie... bo choc jestem z nim szczesliwa (teraz mamy taki okres spokojny, bez klotni; goraca kubanka nie spedza mi snu z powiek), to to wszystko bardzo mnie niepokoi...
No to zastanów się nad terapią, mówisz o indywidualnej czy dla par? Rozmawiałaś z nim o tym? Może na terapii łatwiej byście wyjaśnili pewne sprawy. Może łatwiej byś doszła do jakichś wniosków. Na ten moment uważam, że to nie jest dobra chwila na podejmowanie takich decyzji, jak dziecko, skoro jest tyle rzeczy, które Cię niepokoją.
Macie spokojny okres, ale chyba problemy są zwyczajnie zamiecione pod dywan.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-06, 01:51   #16
unicofresco
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 102
Dot.: Stracone zaufanie

No i tak kochani. Znowu przylapalam faceta na klamstwie (napisal, ze idzie na zajecia, a potem do naszego wspolnego znajomego. Potem okazalo sie, ze do znajomego nie poszedl, a zajecia odwolal). Zapytalam, dlaczego znowu mnie oszukuje i po co kreci. Wkurzyl sie niesamowicie i odwrocil kota ogonem: jestem szalona, kontroluje go, generalnie ma juz dosc. Chociaz nie bylo przez to wiekszej klotni, tylko bardzo powazna, ale spokoja rozmowa, to on sie wyprowadzil (pierwszy raz sie cos takiego zdarzylo). Mowi, ze potrzebuje czasu, zeby wszystko przemyslec i poukladac sobie w glowie, chociaz jest na 100% przekonany, ze chce, zebysmy byli razem. Mowi tez, ze nie podoba mu sie kierunek, w ktorym podaza nasze zycie. Konkretnie, powiedzial, ze nie chce miec dzieci. Szkoda, ze nie wspomnial mi o tym 8 lat temu, kiedy zaczelismy nasz zwiazek (taki "oryginalny" prezent na nasza rocznice, ktora jest dzisiaj). Albo chociaz przed malzenstwem. Nie, on teraz, pare miesiecy po slubie i w trakcie planowania slubu koscielnego oswiadcza mi, ze nie chce miec dziecka. Zawsze powtarzal mi, ze chce miec ze mna rodzine, dziecko. Tylko ze jeszcze "nie teraz", ze to nie odpowiedni moment, ze trzeba sie ustabilizowac, stworzyc odpowiednie warunki. No i zrobic jeszcze pare rzeczy w zyciu, na ktore dziecko nie pozwala. Teraz nie chce dziecka w ogole. Byc moze nigdy, bo przeciez dziecko to problem, ograniczenie. A on chce byc wolny. Jestem w szoku, doslownie. Moze to u niego taki kryzys "wieku sredniego", moze przejdzie, ale szczerze mowiac mam coraz wiecej watpliwosci. Skoro tu w ogole zaczelam zagladac i pisac to chyba znaczy, ze czuje, ze cos sie wali.

Edytowane przez unicofresco
Czas edycji: 2016-03-06 o 02:10
unicofresco jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-06, 09:41   #17
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Stracone zaufanie

To nie jest żaden "kryzys wieku średniego", po prostu on taki jest - typ Piotrusia Pana, dla niego najwyraźniej najbardziej liczy się ta "wolność", której brak chyba odczuwa w związku. To nie jest jakaś nagła zmiana, bo to, że wcześniej mówił, że chce dziecko, ale "jeszcze nie teraz", to typowa wymówka i odwlekanie. Bo może wiedział, że gdybyś wiedziała od początku, że z dzieci nici, to byś z nim nie była.

Niby jest pewny, że chce być razem, ale pokazuje co chwilę, że na jego zasadach - czyli nie wtrącasz się, on robi co tylko chce, ewentualnie kłamie, żebyś się nie "czepiała". No i dziecko, wisienka na torcie. Znów - bo on nie chce ograniczeń, on się nie chce nijak zmienić, on dąży do tego, by mieć ciastko i zjeść ciastko.
Ty się sama zastanów czy aby chcesz z nim być. Z boku to wygląda na związek oparty na jego kręceniu i na Twoich nadziejach, czyli taki zamek zbudowany na piasku.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-06, 10:09   #18
szugarbejb
Zakorzenienie
 
Avatar szugarbejb
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 549
Dot.: Stracone zaufanie

Powiedzcie mi,co trzeba mieć w głowie, żeby tak żyć jak autorka wątku?
Ale tak serio mi powiedzcie. Nie naśmiewam się ani nic.
__________________

Cytat:
Napisane przez Hultaj Pokaż wiadomość
(...)
i oczywiście ma mieć ładnego penisa, jasnego i zadbanego a nie jakieś ogóra nabrzmiałego w fuj kolorach.
szugarbejb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-06, 12:19   #19
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: Stracone zaufanie

wizażowy standard

autorka: *milion problemów w związku*
wizażanki: on Cię nie szanuje, postaw jasne granice albo do widzenia
autorka: ale ale misiaczek
wizażanki: dziewczyno nic dla niego nie znaczysz, otrząśnij się
autorka: jesteście złe i okropne, misiaczek, misiaczek, misiaczek.


bla bla bla.

---------- Dopisano o 13:19 ---------- Poprzedni post napisano o 13:18 ----------

Cytat:
Napisane przez szugarbejb Pokaż wiadomość
Powiedzcie mi,co trzeba mieć w głowie, żeby tak żyć jak autorka wątku?
Ale tak serio mi powiedzcie. Nie naśmiewam się ani nic.
Odmisiaczkowe zapalenie opon mózgowych
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.
thirky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-03-06, 14:13   #20
ulfrinn
Rozeznanie
 
Avatar ulfrinn
 
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: z komputra
Wiadomości: 824
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
wizażowy standard

autorka: *milion problemów w związku*
wizażanki: on Cię nie szanuje, postaw jasne granice albo do widzenia
autorka: ale ale misiaczek
wizażanki: dziewczyno nic dla niego nie znaczysz, otrząśnij się
autorka: jesteście złe i okropne, misiaczek, misiaczek, misiaczek.


bla bla bla.

---------- Dopisano o 13:19 ---------- Poprzedni post napisano o 13:18 ----------



Odmisiaczkowe zapalenie opon mózgowych
Cieszyłabył się że się wyprowadził i zmieniła zamki w tzw miedzyczasie

Edytowane przez ulfrinn
Czas edycji: 2016-03-06 o 14:14
ulfrinn jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-06, 20:34   #21
unicofresco
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 102
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez lexie Pokaż wiadomość
Ty się sama zastanów czy aby chcesz z nim być. Z boku to wygląda na związek oparty na jego kręceniu i na Twoich nadziejach, czyli taki zamek zbudowany na piasku.
Dzieki, masz racje, zastanawiam sie.
unicofresco jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-06, 20:58   #22
tarkowska
Zadomowienie
 
Avatar tarkowska
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 1 552
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez unicofresco Pokaż wiadomość
Dzieki, masz racje, zastanawiam sie.
Naprawdę pomyśl, bo jak przejrzałam Twój profil, to widzę ciągły problem (btw. dla mnie nie do ogarnięcia, że można to tolerować). Chcesz tak całe życie się zadręczać i zakładać pierdyliard wątków na różnych forach? On się nie zmieni, a Ty zdecyduj, czy takie życie Ci odpowiada. Wóz albo przewóz.
tarkowska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-09, 10:35   #23
RasAlGhul
Przyczajenie
 
Avatar RasAlGhul
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 25
Dot.: Stracone zaufanie

Zmieni się, bo za rok będzie innym człowiekiem, a choćby ich relacja odtwarzała podobne schematy, to będzie to za rok, a nie teraz - więc na pewno jakoś inaczej.
Kiedy słyszę, że ktoś mówi o partnerze "czy on się zmieni czy nie? czy zawsze będzie TAKI?" to mam wrażenie, że robi z niego taką trochę pacynkę, po której spodziewa się spełnienia konkretnych funkcji. On/ona ma mnie kochać tak, jak to sobie wyobrażam i zachowywać się tak, żeby wzbudzić we mnie komfort odpowiedzi na te oczekiwania.

W moim rozumieniu miłości i związku jako realizacji tejże, najważniejszą kwestią jest umiejętność zauważenia w sobie konieczności zmian i rozpoznanie obszarów współdzielonych emocjonalnie (tzn. takich, w których powtarzające się zachowania i schematy wpływają na obie osoby w związku), w których powinny nastąpić. A później, faktyczna praca nad tym.

Ale, oczywiście, to żaden gwarant sukcesu. Przepraszam za dygresję.
Chciałem tylko zauważyć, że tak postawiona teza - "on się nigdy nie zmieni" - to monstrualne pudło logiczne.

Edytowane przez RasAlGhul
Czas edycji: 2016-03-09 o 13:34 Powód: literówka
RasAlGhul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2016-03-10, 00:15   #24
unicofresco
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 102
Dot.: Stracone zaufanie

Macie racje. Mysle, ze mozecie troche przystopowac z sarkazmem i jadem, ale generalnie, macie racje. Niestety, zdecydowalam sie rozstac z mezem i wracac do Polski. W tym zwiazku nigdy nie bede czula sie pewna. Teraz znowu jezdzi po domach kolezanek, ktore nazywaja go "serduszko"; mi nic o tym nie mowi, a generalnie traktuje mnie tragicznie od naszej ostatniej klotni. Czuje, ze ma kogos na boku i zastanawia sie kogo wybrac. No, i na dzieci oczywiscie nie ma co liczyc. Wiec sie pakuje. Strasznie to bolesne, przechodze teraz przez okropny kryzys i nigdy w zyciu nie czulam sie tak tragicznie. No ale trudno. Zycie.
unicofresco jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-10, 06:40   #25
Karena 73
Kobieta z klasą
 
Avatar Karena 73
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 3 058
Dot.: Stracone zaufanie

Przecież on ma dziecko. Zostawił kobietę w ciąży dla Ciebie i tak na prawdę nie wiadomo ile tych dzieci ma.
Karma niby nie działa, a jednak trzeba myśleć jeśli komuś się robi krzywdę, bo to często wraca. Zrobiłaś sobie kuku, ale najlepiej powiedzieć, że jad i sarkazm kiedy ktoś wali prawdę prosto w oczy.
Chciałabym myśleć, że wyciągniesz wnioski, ale najpierw się trzeba przyznać sama przed sobą do popełnionych błędów, także nadziei nie mam.
__________________
Miłość to gra we dwoje, w której oboje muszą wygrywać.
Karena 73 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-10, 08:52   #26
Siwy_Dym
...
 
Avatar Siwy_Dym
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 451
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez Karena 73 Pokaż wiadomość
Przecież on ma dziecko. Zostawił kobietę w ciąży dla Ciebie i tak na prawdę nie wiadomo ile tych dzieci ma.
Karma niby nie działa, a jednak trzeba myśleć jeśli komuś się robi krzywdę, bo to często wraca. Zrobiłaś sobie kuku, ale najlepiej powiedzieć, że jad i sarkazm kiedy ktoś wali prawdę prosto w oczy.
Chciałabym myśleć, że wyciągniesz wnioski, ale najpierw się trzeba przyznać sama przed sobą do popełnionych błędów, także nadziei nie mam.
Ale przecież ona nie wiedziała o tym dziecku jak wchodziła w związek? co tu ma karma do tego?

Autorko zrobiłaś trudny krok, mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa
Siwy_Dym jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-10, 09:30   #27
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez Karena 73 Pokaż wiadomość
Przecież on ma dziecko. Zostawił kobietę w ciąży dla Ciebie i tak na prawdę nie wiadomo ile tych dzieci ma.
Karma niby nie działa, a jednak trzeba myśleć jeśli komuś się robi krzywdę, bo to często wraca. Zrobiłaś sobie kuku, ale najlepiej powiedzieć, że jad i sarkazm kiedy ktoś wali prawdę prosto w oczy.
Chciałabym myśleć, że wyciągniesz wnioski, ale najpierw się trzeba przyznać sama przed sobą do popełnionych błędów, także nadziei nie mam.
Ona tej dziewczynie nie zrobiła żadnej krzywdy, nie wiedziała nawet o jej ciąży.
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-10, 14:17   #28
tarkowska
Zadomowienie
 
Avatar tarkowska
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 1 552
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez RasAlGhul Pokaż wiadomość
Zmieni się, bo za rok będzie innym człowiekiem, a choćby ich relacja odtwarzała podobne schematy, to będzie to za rok, a nie teraz - więc na pewno jakoś inaczej.
Kiedy słyszę, że ktoś mówi o partnerze "czy on się zmieni czy nie? czy zawsze będzie TAKI?" to mam wrażenie, że robi z niego taką trochę pacynkę, po której spodziewa się spełnienia konkretnych funkcji. On/ona ma mnie kochać tak, jak to sobie wyobrażam i zachowywać się tak, żeby wzbudzić we mnie komfort odpowiedzi na te oczekiwania.

W moim rozumieniu miłości i związku jako realizacji tejże, najważniejszą kwestią jest umiejętność zauważenia w sobie konieczności zmian i rozpoznanie obszarów współdzielonych emocjonalnie (tzn. takich, w których powtarzające się zachowania i schematy wpływają na obie osoby w związku), w których powinny nastąpić. A później, faktyczna praca nad tym.

Ale, oczywiście, to żaden gwarant sukcesu. Przepraszam za dygresję.
Chciałem tylko zauważyć, że tak postawiona teza - "on się nigdy nie zmieni" - to monstrualne pudło logiczne.
No tak, to jasne. Ale... przejrzyj poprzednie wypowiedzi autorki. On tych chęci nie wykazuje, czyli nie zmieni się (w tym sensie, że nie zmieni się jego zachowanie, bo on tego nie chce/ nie widzi problemu) na tyle, by ona nie musiała się z tym męczyć.
tarkowska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-10, 14:23   #29
RasAlGhul
Przyczajenie
 
Avatar RasAlGhul
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 25
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez tarkowska Pokaż wiadomość
No tak, to jasne. Ale... przejrzyj poprzednie wypowiedzi autorki. On tych chęci nie wykazuje, czyli nie zmieni się (w tym sensie, że nie zmieni się jego zachowanie, bo on tego nie chce/ nie widzi problemu) na tyle, by ona nie musiała się z tym męczyć.
To była refleksja ogólna na temat tego sformułowania.
Co do reszty oczywiście się zgadzam.
RasAlGhul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-10, 17:32   #30
unicofresco
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 102
Dot.: Stracone zaufanie

Cytat:
Napisane przez Karena 73 Pokaż wiadomość
Przecież on ma dziecko. Zostawił kobietę w ciąży dla Ciebie i tak na prawdę nie wiadomo ile tych dzieci ma.
Karma niby nie działa, a jednak trzeba myśleć jeśli komuś się robi krzywdę, bo to często wraca. Zrobiłaś sobie kuku, ale najlepiej powiedzieć, że jad i sarkazm kiedy ktoś wali prawdę prosto w oczy.
Chciałabym myśleć, że wyciągniesz wnioski, ale najpierw się trzeba przyznać sama przed sobą do popełnionych błędów, także nadziei nie mam.
Nie zostawil kobiety z dzieckiem dla mnie. Zostawil ja i tyle, rozstali sie, on wyjechal. A mnie po prostu poznal kiedy ona byla w ciazy.
No ale to juz i tak nie ma znaczenia.
unicofresco jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-03-10 18:57:49


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:03.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.